Wstęp
Po raz pierwszy mam sposobność opisywać coś tak wyjątkowego
i nietypowego jak wzmacniacz Adagio Amp Pi, bo geneza jego powstawania,
parametry techniczne, a także sposób gry czynią go niepowtarzalnym…,
ale po kolei.
Urządzenie jest zbudowane przez konstruktora z Gdyni - pana
Piotra Żurawskiego, który jest z wykształcenia elektronikiem, ale wiele lat
spędził pracując jako specjalista od nagłośnienia oraz akustyki w wielu
studiach nagraniowych i scenach w Wielkiej Brytanii. Jednocześnie rozwijał i
ciągle udoskonalał program budowy różnych wzmacniaczy (oraz kolumn) przeznaczonych
do celów estradowych i profesjonalnych. Adagio Amp Pi jest pierwszym urządzaniem
jego manufaktury asygnowanym do użytku domowego. Publiczna premiera miała miejsce podczas ubiegłorocznej, listopadowej wystawy Audio Show w Warszawie.
Informacja ze strony producenta
Pozwalam sobie wkleić poniżej tekst z firmowego materiału
reklamowego, w którym producent - "Adagio Sound" dokładnie pisze o projekcie, budowie i idei
całego przedsięwzięcia:
„Wzmacniacz Adagio Amp Pi powstał w wyniku
poszukiwania bezkompromisowego toru odsłuchowego w studio nagraniowym „Adagio
Sound”. W toku kilkuletnich prób przesłuchaliśmy wiele urządzeń audiofilskich
oraz zawodowych, jednak dopiero własne konstrukcje, w których zastosowaliśmy
bezkompromisowe podejście do jakości i sposobu aplikacji elementów, pozwoliły
usłyszeć dźwięk o oczekiwanej wierności przekazu.
W trakcie realizacji nagrań,
słuchając surowego nieskompresowanego dźwięku, potrzebny jest duży zapas mocy,
toteż oprócz przezroczystości sonorystycznej równie ważna jest prawie nieograniczona
wydajności prądowa. Niskoszumny transformator toroidalny wraz z szybkimi
diodami i kondensatorami klasy militarnej, tworzą solidny zasilacz. Całkowicie
symetryczna konstrukcja oraz praca w trybie mostkowym zapewnia znakomicie niski
poziom szumów oraz odporność na zakłócenia zewnętrzne. Bloki mocy wykonane są techniką
point-to-point, wykorzystując przewodniki o przekroju do 12mm2, co
10 krotnie zmniejsza oporności montażowe niż jest to osiągalne z cienką
warstewką folii miedzianej obwodu drukowanego. Aby dodatkowo zminimalizować
kompresje mocy transjentów muzycznych, wprowadziliśmy przewód sieciowy
bezpośrednio, pomijając wtyk i gniazdo EiC. Dzięki wystudiowanej koncepcji
zasilacza, wzmacniacz Adagio Amp Pi jest
niepodatny na zmiany rodzaju przewodu sieciowego (pod warunkiem zachowania
właściwego przekroju przewodników).
Początkowo wzmacniacz Adagio Amp
Pi posiadał tylko symetryczne wejście XLR do współpracy z urządzeniami
studyjnymi. Aby rozszerzyć jego uniwersalność dołożyliśmy sekcję regulatora
głośności działającego na wejściu niezbalansowanym RCA. Dzięki temu obecnie
wzmacniacz może współpracować z dowolnym źródłem sygnału.
Podobnie jak z samochodem
wyścigowym, który może być źródłem przyjemności, ale również kłopotów – tak i
tutaj potrzeba rozwagi. Dla zmniejszenia możliwości uszkodzenia głośników
nieprzystosowanych do przyjęcia 3kW transjentów, zastosowaliśmy tłumik sygnału
działający na wejściu RCA. Posiadając odpowiedniej mocy zestawy głośnikowe,
można go wyłączyć, czego jednak nie zalecamy dla standardowych kolumn domowego
użytku, zwłaszcza tych o efektywnościach poniżej 88dB i małych głośnikach
niskotonowych. Można by się zastanawiać, po co zatem tak wielki zapas mocy,
której być może nigdy nie użyjemy? Otóż dzięki temu zapasowi Adagio Lamp Pi operując
mocą p.n. około 200W Rams, gra niezwykle swobodnie i całkowicie ‘na luzie’,
cały czas będąc gotowym do oddania transjentów 600W/8 Ohm aż do 1000W/Ohm. Dzięki tej rezerwie
zachowana jest pełna kontrola nad każdym aspektem przedstawienia muzycznego:
bas, soliści, transjenty oraz gęsta faktura współbrzmień instrumentów wraz z
pogłosami sali, wszystko jest doskonale czytelne i spójne w obrazie dźwiękowym.
Granice jakości tego spektaklu wyznacza jakość źródła sygnału i rzetelność
realizacji nagrania”.
Budowa
Pierwsze, co zwraca uwagę, to niepospolita waga 35 kg – trzeba,
więc mieć trochę krzepy, aby podnieść, przenieść wzmacniacz i następnie ustawić
go na półce! Duża masa i zdecydowany, groźny wygląd od razu sugerują, że Adagio
Pi nie opowiada bajek, a służy do mocnego grania i nie zna słowa – kompromis,
co do sposobu i poziomu wysterowania głośników. Forma i wykończenie wzmacniacza są bardzo
surowe, ascetyczne wręcz, ale schludne i logiczne. Na panelu przednim przykuwa
wzrok wielki napis z nazwą modelu, a nad nim umieszczona duża gała
potencjometru z małą zieloną diodą sygnalizującą aktywny tryb pracy. Moim
zdaniem, te dwie sprawy są konieczne do poprawienia. Niepotrzebnie jest
wymalowany aż tak wielki napis - o wiele
lepiej komponowałaby się niewielka tabliczka z grawerunkiem lub sam grawerunek
na przedniej płycie. Podobna uwaga
dotyczy gałki potencjometru – zastosowanie bardziej estetycznej bardzo by
poprawiło design, w końcu przecież sprzętu do domowego użytku, a nie do
studyjnego.
Po bokach urządzenia przykręcono wielkie radiatory, – jeżeli
osiągną temperaturę wyższą niż 40 st. C, automatycznie włącza się wentylator
zamontowany z tyłu. Wentylator może być włączony także ręcznie za pomocą
odpowiedniego włącznika.
Jak już wspominałem, pierwotnie wzmacniacz został zaprojektowany,
jako urządzenie studyjne, a w zasadzie, jako silna końcówka mocy do
wykorzystywania profesjonalnego, a dopiero po pewnym czasie konstruktor dostosował
sprzęt do użytku domowego. Pierwsze wersje nie miały możliwości wzmacniania
siły głosu oraz nie było wyjść RCA - Adagio Pi posiada już te usprawnienia.
Cały tor wewnątrz jest w pełni symetryczny – sygnał można doprowadzić albo
poprzez gniazda XLR lub RCA – z tyłu znajduje się przełącznik. Warto zwrócić
uwagę na to, że kabel sieciowy (pięcio żyłowy Lapp z wtykiem Bals) zamontowany
jest na stałe – nie ma możliwości samodzielnej wymiany sieciówki.
Odsłuch
Proszę mi wierzyć, że kiedy po raz pierwszy podłączałem pod
ten olbrzymi wzmacniacz dysponujący gigantyczną mocą (2 x 600W przy 8 Ohm oraz
2 x 800W przy 4 Ohm) do moich, co prawda dość wymagających prądowo, kolumn
Vienna Acoustics Mozart Grand, robiłem to z dużą obawą i niepewnością co do skutków
eksperymentu. Bo Vienny, owszem - są bardzo łase na prąd, ale nigdy jeszcze aż
tyle tego dobra im nie dostarczałem. Oczami wyobraźni już widziałem początkową
scenę teledysku Micheala Jacksona „Black or White” (
TUTAJ), gdzie Macaulay Culkin wystrzela na fotelu swojego zrzędzącego ojca w kosmos,
kiedy podpiąwszy wielgachne kolumny pod mocny wzmacniacz odkręca potencjometr
na maksimum, bierze elektryczną gitarę do ręki i… buuum! Zawsze marzyłem o
podróży w kosmos, ale niekoniecznie w tak niekonwencjonalny sposób. Ale dość
żartów.
Chociaż deklarowana moc wzmacniacza jest bardzo duża, to po
jego uruchomieniu do uszu dociera całkowicie naturalny i pełny dźwięk - bez śladów brutalnej agresji czy nieprzyjemnej napastliwości, ale z
dużą porcją dosadności i nieprawdopodobnie wspaniałej plastyczności. Zaskakująca
jest także ilość szczegółów i detali ujawniających się w nagraniach – często wcześniej,
na innych moich urządzeniach nie słyszalnych. Adagio Pi całkowicie i totalnie wysterował
Mozarty – te głośniki nigdy tak jeszcze nie grały! Pełnią swoich możliwości, z
olbrzymią sceną, silnym (muskularnym) basem oraz z dużą dozą rozdzielczości.
Testowałem dwa rodzaje wejść wzmacniacza: RCA oraz XLR.
Sygnał na RCA był przekazywany prosto z odtwarzacza płyt CD Musical Fidelity A1
CD-PRO, a na XLR dźwięk pochodził z tego samego odtwarzacza, z którego kablem
cyfrowym sygnał wyprowadzany był do Matrix mini-i. Matrix z kolei pełnił
funkcję zewnętrznego DACa oraz przedwzmacniacza symetrycznego, skąd poprzez
przewody XLR sygnał dochodził do wejść zbalansowanych Adagio. Aby móc słuchać z
XLRów należy przełączyć wzmacniacz w odpowiednią funkcję pracy (właściwy selektor
umieszczony jest na tylniej płycie) – w ten sposób odcinana jest możliwość
regulacji siły głosu, wzmacniacz staje się końcówką mocy. Nie jest to możliwe
na wejściach RCA.
Kiedy włączyłem płytę Charpentera „Te Deum” – Les Arts
Florissans, William Christie Harmonia Mundi (SACD 2003r.) wszystko zabrzmiało
przepięknie, a jest to bardzo gęste nagranie – z dużą orkiestrą oraz
wieloosobowymi chórami, na których wiele już wzmacniaczy poległo. Na pierwszy
plan wysunęły się soczyste soprany, a potem także i tenory. Chór zaśpiewał w
sposób namacalny, bardzo prawdziwy, wybitnie sproliferowany i ułożony zgodnie z
rejestracją nagrań. Bardzo podobała mi się bliskość dźwięku, jego rzeczywista
obecność i obszerność w pomieszczeniu – słuchałem dużo wzmacniaczy, ale tu ta
ułuda uczestnictwa w prawdziwym koncercie jest, zdaje się, największa. Warto
też dodać, że Adagio Pi gra zupełnie bezwysiłowo, na luzie oddaje to, co wiele
urządzeń robi często dopiero „po prośbie” - za pomocą sporego odkręcania
potencjometru w prawo.
Na płycie szwedzkiej wokalistki Idy Sand - „The Gospel Truth” ACT Music (2011r) jej
głos dał się usłyszeć bardzo zmysłowo i czarująco. Blisko. Powtórzę, co już w
zasadzie napisałem wcześniej – muzyka zespołu i śpiew są obecne jakby były tu
autentycznie, bo cała scena rozpościera się tuż przed słuchaczem – na wyciągnięcie
ręki, a poszczególnych muzyków i wokalistów można bezproblemowo wskazać palcem.
Można powiedzieć, że Adagio Pi totalnie wciąga słuchacza w wir muzycznych
wydarzeń i robi to po mistrzowsku – odbiorca staje się częścią spektaklu,
koncertu. Ekstrahuje z poszczególnych nagrań soczyste barwy oraz czystą, bez
oznak szklistości i bez natarczywości, górę pasma. Duży atut wzmacniacza to także umiejętność
reprodukcji basu, który niezależnie od typu muzyki zawsze jest wierny i
szczegółowy oraz szybki. Na płycie Idy Sand gitara basowa Thobiasa Gabrielssona
wybrzmiewa dosadnie i dużą wnikliwością w istotę rytmu. Co istotne, cały
przekaz jest spójny i całkowicie harmonijny, a tam gdzie emocje nagrań
szczytują, gdzie temperatura i tempo wyraźnie podnoszą się wyraźnie słychać
spory zapas mocy wzmacniacza, ponieważ bez skrępowania oraz bezwzględnie i stanowczo odtwarza pełne i wysokie skoki dynamiki, skrupulatnie pilnując przy tym precyzji rytmu
oraz właściwej muzykalności, tak aby nie powstawał nieprzyjemny i
niekontrolowany nieporządek, bałagan na scenie.
Gdybym posiadał lepsze kolumny usłyszałbym pewnie jeszcze więcej
subtelności i smaczków zapisanych na płycie, a także można by uzyskać bardziej
dobitny i spektakularny dźwięk. Niestety, moje Mozarty Grand, choć wspaniałe i
bardzo je lubię, to jednak nie są high-endem, a i tak Adagio wyciska z nich
wszystko to, co w nich najlepsze – koherencję, naturalne ciepło połączone z
kulturalną energią wraz z wieloma niuansami i odcieniami brzmienia. Mój system
ma swoje ograniczenia, więc nie wszystko z dostępnych dla wyższych zakresów
hi-fi może wygenerować. Wiem co piszę, bo niedawno słuchałem omawiany
wzmacniacz w salonie audio
HiFi Ja i Ty w Gdańsku gdzie muzyka odtwarzana
była w formacie FLAC z serwera Olive 06HD, a podłączone kolumny to 64 kilogramowe olbrzymy - Swans
F2.2F. Dźwięk w salonie można określić jako wspaniale
kolosalny i rzeczywisty, z dużym polotem i z olbrzymią szybkością, a także z
niemęczącym, chociaż dosadnym charakterem. Z gigantyczną głębią oraz
rozciągniętą sceną, ale zachowujący wszelkie przymioty sugestywnej
naturalności. Adagio Amp Pi lubi duże kolumny, dopiero zestawiony z nimi
pokazuje zakres i skalę swojego zawrotnego potencjału mocy oraz wysokiej
kultury gry.
Konkluzja
Mocny wzmacniacz z wielką duszą do grania, który wprost
zadziwia finezyjną naturalnością oraz precyzyjną grą. Świetnie reprodukuje
charakterystyczne cechy głosu ludzkiego, a dodatkowo drobiazgowo i
naturalistycznie oraz wybitnie namacalnie definiuje instrumenty muzyczne – z dużą
rozdzielczością oraz szczegółowością. A jeżeli dodać do tego umiejętność
budowania bajecznej holograficznej przestrzeni oraz nieprawdopodobną dynamikę w
skali mikro i makro, to można uznać go za wybitny. Owszem, można przyczepić się
na upartego do surowego (tu i ówdzie wymagającego poprawek) wyglądu Adagio Pi
Amp, ale zapewniam, że po włączeniu do sieci ta jego wizualna agresywność staje
się natychmiast nieważna, bo wzmacniacz przemienia się w cudowne monstrum,
które godne jest zająć miejsce pośród najlepiej dopracowanych wzmacniaczy
stereofonicznych klasy high-end.
Myślę, że Adagio Amp Pi zrodził się z pasji tworzenia oraz z miłości
do muzyki…
Dane techniczne
- Moc wyjściowa ciągła: 2x600W/8R (27,8 dBW), 2x1000W/3R (30 dBW) przy h<0,1%
- Moc wyjściowa ciągła: 2x500W/8R (27 dBW), 2x900W/3R (29,5 dBW) przy h<0,01%
- Maksymalne szczytowe napięcie wyjściowe: 110V/8R (43 dBu), 90V/3R (41 dBu)
- Maksymalny krótkotrwały prąd wyjściowy: 50 A
- Wzmocnienie napięciowe (XLR/RCA/RCA tłum.): 21 dB/27 dB/19 dB
- Tłumik na wejściu RCA może być dostosowany do mocy docelowych zestawów głośnikowych oraz poziomu wyjścia źródła sygnału
- Pasmo przenoszenia: 5 Hz - 100 kHZ (-3 dB na krańcach przedziału)
- Odstęp od zakłóceń: 96 dBA odniesiony do 1 W@8W, (podstawa szumu @ 10 uV)
- Odstęp od szumów: 120 dBA odniesiony do pełnego wysterowania
- Prędkość narastania sygnału: 50 V/us
- Gabaryty: 444/220/440 mm (szer/wys/głęb)
- Waga: 35 kg
- Cena około 40 000zł
Informacje techniczne: Piotr
Żurawski, Adagio Sound Gdynia, tel: 501-175-300,
Odsłuchy i dystrybucja w Polsce:
„Hi-Fi Ja i Ty”, ul.Grunwaldzka 487A, Gdańsk Oliwa,
tel: 513-795-609
Strona producenta - Adagio Sound na Facebook: TUTAJ