Wstęp
Firma Nakamichi oraz Akai to dwie wielkie marki magnetofonów,
które kiedyś dominowały jako najwięksi specjaliści od konstruowania mechanizmów
magnetofonowych, a dziś już w zasadzie nieliczące się w audio, choć dalej prowadzące działalność. Nakamichi obecnie koncentruje się na systemach audio z segmentu
life-style i mini-systemach, bo przestaje się także niestety liczyć jako
producent radioodtwarzaczy samochodowych do niedawna seryjnie montowanych w
lexusach. Akai zajmuje się natomiast głównie produkcją elektronicznych
instrumentów muzycznych oraz telewizorów. Złote lata panowania tych firm w
audio-stereo minęły, zdaje się, że bezpowrotnie. Zresztą takich przykładów jest
więcej – japońskie Sansui, niemieckie SABA, szwajcarskie Lenco. Kiedyś budowały
bardzo zaawansowane technicznie urządzenia, dziś albo nie istnieją lub skupiły
się na produkcji jakiejś masowej galanterii. Wielka szkoda.
Nakamichi zawsze był kojarzony głównie z magnetofonami
kasetowymi, lecz produkowano tu także niezłe wzmacniacze, tunery, a nawet
gramofony. Jednak to magnetofon był głównym motorem rozwoju firmy, a po
rozpowszechnieniu się odtwarzaczy płyt CD na świecie w latach 90-tych –
przyczyną upadku, bo Nakamichi koncentrując się na kasetowcach, będąc mistrzem
w ich konstrukcjach, nie był w stanie podjąć realnej i równej walki z formatem
CD. Magnetofony kasetowe poszły, więc do lamusa i dziś używane są tylko przez
garstkę melomanów, którzy albo nigdy nie przestali na nich słuchać (z wielu
względów) lub zarażeni analogowym wirusem zdecydowali takowy kupić.
Dziś na magnetofonach ponownie słucha muzyki coraz to więcej ludzi na
świecie, choć trudno mówić tu o prawdziwym renesansie tego formatu podobnym do
gramofonów i płyt winylowych, których sprzedaż w ostatnich 5-10 latach
lawinowo rośnie.
Nakamichi to w wielu środowiskach marka kultowa, która ma
wielu fanów i wyznawców. Ich nieoficjalna strona to naks.com: TU.
Nakamichi
Firma Nakamichi została założona w Tokio w 1948 roku przez
Etsuro Nakamichi. Na początku zajmowała się produkcją radioodbiorników
przenośnych, ramion gramofonowych, etc. Począwszy od lat 60-tych w
przedsiębiorstwie po kolei wdrażano do produkcji liczne innowacyjne patenty takie jak
technologię DAT, trzygłowicowe magnetofony, własne głowice
magnetofonowe, autorewes, możliwość kalibracji kąta nachylenia głowicy i wiele
innych. Szczytowym osiągnięciem technologicznym był model oznaczony symbolem 1000 ZXL (kosztował 6000 USD!), a potem także słynny i legendarny model
Dragon produkowany w latach 1982-1993, który kosztował 2500 USD. Jedną z
ostatnich serii była Cassette Deck, do której przynależy także i opisywany
model Cassette Deck 1, który był w katalogu w latach 1990-1992. Pożegnalny magnetofon kasetowy zjechał z taśmy Nakamichi w roku 2002…
Nakamichi Cassette Deck 1 to część serii, do
której oprócz magnetofonów kasetowych przynależały także i inne sprzęty takie
jak Nakamichi Tuner, Nakamichi Receiver, Nakamichi Player, które miały
oznaczenia - 1, 2 lub 3.
Magnetofony tej serii były cztery: najwyższy trzygłowicowy
- Cassette Deck 1, Cassette Deck 1, 5 (bez funkcji Playback Azimuth) oraz
Casette Deck 2 (dwugłowicowy), a także edycja specjalna Cassette Deck 1 Limited
odróżniająca się tym, że dostępna była w kolorze srebrnym. Linia ta została wprowadzona do oferty katalogowej w 1990
roku i charakteryzowała się bardzo nowoczesnym wzornictwem jak na tamte czasy. Częścią
wspólną jest smukły front (zawsze z anodyzowanego aluminium) oraz podobny układ
przycisków w większości przypadków rozmieszczonych przy lewej i prawej
krawędzi, a stanowiące zintegrowany fragment panelu przedniego. Bardzo ciekawy
zabieg estetyczny.
Kilka słów o budowie
Magnetofon został wyposażony we wszystkie funkcje jakie
powinien mieć porządny sprzęt tego typu: trzy głowice (nagrywająca, kasująca
oraz odtwarzająca), systemy redukcji szumów Dolby-B i Dolby-C, filtr MPX, możliwość
używania trzech odmian taśm (metalowe, żelazowe i chromowe), regulację BIAS,
głośność nagrywania, etc.
Cassette Deck 1 jest bezpośrednim następcą modelu Dragon - oczywiście
odchudzonym, ale dużo rozwiązań z niego tu zastosowano. Najważniejszym
innowacyjnym patentem jest Playback Azimuth – funkcja ta polega na tym, że
głowica odtwarzająca zmienia kąt nachylenia podczas odtwarzania taśmy – w tym
celu na panelu przednim zainstalowano specjalne pokrętło, którym można ustawić
żądany kąt głowicy. Ma to duże znaczenie szczególnie przy odtwarzaniu kaset
nagranych na innych magnetofonach niż ten, ponieważ na „obcych” magnetofonach
ten kąt nachylenia przy nagrywaniu mógł być inny niż głowicy odtwarzającej –
niweluje się tę różnicę właśnie przy pomocy Playback Azimuth i ma to duży
potencjalnie korzystny wpływ dla dźwięku.
Wyświetlacz jest niezwykle kontrastowy, wyświetlają się na
nim słupki natężenia dźwięku – osobne dla lewego i prawego kanału. Muszę przyznać, że
wygląda to niezwykle intrygująco podczas odtwarzania taśmy, a nawet uroczo. Pojawiają
się także tu informacje o przesuwie taśmy (w tym licznik), aktywnym filtrze
redukcji szumów, etc.
Po prawej stronie panelu przedniego, tuż pod wyświetlaczem
znajduje się uchylana metalowa klapka, pod którą znajduje się cała masa
regulatorów użytecznych podczas nagrywania (ustawianie siły głosu, balans,
BIAS), odtwarzania (przyciski filtrów redukcji szumów Dolby i MPX), a także
liczne funkcje licznika – przewijanie taśmy do wybranego miejsca, pamięć, etc. Regulacja
Playback Azimuth umieszczona jest na środku frontu, podświetlana zieloną diodą.
Wrażenia z odsłuchu
Ten model jest moim drugim magnetofonem Nakamichi – do
niedawna miałem dwu-głowicowiec Nakamichi LX-3 (opis TU). Jest coś niezwykle specyficznego w
firmowej sygnaturze dźwięku Nakamichi. Można to opisać jako ciepły i
gładki dźwięk, potoczysty i jędrny o wspaniałej scenie. Nakamichi Cassette Deck
1 gra pełnym i otwartym dźwiękiem, bardzo poukładanym, czystym i nasyconym.
Jednak to średnie tony są jego głównym atutem – głos ludzki oddawany jest
nieprawdopodobnie autentycznie i wiernie, wokale charakteryzują się specyficzną
wysoką temperaturą, są energetyczne i powabne jednocześnie. Trudno ten styl
nawet do jakiegoś innego sprzętu przyrównać – może trochę do „lampowego”
dźwięku, ale tu nie ma tej lampowej okrągłości, a jest duża dosadność i
realizm, namacalność. Bas jest twardy i sprężysty, z przyzwoitym kompromisem
pod względem dynamiki i masy, lecz muszę przyznać, że nie schodzi tak nisko jak
w np. odtwarzaczu płyt CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, jest jednak wystarczająco
obfity.
Słuchanie za pośrednictwem magnetofonu złożonych partii
instrumentalnych zespołu amerykańskiego puzonisty Trombtone Shorty na albumie „Backatown”
(Verve) przyniosło dużą, a wręcz spektakularną dynamiczną grę, o bardzo
precyzyjnej scenie i kapitalnej stereofonii. Co istotne, cały przekaz pomimo,
że bardzo dokładny (a nawet bardzo „obecny” w pomieszczeniu) i mocny, nigdy nie
był agresywny, a raczej ciepły z lekkim rozmiękczeniem, które jak najbardziej w
tym przypadku można nazwać analogowym. Tu czuć mistrzostwo inżynierów
Nakamichi, którzy potrafili tak dostroić dźwięk swoich produktów w ten sposób,
że pokazują one wszelkie szczegóły i detale na pierwszym planie, świetnie
rozmieszczone w przestrzeni, ale odbierane jako przyjemne, bez przykrej
nachalności.
Konkluzja
Bardzo udany model magnetofonu Nakamichi, choć nie zdobył wielkiej popularności - jego premiera zbiegła się w czasie z największą amplitudą zachwytu płytą CD. Plus to ładne wzornictwo, logiczne. Bardzo dużo funkcji
odtwarzania i nagrywania, w tym świetny mechanizm zmiennego nachylenia głowicy
odtwarzającej – Playback Azimuth. Gładki i rzetelny dźwięk, barwa średnicy
nieomal referencyjna, bas dobry - lekko miękki i wielopoziomowy, lecz bez sejsmicznych umiejętności.
Informacje o opisywanym modelu: TUTAJ.
Tzw. serwisówka: TUTAJ.
A co z pionowym cassette deck z dwoma kieszeniami z przełącznikami sensorowymi gdzie można było przegrywać z kasety ma kasetę
OdpowiedzUsuńA jaki to konkretnie model? Może da się go ściągnąć na recenzję.
UsuńIle kosztował w 1990roku?
OdpowiedzUsuńZdaje się, że około 900 USD.
UsuńMoim skromnym zdaniem odchudzenie tego modelu w stosunku do zacnych poprzedników poszło za głęboko. Brakuje w nim funkcji kalibracji taśmy, czy to ręcznej, z pomocą generatorów wewnętrznych (jak w modelach ZX9 i ZX7), czy automatu jak u konkurencji np w AKAI GX-F95. Z pewnością poprawiłoby to jeszcze bardziej parametry dźwięku z taśmy. Zwykła regulacja BIASu nie pozwala na pełne wykorzystanie parametrów taśmy.
OdpowiedzUsuń