poniedziałek, 5 grudnia 2011

Kolumny podłogowe Pylon Pearl





Wstęp
W powszechnym przekonaniu utarł się pogląd, że to co tańsze jest zwykle gorsze od tego, co droższe. Reguła ta dotyczy także sprzętu audio-video. Codziennie epatowani jesteśmy opisami wspaniałych i kolorowych urządzeń klasy high-end za nieprawdopodobnie wielkie pieniądze, a ich twórcy pokazują nam „Panteon audio”, do którego powinniśmy powoli i nieustępliwie dążyć, jeżeli chcemy doświadczać prawdziwej „audio-nirwany”. Producenci z Chin ostatnimi czasy pokazali nam jednak, że dobry sprzęt hi-fi nie musi kosztować kolosalnych pieniędzy – świat został wręcz zalany ofertą chińskich urządzeń audio, z których to duża część reprezentuje wysoki poziom jakości budowy oraz generowanego dźwięku. 

Z drugiej strony, od czasu do czasu, pojawiają się na rynku solidne i ciekawe a tanie konstrukcje dostępne dla umiarkowanie majętnego użytkownika audio np. słuchawki Creative Aurvana Live!, gramofony Pro-Ject Debut, Rega RP-1, etc. Niedawno zaś zostaliśmy zaskoczeni mocnym i głośnym wejściem niedrogiego rodzimego produktu – głośnikami Pylon Pearl, które przebojem zdobyły kilka nagród i entuzjastycznych recenzji, ale zdołały także do czerwoności  rozgrzać dyskusję o nich w Internecie. Powodowany ciekawością oraz naturą eksperymentatora napisałem list do producenta – firmy Pylon S.A. z prośbą o wypożyczenie kolumn na potrzeby niniejszej recenzji – po kilku dniach głośniki stały już u mnie w salonie.


Kika słów o firmie Pylon S.A.
Do niedawna właściciele Pylon S.A. koncentrowali się na innych produktach niż kolumny i choć już od 10 lat zakład wytwarza obudowy głośnikowe, to dopiero w maju 2011r. oficjalnie powstała struktura produkująca całe kolumny głośnikowe. Dziś firma ma już w swojej ofercie kilka pozycji katalogowych uwzględniając w tym monitory, kolumny podłogowe, a także obudowy głośnikowe produkowane dla różnych firm w Polsce (między innymi dla Tonsil) i za granicą.  Pylon ma w swoich zasobach kadrowych bardzo zdolnych i utalentowanych konstruktorów kolumn z dużym doświadczeniem.  Cała linia montażowo-produkcyjna znajduje się w Polsce w jednym miejscu - w Przyborkach niedaleko Wrześni. Zakład jest w stanie wyprodukować 400 obudów dziennie.   Podczas ostatniej wystawy Audio Show 2011 w Warszawie zaprezentowane zostały po raz pierwszy nowe kolumny Pylon Sapphir.

Budowa
Na potrzeby niniejszego testu otrzymałem kolumny w specjalnym wybarwieniu obudowy: biały błyszczący. Pierwsze wrażenia po wyjęciu ich z kartonów są bardzo pozytywne – Perły prezentują się znakomicie.       Bardzo ładnie koresponduje biały głośnik niskotonowy z białą obudową. Same głośniki nie są zbyt ciężkie, bo jedna sztuka waży 11 kg, co wynika z faktu, że do produkcji ścianek użyto dość cienkiej 16 mm płyty MDF oraz płyty paździerzowej obłożonej folią winylową, która w białej edycji przypomina bardziej front mebli kuchennych niż prawdziwy lakier fortepianu koncertowego, ale ostatecznie ogólne odczucia estetyczne są dodatnie. Front kolumn budzi skojarzenia z produktami angielskiego Harbetha z uwagi na wystające do przodu ranty bocznych ścianek – uroczy detal nadający nieco wintadżowego charakteru. Zastosowane głośniki to niskotonowy Tonsil GDN 17/40 oraz wysokotonowy Tonsil DWK 10/80/26. Głośniki te cieszą się dobrą opinią wśród branżystów i spokojnie mogą być porównywane z innymi renomowanymi zachodnimi. 

Okablowanie wewnątrz skrzynek wykonano linką z miedzi OFC, skrzynki nie są wytłumione. Co ciekawe, Pearle w rzeczywistości są monitorami postawionymi na cokole, ponieważ na wysokości 2/3 wewnątrz obudowy znajduje się płyta odcinająca całkowicie górną komorę od dolnej. Na dole frontu umieszczono firmowe logo, muszę przyznać, że ciekawe i efektowne, budzące pozytywne konotacje. Na spodzie znajdziemy gwinty, w które można wkręcić złocone kolce (znajdujące się w komplecie) co dodatkowo podnosi walory estetyczne. Z tyłu (w połowie wysokości) zamontowano pojedyncze terminale głośnikowe w jakości wystarczającej, a pod nimi tabliczkę znamionową. Natomiast, ponad terminalami znajduje się nieco zaokrąglone wyjście rury bas refleksu.

Podsumowując, budowa kolumn jest dość surowa i prosta, ale dobrze pomyślana i estetyczna. Satysfakcjonująca.





Wrażenia z odsłuchów
Ponieważ otrzymałem głośniki „prosto z linii produkcyjnej” zanim przystąpiłem do właściwego testu, plumkały sobie w drugim pokoju podłączone do wzmacniacza i tunera analogowego i wygrzewały się przez kilka dni radiową Trójką.

Po tej wstępnej rozgrzewce Pylony po kolei podłączałem do następujących wzmacniaczy:
Accuphase E-213, Yaqin MC-100B oraz Rotel RC-03 (przedwzmacniacz) oraz 2x Rotel RB-03 (dwie monofoniczne końcówki mocy). Główne źródło to odtwarzacz płyt CD Musical Fidelity A1 CD-Pro oraz gramofon Clearaudio Emotion. Jako kolumny odniesienia zastosowałem Vienna Acoustics Mozart Grand oraz Usher S-520.

Wiele razy podłączając do zestawu audio nowo nabyty jego element, przeżywam uczucie niepewności czy świeżo kupiony lub wypożyczony sprzęt „zgra się” z pozostałymi jego komponentami i czy nie będę nieprzyjemnie zaskoczony jakimś zgrzytem lub niechcianą zmianą w dźwięku. Ostatnio rozczarowałem się wypożyczając ze sklepu XYZ rewelacyjnie opisywany w periodykach audio pewien sławny DAC, który po podłączeniu i odsłuchu w  moim systemie nazajutrz czym prędzej, oddałem do sklepu, bo nie usłyszałem ani większej głębi i przestrzeni, ani szczegółowej proliferacji dźwięku tak zachwalanej w recenzjach.

W trakcie pierwszego podłączenia (i odsłuchu) Pylonów Pearl do wzmacniacza Accuphase E-213 oraz MF A1 CD-Pro przeżyłem duże zaskoczenie, ale całkowicie odmienne niż w powyższej sytuacji. Pierwsze, co pomyślałem, że, to niemożliwe, aby kolumny za niecałe 1000zł tak dobrze grały! A grają. Do uszu dobiega w pełni zharmonizowany dźwięk o dużym nasyceniu średnicy, wyraźnej górze oraz silnym, mięsistym basie o dużej dynamice. Brzmienie kolumn jest wyjątkowo dobrze skomponowane, czuć tu solidną robotę konstruktorską, bo dźwięk jest rasowy i dojrzały. Ciekawie rysowana jest przestrzeń i głębia, a także stereofonia – słuchacz ma rzeczywistą ułudę przebywania na koncercie albo wrażenie obecności muzyków w pokoju odsłuchowym. Piszę te słowa z całkowitym poczuciem za nie odpowiedzialności, bo naprawdę nie mam uwag, co do definiowania przez Pylony przestrzeni, bo ta jest więcej niż poprawna.

Ponadto, bardzo przyjemne dla uszu są reprodukowane wokale – bezpośrednie i odpowiednio nasycone muzyką. Struny gitar wyraźnie rozwibrowane i z odpowiednim gradientem natężenia dźwięku.  Na płycie Chrisa Rea „Santo Spirito Blues” (Rhino/Warner Music UK) charakterystyczny zachrypnięty głos Chrisa oraz jego Fender Stratocaster brzmią bardzo charyzmatycznie i przekonująco, a jednocześnie liniowo – bez przesadnego efekciarstwa czy nadmiernego uwypuklania najwyższych rejestrów. Niedostatki w dźwięku, jeżeli nawet pojawiają się, to są właściwie zamaskowane, bo dźwięk jest potoczysty, ale nie nachalny. Plastyczny i dobrze poukładany, bez przeskalowywania tak często znanego w tańszych konstrukcjach.

Bas na płycie zespołu Jaga Jazzist "The Stix” (Ninja Tune) odczuwany jest dobitnie i nieomal całopasmowo. Piszę „nieomal”, ponieważ Pearle jako monitory mają pewne niedyspozycje w produkowaniu najniższych rejestrów, ale słuchacz odczuwa to naturalnie i bez poczucia większych braków, ubytków. Bas nie schodzi nisko, ma jednak tak skonstruowaną barwę, że wydaje się być dokładny i wyśmienicie definiowany – ogólne wrażenie muzyczne sugeruje wyjątkową zwartość oraz elastyczność tego zakresu. Poszczególni muzycy dużego kolektywu Jaga Jazzist są wyraźnie „porozstawiani” na scenie – nie ma problemów z lokalizacją ich instrumentów, lecz o większej aurze wokół ich nie ma co myśleć – analogicznie ma się sprawa z subtelnościami tła i mini-wybrzmieniami, bo słabo je słychać (tak jak to się dzieje w kolumnach odniesienia Vienna Acoustics Mozart Grand). Rozdzielczość kolumn jest całkiem dobra, szczególnie, jeżeli wziąć pod uwagę umiejętności separacji instrumentów od siebie, a nie wydobywanie na wierzch mikrodetali. Barwa oddawana jest bez wnikania w niuanse, ale czysto i powabnie – z dużą kulturą wglądu w nagrania. Dźwięk wibrafonu szczególnie dobrze jest pokazywany przez opisywane głośniki – mocno i namacalnie, dźwięcznie i przestrzennie. Czysto i klasowo.



Podsumowanie
Pylony Pearl są dobrze zaprojektowane i solidnie wykonane. Oferują rasowy i dojrzały przekaz. Grają wyjątkowo dynamicznie (jak na tę klasę cenową), dość jasno, choć nie do końca detalicznie, ale bez nadmiernej krzykliwości lub szklistości. Mają mocny, zwarty i rytmiczny bas, lecz bez zapędzania się w jego najniższe rejestry. Na duże wyróżnienie zasługuje ich sposób i umiejętność budowania panoramy stereofonicznej oraz zjawisk przestrzennych. Udaje im się uzyskać brzmienie, które jest wiarygodne, ma odpowiednie proporcje – jest właściwie oraz proporcjonalnie rozciągnięte we wszystkich zakresach. Wokale brzmią zawsze naturalnie i plastycznie – słuchacz ma wrażenie słuchania ich „na żywo”, co jest zazwyczaj przymiotem konstrukcji o wiele droższych.

Muszę szczerze przyznać, że pierwotna wersja niniejszego testu była o wiele bardziej entuzjastyczna, bo „perły” bardzo przypadły mi do gustu, ostatecznie postanowiłem jednak nieco zrelatywizować opis po to by był bardziej obiektywny, a przez to, być może, bliższy prawdy. Słuchanie "perełek" to prawdziwa przyjemność, również dla kogoś, kto na co dzień słucha na kolumnach około 10 razy droższych, jak ja.

Relacja cena/jakość w tym przypadku jest wyjątkowo korzystna i trudna do pobicia nawet przez chińskie urządzenia. Świetne kolumny na początek przygody z audio, a także kapitalne głośniki do drugiego systemu nawet dla bardziej zaawansowanych audiofili.

Cieszy mnie, że w Polsce powstają takie przedwsięzięcia jak Pylon S.A., które udowodniają swoimi produktami, że polskie sprzęty audio, rozmyślnie zbudowane z rzetelnych i solidnych komponentów (uwzględniając w to głośniki Tonsil o dużym rynkowym potencjale), mogą stać się prawdziwą konkurencją dla zagranicznych, czego życzę z firmie z całego serca.



Specyfikacja techniczna
Impedancja: 6 Ohm
Pasmo przenoszenia: 43-23 000 Hz
Efektywność: 88 dB
Wymiary [W x H x D]: 200 x 900 x 250 mm
Waga: 11 kg
Głośnik niskotonowy: Tonsil GDN 17/40 4 Ohm
Głosnik wysokotonowy: Tonsil GDWK 10/80.26 8 Ohm

10 komentarzy:

  1. Jak się mają w porównania do kody 5500-T?
    Które mają lepszę stereofonię i przestrzeń a które poszczególne zakresy?

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudno mi porównywać te kolumny, bo reprezentują różne szkoły dźwięku. Kody grają bardziej ofensywnie, a Pylony więcej skupiają się na ogólnym charakterze nagrań. Ponadto Kody inaczej definiują średnicę – plastycznie, lecz z podkolorowaniem, a Pylony bliższe są naturalności.

    Pozdrowienia.

    PS. Mogę jeszcze napisać, że mi do gustu ostatecznie bardziej przypadły Pylony.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm czytam z wielkim podziwem to co piszesz. Co myślisz o wpięciu tego do PC 810? yamaha potrafi grac ciekawie a jak będzie z tym? Chciałbym poznać twoje wasz opinie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, czy miał Pan okazję słyszeć już może Pearl 25? Bardzo jestem ciekaw opini Pana na ich temat. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzień dobry,

    Niestety, jeszcze nie miałem kontaktu z kolumnami Pearl 25 - mam nadzieję nadrobić tę zaległość.

    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawracam głowę, ale jak się mają opisywane tutaj Pylony do Indiana Line Note 550?

    OdpowiedzUsuń
  7. No i kupiłem Pearl 25. Grają od godzinki z Rotelem, Sting, Leonard Cohen. Jedyne co mogę napisać i co przychodzi mi do głowy to aksamit.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jedne z najgorszych kolumn jakie kiedykolwiek miałem. Ludzie nie kupujcie tego szrotu. Za taką kasę 1000 zł(nowe) jest wiele innych lepszych kolumn.

    OdpowiedzUsuń
  9. No bez przesady. Pearle w swojej cenie grają co najmniej bardzo dobrze.

    OdpowiedzUsuń

Komentarz będzie oczekiwać na moderację