Wstęp
Myślę,
że firmy Sennheiser przedstawiać bliżej nie trzeba, ponieważ to bardzo znana
i zacna manufaktura produkująca wiele typów słuchawek i mikrofonów od wielu
lat, a dokładnie to od 1945 roku kiedy to Fritz Sennheiser wraz z siedmioma
inżynierami i technikami założyli firmę.Słuchawki Sennheiser HD438 to przedstawiciel nowej serii 400, do której oprócz tu opisywanych należą także HD418, HD428 oraz HD448. Wszystkie one charakteryzują się nowym, dość ciekawym wzornictwem oraz kompaktowymi rozmiarami. Kupiłem recenzowane słuchawki zachęcony pochlebnymi ich opisami na forach audio. Budowa i ergonomia HD438 zaprojektowano bardzo nowocześnie – w stylu high-tech. Pierwsze co zaskakuje w tych słuchawkach (za przecież nieduże pieniądze, bo około 300-400zł) to ponadprzeciętne wykonanie i kapitalna staranność ergonomii oraz wykończenia szczegółów konstrukcyjnych. Słuchawki po wyjęciu ich z pudełka i wzięciu do ręki od razu stwarzają wrażenie solidności – zastosowano tu wysokiej próby plastiki oraz niezłej jakości welur, którym pokryte są pady oraz wewnętrzna strona pałąka – rzecz znana mi wcześniej ze słuchawek o wiele droższych, a ważna szczególnie przy intensywnym/długim używaniu słuchawek – uszy i głowa mniej się męczą przy kontakcie z welurem niż z tzw. gąbką znaną z Sennheiser PX100 czy Koss PortaPro. Jakość weluru na padach jest nieco innego gatunku niż ten na HD650 – mniej gładki i nieco cieńszy, ale i tak trzyma wysoki poziom. Tłumienie odgłosów z zewnątrz porównywalne z CAL!, czyli dość dobre. Same pady są dość duże – wielkością odpowiadające tym znanym z Creative Aurvana Live!, choć nieco mniej głębokie. HD438 nie ściskają głowy jak Sennheisery HD650 czy nawet HD595 - ich stopień nacisku określiłbym jako ten porównywalny ze słuchawkami Fostex T-7, czyli raczej optymalny, niemczący. Słuchawki wygodnie układają na głowie i na uszach, nie czuć zmęczenia nawet przy kilkugodzinnych odsłuchach, a uszy mieszczą się swobodnie w padach. Słuchawki są bardzo lekkie. Zastrzeżenia można mieć jedynie względem regulacji siły nacisku do uszu, która to mogła by być odrobinę lepiej dopracowana.
Co
ważne, w zestawie producent dołącza dwa rodzaje kabli: o długości 1,5 m oraz
3 m zakończone złoconym mini jackiem 3,5mm. Jedna z muszli słuchawek posiada
z boku gniazdo na 2,5 mm mini jacka, w które to można wpiąć aktualnie
potrzebny kabel. Rzadko się zdarza (lub nigdy?) aby w takiej kategorii
cenowej przedmiotu w tak prosty sposób można było dokonywać „recablingu”, ale
wymiana już na inny kabel niż ten dostarczany w zestawie przez Sennheisera
może okazać się trudna ze względu na nietypowy kształt gniazda kabla
(trzeba to dodatkowo sprawdzić doświadczalnie). Sam kabel wydaje się być
mocny, jest dość gruby oraz solidny - producent zapewnia, że przewodnik
jest zbudowany z miedzi beztlenowej.
Co do oceny designu słuchawek, a szczególnie zewnętrznej strony
muszli, to pozwolę sobie nie zająć stanowiska.Wrażenia z odsłuchu
Pierwsze wrażenie to myśl: „skąd ja ten dźwięk znam?!”.
Osoba, która zna sound innych słuchawek firmy Sennheiser szybko tu odkryje
ich ingrediencje, domieszki. I rzeczywiście, HD438, moim zdaniem, mają
wiele cech słuchawek HD555, być może wzbogaconych dodatkowo lekko basem z
HD595. Czasami ulegałem nawet wrażeniu, że i z HD650 coś tu „doprawiono”.
HD438, co rzadkie w słuchawkach tańszych, wyjątkowo dobrze rozmieszcza źródła pozorne na scenie, czyniąc ją zarówno szeroką jak i głęboką – przymiot dany słuchawkom droższym np. HD595 i HD650, a tu okazuje się, że i kompaktowy twór może generować zbliżoną a pozytywną wartość. Substancja dźwiękowa jest precyzyjna i gładka, pewna i swobodna, czysta i klarowna – przyjemna dla ucha. Słuchawki Sennheiser’a znane są z mocnego, dobitnego oraz wielopłaszczyznowego basu, a HD438 i w tej kwestii są godnym reprezentantem rodziny, bo oferują bas precyzyjnie kontrolowany o żywym charakterze – pełnym i nasyconym, ale nie rażący wystrzałami i „kluchami”. Bardziej mięsisty niż cukrowaty/gąbczasty. Raczej fizjologiczny, spokojny i niezbyt szybki niż porażający sejsmicznymi odgłosami, szybkością światła czy błyskawicy. Nie wiem zresztą dlaczego wiele osób twierdzi, że bas musi być koniecznie bezpośredni, twardy i mocny – takie twierdzenie, moim zdaniem, nie ma wiele wspólnego z tzw. „audiofilskością” dźwięku, a raczej z jego karykaturą, ponieważ trudno stwierdzić, że takowy bas fizjologicznie występuje w przyrodzie, a nie jest to wyłącznie wytworem „maszyn audio” skonstruowanych przez człowieka takich jak subwoofery czy głośniki niskotonowe, które to często są nadużywane przez realizatorów podczas koncertów lub podkręcane w studio nagrań. Przepraszam za tę dygresję. W porównaniu do Grado SR-60 dźwięk jest nieco mniej soczysty i sterylny, ale również i mniej ostry, bardziej naturalny. Detaliczność i szczegółowość poświęcona została raczej na rzecz eleganckiego kompromisu z muzkalnością i dla przyjemności odbioru (co nie jest wcale wadą, a jedynie, jak mi się wydaje, celowym zabiegiem inżynierów firmy Sennheiser dla uzyskania naturalnego, spójnego oraz dokładnego przekazu, bez preferowania na siłę niuansów zawartych w nagraniach, a raczej wyeksplikowania ich prawdziwej natury). Utworów symfonicznych i gęstej klasyki lepiej jednak posłuchać na co najmniej Grado SR-60. Dla uczciwości opisu muszę jeszcze napisać, że jestem osobą, która bardzo lubi filozofię dźwięku oferowaną przez specjalistów z firmy Sennheiser, a słuchawki HD650 uważam za jedne z najlepszych na świecie. Ponadto często słucham na HD555, HD595 oraz PX100 i zawsze robię to z przyjemnością. Z porównań wyłączone zostały słuchawki studyjne Sennheiser, które proponują dźwięk nieco odmienny od "głównego nurtu" firmy. Wnioski
System testowy: CD: Rotel RCD-06 + Musical Fidelity X-DAC Wzmacniacz słuchawkowy: Musical Fidelity X-Can V3 Odtwarzacze przenośne: iPod nano 3 generacji, iPod nano 4 generacji Zestaw mini: Yamaha MCR-040 Porównywane słuchawki: Sennheiser HD555, HD595, HD650 oraz PX100, Grado SR-60, Creative Aurvana Live!, Tonsil SD-426. |
mam pytanie czy na sansie clip zip opłaca się je kupować czy ten mp3 nie poradzi sobie?
OdpowiedzUsuńMyślę, że bez problemu Sansa Clip Zip poradzi sobie z tymi słuchawkami. Przyłączałem do iPoda Shuffle - dobrze to grało.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.