What God
Wants, Part II (fragment)
„Czy
wierzysz w lepszy dzień
Czy wierzysz w złoty środek
Jeśli nie, to musimy być razem tego dnia
Nadejść razem, zjednoczeni
Publiczność telewizyjna
Zgromadzona przez brzmienie mojego głosu
Zjednoczeni finansowo, zjednoczeni towarzysko
Zjednoczeni na duchu na wszystkie możliwe sposoby
Przez potęgę pieniądza
I moc modlitw”
24 lipca br.
na rynku ukazała się reedycja albumu Rogera Watersa z 1992 roku „Amused to
Death”. To w zasadzie całkowicie nowa realizacja tego materiału sprzed ponad 20
lat, albowiem oprócz tego, iż dokonano remasteringu z oryginalnych taśm
analogowych to jeszcze przeprowadzono kilka ingerencji w pierwotną warstwę muzyczną.
Na przykład w utworze „Perfect Sense p.II” można usłyszeć głos
komputera HAL 9000 z filmu Kubricka „Odyseja Kosmiczna” (którego wcześniej
nie było). Natomiast w „The Bravery Being Out Of Range” dodano gitarowe
solówki, zatuszowane w oryginalnym miksie. Ograniczono także ilość chórków, a z
kolei odgłosy publiczności usunięto. Zresztą zmieniono także szatę graficzną –
płyta otrzymała nową okładkę. Zamiast fotografii szympansa wpatrującego się w
ekran telewizora kineskopowego wyświetlającego powiększone ludzkie oko,
znajduje się kilkuletni chłopczyk siedzący na stołku i patrzący na olbrzymi ekran telewizora
LCD (sic!), który pokazuje przybliżone ludzkie oko. Album został wyprodukowany
przez Patricka Leonarda i Rogera Watersa, zaś zmiksowany przez Jamesa Guthriego.
Produkcja trwała prawie trzy lata, bo perfekcjonizm Rogera nie pozwolił na
szybkie tempo prac. Trzeba wiedzieć, że album został zmiksowany w zaawansowanej technologii QSound, która
dostarcza bardzo rozbudowany, trójwymiarowy dźwięk – holograficzny, choć
stereo. Taka realizacja przynosi fenomenalne poczucie przestrzenności dźwięku –
słychać to szczególnie przy zastosowaniu słuchawek. Warto dodać, że w QSound
zrealizowano do tej pory około 60 albumów muzycznych np. „Pulse” Pink Floyd, „The Soul Cages” Stinga, czy “Power
of Love” Luthera
Vandrossa.
Ale wracając do tematu. Dostępnych
jest kilka wersji nowej edycji „Amused to Death”. Oprócz tradycyjnej na płycie
CD, są także wydania Blu-Spec CD, SACD (tak, tak! – ten format ciągle żyje), Blu-Ray
Audio, a także kilka wersji winylowych. Ukazały się ekskluzywne winyle tzw. Picture
Disc, ale także dwie wersje „heavy vinyl” 200 gram. Pierwsza limitowana, europejska zrealizowana przez amerykańską wytwórnię Analogue Productions i wytłoczona w legendarnej tłoczni Quality Record Pressing oraz druga też limitowana i wytłoczona przez tę samą wytwórnię, aczkolwiek dostępna wyłącznie na rynku amerykańskim. Europejska wersja od amerykańskiej różni się przede wszystkim jakością okładek - amerykańska ma grubsze i pokryte lakierem typu high-gloss. (Nic mi nie wiadomo o różnicach jakościowych tłoczenia i jakości zastosowanego tworzywa winylowego). Amerykańska wersja jest dostępna w Europie wyłącznie na specjalny import. Europejski dystrybutor Analogue Poroductions, czyli Sony Records nie sprowadza jej. Do mnie dotarła edycja "na Europę", a stało się to dzięki uprzejmości polskiego
dystrybutora płyt Analogue Productions – firmy Vinyl Goldmine z Bielsko-Białej. Oprócz tego załoga Vinyl Goldmine przed wysyłką, umyła płyty
w ultradźwiękowej maszynie do mycia winyli Audio Desk Systeme Glass Vinyl
Cleaner oraz wyprostowała je w high-endowej prostownicy do analogów Furutech LP
Flattener DF-2.
Powiedzieć,
że muzyka Rogera Watersa nie jest łatwa to mało. Lepiej napisać, że jest trudno
przyswajalna, bardzo hermetyczna i poszarpana stylistycznie. Ponadto jest
zazwyczaj przepojona patosem, dziwną filozofią, mrocznym spojrzeniem na świat;
jest mało optymistyczna, a nawet schizofreniczna. Myślę, że nie muszę pisać o
tym kim jest Roger Waters – ten były współlider brytyjskiej grupy Pink Floyd
zawsze podążał własną drogą i nie szedł na twórcze kompromisy. Pisał swoją
muzykę, zaś kiedy jego artystyczne wizje na Pink Floyd zaczęły za bardzo różnić
się od pomysłów pozostałych członków po prostu odszedł z zespołu i w 1985 roku
rozpoczął karierę solową.
„Amused to
Death” (pol. „Ubawiony do śmierci” albo „Rozbawiony na śmierć”) to tzw.
concept-album. Tytuł zainspirowany został książką Neil Postman „Amusing
Ourselves to Death” trakujący o ekologii mediów, o wpływie technologii i
systemów symbolicznych na społeczeństwo i procesy
poznawcze oraz na nurty w polityce oraz filozofii - i
dokładnie to analizuje opisywany album. Jak mówi Waters: „Małpa na pierwotnej
okładce była symbolem. Każdy z nas kiedyś siedział z otwartymi ustami przed TV bezmyślnie oglądając wiadomości ze świata”. Album mówi o wpływie telewizji na człowieka,
który losowo (jak małpa) przełącza kanały w telewizji, odkrywając przy tym
liczne tematy polityczne i społeczne. Pierwszy utwór „The Ballad of Bill
Hubbard” to historia losów weterana I Wojny Światowej. Potem zaś następuje kontrastowe
zestawienie tego tematu z utworem "Perfect Sense". To dwuczęściowa
pieśń o świecie, w którym telewizyjne transmisje na żywo z wojny są główną
formą rozrywki. Z kolei „Watching TV "(duet z Donem Henley’em) bada wpływ
i zaangażowanie mass mediów na chińskie demokratyczne protesty, a potem masakrę
na Placu Tiananmen w 1989 roku. Utworem „It’s
a Miracle” Watres nawiązuje personalnie do Andrew Lloyda Webbera, którego to posądza
o plagiat słynnego albumu Pink Floyd „Echoes” i wykorzystanie tej muzyki w
musicalu „Upiór w Operze”. Na płycie zawarta jest także krytyka pierwszej wojny
w Zatoce Perskiej i kilka innych zagadnień, w tym religijnych. Jak widać, treść
i zakres „Amused to Death” trudno opisać i streścić, bowiem pomimo, iż
zasadnicze tematy to wojna i przemoc, to każdy utwór opowiada o czymś innym.
Niemniej jednak kompozycje połączone są wspólnym mianownikiem podmiotu
obserwującego na okrągło TV i wciąż przełączającego kanały. Ponadto wszystkie
utwory łączy dźwięk wydawany przez …świerszcze każdorazowo pojawiający się na
ścieżce dźwiękowej pomiędzy poszczególnymi utworami.
Przekaz i
przesłanie albumu są bardzo pesymistyczne, mówią o tym, że rozwój technologii
ma negatywny wpływ na całą ludzkość, powoduje mózgową pustkę, ogłupia i
zrównuje intelektualnie człowieka z małpą. „Amused to Death” jest swego rodzaju
literackim studium współczesnej kultury
masowej, postępującego zidiocenia ludzi na okrągło zapatrzonych w ekrany
TV, etc. Mało tu optymizmu, lecz płyty Rogera Watersa oraz wcześniejsze Pink
Floyd opisują świat „ciemnej strony księżyca”, a nie jasnej. Dominuje smutek, rozgoryczenie,
cierpienie i żal. Ogólnie rzecz biorąc, w mojej ocenie, jest to genialny album.
Mogę zaryzykować twierdzenie, że jeżeli firmowałoby go szyld Pink Floyd, to
sprzedałby się w wielomilionowym nakładzie i byłby porównywany przez krytyków
do wybitnego i przełomowego „The Wall”. To 10/10 wartości artystycznej.
Jeśli
natomiast chodzi o warstwę dźwiękową, to jest to jeden z najlepiej nagranych i
zrealizowanych albumów, z jakimi maiłem do czynienia. Dźwięk jest bardzo
namacalny i żywy, autentyczny i realny. Przestrzeń wydaje się być wręcz
nieograniczona, stereofonia – zadziwia wspaniałą holografią. „Amused to Death”
to majstersztyk realizacyjny. A do tego perfekcyjnie zmiksowany w technologii
QSound.
Wykonawcy
Roger Waters - wokal,
gitara, bas, klawisze
Jeff Beck - gitara
Andy Fairweather Low - gitara
Tim Pierce - gitara
B.J. Cole - elektryczna gitara hawajska
Geoff Whitehorn - gitara
Steve Lukather - gitara
Rick DiFonzo - gitara
Bruce Gaitsch - gitara
Geoff Whitehorn - gitara
Randy Jackson - bas
James Johnson - bas
John Pierce - bas
John Patitucci - bas
John „Rabbit” Brundrick - klawisze
Graham Broad - perkusja
Denny Fongheiser - perkusja
Jeff Porcaro - perkusja
Luis Conte - instrumenty perkusyjne
Steve Sidwell - kornet
Brian Macleod - perkusja
Gou Yi & The Peking Brothers - lutnia, bas
Patrick Leonard - klawisze
Alf Razzell – głos
Tim Pierce - gitara
B.J. Cole - elektryczna gitara hawajska
Geoff Whitehorn - gitara
Steve Lukather - gitara
Rick DiFonzo - gitara
Bruce Gaitsch - gitara
Geoff Whitehorn - gitara
Randy Jackson - bas
James Johnson - bas
John Pierce - bas
John Patitucci - bas
John „Rabbit” Brundrick - klawisze
Graham Broad - perkusja
Denny Fongheiser - perkusja
Jeff Porcaro - perkusja
Luis Conte - instrumenty perkusyjne
Steve Sidwell - kornet
Brian Macleod - perkusja
Gou Yi & The Peking Brothers - lutnia, bas
Patrick Leonard - klawisze
Alf Razzell – głos
Lista utworów
01. The Ballad Of Bill Hubbard
02. What God Wants Part 1
03. Perfect Sense Part 1
04. Perfect Sense Part 2
05. The Bravery Of Being Out Of Range
06. Late Home Tonight Part 1
07. Late Home Tonight Part 2
08. Too Much Rope; What God Wants Part 2
09. What God Wants Part 3
10. Watching TV
11. Three Wishes
12. It’s A Miracle
13. Amused To Death
04. Perfect Sense Part 2
05. The Bravery Of Being Out Of Range
06. Late Home Tonight Part 1
07. Late Home Tonight Part 2
08. Too Much Rope; What God Wants Part 2
09. What God Wants Part 3
10. Watching TV
11. Three Wishes
12. It’s A Miracle
13. Amused To Death
Potwierdzam, pięknie nagrany album. Nie wiedziałem z kolei, że album Pulse jest również nagrany w tej samej technoligi, trzeba będzie nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję za opinię. Wracam słuchać Watersa...
OdpowiedzUsuńPłyta nagrana w 1992r. także nagrany jest w QSound. Posiadam kopię taśmy matki tego dzieła. Na taśmie szpulowej brzmi to fantastycznie. Nie potrzeba używać słuchawek aby usłyszeć wszelkie niuanse tej realizacji. Uważam iż pierwotna wersja brzmi znacznie lepiej niż przekombinowana jej reedycja z 2015r.
OdpowiedzUsuń