Polpak

piątek, 30 sierpnia 2013

DC-Blocker DCB1 firmy Tomanek - reduktor zakłóceń sieci elektrycznej







Wstęp
Każdy, kto ma w domu wzmacniacz lampowy, wie jak bardzo jest on wrażliwy na zakłócenia zewnętrznej sieci elektrycznej. Różne zasilacze impulsowe, czy pracujące pralka, zmywarka i lodówka wpływają na jakość pracy transformatorów urządzeń audio, najczęściej powodując większe ich nagrzewanie, znaczny wzrost głośności ich pracy (tzw. brumienie) i inne niekorzystne zjawiska. Uwaga ta dotyczy także innych wzmacniaczy typu mocne końcówki mocy, w tym i tranzystorowe. Dlatego eliminacja niepożądanej składowej stałej z sieci 230 V często ma fundamentalne znaczenie dla czystości i jakości dźwięku, tym bardziej, że wiele instalacji elektrycznych w polskich warunkach mieszkaniowych pozostawia wiele do życzenia. Warto o tym wiedzieć, warto temu przeciwdziałać.

Urządzenie DC-Blocker DCB1 firmy Tomanek zostało stworzone właśnie w takim celu. Opisywany sprzęt został wypożyczony do testów bezpośrednio od producenta.

Firma Tomanek
Kryje się za nią pan Tomasz Szuba, który w czasach młodości przezywany był przez kolegów Tomankiem – stąd obecna nazwa firmy. Przedsiębiorstwo jest stosunkowo młode, lecz dynamicznie rozwijające się, bowiem znalazło sporą niszę rynkową. Głównym polem dla produkcji jest wytwarzanie zasilaczy do efektów gitarowych – można tu znaleźć całe ich bogactwo (około 15 pozycji). Drugą ważną dziedziną manufaktury jest produkcja akcesoriów przeznaczonych dla audio-stereo. Stąd w ofercie różne zasilacze ULPS do wielu urządzeń takich jak przetworniki cyfrowo-analogowe (M-DAC Audiolab, rDAC Arcam, czy V-DAC Musical Fidelity, Antelope Zodiac), Squeezerbox, czy wzmacniacze słuchawkowe typu Musical Fidelity. Oprócz tego Tomanek ostatnio wyspecjalizowało się w produkcji kabli zasilających, listw zasilających, a także Rezonatora Fal Schumanna, czy opisywany tu DC-Blocker. W planach jest  montaż listwy zasilającej wyposażonej w DC-Blocker w 1-2 gniazdach spośród 6-ciu. Bardzo rozsądne i praktyczne posunięcie.

Warto podkreślić, że Tomanek oferuje wszystkie swoje produkty w wysokiej jakości, a jednocześnie w rozsądnej (czyli niewygórowanej) polskiej cenie. „Stereo i Kolorowo – Underground” opisywało już TUTAJ zasilacz ULPS przeznaczony dla wzmacniacza słuchawkowego Musical Fidelity X-Can v.3 oraz Rezonator Fal Schumanna TUTAJ.

DC-Blocker DCB1
Jak można przeczytać w materiałach informacyjnych dostarczonych razem z urządzeniem:

„DC-Blocker DCB1 jest urządzeniem, którego zadaniem jest eliminacja niepożądanej składowej stałej napięcia zasilającego 230 V. Składowa stała jest wszechobecnym zjawiskiem powodowanym głównie przez urządzenia impulsowe (np. zasilacze impulsowe) oraz wszelkiego rodzaju przetwornice. W warunkach domowych źródłem tego zjawiska może być np. pralka automatyczna. Składowa stała ma negatywny wpływ na transformatory w urządzeniach audio – powoduje przemagnesowanie ich rdzenia, co niesie za sobą znaczny wzrost głośności ich pracy (tzw. buczenie), większe nagrzewanie się transformatora oraz odkształcenie sinusoidalnego kształtu napięcia. Wszystkie te negatywne skutki obecności składowej stałej w sieci 230 V przekładają się na pogorszenie parametrów wzmacniaczy mocy i innych urządzeń audio. 

Wtórnym skutkiem jest również znaczny wzrost poboru prądu przez urządzenia audio, który w dużej mierze tracony jest w postaci nadmiernego grzania się transformatora oraz wzrost głośności pracy ich transformatorów sieciowych. Urządzenie DCB1 eliminuje wszystkie negatywne skutki obecności składowej stałej. Wystarczy wpiąć je pomiędzy gniazdo 230 V a wtyk urządzenia.

Pierwsze wersje zapewniały zasilanie sprzętów do mocy 1035 Wat, a w obecnej jest to już 1500 Wat, co jest istotną i znaczącą zmianą parametrów technicznych. DCB1 zostało wykonane w obudowie z aluminiowego odlewu polakierowanego proszkowo (analogicznie jak listwy zasilające TAP Tomanek). Kabel wejściowy ma długość 50 cm. To przewód LAPP 3 x 2,5 mm2, wtyk i gniazdo 230 V Bals”. Koniec cytatu.

Myślę, że dodatkowe opisy są tu zbędne. Na zdjęciach widać, jak wygląda DC-Blocker – jest to estetyka typowa dla sprzętu profesjonalnego lub laboratoryjnego: skromnie, aczkolwiek schludnie. Użytkowo, można rzec.


DC-Blocker zapakowany jest w małe pudełko - wewnątrz znajduje się instrukcja obsługi i gwarancja 

Obudowa wykonana jest z aluminiowego odlewu, malowanego proszkowo 

Gniazdo pochodzi z niemieckiej firmy Bals

Wtyk to także Bals 

Przewód sieciowy o długości 0,5 m to niemiecki LAPP 3 x 2,5 mm2

DC-Blocker wpina się pomiędzy przewód sieciowy a gniazdo elektryczne (ewentualnie listwę sieciową)


Wzmacniacz lampowy Ming Da MC88-PL pracuje poprzez wpięty DC-Blocker DCB1

Odsłuch
DC-Blocker DCB1 Tomanek wpinałem przede wszystkim pomiędzy wzmacniacz lampowy Ming Da MC88-PL a kabel zasilający, który przyłączałem bezpośrednio go gniazda w ścianie (lub czasami do listwy sieciowej Sonus Oliva). Poza tym DCB1 przyłączałem do wzmacniacza Hegel H100 (w analogiczne sposoby jak do Ming Da).

Nie napiszę, że DC-Blocker czyni cuda i polepsza dźwięk w sposób jednoznaczny, czy powoduje „wzrost jakości o klasę”. Jednak pozytywny wpływ na brzmienie systemu jest i to bezdyskusyjny. Jest to niewielka zmiana, ale w słusznym kierunku. Najlepiej słychać to, kiedy zaimplementować sprzęt do wzmacniacza lampowego – mniej jest odczuwalnych zakłóceń: dźwięk jest „czystszy”, jakby mniej zapiaszczony, czy brudny. Objawia się to większą dźwięcznością instrumentów, zwiększeniem ich skali, ale także nieco większą (szerszą) przestrzenią pozorną. Tak, jak napisałem – zmiany są dyskretne, ale w moim przekonaniu, istotne dla struktury dźwięku, jego substancji. Nasycenia tonalnego.

Warto zainwestować te 250 zł w DC-Blocker, szczególnie kiedy ma się wzmacniacz lampowy w systemie audio. Kiedy podłączyć urządzenie i posłuchać samodzielnie, wybór może być łatwy i prosty - tym bardziej, że pan Szuba oferuje bezpłatne wypożyczenie swoich wyrobów na dwa tygodnie – potencjalny nabywca pokrywa jedynie koszty przesyłki.

Sprzęt używany podczas testu
Wzmacniacze: Hegel H100 (test TU), Ming Da MC88-PL (test TU) i Sherwood R-807 (test TU), a także komplet przedwzmacniacza i dwóch monofonicznych końcówek mocy Rotel RC-03/Rotel RB-03/Rotel RB-03.
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Definitive Technology BP-8060 ST (test TU), Studio16 Hertz Canto Two (test TU), Taga Harmony Platinium F-90 Slim (test TU), Pylon Topaz 15 (test TU), Rega RS1 (test TU) i Usher S-520.
Okablowanie: Audiomica Laboratory, DC-Components (test TU) i Nameless (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz Musical Fidelity A1 CD-PRO, iPad 3 Apple (test TU) oraz NuForce Air DAC (test TU).
Źródła analogowe: gramofon Clearaudio Emotion wraz z przedwzmacniaczem Ri-Audio PH-1 (test TU), a także magnetofon Nakamichi Cassette Deck 1.
Akcesoria: panele akustyczne Vicoustic Wave Wood (10. sztuk) na ścianach (test TU), podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU) pod gramofonem, stopy antywibracyjne BW40 Rogoz-Audio (test TU) pod wzmacniaczem oraz zatyczki do gniazd RCA Sevenrods Dust Caps RCA (test TU).

Dane techniczne TUTAJ.
Link na stronę producenta Tomanek TUTAJ.


czwartek, 29 sierpnia 2013

Kolumny Taga Harmony Platinium F-90 Slim










Wstęp
Pułap cenowy 2000 – 3000 zł jest, zdaje się, najtrudniejszym w audio-stereo. Bo niby już nie tanio, ale jeszcze niezbyt drogo. Dla adepta stereo, czyli początkującego w świecie hi-fi taka kwota może okazać się jeszcze za duża, dla audiofila – śmiesznie mała. Bo czy na przykład kolumny za niecałe 3000 zł mogą dobrze grać? Reprodukować dźwięk bez obrazy dla wierności i uczciwości brzmienia? Oferować w sobie takie coś, co jest odbierane przyjemnie, nie razi  słuchu i co więcej - nie powoduje tęsknoty za droższymi sprzętami? Okazuje się, że tak. Kolumny Taga Harmony Platinium F-90 Slim należą właśnie do takiej kategorii urządzeń hi-fi, która obejmuje sprzęty stosunkowo tanie, ale reprezentującej wysoką kulturę dźwięku oraz co istotniejsze – zawiera elementy brzmienia zazwyczaj zarezerwowane dla urządzeń droższych, a nawet o wiele droższych. Tu jest styl, tu jest harmonia, tu jest radość odsłuchów! Wasz recenzent prawie miesiąc bez przymusu wytrzymał w towarzystwie głośników Taga. I słuchał na nich z niekłamaną satysfakcją – cieszył się z nich codziennie jak dziecko, choć najpewniej Drogi Czytelnik już zdążył pomyśleć, że zwariowałem lub co najmniej konfabuluję. Zapewniam - nic z tego. Trzeba jednakowoż zacząć tę historię jak Bóg przykazał, czyli od początku.

Firma Taga Audio
Jej korzenie są stricte chińskie mimo, że została założona we wczesnych latach 90-tch XX wieku przez europejskich przedsiębiorców w mieście Foshan (południowe wybrzeże Chin) z myślą o wytwarzaniu głośników. Z czasem niewielka firma wyewoluowała w duże, ogólnoświatowe przedsiębiorstwo, które obrało rynkową markę Taga Harmony dla swoich produktów. Jeszcze 5 – 10 lat temu wyroby Taga Harmony, mówiąc szczerze, były tanie i oferowały podobny dźwięk. Obecnie, po zainwestowaniu w fabrykę sporego know-how, jej produkty reprezentują światową jakość wykonania i wysoki poziom akustyczny proponowane w rozsądnej cenie. Taga Audio szczyci się bardzo wykwalifikowaną (i utalentowaną) kadrą konstruktorów, rozwiniętym działem R&D, niezależną, wielopunktową kontrolą jakości, a także małą usterkowością – poniżej 0,1 %. Tegoroczny katalog (TUTAJ w PDF) zawiera mnóstwo pozycji. Są tu różnego rodzaju głośniki montażowe, zewnętrzne, etc – są też naturalnie pełnoprawne kolumny audio. 

Można wyróżnić kilka podstawowych serii: Platinium SE, Platinium v.2, Platinium Slim, Coral, Blue, Azure i Audio Video, które następnie dzielą się na poszczególne modele kolumn podłogowych, monitorów, centralnych i subwooferów. Kiedy zaś dodać, że te wszystkie modele oferowane są w rozmaitych wykończeniach i fornirach, to wychodzi ponad 100 pozycji katalogowych – to naprawdę sporo.

Warto dodać, że Taga Harmony posiada wszelkie światowe certyfikaty ( w tym i CE) i jest obecna (za pośrednictwem lokalnych dystrybutorów) praktycznie na całym świecie. Polskim (i jednocześnie europejskim) dystrybutorem jest firma Polpak z Warszawy.

„Stereo i Kolorowo – Underground” otrzymało do testów od dystrybutora Polpak model Taga Harmony Platinium F-90 Slim w białym wykończeniu high-gloss.

Budowa i wrażenia ogólne
Linia Platinium Slim jest to „odchudzona” topowa seria Platinium Special Edition. Piszę „odchudzona”, bo nadrzędnym celem konstruktorów było zapewnić porównywalnie dobry dźwięk linii Platinium SE proponowany w mniejszych kompaktowych (i węższych) skrzynkach, bowiem seria SE to są naprawdę duże meble. F-90 ma tylko 17 cm szerokości, przy 103,5 cm wysokości i 24,5 cm głębokości.

Generalnie widać, że konstruktorzy Taga Audio podczas projektowania serii Platinium mocno „zapatrzyli się” na kolumny Bowers&Wilkinson linii CM oraz na Monitor Audio, można tu dopatrzeć się kilku estetycznych nawiązań (np. stalowe obręcze dookoła membran z wytłoczonymi nazwami) i rozwiązań – są to jednak twórcze odniesienia, reminiscencje, ale nie kopie.

Białe wybarwienie na wysoki połysk (tzw. fortepianowy – high gloss) prezentuje się zdecydowanie korzystnie. Wąskie słupki Platinium F-90 Slim przedstawiają się atrakcyjnie i powabnie – są po prostu ładne i na pewno będą stanowić ozdobę salonu, choć raczej takiego o nowoczesnym designie. Front pokrywa rząd pięciu głośników:  czterech (nieomal) jednakowych średnio-niskotonowych i znajdującej się ponad nimi kopułki wysokotonowej zamontowanej w tubie. Białe membrany doskonale komponują się z bielą skrzynek – wizualnie stanowią nieomal jedność. Dlatego zdecydowanie lepiej wyglądają ze zdjętą maskownicą, niż z założoną (bo jest czarna).

Taga Harmony opisuje głośniki w F-90 różnymi marketingowymi określeniami i skrótami typu Taga Pure Titanium Dome Tweeter (TPTTD), etc – trzeba przyznać, że są to rzetelne konstrukcje. 25 mm kopułka wykonana jest z czystego tytanu, umieszczona w wysuniętym ponad obrys kolumny promienniku, który zapewnia równe i szerokie rozpraszanie dźwięku zarówno na osi głośnika jaki i poza nią.
Kolejny od góry to 13,3 cm (5’ 25’’) średnio-niskotonowy głośnik z aluminiową membraną i stożkowym rozpraszaczem. Następne dwa 13,3 cm aluminiowe głośniki odpowiadają za przekazywanie niskich tonów, a ostatni od dołu (i wizualnie taki sam jak dwa nad nim) 13,3 cm to membrana pasywna (radiator pasywny) powiązany z układem bass-refleksu, który znajduje się z tyłu F-90.

Kolumny stoją na dedykowanych cokołach osadzonych na czterech dystansach. Dzięki temu zabiegowi, Taga Harmony są dodatkowo izolowane od podłoża (redukcja wibracji), ale zyskują także na ogólnej estetyce, bo dzięki temu są smuklejsze. Do spodu cokołów można wkręcić po 4. kolce wykonane z aluminium.

Z tyłu, u dołu znajduje się wylot bass-refleksu, a ponad nim wgłębione stanowisko podwójnych terminali głośnikowych połączonych blaszką. Terminale są porządne, ale bez szaleństw, powiedzmy.
Masa jednej kolumny to prawie 18 kg, nominalna impedancja – 6 Ohm, a skuteczność – 91 dB. Rekomendowana moc amplifikacji - 20 – 240 Wat.


Para kolumn jest zapakowana do jednego olbrzymiego pudła


Tweeter z tytanu umieszczony jest w podziurkowanej tubie, dodatkowo przykryty metalową siateczką ochronną


Głośnik średnio-niskotonowy ma aluminiową membranę, po środku znajduje się stożek rozpraszający



Stalowe obręcze dookoła membran z wygrawerowanymi logo Taga prezentują się znakomicie



Cokół na dystansach nie tylko dodaje smukłości linii, ale i dodatkowo izoluje od podłoża


 Gniazdo podwójnych terminali głośnikowych połączonych blaszką


Warto rozważyć zamianę firmowych blaszek specjalnymi "dżamperami" - tu Sevenrods Speaker Jumpers



T-90 SL dzięki wysokiej skuteczności (91 dB) świetnie współpracują ze wzmacniaczem lampowym - tu Ming Da MC88-PL

Warunki testu
Taga Harmony Platinium F-90 Slim podłączałem do kilku wzmacniaczy: lampowego Ming Da MC88-PL na lampach eletkronowych KT88 oraz do tranzystorowych Hegel H100, Dayens Ampino i Sherwood R-807, a także do zestawu dwóch monofonicznych końcówek mocy i przedwzmacniacza Rotel RC-03/Rotel RB-03/Rotel RB-03.
Jako kolumny porównawcze używałem podłogowe Definitive Technology BP-8060 ST, Vienna Acoustics Mozart Grand, Pylon Topaz 15 oraz monitory Studio 16 Hertz Canto One, Rega RS1 i Usher S-520.
Pomieszczenia to pokoje o powierzchni 30 m2 i 16 m2. Ten większy wytłumiony dziesięcioma panelami Vicoustic Wave Wood.

Zanim zacząłem odsłuchy, zdemontowałem firmowe blaszki łączące terminale głośnikowe F-90 i zaaplikowałem w to miejsce „dżampery” Sevenrods Speaker Jumpers (test TU).

Wrażenia odsłuchowe
Patrząc na wysoką zewnętrzną estetykę Platinium F-90 Slim, a także wąskie fronty, można by pozornie spodziewać się dźwięku podrasowanego, upiększonego, czy sztucznie kolorowego. Nic z tego, Drogi Czytelniku – przekaz F-90 jest zaskakująco harmonijny i spójny. Żaden zakres, ani podzakres nie wysuwa się zanadto do przodu, każdy ma swoje miejsce i nie zachodzi jeden na drugi. Słychać porządek i czysty dźwięk o sporej kulturze. Taga Harmony produkują mocne i spójne brzmienie charakteryzujące się dużą dynamiką, sporą masą i mocnymi, ale jednocześnie i sprężystymi basami. Niskie tony są potężne, lecz nie mają tendencji do "buczenia". Instrumenty pokazywane są z solidnym ciężarem, dobrą jakością barwy i precyzyjnym określeniem przestrzennym (jak na ten pułap cenowy). Co istotne, zarówno instrumenty, jak i wokale są proporcjonalne – nie są przeskalowane, bo budowane są naturalnie, o wiernych rozmiarach i rzeźbie. Średnica charakteryzuje się świetną ekspresją, dobrym "tajmingiem" oraz kapitalną wyrazistością w całym paśmie wokalnym, co sprzyja energii głosów ludzkich, powodując lekkie ich uprzywilejowanie (i przesunięcie do przodu).

Szerokość sceny i znakomita stereofonia budzą bardzo pozytywne zdziwienie piszącego te słowa – dźwięk jest bardzo ładnie rozciągnięty na boki, uporządkowany i przestrzennie klarowny. Jest nawet zarys głębi, chociaż są to raczej pojedyncze metry, ale nie dalej (warto uczciwie dodać, że aby móc realnie oddać prawdę o istnieniu potęgi dalszych planów, wiernym rozmieszczeniu w 3D, trzeba przygotować się na wydatek powyżej 10 000 zł za parę kolumn). Duża scena F-90 pozostaje taką nie tylko przy głośniejszych odsłuchach, ale także kiedy słucha się nagrań o mniejszej skali – ma to zalety, ale także i wady, ponieważ przy kameralnych albumach muzycznych przestrzeń jest rozbudowywana, ale intymność i nastrój nieco tracą. Najlepiej, w moim przekonaniu, Taga Harmony Platinium sprawdzają się w intensywnych i średnio-intensywnych poziomach głośności – wówczas najwięcej jest naturalnego drive’u, blasku i powabu instrumentów oraz żywości w dźwięku, jak i również odpowiedniej przestrzenności połączonej z oddaniem właściwego klimatu muzyki.

Co istotne, kolumny Taga pomimo tego, że są „otwarte” do góry, czyli mają jasną charakterystykę dźwięku, nie doskwierają, nie atakują uszu zbyt ostrymi sopranami. Te, choć wyraźnie obecne i intensywne, to dają naturalny obraz dźwięku, jego soczystość, ale nie nachalność. Dzięki temu, odbiór F-90 jest przyjemny, nie męczący, atrakcyjny. Dużą zaletą jest plastyczność przekazu, jego widoczne kształty, a także namacalność. W tej dziedzinie opisywane głośniki są mistrzami. Nieco gorzej jest natomiast z precyzją tonalną, czyli z wiernym oddaniem pojedynczych nut, ich różnorodności procesu narastania, wybrzmiewania i gaśnięcia. Szczegółowość i selektywność także jest na poziomie powiedzmy – budżetowym. I nie ma za co obrażać się – takie są fakty, nikt nie wyczaruje w dużych kolumnach podłogowych za 2000 – 3000 zł mega-detaliczności i wyjątkowej selektywności. 

Summa summarum, ważąc zalety i wady Taga Harmony Platinium F-90 Slim, wahadło wagi (lub szala, jak kto woli) zdecydowanie przechyla się na pozycję  z napisem „dobry dźwięk w rozsądnej cenie, w pięknym wykonaniu skrzynek”. Czego więcej trzeba? Zapewniam - mi te kilka testowych tygodni w towarzystwie F-90 Slim szybko upłynęło i bez poczucia większej straty po moich ukochanych Vienna Acoustics Mozart Grand.

Podsumowanie
1. Taga Harmony Platinium F-90 Slim (w wykończeniu white high-gloss) to kolumny dobrze zaprojektowane, solidnie zbudowane i pięknie wykończone. Reprezentują wysoką estetykę wizualną.

2. Kolumny zapewniają zdrowy, dynamiczny i emocjonalny dźwięk o znakomitych proporcjach, dużej skali i swobodzie oraz co najważniejsze – naturalny i rzetelny. Barwa jest przyjemna, na średnicy lekko ciepła, a górze – rozjaśniona. Bardzo dobra panorama stereofoniczna pozwala na budowę dużej, realnej sceny. 

3. Pewne braki w selektywności i głębi sceny rekompensowane są ogólną plastycznością dźwięku oraz jego wiarygodną namacalnością.

4. Doskonałe proporcje: budowa/jakość dźwięku/cena. Nie inaczej jak: rekomendacja. Bardzo dobre kolumny w swojej cenie (niecałe 3 000 zł za wykończenie white high-gloss).

Sprzęt używany podczas testu
Wzmacniacze: Hegel H100 (test TU), Ming Da MC88-PL (test TU) i Sherwood R-807 (test TU), a także komplet przedwzmacniacza i dwóch monofonicznych końcówek mocy Rotel RC-03/Rotel RB-03/Rotel RB-03.
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Definitive Technology BP-8060 ST (test TU), Studio16 Hertz Canto Two (test TU), Pylon Topaz 15 (test TU), Rega RS1 (test TU) i Usher S-520.
Okablowanie: Audiomica Laboratory, DC-Components (test TU) i Nameless (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz Musical Fidelity A1 CD-PRO, iPad 3 Apple (test TU) oraz NuForce Air DAC (test TU).
Źródła analogowe: gramofon Clearaudio Emotion wraz z przedwzmacniaczem Ri-Audio PH-1 (test TU), a także magnetofon Nakamichi Cassette Deck 1.
Akcesoria: panele akustyczne Vicoustic Wave Wood (10. sztuk) na ścianach (test TU), podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU) pod gramofonem, stopy antywibracyjne BW40 Rogoz-Audio (test TU) pod wzmacniaczem oraz zatyczki do gniazd RCA Sevenrods Dust Caps RCA (test TU).

Dane techniczne
Dostępne na stronie polskiego dystrybutora marki Taga Harmony - firmy Polpak.

Link na stronę Taga Audio TUTAJ.
Katalog produktów on-line Taga Harmony TUTAJ.

sobota, 24 sierpnia 2013

Przewody Audiomica Laboratory Pirop Reference - zapowiedź

Bardzo miło mi poinformować Szanownego Czytelnika, że kilka dni temu odebrałem przesyłkę zawierającą przewody audio. Są to najnowsze kable o nazwie Pirop Reference producenta z Gorlic - Audiomica Laboratory. "Stereo i Kolorowo - Underground" przypadł zaszczyt premierowego testowania Pirop Reference - stąd ich recenzja będzie pierwszym światowym opisem.

Audiomica Laboratory kontynuuje zwyczaj nadawania swoim przewodom nazw związanych z minerałami, dlatego kolejna seria została określona jako Pirop, czyli krzemianem należącym do granatów z szeregu piralspitu. W naturze Pirop jest koloru czerwonego, więc i przewody Audiomica Laboratory noszące tę nazwę są w takiej samej barwie.

Przy okazji warto wspomnieć, że Audiomica Laboratory zmienia wygląd swoich przewodów. Zostały zamówione w USA nowe oploty według firmowej specyfikacji. Poza tym firma wprowadziła kilka nowych kosmetycznych zmian.

Do testów otrzymałem następujące kable Pirop Reference:
1. zasilający 2 m,
2. głośnikowy 2 x 2,5 m oraz
3. połączeniowy RCA 1 m.

Powyższe przewody pochodzą bezpośrednio od producenta Audiomica Laboratory. Pirop Reference wyglądają kapitalnie, co zresztą widać na zdjęciach poniżej.





czwartek, 22 sierpnia 2013

Przewody Nameless Black Classic Line – interkonekty i kabel głośnikowy

Test: Przewody głośnikowe Nameless Black Classic Line SP oraz interkonekty Nameless Black Classic Line mk II









Wstęp
Na rynku dostępnych jest całe mnóstwo kabli dedykowanych do audio. To nieomal prawdziwa rzeka, ocean różnorodnych sieciówek, interkonektów, przewodów głośnikowych, etc. Proponowane są w najrozmaitszych kolorach, oplotach; wykonane z różnych przewodników, itd – i naturalnie oferowane w różnorodnych cenach: od kilkunastu do kilkuset tysięcy złoty. Zarówno początkujący zwolennik dobrego dźwięku stereo, jak i zaawansowany audiofil może zagubić się w tej gęstwinie przewodów. Do tego, każdy producent zapewnia, że jego kable są najlepsze, najwyższej jakości, innowacyjne, o niezwykle korzystnym wpływie na dźwięk. Bądź tu człowieku mądry i dokonaj odpowiedniego wyboru.

Przyznam szczerze, że na kable Nameless wpadłem całkowicie przypadkowo, lecz zapewniam, są one jedną z większych pozytywnych niespodzianek, czy odkryć, jakich doświadczyłem w ostatnim czasie w swoich eksploracjach świata audio-stereo. Ale zacznę od początku.

Nameless
Już sama nazwa „Nameless” jest intrygująca, ponieważ wyraz ten po polsku oznacza „brak nazwy”. To coś, co przypomina mi ideę amerykańskich kabli „Anticables” (TU), czyli słowną negację kabli. Tu, w Nameless jest natomiast zaprzeczenie nazwy – jej brak. Nietypowe podejście do nazewnictwa, ale bezsprzecznie oryginalne i wyróżniające się; takich przymiotów Nameless, ma więcej, o czym napiszę dalej.
Przedsiębiorstwo Nameless istnieje od roku 2005, czyli 8 lat – za jej istnienie odpowiedzialny jest pan Daniel Osuch. Warto wspomnieć, że cały montaż odbywa się ręcznie, zaś miejsce wytwarzania to Gdańsk - z czego bardzo jestem dumny jako mieszkaniec sąsiedniej Gdyni. Przy okazji wspomnę, że Trójmiasto to mocny gracz na mapie audio; tu znajdują się takie zakłady jak: Baltlab, Sonus Oliva i Qba (Gdańsk), czy dawny Radmor i Radicon/Amplifikator (Gdynia) i kilka innych.

Pozwalam sobie na przytoczenie krótkiego wywiadu (przeprowadzonego via mail) z właścicielem i konstruktorem Nameless – panem Danielem Osuchem:

Stereo i Kolorowo: Proszę napisać coś o sobie. Pytam, bo to zazwyczaj interesuje czytelników.
Daniel Osuch: W szeroko pojmowanej branży audio, częściej kojarzony jestem jako redaktor naczelny niszowego periodyku „Magazyn Stereo”, niż producent kabli, ale za projektami „Magazyn Stereo” (prasa) i „Nameless” (przewody) kryje się faktycznie ta sama osoba.
SiK: Jak wyglądało rozpoczęcie produkcji kabli przez Pana?
DO: Można powiedzieć, że było to dziełem przypadku, choć zafascynowała mnie sama sama ingerencja przewodów w brzmienie systemu i udało mi się stworzyć kabel (przyp. Nameless Black), który dość mocno różnił się pod kątem wpływu (lub jego braku?) na brzmienie systemu w porównaniu do innych interkonektów dostępnych na rynku.
SiK: Proszę podać więcej informacji na temat kabli, niż jest to napisane na stronie Nameless. Interesuje mnie przede wszystkim budowa i anatomia przewodników.
DO: Budowa: przewodniki są miedziane; izolatory wykorzystywane są w zależności od modelu – to między innymi teflon, bawełna, naturalna skóra, żywica poliestrowa, żywica alkilowa, żywica poliestrowo-imidowa i „powietrze”.
SiK: Co to dokładnie jest „Nameless Fractal Geometry”? Brzmi to intrygująco, ale jak udało się Panu przenieść geometrię samopowtarzalną do budowy kabla?
DO: Co do samopowtarzalności, oczywiście nie korzystamy z aż tak dużej ilości powtórzeń; nie zagłębiając się zbytnio w samą teorię, możemy w przybliżeniu stwierdzić, że korzystamy z dwóch powtórzeń przy przewodach linii Mini, trzech przy tworzeniu linii Classic, czterech przy linii Reference i pięciu dla linii Custom.
Co do samej budowy, przy liczbie powtórzeń trzech i więcej musieliśmy zastosować rozwiązania zapewniające stabilność ułożeń przewodnika wewnątrz kabli stąd też po części pojawiło się wykończenie ze skóry naturalnej (linia Classic) lub dodatkowo wypełnienie przestrzeni materiałem stabliizująco-tłumiącym (linia Reference i Custom).
SiK: Czy przewody Nameless są kierunkowe?
DO: Tak. Czerwona kropka na końcu jednego wtyku oznacza, że tą stroną przewód powinien być podłączony do źródła.
SiK: Dziękuję za rozmowę.

Obecne portfolio Nameless obejmuje pięć głównych grup interkonektów i przewodów głośnikowych w różnych długościach i wtykach (RCA lub XLR). Są to linie: Mini, Standard, Classic, Reference i Custom Line. Zaś z okazji zbliżającego się 8. jubileuszu istnienia Namelles wprowadził edycje specjalne przewodów oznaczone symbolami „SE”. W ofercie są również różne akcesoria – na przykład antywibracyjne „Point 1” (stopy anrywibracyjne), „Stabi 1” (platforma antywibracyjna”, czy „Flexi 1” (mata tłumiaco-ekranująca).

Opisywane kable pochodzą bezpośrednio od producenta, manufaktury Nameless. Otrzymałem modele: głośnikowy Black Classic Line SP 2 x 2,5 m oraz interkonekty Black Classic Line mk II 0,8 m.

Przewody Nameless Black Classic Line
Jak można przeczytać na firmowej stronie: „na zewnętrzną oprawę wybrano naturalną skórę, która dzięki odpowiedniemu ukształtowaniu zapewniła giętkość w jednej z płaszczyzn (ograniczając  zbędne i szkodliwe ugięcia przewodu w innych płaszczyznach – dotyczy przewodów linii Classic). Wybór naturalnej skóry jest wynikiem kompromisu pomiędzy właściwościami konstrukcyjnymi, a walorami estetycznymi”.

Tak,  jak napisałem we wstępie – wybór naturalnej skóry jako „oplotu” przewodów jest zabiegiem wielce oryginalnym, bo rzadko coś takiego z przewodach audio można spotkać (o ile w ogóle?). Zastosowanie skóry nadaje również kablom Nameless intrygującego designu i dużej urody, bo jej aplikacja (pokrycie nią przewodników) jest doskonała – widać tu znakomitą robotę kaletniczą. Skóra położna jest równiusieńko, pięknie dopasowana i połączona. Przewody Nameless wywierają o wiele lepsze wrażenie na żywo, niż uwiecznione na zdjęciach. Czarna skóra wygląda dostojnie i bardzo estetycznie. Końcówki skóry owinięte są szczelnie czarną otuliną z tworzywa sztucznego, które zachodzi również na wtyki RCA, całkowicie je pokrywając. Naturalnie, odkryte jest jedynie to miejsce, które potrzebne jest na wetknięcie do gniazda.

Co ważne jest podkreślenia, przewody Nameless sprzedawane są praktycznie bez pomocy reklamy – nie ma tu żadnego nachalnego marketingu, rozbuchanych kampanii w czasopismach branżowych, etc. Potencjalny nabywca może za 1 zł wypożyczyć każdy pojedynczy kabel od producenta i wypróbować go w swoim systemie. Bardzo rozsądna polityka.



Nameless Black Classic Line SP zawieszone na kolumnach Taga Harmony Platinium F-90 SL - to znakomita kompozycja dźwiękowa, kiedy je wzajemnie połączyć

Od lewej: kolumny Vienna Acoustics Mozart Grand, Taga Harmony Platinium F-90 SL i Definitive Technology BP-8060 ST 



Nameless mają wygląd taśmy przypominającej wydłużone strąki fasoli

Tak wygląda przewód Nameless pozbawiony skórzanej otoczki (zdjęcie ze strony Nameless)



Wtyki interkonektów szczelnie pokryte są czarną otuliną



Skórzane pokrycie przewodów prezentuje się znakomicie








Wrażenia odsłuchowe
Przewody głośnikowe Nameless Black Classic Line używałem w kilku zestawach wzmacniacz – kolumny głośnikowe: od typowo budżetowych Sherwood R-807 i Taga Harmony Platinium F-90 ST, poprzez klasy średniej-niższej Ming Da MC88-PL i Studio 16 Hertz Canto Two, aż do poziomu średniego – Hegel H100 oraz zamiennie kolumny Vienna Acoustics Mozard Grand i Definitive Technology BP-8060 ST. Interkonekty Nameless Black Classic Line mk II stosowałem głównie jako połączenie odtwarzacza Musical Fidelity A1 CD-PRO ze wzmacniaczami, jako zestawienie z przedwzmacniaczem gramofonowym Ri-Audio PH-1 i wzmacniacza, a także jako kable analogowe wychodzące od przetwornika c/a NuForce Air DAC. Powyższych zestawień dokonywałem, aby nie sugerując się ceną przewodników, móc posłuchać ich w różnych pułapach cenowych urządzeń towarzyszących, a potem obiektywnie ocenić klasę przewodów.

Przewody Nameless charakteryzują się bardzo dobrą transparentnością – mają czysty charakter brzmienia, mało od siebie dodają ingrediencji, nie przyprawiają brzmienia, nie dodają specyficznego smaku. Nie rozjaśniają, nie przyciemniają – można napisać, że są neutralne. Najbardziej zwraca uwagę ich umiejętność podkreślenia rytmiczności dźwięku, jego drive’u – nuty stają się dźwięczniejsze, bardziej żywe i żwawe. Przekaz definiowany przez Nameless jest niezwykle plastyczny, a nawet analityczny i otwarty, co patrząc na ich niewygórowaną cenę jest miłym zaskoczeniem dla piszącego te słowa. Łatwo zauważyć (usłyszeć), że Black Classic Line bardzo dobrze radzą sobie z budową przestrzeni. Scena ma odpowiednią szerokość, a wszystkie plany określane są jednoznacznie i nadzwyczajnie dosłowne - w znaczeniu dokładnego pozycjonowania lokalizacji źródeł. Podobnie rzecz ma się z tak zwaną dynamiką pozorną – ta jest dobrze wyrażana. Czuć jednak również sporą ekspresję i moc przekazu, a jednocześnie analogowy sensualizm.

Niekiedy jednak można usłyszeć lekkie rozmiękczenie średnicy, które objawia się oddaleniem wokalistów od słuchacza albo zbytnią słodyczą instrumentów takich jak fortepian, gitary, etc. Nie jest to zarzut względem Nameless, a określenie ich charakteru. Myślę, że w związku z tym, przewody te doskonałe są do połączeń z amplifikacją tranzystorową, a mniej z tą zawierającą w sobie lampy elektronowe.
Oczywiście – należy wyraźnie zaznaczyć,  przewody Black Classic Line to nie jest pułap hi-endu ani wysokiego hi-fi, ale w systemach budżetowych i średnich z pewnością sprawdzą się doskonale, ponieważ są to kable, które zapewniają spójny i harmonijny dźwięk o wysokiej kulturze i dające niezły wgląd w strukturę muzyki. Przynoszą wiele informacji o nagraniu, nie czyniąc jednocześnie szkód dla przyjemności odsłuchów. Mówiąc krótko – są muzykalne, a to spora zaleta i wcale nie taka powszechna i oczywista wśród przewodnikach dedykowanych dla audio-stereo.

Podsumowanie
Przewody głośnikowe Nameless Black Classic Line SP oraz interkonekty Nameless Black Classic Line mk II to doskonały przykład kabli, które są pięknie wykonane i tak samo grają, a kosztują stosunkowo niewiele. Warto posłuchać Nameless, warto je mieć w swoim systemie audio-stereo, bo zapewniają muzyce pełnię wrażeń oraz harmonię i kulturę brzmienia. Polecam.

Sprzęt używany podczas testu
Wzmacniacze: Hegel H100 (test TU), Ming Da MC88-PL (test TU) i Sherwood R-807 (test TU).
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Definitive Technology BP-8060 ST (test TU), Studio16 Hertz Canto Two (test TU) i Taga Harmony Platinium F-90 Slim.
Okablowanie: Audiomica Laboratory, DC-Components (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz Musical Fidelity A1 CD-PRO, iPad 3 Apple (test TU) oraz NuForce Air DAC (test TU).
Źródła analogowe: gramofon Clearaudio Emotion wraz z przedwzmacniaczem Ri-Audio PH-1 (test TU), a także magnetofon Nakamichi Cassette Deck 1.
Akcesoria: panele akustyczne Vicoustic Wave Wood (10. sztuk) na ścianach (test TU), podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU) pod gramofonem, stopy antywibracyjne BW40 Rogoz-Audio (test TU) pod wzmacniaczem oraz zatyczki do gniazd RCA Sevenrods Dust Caps RCA (test TU).

Link na stronę producenta Nameless.