sobota, 25 września 2021

HiFiMAN HE400se, słuchawki planarne

 


Trzy zdjęcia ze strony HiFiMAN



Wstęp
Do niedawna za tzw. planary, czyli słuchawki magnetostatyczne przychodziło płacić niemałe pieniądze - czasem był to całkiem niezły majątek! Ich ceny rozpoczynały się od 4 000 - 5 000 PLN. Ale, zdaje się, że te czasy bezpowrotnie się skończyły. Dziś można znaleźć całkiem sporo rozsądnych propozycji w pułapie cenowym około 1 000 - 2 000 PLN. Na blogu opisywałem już takie ciekawe konstrukcje jak np. Monoprice Monolith M1060C za 1 390 PLN, Takstar HF-580 za 990 PLN czy Avantone Planar Red za 1 950 PLN. Ale to, co aktualnie wyczynia dalekowschodni HiFiMAN przechodzi wszelkie granice rozsądku i ludzkie wyobrażenia! Planary za śmieszne siedemset złociszy? (A konkretnie za 699 PLN w promocji). Tak - to dzieje się naprawdę! Proszę Państwa, oto przedstawiam HiFiMAN HE400se (zobacz TUTAJ oraz TUTAJ).

Wrażenia ogólne i budowa
Model HE400se to oczywiście bezpośredni następca popularnych i lubianych słuchawek HE400 (choć jest też podobny do HiFiMAN HE400i 2020) - ulepszony został względem poprzedniej wersji. Zmodernizowany został pałąk, który otrzymał precyzyjniejszy mechanizm regulacji. Słuchawki zostały też "odchudzone" - masa nowej wersji jest mniejsza niż poprzedniej i wynosi teraz tylko 390 gramów. Zainstalowano też nowe fazowane hybrydowe nauszniki, które nieco zwiększają ogólną wydajność muzyczną. Ponadto producent chwali się zaimplementowaną technologią Stealth w przetwornikach planarnych: "To akustyczna transparentność bez zakłóceń. Specjalnie zaprojektowany magnes Stealth odgrywa w HE400se kluczową rolę. Technologia ta, zastosowana pierwszy raz w słuchawkach SUSVARA, w przeciwieństwie do tradycyjnych magnesów, umożliwia swobodny przepływ fal dźwiękowych, radykalnie zmniejszając ich turbulencję. Cała konstrukcja jest akustycznie przezroczysta, co znacząco minimalizuje dyfrakcję fal i zapewnia szczegółowe obrazowanie oraz spójność brzmienia".

Słuchawki dostarczane są w podwójnym kartonie - pierwszy to ochronny, transportowy, zaś drugi to już "karton właściwy" z firmowymi nadrukami, rozkładany na podstawę i wieko. W pudle w wytłoczce z tworzywa sztucznego spoczywają HE400se. Wytłoczka ma anatomiczne kształty obrysu słuchawek, a dodatkowo wklęsłą tackę, na której znajduje się zwinięty przewód słuchawkowy z nasadzonym na wtyk 3,5 mm adapter na 6,35 mm. Jest jeszcze metryczka oraz opis technologii "Steath" przetworników. Brak w zestawie jakiegokolwiek etui na słuchawki, co przy niewysokiej cenie 700 PLN za słuchawki jest jeszcze zrozumiałe, lecz przydałby się chociaż zwykły woreczek ochronny...

Przewód słuchawkowy to cienka skrętka czterech przewodów miedzianych, pokrywanych srebrem. Prezentuje się nie najgorzej, acz przypomina raczej przewód stosowany w słuchawkach dousznych, niż nausznych. Jego jakość jest ogólnie dobra, ale mam obawy, czy okaże się wystarczająco trwały i odporny, by przetrwać jakieś 12 miesięcy intensywnego używania słuchawek... Ale zawsze można go wymienić na inny. Wybrać coś z obszernej oferty HiFiMAN (zobacz TUTAJ) albo innej marki, wybór jest naprawdę spory. Zaś HiFiMAN jako wtyki słuchawkowe używa zwykłe mono 3,5 mm, więc nie powinno być problemu. Dodam też, że mi podczas około miesięcznych odsłuchów firmowy kabel w niczym nie przeszkadzał, ani niczego nie ograniczał. A nawet się z nim zaprzyjaźniłem.

Nowe HE400se choć nominalnie stosunkowo niedrogie, to prezentują się całkiem, całkiem. Elegancko. W ogóle nie wyglądają na "tanie" (piszę "tanie" w cudzysłowie, bo przecież cena to rzecz umowna i relatywna). Są naprawdę przyzwoicie zaprojektowane i nieźle zbudowane z rzetelnych materiałów. Duże, okrągłe muszle z solidnego tworzywa sztucznego (wyglądającego zupełnie jak metal!) z deklami ze stalowej, czarnej siateczki. Grube, klinowe pady zostały uszyte z dwóch materiałów - matowej sztucznej skóry po bokach oraz z miękkiego weluru w części stycznej z uszami. Do tego szeroki pałąk ze stalowym szkieletem, obudowany od spodu pianką i pokryty miękką ekologiczną skórą. Po obu stronach pałąka wsunięte są aluminiowe trzpienie łączące się z "widelcami" trzymającymi muszle w połowie ich wysokości. Trzpienie wsuwają lub wysuwają się z pałąka tym samym regulując jego objętość. To pomysłowy mechanizm zapadkowy często wykorzystywany przez HiFiMAN-a. Regulacja działa dość precyzyjnie i stabilnie - raz ustawiona objętość dobrze się trzyma. Zaś słuchawki pewnie leżą na głowie i uszach.

Ergonomia
Nowe HiFiMAN to stosunkowo lekka i wygodna konstrukcja wokółuszna. Trzeba podkreślić, iż HE400se leżą na głowie i uszach wyjątkowo wygodnie - stabilnie i statecznie. Nie cisną i nie męczą. Duże pady swobodnie mieszczą wewnątrz całe małżowiny uszne - nie ma z tym żadnego problemu. Co ważne, pomimo dość sporej masy własnej (390 gram), słuchawki nie ciążą - nie czuć tego ciężaru na głowie. W dużym stopniu dzięki inteligentnemu rozłożeniu masy na trzy osobne punkty podparcia - na sklepieniu czaszki, gdzie dodatkowo występuje amortyzacja grubą gąbką szerokiego pałąka, a w drugim i trzecim punkcie na kościach dookoła małżowin usznych, gdzie osadzają się szerokie i grube pady muszli. Po prostu super komfort.

Jedynym w zasadzie dyskomfortem w czasie mojego testowania był fakt, że grube pady muszli (uszyte ze sztucznych materiałów) latem mogą grzać zanadto uszy. Oczywiście zimą taka cecha będzie zaletą. Ja jednak zasadnicze odsłuchy prowadziłem na przełomie sierpnia i września, a aura akurat była wówczas wyjątkowo ciepła.

O przewodzie słuchawkowym już napisałem wcześniej. Cienki, sztywny i łatwo plączący się. Ale należy być uczciwym i napisać, że to relatywnie dobry kabel. Można się czepiać, acz w budżetowej cenie HE400se po prostu nie wypada. Producent ewidentnie tutaj postanowił zaoszczędzić na przewodzie (na Aliexpress takie chodzą po około 15 PLN), ale użytkownik nie jest przecież na niego skazany do końca życia. Jeżeli komuś nie odpowiada, zawsze można wymienić na inny lepszej jakości.

Ogólnie ergonomię oceniam na 4,5/5, czyli bardzo wysoko.

Specyfikacja techniczna
Typ: nauszne
Przetworniki: magnetostatyczne (wstęgowe)
Konstrukcja: otwarta
Impedancja: 25 Ohm
Skuteczność: 91 dB
Pasmo przenoszenia: 20 - 20 000 Hz
Wtyk: 3,5 mm mini jack, adapter na 6,35 mm duży jack
Przewód do słuchawki: prawa, lewa
Masa bez kabla: 390 g


Dostawa z białostockiego RAFKO

Pudło w pudle



W opakowaniu

Przewód słuchawkowy nie może być powodem do dumy, ale działa





HE400se prezentują się bardzo solidnie - to rzetelna budowa i eleganckie wykonanie

Unison Research uPhono+ D


Z planarnymi Monoprice Monolith M1060C i Avantone Planar Red


W otoczeniu innych słuchawek - Fostex TH610, Meze 99 Neo, Austrian Audio Hi-X65, Austrian Audio Hi-X25BT, Austrian Audio Hi-X15, Monoprice Monolith M1060C, Ultrasone 880 Performance oraz EPOS | Sennheiser IMPACT SC 260 USB MS II.


HE400se podczas pracy przy biurku



Wrażenia dźwiękowe
Słuchawki podłączałem do kilku wzmacniaczy słuchawkowych (i jednocześnie DAC-ów): NuPrime DAC-10H, M2Tech Young MkIV, JDS Labs Element II oraz Encore mDSD (test TU). Używałem w tym celu także takie urządzenia jak streamer Rose RS201E oraz combo wzmacniacz/DAC/streamer QUAD Vena II Play. Źródło to komputer DELL Latitude 7390, streamer RS150 lub po prostu smartfon iPhone XR. Serwis streamingowy to Tidal HiFi/MQA. Słuchawki porównawcze to: Fostex TH610, Meze 99 Neo, Austrian Audio Hi-X65, Austrian Audio Hi-X25BT, Austrian Audio Hi-X15, Monoprice Monolith M1060C, Avantone Planar Red, Ultrasone 880 Performance oraz EPOS | Sennheiser IMPACT SC 260 USB MS II.

Słuchałem już wielu różnych par słuchawek planarnych - pewnie zebrało by się ich z kilkadziesiąt. Tańsze, droższe, drogie i ekstremalnie drogie. Zdecydowana ich większość grała bardzo dobrze, spora część - wybitnie. Nie zawsze oczywiście wysoka cena planarów idzie w parze z równie wysoką jakością dźwięku, aczkolwiek ogólnie taka korelacja występuje - i nie jest to dziwne, czy anormalne. Ale to, że jakieś słuchawki są drogie (z powodu ich zaawansowania konstrukcyjnego) i rzeczywiście fantastycznie oddające dźwięk, nie oznacza przecież, iż te tańsze "są niemożliwe do słuchania", bo tak rzecz jasna nie jest. Te tańsze także zapewniają sporo frajdy i satysfakcji z odsłuchów, mają sporo pozytywnych cech dźwiękowych. Lecz występują także i naturalne różnice (w porównaniu do droższych) - dotyczą one głównie ostatecznego wykończenia i wycyzelowania dźwięku, różnic w "prawdziwości" grania, odmiennego nasycenia przekazu czy sposobu ukazywania przestrzeni. Mówiąc skrótowo, te droższe są "fotografią" dźwięku, a tańsze - "rysunkiem". Zarysem i estymacją - uogólnieniem dźwięku. 

Z nowymi HiFiMAN HE400se miałem pewnego rodzaju kłopot - po ich założeniu na uszu, pisząc wprost, po prostu oniemiałem. Jak do diaska to możliwe, żeby planary za circa 700 PLN aż tak dobrze grały? Bo pierwsze wrażenie rzeczywiście było fantastyczne. Słuchawki te od razu "grają na maksa" i "nie biorą jeńców". Grają wysoce rozbudowanym dźwiękiem o sporej dynamice, wspaniałej przestrzeni pozornej i spektakularnym basem. No dobrze, ale gdzie jest ten wspomniany "kłopot" - pomyślał pewnie Czytelnik. Chodzi o to, że owo opisane brzmienie to jedynie fasada, szata zewnętrzna charakterystyki dźwiękowej HE400se, pod którą kryją się pewnego rodzaju nieodciągnięcia i wyrwy. Ale o nich więcej potem, teraz jeszcze o kilka słów o pozytywach.

HE-400se to piękna żywość brzmienia, ofensywna dynamika, spora energia i wzorcowa szybkość (jaką charakteryzują się przetworniki planarne). To również łatwe przekazywanie zmian ciśnienia i natężenia dźwięku, a także super bezpośredniość i namacalność tonalna. Ponadto HiFiMAN-y cechuje fantastyczna przestrzenność, obszerność sceny i realistyczne kształty 3D wszelkich zjawisk pozornych. Piszę te słowa z dużym uznaniem oraz zupełnie szczerze. Tytułowe słuchawki te cechy rzeczywiście mają świetne. Dalekowschodnim konstruktorom udało się zbudować słuchawki bezproblemowe i uniwersalne - wyczynowe. One perfekcyjnie zagrają każdy rodzaj repertuaru - od mocnego rocka, poprzez wysublimowaną elektronikę, aż po akustyczne składy instrumentalne. Dźwięk zawsze będzie pełny, obfity i autentyczny.

Za te powyżej wymienione cechy najpewniej większość adeptów audio hi-fi od razu HE-400se pokocha żarliwym uczuciem, bo faktycznie, one dają się lubić i nie stwarzają dystansu do muzyki, a ją po prostu grają. Znakomicie odtwarzają. Jednakże HiFiMAN mają też strony ujemne. Choć generują naprawdę dobry bas - głęboki, szybki oraz giętki, to jest on jednopłaszczyznowy. Nie jest zanadto zróżnicowany. Jest niezły, acz brzmi wciąż tak samo. Nie faluje zmiennymi odcieniami i nie pokazuje odmienności różnych gatunków niskich tonów. W rezultacie bas pomimo iż generalnie jest wysokiego gatunku, to dość monotonny. Ale na szczęście nie nudny!

Warto też zauważyć, że w przekazie pojawia się lekki metaliczny posmak na górze. Słychać to nie cały czas, ale jeżeli nagranie ma nieco więcej jasności, to drapanie metalu jest faktycznie odczuwalne (czasem bardziej, czasem mniej, lecz takie zjawisko jest wciąż obecne). Ponadto niektóre odmiany sopranów mają nieco nosowy wymiar. Czuć pewnego rodzaju ściśnięcie zgłosek, ich tłumienie i niekiedy nawet przeinaczenie. Nie wpływa to istotnie na odbiór całego przekazu i jego prawdziwy format muzyczny, acz może zmieniać regularność niektórych wokali. 

Kończąc temat cech ujemnych muszę też dodać, że HE-400se nie są słuchawkami typu analitycznego. Subtelności są jedynie zarysowywane - niuanse są przesiewane przez sito, wydmuchane przez obfitą i rozbudowaną średnicę. Przeto nie wszystkie detale docierają do uszu słuchacza. Jednakże pomimo niedostatków w detaliczności zarówno struktura, jak i substancja muzyki są rysowane poprawnie. A nawet więcej niż poprawnie!

Z jakim wzmacniaczem/źródłem optymalnie łączyć HE-400se? Myślę że warto tutaj posługiwać się specjalnym wzmacniaczem. Pomimo bardzo łatwej deklaratywnej impedancji słuchawek (25 Ohm), smartfon nie będzie najlepszym adresem. HiFiMAN zagrają tutaj na jakieś 50% swych umiejętności. Ich potencjał muzyczny znacząco się obniży - nie rozwinie skrzydeł. Sprawdzałem z iPhone XR - owszem, dramatu nie było, można okolicznościowo i prowizorycznie takim urządzeniem się posłużyć (jak np. innego akurat nie ma pod ręką), ale na pewno nie można takiego rozwiązania traktować jako docelowe. HE400se dla ujawnienia całego swego potencjału oraz efektywności wymagają być podłączone do konkretnego wzmacniacza. Nawet już posłużenie się takim fantomem jak maluśki wzmacniacz Encore mDSD (podłączony do iPhone'a XR) przynosił spore zmiany na plus. Dźwięk stawał się większy, bardziej namacalny, wyraźniejszy. Ogólnie lepiej zróżnicowany i poukładany. Autonomiczny.

Dla mnie najbardziej synergicznym połączeniem dla HE400se, bo optymalnym dźwiękowo, ale i doskonale współgrającym pod względem ekonomizacji ceny, był wzmacniacz i DAC JDS Labs Element II. Ten duet okazał się grać bardzo swobodnie, lekko i wyraźnie, z bezpiecznym zapasem mocy, co jest odczuwalne na słuchawkach jako podskórnie drzemiący potencjał, który w każdym momencie gotowy jest do pracy, wciąż na trybie "stand-by". To znakomite poczucie potęgi, wydajności oraz produktywności, które zapewnia super wiarygodność brzmienia, strukturalizm przekazu i fizyczne poczucie jego ciągłej obecności. Słuchawki otrzymały też większą przestronność sceny, lepszą jej organizację i wysycenie. Jednakże sama selektywność i detaliczność pozostały na tym samym poziomie, czyli średnim.

Konkluzja
HiFiMAN HE400se to rzetelne i uniwersalne słuchawki planarne. W sam raz na rozpoczęcie przygody ze słuchawkami wyposażonymi w przetworniki magnetoplanarne, ale także i dla melomanów, którzy nie planują wydawać majątku na dobre słuchawki, a pragną takowe mieć w swym armamentarium hi-fi. HE400se oferują wysokokaloryczny dźwięk pełen smaku i wyrafinowania, jakie zapewnić mogą wyłącznie planary. Do tego dochodzi fantastyczna przestronność. Rozdzielczość i selektywność raczej przeciętna, acz niezła. Do optymalnej pracy wymagają osobnego wzmacniacza słuchawkowego. W ogólnym rozrachunku uczciwie należy przyznać, że w swojej relatywnie niewygórowanej cenie są fantastyczne!

Cena w Polsce - 749 PLN (w promocji można je nabyć za 699 PLN).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz będzie oczekiwać na moderację