Wstęp
Najprawdopodobniej większości P.T. Czytelników nazwa Sherwood przywodzi
skojarzenia przede wszystkim z angielskim królewskim lasem, gdzie dawno temu grasował rozbójnik
Robin Hood ze swoją drużyną. Jednak Sherwood to także zasłużona marka dla
audio, istniejąca nieprzerwanie dokładnie od 60 lat. Została założona w 1953
roku w Chicago w Stanach Zjednoczonych przez inżyniera Eda Millera z myślą o
budowie wzmacniaczy zintegrowanych. Marka Sherwood otrzymała taką nazwę właśnie
na cześć wspomnianego Lasu Królewskiego w Nottinghamshire w Anglii.
Współcześnie Sherwood Audio wchodzi w skład gigantycznej
koreańskiej firmy Inkel PA Corporation,
chociaż adres jej kwatery głównej pozostał amerykański (Buena Park w
Kalifornii). Ma więc (zdaje się) nadal sporą niezależność od firmy-matki. Inkel PA wytwarza całą masę wzmacniaczy,
amplitunerów – głównie na rynek profesjonalny. Natomiast Sherwood koncentruje
się na rynku domowego audio. Powoli, lecz skutecznie rozwija się, modernizuje
produkty, choć porusza się przede wszystkim na poziomie „entry-level” audio
hi-fi.
Niedawno zaprezentowano cztery nowe amplitunery, których to
R-807 jest przedstawicielem; moim zdaniem – najciekawszym, bo za rozsądne pieniądze
oferuje intrygujący dźwięk oraz mnóstwo funkcji. Po konkrety
zapraszam Czytelnika do kolejnego podrozdziału.
Sherwood R-807 pochodzi od polskiego dystrybutora marki Sherwood, firmy Polpak z Warszawy.
Budowa i wrażenia ogólne
Na początek nadmienię, że amplituner kosztuje w Polsce
1 500 zł. Dlatego uważam, że nabywca za tę cenę otrzymuje naprawdę dużo. A nawet - zaskakująco dużo. Bo już po rozpakowaniu kartonu i wyjęciu sprzętu, zdałem
sobie sprawę, że mam do czynienia z interesującym i nietypowym przypadkiem w
audio. Zaraz tę myśl rozwinę.
Sherwood R-807 jest estetyczny, w ogóle nie wygląda na
„tani”. Design przywodzi skojarzenia z niektórymi modelami amplitunerów firm Yamaha
lub Harman-Kardon. To podobny styl wizualny, ale także i wykonie, dbałość o
szczegóły wykończenia. Bezpretensjonalna uroda – skromna, ale całkiem
atrakcyjna.
Panel przedni to gruba akrylowa płyta, lekko centralnie efektownie "przełamana",
wzdłuż całej krawędzi. Po środku, u góry znajduje się niebieski
wyraźny wyświetlacz, który można przyciemnić lub całkowicie wyłączyć. Po dwóch stronach
panelu umieszczono duże gałki wytoczone z anodowanego na czarno metalu. Lewa
służy do wyboru źródła, a prawa odpowiada za wzmocnienie sygnału. Na froncie w
lewym, górnym rogu znajduje się firmowe logo (przyklejone), a poniżej
włącznik/wyłącznik sieciowy. W panel przedni, na środkowej linii wmontowano
rząd 9. przycisków funkcyjnych, którymi można regulować i ustawiać podstawowe
opcje takie jak: strojenie tunera, tryb stereo lub wybranie kodowania
przestrzeni, etc. Co istotne, amplituner (oprócz wyświetlacza oraz włącznika
sieciowego) pozbawiony jest
jakichkolwiek podświetlanych klawiszy, lapmek i diod. Ascetycznie to wygląda,
ale może podobać się, bo przecież urządzenia wyższej klasy mają tą sprawę
często rozwiązywaną podobnie – redukcja zbędnych świecidełek.
Wracając do budowy. Z przodu zamontowano dodatkowe 4.
gniazda. Po prawej stronie jedno USB do odtwarzania plików (gniazdo nie
komunikuje się z aparaturą Apple) i po lewej kolejne trzy. Wejście słuchawkowe
na tzw. duży jack i dwa gniazda mini-jack – do przyłączenia mikrofonu kalibrującego
ustawienie układu głośników 7.1 oraz wejście do przyłączenia odtwarzacza
plikowego.
Z tyłu znajduje się gęstwina wejść i wyjść. Z
istotniejszych wymienię 4. wejścia i jedno wyjście HDMI, a także 2. wejścia cyfrowe
– jedno optyczne Toslink i jedno elektryczne koaksjalne. W amplitunerze
zamontowano przetwornik cyfrowo-analogowy o maksymalnej częstotliwości sygnału
192 kHz/24 bit.
Automatyczna kalibracja akustyki
Jak wspomniałem, R-807 wyposażony jest w system
kalibracji akustyki pomieszczenia. Taka funkcja polega na tym, że do
amplitunera podłącza się mikrofon na przewodzie i ustawia się go w miejscu, w
którym, mówiąc kolokwialnie – ma być najlepiej słychać, czyli w tzw. sweet-spocie.
Następnie uruchamia się (z poziomu pilota zdalnego sterowania) automatyczną
kalibrację kolumn – sprzęt generuje różnego rodzaje dźwięków, po kolei na
przemian z każdego podłączonego głośnika, potem "na krzyż" i w innych
konfiguracjach. Po kilku minutach, amplituner ostatecznie ustawia najbardziej
optymalne natężenia dźwięku dla każdej kolumny, tak aby dźwięk dookolny był najlepszy.
Oczywiście, można ustawienie automatyczne korygować pod własne preferencje –
np. dać więcej wzmocnienia głośnikowi centralnemu, mniej efektowym, etc. Piszę
o systemie kalibracji, bo zazwyczaj są w niego wyposażane droższe urządzenia
niż opisywany Sherwood. Pamiętam jak dobrych kilka lat temu, podczas kupowania
kina domowego, musiałem wyłożyć więcej niż 5 000 zł na amplituner Yamaha
klasy średniej, bo wszystkie tańsze pozbawione były automatycznej korekcji
akustyki pomieszczenia, a jest to rzecz naprawdę przydatna w praktyce.
Wi-Fi Direct
Kolejną intrygującą funkcją urządzenia jest moduł Wi-Fi
Direct. Pozwala na bezprzewodowe komunikowanie się dwóch (lub więcej) urządzeń
bez konieczności posiadania domowej (ewentualnie biurowej) sieci Wi-Fi. Tu
napowietrznie porozumiewają się Sherwood R-807 oraz tablet, smartfon, etc.
Użyłem iPad 3 Apple, na który wcześniej pobrałem z Sieci
(bezpłatnie) odpowiednią aplikację firmy Sherwood/Inkel PA. W ustawieniach tabletu włączyłem tryb Wi-Fi; wyświetlił się komunikat, że R-807 jest widoczny. Po
wpisaniu odpowiedniego kodu, iPad 3 zawiadomił, że program sterujący gotowy jest
do użycia. Z poziomu tabletu można sterować większością funkcji amplitunera,
włączając w to obsługę drugiej strefy, ustawienie stacji radiowych, tryb kina
domowego i wiele innych. W zasadzie pilot w takim przypadku staje się zbędny; iPadem
włącza się i wyłącza się także amplituner. Aplikacja bezprzewodowa jest bardzo
łatwa w obsłudze, bo całkowicie intuicyjna. Jest także ładna graficznie, co
widać na poniżej zamieszczonych zdjęciach.
Warto dodać, że Wi-Fi Direct spotyka się w urządzeniach
znacznie droższych niż tu opisywany.
Wrażenia dźwiękowe
Do amplitunera przyłączałem najczęściej dwie, a maksymalnie - cztery kolumny głośnikowe. Jako frontowe posłużyły na zmianę Vienna Acoustics
Mozart Grand, Definitive Technology BP8060 ST, Pylon Topaz 15 oraz Taga Harmony
Platinium F-90 SL, zaś tylnymi, efektowymi były (sporadycznie) Usher S-520 i Studio 16 Hertz Canto Two.
Jak na budżetowe urządzenie kosztujące w Polsce 1 500
zł, styl gry proponowany przez amerykański amplituner można określić sformułowaniem: "dźwięk całkowicie bez
kompleksów". Jest to przekaz nienachalny, aczkolwiek komunikatywny i otwarty – z dobrze
zestrojonymi pasmami, niezłym wypełnieniem oraz, co zaskakujące – z pełnym i
masywnym basem. Dźwięk jest przyjemny, bez oznak „taniości”, czy jakichkolwiek braków,
które powodowałyby ubytki w przekazie. Jest homogeniczny, dobrze poskładany. Koherentny.
Przestrzeń
jest kreślona wyraźnie, instrumenty są czytelne, zaś głos ludzki pozbawiony krzykliwości,
choć jest też lekko ocieplony. Naturalnie, konstruktorzy R-807 proponując go w
tak atrakcyjnej cenie rynkowej musieli pójść na pewne ostateczne ustępstwa
dźwiękowe, bo cudów nie ma, lecz uczynili to w sposób łaskawy dla słuchacza.
Tak jak napisałem, brzmienie jest czytelne i spójne, ale kiedy bardziej wsłuchać
się w dźwięk widać, że amplituner ma problemy z dokładnym różnicowaniem poszczególnych
instrumentów w dużych składach
orkiestrowych, nie określa też bardzo dokładnie sceny w głąb, nie jest zbyt
rozdzielczy, ma lekkie dysproporcje barw, czyli odbiegające od rzeczywistości
(lub będące podkolorowane, jak kto woli). Jednak w ogólnym odbiorze dźwięku
R-807 te powyższe braki nie przeszkadzają, nie decydują o swobodnym odbiorze
muzyki. Owszem, Sherwood ma swoje budżetowe ograniczenia, ale w normalnym użytkowaniu
(a nie audiofilskim) nie stanowią one problemu.
Dużą zaletą jest żywość dźwięku, mocna jego ekspresja,
przy jednoczesnym ograniczeniu ataku wysokich tonów, czy szklistości. Przekaz
jest proporcjonalny, dobrze wyważony, z lekko podkreśloną średnicą.
R-807 świetnie sprawdza się w oglądaniu filmów oraz
słuchaniu koncertów. Pełno tu dynamiki i ekspresji, wiarygodnie są przekazywane
skoki głośności – Sherwood nieźle reaguje na wszelkie zmiany w natężeniu
przekazu. Wielkie uderzenia w skali
makro są czytelne i i czyste, lecz niekiedy przydałby się dedykowany subwoofer
dla spotęgowania efektu. Przestrzeń budowana jest namacalnie, scena zaś jest
szeroka i dobrze zorganizowana. W sam raz do kina, ale przy odbiorze muzyki w trybie 2.0
też nieźle broni się.
Od lewej: Vienna Acoustics Mozart Grand, Definitive Technology BP8060 i Taga Harmony Platinium F-90 SL
iPadem 3 Apple łatwo można sterować amplitunerem, ale powyżej służy jako źródło dźwięku z serwisu Deezer
Taga Harmony Platinium F-90 SL plus Sherwood R-807 to doskonały zestaw z pułapu "entry-level"
Kolumny Taga Harmony Platinium F-90 SL wraz z przewodem głośnikowym Nameless Black Classic Line SP - będą one przedmiotami kolejnych recenzji
Podsumowanie
1. Sherwood R-807 reprezentuje estetyczny design z nienachalną urodą - skromną,
ale atrakcyjną wizualnie. Dostępna jest jedynie wersja czarna frontu i obudowy.
2. R-807 to niedrogi, a muli-funkcyjny amplituner 7.1 i
odtwarzacz internetowy. Oprócz standardowych opcji amplitunera AV, posiadania
wielu wejść i wyjść oraz wbudowanego DACa i łączności Wi-Fi oferuje także moduł zdalnego
sterowania Wi-Fi Direct. Na pokładzie jest również automatyczna kalibracja akustyki
pomieszczenia.
3. Dźwięk jest żywy i dynamiczny, ale nie przesadzony.
Instrumenty definiowane są równo, wyraźnie i mocno, z dobrym wypełnieniem. Przekaz
jest zharmonizowany, z namacalną sceną, z zaskakująco poprawnymi niskimi
składowymi. W swoim przedziale dźwiękowym Sherwood gra całkowicie bez
kompleksów – choć jest to brzmienie uniwersalne, czyli zawierające kompromis
pomiędzy wiarygodnością, wiernością i selektywnością dźwięku, a atrakcyjną ceną
urządzenia.
4. W proporcji cena/jakość dźwięku i wyposażenie Sherwood R-807
wybija się na tle konkurencji w podobnej kwocie. To dowód na to, ze niedrogie
urządzenie też może dobrze grać, mimo, że jest to dźwięk charakterystyczny dla
pułapu „entry-level”.
5. Jednym słowem: rekomenduję!
Sprzęt używany podczas testu
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Definitive Technology BP8060ST (test TU), Pylon Audio Topaz 15 (test TU), Usher S-520, Studio 16 Hertz Canto Two (test TU) i Taga Harmony Platinium F-90
Slim.
Okablowanie: różne komplety Audiomica Laboratory, DC-Components (test TU) oraz głośnikowy Nameless Black Classic Line SP 2 x 2,5 m i IC Nameless Black Classic Line mk II..
Źródła cyfrowe: odtwarzacz Musical Fidelity A1 CD-PRO, Yamaha DVD-S1500, iPad 3 Apple (test TU) oraz NuForce Air DAC (test TU).
Źródła analogowe: gramofon Clearaudio Emotion wraz z
przedwzmacniaczem Ri-Audio PH-1 (test TU), a także magnetofon Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU) pod
gramofonem, stopy antywibracyjne BW40 Rogoz-Audio (test TU) pod wzmacniaczem oraz zatyczki do gniazd RCA
Sevenrods Dust Caps RCA (test TU).
Dane techniczne
Dostępne są na stronie polskiego dystrybutora marki Sherwood, firmy Polpak z Warszawy.
Link na amerykańską stronę Sherwood TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz będzie oczekiwać na moderację