niedziela, 2 czerwca 2013

Gramofony Ad Fontes, czyli z wizytą u pana Andrzeja Kozłowskiego









Wstęp
Z panem Andrzejem Kozłowskim umawialiśmy się na spotkanie już w zeszłym roku w grudniu. Jednak natłok innych obowiązków sprawił, że dopiero kilka dni temu udało mi się wygospodarować kilka godzin, aby odwiedzić pana Andrzeja w jego pracowni. Jak się okazało, pracowni zorganizowanej w piwnicy domu jednorodzinnego położonego w pięknej dzielnicy Włocławka o wdzięcznej nazwie Michelin. To piękny fragment miasta, bo to zasadzie nieomal sanatorium – domy zbudowane zostały w lesie, podobnie jak w podwarszawskim Konstancinie.

Konstruktor
Pan Andrzej Kozłowski jest prawdziwym człowiekiem renesansu. To, że ukończył studia inżynierskie i przez wiele lat pracował na różnych stanowiskach menadżerskich to jeszcze nie koniec jego życiorysu, a dopiero początek. Warto podkreślić, że grał (i nadal gra) na wielu instrumentach muzycznych – szczególnie na skrzypcach. Współpracował (i tworzył) z kilkoma grupami muzycznymi grającymi bluesa i rocka - w tym pracował między innymi z Elżbietą Mielczarek; miał własny zespół oraz wiele lat grał w różnych zespołach. Co ciekawe, pisze też dużo wierszy. Interesuje się sztuką meblarską – według jego koncepcji i opracowań powstało kilkanaście mebli, a także replik dawnych zegarów, w tym i jeden olbrzymi – kopia XVIII wiecznego zegara salonowego, z cyferblatem wysadzanym bursztynem.

Pan Andrzej od wielu lat konstruuje sprzęt audio-stereo. Na początku (uległ usilnym namowom znajomych) zaczął budować wzmacniacze lampowe, co przychodziło mu o tyle łatwo, bo wcześniej parał się konstruowaniem sprzętu krótkofalarskiego. Potem zabrał się za przedwzmacniacze gramofonowe, których stworzył całkiem sporo i nadal je buduje. Następnie przystąpił do konstruowania własnych gramofonów, opracowywania autorskich sposobów montowania ramion, budowy ramion, silników, etc. Ideą, która przyświecała procesowi twórczemu, to szczegółowy, lecz naturalny dźwięk gramofonu zaproponowany w atrakcyjnym, choć niesztampowym autorskim wykonaniu. Prace doświadczalne, budowa prototypów, opracowywanie i dopracowywanie poszczególnych elementów i wynajdywanie podwykonawców zabrały mu mnóstwo czasu (i pieniędzy, naturalnie). Nie jest łatwo skonstruować samodzielnie gramofon – wymaga to wielu opracowań, benedyktyńskiej pracy, jubilerskich zdolności manualnych oraz naturalnie – talentu, a tego panu Andrzejowi nie brakowało. Stąd po wielu próbach, eksperymentach z ramionami, doświadczeniach z silnikami i talerzami projekt Ad Fontes ostatecznie ujrzał światło dzienne, stał się dopracowanym seryjnym produktem zaproponowanym odbiorcy, czyli klientom. To był rok 2010. Do dziś powstało więcej niż 40 egzemplarzy gramofonów.

Ad Fontes
Obecnie firma Ad Fontes produkuje gramofony na zamówienie, według jednej koncepcji technicznej, lecz możliwy jest indywidualny projekt wykończenia. Innymi słowy, rozwiązania inżynieryjno- mechaniczne pozostają niezmienne – nabywca może wybrać kolor i wzór okleiny plinty, tworzywo talerza i ramienia (metalowe lub poliwęglanowe).  Rutynowa długość ramienia wynosi 14 cali, natomiast masa efektywna ramienia waha się w przedziale 10 – 24 gram. Nie muszę dodawać, że gramofony Ad Fontes są w całości wykonywane ręcznie, natomiast poszczególni podwykonawcy – sprawdzeni i od wielu lat ci sami.

Urządzenia Ad Fontes reprezentują design retro lub old-schoolowy, jak kto woli - a w zamyśle twórcy w stylu Art Deco. Ich wykończenie jest gabinetowe, wszystkie elementy są finezyjnie dopracowane, dopasowane i wykonane. Prawdziwy artyzm sztuki użytkowej. Kiedy popatrzeć na Ad Fontes, można by pomyśleć, że gramofon kosztuje około 15 000 zł, a tymczasem jego cena (w zależności od wykończenia) waha się pomiędzy 3 000, a 4 000 zł. Toż to więcej niż okazja.

O dźwięku gramofonu Ad Fontes napiszę tylko tyle, że jest hipnotyzujący. Piękny, szczery i przestrzenny. Wyjątkowo muzykalny, choć grający w specyficznej (indywidualnej) manierze, która decyduje o tym, że przekaz jest przyjemnie gładki, błyszczący. Rasowy.

Fotorelacja
Zapraszam na fotorelację z pobytu w pracowni pana Andrzeja Kozłowskiego. To miejsce jest magiczne, tu czas nabiera innego wymiaru, tu przeszłość spotyka się z teraźniejszością.




W gramofonach Ad Fontes montowane są silniki szwajcarskiej firmy Maxon Motor, zaś w pierwszych gramofonach występują silniki z ZSRR


Pan Andrzej prezentuje spód obudowy slinika wolnostojącego


Docisk ma swoje stałe miejsce na plincie


Oryginalne (autorskie) wykonanie zawieszenia ramienia - trzy pierścienie zamontowane jeden w drugim


Talerze ze stopu aluminium czekają na montaż


Gramofony Ad Fontes sprzedawane są bez wkładek - zalecane to MM ze względu na małą masę efektywną ramienia


Pokój odsłuchowy urządzony jest w piwnicy


Wzmacniacz i przedwzmacniacz to urządzenia lampowe, naturalnie - produkcji własnej











Link na stronę producenta Ad Fontes TUTAJ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz będzie oczekiwać na moderację