czwartek, 9 lutego 2017

Słuchawki HiFiMan Edition S




Wstęp 
Niecałe dwa miesiące temu miałem przyjemność testować referencyjne słuchawki HiFiMan HE-1000 w towarzystwie równie topowego wzmacniacza HiFiMan EF-6 (czytaj test TUTAJ). Niestety, HE-1000 już dawno temu pojechały do kolejnych recenzentów. Niejako na otarcie łez, polski dystrybutor marki HiFiMan - firma Rafko, zaproponował mi dostawę świeżych słuchawek HiFiMan Edition S w "iPhone'owym" kolorze, czyli białym (zobacz TUTAJ). Oczywiście, z oferty tej, skwapliwie skorzystałem. Tym bardziej, że właśnie wybierałem się na dwutygodniowy urlop do ciepłych krajów, gdzie planowałem zabrać ze dwie pary słuchawek dla towarzystwa iPhone'ów.

Wrażenia ogólne i budowa
Edition S to słuchawki z przetwornikami dynamicznymi. Obecnie jedyne takie nauszne w ofercie HiFiMan - wcześniej dostępny był model HE-300 (czytaj test TU). Pozostałe słuchawki nauszne w portfolio HiFiMan wyposażane są w przetworniki magnetostatyczne. Edition S do tej pory oferowane były wyłącznie w czarnym kolorze, biały to nowość.

Co by nie napisać, HiFiMan Edition S to dość nietypowe słuchawki. Mają uniwersalną konstrukcję - są otwarte lub zamknięte. Jak pisze dystrybutor: „Edition S to pierwsze w historii firmy słuchawki i jedyne w tej cenie łączące w sobie dobrodziejstwa konstrukcji otwartej oraz zamkniętej. Dzięki montowanym na magnes klipsom zasłaniającym przetwornik szerokie możliwości regulacji brzmienia leżą od tej pory w rękach użytkowników. Po zdjęciu klipsów można otrzymać dźwięk bardziej przestrzenny i szerszą scenę muzyczną, a przy tym nasze uszy będą lepiej wentylowane. Z kolei założenie klipsów pozwala na odsłuch w miejscach, gdzie hałas nie pozwala na korzystanie z otwartych konstrukcji”. Warto wspomnieć, że słuchawki zostały  zaprojektowane prze biuro projektowe HiFiMAN mieszczące się w amerykańskim Bostonie. Jak widać, Edition S to bardzo intrygujące słuchawki…

Dla porządku rzeczy kilka słów a propos opakowania i budowy. Słuchawki dostarczane są w niewielkim, białym kartoniku, od spodu zabezpieczonym plombą w postaci czarnej papierowej taśmy. (Do mnie Edition S dotarły w powyższym pudelku dodatkowo zabezpieczonym zwykłym kartonem). Wewnątrz umieszczono twarde, owalne etui transportowe zamykane zamkiem błyskawicznym na okrętkę. Przydatna rzecz. Oprócz słuchawek w komplecie znajduje się przewód słuchawkowy 1,3 m. (odpinany, z mikrofonem i regulatorami), klamerka do przypięcia kabla do ubrania, dwie przejściówki oraz zwyczajowa instrukcja obsługi oraz gwarancja. Klipsy zasłaniające grille muszli są już założone na muszle (trzymają się za pośrednictwem magnesów). Muszle mają oryginalne kształty - prostokąty z zaokrąglonymi rogami, od dołu wydłużone w trójkąty. Kapitalnie to wyglada, choć najpewniej zamiarem twórców było dopasowanie kształtów muszli do budowy anatomicznej ludzkiego ucha.

Słuchawki w większości wykonane są z białego tworzywa sztucznego o dość przyzwoitym wyglądzie (pałąk, regulatory, osłony muszli). Tworzywo to wydaje się być solidne i trwałe. Muszle mają wykończenie z lekkiego, szczotkowanego odlewu (aluminium?). Identycznie wykonane są widelce. Grille muszli to metalowe siateczki. Można je osłonić klipsami z tworzywa sztucznego od wewnątrz zapatrzonymi w metalowe blaszki. W ten sposób ze słuchawek otwartych otrzymuje się słuchawki zamknięte. I odwrotnie. 

Pady mają budowę asymetryczną hybrydową. To połączenie perforowanej skóry i weluru. Inspiracja pochodzi wprost z nausznic wyższych modeli HE-400i oraz HE-560. Pierwszorzędna sprawa.

Jedno zastrzeżenie. Metalowy szkielet pałąka w całości powleczony jest białym tworzywem sztucznym. Przy rozciąganiu pałąka (po to, aby założyć słuchawki na uszy) tworzywo to rozciąga się razem z pałąkiem. Nie wiadomo ile takich rozciągnięcie owo tworzywo wytrzyma i czy nie popęka przedwcześnie. Mam nadzieje, że wytrzyma sporo, choć nie jest to najszczęśliwsze rozwiązanie.

Ergonomia
Przede wszystkim słuchawki są lekkie. Ich masa wynosi niecałe 250 gram i to jest już zaleta sama w sobie. Welurowe-skórzane pady w anatomicznym kształcie doskonale leżą na uszach. Nie cisną, nie grzeją, nie uwierają. Pałąk ma dobry docisk, choć regulacja mogłaby być precyzyjniejsza. Kabel nie mikrofonuje i jest odłączany. Klipsy (nakładki) na muszlach umożliwiające zamianę trybu otwartego na zamknięty można bezproblemowo zdjąć i ponownie założyć. Nakładki założone na muszle słabo izolują dźwięki środowiska zewnętrznego. 

Komfort użytkowania oceniam na 4,5/5. Tę połówkę odejmuję za niezbyt doskonałą regulację i nieco uciążliwą sztywność oraz rozwartość pałąka.

Dane techniczne
- 50 mm przetwornik dynamiczny o skuteczności 113 dB i impedancji 18 Ohm,
- konstrukcja obudowy przetwornika przygotowana od odsłuchu otwartego lub zamkniętego – regulowana za pomocą klipsów zamocowanych na magnesach,
- super lekki i wygodny pałąk równomiernie rozkładający nacisk na całą powierzchnię głowy,
- asymetryczne hybrydowe (połączenie perforowanej skóry i weluru) nausznice zainspirowane nausznicami z modeli HE-400i oraz HE-560,
- kabel z mikrofonem i uniwersalnym sterowaniem dla iOS / Android / Windows,
- masa całości mniej niż 250 gram.


Spory karton a w nim...

...pudło z HiFiMan Edition S

Białe opakowanie białych Edition S

Plomba na opakowaniu

Zerwana plomba


W zestawie znajduje się wyjątkowo estetyczne i poręczne etui transportowe


Edition S z nałożoną klapką na muszle

Założona biała klapka na muszle = słuchawki zamknięte

Zdjęta klapka z muszli = słuchawki otwarte

Edition S to kompaktowe słuchawki; w pełni przenośne

Porównanie z bezprzewodowymi Pioneer SE-MS7BT


Edition S oraz iPad Air 2 z Tidal HiFi


Znaczne polepszenie dźwięku zapewnia wpięcie wzmacniacza słuchawkowego i DACa do iPada; tu RHA DACAMP L1

To samo, co powyżej, ale ze smatrfonem iPhone 6S






Kilka próbek słuchanych albumów z Tidal HiFi (FLAC 16 bit/44,1 kHz)


Wrażenia dźwiękowe
Słuchawki zabrałem na dwutygodniowy urlop (w porozumieniu i za zgodą dystrybutora). Miałem tam niezakłóconą sposobność odsłuchiwać na nich wiele muzyki za pośrednictwem przede wszystkim dwóch smartfonów: iPhone 6S oraz iPhone SE, a także tabletu iPad Air 2 oraz dwóch iPodów. Źródło muzyki to głównie Tidal HiFi. Używałem też wzmacniacz słuchawkowy i DAC RHA DACAMP L1. Słuchawki porównawcze (na urlopie) to bezprzewodowe Pioneer SE-MS7BT oraz Koss PortaPro. Inne słuchawki porównawcze - Fostex TH-610, AKG K545 i Oppo PM-3.

Od razu napiszę, że Edition S nie przekonały mnie trybem zamkniętym, z założonymi nakładkami na muszle. Dźwięk zdawał się być przyduszony, mniej przestrzenny, nieco pozbawiony swobody i rozmachu, niejako bardziej zamknięty w sobie niż otwarty. Basy były krótkie, zawrócone. Dlatego po kilku próbach odsłuchów HiFiMan jako słuchawek zamkniętych porzuciłem je na rzecz otwartych. To jest zupełnie inne granie! Te powyższe mankameny zupełnie znikają.

Edition S zaskakują bardzo energetycznym, żywym i obszernym brzmieniem z kapitalnym wypełnieniem oraz nasyceniem. To dźwięk nie tylko wyjątkowo przestrzenny, nasączony tonami jak gąbka wodą, soczysty i spektakularny, ale także odpowiednio intymny i subtelny. Rozciągnięty od dołu do góry, z kolorową i jędrną średnicą. Czuć w dźwięku tę przyjemną high-endową rasowość i dojrzałość, chociaż przecież opisywane słuchawki nie reprezentują high-endu, a co najwyżej klasę średnią. Nie mniej jednak mają w sobie jakiś wycinek, przybliżenie i cechy bardzo zaawansowanych brzmieniowo konstrukcji. To ten sam rodzaj pełnej tonalności, masywności brzmienia, dźwięku dokonanego. Wyraża się to brzmieniem bezpośrednim, namacalnym, bliskim - pełnym. Zdrowym i potoczystym. Dodatkowo kapitalną sceną z namacalnymi zarówno pierwszymi, jak i dalszymi planami.

Opisywane słuchawki są tak zbudowane i strojone aby optymalnie i synergiczne zgrywały się ze smartfonami. Stad też zaimplementowany weń 50 mm przetwornik dynamiczny o skuteczności 113 dB i impedancji 18 Ohm. To musi zagrać - i nie inaczej gra! Nieistotne, czy odtwarzane nagranie jest zarejestrowane po audiofilsku wzorowo, czy szorstko (lub wręcz niedbale) jak to dzieje się w przypadku nagrań rockowych, albo z podrasowanym basem i dynamiką (loudness). Dla Edition S to nieważne. Tak podadzą dźwięk, tak go skalibrują i wyestymują, że każde nagranie zabrzmi co najmniej dobrze, o ile nie rewelacyjnie. Z obszernym dźwiękiem, sprężystymi wyregulowanych basami, przyjazną dynamiką i niezłą rozdzielczością. Gitary nie pchają się do przodu, a wokale nie zostają w tyle. 

Tak źle nagrane płyty jak Red Hot Chilli Peppers "Darck Necessities" (loudness) Maxwell "blackSUMMERS'night" (podkręcone niskie tony), czy The Rolling Stones "Blue & Lonesome" (chropawe nagranie "na setkę") brzmią po prostu świetnie. Z drivem, czysto i obszernie. Bez słyszalnych sybilantów, przesterów i brudów. Harmonicznie. To niewątpliwa olbrzymia zaleta HiFiMan.

Powyższy fakt synergicznej współpracy ze smartfonami nie oznacza, że Edition S nie lubią być napędzane wzmacniaczem słuchawkowym. Owszem, doskonale korespondują ze wszelkimi smartfonami, ale w towarzystwie wzmacniacza słuchawkowego mogą pokazać jeszcze więcej swych walorów i umiejętności. Słuchawki HiFiMan podłączyłem do wzmacniacza i DACa RHA DACAMP L1. Przewodem USB z iPhone 6S "wyciągnąłem" sygnał cyfrowy, który doprowadziłem do urządzenia RHA. Tu, po konwersji cyfrowo-analogowej i wzmocnieniu, sygnał był dopiero prowadzony do słuchawek. W rezultacie nastąpił nie tylko przyrost dynamiki (o jakieś 30 %), ale także selektywności, wypełnienia oraz doświetlenia dźwięczności i istnienia instrumentów. Tak, jakby rozcieńczony i bledszy obraz nabrał gęstości i barw. Może nie dosłownie, ale jest w tym dużo prawdy. Wzmacniacz słuchawkowy RHA  (i DAC) ujawnia cały potencjał Edition S. Uwalnia zeń dynamikę, ukazuje kolory, odkrywa niuanse. Sama przestrzeń i stereofonia pozostają w zasadzie niezmienne, ale również otrzymują dookreślenie i dodatkową konstrukcję. Światło i tlen.

Konkluzja
HiFiMan Edition S to doskonale zaprojektowane mobilne słuchawki z przetwornikami dynamicznymi. Mogą być używane jako słuchawki otwarte lub zamknięte. Grają bardzo energetycznie, obszernie i soczyście. Czuć w ich brzmieniu high-endowy sznyt, audiofilską pełnokrwistość, w także wyborną muzykalność. Pierwszorzędnie, bo synergiczne zgrywają się ze smartfonami, zaś zestawione ze wzmacniaczami słuchawkowymi ujawniają jeszcze więcej zaawansowania. Polecam HiFiMan Edition S, bo to świetne słuchawki są!

Cena w Polsce - 1 450 PLN.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz będzie oczekiwać na moderację