Wstęp
Długo przyszło czekać w Polsce na nowy model Yaqina, bo
MC-13S miał być już dostępny w marcu br. Niestety, procedury związane z
importem z Chin wydłużyły się o ponad trzy miesiące, więc dopiero pod koniec
czerwca kontener z dostawą dopłynął do portu w Gdyni. Niewątpliwie, jest wiele
osób w naszym kraju, którzy równie niecierpliwie jak ja czekało na nowego
Yaqina – wiem, bo otrzymałem wiele listów w tej sprawie od P.T. Czytelników.
Miałem już przyjemność wcześniej opisywać kilka urządzeń
Yaqina. A były to (w kolejności chronologicznej): Yaqin MS-34D, Yaqin
MS-12B, Yaqin MC-100B oraz Yaqin MS-20L. Nie ukrywam, że bardzo lubię firmową
sygnaturę dźwięku, a także strategię przedsiębiorstwa zakładającą produkcję
urządzeń audio-stereo reprezentujących wysokiej klasy dźwięk w rozsądnej i
przystępnej cenie. Nikt tu nie udaje i nie ukrywa, że dany produkt pochodzi z
dalekich Chin, gdzie jest od początku projektowany, konstruowany oraz
wytwarzany przez Chińczyków w chińskiej manufakturze. I bardzo dobrze, że tak
jest, bo przynajmniej konsument wie, co kupuje, a ostatni geometryczny rozwój myśli
technicznej i jakości wykonawstwa w Państwie Środka pozwala pozytywnie patrzeć na światowy progres
rynku audio i jego postępującą dostępność dla coraz szerszego grona odbiorców.
Opisywany egzemplarz został wypożyczony na czas testu od
dystrybutora Yaqin Polska.
Budowa i wrażenia ogólne
Generalnie, bezpośrednim następcą modelu MC-10L jest
wzmacniacz MC-10T, gdzie oprócz zastosowania innych lamp sterujących (z
czterech 6N1 na cztery 12AT7) dopracowano liczne szczegóły wewnętrzne oraz
zmieniono nieco design zewnętrzny, głównie płyty frontowej. Natomiast MC-13S jako
taki nie miał poprzednika, choć pewne analogie w budowie z egzeplarzami MC-10L
i MC-10T, oczywiście są i to nie małe.
I rzeczywiście, kiedy przyjrzeć się modelowi MC-13S
nasuwające skojarzenia z innym wzmacniaczem firmy Yaqin – MC-10L (a także nowym
MC-6N5P, ale o nim innym razem) - są nieuniknione ze względu na spore ich
wizualne podobieństwa. Od razu więc napiszę, że MC-13S to jest inna konstrukcja
jakby to wynikało z ich pozornie wspólnych cech. Na pewno jednakowe są w
stopniu końcowym lampy EL34, a w zasadzie ich chińskie odpowiedniki o symbolu
6CA7T. Jednak oba wzmacniacze dysponują już całkiem odmienną mocą, bo pierwszy ma
2 x 52 Wat, a drugi 2 x 40 Wat.
Na panelu frontowym MC-13S (z anodyzowanej na czarno stali)
umieszczono chromowaną płytkę, w którą wkomponowano wychyłowy wskaźnik mocy VU,
a po jego obu stronach dwie, pieknie toczone w metalu, gałki. Pierwsza
odpowiedzialna jest za selekcje źródeł, a druga za wzmocnienie. Po lewej zaś
stronie frontu zamontowano duży okrągły, metalowy przycisk włącznika/wyłącznika
sieciowego, a nad nim podświetlane logo „Yaqin” sygnalizujące pracę urządzenia.
W tym miejscu należy dodać, że w przeciwieństwie do tego jak, to się miało we
wcześniejszej linii wzmacniaczy Yaqina, tu iluminacja znaku firmowego jest
wyjątkowo estetyczna, a światło z niego wydobywające nie jest (na szczęście)
zbyt intensywne i nie razi oczu nawet w ciemnościach.
Ogólnie, muszę szczerze przyznać, że Yaqin MC-13S jest po
prostu ładny, reprezentuje typową konwencję lampowego piękna i szykowności.
Elegancką. Dobrze wpisuje się w tradycyjną linię takiego stylowego designu
takich modeli jak MC-100B czy MC-10T i jest to forma (bryła) odmienna od
awangardowych niektórych projektów wzmacniaczy Yaqina – na przykład MS-34D czy MS-845.
Ale wracając do budowy. Na panelu tylnym, pośrodku znajdują
się terminale głośnikowe a’la WBT. Solidne i akceptujące zarówno wtyki
bananowe, widełki oraz nagie przewody. Na szczęście przewidziano osobne odczepy
na 4 i 8 Ohmowych kolumn. Po prawej stronie zamontowano gniazdo sieciowe EIC
wraz ze zintegrowanym szklanym bezpiecznikiem, a tuż obok przełącznik zasilania
110V/230V. Po lewej stronie panelu umieszczono 4. pary terminali RCA,
złoconych. Dodatkowo z tyłu, pod odczepami głośnikowymi, znajduje się mocowanie
dwóch wkręcanych bezpieczników (5A).
Góra pokrywy została wykonana z grubej, chromowanej blachy
stalowej. Na niej umieszczono 3. czarne, metalowe puszki w kształcie walców, ukrywające
transformatory. Z przodu obudowy sterczy pionowo rząd 4. lamp 12AT7, a z tyłu,
po bokach, po dwie pary lamp EL34B, obok których umieszczono także gniazda do
pomiaru BIAS.
Brak klatki ochronnej na lampy elektronowe. Masa wzmacniacza to 21 kg, czyli sporo.
Niestety, nie rozkręciłem Yaqina, ponieważ górna pokrywa
przykręcona jest nietypowymi wkrętami, a nie dysponowałem odpowiednim
śrubokrętem.
Dźwięk
Ostatnio opisywałem sporo wzmacniaczy lampowych z pułapu tzw. średnio-budżetowego: kilka
Yaqinów, parę Xindaków, dwa Ming Da - mam więc jako takie osłuchanie z tego typu substancją. Najczęściej, każdy z nich miał własną specyficzną sygnaturę
dźwiękową, umożliwiającą odróżnienie jeden od drugiego, ale wszystkie one miały
cechę wspólną w dźwięku – płynny, jednorodny przekaz, z bogatą średnicą oraz
mocnymi, acz z lekka zaokrąglonymi basami. Nie inaczej jest i w przypadku Yaqin
MC-13S. W tym miejscu dodam jeszcze, że model Ming Da MC34-A (test TU) wyraźnie „odstawał
w górę” od pozostałych egzemplarzy, zarówno pod względem dojrzałości dźwięku,
jak i zaawansowanej budowy wewnętrznej, gdzie zastosowano montaż „point to
point” oraz eleganckiego zewnętrznego designu. Ale miało być o Yaqinie! OK, już wracam do
tematu.
W skrócie można napisać, że Yaqin MC-13S gra tak jak
wygląda, czyli wspaniale, choć ze swoimi
charakterystycznymi (endogennymi) cechami w dźwięku. Wzmacniacz zapewnia bardzo
rozbudowaną przestrzeń odsłuchową – zarówno tą horyzontalną, jak i wertykalną.
Panorama stereofoniczna jest niezwykle szeroka, nie ma tu najmniejszych problemów
z lokalizacją (umiejscowieniem) instrumentów na scenie, one są tam wyraźnie i
mocno sugestywnie słyszalne, choć należy też powiedzieć, że tak jak ich obraz
jest wiarygodny i zdecydowanie dźwięczny, tak i trudno tu znaleźć tę
specyficzną aurę dookoła, czy tzw. powietrze rezonansowe, zaświadczające o
wysokiej klasie urządzeń i przynależną do przedziału audio high-end. Nie ma
owego wygaszania ostatnich tonów, dalekiego pogłosu w nutach – czy kompletnego wypełnienia,
jeżeli tak by to nazwać. Niemniej jednak, ten brak w niczym nie przeszkadza w
odbiorze muzyki, która przez Yaqina jest reprodukowana w sposób spontaniczny,
żywiołowy – nieomal koncertowy, aż trudno uwierzyć, że ma się do czynienia z,
bądź co bądź, niezbyt silną lampą (2 x 40 Wat), a nie z mocarnym wzmacniaczem
tranzystorowym.
Bardzo do gustu przypadł mi styl odwzorowywania niskich
tonów – ich lekko zaokrąglona wspaniała sprężystość, namacalność oraz lampowa
specyficzna, lecz całkowicie fizjologiczna ciepłota. Nadają one słuchanej
muzyce wyjątkowo silną i fizyczną podstawę basową. Mocny szkielet, na którym
opierają się pozostałe zakresy i podzakresy. Z drugiej strony, pogłębiona
wielopłaszczyznowość basów Yaqina nie jest jego silną stroną, bo niskie tony, chociaż
penetrujące niziny skali dźwięku, to nie są zbytnio kolorowe, ale jednocześnie
dobrze skupione, o jędrnej i soczystej charakterystyce. Niebuczącej i nieprzeskalowanej
– dobrze wyważonej proporcji.
Kiedy by napisać, że średnica w Yaqinie MC-13S jest typowo
lampowa – gęsta, słodka i powabna, to będzie to truizm i uproszczenie, więc
postaram się napisać inaczej. Wzmacniacz buduje przede wszystkim czarujące
wokale, o dużej dozie energii, ale wysuwa je nieco do przodu, co nie wszystkim
„purystom” dźwięku przypadnie do gustu. Kolorystyka głosu ludzkiego jest bardzo
realistyczna, często ma się wrażenie, że wokaliści rzeczywiście przebywają w
pokoju odsłuchowym – mi taka prezentacja odpowiada, lubię ten styl, ale trzeba pamiętać,
że tego typu stylizacja jest podrasowana przy pomocy przesunięciu balansu
tonalnego w stronę górnej średnicy i wysokich tonów. Nie jest to zjawisko
naturalne, ale bardzo przyjemne w odsłuchach, bo pozbawione nachalności,
agresji i sprzyjające ukazywaniu wielu niuansów zawartych w esencji średniego
pasma, które przecież odpowiedzialne jest za dostarczanie/przenoszenie
największej ilości informacji o nagraniu, a także sprzyja ogólnej
przejrzystości (klarowności) brzmienia oraz jego nasyceniu. A Yaqin MC-13S,
właśnie taki ma charakter – pełny, obszerny dźwięk z rozbudowaną średnicą,
typowo lampowo zabarwioną słodkim żarem; ujmującą, ale na pewno nie mdłą.
Z kolei, detaliczność Yaqina to osobna sprawa, ponieważ
trudno nazwać go wyjątkowo szczegółowym. Ale zasadniczo, rozdzielczość jak na
tzw. lampę i tak stoi na całkiem wysokim poziomie - odpowiednim i
korespondującym z ogólną jakością jego dźwięku, więc nie jest to żaden problem.
Słuchacz nie ma poczucia niedoboru słyszalności szczegółów, niuansów w
nagraniach, bo wzmacniacz pokazuje całościowy harmonijny (spójny) dźwięk, który
jest dobrze poukładany i wystarczająco gęsty nawet do odbioru ekspansywnej symfoniki
lub bujnych i rozbudowanych scenicznie oper. Ale przy bezpośrednich
porównaniach ze wzmacniaczem Hegel H100 (test TU) daje się słyszeć jeszcze więcej
pierwiastków muzycznych, detali, które ostatecznie decydują o klasie dźwięku i jego
wysokiej kulturze.
Wypada też podkreślić, że wzmacniacz ten ma swój zdecydowany
temperament, który reprodukuje muzykę w podobny sposób – bardzo bezpośrednio,
blisko, ale nie agresywnie.
Wysokie tony nie są aż tak wyrafinowane (jak w Hegel H100),
a instrumenty nie są rozdzielone od siebie, czasami gdzieś w przestrzeni
pojawia się sztuczny połysk, ukłucie wysokich. I to są jedyne większe niedoskonałości tego wspaniałego wzmacniacza!
Współpraca z kolumnami
Wzmacniacz podłączałem do 6. par kolumn:
Vienna
Acoustics Mozart Grand, Spendor A5, Pylon Sapphire, Pylon Topaz, Usher S-520
oraz Pylon Amber.
Od razu napiszę, że Yaqin potrzebuje raczej
wysokoskutecznych kolumn dlatego najlepiej, w moim przekonaniu, sprawdziło się
zestawienie z głośnikami Pylon Sapphire, które mają 90 db skuteczności przy 8
Ohmach. Tu objawił się pełen masywności przekaz, rozciągnięty od samego dołu,
aż do szczytów skali. Najwięcej było słyszalnego nasycenia tonów, ich
jędrności, a także fantastycznej harmonii dźwięku. Kolumny i wzmacniacz
doskonale uzupełniały się oraz maskowały swe ujemne strony. Yaqin zyskał na
detaliczności, a Pylony otrzymały piękne, rasowe lampowe basy – lekko zaokrąglone,
aczkolwiek skupione i żwawe.
Połączenie z Pylon Amber (test TU) (efektywność 93 dB/8 Ohm) zaowocowało dużym,
obszernym dźwiękiem o dużej sile i spektakularności, o wiele większej niż by to
wynikało z gabarytów monitorów. Przekaz zyskał sporo na detaliczności, bo
wysokotonowe kopułki umieszczone w hornach nadawały wysokim tonom akceleracji,
przyśpieszały je, przez co soprany często były odbierane jako dokładniejsze,
choć i też bliższe – a czasem dominujące.
Nie sprawdziło się zestawienie z mało efektywnymi brytyjskimi kolumnami Spendor A5 (test TU) – nie było odpowiedniego blasku w dźwięku,
który nawet zdawał się być przyćmiony, przygaszony. Nie polecam tej
konfiguracji, lecz trzeba uczciwie przyznać, że Spendory nie zostały
skonstruowane po to by je zestawiać z lampowym, a z tranzystorowym wzmacniaczem
o dużej mocy. Stąd i to ich gorsze granie, a ja przyłączyłem Spendory do Yaqina
wyłącznie w celach doświadczalno - eksperymentalnych.
Co do głośników Vienna Acoustics Mozart Grand, to pomimo ich
sporej skuteczności (90 dB/ 4 Ohm) to nastąpił tu kolejny nieudany mezalians. Vienny
to wspaniałe głośniki – zresztą moje ulubione. Grające z wielką kulturą, wspaniałą
plastycznością, ciepłem i obfitą przestrzenią. Po ich przyłączeniu do Yaqina
duża część tych powyższych zalet zniknęła, uciekła. Stała się niewidoczna, choć
sam przekaz dalej jakościowo był dobry, ale już nie tak wyśmienity jak w
połączeniu ze wzmacniaczem Hegel H100, który swoimi umiejętnościami zawsze
wydobywa na powierzchnię wszystkie walory Mozartów Grand. Yaqin nie potrafił
tego dokonać w pełni - choć bardzo się starał to zrobić, to często brakowało mu
odpowiedniej mocy, by efektywnie napędzić prądolubne wiedeńczyki.
Ku mojemu zdumieniu, Yaqin MC-13S bez większego problemu
wysterował polskie Pylony Topaz (test TU) na głośnikach Visaton, które nie porażają przecież
wysoką skutecznością (86 dB/ 8 Ohm). Ich współpraca okazała się na tyle dobra,
że bez wahania mogę polecić takie zestawienie każdemu, kto szuka optymalnego
dźwięku – dobrze poukładanego, dynamicznego, o szerokiej skali i bogatym
przekazie. Ekspansywnym - plastycznym i wielopłaszczyznowym. A także o zdrowym,
sprężystym basie. Zdecydowanie dobre i synergistyczne połączenie. Zresztą
Pylony Topaz swojego czasu, kiedy je szerzej opisywałem TUTAJ, zaskakiwały mnie
wielokrotnie swoją dojrzałością konstrukcji oraz rasowością generowanego
dźwięku.
Połączenie Yaqina MC-13S z monitorkami Usher S-520 to dobra
kompozycja. O pięknej stereofonii, ciepłej, lecz wielobarwnej średnicy – lekko
osłodzonej, ale nie słodkiej. Ushery S-520 szczególnie dobrze reprodukowały wokale,
tu czuć było ich odpowiednią skalę, ale też i właściwe nasycenie,
proporcjonalne do pozostałych podzakresów. Bas, co zrozumiałe, nie miał tak
wielkiej potęgi jak w podłogówkach, ale na pewno był napełniony emocjami i
dynamiką, lecz był ucięty od dołu. Mam słabość do brzmienia Usher S-520, więc
to zestawienie z Yaqinem bardzo przypadło mi do gustu, komuś innemu – być może
nie. Mi taka monitorowa gra, z naturalną artykulacją i ludzką skalą, bardzo
odpowiada.
Konkluzja
1. Yaqin
MC-13S to rozwinięcie (choć nie bezpośrednie) udanego i przebojowego modelu
MC-10L.
2. Piękny
efektowny design („nie-chiński”, można rzec), wspaniała konstrukcja - dobre, rzetelne wykonanie i montaż.
3. Wzmacniacz
z typowo lampowym dźwiękiem – lekko osłodzonym, ale nieprzygaszonym. Wspaniała
wielo-strukturalna, bogato nasycona średnica. Basy lekko „lampowo”
podkręcone, ale trzymane w ryzach, nierozlewające się – soczyste. Yaqin ma
bardzo dynamiczny styl gry, nieomal koncertowy. O dużej skali.
4. Co
istotne, zastosowane lampy elektronowe są powszechnie dostępne i
stosunkowo tanie. Istnieje także łatwa możliwość, przez ich wymianę na
inne, wpływania na dźwięk i jego barwę. Modowania wzmacniacza.
5. Yaqin
MC-13S najwięcej swych zalet ujawnia w połączeniu z dużymi kolumnami
podłogowymi o wysokiej skuteczności. W powyższym teście najlepiej
zaprezentował się w towarzystwie polskich kolumn Pylon Sapphire.
6. Wzmacniacz
bez audiofilskich aspiracji, ale oferujący zdrowy i rasowy dźwięk, który
zapewnia dużo niekłamanej przyjemności z odsłuchów, daje możliwość wspaniałej
peregrynacji w świat muzyki, z dużą dozą emocji i pozytywnego afektu - z
ekscytacją, którą zapewnia żar lamp elektronowych.
7. Polska cena
wzmacniacza około 2500 zł wydaje się być wręcz dumpingowa, kiedy popatrzeć
na jakość wykonania i wysokie umiejętności reprodukcji dźwięku. Nie znam
żadnego urządzenia tranzystorowego, który w porównywalnej cenie dysponowałby
analogicznymi kompetencjami.
8. Krótko
i węzłowato - Yaqin MC-13S to rzeczywisty "The Best Buy"!
Sprzęt i akcesoria użyte podczas testu
Kolumny:
Vienna Acoustics Mozart Grand, Pylon Sapphire, Spendor A5 (test TU), Pylon Topaz (test TU), Pylon Amber (test TU) oraz Usher S-520.
Akcesoria: panele akustyczne Vicoustic Wave Wood (test TU), akcesoria antywibracyjne Rogoz-Audio - platforma 3SG 40 pod gramofonem (test TU) oraz stopy antywibracyjne BW40 pod wzmacniaczem Hegel H100 (test TU), Eichmann Toppers na
wzmacniaczu Hegel H100, a także Rezonator Schumanna Tomanek (test TU).
Dane techniczne
A jak według Pana ten wzmacniacz spisałby się z kolumnami Tonsil Maestro II 180 ?
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńczytam i czytam wszystkie recenzje wzmacniaczy Yaqin i odnoszę wrażenie, że wszystkie są bardzo udane i w bardzo podobnym brzmieniu. Cenowo są też podobne więc pojawia się problem, który wybrać by zacząć budować system.
Lesław Łobodziec,
OdpowiedzUsuńMi najbardziej do gustu przypadł Yaqin MC-100B. A co komu się bardziej podoba, to już rzecz indywidualna.
Daniel K.
Nie podpowiem, bo nie znam kolumn Tonsil Maestro II 180.
Witam zastanawiam sie nad ta lampa do rotholi 40 czy sluchal ich pan moze?
OdpowiedzUsuńDzień dobry,
OdpowiedzUsuńNiestety, nie znam zbyt dobrze kolumn Roth Oli 40. Trochę je słuchałem w salonie audio Premium Sound w Gdańsku, ale nie w konfiguracji z Yaqin MC-13S. To są dobre kolumny w swojej cenie, ale trzeba przed zakupem posłuchać je z danym wzmacniaczem. Jak grają, zgrywają się.
Pozdrowienia.
Mieszkam w uk i jedyny zakup to ebay.co.uk wiec odsluch odpada;-( a jaki według Pana model yaqin 10 jest best buy?
OdpowiedzUsuńTrudno mi korespondencyjnie polecać kolumny, których nie słyszałem w danym zestawieniu. Roth Oli 40 to są świetne kolumny w swojej cenie.
OdpowiedzUsuńCo do wzmacniaczy Yaqin to bardzo polecam ten, który Pani upatrzyła sobie, czyli model MC-13S. Rewelacja za nieduże pieniądze. Potem MC-100B, ale ten kosztuje już trochę więcej.
Pozdrowienia.
A z jakimi Pan lampami testował bo na ebay.co.uk są z tego co widze dwie wersje:
OdpowiedzUsuńhttp://www.ebay.co.uk/itm/YAQIN-MC-13S-Push-Pull-Integrated-Stereo-Tube-Amplifier-/390549133033?pt=UK_AudioTVElectronics_HomeAudioHiFi_Amplifiers&hash=item5aee8ad6e9
lub
http://www.ebay.co.uk/itm/YAQIN-NEW-10L-MC-13S-EL34-x-4-Vacuum-Tube-Hi-end-Tube-Integrated-Amplifier-/310403538443?pt=UK_AudioTVElectronics_HomeAudioHiFi_Amplifiers&hash=item48457e1e0b
i czy wersja 10t lub 10l nie bedzie lepsza?
Posaidam na ten moment CA 650a i zastanawiam sie nad wymiana z uwagi jasnych kolumn i jasnego wzmacniacza czasami potrafi zakuć...szukam dynamicznego wzmacniacza o łagodnej górze i ładnym basie...który według Pana wypadł najlepiej z tych wersji 10? lub 13?
Dzień dobry,
OdpowiedzUsuńJak widać na moich zdjęciach powyżej, testowałem Yaqin MC-13S na przezroczystych lampach, a nie na niebieskich.
Wersji 10T oraz 10L nie testowałem.
Pozdrowienia.
Witam. Czy testował pan kiedyś jakiegoś Yakina z kolumnami Monitor Audio?
OdpowiedzUsuńMam Kolumny Monitor Audio RS8 i chcę kupić Yakina. Nie wiem który będzie odpowiedni. Niestety nie ma sklepu w którym można by przetestować ten zestaw i muszę kupić w ciemno.
Pozdrawiam
Dzień dobry,
OdpowiedzUsuńNiestety, nigdy nie podłączałem kolumn Monitor Audio do Yaqina, choć znam te kolumny. Pozwolę się jednak zapytać dlaczego wybrał Pan właśnie te kolumny, a nie inne - przecież wybór głośników jest przeogromny. Jeżeli ma Pan chiński wzmacniacz o świetnej relacji cena/jakość to należałoby (wg. mnie) poszukać podobnych kolumn. Albo głośników europejskich produkowanych w Chinach (np. Indiana Line, Roth Oli), a jeszcze lepiej polskich, bo w naszym kraju wytwarza się mnóstwo kapitalnych kolumn w rozsądnych cenach i świetnym wykonaniu.
Pozdrowienia.
Kupiłem te kolumny po bardzo okazyjnej cenie, a teraz szukam wzmacniacza do nich juz prawie miesiąc.
OdpowiedzUsuńTo będzie mój pierwszy zestaw audio. Nigdy bym się nie spodziewał że skompletowanie całego zestawu jest takie trudne.
Pozdrawiam
Panie Robercie, postaram się pomóc Ludwikowi, jako że posiadam wzmacniacz MC-10L. Z MA RS8 może stanowić dobry duet, dlatego że MA są szczegółowe, a MC-10L może być czasem lekko ospały lub "zmulony". To zestawienie może się ładnie zbalansować. Kolumny ma pan dobre i nie ma chyba sensu na jakieś chińskie Roth Oli wymieniać. Niech Pan przećwiczy to połączenie z Yaqin MC-10L. To kapitalny wzmacniacz, który gości u mnie przez ponad 5 lat i mimo że chciałem go wymienić na coś innego nie chciał się poddać i pozostał do dziś. Pokonał on wg. mojej opini wiele wzmacniaczy w bezpośrednim starciu takich jak: Baltlab Epoca 2, Yaqin MS-20L, Creek Destiny, Quad 66, ShengYa (hybryda Vincenta na rynek wschodni), Copland CSA8. Ze względu na charakter mojego pomieszczenia do słuchania muzyki, podpięty jest u mnie do małych monitorków i jest po prostu HI-END pełną gębą.
OdpowiedzUsuńOwocnych poszukiwań
Dziękuję za pomoc. I jednocześnie przepraszam za brak odpowiedzi - po prostu przeoczyłem komentarz.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
Mam kolumny Pylon Opal 23 i chciałem zapytać czy wzmacniacz yaqin mc 13 będzie wypadał równie dobrze z tymi kolumnami co z testowanymi przez Pana innymi modelami tej firmy ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dołączam się do pytania.
UsuńMyślę że Pylony Opal 23 świetnie nadają się do Yaqin MC13.
UsuńWystarczy mocy zeby je napędzić i kontrolować te kolumny?
UsuńBez problemu.
UsuńTo chyba się skuszę, obecnie używam nad c326bee. Pozdrawiam
UsuńSzukam wzmacniacza lampowego obecnie posiadam Xindaka XA6950 gra z kolumnami Audio Physic Sitara. Czy zmiana na Yaqina MC 13 jest dobra ? Myslalem tez nad lampowcem Fezz Audio Silver Luna.
OdpowiedzUsuńPolecam z całym przekonaniem Fezz Audio Silver Luna.
OdpowiedzUsuńposiadam kolumny Klipsch RF-82. Czy połączenie ich ze wzmacniaczem lampowym ma sens? Zastanawiam się nad kupnem tej marki już od dłuższego czasu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Każde "jasno brzmiące" zestawy bardzo polecam zasilać wzmacniaczem lampowym!
OdpowiedzUsuńA mnie testach wyszło, że MS-30L jest ciekawszy pod każdym względem brzmieniowo i użytkowo.
MC10L był do niektórych systemów zbyt stłumiony, MC13S chwilami zbyt sztucznie ostry na górze pasma. Różnice między nimi są małe, mówię o ms30l i mc13s, ale jednak można usłyszeć.
Podobnie niestety nie odpowiadał mi mc100b, bas wspaniały, ale góra i środek pasma suchy, ostry, nie podobny do lampy. Podobnie ocenie Fezz Audio Luna, choć moim zdaniem ten był najmniej podobny do lampowego grania.
Zaleta MS-30L to układ soft start, wydłużający życie lamp oraz coś dla leniwych - pilot :)