środa, 29 listopada 2017

NuPrime DAC-9 i NuPrime STA-9: DAC/przedwzmacniacz i końcówka mocy - zapowiedź testu




NuPrime DAC-9 i NuPrime STA-9 (zdjęcia ze strony NuPrime)


I jeszcze jedna listopadowa zapowiedź testu. Tym razem przedstawiam zestaw: przetwornik cyfrowo-analogowy i przedwzmacniacz linowy - NuPrime DAC-9 (zobacz TUTAJ) oraz stereofoniczną końcówkę mocy NuPrime STA-9 (zobacz TUTAJ).

Ale zanim o nich, kilka słów o NuPrime, bo jest tu nieco zamieszania. Z firmą NuPrime łączą się niejako także dwie inne - NuForce i Encore Design Ltd. Niedawno opisywałem słuchawki Encore RockMaster Live (czytaj TUTAJ), a zaraz potem mobilny DAC/wzmacniacz słuchawkowy Encore mDSD (czytaj TUTAJ). Objaśniłem wówczas wzajemne powiązania tych trzech firm. Przypomnę. Na początku była kalifornijskie przedsiębiorstwo NuForce, założone w 2005 roku celem konstruowania innowacyjnych sprzętów hi-fi opartych o własne rozwiązania i doświadczenia. NuForce szybko i głęboko wsiąkło w rynek high-fidelity; wytwarzano tu bardzo interesujące wzmacniacze cyfrowe, pierwszorzędne DACi, wzmacniacze słuchawkowe, a nawet słuchawki (urządzenia często, nawiasem mówiąc, opisywane na Stereo i Kolorowo). Niestety, rozmaite zawirowania rynkowe spowodowały, że NuForce stracił płynność finansową. W 2014 roku został przejęty przez Coretronic Corporation; od tego czasu jest częścią przedsiębiorstwa Optoma NuForce (zobacz TUTAJ). Część załogi z pierwotnego NuForce (wraz z jej oryginalnycm założycielem) założyło osobne przedsiębiorstwa. Pierwszym jest NuPrime Audio (zobacz TUTAJ), do której przeniesiono sporo patentów i know-how, a nawet całych urządzeń NuForce (i to głównie z wyższego, referencyjnego segmentu). Zaś druga firma, która wykiełkowała z dawnego NuForce, to wspomniana na początku akapitu Encore Design Ltd. (zobacz TUTAJ). Tyle tytułem wyjaśnienia.

Wracając do NuPrime DAC-9 i NuPrime STA-9. NuPrime DAC-9 to, jak określa go producent, audiofilski referencyjny studyjny przetwornik DAC stereo 32/384 / DSD256. Producent nazywa go referencyjnym, zaleca do odsłuchu w profesjonalnych studiach nagraniowych. Wyposażone w komplet zbalansowanych złącz cyfrowych i analogowych oraz obsługę PCM384kHz i DSD256. Zawiera wysokiej klasy przedwzmacniacz z potencjometrem opartym o cyfrową drabinkę rezystorową ze skokiem 0.5 dB, co umożliwia podłączenie przetwornika bezpośrednio pod końcówkę mocy np. NuPrime STA-9. Sercem DAC-9 jest 32-bitowy przetwornik marki AKM - najwyższy model AK4490EQ. Sygnał z gniazd wejściowych jest przetwarzany przez autorski procesor FPGA NuPrime SRC IC. Całość sterowana jest mikroprocesorem z retencją pamięci. Wewnątrz zamontowano ultra niskoszumne tranzystory polowe JFET.

Z kolei NuPrime STA-9 to końcówka mocy stereo o mocy 2  x 120 W (lub mono 1 x 290 W RMS) w klasie A+D. Konstrukcja końcówki mocy bazuje na połączeniu dwóch klas - A oraz D. To bardzo wydajny wzmacniacz mocy o charakterze brzmienia wzmacniacza lampowego (konstruktorzy celowo wzmocnili przebieg drugiej harmonicznej, która sprawia, że dźwięk odbierany jest jako cieplejszy). Dlatego, jak podaje producent, dźwięk STA-9 łączy w sobie: 1) barwny, ciepły dźwięk, 2) szeroką, bogatą scenę dźwiękową oraz 3) wysoki poziom dynamiki i szybkość dźwięku, a do tego 4) idealnie ciemne tło, super niskie zniekształcenia i poziom szumów dla lepszej detaliczności i przestrzenności Najważniejsze cechy STA-9 to układy ULCAM (Ultra-Linear Class A Module) o parametrach znanych z urządzeń o kilka klasy wyższych, udoskonalone końcówki mocy w klasie D przełączające się przy 550 kHz (w przeciwieństwie do klasycznych, które przełączają się przy 300 kHz), jak i super-liniowy klasyczny zasilacz toroidalny. Całość osadzona na antywibracyjnych stopach izolujących autorskiej konstrukcji.
NuPrime DAC-9 i NuPrime STA-9 przyjechały do mnie jeszcze w zeszłym tygodniu, tuż po warszawskiej wystawie Audio Video Show, gdzie grały w sali Rafko z nowymi monitorami Melodika. Kto, był mógł się przekonać o fantastycznych umiejętnościach dźwiękowych zestawu NuPrime (zresztą monitorów Melodika także). Do kompletu NuPrime podłączyłem głośniki podłogowe Klipsch Heresy III Anniversary, a sygnał cyfrowy podałem z odtwarzacza strumieniowego Auralic Aries Mini. Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.





poniedziałek, 27 listopada 2017

Słuchawki Audictus: Achiever, Dreamer i Creator - zapowiedź testu

Achiever

Creator

Dreamer (powyższe zdjęcia ze strony Audictus)


Mam dla Państwa dobrą wiadomość. W tym roku powstała kolejna (kolejna po Krüger&Matz) polska marka słuchawkowa. To Audictus (zobacz TUTAJ). Specjalnie nie piszę, "o polskich słuchawkach", a o słuchawkowej polskiej marce właśnie. Albowiem identycznie jak w przypadku Krüger&Matz, w Polsce, w Audictus opracowywane są koncepcje i projekty słuchawek, zaś te produkowane są na Dalekim Wschodzie. Tak, czy inaczej, to budujące i korzystne, że powstają nowe firmy, których celem i misją jest wytwarzanie słuchawek, Ale wracając do Audictus. Póki co, przedsiębiorstwo ma w ofercie sześć modeli słuchawek - trzy douszne i trzy nauszne. Wszystkie mieszczą się w pułapie cenowym pomiędzy 80 - 250 PLN, co nie jest przecież bez znaczenia. Demokratyczna dostępność hi-fi.

Przy pierwszym kontakcie z działem marketingu Audictus poprosiłem do testów jakiś model nauszny, ale nie wiedziałem jaki konkretnie wybrać. W rezultacie tego zamiast jednego, przyjechały aż trzy, czyli wszystkie nauszne. To modele Achiever, Dreamer i Creator z serii City Soul. Słuchawki dotarły w zeszłym tygodniu. Muszę pochwalić firmę Audictus, bowiem słuchawki kosztują poniżej 250 PLN, a wykonane są doskonale. Bardzo estetyczne opakowania, rzetelna budowa z solidnych materiałów (tworzywo ABS, aluminium i ekologiczna skóra) pierwszorzędny design i niezłe wyposażenie. Model Achiever w komplecie zawiera nawet bardzo poręczne etui transportowe. Ma też odpinany przewód słuchawkowy, zaś same słuchawki mają składaną konstrukcję. Wszystkie modele są fabrycznie wyposażane w regulatory i mikrofony przypinane na przewodzie słuchawkowym. A jak te słuchawki grają? Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni, czyli już w grudniu.









niedziela, 26 listopada 2017

Esoteric P-05X i Esoteric D-05X, transport SACD i DAC - zapowiedź testu




Po testach kilku taniuchnych urządzeń (przetwornik c/a Encore mDSD, czy S.M.S.L. M7) i kilku droższych (m.in. kolumny Klipsch Forte III SE i wzmacniacz Yaqin MS-650B), przyszła pora na zapowiedź urządzeń ekstremalnie drogich. To najnowszy japoński zestaw transport SACD i przetwornik cyfrowo-analogowy PCM/DSD: Esoteric P-05X oraz Esoteric D-05X (zobacz TUTAJ), w sumie kosztujący, bagatela - jakieś 90 000 PLN. 

Zestaw ten przyjechał do mnie bezpośrednio z warszawskiej wystawy Audio Video Show, gdzie w zeszły weekend był po raz pierwszy prezentowany w Polsce. Sprzęt otrzymałem dzięki uprzejmości krajowego dystrybutora Esoteric Corporation - firmy EIC Sp. z o.o. z Warszawy (zobacz TUTAJ).

Esoteric P-05X/Esoteric D-05X to kolejni następcy modeli P-05/D-05. Zestaw ten został skonstruowany na 30-lecie pierwszej generacji dzielonego P-1/D-1, który powstał w 1987 roku a zawierał rewolucyjny mechanizm ultra-precyzyjnego napędu VRDS (zobacz TUTAJ). Potem wprowadzano kolejne modele P-70/D-70 (rok 2001), P-03/D-03 (2005 r.) i w końcu P-02X/D02X (2016 r.). Esoteric P-05X/Esoteric D-05X zawiera w sobie najnowsze i najlepsze technologie XXI wieku (co jest w zasadzie oczywistością).

Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.








sobota, 25 listopada 2017

Kolumny podłogowe Klipsch Heresy III Anniversary - zapowiedź testu



Trzy zdjęcia ze strony Klipsch (zobacz TUTAJ). Jak widać na zdjęciach nr 1 i nr 3, kolumny przypięte są do wzmacniacza lampowego Cayin A-88T MKII


Po teście rewelacyjnych kolumn Klipsch Forte III Special Edition (czytaj test TUTAJ) od razu zapragnąłem przesłuchać kolejne z serii Klipsch Heritage, czyli Klipsch Heresy III Anniversary (zobacz TUTAJ) stworzone z myślą na jubileusz 70-lecia firmy. Niestety, warszawska wystawa Audio Video Show "wyssała" od polskiego dystrybutora wszelkie kolumny Heritage na potrzeby tej imprezy. Dopiero tydzień później modele testowe stały się ponownie dostępnie. W rezultacie tego, wczoraj po południu. przedstawiciel firmy EIC Sp. z o.o. dostarczył do mnie do Gdyni parkę Heresy III Anniversary. Muszę szczerze przyznać, że mój zachwyt tymi kolumnami jest nie mniejszy niż poprzednimi, czyli Forte III SE. Wspaniałe głośniki!

Do tytułowych Klipsch Heresy III Anniversary podłączyłem najpierw wzmacniacz hybrydowy Pathos Classic One MK III, a potem lampowy Yaqin MS-650B na bańkach 845 Psvane (kablami Perkune Audiophile Cables serii Elite). Wspaniałe granie wysokiej klasy po stokroć godne nazwy high-fidelity. Przy czym owo określenie "high-fidelity" w tym przypadku jest niejako surowe, pierwotne, natywne - nie skażone zbytnim narostem technologicznym ostatniego półwiecza. Głośniki, można napisać, grają muzykę w sposób bezpretensjonalny i całkowicie naturalny. 

Dane techniczne
Moc ciągła 100 W
Moc szczytowa 400 W
Skuteczność 99 dB
Impedancja 8 Ω
Pasmo przenoszenia 58 - 20 000 Hz
Częstotliwość podziału zwrotnicy (średnie) 850 Hz
Częstotliwość podziału zwrotnicy (wysokie) 5000 Hz
Maksymalny poziom akustyczny (db) 116 dB SPL
Parametry głośników
Głośnik wysokotonowy K-107-TI 1 - 2,54 cm kopułka tytanowa
Głośnik średniotonowy K-53-TI 1.75 - 4,45 cm kopułka tytanowa
Głośnik niskotonowy K-28-E 12 - 30,48 cm z włókna kompozytowego

Konstrukcja
Typ obudowy zamknięta
Materiał płyta MDF
Wysokość 605 mm
Szerokość 393 mm
Głębokość 336 mm
Wykończenie okleina w odcieniach orzecha australijskiego
Masa 20,00 kg/sztuka
* * *

Tradycyjnie kilka słów od dystrybutora. Amerykański producent Klipsch obchodzi w tym roku 70-lecie swojej działalności. Pierwszym produktem firmy była kolumna Klipschorn, zaprojektowana i stworzona przez fundatora Paula W. Klipscha w 1946 roku. Przez cały okres działalności przyświecały konstruktorom cztery zasady, które zapewniały, że zaprojektowane z godnie z nimi przetworniki będą wyjątkowe i zagwarantują wierną reprodukcję muzyki. A są to:

1. Bardzo wysoka efektywność, a przy tym niskie zniekształcenia,
2. Szeroki zakres reprodukowanej dynamiki,
3. Kontrolowana kierunkowość,
4. Płaska charakterystyka pasma przenoszenia.

Z okazji tegorocznej rocznicy światło dzienne ujrzą limitowane wersje dwóch przetworników: flagowego i kultowego już Klipschorna oraz bardzo chętnie wykorzystywanej do współpracy ze wzmacniaczami lampowymi, najmniejszej kolumny podłogowej Heresy III. Oba modele zdobędą wyjątkowo urodziwe wykończenie naturalną okleiną z drzewa Australian Walnut, znanego również jako Queensland Walnut. Fornir charakteryzuje się bardzo szeroką gamą kolorów i wzorów. Zazwyczaj ma barwę jasno złotą poprzecinaną mocno kontrastującymi brązowymi, szarymi, czarnymi a nawet różowymi smugami o zróżnicowanym kształcie, czasami nawet falistym.

Model Klipschorn w limitowanej wersji wykonany będzie zaledwie w ilości 35 par. Każda z nich będzie sygnowana numerem seryjnym i podpisem wytwarzającego ją rzemieślnika. Na tabliczce znamionowej opisana będzie historia jedynego na świecie głośnika, który produkowany jest nieustannie od 70 lat. Na froncie nadstawki średnio-wysokotonowej figurować będzie archiwalny logotyp z nazwą kolumny. Naturalny fornir na obu został pieczołowicie spasowany, a raz skompletowana para przechodzi wspólnie wszystkie procesy produkcyjne, co zapewnia nie dość, że niemal identyczny wygląd zewnętrzny, ale także perfekcyjne sparowanie brzmieniowe produktów.

Oprócz legendarnych kolumn Klipschorn, przewidziano również coś specjalnego dla miłośników kolumn amerykańskiego producenta nie dysponujących zbyt dużą przestrzenią. Są to kolumny, również z serii Heritage, ale tym razem najmniejszy model Heresy III. Klipsch przygotował jedynie 70 par tych zgrabnych niewielkich kolumn. Perfekcyjnie dopasowane płaty naturalnej okleiny sprawiają wrażenie jakby obudowy wykonane były z jednej bryły drewna. W modelach z limitowanej serii cokół został wykończony na kolor czarny matowy, który doskonale współgra ze srebrzącą się maskownicą i obudową wykończoną ekskluzywnym fornirem. Na froncie kolumny figuruje archiwalny logotyp z nazwą producenta. Wszystkie pary są numerowane i sygnowane przez wytwarzającego je rzemieślnika. Kolumna Heresy III budowana jest w niemal niezmienionej formie od 1957 roku.







czwartek, 23 listopada 2017

Encore mDSD - mobilny DAC USB i wzmacniacz słuchawkowy



Dwa zdjęcia ze strony Encore Design Ltd.


Wstęp 
Po niedawnym teście zaskakująco dobrze grających słuchawek Encore RockMaster Live (czytaj test TUTAJ), przyszła kolej na następny produkt z Encore Design Ltd. Tym razem to Encore mDSD (zobacz TUTAJ), czyli mobilny USB DAC obsługujący pliki DSD i jednocześnie wzmacniacz słuchawkowy. Przetwornik c/a oparty jest na kościach SABRE ES9010K2M i XMOS, a to już poziom "nie w kij dmuchał". Jak widać na zdjęciach, body wykonane jest z aluminium. Na nim umieszczono dwa przyciski głośności i małą diodę. Z jednej strony znajduje się wtyk USB, a z drugiej gniazdo słuchawkowe 3,5 mm i równolegle gniazdo mini-Toslink. Encore mDSD jest produkowany przez firmę NuPrime, czyli pogrobowca amerykańskiego NuForce. Co istotne, za pomocą adaptera "Camera Connecting Kit" mDSD gra z dowolnym iPhone lub iPad. I to jest to!

Dlaczego piszę, że "to jest to"? Bo zawsze marzyłem o czymś małym i (ucziwie pisząc) stosunkowo tanim, co bezproblemowo będzie można podłączyć zarówno do komputera, jak i iPhone'a lub iPada - i to dobrze zagra (czytaj: przetworzy sygnał cyfrowy na analogowy) bez potrzeby instalacji dodatkowych sterowników, czy jakiś innych specjalnych zabiegów. A Encore mDSD wystarczy wetknąć w dowolne gniazdo USB komputera lub za pośrednictwem adaptera Apple do iPhone i iPad - i już - od razu zagra na maksimum możliwości i umiejętności, czyli z rozdzielczością do DSD 256 i do PCM 32/384. Super sprawa.

Wrażenia ogólne i budowa
W tym rozdziale za dużo nie ma co napisać, a już na pewno nie o powłoce cielesnej mDSD. Ot, mała czarna, metalowa (a dokładniej - aluminiowa) wydłużona kosteczka z wystajacym wtykiem USB. Taki większy pendrive. Z przeciwległej strony do wtyku USB znajduje się gniazdo słuchawkowe 3,5 mm współdzielone z wyjściem optycznym mini-Toslink (tak więc urządzenie może być także konwerterem USB - S/PDIF). Na jednym z boków umieszczono dwa niewielkie przyciski regulacji wzmocnienia siły głosu, a na obudowie - małą diodę. Świeci się na czerwono kiedy dostarczać sygnał PCM lub na niebiesko - DSD). Urządzenie jest bardzo estetycznie wykonane. Jest też ergonomiczne. Ma małą masę i jest małe, można wetknąć je do komputera jak typowy pendrive; można je nosić ze sobą (kiedy grać np. z iPhone'a). Bomba!

Dla porządku kilka słów o opakowaniu i wyposażeniu. mDSD dostarczany jest w niewielkim pudełeczku rozkładanym na cztery strony. Wewnątrz, pośród wyciętej gąbki, spoczywa DAC. Instrukcja obsługi wydrukowana jest na ...wewnętrznej stronie pudełka. Z kolei specywikacja techniczna wydrukowana jest na dolnej zewnętrznej części kartonika. Niczego więcej nie ma w pudełku. Minimalizm posunięty do granic.

Czym jest mDSD? Napisałem już we wstępie, ale powtórzę. To mobilny USB DAC obsługujący pliki DSD i jednocześnie wzmacniacz słuchawkowy. Przetwornik c/a oparty jest na kościach SABRE ES9010K2M i XMOS. W związku z tym, że urządzenie wyposażone jest również w gniazdo S/PDIF mini-Toslink (współdzielone z gniazdem słuchawkowym), może także pełnić funkcję konwertera USB - S/PDIF. I to wszystko za mniej niż 500 PLN. Czy to nie jest rewelacja?

Jeśli chodzi natomiast o obsługę, podkreślając działanie ze sprzętami marki Apple. Jak powszechnie wiadomo, dużo przenośnych DACów (nie chcę tu nikogo przywoływać do tablicy) często ma problemy ze współpracą z iPadami i iPhone'ami. A to coś "pyka" i trzeszczy w sygnale, a to dźwięk przerywa i zawiesza się, albo sprzęt w ogóle odmawia posłuszeństwa, wyświetlając na ekranie komunikat: "przyłączone urządzenie pobiera zbyt dużo prądu". Tymczasem w mDSD wszystko bezproblemowo gra! Wystarczy przyłączyć przejściówkę "Camera Connection Kit" do DACa, a z drugiej strony słuchawki i nie ma żadnych, nawet najmniejszych problemów ani z sygnałem, ani z dźwiękiem. Warto jednak pamiętać o zaleceniu producenta, aby najpierw podłączyć słuchawki do DACa (i oczywiście ewentualny adapter), a dopiero taki komplet podłączać do konkretnego źródła.

Jedyny minus to to, że mDSD podłączony do iPhone (u mnie to model 6S) bardzo szybko "pożera" jego wewnętrzny prąd z baterii. W pełni naładowany iPhone zapewni odsłuchy na jakieś maksymalnie 4-5 godzin. Problem polega na tym, że równolegle podczas odsłuchów nie można ładować smatrtfona, bo gniazdo lightning jest zajęte przez Encore. iPad (tu Air 2) nie miał już tych problemów - dzielnie grał bez przerwy i z 8 - 10 godzin.

Kilka słów od dystrybutora Audiomagic.pl. "Ultrakompaktowy przetwornik cyfrowo-analogowy ze wzmacniaczem słuchawkowym Encore mDSD podnosi jakość muzyki z takich urządzeń jak smartphone, tablet czy komputer. mDSD obsługuje sygnał nadawany PCM a także natywnie DSD. Już od pierwszej chwili docenisz mobilność Encore mDSD. Niewielka, płaska, bez wystających elementów konstrukcja zapewni Ci wygodę podczas podróży. Odpowiednio zespolona, metalowa, mocna obudowana zapewnia wytrzymałość całego urządzenia. mDSD ma wyjście słuchawkowe dzielone z wyjściem optycznym, przez które będziemy mogli wysłać sygnał na zewnętrznego DAC'a. Możesz cieszyć się wzmocnionym pełną zakresowym dźwiękiem niezależnie od tego, z jakiego urządzenia słuchasz muzyki. Wzmacniacz jest kompatybilny z komputerem PC i OSX, a także że smartfonem posiadającym Androida i iOS. W domu, drodze do pracy, czy na urlopie - dobra jakość muzyki zawsze przy Tobie. Encore mDSD przyjmuje sygnał PCM i natywnie DSD. Obsługiwany bitrate dla PCM to 32-bit/384 kHz a DSD 256. Posiada także asynchroniczne wejście USB, z podwójnym zmniejszonym jitterem oraz filtrem nad próbkowania".

Specyfikacja techniczna
- Impedancja słuchawek: 30 - 300 Ohm
- Moc wyjściowa: 40 mW x 2
- Obsługiwane formaty: PCM 32/384, DSD 256
- Zasilanie: z gniazdka USB 5 V
- Masa: 29 gramy
- Wymiary: 60 (bez wtyku USB) x 30 x 10 mm.



Mini-opakowanie

Aluminiowe body!


mDSD to taki większy pendrive

Porównanie wielkości względem monety 5 PLN

Po lewej widoczne gniazdo współdzielone: mini-jack dla słuchawek i mini-Toslink (wyjście cyfrowe z DAC)

Dwa mini-przyciski regulujące natężenie głośności

"Camera Connection Kit" Apple jest niezbędny przy odsłuchach ze sprzętów przenośnych Apple

Czerwona dioda świadczy o doprowadzanym sygnale PCM


Słucham z iPad Air 2 - FAD Pandora Hope VI

iPhone 6S (z Tidal HiFi) >> adapter "Camera Connection Kit" >> Encore mDSD >> słuchawki FAD Pandora Hope VI


Słuchawki Meze 99 Neo

Tidal HiFi



Klika przykładów albumów słuchanych z iPad Air 2 via Tidal HiFi


Te same albumy słuchane z iPhone 6S z Tidal HiFi

Wrażenia dźwiękowe
Do Encore mDSD przypinałem następujące słuchawki: Meze 99 Neo, Fostex TH-610, Final Audio Design Pandora Hope VI, Encore RockMaster Live i MEE Audio Matrix 2. Wzmacniacze słuchawkowe i DAC: S.M.S.L. M7, Divaldi AMP-02, Pioneer U-05, Hegel H160 oraz iFi nano iOne. iPad Air 2, iPhone 6S i MacBook Pro. Muzyka - Tidal HiFi/Master MQA. Nie odtwarzałem plików DSD (bo nie za bardzo lubię). Nie testowałem mDSD jako osobny DAC.

Używałem mDSD przez ponad miesiąc - w domu, w podróży (w hotelach), w różnych środkach komunikacji. Głównie wpięty do iPhone 6S, czasem do iPad Air 2. Przez ten czas miałem dużo sposobności, aby zapoznać się z jego umiejętnościami dźwiękowymi. A te są niemałe. Ba! Są olbrzymie. Nie chcę pisać, że podczas jego odsłuchów szczęka opada, oczy wybiegają z orbit, czy mózg się gotuje, bo to nie o to chodzi. Napiszę inaczej. Dopóki nie zapoznałem się z mDSD wydawało mi się, że za naprawdę dobry mobilny dźwięk trzeba też dobrze zapłacić. Że trzeba kupić jakieś urządzenie za co najmniej 1 000 PLN (a lepiej jeszcze droższe), aby uzyskać w miarę audiofilskie brzmienie z urządzeń przenośnych typu smartfon. Tymczasem tu nie potrzeba ani "pomarańczowego" M2Tech, ani "czerwonego" Audioquest Dragonfly, ani nawet iFi nano iDSD (choć ten nieco odstaje w górę w tym towarzystwie). 

Otóż by uzyskać pełny, żywy, bardzo nasycony i równolegle muzykalny i harmonijny dźwięk o wybitnych walorach jakościowych w zupełności wystarczy małe pudełeczko Encore mDSD. I piszę te słowa z pełną recenzencką odpowiedzialnością. mDSD jest po prostu w swojej cenie genialny dźwiękowo. Zresztą pod względem umiejętności wielo-formatowego odtwarzania także. Jestem pod gigantycznym wrażeniem! Żeby nie być gołosłownym: to 1) szerokopasmowy dźwięk z mocnym, wręcz motorycznym, basem, 2) żywą i bardzo zróżnicowaną średnicą, jak i z 3) wyrazistymi, doświetlonymi, sopranami. Organiczne, bardzo fizjologiczne granie charakterystyczne dla rasowych sprzętów klasy hi-fi.  

Jeśli chodzi o mDSD przyłączony do "zwykłego" iPhone z zainstalowanym serwisem strumieniującym muzykę (przypomnę - u mnie to Tidal HiFi). Otóż mały Encore przenosi dźwięk z iPhone wprost do innego wymiaru rzeczywistości, w jakąś dźwiękową nadprzestrzeń, czy w jakiś inny fenomen. To wyższa szczegółowość, większa przejrzystość, szerszy i głębszy rozmiar sceny, a także lepsze nasycenie i barwy muzyki. Zdwojona dokładność, potrojona szybkość, zaś emocje poczworzone... Przy odsłuchach albumu Keitha Jarretta "The Koln Koncert" (ECM - 1975 r.) wreszcie via iPhone można bezproblemowo usłyszeć wszystkie i wszelkie smaczki fortepianu. Barwa i natężenie brzmienia tego instrumentu są wprost fantastyczne. Palce Jarretta biegają po klawiaturze niczym dzikie koty. Daje się wręcz słyszeć puknięcia opuszek o klawisze. Realizm i autentyczność tego koncertu są doskonałe. Nie wspomnę już o fakcie, że kiedy Keitch puka albo wali ręką w pudło fortepianu, to są to dźwięki bezpośrednie, ale nie jakieś oddalone i przymglone. Są widoczne na 100 %.

Ponadto, mDSD to również wyższy poziom energii i dynamiki grania. Jest moc, jest masa, jest plastyczność. To brzmienie namacalne, wyraziste i zróżnicowane, z kapitalną równowagą pomiędzy intensywnością tonalną, wysyceniem barw (instrumentów i wokali), a różnymi zjawiskami przestrzennymi, jak i stereo. Nie wiem, co i jak zmajstrowali twórcy NuPrime/Encore wewnątrz swojego małego DACa, lecz rezultat jest zachwycająco - rozbrajający. Przy całej masie i potoku dźwięków, równolegle czuć dużą dbałość o detal i szczegół, ich poprawne umieszczenie w 3D - zadbano też o świeżość i selektywność. Nie wiem jakich pochwał jeszcze użyć... Może napiszę też, że mDSD ma bardzo analogowy dźwięk - śpiewny i potoczysty, a pozbawiony ostrych kantów, szklistości i metaliczności. DAC zabiega o plastyczne, naturalne brzmienie - maksymalnie harmonijne. Ile tylko się da.

Przy całym powyższym moim zachwycie (który jest autentyczny), proszę pamiętać o jednej istotnej rzeczy. Pomimo, że mDSD zapewnia energetyczne, masywne i dźwięczne granie - organiczne, piękne, wręcz wypieszczone, to jest to poziom okołobudżetowy. Bez wybujałych ambicji audiofilskich, bez pretensji w stronę high-endu. mDSD zapewnia kapitalną muzykę, świetnie obrobioną i pierwszorzędnie podaną. Tylko tyle i aż tyle. Drugą sprawą jest optymalny dobór słuchawek. Nie żeby mDSD nie zgrał się z jakąś z testową parą (a przewinęło się ich tu kilka dobrych sztuk), bo wręcz przeciwnie - bez grymasów grał ze wszystkimi. Chodzi o coś innego. Sporym ograniczeniem jest fakt, że im wyższej impedancji słuchawki przyłączyć do Encore, tym szybciej sprzęt rozładowuje baterie smartfonów (nie dotyczy to tabletów, ani laptopów). Optymalną impedancję oceniam na 10 - 30 Ohm. Mi podczas testów najlepiej użytkowało się rumuńskie Meze 99 Neo o impedancji 26 Ohm. Poza tym te słuchawki dostarczają naprawdę świetny endogenny dźwięk (polecam!). Doskonałe też były japońskie Final Audio Design Pandora Hope VI (8 Ohm).

Konkluzja
Encore mDSD produkowany jest przez amerykańską firmę NuPrime (Encore Design Ltd. to poniekąd pełnoprawny następca NuForce). I to widać, czuć i słychać. Widać, bo zaproponowano estetyczne wykonanie oparte o aluminiową obudowę. Czuć i widać, bo wewnątrz małego ciałka upchnięto całą masę innowacyjnych rozwiązań opartych o kości SABRE ES9010K2M i XMOS. I wreszcie - to słychać, bo DAC/wzmacniacz słuchawkowy oferują na wskroś fantastyczne brzmienie. Potężne, bezpośrednie i nieźle szczegółowe - zdrowe i atrakcyjne do sześcianu. Nie jest to high-end, nie jest to nawet stricte high-fidelity - to 100 % muzyki w muzyce! (Trzeba posłuchać samemu, by uwierzyć). Dla mnie Encore mDSD to odkrycie roku, o ile nie pięciolecia. Polecam, zalecam, rekomenduję!

Cena w Polsce - 499 PLN.