środa, 26 października 2011

CocktailAudio X10 - uniwersalny serwer muzyczny z funkcją ripowania płyt CD

Zdjęcie z Internetu


Wstęp
Ciągły postęp w technice audio-stereo oraz lawinowy wręcz przyrost na rynku muzycznym wartościowych albumów różnorodnych artystów z całego świata wymusza archiwizację nagrań w innych formatach niż wyłącznie płyty kompaktowe lub winyle. Jestem osobą ciągle poszukującą optymalnego systemu audio, w tym i formatu zapisu dźwięku. Ostatnimi czasy poważnie zainteresowałem się odtwarzaczami plikowymi/serwerami muzycznymi - kilku z nich baczniej się przyjrzałem oraz słuchałem (m.in. Olive). Nie przemawia do mnie odtwarzanie muzyki z laptopa. Nie wyobrażam sobie, aby w przedmiocie, który, na co dzień używam do pracy (MacBook) przechowywać swoją całą bibliotekę muzyczną, nosić ją i wozić ciągle ze sobą, a podczas wieczornej pracy na komputerze jednocześnie wyprowadzać z niego kabelki do systemu audio by móc posłuchać muzyki. Nie przekonuje mnie takie rozwiązanie – wielokrotnie próbowałem, ale bez większego powodzenia.

Po kilkumiesięcznych poszukiwaniach optymalnego serwera i różnych odsłuchach ostatecznie zdecydowałem się na wyrób przemysłu koreańskiego o miłej nazwie CocktailAudio X10, który łączy w sobie zarówno serwer muzyczny, „ripowarkę” płyt CD, radio internetowe oraz wzmacniacz stereo - prawdziwy muzyczny "koktajl"! A jeżeli dodać do tego jeszcze rozsądną cenę około 1500zł za urządzenie, to, moim zdaniem, jest to optymalny sprzęt "na start" dla każdego laika (jak ja).

Myślę, że nie muszę podawać tu podstawowych informacji o Cocktail Audio X10 ponieważ są one łatwe do odnalezienia w sieci, skupię się w tym wątku głównie na własnych obserwacjach i wrażeniach związanych z ww. sprzętem. Dla zainteresowanych od razu napiszę, że gęste pliki FLAC/WAV (do 192 kHz) CocktailAudio czyta, ale wypuszcza jako 48kHz. Reszta informacji technicznych zawarta jest TUTAJ. Nadmienię jedynie, iż zastosowany procesor to: Sigma Designs SMP8653

Urządzenie zapakowane jest w małą walizeczkę, w której znajdziemy skrzynkę z serwerem, zasilacz, kabel USB, płytę instalacyjną, pilot wraz z bateriami oraz instrukcję obsługi w języku polskim i angielskim. Po wyjęciu sprzętu z opakowania, podłączeniu kabla zasilania oraz "Internetu" i po "przypięciu" kablem głośnikowym kolumn można zaczynać zabawę :)

Pierwsze wrażenia i podstawowe informacje
Muszę szczerze przyznać, że "Koktajl" jest bardzo estetycznie zaprojektowany i następnie zbudowany. Użyto wysokiej jakości twardego plastiku - na obudowie matowego, a na panelu przednim - błyszczącego. Front nie razi żadnymi "dziurami" do USB - z zasadzie jest to jedna tafla (złamana nieco szczeliną dla płyt CD) z centralnie umieszczonym wyświetlaczem LCD o niezwykle kontrastowym i wyraźnym ekranem, co istotne w przypadku, kiedy urządzenie będzie stało w oddaleniu od słuchacza - do 3 metrów bez problemów można odczytać napisy. Od spodu zamontowano cztery gumowe nóżki. Pilot jest ergonomiczny i logicznie skonstruowany - nawigacja nim nie przysparza najmniejszych kłopotów - jest intuicyjna i łatwa. Tym bardziej, że możemy w urządzeniu wybrać język polski jako język menu. Kiedy nie mamy pod ręką pilota możemy obsługiwać Cocktail za pomocą przycisków umieszczonych na górnej pokrywie.

We wnętrzu znajduje się miejsce na dysk twardy - możemy wybrać dysk o pojemności od 500 GB do 2 TB (X10 obsługuje dyski 3,5'' SATA 1/2) - instalacja jest dziecinnie prosta - otwiera się klapkę z prawej strony i umieszcza się tam dysk - po prostu wsuwając go.

CocktailAudio X10 wyposażony jest w opcję kontroli odtwarzacza z komórki/tabletu z Androidem lub z iPhona/iPada. X10 ma tzw. UPnP Renderera, czyli pozwala na zdalne sterowanie odtwarzaczem przez UPnP Controller. Poza tym ma UPnP serwer, który eksponuje zawartość bazy muzycznej na zewnątrz (do sieci). Mając program na komórce możemy przesłać do odtwarzania na X10 dowolne pliki, do którego ma dostęp aplikacja, czyli są to pliki lokalne z tabletu/komórki oraz pliki udostępnianie przez serwery UPnP. A że X10 ma taki serwer - widzimy jego zawartość i możemy programować odtwarzanie z X10 na X10, jeżeli jednak w sieci będzie jeszcze inny serwer UPnP (komputer z oprogramowaniem, serwer NAS), mamy także możliwość kontroli przesyłu strumieniowego do odtwarzania na Koktajlu. Warunek, aby to działało - komórka/tablet muszą pracować w tej samej sieci lokalnej co X10.

Do odtwarzacza można podłączyć bezpośrednio kolumny pasywne, podpinając je do zacisków głośnikowych lub można podłączyć głośniki aktywne przyłączając je do gniazda "line-out". Można wyprowadzić sygnał cyfrowy z wyjścia optycznego do zewnętrznego DAC'a i dalej do wzmacniacza stereo hi-fi. Jest także gniazdo słuchawkowe na tzw. mały jack.

Po włączeniu serwera należy odczekać około 20 sekund zanim pojawi się menu na wyświetlaczu. Nawigowanie po menu jest bardzo łatwe, logiczne i bezproblemowe - nawet nie trzeba zaglądać do instrukcji, aby wykonać podstawowe ustawienia.





Tworzenie biblioteki muzycznej – ripowanie płyt
Do Cocktail Audio można załadować muzykę (lub audycje słowne) z wielu źródeł – może to być gramofon (tak, tak), magnetofon, Internet, komputer, nośnik USB lub oczywiście płyta CD. Dla mnie płyta CD będzie podstawowym nośnikiem, z którego będę przenosił informacje na serwer.

Ripowanie jest proste. Wsuwamy do szczeliny odtwarzacza płytę CD – po kilku sekundach uaktywnia się ikona „płyta CD” – płyta jest gotowa do odtworzenia na napędzie lub do ripowania. W tym czasie wciskamy na pilocie guzik „RIP” – serwer fabrycznie ma ustawione ripowanie do MP3, lecz używając strzałek na pilocie można wybrać dowolny format zapisu: WAV, FLAC, OGG lub MP3. Można zgrać całą płytę lub jedynie wyselekcjonowane jej ścieżki. W funkcji „Setup” wcześniej wybieramy szybkość ripowania, jego dokładność oraz bit-rate (dotyczy MP3). Proces ripowania jednej płyty CD, w zależności od wybranych parametrów, trwa około 2-10 minut. Po jego zakończeniu urządzenie wyświetla informację o powodzeniu procesu (lub ewentualnie o jego niepowodzeniu). W trakcie ripowania Koktajl pobiera informacje o utworach i automatycznie uzupełnia tagi. Może korzystać z bazy danych płyt instalowanej na dysku lub pobierać dane bezpośrednio z Internetu. Po zakończeniu ripowania możemy w prosty sposób korygować tagi pliku np. dodając dodatkowo grafikę okładki (przenosząc ją np. z pendrive lub kablem z komputera) – podczas odtwarzania będzie wyświetlana na monitorze LCD.

Stworzyłem na początek po kilka plików różnych płyt w każdym z możliwych formatów, by móc później porównywać je w bezpośrednich odsłuchach. Ciekawi mnie, czy rzeczywiście będzie słyszalna różnica jakościowa pomiędzy nimi (?).



Kiedy już stworzymy własną bibliotekę muzyczną (twardy dysk o pojemności 2 TB pomieści do 3500 albumów CD w formacie bezstratnym FLAC) nawigacja po niej jest wręcz banalna. Z poziomu pilota wybieramy albo szukany tytuł albumu, artystę lub używany klawisza „search” – wpisując np. literę „k” na ekranie pojawiają się wykonawcy, których nazwa lub imię zaczyna się na tę literę. Są też inne możliwości sterowania płyto-zbiorem – patrz instrukcja obsługi.

Nagrywanie z gramofonu
Do testu użyłem gramofon Clearaudio Emotion wraz z przedwzmacniaczem gramofonowym Pro-Ject Phono-Box SE II. Kabel zakończony wtykiem typu mini-jack zainstalowałem w gnieździe „line (aux) - in” CocktailAudio, a drugi koniec zakończony dwoma wtykami RCA, wetknąłem do gniazd wyjściowych przedwzmacniacza gramofonowego Pro-Ject. Na talerzu gramofonu umieściłem płytę winylową, uruchomiłem silnik gramofonu, a następnie opuściłem ramię z igłą na rozbieg płyty. W tym samym czasie wcisnąłem przycisk „Record” na pilocie CocktailAudio – rozpoczyna się nagrywanie, urządzenie automatycznie tworzy nowy plik. W trakcie zgrywania płyty możemy monitorować proces nagrywania – odsłuchując go albo na głośnikach lub (co wygodniejsze) na słuchawkach. Po kilkunastu minutach pierwsza strona płyty jest już nagrana na twardy dysk. Możemy od razu edytować tagi – z klawiatury alfanumerycznej pilota wpisujemy tytuł albumu, wykonawcę, ewentualnie rok nagrania, gatunek muzyczny oraz wgrywamy grafikę okładki. To wszystko - nagranie z winylu jest zarchiwizowane w HDD CocktailAudio, możemy przystąpić do kolejnych nagrań. Czynność nagrywania winyli jest bardzo łatwa i przyjemna, dostarczająca wiele satysfakcji – szczególnie w trakcie późniejszych odsłuchów.




CocktailAudio X10 jako radio internetowe
Mamy dostęp do około kilkunastu tysięcy (sic!) stacji radiowych z całego świata, w tym do około 350 polskich. Ich wybór jest prosty - pogrupowane są według kontynentów, czyli wybierając zakładkę „Europa” automatycznie na ekranie pojawiają się nazwy wszystkich krajów europejskich (łącznie z np. Watykanem i Wyspami Owczymi) – klikając natomiast nazwę kraju ukazuje się kolejny podkatalog zawierający już konkretne nazwy stacji radiowych danego kraju. Ale to nie koniec! Bo przy wielu stacjach radiowych mamy możliwość wyboru formatu, w którym pragniemy słuchać (czyli WAV, FLAC, OGG lub MP3) a także bit-rate. Działa to w ten sposób, że kiedy wyselekcjonujemy już z katalogu np. „UK” stację BBC 3, dobieramy format, który najbardziej nam aktualnie odpowiada. Wiele radiostacji proponuje wysokiej jakości dźwięk, bliski jakościowo płycie kompaktowej.

Stację, której mamy chęć akurat posłuchać łatwo także wyszukać przy pomocy opcji „search” 
(dostępnej „z pilota”) – wpisujemy jej nazwę, a następnie wciskamy przycisk funkcji, a stacja zostaje szybko i sprawnie odnaleziona. Z polskich radiostacji mamy do wyboru np. JazzRadio, kilkanaście tematycznych audycji RMF, Chilli Zet, ZET – w zależności od naszych preferencji muzycznych od elektroniki, poprzez rock (w tym rock lat 60-tych, 70-tych, 80-tych, etc), do country i bluesa. I wiele, wiele innych - jest nawet DepecheMode Radio :) Każdą wyszukaną stację radiową można umieścić w katalogu „Ulubione” – przy kolejnym włączeniu CocktailAudio szybko i prosto lokalizujemy naszą zapisaną audycję w zakładce "i-radio" na ekranie głównym urządzenia. Niestety, nie można odbierać stacji Polskiego Radia, tzn. Jedynki, Dwójki, Trójki oraz Czwórki, ponieważ nadają one (jak do tej pory) w zamkniętym formacie MMS. Nawiasem mówiąc, dziwna to praktyka naszego państwowego radia, która preferuje (i jawnie uprzywilejowuje) jeden tylko koncern – Microsoft. Mam nadzieję, że z czasem będzie można jednak słuchać audycji PR w innych formatach.

Wszystkie powyższe funkcje są łatwe w użyciu, nie wymagają sięgania po instrukcję obsługi. Każdą słuchaną audycję (lub jej fragment) można nagrać na dysk twardy i odtworzyć w dogodnym momencie.

Wrażenia z odsłuchów – część I. CocktailAudio jako odtwarzacz muzyki oraz wzmacniacz
Na początek podłączyłem do zacisków głośnikowych CocktailAudio monitory podstawkowe, a że mam obecnie na stanie aż trzy pary, więc skwapliwie je po kolei przetestowałem. Do testów posłużyły: Usher S-520, Koda Harmony K-2000 oraz Klipsch Synergy B2.

Patrząc na małe „pudełko” serwera trudno mi było spodziewać się wielkiego dźwięku - na początku chciałem nawet od razu podłączyć go „po optyku” do DACa, by nie być rozczarowanym, bo, nie ukrywam, że X10 od pierwszego kontaktu bardzo spodobał mi się wizualnie oraz pod wzglądem „sprytności” w ripowaniu płyt na dysk HDD. Zwyciężyła we mnie jednak dusza eksperymentatora oraz obowiązkowość sumiennego testera.

Na „pierwszy ogień” poszły kolumny Koda Harmony K-2000, które bardzo lubię i uważam je za wybitne w swojej cenie około 1000zł – mają one rzadką umiejętność niejakiego dostosowywania się do jakości odbieranego sygnału. To znaczy z każdym wzmacniaczem Kody grają, co najmniej poprawnie, a wieloma świetnie, – dlatego też i w tym teście użyłem je jako pierwsze w połączeniu z „koktajlem”.





Jak napisałem już wcześniej, mały gabarytowo Cocktail nie prognozował wielkiego dźwięku, tym bardziej, że jego wzmacniacz ma nominalną moc 2 x 30 W – jednak nauczony doświadczeniem „badacza” i testera sprzętu audio, staram się nigdy nie oceniać sprzętu po jego wyglądzie lub cenie, bo w tej materii bywają różne niespodzianki – sprzęt relatywnie drogi może nieciekawie zagrać, a tani – przyjemnie. Ale do rzeczy! Po włączeniu urządzenia i wybraniu pliku w formacie FLAC z albumem Claire Martin „Perfect Alibi” (Linn Records) do uszu dociera całkiem interesujący i intrygujący przekaz. Kody bardzo ładnie rysują przestrzeń i scenę, która wydaje się być bardzo szeroka, a nawet i dość głęboka. Po kilku minutach odsłuchu już wiedziałem, że wzmacniacz w urządzeniu nie jest li tylko zabawką lub przypadkowym, wciśniętym „na siłę”, dodatkiem. Estetyka dźwięku jest zaskakująco dojrzała i wyważona. Z właściwą równowagą tonalną i brakiem słyszalnych podbarwień. Co prawda słuchacz nie jest atakowany nadmierną ilością szczegółów, ale także i nie sybilantami. Głos Claire Martin na miły charakter – lekko przyciemniony, ale jednocześnie spokojny i głęboki. Cała płyta zabrzmiała czysto i przyjemnie – klasowo, choć nie jest to high-end, to należy uczciwie przyznać, że dźwięk jest rasowy - na skalę mniej więcej mikrowież Denona lub Yamahy. X10 najlepiej sprawdza się w spokojniejszym repertuarze (zresztą Kody także), ale nagrania rockowe także brzmią świetnie.

Wybieram plik FLAC z albumem Miss Kittin & The Hacker „First Album” (Nobody’s Bizzness), czyli mroczną 8 bitową elektronikę z mocną perkusją. Cocktail bezproblemowo wyeksplikował ciemny i chropawy charakter tej płyty, surowe dźwięki syntezatorów pokazał pewnie i dźwięcznie, z piękną aurą pogłosów i silnymi uderzeniami perkusji. Witalnie i energetycznie z dużą przestrzenią. Można powiedzieć, że urządzenie dobrze rysuje scenę, precyzyjnie umieszcza dźwięki w przestrzeni, choć o wysublimowanej ich lokalizacji nie ma mowy – mamy tu raczej „plamę” (obszar) dźwięku, niż jego dokładne umiejscowienie. Nie jest to zarzut, a stwierdzenie faktu – zresztą większość mini-wież audio ma tę samą cechę.

Zmieniam kolumny na Klipsch Synergy B2, które charakteryzują się mocnym, ale i harmonijnym graniem w całym paśmie oraz niezłym basem jak na monitory. Co istotne, Klipsch mają wysoką skuteczność 92 dB (przy 8 Ohmach), stąd przypuszczalnie powinny dobrze „zgrać się” z niezbyt mocnym wzmacniaczem. Jako nagranie testowe wybieram plik z albumem Jaga Jazzist „The Stix” (Ninja Tune) w formacie najpierw FLAC, a następnie dla porównania MP3. I tu nastąpiła kolejna niespodzianka, bo Klipsch zagrały naprawdę estetycznie, nienachalnie, z dużym rozmachem, ale i bez efekciarskiej przesady. Mile zaskoczyła także prezentacja średnicy, bo ta okazała się żywa i jednocześnie relaksująca – bez szklistości. Wibrafon zabrzmiał bardzo plastycznie i dźwięcznie, z dużym poczuciem jego obecności w pomieszczeniu odsłuchowym, lecz bez tej powabnej i misternej finezji w oddawaniu jego wybrzmień i szczegółów znanych z urządzeń z wyższych pułapów cenowych. Po wybraniu formatu MP3 tej samej płyty ogólne oblicze i temperament muzyki pozostały te same – plastyczne i harmonijne, ale czasami tu i ówdzie nieco ubywało szczegółów i „kwantów” dźwięku. Mimo to, wszystkie instrumenty grały przyjemnie, z poprawną lokalizacją i stosownym oddaniem ich dźwięczności. Zawsze niemęcząco i miło, a to już coś w „budżetowej” kategorii cenowej.

I wreszcie, “last, but not least”, przyszła pora na głośniki Usher S-520. Na co dzień moje Ushery współpracują z zestawem Rotela – przedwzmacniaczem RC-03 oraz dwiema końcówkami mocy RB-03, które mają moc 2 x 180 W przy 8 Ohm obciążenia. Moim zdaniem jest to zestawienie optymalne, ponieważ Usher S-520 bardzo lubi dużą moc wzmacniacza – można powiedzieć, że ich jakość gry jest wprost proporcjonalna do dostarczonej mocy, a kiedy dostarczy się jej mniej to bywają grymaśne. Taki to kapryśny model głośników! Ciekawy byłem, czy i tym razem, monitory podłączone do słabawego wzmacniacza CocktailAudio, będą „wybrzydzać”.

Nie chciałbym być monotonny, bo ile razy można się zachwycać dźwiękiem recenzowanego mini-systemu? Ale niestety, i ten testowany zestaw zagrał poprawnie – myślę, że wzmacniacz Cocktaila bardzo umiejętnie maskuje wady i rozważnie eksponuje swoje zalety. Do uszu słuchacza płyną komunikatywne wokale z albumu (w formacie FLAC) Herbie Hancocka „Imagine Project” (Hancock Records) z dobrą rozdzielczością i wieloma dokładnie odczuwalnymi w przestrzeni, towarzyszącym wokalistom, instrumentami z soczystym oraz rozdzielczym pełnym graniem. Dało się także zauważyć mniejszą wagę zakresu niskotonowego, co czyniło granie ciut jaśniejszym. Ushery uwodzą za to świetną stereofonią, dźwięk wyraźnie odrywa się od głośników, przed słuchaczem roztacza się całkiem szeroka, a nawet i dość głęboka, scena. Bas, jak to mają monitory, jest pozbawiony części najniższych zakresów, ale nadal przekonujący i żywy, zuchwały. Kiedy potrzeba, nawet zaskakująco mocny i dobitny, choć nie jest to kres możliwości Usherów S-520, bo znając ich prawdziwy potencjał w innych, wyższej klasy zestawach, muszę przyznać, że Cocktail nie potrafi właściwie i w pełni ich wysterować, tak by objawić ich prawdziwe audiofilskie oblicze. Na Usherach brakowało mi prawdziwego rozmachu i dynamiki.



Podsumowanie części I
Aby być dobrze zrozumianym, napiszę, że te moje powyższe fascynacje jakością dźwięku CocktailAudio X10 dotyczą jego brzmienia z plików cyfrowych amplifikowanych przez dedykowany wewnętrzny wzmacniacz - a jest to (moim zdaniem) poziom jakościowy dobrych, markowych mini- (lub mikro-) wież lub solidnego budżetowego wzmacniacza. Ten niewielki gadżet ma wszystko, czego potrzeba do poprawnego i sprawnego samodzielnego działania jako urządzenie wielofunkcyjne – jest omnipotentny, wielozadaniowy. Udaje mu się przy tym uzyskać takie brzmienie, które jest przekonujące, ma odpowiednio wyważone proporcje dźwięku odpowiednio rozciągnięte zarówno w zakresie basu, jak i wysokich tonów. Zaś średnica budowana więcej niż rzetelnie i wiarygodnie, ocierająca się o tzw. prawdziwość. Budżetowy charakter wzmacniacza „Koktajla” objawia się mniejszą dbałością o wydobywanie mini-detali nagrań oraz niezbyt dokładnym rysunkiem zjawisk przestrzennych.. Urządzenie nie jest także „demonem dynamiki”, ale poziomy głośności są w pełni wystarczające by nagłośnić w miarę poprawnie i 20 m2. Muzykę z tego mini-urządzenia odbieramy jako przyjemną i pełną w swym charakterze. Homogeniczną i spójną.

Jeżeli zdecydujemy się korzystać z X10 jako wzmacniacza (np. w przypadku użycia go jako drugi system w sypialni) wówczas ważny i istotny jest optymalny dobór kolumn towarzyszących. Można oczywiście korzystać z firmowych kolumienek oferowanych przez producenta, które wyglądają całkiem interesująco i są stosunkowo niedrogie, namawiam jednak potencjalnych użytkowników na pełnoprawne monitory. Po przetestowaniu trzech par kolumn podstawkowych w połączeniu z recenzowanym sprzętem najbardziej do gustu przypadło mi zestawienie CocktailAudio + Klipsch Synergy B2. Wysoka skuteczność kolumn Klipscha (92 dB), tubowy głośnik wysokotonowy oraz 12 centymetrowy głośnik średnio-niskotonowy na porządnych „zawiasach” pozwoliły zademonstrować najbardziej przekonujący i rzeczywisty muzykalny przekaz o świetnej scenie i żywej dynamice. Drugie w rankingu są Koda Harmony K-2000B, które wybornie „zamaskowały” niedoskonałości i niedomagania budżetowego wzmacniacza, budując namacalnie realny i przestrzenny dźwięk, bez objawów zmęczenia uszy słuchacza oraz bez cech nieprzyjemnej nachalności. Ushery S-520 także poprawnie sprawdziły się w powyższym teście, ale po prostu szkoda tych kapitalnych monitorów „marnować” w sytuacji, kiedy nie mogą prawdziwie i w pełni rozwinąć swych rewelacyjnych możliwości i grają jedynie „na pół gwizdka” – no chyba, że zdecydujemy się ich użyć w innej konfiguracji, wyprowadzając sygnał cyfrowy do zewnętrznego DACa i dalej do wzmacniacza, ale to już zupełnie inna historia opisana w dalszej części recenzji.

Wrażenia z odsłuchów - część II. CocktailAudio jako źródło sygnału cyfrowego.
CocktailAudio X10 podłączyłem kablem optycznym – Belkin Pure AV do zewnętrznego przetwornika cyfrowo-analogowego (DAC) Matrix mini-i w poniższych konfiguracjach:


CocktailAudio X10
(kabel Belkin Pure AV Digital Optical)
Matrix mini-i DAC
(zbalansowany kabel Van damme Classic 268-021-060 na wtykach Neutrik XLR)
Accuphase E-213 oraz zamiennie Yaqin MC-100B
(Siltech Amsterdam)
Vienna Acoustics Mozart Grand oraz zamiennie Usher S-520

CocktailAudio X10
(kabel Belkin Pure AV)
Matrix mini-i DAC
(kabel Audioquest Copperhead)
Yaqin MS-20L
(kabel Hama 2x2,5 SilverClass)
Koda Harmony K-2000B oraz zamiennie Klipsch Synergy B2

Jako system odniesienia używałem następujących źródeł: odtwarzacze płyt CD: Rotel RCD-06 oraz Musical Fidelity A1 CD-PRO (top-loader z napędem CD PRO-2LE Philipsa), gramofon Clearaudio Emotion oraz magnetofon Nakamichi Cassette Deck 1.

Odsłuchy zacząłem od konfiguracji CocktailAudio, Matrix mini-i DAC oraz wzmacniacz Accuphase E-213 z głośnikami Vienna Acoustics Mozart Grand – pliki FLAC.






Od początku testu było jasne, że zainstalowanie zewnętrznego DAC’a i wyprowadzenie sygnału do „dorosłego” systemu zaowocowało przeniesieniem dźwięku o kilka stopni jakościowych do góry. Przekaz zabrzmiał bardziej przekonująco i zdyscyplinowanie niż przy używaniu wewnętrznego wzmacniacza CocktailAudio. Uwagę zwracają precyzyjne skraje pasm oraz kolorowa i plastyczna średnica, które są dojrzałe i wyrafinowane – charakterystyczne dla urządzeń z wyższych pułapów cenowych. O wiele wyższych. Poza tym zaskakuje szerokość sceny oraz niezmiernie dokładna lokalizacja instrumentów. Muszę lojalnie przyznać, że nie spodziewałem się aż takiego skoku jakościowego, bo ten nawet po tygodniowych odsłuchach ciągle mnie zadziwiał (w porównaniu do Cocktaila słuchanego „saute”).

Płyta Micka Jaggera „Wandering Spirit” (Atlantic/Warner Japan) zagrała swobodnie, z dużym ładunkiem dynamicznym i emocjonalnym. Koktajl pokazał wiele szczegółów nagrań, choć nie są one wypychane na siłę – detale są słyszalne, ale nie za wszelką cenę, a już na pewno nie za cenę podkręcenia wysokich tonów, które nie kłują w uszy lub jedynie sporadycznie. Niemniej jednak blachy są wystarczająco mocne dla zapewnienia rockowego charakteru nagrania. Głos Micka wydaje się bliski i dobrze sprecyzowany w przestrzeni. Drapieżny, lecz nie nieprzyjemny, czy agresywny – sugestywny.

Wybieram pliki FLAC z zapisem płyty Micka Sterna z płyty „Big Neighborhood” (Heads Up). Tu gitary Yamahy Micka zagrały mocno i żywiołowo, z odczuwalną wibracją strun oraz z dużym powietrzem dookoła instrumentu. Gitara basowa Fondera, na której gra Richard Bona zapewniła mocny podkład rytmiczny, a sam bas zabrzmiał punktualnie i rytmicznie, bez oznak poluzowania, czy niepotrzebnej miękkości. Głoś ślicznej Esperanzy Spalding miło penetrował przewody słuchowe, w miękki i nasycony sposób, zmysłowo i barwnie – z ponadnormatywną przyjemnością i ułudą jej obecności w pomieszczeniu odsłuchowym. Dźwięk pod względem równowagi tonalnej jest wręcz zachwycający, a to rzadkość wśród źródeł cyfrowych – brak w przekazie suchości i ściśniętego brzmienia, a więcej powabu i wrażliwości, o ile tak można napisać o przedmiocie nieożywionym.

W porównaniu do odtwarzacza płyt CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, (który kosztował swojego czasu około 8 000 zł) nie usłyszałem zbyt dużej różnicy jakościowej, można napisać, że przekaz jest „prawie taki sam”, ale jak powszechnie wiadomo - „prawie robi dużą różnicę”. Musical Fidelity wydobywa więcej mikro-wybrzmień instrumentów, bardziej wyrafinowanie i plastyczniej porządkuje przestrzeń, a także zapewnia nagraniom więcej emocji na wyższym pułapie. Przy odsłuchach wibrafonu z płyty Garry Burtona „Next Generation” (Concord Jazz) za każdym razem na odtwarzaczu A1 brzmiał on dźwięczniej, z wyraźniejszą lokalizacją nut oraz poszczególnych metalowych płytek instrumentu i z intensywniejszymi wibracjami rezonatorów – wydaje się, że słyszymy w pokoju prawdziwy instrument, w który uderza pałeczkami sam Mistrz.

Dla jasności opisu, dodam, że CocktailAudio buduje na tej płycie bardzo realny spektakl, zharmonizowany i dojrzały, od Musical Fidelity odróżniający się niektórymi detalami i mniejszą finezją grania, co uwzględniając cenę serwera muzycznego jest dla mnie sensacją. Nie do wiary, że takie małe plastikowe pudełeczko potrafi tak entuzjastycznie zagrać – z dużą skalą dźwięku i bardzo efektownym i nasyconym brzmieniem.

Przyszła pora na podłączenie serwera Cocktail do wzmacniaczy lampowych: najpierw Yaqin MC-100B, a następnie Yaqin MS-20L.



Wzmacniacze lampowe Yaqin z CocktailAudio X10 zapewniają radosne granie – miłe dla uszu słuchacza, swobodne o dużej poduszce basowej, lecz bez cech braku kontroli basu. Bas odbierany jest naturalnie, choć jest naprawdę obszerny – bliski sugestywnej obecności na sali koncertowej. Na albumie grupy Tinariven „Amassakoul” (Emma Prod./Triban Union) elektryczne gitary Tuaregów tną przestrzeń szybko i dokładnie niczym miecze świetlne - uzyskują efekt nieomal koncertowy, a głosy wokalistów i wokalistek ocierają się często o aksamit i zasługują na miano naturalnych i bardzo muzykalnych. Koreańska skrzynka ma jednak swoją specyficzną, nazwijmy to, manierę. Mianowicie, na większości nagrań można odczuć uprzywilejowanie średnich tonów, co zwykle przynosi przyjemny efekt, który powoduje, że urządzenia po prostu przyjemnie się słucha – Cocktail jakby wiedział, że taki styl nam odpowiada i w taki sposób chcemy słuchać muzyki. Niestety, czasami czyni to kosztem głębszych detali i szczegółów przestrzeni, ale czyni to niewymuszenie, naturalnie i bez przykrych konsekwencji dla ogólnej precyzji dźwięku.

Lampy (szczególnie KT88, EL34 - mniej) dodały do dźwięku CocktailAudio plus DAC więcej natchnienia, emocji oraz słodyczy, (choć nie lubię tego określenia) – sprawiły, że brzmienie stało się jeszcze bardziej wiarygodne, z dużym podkreśleniem żywiołowych niskich tonów, z wystarczająco angażującą oraz nienachalną szczegółowością, bez sztucznych zabiegów podkręcania sopranów. Często można było ulec wrażeniu, że słucha się wysokiej klasy tuner analogowy, a nie cyfrowe pliki zapisane na dysku HDD.

Najlepiej sprawdziły się kolumny Vienna Acoustics Mozart Grand zapewniając potężny i dynamiczny przekaz z perfekcyjnym wysyceniem muzycznym, szeroką scenę oraz wiele mikro-detali. Niski sprężysty bas z energetyczną średnicą. Zaskoczeniem były głośniki Klipsch Synergy B2, które praktycznie w każdym zestawieniu grały przestrzennie i dużą klasą – o wiele większą, niż by wskazywała ich cena. Poza tym bardzo dobrze radziły sobie w pokazywaniu sopranów – szczerze, acz nienachalnie. Kolumny Usher S-520 – jak zwykle, czyli kapitalnie. Każdy z wzmacniaczy w pełni je wysterowywał, nie miały, więc problemów z oddaniem całego swojego potencjału kreowania muzyki, a czyniły to w sposób naturalny i pełny. Znakomicie.

Podsumowanie części II
Na początek pragnę uspokoić wszystkich co bardziej zaawansowanych audiofilów - CocktailAudio X10 to nie jest high-end. Nie jest to także klasa referencyjna. To jest rzetelne źródło za całkiem rozsądne pieniądze, dostarczające wysokiej jakości sygnał cyfrowy, ograniczone kategorią zewnętrznego DACa, ewentualnie wzmacniaczem i kolumnami. Do testów używałem chińskiego DACa - Matrix mini-i, który w mojej ocenie (i w swojej cenie) jest wybitnym przetwornikiem hi-fi zapewniającym wysokiej próby „naturalno-analogowy” dźwięk. Gdyby podłączyć do serwera wyższej klasy DAC, być może dźwięk byłby jeszcze lepszy – wydaje mi się, że jest taka możliwość.

Koreański serwer jest przykładem uczciwej konstrukcji generującej solidny dźwięk w każdej z testowanej konfiguracji i w każdym aspekcie. Budujący zawsze intrygujący przekaz o dobrej dynamice oraz niezłej szczegółowości świetnie podpartej stereofoniczną panoramą, a także szeroką, nieomal holograficzną sceną w głąb i w szerz. Średnie tony są wyraźnie uprzywilejowane, co skutkuje wyraźnymi, bliskimi wokalami oraz namacalnymi instrumentami typu gitara, fortepian czy saksofon. W zestawieniu z wzmacniaczami lampowymi brzmienie zyskiwało na basie, który był głębszy i mocniejszy, z kapitalną dyscypliną i punktowością – szczególnie na lampach KT88. W lampie detaliczność stawała się nieco zamazana, ale korzyść odnosiła całościowa transmisja muzyki, bo ta dostawała ciepła i słodyczy oraz pięknej emocjonalnej barwy, co skłaniało piszącego te słowa do bardzo długich odsłuchów – szczególnie wieczorami.

W bezpośrednim porównaniu z odtwarzaczem płyt CD Musical Fidelity A1 CD-PRO koreański serwer przegrywa, ale honorowo i nie o całe metry, a o centymetry, bo różnice w jakości obu tych urządzeń nie są wielkie, dramatyczne. Musical Fidelity lepiej radzi sobie z mikrosceną, wyłuskiwaniem detali tła, zapewnia aurę wokół instrumentów, realniej buduje scenę – można go uznać na przedsionek do high-endu, natomiast CocktailAudio jest rzetelnym odtwarzaczem, wybitnym w swojej cenie – zagrał na pewno lepiej niż Rotel RCD-06. Wydaje mi się, że godne dla niego miejsce pod względem umiejętności generowania dźwięku znajduje się w przedziale cen odtwarzaczy 3000-4000zł lub nawet ciut wyżej.

Konkluzja i wnioski
CocktailAudio X10 to wielofunkcyjne i omnipotentne urządzenie zawierające dysk twardy o pojemności 2 TB, opcjonalnie wyposażone w antenę Wi-Fi i posiadający bardzo dobrej jakości wyświetlacz LED, który wymaga osobnego omówienia, bo jest to rzadki przykład solidnej roboty. Jego kontrastowość, liczne funkcje i inteligentne wyświetlanie odtwarzanej muzyki zasługują na złoty metal. CocktailAudio ponadto posiada napęd płyt CD/DVD, z którego w łatwy sposób możemy ripować płyty na twardy dysk w wielu formatach. Obsługa tego procesu jest prosta i nieskomplikowana. Tego nauczy się nawet pięciolatek (sam dysk HDD pomieści do 3500 plików FLAC o jakości płyty CD). Analogicznie dzieje się z korzystaniem z i-radia. Wybór stacji radiowych jest całkowicie intuicyjny i bezproblemowy.

Wbudowany wzmacniacz zapewnia dość porządny przekaz o wystarczającej dynamice i niezłej rozdzielczości. Generuje dźwięk spójny i muzykalny oraz wystarczająco angażujący. O jakości porównywalnej z dźwiękiem proponowanym przez wiele markowych mini- i mikro-wież. Bardzo istotny jest tu właściwy dobór kolumn - można oczywiście kupić firmowe Cocktail, ale nie wyglądają one na zbyt porządne. Moim zdaniem, lepiej zaopatrzyć się w rzetelne monitory o wysokiej skuteczności i oporności 8 Ohm. Podczas testów najlepiej sprawdzały się Klipsch Synergy B2 (o skuteczności 92 dB przy 8 Ohm).

CocktailAudio najwięcej swoich zalet pod względem umiejętności jako źródło zapisu/odtwarzania plików cyfrowych okazuje podłączony do zewnętrznego przetwornika cyrowo-analogowego (DAC). Urządzenie w taki sposób zaimplementowane do domowego systemu audio (wzmacniacz plus głośniki) gra z dużą klasą, energetycznie, z dużą emfazą, ciekawą barwą i niezłą rozdzielczością, choć uczciwie należy przyznać, że jest to dźwięk ze średniej półki, a nie wyższej. Ponadto wyraźnie słychać „podkręcenie” tonów średnich, które wypycha do przodu wokale i instrumenty typu fortepian czy saksofon. Niemniej jednak użytkownik czerpie prawdziwą radość ze słuchania muzyki, a nie analizuje/rozkłada na czynniki pierwsze jej składowe - przekaz jest homogenny i koherentny - wiarygodny i przede wszystkim przyjemny dla uszu skłaniających do wielogodzinnych odsłuchów.

Jakość dźwięku wyprowadzana cyfrowo z Cocktaila (do pewnego rozsądnego pułapu, oczywiście) ograniczana jest umiejętnościami (klasą) DACa oraz następnie kategorią wzmacniacza i kolumn, bo te im wyższego gatunku tym ostatecznie lepiej dla całościowej struktury i próby dźwięku. W teście używany był głównie DAC Matrix mini-i, ale także i DAC C.E.C. DA53N, który jakościowo zresztą okazał się całkowicie równocenny Matrixowi.

Przypuszczam, że gdyby tak przepakować wnętrzności CocktailAudio do pięknej metalowej obudowy, zamiast tej "ubogiej" plastikowej i z przodu przytwierdzić napis Denon, Marantz lub Yamaha, to urządzenie musiałoby kosztować pewnie z 3000-4000 zł (lub więcej) zamiast skromnych około 1500 zł za sprzęt nieznanej firmy z dalekiej Korei Południowej.

Niedogodności:
- brak możliwości obsługi plików dużej gęstości „hi-res”, choć producent zapewnia, że niebawem zaktualizuje oprogramowanie, bo urządzenie potencjalnie to potrafi.
- niemożność odbierania stacji radiowych nadających w formacie MMS, w tym i audycji Polskiego Radia – Jedynki, Dwójki, Trójki i Czwórki. Duża strata.
- brak funkcji gapless, czyli przy płytach nagranych bez przerw (np. koncertowe) podczas „przeskakiwania” pliku na kolejny następuje krótka przerwa. Producent jednak deklaruje, że niebawem pojawi się oprogramowanie, które wprowadzi gapless.
- brak funkcji „wypalania” płyt CD-R z plików zmagazynowanych na dysku HDD
- nie do końca logiczny sposób wyszukiwania albumów i artystów z dysku - urządzenie sortuje płyty według daty ich zapisu na HDD, a nie według alfabetu. [edit] W ostatniej wersji - z listopada 2011r. ta niedogodność została nieco zmodyfikowana, bo możliwe jest wyszukiwanie płyt wg. artystów. Krok w dobrą stronę!

Informacje i dane techniczne ze strony polskiego dystrybutora
Procesor: Sigma Designs SMP8653, MIPS, 500 MHz
Pamięć: 256 MB NAND Flash.
Obudowa: czarna, wykonana z wysokiej jakości plastiku, chłodzona cichym wentylatorem 4x4cm. Zestaw złącz znajduje się na tylnym panelu, przyciski sterujące na górze. Na froncie wyświetlacz LCD i otwór czytnika płyt optycznych oraz czujnik pilota.
Ekran LCD: technologia: TFT LCD kolor, RGB (24bit/piks, 16.7 M kolorów), przekątna: 3.5″ (ok. 88mm) rozdzielczość: 320×240
Dysk twardy: obsługa wewnętrznego dysku 3.5″ SATA o pojemności do 2000GB (2TB), Dysk montowany jest w wewnętrznej szufladzie (bez użycia śrub). Urządzenie może pracować też bez dysku (z ograniczoną funkcjonalnością). Obsługiwane formaty: FAT32, NTFS (zalecane) Opcja formatowania dysku dostępna w menu (jedna partycja, NTFS).
Złącza:
Wyjście Line-OUT (jack 3.5 mm)
Złącza głośnikowe L+R (zaciski sprężynowe)
Wyjście słuchawkowe (jack 3.5 mm)
Cyfrowe wyjście audio SPDIF (optyczne)
Wejście Line (AUX) IN (jack  3.5mm)
2 x host USB 2.0
1 x slave PC USB 2.0
LAN Ethernet 10/100 Mbps
Złącze zasilania 24 V
Wbudowany wzmacniacz Moc: 30 W+30 W @1 KHz, 8 Ohm, 1% THD
Wyjście słuchawkowe: 100 mW+100 mW @1 KHz, 16 Ohm, 0.1% THD
Wyjście LINE-OUT: 2 Vrms @1 KHz, 0.1% THD
Czułość wejścia Line (AUX) IN: Max 1 Vrms
Wbudowany czytnik płyt: Napęd slotowy (typu slide-in) Obsługa nośników: CD, CD-DA, CD-R, CD-RW, DVD-R/RW Funkcja archiwizowania płyt Audio CD na dysku, w formatach FLAC, WAV, MP3 lub OGG
Złącze LINE-IN
Wejście liniowe, analogowe, stereo, złącze jack 3.5 mm
Nagrywnie do plików WAV
Funkcja konwersji nagrań do formatów FLAC, MP3, OGG, uzupełniania opisów (TAGów) i dodawania do bazy danych (jukebox)
Obsługiwane pliki audio
MP3 (do 320 kbps)
WMA (do 320 kbps)
AAC (do 320 kbps)
FLAC
WAV
M4A
Ogg Vorbis
PCM
Playlisty M3U i PLS
Praca w sieci
Dostęp do zasobów sieciowych: - SAMBA/CIFS (klient)
Serwer: 
SAMBA/CIFS (z możliwością ustawienia grupy roboczej)
UPnP Renderer, UPnP Serwer (DRM)
Opcjonalna karta WiFi: - wersja 802.11 b/g/n, obsługa kluczy WEP i WPA, obsługa WPS, konfiguracja ręczna i DHCP
Bazy danych: wewnętrzna, z danymi zgromadzonych utworów, budowana z TAGów, składowana na dysku, format SQLlite. Dostępna funkcja wykonania i odtworzenia kopii zapasowej. Obsługa FreeDB do pobierania danych o utworach kopiowanych z płyt CD. Dostęp przez internet lub do kopii instalowanej na dysku twardym.
Dostęp do ponad 15 000 internetowych stacji radiowych.
Funkcja nagrywania z radia internetowego (od oprogramowania R1560, dla formatu MP3)
Inne:
Wbudowany zegar z funkcją alarmów
Funkcja autoplay (dla playlisty)
Język menu (zależnie od wersji oprogramowania): angielski, polski…
Zasilanie Zewnętrzny zasilacz sieciowy AC 110-240 V (2A) 50/60 Hz, DC  24V (3.5 A), Pilot: 2x bateria AAA
Wymiary: 180 x 98 x 147 mm [SxWxG]
http://www.cocktailaudio.pl/

6 komentarzy:

  1. Czy zmieniło się coś w kwestii możliwości słuchania programu drugiego? Jest to dla mnie kluczowe. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. X10 nie odbiera internetowych programów Polskiego Radia - w tym i Pogramu Drugiego PR.
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech szkoda to dla mnie kluczowe myślałem że dodadzą to z czasem, już byłem zdecydowany to kupić. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. zastanawiam sie nad tym sprzętem, al emartwi mnie brak odbioru radiowej trójki. Na necie znalazłem info, że jednak ponoć się da sluchac stacji PL radia.
    "Witam, co do stacji radiowych to można je konfigurować poprzez stronę www i dodawać co tylko popadanie. Ja słucham trójki poprzez Cocktaila. Fajna rzecz to nagrywanie audycji radiowych, szczególnie tych nadawanych w nocy."

    Czy może pan to potwierdzic?

    OdpowiedzUsuń
  5. Proszę napisać do dystrybutora - nie umiem odpowiedzieć na Pana pytanie.

    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  6. A jak to gra jako zrodlo bez zewnetrznego DACa to juz nie laska bylo sprawdzic?Co mnie obchodzi jak to gra z Dac'iem jak ja potrzebuje zrodla a DAC moze w przyszlosci dokupie i nie bedzie to Matrix.

    OdpowiedzUsuń

Komentarz będzie oczekiwać na moderację