Polpak

niedziela, 4 marca 2012

Wzmacniacz lampowy Xindak MS-8




Wstęp
Po niedawnej recenzji wzmacniacza hybrydowego Xindak XA-6900 (wersja 2011r.) opartego na lampach Electro-Harmonix 6922 w sekcji przedwzmacniacza przyszła pora na prawdziwie kanoniczną lampową konstrukcję – Xindak MS-8 skonstruowaną na słynnych pentodach mocy EL34. Lampa EL34 została   przedstawiona światu przez Philpsa w 1949 roku i była rozwinięciem wypuszczonej rok wcześniej EL60 (też przez Philipsa), która nie przyjęła się na rynku ze względu na nietypowy 9-cio nóżkowy cokół. W USA zaczęto jednocześnie produkcję wiernej kopii EL34 o symbolach 6CA7. Te lampy szybko zdobyły olbrzymią popularność i stosowano je powszechnie we wzmacniaczach audio średniej mocy, a później także we wzmacniaczach gitarowych. Obecnie lampa EL34 i jej odpowiedniki cieszą się ponownie dużym uznaniem wśród melomanów i audiofili ze względu na jej parametry techniczne i dźwiękowe, które cechuje duża możliwa moc do uzyskania oraz ich specyficzne ciepło i słodycz barwy, a także obfity, sprężysty bas. Stąd jest bardzo powszechnie montowana w stopniach wyjściowych współczesnych wzmacniaczy lampowych.  Charakterystyka lampy EL34 dostępna w radiomuseum.org: TU

Wzmacniacz został wypożyczony do testów z firmy Polpak, polskiego dystrybutora marki Xindak.




Budowa
Xindak MS-8 to nowy wzmacniacz w ofercie firmy (i posiadający bliźniaczy model MS-9 z lampami KT88). Działa w konfiguracji push-pull i dysponuje mocą 2 x 32W. Oprócz 4. lamp EL34 (Shuguang) ma także pojedynczą 12AX7 (Shunguang) oraz dwie lampy 6N8 – tu 6SN7GT (też firmy Shuguang). Jest dość ciężki, bo ma aż 28 kg, ale duża masa to standard wśród wzmacniaczy lampowych. Xindak nieco odświeżył design nowej linii wzmacniaczy lampowych oraz tranzystorowych – obecny, moim zdaniem, jest bardziej elegancki, bo skromniejszy i bardziej prosty.

Model MS-8 wygląda dość surowo, ale całkiem wytwornie i stylowo. Ciekawie komponuje się szczotkowane aluminium przedniego panelu z anodyzowaną czernią górnej pokrywy na lampy (którą można zresztą łatwo zdemontować) oraz korpusu. Pod klatką na lampy znajdują się trzy puszki ukrywające transformatory: jedna większa środkowa (z aluminiową płytką na wierzchu i z dodatkowo przykręconą tabliczką znamionową) oraz dwie mniejsze po lewej i prawej stronie. 4. lampy EL34 umieszczono w tylnym rzędzie, a pozostałe 3. - w przednim. Wygląda to schludnie i logicznie. Przednia aluminiowa płyta jest minimalistyczna – można tam znaleźć wyłącznie dwa pokrętła oraz kilka lampek. Jedno pokrętło to potencjometr, a drugie to selektor wejść – do Xindaka można podłączyć 3. źródła poprzez gniazda RCA oraz 1. przez XLR. O aktualnie wybranym źródłu zawiadamia stosowna zielona dioda, a czerwona informuje o przyłączeniu do zasilania. Niestety, włącznik sieciowy umieszczono z tyłu urządzenia – tuż nad gniazdem sieciowym. Bardzo nieporęczne to rozwiązanie, tym bardziej, że nie można włączyć wzmacniacza „z pilota”. Sam pilot zdalnego sterowania jest identyczny jak np. w Xindak XA-6900 – zawiera wszystkie niezbędne funkcje do obsługi sprzętu.

Wracając jeszcze do tylnej części wzmacniacza, dodam, że znajdują się tam odczepy głośnikowe – osobne dla 4 Ohm i osobne dla 8 Ohm. Terminale utrzymane są w stylu WBT. Porządne i solidne. Wzmacniacz stoi na 4. stabilnych nóżkach – od góry metalowych, a od dołu gumowych, z lekka zaokrąglonych.

Ciekawym zabiegiem estetycznym jest przykręcenie do osłony na lampy metalowej owalnej tabliczki z logo „Xindak” – dodaje to wzmacniaczowi szyku i wywiera wrażenie luksusu, dystynkcji.




Wrażenia z odsłuchu
Po przyłączeniu wzmacniacza do zasilania zapala się na froncie czerwona lampka sieciowa, a niebieska dioda obok zaczyna mrugać. Nie wcześniej jak po mniej więcej 30. sekundach urządzenie zaczyna grać. Xindak zdecydował się, podobnie jak i w innych swoich konstrukcjach lampowych, wyposażyć urządzenie w opróżnienie włączenia – najpierw rozgrzewane są lampy prądem stałym, a dopiero później (po ich wstępnym rozgrzaniu) włącza się pozostała część układów wzmacniacza. Ta funkcja ma olbrzymie znaczenie dla trwałości lamp elektronowych.

Przed przystąpieniem do odsłuchów (oprócz oczywistego wygrzania wzmacniacza) wymieniłem fabrycznie zainstalowaną lampę sterującą Shuguang 12AX7 na Tung-Sol 12AX7, a parę Shunguang 6NS7 na radzieckie militarne – 6H8C. EL 34 pozostawiłem bez zmian, czyli tu Shunguang EL34. Dlaczego wymieniłem stockowe na takie właśnie lampy, a nie na inne? Odpowiedź jest prosta - bo je lubię. W trakcie różnych empirycznych moich doświadczeń z lampami elektronowymi, właśnie te powyżej wymienione, wypadały dźwiękowo najlepiej, bo zawsze przyjemnie i dużą muzykalnością.

Na początek muszę napisać, że bardzo, ale to bardzo lubię dźwięk wzmacniaczy lampowych i ich specyficzną ciepłą sygnaturę grania, więc nie spodziewałem się być zaskoczony nowym Xindakiem. I rzeczywiście – nie pomyliłem się! Chiński wzmacniacz gra typowo lampowo – z wyczuwalną dużą słodyczą, z okrągłymi krawędziami nut, emocjonalnie i gorąco. Ale przy tym wszystkim - z dużą masą zawierającą dużo tłuszczu i kalorii, w pięknej żywej manierze ekspresyjności barw oraz wypukłości średnicy, ale równolegle także precyzyjnie i delikatnie, przy czym owa precyzja dotyczy raczej wyobrażenia całościowego przekazu, jego skali i rangi dźwięku, niż pojedynczych mikro-detali. Lampowa poduszka dźwięku przykrywa nieco poszczególne pierwiastki tonów, które są obecne w przestrzeni, ale nie są wysuwane na pierwszy plan, a raczej pozostają w odwodzie, za kotarą. Jednak umiejscowienie instrumentów oraz głosów w przestrzeni jest dokładne - każdy z nich ma swoje ściśle przyporządkowane miejsce, lecz jest to raczej plama na scenie, a nie punkt. Innymi słowy, trójwymiar jest określany skrupulatnie przez wzmacniacz, ale zarysy dźwięków są trochę zaokrąglone, a przez to są wyraźne, lecz nie zawsze wybitnie szczegółowe. Typowa lampowa maniera, która pozwala cieszyć się miękkim, aczkolwiek swobodnym i nienachalnym przekazem, przez co wzmacniacz pokazuje więcej muzyki niż niejeden tranzystor.

Wzmacniacz Xindak posiada w brzmieniu tą lampową specyficzną potoczystość i aksamitność, ale z żadnym wypadku nie można powiedzieć, że jest zbyt ugrzecznione (uładzone), czy nie daj Boże – zbyt rozmiękczone. Przez cały czas emocje utrzymywane są w naturalnej pozycji i nie ma tu za dużego wyostrzenia, czy przesycenia barw, sprawiającego, że brzmienie zaczyna być zbyt wolne i przeciążone.

Osobnego omówienia wymagają niskie tony. Są one odbierane jako substancjonalne, z poczuciem ich dużej masy, dociążenia, a zarazem są ściśle skorelowane z pozostałymi zakresami, bo nie wysuwają się do przodu, przed szereg - są punktualne i ze zgrabną potęgą tworzą konstrukcję podtrzymującą cały pozostały przekaz. Poza tym basy wykazują dużą dozę autentyczności – są muskularne i jędrne, ale gasną dość szybko – nie dudnią, nie rozlewają się niepotrzebnie. Bardzo podobała mi się w nich punktualność i cielesność, poczucie obecności, a także ich dźwięczność wykazująca się dużą kulturą oraz niezwyczajną solidnością.

Cała średnica oddawana jest z dużą otwartością i bezpośredniością. A równocześnie miękko i z wyważeniem. Jak to wzmacniacze lampowe często czynią z dźwiękiem – jest on bliski i z lekka wygięty do przodu, przez co zarówno wokale i instrumenty grające głównie środkiem (np. fortepian lub gitara akustyczna) odbierane są jako niedalekie – wręcz dostępne na wyciągnięcie ręki, co sprzyja ułudzie obecności muzyków w pomieszczeniu odsłuchowym. Nie muszę dodawać, że wokale czarują bezpretensjonalnym ciepłem i są nacechowane dużymi emocjami i temperaturą.

Ogólna klasa dźwięku wzmacniacza jest na wysokim poziomie. Na wyższym niż by wskazywała cena urządzenia. Xindak MS-8 to nie jest jednak przykład urządzenia klasy hi-end, ale nienagannej i uczciwej klasy średniej audio.




Dobór kolumn
Testowałem wzmacniacz z 3. parami kolumn: monitorami tubowymi Xindak MS-1201, podłogowymi Vienna Acoutstics Mozart Grand oraz podstawkowymi Pylon Pearl Monitor. Najwięcej emocji i wrażeń przyniósł zestaw pierwszy.

Tubowe monitory Xindak MS-1201 prawdziwie oczarowały bardzo   zróżnicowaną paletą barw, wielopłaszczyznowymi planami oraz referencyjnymi sprężystymi oraz plastycznymi basami. Xindaki zagrały bardzo, ale to bardzo namacalnie i bezpośrednio. Można było poczuć się jak na sali koncertowej, bo przekaz bliski był autentyczności. Realistyczny.

Z kolumnami Vienna Acoustics Mozart Grand wzmacniacz Xindaka poradził sobie bez żadnych kłopotów – opanował je w całości i nadał im swój rytm oraz tempo. Dźwięk tej pary okazał się być mniej nasycony niż poprzedniego zestawu, ale nadal z pełnym temperamentem dźwięków oraz z dużym nasyceniem masą i dynamiką. Z ładną plastycznością i świetną stereofonią.

Z Pylon Pearl Monitor, pomimo tego, że to najtańsze głośniki używane w powyższym teście wzmacniacz lampowy Xindak także ukazał sporo swoich zalet. Przede wszystkim Pylony nie miały najmniejszych problemów z budową sceny, którą skonstruowały bardzo szeroko, a także dość głęboko. Poszczególni muzycy zostali precyzyjnie na niej poustawiani, a ich instrumenty zabrzmiały żywo i dużą namacalnością. Ponadto brzmienie było swobodne i nacechowane dużą energią, choć nie z taką dużą naturalnością jak z Xindaków czy Vienny. Dużym atutem Pylonów był natomiast fakt, że pomimo swoich niewielkich gabarytów zagrały bardzo obszernym i rozległym dźwiękiem, który wydawał się być większy niż wydobywający się z monitorów. Pełny i dokładny.






Konkluzja
  1. Xindak MS-8 to bardzo udany wzmacniacz na lampach EL34. Rzetelnie i rozmyślnie zbudowany z porządnych materiałów, brak w nim jakiejkolwiek tandety. Jest wspaniale masywny i ciężki. Posiada elegancki design nawiązujący do najlepszych wzorców konstrukcji lampowych – między innymi tych japońskich.
  2. Wzmacniacz o ładnej barwie dźwięku – przyjemnej i przywodzącej na myśl konstrukcje o wiele droższe. Bas wysokiego gatunku, z lekka zaokrąglony, ale z kapitalnym atakiem i nieograniczoną swobodą. Piękna emocjonalna i bogata średnica, ale nieprzesłodzona. Szczegółowość trochę gorsza niż charakteryzująca wzmacniacze tranzystorowe w podobnym pułapie cenowym, ale typowa dla przekazu lampowego.
  3. Urządzenie współpracujące chętnie z różnymi głośnikami, choć najlepiej z wysoko skutecznymi. W tym teście w najwyższym stopniu zgrały się z monitorami tubowymi Xindak MS-1201, ale z pozostałymi używanymi kolumnami w recenzji również nieźle kooperujące. Bez wysiłku i wiarygodnie.
  4. Rekomendacja „Stereo i Kolorowo – Underground”!

Dane techniczne
Konstrukcja: zintegrowany wzmacniacz lampowy, konfiguracja push-pull
Moc wyjściowa: 32 W (8 Ohmów)
Pasmo przenoszenia: 10 Hz – 20 KHz
SNR: > 89 dB
THD: 0,35 % 91 KHz/2V)
Lampy na stopniu końcowym: 4 x EL-34
Lampy w sekji przedwzmacniacza: 1 x 12AX7, 2 x 6N8 (6SN7GT)
Wejścia: 3 x RCA, 1 x XLR
Masa: 28 kg
Wymiary: (W x S x G): 220 x 450 x 375 mm
Wyjścia: złącza głosnikowe WBT dla 8 Ohm i 4 Ohm
Pilot zdalnego sterowania: tak

Link na stronę producenta: TUTAJ

System testowy
Wzmacniacze: Accuphase E-213 oraz Yaqin MC-100B.
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Xindak MS-1201 oraz Pylon Pearl Monitor.
Źródła: odtwarzacz płyt CD - Musical Fidelity A1 CD-PRO, gramofon - Clearaudio Emotion oraz magnetofon kasetowy Nakamichi Cassette Deck 1.
Akcesoria antywibracyjne: Rogoz-Audio.
Kable: różne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz będzie oczekiwać na moderację