niedziela, 5 kwietnia 2020

Odtwarzacz przenośny FiiO M11


Dwa zdjęcia ze strony FiiO Polska


Wstęp
Pod koniec lutego br. przebywając służbowo w Warszawie, podjechałem do głównej siedziby dystrybutora Audiomagic.pl mieszczącej się przy ulicy Siennej. Odebrałem stamtąd odtwarzacz przenośny FiiO M11 (zobacz TUTAJ). To, jak go precyzyjniej nazywa producent - "Przenośny odtwarzacz bezstratnych plików audio z systemem Android, Bluetooth oraz szybkim ładowaniem". Co istotne, wnętrze wyposażone jest w wydajny sześciordzeniowy procesor Samsung Exynos 7872, podwójny DAC AK4493, prawdziwie zbalansowany tor audio na wzmacniaczu operacyjnym OPA926, a dodatkowo - kolorowy i dotykowy ekran, który zajmuje 86% frontu urządzenia oraz aż dwa sloty na karty MicroSD. Naprawdę nieźle!

Przypomnę, że sprzęty FiiO testuję już na Stereo i Kolorowo od jakichś siedmiu lat, bo chyba pierwszym u mnie urządzeniem tej marki był mały DAC FiiO Taishan (czytaj recenzję TUTAJ). Następnie były jeszcze odtwarzacze plikowe FiiO X3 i FiiO X5, wzmacniacz i DAC przenośny FiiO E12 Mont Blanc, a także mini-wzmacniacz FiiO Rocky E02i. Potem zaś była kilkuletnia przerwa, a więc tytułowy FiiO M11 to niejako powrót do testowania urządzeń FiiO. Od tego czasu, kiedy ostatnio recenzowałem sprzęty FiiO, minęło około 5-6 lat. Firma nieprawdopodobnie rozwinęła się pod względem technologicznym i oferowanego portfolio różnych urządzeń (zobacz TUTAJ). Kiedyś to było ledwie kilka playerów i kilka DAC-ów, a obecnie można naliczyć z kilkadziesiąt rozmaitych odtwarzaczy, streamerów, DAC-ów, wzmacniaczy, ale także i słuchawek, przewodów i innych akcesoriów. Zdumiewające!

Wrażenia ogólne i budowa
"FiiO M11 to nowy flagowiec serii M, która wprowadzona została w 2018 roku. Już od pierwszych zapowiedzi oraz prasowych ilustracji budził ogromne emocje, głównie z uwagi na bardzo nowoczesny design i ogromny jak na DAPy wyświetlacz". Tak można przeczytać w materiałach informacyjnych FiiO i nie są to czcze przechwałki. Dalekowschodni FiiO zaproponował wręcz rewolucyjnie użytkowy, wyposażony w świetne komponenty (a więc i parametry) oraz świetnie grający sprzęt, który jednocześnie nie kosztuje majątku. Jeszcze do niedawne za takiej klasy urządzenia, większość firm winszowała sobie w okolicach 4 000 - 6 000 PLN, zaś nowe FiiO M11 można nabyć za około 2 000 PLN. Czy to nie jest prawdziwa rewolucja?!

M11 dostarczany jest w eleganckim czarnym kartoniku, na który nasunięta jest obwoluta z nadrukami ilustracji odtwarzacza na górnej i spodniej stronie. Kartonik ma zamykaną na magnes klapkę. W pudełku, pośród piankowej formy, spoczywa odtwarzacz. Odtwarzacz jest już zaopatrzony w silikonową ochronną ramkę (etui), którą można zdjąć. Pod odtwarzaczem, w osobnej przegrodzie znajduje się przewód USB służący do ładowania urządzenia, adapter koaksjalny, kluczyk do czytników kart oraz tradycyjne instrukcje obsługi oraz gwarancje producenta.

Odtwarzacz prezentuje się bardzo nowocześnie. Obudowa odtwarzacza została wykonana z aluminium wyciętego maszynowo i wykończonego w kolorze matowej czerni. Nieomal cały front zajmuje wyświetlacz z hartowanego szkła 7H (a dokładniej zajmuje 86% frontu urządzenia). Szklany tył pokrywa wzór imitujący teksturę włókien węglowych, a dostrzec można także szereg złotych akcentów, np. metalowe pokrętło, gniazda 3,5 mm oraz 4,4 mm, czy też znaczki Hi-Res Audio z tyłu obudowy. Całość, należy przyznać, wygląda świetnie. Ale to nie koniec dobrych wiadomości, bo nie inaczej jest w kwestii wewnętrznej budowy, funkcjonalności i parametrów.

Na pokładzie dostępny jest potężny procesor Exynos 7872, podwójny DAC AK4493, prawdziwie zbalansowany układ audio oraz aż dwa sloty na karty MicroSD. M11 został wyposażony w specjalnie zaprojektowany wzmacniacz operacyjny OPA926, który ma niższy poziom szumów, mniejsze zniekształcenia i ogólnie czystszą moc w porównaniu do wzmacniacza operacyjnego AD8397. W efekcie tego, M11 to jeden z najszybciej oraz najpłynniej działających DAPów opartych na Androidzie na rynku. Warto zwrócić też uwagę na to, że działa on na Androidzie w wersji 7.0, który jak na standardy przenośnych odtwarzaczy, jest bardzo aktualną propozycją.

FiiO M11 to pierwszy firmowy odtwarzacz, w którym zainstalowano wszystkie trzy najbardziej popularne wyjścia słuchawkowe na rynku : 3,5 mm, 2,5 mm oraz 4,4 mm (wyjście 3,5 mm współdzielone jest z wyjściem cyfrowym koaksjalnym). Konsekwencją takiego rozwiązania jest to, że będzie konieczności zmiany wtyczek w używanych słuchawkach, a to oczywista korzyść nie tylko dla ergonomii, ale także i dla dźwięku. Co istotne, nie zapomniano tu również o użytkownikach rozwiązań bezprzewodowych. M11 wyposażony został w moduł Bluetooth 4.2 oraz między innymi w aptX HD, LDAC oraz LHDC.

Ważnym podkreślenia jest fakt, że wbudowany akumulator o pojemności 3800 mAh pozwala na aż do 13 godzin nieprzerwanej pracy oraz na ponad 50 dni działania urządzenia w trybie uśpienia. Niezłe parametry, choć nie rewelacyjne.

Specyfikacja techniczna
- Wydajny chipset Samsung Exynos 7872
- Przetwornik DAC AK4493
- Wbudowana pamięć 3 GB RAM oraz 32 GB pamięci masowej
- Obsługa PCM 384 kHz
- Obsługa natywnego DSD256
- Dwukierunkowy Bluetooth z LDAC
- Obsługa Fiio Link/AirPlay/DLNA/WiFi
- USB DAC
- Wyjścia słuchawkowe 2,5 mm/3,5 mm/4,4 mm
- Wyjścia słuchawkowe/liniowe/USB/coaxial
- Potężny wyświetlacz dotykowy 5.15" 720p
- Dwuzakresowe WiFi 2,4 GHz i 5 GHz
- Szybkie ładowanie
- Praca na baterii 13 godzin / 1 200 godzin w uśpieniu
- Wymiary W x S x G: 70,5 mm x 130 mm x 15,5 mm
- Masa 211 g



Elegancki kartonik


Górna pokrywa zamykana na magnes

Silikonowe etui - bardzo przydatne!

Włączam FiiO po raz pierwszy




Obudowa wycięta z alumimium, duży dotykowy wyświetlacz

Format MQA dla FiiO M11 to fraszka i igraszka...

Włącznik sieciowy

Pokrętło głośności


Duży ekran o świetnym kontraście

Tył to hartowana szyba z imitacją włókien węglowych

Aktywuję funkcję "All to DSD"

Do wyboru jest cała masa tapet - także i takie w stylu manga

Nie jestem trzynastoletnią dziewczynką, ale ostatecznie decyduję się na taką tapetę...

Uruchamiam Tidal HiFi/MQA

MQA

Ładne wzornictwo FiiO


Słuchawki Focal Elegia okazały się być fantastycznymi towarzyszami dla FiiO M11!


Wrażenia dźwiękowe
Słuchawki używane w teście to Fostex TH610, Meze 99 Neo oraz Focal Elegia. Serwis streamingowy Tidal HiFi/MQA. System odniesienia to zestaw Auralic składający się z transportu sieciowego Auralic Aries G2, DAC-a i wzmacniacza słuchawkowego Auralic Vega G2 oraz generatora zegara Auralic Leo GX (czytaj recenzję TUTAJ). Dodatkowo używałem wzmacniacz słuchawkowy i DAC NuPrime DAC-10H. W czasie odsłuchów używałem wyłącznie wyjście słuchawkowe 3,5 mm. Nie używałem wyjść 2,5 mm i 4,4 mm, ani łączności bezprzewodowej Bluetooth.

Po podłączeniu słuchawek do odtwarzacza i włączeniu muzyki od razu słychać, że ma się do czynienia z produktem wysokiej klasy - o bardzo dojrzałym i zaawansowanym brzmieniu. Brzmieniu pogłębionym, nastawionym na czytelność oraz specyficzną analogową gładkość. To naturalność i zarazem szczegółowość, które sprawiają, że dźwięk jest płynny, wyrównany i plastyczny. Stuprocentowo harmonijny. Bije z niego sporo relaksu i spokoju, ale to spokój pozorny. Albowiem kiedy nagranie tego wymaga, FiiO bez oporów pokazuje swoje pazury, ułański zadzior.

Jednakże M1 ma raczej neutralną strukturę dźwięku, lekko tylko przyprószoną tzw. miękkością lub okrągłością. To bardzo zrównoważona i zbilansowana sygnatura brzmienia kierująca się w stronę nasycenia i gęstości, ale mniej idąca w jakąś zaangażowaną analizę czy wysoce wymagającą holografię. Można to nazwać galanteryjnym albo smukłym dźwiękiem.

Poszczególne dźwięki są nie tylko dobrze różnicowane, rozciągnięte i określane na  siatce 3D, ale także brzmią prawdziwie. Mają jasny kolor, soczystą barwę, lekko zaokrąglone krawędzie i gładką strukturę. Są rysowane mocno, pewnie i namacalnie, acz równolegle subtelnie. Łagodnie i bez wymuszeń. Struktura i tekstura dźwięków jest widoczna, pojedyncze tony są rozpoznawalne i dobrze od siebie separowane. Góra jest odpowiednio doświetlona, choć nie jest dominująca, zaś niskie tony są rytmiczne i sprężyste. Nie są podbite i nie są przeskalowane. Pełna kultura!

Źródła pozorne są doskonale lokalizowane, mają wyraźne granice i kontury, nie są rozmywane w przestrzeni a precyzyjnie i dokładnie kreślone. Mają sowite wypełnienie (treść) i są optymalnie dźwięcznie. Przestrzeń jest wielopłaszczyznowa i wielopoziomowa - z gęstą i różnorodną średnicą i dość czarnym tłem. Scena jest całkiem szeroko rozciągnięta na boki, instrumenty i wokale istnieją na niej autentycznie i zgodnie z rzeczywistym zapisem nagrań. Źródła pozorne są dotykalne i fizyczne.

Z kolei tzw. głębia sceniczna jest nieco ograniczona. Większość zdarzeń muzycznych odbywa się na pierwszych planach, część na środkowych, a jedynie nieliczne na tylnych. W miarę odległości od uszu słuchacza scena zwęża się jak trójkąt równoboczny - przy czym jego jeden rbok leży poziomo na froncie a dwa zwężają się ku tyłowi. Takie ograniczenie nie jest niczym nadzwyczajnym w sprzęcie słuchawkowym - to bardziej "wina" słuchawek niż samego odtwarzacza. Warto o tym pamiętać.

Co warte podkreślenia, odtwarzacz nie ma najmniejszych problemów, aby oddawać pełną muzyczną moc zawartą w nagraniach. FiiO może grać na wysokim poziomie energii nie tracąc na chwilę ani równowagi, ani rytmiczności. Z kolei przy graniu na niskich poziomach głośności stopień nasycenia i wyrazu dźwiękowego nie odbiega od standardowego. To duża zaleta FiiO M11!

Ciekawą funkcją FiiO jest tzw. "All to DSD". Podczas jego aktywacji wszelkie sygnały audio PCM zostają przez odtwarzacz konwertowane do formatu DSD w trakcie procesu przetwarzania cyfrowo-analogowego. Do tej pory spotykałem taką funkcję jedynie w urządzeniach wyższej klasy (np. w odtwarzaczu Lumin D1 za circa 10 000 PLN). A tu proszę - FiiO M11 też "coś" takiego ma! Co więcej, funkcja "All to DSD" rzeczywiście korzystnie wpływa na brzmienie. Dźwięk staje się lepiej dookreślony, bardziej plastyczny i gładszy. Bardziej cielesny, a nawet zdrowszy. Tak, jakby został przepisany z cyfrowego formatu na płytę winylową i stamtąd był w stu procentach analogowo odtwarzany. Oczywiście, "All to DSD" to jedynie cyfrowa sztuczka, ale będąca więcej niźli tylko kolejnym syntetycznym filtrem. Warto z nią poeksperymentować.

Konkluzja
W podsumowaniu muszę wyraźnie napisać, że nowy odtwarzacz FiiO M11 był dla mnie sporym odkryciem. Spędziłem z nim ponad miesiąc i był to czas przyjemnych i inspirujących odsłuchów. M11 dysponuje brzmieniem jakie jeszcze kilka lat temu było wyłączną domeną bardzo zaawansowanych odtwarzaczy płyt kompaktowych. To dźwięk holistyczny, barwny i szczegółowy o wyjątkowo rasowym sznycie, który można określić jako "stuprocentowo analogowe". To granie wysycone, tonalnie napełnione i strukturalne a jednocześnie selektywne i plastyczne. Eufoniczne. Rekomendacja dla FiiO M11!

Cena w Polsce - 2 399 PLN.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz będzie oczekiwać na moderację