środa, 30 lipca 2014

The Black Keys „Turn Blue” – Nonesuch Records, płyta winylowa i CD


Po ostatnim genialnym albumie grupy zatytułowanym “El Camino” wydawało się, że The Black Keys nie powtórzą tego sukcesu i nagrają płytę gorszą. Nic z tego, artyści zmienili nieco stylistykę muzyczną, ale utrzymali wysoki poziom kompozytorsko-wykonawczy. Mówiąc krótko, najnowsza „Turn Blue” to płyta od początku do końca rewelacyjna.

The Black Keys tworzą dwaj muzycy: Dan Auerbach (wokal i gitary) oraz Patrick Carney (perkusja). Wspólnie komponują muzykę i piszą teksty. Zespół powstał w 2001 roku w stanie Ohio (USA). Nagrali w sumie osiem albumów długogrających, dwie EP’ki i jedną płytę koncertową. Ich muzyka oscyluje wokół stylów określanych jako blues-rock (albo rock-blues) indie-rock i „rock garażowy” (ang. garage rock), czasami zahaczając o glam-rock. Czarne Klawisze tworzą utwory przepełnione żywiołowością charakterystyczną dla rocka, często inspirują się muzyką lat siedemdziesiątych, kiedy to ten gatunek przeżywał największy rozkwit.

„Turn Blue” to 11 utworów napisanych przez duet, na klawiszach wspiera ich Brian Burton i niekiedy wokalnie Regina Ann oraz Alfreda McCrary. Płytę wraz z nimi wyprodukował Danger Mouse. Kompozycje utrzymane są w stylu typowym dla grupy, czyli amerykańskim rock-bluesie wspartym z lekka na folku. Jest tu minimalistyczny wigor bluesa i rockowa furia gitar, które brzmią pełnie i obficie. Płyta wypełniona jest melodyjną dynamiką opartą o surowość i żywioł perkusji Carneya oraz o charyzmatyczny i silny wokal Auerbacha. To wszystko okraszone jest jeszcze dźwięcznymi klawiszami Burtona, który wbrew nazwie zespołu (Czarne Klawisze) nie jest oficjalnym jego członkiem, a muzykiem towarzyszącym. Bardzo dobry album - brzmiący świeżo i stworzony bez żadnych kompleksów, choć nie odkrywczy, czy przełomowy. To dobry, nowoczesny rock, wypływający wprost z jego najlepszych tradycji i czerpiący inspirację z rozwibrowanych muzycznie lat 70-tych.

Dodam jeszcze, że byłem na koncercie grupy na tegorocznym Open'er Festival w Gdyni (2 lipca) i muszę przyznać, że na żywo są fenomenalni. To był fascynujący wieczór, muzycy zagrali na pełnym drajwie. Dla mnie najlepszy występ festiwalu (1-4 lipca, około 60 różnych koncertów).

Płyta winylowa wydana jest bardzo estetycznie. Na przedniej okładce umieszczono grafikę, która jest jakby wirem lub spiralą czerwono – niebieskich pasków, w środku których znajduje się wpisana nazwa zespołu oraz tytuł albumu. Po prostu "skręcony niebieski", posiłkując się tytułem albumu ("Turn Blue"). Z tyłu takie same paski układają się ponownie w wir, lecz dodatkowo pofalowany. Wewnątrz znajduje się duży plakat będący powtórzeniem przedniej okładki – ma wielkość mniej więcej czterech powierzchni okładki płyty. Koperta zamiast wiru ma zbiegające się do wewnątrz niebieskie i czerwone romby; z tyłu koperty znajdują się informacje o płycie (dość skąpe). Koperta nie jest zaopatrzona w folię antystatyczną. Winyl wytłoczony jest na 180 gramowym nośniku. Labele mają nadrukowane identyczne niebiesko-czerwone wiry jak na przodzie okładki. Fascynująco to wygląda podczas obracania się płyty. Do winylu dołączona jest płyta kompaktowa, co jest miłym bonusem, bowiem na próżno niestety szukać tego albumu na serwisach streamingowych typu WiMP, czy Spotify.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz będzie oczekiwać na moderację