piątek, 30 sierpnia 2019

Aktywny głośnik bezprzewodowy Bluetooth Mooer Silvereye 10 (combo gitarowe) - zapowiedź testu




Ostatnio zostałem mocno pozytywnie zaskoczony sprzętem studyjnym, który kosztował jak to sprzęt profesjonalny (a nie "audiofilski") rozsądne pieniądze, a grał jakby był wykonany ze złota. Albo i z platyny. Tym urządzeniem był przetwornik cyfrowo-analogowy i wzmacniacz słuchawkowy RWE ADI-2 DAC (czytaj recenzję TUTAJ). Po raz kolejny okazało się, że niepozorny sprzęt audio z typowo "nie urokliwym" studyjnym designem może brzmieć nie gorzej niż porównywalne cenowo (a nawet znacznie droższe!) urządzenia stricte audiofilskie, ale za to o pięknej powierzchowności. Nie żebym się z tych drugich wyśmiewał i kpił, ale czasem warto mieć nieco dystansu. I zdrowego rozsądku.

Idąc za ciosem, zacząłem się zastanawiać nad kolejnym eksperymentem porównawczym: urządzenie audiostereo versus profesjonalne. Tym razem chciałem spenetrować świat głośników aktywnych z odbiorem sygnału bezprzewodowego via standard Bluetooth. Tzw. głośników Bluetooth jest cała masa, są większe i mniejsze, oferowane przez bardziej i mniej znane firmy. Przy czym te bardziej znane firmy winszują sobie za takowe głośniki często dość absurdalne ceny przy jednoczesnym niezbyt dużym wkładem technologicznym w owe sprzęty. Nie chcę pokazywać palcem, ale np. taki Harman Kardon Onyx może kosztować i 2 000 PLN, albo niewielki Polk Audio Assist za prawie 1 000 PLN. Tymczasem zauważyłem, że firmy profesjonalne oferują nie gorsze (a może i lepsze?) rozwiązania. Przy czym nazywają je nie jako "głośnik Bluetooth" a najczęściej jako wzmacniacz z odbiorem sygnału Bluetooth. I właśnie w tę stronę podążyła moja dalsza eksploracja.

Niniejszym przedstawiam Czytelnikowi sprzęt profesjonalny Mooer Silvereye 10 (zobacz TUTAJ), który oficjalnie nosi nazwę "combo gitarowe" albo "wzmacniacz z technologią Bluetooth oraz wbudowanym wzmacniaczem instrumentalnym". Jednakże po prawdzie to typowy głośnik bezprzewodowy w technologii Bluetooth, o mocy 2 x 16 Wat, dodatkowo wyposażony w gniazdo 6,3 mm umożliwiające przyłączenie gitary elektrycznej. Co ciekawe, Mooer Silvereye 10 oprócz regulacji typowo gitarowych, ma także korekcje dźwięku jak podbicie basów czy brzmienie "live". Można tu również przewodowo podłączyć źródło zewnętrzne poprzez gniazdo 3,5 mm. A do tego Silvereye 10 jest wyjątkowo estetyczny (m.in. obicie z kremowego tolexu). Nie byłoby w powyższym żadnej sensacji, gdyby owo urządzenie nie kosztowało 500 PLN, a kosztowałoby jakieś 1 500 PLN.

Mooer Silvereye 10 zamówiłem u polskiego dilera europejskiego dystrybutora Mooer Audio. Niestety, przyszło do mnie z lekką usterką polegającą na odwrotnym przyklejeniu tabliczki "Mooer Silvereye 10" na froncie wzmacniacza, na maskownicy głośników. Niby nic, a wygląda dość fikuśnie. Pewnie jakaś przepracowana młoda Chinka przez nieuwagę odwrotnie przykleiła tabliczkę. Napisałem już list do dilera z prośbą o podmianę wzmacniacza na model z właściwie przyklejoną tabliczką. Mam nadzieję, że niebawem dojedzie do mnie (mam obiecaną wymianę na przyszły wtorek). Wówczas wykonam jeszcze raz zdjęcia i oczywiście opiszę wrażenia dźwiękowe "combo gitarowego z technologią Bluetooth".







"Do góry nogami"








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz będzie oczekiwać na moderację