wtorek, 31 grudnia 2019

Niezobowiązujący ranking najciekawszych albumów muzycznych A.D. 2019 według Stereo i Kolorowo

Z polskich płyt i do tego debiutanckich, największe wrażenie wywarł na nas album Joanny Bejm "Jesteś". Joanna Bejm śpiewa poezje Haliny Poświatowskiej.


Wszyscy dookoła coraz częściej tworzą rankingi najlepszych lub najciekawszych albumów muzycznych, a teraz roku 2019. Nigdy na Stereo i Kolorowo takich podsumowań nie robiliśmy, ale może wreszcie warto zacząć? Czytelnikom bloga przecież należy się informacja jaką muzykę lubimy, jakiej słuchamy i jaką uważamy za dobrą. I oczywiście - przy jakiej muzyce dokonujemy testów sprzętowych.

My, na Stereo i Kolorowo, gramy i słuchamy bardzo, bardzo dużo muzyki. Różnorodnej muzyki - eliminujemy jedynie rap/hip-hop i tzw. disco polo. Pozostałe gatunki traktujemy bardzo równoprawnie, choć preferujemy tzw. nowoczesną elektronikę, zaangażowany rock i ciekawą world music. Od niniejszego rankingu odejmujemy też jazz i klasykę. Po prostu podsumowaniem A.D. 2019 obejmujemy muzykę do zwyczajnego słuchania. Dla codziennych odsłuchów dla przyjemności i radości, a nie do nabzdyczania się i chwalenia notacją muzyczną (co nie oznacza, że nie słuchamy muzyki notowanej, a wręcz przeciwnie!).

Niniejszy ranking, to lista naszej muzyki słuchanej rzeczywiście, a nie tej, którą uważa się powszechnie za cenną, polecaną czy wyróżnianą w recenzjach. Co oczywiście nie oznacza, że tak nie może być. Bo jedno nie wyklucza drugiego, ale w tym przypadku nie jest to koniecznością, a jedynie zbieżnością.


1. Weyes Blood - "Titanic Rising"
Ten album to absolutny zwycięzca tegorocznego rankingu płytowego - za emocje, za muzykalność, za doskonałą aranżację, za piękny wokal. Za wszystko. Płyta do słuchania na okrągło.


2. Jenny Hval - "The Practice of Love"
Inteligentna i melodyjna elektronika z głębszym przesłaniem. Poezja i muzyka, muzyka i poezja prosto z Norwegii. Oj, trzeba i wypada znać Jenny Hval.


3. Bat for Lashes - "Lost Girls"
To już piąty album pani Natashy Khan, ale w jej dyskografii chyba najlepszy. Concept album inspirowany twórczością artystów new-romantic. Plastyczne i soczyste brzmienie syntezatorów plus rasowy i sensualny wokal. Oraz oczywiście głębszy sens.


4. Tamaryn - "Dreaming the Dark"
Elektro-pop z bezpośrednim nawiązaniem do klimatów z Cocteau Twins i wczesnego Depeche Mode. Zaangażowany wokal przypominający kultową Elizabeth Davidson Fraser. Tamaryn to zjawiskowa muzyka zahaczająca o najlepsze albumy lat 80-tych XX wieku i stylistykę wytwórni 4AD.


5. The National - "I Am Easy to Find"
Bardzo tzw. nostalgiczny amerykański zespół, ale tworzący piękną muzykę. Tym razem ów smutek został rozpisany na długą historię i na wiele głosów. Oprócz etatowego wokalisty Matta Berningera na albumie pojawia się też szereg zaproszonych wokalistek. Kapitalny efekt!


6. Self Esteem - "Compliments Please"
Debiutancki album projektu Rebecci Lucy Taylor z Wielkiej Brytanii dotąd znanej ze współpracy z grupą Django Django. Chwytliwe melodie i bezpretensjonalne dźwięki. Radość życia, ale też współwystępujące melancholia i surrealizm. Całość podana w elektronicznym sosie. Debiut roku.


7. Lingua Ignota - "CALIGULA"
Tu słowa są zbędne. Tego albumu po prostu trzeba posłuchać. I to głośno! Doznania na maksymalnych, ekstremalnych poziomach - na granicy szaleństwa. Album nie zalecany dla osób przewrażliwionych, ani do słuchania podczas golenia. Zalecany natomiast do testowania sprzętu hifi. Od razu obnaży jego słabości.


8. Dido - "Still on My Mind"
Wokalistka, producentka, kompozytorka i autorka słów z londyńskiego Kensigton ma wciąż wiele do zaproponowania i zaoferowania. Wysoka klasa i piękny album. Bez wad.


9. Electric Youth - "Memory Emotion"
To płyta poetycka i porywająca, od której nie mogliśmy się oderwać w tym roku. Elektroniczny duet z Kanady, z Toronto, który już jest gwiazdą milenialsów na YouTube. Warto poznać tą muzykę, jej świat i nowoczesne przesłanie.





10. I na koniec, na 10. miejscu, ex aequo czterech starych mistrzów. Ostatnie miejsce nie przez brak dlań szacunku, a wręcz odwrotnie. Rewelacyjne albumy.
Leonard Cohen - "Thanks for the Dance"
Chris Rea - "One Fine Day"
Bruce Springsteen - "Western Stars"
Iggy Pop - "Free".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz będzie oczekiwać na moderację