Wstęp
Przetwornik cyfrowo-analogowy (DAC) jest niezbędny, by
przetworzyć zapisany na nośniku cyfrowy sygnał binarny („zero-jedynkowy”) na
analogowy (zawierający ładunek elektryczny), czyli taki, który może być
wzmacniany przez typowy wzmacniacz, by dalej przesłać go do przetworników
kolumn lub słuchawek. Dlatego DAC zawiera każdy odtwarzacz płyt CD, DVD, czy
Blu-ray. Musi być także zainstalowany w takich urządzeniach jak iPody, iPhony
lub inne przenośne odtwarzacze plikowe, a także karty dźwiękowe komputerów.
Jeszcze dwadzieścia lat temu nikomu do głowy nie przychodziło (lub jedynie
nielicznym) by produkować inne DACi niż te montowane wewnątrz odtwarzaczy CD, a
na pewno taka rzecz nie odbywała się w przedziale budżetowym audio, a nawet i w
średnim. Była to domena zarezerwowana dla segmentu high-fidelity. Pierwsze
zewnętrze przetworniki cyfrowo-analogowe w rozsądnej cenie wyprodukowano
kilkanaście lat temu w np. w firmie Musical Fidelilty (X-DAC, czyli słynny "prosiaczek”), czy w Arcam (Black Box zaprezentowany już w roku 1989). Zdobyły one wówczas dosyć dużą przychylność
melomanów, ale to dopiero był początek ekspansji zewnętrznych DACów. Bo
prawdziwy wysyp kolejnych konstrukcji tego typu nastąpił dopiero wraz z nadejściem
ery tzw. computer-audio, czyli de facto kilka lat temu. Powstało bardzo dużo
nowych urządzeń typu DAC, a format USB używany w komputerach wymusił na
producentach dostosowanie przetworników do akceptowania, oprócz dotychczasowych
wejść cyfrowych typu S/PDIF (optycznych i elektrycznych), także i USB. Obecnie,
prawie każda szanująca się firma z segmentu audio ma w swojej ofercie
przetwornik cyfrowo-analogowy z wejściem USB, a natomiast gwałtownie maleje
ilość DACów wyłącznie z wejściami SPDI/F…
Zagadnienie konwersji cyfrowej jest skomplikowanym tematem i
niezwykle rozbudowanym teoretycznie. Istnieje wiele sposobów takowej konwersji,
są różne przetworniki, zegary taktujące, etc. Najpopularniejszym DACiem jest
przetwornik nadpróbkowujący (oversampling DAC) np. delta-sigma. Ponadto
przetworniki charakteryzują się następującymi cechami jak: szybkość
przetwarzania, rozdzielczość, maksymalna częstotliwość próbkowania,
monotoniczność, THD + N (szum wprowadzany przez DAC do układu), zakres dynamiki
i wiele innymi.
Czytelników szerzej zainteresowanych powyższym tematem
odsyłam do literatury zewnętrznej np. do świetnej książki „The Data Conversion
Handbook” pod edycją Walta Kestera dostępnej TUTAJ.
Philips TDA1543
Kość Philipsa TDA1543 (TUTAJ) cieszy się dużą estymą w wielu
środowiskach audiofilów - melomanów, a nawet owiana jest swoistą mgiełką
kultowości. Dużo pisze się o niej w Internecie. Dyskutuje. Co ciekawe, choć od
dawna jest już nieprodukowana, bo zastąpiona przez nowsze i doskonalsze
konstrukcje, to dalej z powodzeniem aplikowana w wielu urządzeniach stereo. Na
przykład odtwarzacze plikowe HiFiMan (w tym i te najnowsze np. HM-601 Slim) są wyposażane w owy przetwornik. Podobnie jak Chameleon Tera DAC, czy Lite DAC lub odtwarzacz płyt CD
Xindak CD-06, czy czeski Pro-Ject CD Box SE. TDA1543 jest także w ciekawym DACu
CuteHiFi Dacable.
Chińska firma Muse Audio z powodzeniem, od kilku lat sprzedaje parę modeli mini
DACów uwzględniając w tym i opisywany, ale także ciekawy egzemplarz TDA1543 x
4, gdzie zamontowano aż 4. niezależne takie kości. Swoją drogą, wygląda na to,
że Chińczycy zabezpieczyli się w spore zapasy TDA1543 i wystarczy im tej kości
na długie lata…
Co powoduje, że TDA1543 osiągnął taki kultowy status i jest
przez wiele osób poszukiwany do systemów audio-stereo? I to pomimo faktu, że
jest to stara konstrukcja, wręcz antyczna, gdy popatrzeć na olbrzymi postęp
technologiczny w konstrukcjach kości przetworników cyfrowo-analogowych w
ostatnich 20-leciu. Bo jest to przecież DAC nienadpróbkowujący, czyli mówiąc z
angielska non-oversampling (NOS DAC) – innymi słowy pozbawiony dodatkowych
filtrów cyfrowych, które mają za zadanie „wygładzić” dźwięk, uczynić go
doskonalszym, a do tego nieobsługujący sygnału hi-res (wysokiej
częstotliwości), bo jest kompatybilny z sygnałem danych o częstotliwości
próbkowania jedynie do 96 kHz. Odpowiedzią na powyższe pytanie może być
nietypowa specyfika dźwięku generowanego przez TDA1543 opisywana jako gładka, ciepła,
o lampowej stylistyce, z piękną barwą – słodką i pokazującą w muzyce wiele
smaku, emocji. Muzykalna. Tyle teorii, natomiast na mój subiektywny opis dźwięku
kości Philipsa zapraszam w dalszej części tekstu.
Muse Audio Mini TDA1543 DAC – wrażenia ogólne
Na początek należy zaznaczyć, że cena owego DACa (kiedy
kupić go w Chinach w opcji bezpłatnej wysyłki) wynosi niecałe …150 zł, więc
kwota ta jest szokująco niska jak na koszt sprzętu audio-stereo.
Obudowa przetwornika wykonana jest niezwykle estetycznie z
gładkiego anodyzowanego aluminium, w kształcie małego płaskiego pudełeczka, po
bokach ładnie wyoblonego. Pokrywa pozbawiona jest widocznych łączeń, spawów. Do
jej środka wsunięta jest płytka z układami. Z przodu i z tyłu obudowy znajdują
się odkręcane płytki. Na jednym panelu zamontowano gniazdo zewnętrznego
zasilacza 12 V oraz parę terminali wejściowych S/PDIF – Toslink i elektryczne
RCA, przełączane hebelkiem. Na drugim zaś panelu – parę analogowych RCA oraz
dwie diody: czerwoną i zieloną. Czerwona gaśnie po doprowadzeniu sygnału
cyfrowego do przetwornika, a zielona zaświadcza o gotowości do pracy urządzenia
(przyłączeniu do zasilania). Obok diod umieszczono wyjście sygnału analogowego w
gnieździe na tzw. mini-jack; można tu przyłączyć np. słuchawki lub kolumny
aktywne, etc. W zestawie znajduje się także zewnętrzny zasilacz 12 V tzw.
komputerowy – tu produkcji firmy Cisco.
Jak widać na zdjęciach poniżej, Muse Audio DAC mniejszy jest
od pudełka na płytę kompaktową CD, jego wymiary to: 105 x 70 x 25 mm (długość x
szerokość x wysokość), a masa – 400 gram.
Wewnątrz, oprócz oczywiście TDA1543 zamontowano także i
odbiornik (dekoder dźwięku) Texas Instruments (*) DIR9001 (TUTAJ),
który sławą prawdopodobnie dorównuje temu pierwszemu, bo uważany jest za dobrą
parametrowo kość, choć tanią, a zapewniający czysty i naturalny dźwięk, z bardzo
niskim jitterem. Oprócz powyższych, w środku można znaleźć też inne komponenty
wysokiej klasy produkcji renomowanych firm takich jak np. Nichicon.
Co ciekawe, istnieją także i inne wersje Muse Mini DAC
skonstruowane na kościach Burr-Brown (*) PCM2706 (Muse Audio DA20) czy PCM2704
(Muse Audio DA10).
(*) Dla jasności, dodam, że firma Burr-Brown wchodzi obecnie
w skład Texas Instruments (TUTAJ).
Dźwięk
Przed przystąpieniem do jakichkolwiek odsłuchów wymieniłem
załączony zasilacz impulsowy tzw. komputerowy firmy Cisco na zasilacz
transformatorowy Tomanek TM100-12D (podobny TUTAJ)
wyposażony w transformator kształtkowy, stabilizator napięcia oraz filtry
pojemnościowe, które skutecznie blokują większość zakłóceń sieciowych.
Poniżej zdjęcia zasilacza komputerowego Cisco oraz
transformatorowego firmy Tomanek (dodatkowo rozkręcony, w celu ukazania
wnętrza).
Muszę przyznać, że spodziewałem się sporej degradacji
dźwięku po wpięciu Muse Audio TDA1543 DAC do mojego głównego systemu
audio-stereo składającego się z odtwarzacza płyt CD Musical Fidelity A1 CD-PRO,
wzmacniacza Hegel H100 i kolumn Vienna Acoustics Mozart Grand wraz z kompletem
okablowania Audiomica Laboratory. Bo do całego zestawu, kosztującego około
35 000 zł wpinałem chińskie „urządzonko” warte niecałe 150 zł, a wraz z
zasilaczem Tomanek – 200 zł. Karkołomne przedsięwzięcie, ale bardzo korzystne
dla dobra eksperymentu! Bo, jak wkrótce okazało się, da się tego słuchać. Ba!
Przyjemnie słuchać.
Przekaz oferowany przez Muse Audio pozytywnie zaskoczył
przede wszystkim homogenicznością dźwięku, wielce naturalnymi barwami oraz miłym, relaksującym
charakterem z dużą dozą słodyczy, którą można przyrównać do tzw. lampowej. Natomiast
pod względem tonalnym brzmienie okazało się być ciepłe i delikatne, z
odpowiednią energią i sporą eufonią. Co istotne, cała średnica pokazywana była
w rzeczywistych rozmiarach, z wypchniętymi nieco do przodu instrumentami i
ludzkimi głosami, co sprawiało wrażenie większej bezpośredniości i
namacalności. Choć pozornie skraje średnich tonów wydawały się trochę uwypuklone,
w istocie rzeczy DAC grał dość, neutralnie, bez uciekania w jakiekolwiek maniery
– jest raczej przezroczysty, ale z lekkimi, tu i ówdzie, przyprawami jak na
przykład trochę sztucznie rozciągniętą scenę na szerokość, ale w granicach akceptowalnej
normy – bez strat dla harmonii. Kiedy było potrzeba, Muse Audio potrafił
przekazać (oddać) dużą dawkę pozytywnej mocy, aby kolumny odpowiednio trzęsły
membranami głośników, by te wydały niskie i dynamiczne głosy, bez szkód dla
wokalistyki czy saksofonów. Zadziwiające.
Ogólnie, opisywany przetwornik nie miał najmniejszych
problemów z budowaniem sceny, lokacją instrumentów i wokalistów na scenie,
odpowiednią jej gradacją, czy oddaniem właściwych pogłosów. Muse DAC zapewnia przekaz dobrze kontrastowy,
a także spokojny i odpowiednio zrównoważony.
Niestety, kiedy dłużej przysłuchać się Muse Audio DAC, można
także odkryć i jego ułomności lub niedociągnięcia. Przede wszystkim to słabość
w reprodukcji wysokiej jakości sopranów, a także wiernej ich rozdzielczości.
Pod względem tych parametrów, TDA1543 wyraźnie odstawał w dół względem zaaplikowanego
wewnętrznego DACa w Musical Fidelity A1 CD-PRO – Burr-Brown DSD1792 z
upsamplerem asynchronicznym SRCA4391 – też Burr-Browna. Poza tym, pomimo miłego charakteru grania –
wciągającego i relaksującego, chiński DAC nie jest na tyle analityczny, by
usłyszeć wszelkie detale nagrań i ich pełną mikroskalę dynamiczną, co
oczywiście wcale nie musi być specjalną wadą, która by przeszkadzała w
przyjemnym odbiorze muzyki i tu też właśnie tak jest – Muse Audio gra wielce
emocjonalnym dźwiękiem, o sporej skali (rozciągnięciem), ale nie skupia się na
wszelkich szczegółach. Można to zjawisko przyrównać do charakteru wkładki
gramofonowej renomowanej firmy, ale modelu niższej klasy, gdzie dźwięk jest
zawsze przyjemny, dobrze wyważony i wystarczająco dynamiczny, lecz także i z
lekka zamglony, zamazany (niewyostrzony), bo "niewyciągający” z rowków
winyli zbyt dużej ilości szczegółów. Ale jednocześnie zawsze dostarczający miły
przekaz, zarówno z tych gorzej zrealizowanych nagrań, jak i oczywiście –
lepiej. Muse Audio uśrednia dźwięk, interpoluje go.
Z dużo lepszej strony zaprezentował się chiński DAC kiedy
przyłączyłem go kablem optycznym do serwera muzycznego CocktailAudio X10 (TUTAJ) z
jednej strony, a z drugiej - interkonektem Audiomica Laboratory Mica Transparent
do wzmacniacza zintegrowanego Dayens Ampino. Kolumny to Klipsch Synergy B2. Ten
zestaw zapewnił brzmienie nie tylko poprawne, czy prawidłowe, ale przede
wszystkim ze wspaniałym klimatem słuchanej muzyki. Tu nie była potrzebna
wybitna szczegółowość, pogłębiona analiza nagrań dla wytworzenia tej
specyficznej radości z dźwięków, bo i sam Dayens Ampino, choć będący urządzeniem wybitnym jak na swoją cenę, to nie lupą powiększającą detale.
Ampino to raczej wzmacniacz naturalny, który wygładza niedociągnięcia, a nie
dodatkowo je wzmacnia, uwypukla. Tego typu maniera (umiejętność) wzmacniacza w
połączeniu z Muse DAC pozwala cieszyć się plastyczną i soczystą średnicą, z
pięknym wyważeniem tonalnym. Nieirytującym. Z kolei basy były budowane mocno i
ze sporym rozciągnięciem w każdą stronę, ale bez zbytniego pogłębienia, bez
drugiego, trzeciego dna, dalszej płaszczyzny. Nie mniej jednak ze wszech miar
muzykalnie oraz dźwięcznie.
Konkluzja
1. Muse Audio Mini TDA1543 DAC zbudowany jest w oparciu o kultową
kość Philips TDA1543 (już od dawna nieprodukowaną) oraz dekoder dźwięku
Burr-Brown DIR9001.
2. Ładna, estetyczna forma obudowy z anodyzowanego aluminium.
Solidna i ergonomiczna. Dwa wejścia cyfrowe – elektryczne i optyczne. Brak USB.
3. Dźwięk z chińskiego DACa można scharakteryzować jako
gładki, powabny z efektowną błyszczącą i kolorową średnicą – plastyczną i
emocjonalną. Bliską „lampowemu” brzmieniu. Smaczną. Oferujący dobre, sprężyste
basy. Soprany niezbyt wierne, a precyzja i rozdzielczość – „nie priorytetowe”,
w skrócie mówiąc. Co ciekawe, tego typu prezentacja nie przeszkadza w swobodnym
i przyjemnym odbiorze muzyki, a wręcz odwrotnie – TDA1543 wciąga i uzależnia,
choć przy bezpośrednim porównaniu z kościami o lepszych parametrach, ukazujący
swoje wady i niedociągnięcia.
4. Załączany zasilacz impulsowy nie jest najwyższej próby.
Najlepiej zainwestować dodatkowe 40zł w zasilacz transformatorowy – np. firmy
Tomanek, który przynosi znaczącą poprawę dźwięku. Uspokojenie.
5. Niestety, Muse Audio nie posiada wejścia na USB, a
jedynie wejście elektryczne RCA oraz optyczne Toslink, co utrudnia zastosowanie
go w tzw. computer-audio, ale nie uniemożliwia, bo duża część obecnych komputerów
ma także i wyjścia S/PDIF. Poza tym można ten DAC używać do apgrejdu sygnału np. z telewizji cyfrowej, DVD, czy zewnętrznego serwera z muzyką.
6. Tani DAC – niecałe 150 zł czyni go trudnym do racjonalnej
oceny, jak i pozycjonowania na skali (tle) innych urządzeń. Niemniej jednak
uważam, że klasą dźwięku, ogólnym klimatem brzmienia dościga konstrukcje typu
Pro-Ject DAC Box, czy Cambridge Audio DacMagic 100.
7. Muse Audio Mini TDA1543 DAC jest tani, a dobry. Nie
audiofilski, lecz po prostu rzetelny. Nie zapewnia audio-Nirvany, ale przynosi sporo przyjemności ze słuchania muzyki. Rekomendacja!
Sprzęt użyty podczas testów
Źródła: Odtwarzacz płyt CD Musical Fidelity A1 CD-PRO,
serwer muzyczny CocktailAudio X10 (test TU) oraz komputer MacBook Apple.
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand oraz Klipsch Synergy
B2.
Kable głośnikowe: Audiomica Laboratory Dolomit Reference
oraz Diamond Gold.
Interkonekty: Audiomica Laboratory Mica Transparent oraz
Rhod Reference, a także firmy Ear Stream model Signature (test TU).
Kable sieciowe: Audiomica Laboratory Jasper Reference oraz
Volcano Transparent.
Kable cyfrowe: Belkin Pure AV Digital i Optical, a także optyczny "no name" z Chin.
Czy może Pan krótko porównać ten DAC do zintegrowanych układów Realteka ?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale nie porównam Muse DAC TDA1543 do zintegrowanych układów Realteka, bo nie znam ich.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
Czy możesz porównać brzmienie tego DACa do Audigy 2 ZS?
OdpowiedzUsuńNie znam Audigy 2 ZS. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńPanie Ludwiku a czy miał Pan może okazję porównać tego DAC-a z FiiO E10 ? Zastanawiam się właśnie nad jakimś budżetowym daciem. Pozdrawiam i dziękuję, za odpowiedź.
UsuńPolecam raczej FiiO niż Muse - ten drugi nie ma w Polsce dystrybutora i mogą być kłopoty jeżeli coś nie będzie grało jak należy.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
A dźwiękowo? 200 zł to nie jest jakieś duże ryzyko jakby nawet coś miało się zepsuć to i tak pewnie nie od razu:)
UsuńMuse Audio TDA1543 ma bardzo przyjemny dźwięk. FiiO E10 nie słuchałem.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
A może wie Pan czy TDA 1543 może pełnić też funckję wzmacniacza sluchawkowego i jeżeli tak to czy w tej roli by się sprawdził? Przepraszam za ilość pytań i dziękuje za odpowiedzi.
UsuńDzień dobry,
OdpowiedzUsuńMuse Audio TDA1543 ma wyjście słuchawkowe - można tam przyłączyć słuchawki, sterować ich głośnością należy urządzeniem zewnętrznym. Jednak nie spodziewałbym się powalającego dźwięku, bo ten Muse to raczej DAC niż wzmacniacz słuchawkowy.
Pozdrowienia.
co lepiej (co cieplej)? 4xtda czy ten na jednym tda?
OdpowiedzUsuńDzień dobry,
OdpowiedzUsuńNie pomogę, bo nie znam 4 x TDA Muse Mini DAC.
Pozdrowienia.
Ten zasilacz Tomanek kosztował kiedyś 200zł? za co? w środku nic nie ma normalna chińszczyzna ..
OdpowiedzUsuńTomanek kosztował 50 PLN, zaś razem z DAC - 200 PLN...
Usuń