Wstęp
Już od kilkunastu lat produkty chińskie audio cieszą się
sporą popularnością i uznaniem na świecie, często dlatego, że są stosunkowo
tanie. Wiele zachodnich firm audio
przeniosło całą lub część produkcji do Państwa Środka, niektóre wstydliwie po
cichu, a inne bez skrępowania – jawnie. Duża część firm ukrywa (no powiedzmy,
nie chwali się) dalekowschodnią proweniencją przed potencjalnymi
nabywcami/użytkownikami – stąd zamawia tam tylko niektóre płytki, zespoły
elektroniczne, czy obudowy i dopiero w swoim kraju dokonuje ostatecznego
montażu, tak by móc na tabliczce znamionowej postawić stempel inny niż „made in
China”. Nie będę przytaczał przykładów, bo myślę, że dla każdego internauty
takie śledztwo jest dość proste. Natomiast część firm bez wahania (lub z
niewielkim) przeniosło całe linie produkcyjne do ChRL i na tych urządzeniach naturalnie
można znaleźć informacje, że dany sprzęt został tam wyprodukowany. Tak czyni z
większością swoich modeli np. Yamaha, Rotel, Matantz, Denon, Cambridge Audio,
Harman-Kardon i wiele innych. Osobnym zagadnieniem jest fakt, że spora ilość
zachodnich firm została przejęta/kupiona przez Chińczyków i pozostała z nich
jedynie stara nazwa, a prace konstrukcyjne oraz produkcja odbywa się
najczęściej w kraju nowych właścicieli – np. Quad, Sherwood, Castle, etc.
Najbardziej interesującym jednak jest to, że wiele przedsiębiorstw audio
stricte chińskich, bez niepotrzebnego podszywania się pod zachodnie marki,
stopniowo i powoli zdobywają świat audiofili. Są to takie marki jak Cayin Audio,
Opera Consonance, Yaqin czy właśnie Xindak, który przez kilkanaście ostatnich
lat potrafił zdobyć sobie wielkie uznanie i renomę wśród wielu użytkowników.
Kilka słów o firmie Xindak
Chińskie słowo „xindak”: 求实 求真 oznacza mniej więcej - „poszukiwana
realistyczna prawda”.
Firma została założona w roku 1988 w mieście Czengdu
(prowincja Syczuan, środkowe Chiny) jako Chengdu Xinda Audio & Lighting
Equipment Factory i początkowo zajmowała się produkcją kondensatorów,
okablowania oraz elementów oświetlenia. Start w świat hi-fi to rok 1991, kiedy
to zaangażowała się z początku w handel urządzeniami audio, a następnie we
własne tego typu konstrukcje. W roku 1993 założyciel firmy, pan Ling Junyan
opublikował głośny artykuł w lokalnej prasie „Trzy częstotliwości audio i
hi-fi” oraz nastąpiła zmiana nazwy przedsiębiorstwa na Chengdu Xinda Audio
Manufacturing Co. Ltd, a także została przyjęta ostatecznie marka „xindak” jako
nazwa produktów. Dalszy rozwój następował już błyskawicznie – w 1998 roku
zostały po raz pierwszy wyeksportowane sprzęty audio – najpierw do Australii,
Singapuru oraz Tajwanu, a następnie i do innych krajów. W 1999 roku nastąpiła
kolejna zmiana nazwy – tym razem na Xindak Electronic Co. Ltd, którą jest do
dziś. Początek XXI wieku to skonstruowanie pierwszego DACa Xindak, uruchomienie
produkcji wzmacniaczy lampowych, kabli hi-fi, odtwarzaczy płyt CD oraz
jednoczesny sukces marketingowo-sprzedażowy na całym świecie. Dobra passa firmy
trwa do dzisiaj – marka Xindak zdobyła zaufanie wielu użytkowników hi-fi oraz
jest synonimem solidności i wysokiej jakości konstrukcji przy rozsądnej,
konkurencyjnej cenie. Jubileusz 20-lecia powstania segmentu produkcyjnego audio
hi-fi Xindak uczcił serią „XX Anniversary” będącą wejściem firmy w segment
high-end. Obecnie na rynku dostępnych jest kilkadziesiąt różnych produktów z
logo Xindak: wzmacniacze lampowe, tranzystorowe, odtwarzacze płyt CD i
sieciowe, kolumny, kable i przewody, listwy zasilające i wiele innych. Duża
część produktów zdobyła różnorodne wyróżnienia i nagrody wielu periodyków audio
oraz podczas wystaw sprzętu hi-fi.
Do moich zaś rąk trafił nowy wzmacniacz hybrydowy
Xindak XA-6900… Urządzenie do testu zostało wypożyczone od polskiego dystrybutora
marki Xindak – firmę Polpak Polska z Reguł k/Warszawy.
Budowa
Wzmacniacz reprezentuje nową szkołę chińską pod względem
designu, bo dotychczasowe wzornictwo sprzętu z tego kraju cechowało się
nadmierną ekspresją (delikatnie mówiąc) i często przesadą – chociażby w
stosowaniu niebieskich, silnie świecących, lampek lub udziwnieniem kształtów
obudowy, które były tak „oryginalne”, że przez to bardzo typowe dla konstrukcji
z Państwa Środka. Na szczęście Xindak już kilka dobrych lat temu zaniechał
takich praktyk i obecne produkty charakteryzują się większą powściągliwością
oraz skromnością formy. Model XA-6900 jest nową wersją poprzedniego (o takich
samych symbolach) – jego światowa premiera miała miejsce w zeszłym roku, a
polska - kilka tygodni temu.
Xindak XA-6900 prezentuje się bardzo przednie – od razu przypadł
mi do gustu pod względem estetyki i wykończenia, która jest wyważona, lecz solidna
i schludna. Mam pewne skojarzenia i konotacje dotyczące jego projektu (wyglądu)
z urządzeniami angielskiej manufaktury Exposure – prostota linii oraz ergonomia
i funkcjonalność. Użyte materiały do budowy są porządne, a sama konstrukcja
jest solidnie zbudowana. Masa to 17 kg - sporo!
Na pięknym froncie ze szczotkowanego aluminium centralnie umieszczono
dużą gałkę (także aluminiową) potencjometru, a nad nią wyświetlacz skali
wzmocnienia świecący mocno, acz nienachalnie czerwonym światłem. Wyświetlacz
zresztą można przyciemnić, choć jego blask nie razi oczu nawet w bardzo ciemnym
pokoju. Po prawej stronie znajduje się selektor wejść (w postaci aluminiowego
przycisku) a nad nim cztery wgłębienia w płycie, wewnątrz których zainstalowano
czerwone diody, które indykują aktualnie wybrane źródło. Analogicznie
postąpiono po lewej stronie czołowego panelu – przycisk sieciowy, a nad nim dwa
żłobienia z diodą sygnalizującą pracę urządzenia oraz odbiornik IR zdalnego
sterowania. Sam pilot to dość pokaźnych wymiarów (i masy) kawałek aluminium
zawierający podstawowe funkcje. Estetyczny.
Z tyłu znajdują się dwie pary porządnych, zakręcanych
terminali głośnikowych a‘la WBT. Co ciekawe, oprócz dwóch wejść analogowych RCA
producent umieścił także parę symetrycznych XLR – nieczęsta to praktyka w tej kategorii
cenowej. Brawo, bo uważam ten typ gniazd za najbardziej poręczny, niezawodny i
solidny, a musi tak być skoro cały świat profesjonalny używa takich wtyków i gniazd,
– bo są najmniej narażone na ewentualne uszkodzenie lub zakłócenia a do tego
relatywnie tanie. A jeszcze bardziej interesująca jest obecność wejścia USB, do
którego można bezpośrednio (za pomocą odpowiedniego kabla, oczywiście)
podłączyć komputer - świetny pomysł. Wzmacniacz posiada także wyjście liniowe
na subwoofer. Od spodu zamontowano cztery duże (szerokie i wysokie) nóżki od
góry chromowane, a od połowy z gumy zaokrąglającej się do dołu. Efektowne. Na
zdjęciu poniżej stojące dodatkowo na białych podkładkach Rogoz-Audio BW-40.
Wnętrze wzmacniacza, podobnie jak obudowa, prezentuje się
niezwykle pięknie, fantastycznie – proste i logiczne rozmieszczenie układów
zasilania oraz wzmacniacza (przedzielone dużym radiatorem), a w nim sekcji
przedwzmacniacza i końcówek mocy naprawdę cieszy oczy niczym kunsztowny obraz. Porządek
jak w bombonierce, każdy element ma swoje przypisane miejsce. W przedwzmacniaczu
umieszczono dwie lampy elektronowe - podwójne triody mocy o średnim wzmocnieniu
6922 rosyjskiego Electro-Harmonixa, a w końcówkach mocy dwie pary tranzystorów
mocy Toshiba, które produkują po 100 Wat na kanał przy obciążeniu 8 Ohm. Poza
tym, od razu uwagę zwraca obecność dwóch bardzo dużych transformatorów toroidalnych po jednym na każdy kanał – nieczęsto spotykana jest taka „rozrzutność”
wśród producentów, a tu w Xindaku ma się dzięki temu gwarancję solidnego prądu
dla końcówek mocy napędzających kolumny głośnikowe. Na pokładzie znajduje się
także kość DACa, do którego sygnał doprowadzany jest przez wejście USB z zewnętrznego
komputera – prawdziwa multimedialność w praktyce. Dodam jeszcze, że
zastosowano tu potencjometr cyfrowy.
Wrażenia z odsłuchów
Do tej pory nigdy jeszcze nie opisywałem wzmacniacza
zintegrowanego hybrydowego (za wyjątkiem wzmacniacza słuchawkowego Musical
Fidelity X-Can v.3), czyli urządzenia łączącego w sobie lampy w sektorze
przedwzmacniacza oraz tranzystory w sekcji końcówek mocy. Najprawdopodobniej
konstruktorom hybryd przyświeca idea połączenia gładkości i miękkości dźwięku
lampowego z jednoczesną dużą mocą tranzystora. Zobaczymy!
Po włączeniu przycisku sieciowego zapala się czerwona lampka
sieciowa, a druga lampka w selektorze źródła zaczyna mrugać. Dopiero po
kilkunastu sekundach z głośników zaczyna dobiegać dźwięk – jest dobrze!
Producent wyposażył Xindaka w opóźnienie włączenia, po to by prąd stały
najpierw zdążył rozgrzać lampy – rzecz godna uwagi, bo sprzyjająca żywotności
lamp oraz dźwiękowi, choć ten swe optymalne parametry osiąga dopiero po kilkunastu
minutach wygrzania.
Jako wzmacniacz odniesienia posłużył stricte tranzystorowy
Accuphase E-213, a także lampowy Yaqin MC-100B. Korzystałem z odtwarzacza płyt
CD Musical Fidelity A1 CD-PRO oraz z gramofonu Clearaudio Emotion. Testowe kolumny to Vienna Acoustics
Mozart Grand, Usher S-520 oraz Pylon Pearl Monitor.
Urządzenie, choć niedrogie (około 3 500 PLN) ma wiele do
zaoferowania pod względem dźwięku, przede wszystkim jeśli chodzi o tzw. kulturę
dźwięku i muzykalność we wszystkich słyszalnych zakresach. Do uszu słuchacza,
po wstępnym rozgrzaniu urządzenia dobiega bardzo miły i aksamitny przekaz
jednocześnie o dużej dynamice oraz mocnym, wyraźnym basie. Bardzo tu czuć
lampową proweniencję, bo taka gładkość w brzmieniu przypomina nieznacznie Yaqin
MC-100B, przy czym Xindak zapewnia więcej słyszalnych mini-szczegółow. Ogólnie
przekaz jest obfity i bogaty z dużą dozą detaliczności, a także z ciekawą plastyką.
Scena rozciąga się zarówno wszerz jak i w głąb, co jest najczęściej przymiotem
sprzętów z wyższej klasy. Plastyczność objawia się także przy reprodukcji
poszczególnych instrumentów, bo kiedy muzyk gra na gitarze, wyraźnie słychać
drgania strun oraz ich rezonans w pudle, a kiedy na trąbce – gradient przyrostu
natężenia tonu i aurę wokoło. Fortepian ma zauważalne (rozróżnialne) klawisze
lewej i prawej ręki, choć jak to zazwyczaj jest – uprzywilejowana jest prawa
ręka, co wynika z większej łatwości odtwarzania (i zapisu) nut z zakresu
średniego i wysokiego, niż niskiego (basowego).
Na płycie Julii Hulsmann Trio „Imprint” (ECM/Universal)
fortepian pokazany jest niezwykle przekonywująco i blisko, co jest po części
także zasługą wybornej realizacji nagrania, ale Xindak tą dobrą rejestrację
dodatkowo uwypukla i dodaje jej tzw. powietrza, czyli całościowego nastroju i
energii. Perkusja podana jest rytmicznie i bez opóźnień, wszystkie bębny i
czynele słychać punktualnie i z dużym bitem, choć nie tak wielkim jak w Yaqin
MC-100B, który pod względem produkcji referencyjnego basu jest mistrzem.
Kontrabas, podobnie jak perkusja, ma dobre tempo i słyszalne są wszystkie jego,
nawet te najniższe, tony, ale nie zawsze są one jednoznacznie sprecyzowane - rozmywają się. Tu trzeba dodać, że separacja dźwięków jest naprawdę
niezła, lecz nie tak doskonała jak np. we wzmacniaczu Hegel H200 lub nawet
Accuphase E-213, ale Xindak pod tym względem i tak wiele potrafi, wydaje się,
że nawet więcej niż konkurencja w podobnym zakresie cenowym.
Elektronika duetu Komendarek/Rudź na płycie „Unexplored Secrets of REM Sleep” (Generator) zagarnęła cały pokój odsłuchowy dla siebie, bo słychać ją było niemal wszędzie, a jej ekspresja oraz natężenie chwilami osiągały wysokie poziomy, co czyniło tę muzykę bardzo prawdziwą i wierną, o ile takiego określenia można użyć dla sztucznych syntezatorów. Nawiasem mówiąc, świetna płyta – polecam.
Elektronika duetu Komendarek/Rudź na płycie „Unexplored Secrets of REM Sleep” (Generator) zagarnęła cały pokój odsłuchowy dla siebie, bo słychać ją było niemal wszędzie, a jej ekspresja oraz natężenie chwilami osiągały wysokie poziomy, co czyniło tę muzykę bardzo prawdziwą i wierną, o ile takiego określenia można użyć dla sztucznych syntezatorów. Nawiasem mówiąc, świetna płyta – polecam.
Osobne omówienie należy się sposobowi reprodukcji wokali
przez opisywaną hybrydę. Jak wzmacniacz lampowy komponuje ludzki głos wiadomo –
ciepło, a nawet gorąco, z dużymi emocjami i zazwyczaj z piękną barwą. Natomiast
Xindak stoi raczej po stronie naturalności i wierności, a nie dodaje od siebie
już tej ciepłoty i energii, choć uczciwie należy napisać, że śpiew brzmi
wiarygodnie i blisko, ale jednocześnie spokojniej i delikatnie - z dużą
swobodą.
Co ciekawe, najlepiej zgrywały się z Xindakiem głośniki podstawkowe Pylony
Pearl Monitor, które jakby były stworzone specjalnie dla Xindaka XA-6900.
Stworzyły frapującą i oryginalną synergię, połączyły swoje silne strony dla
korzyści dźwiękowych – ich wspólna energia stworzyła żarliwy i intrygujący
dźwięk, który posiadał odpowiednią namacalność, jędrność basów oraz szeroką
scenę z dużą ilością barw i tonów.
Z Usher S-520 stało się podobnie jak z Pylonami, ale dźwięk
był ciut mniejszy i z bardziej ubogą dynamiką. Natomiast poziom estetyki wokali
znacząco zyskał na całej skali. Podobnie jak selektywność instrumentów.
Nie podobało mi się, natomiast zestawienie z kolumnami Vienna
Acoustics Mozart Grand. Coś tu się rozchodziło, interferowało, rozłaziło nieco
– plastyczność owszem była, ale taka z lekka nadmuchana, bombastyczna, a basy
niekiedy wręcz buczały. Mówiąc krótko, te sprzęty nie przystają do siebie, nie
zgrywają się. I tak bywa niekiedy, co zrobić. Ale trochę szkoda, bo bardzo
lubię głośniki Vienny.
Podsumowanie
- Wzmacniacz hybrydowy łączący w sobie delikatność i ciepłotę przekazu lampowego z dużą dynamiką typową dla tranzystora. Sposób gry bardzo oryginalny i jako taki przyjemny, niemęczący o dużej dozie kulturalności i muzykalności. Wysokie tony pozbawione są jaskrawości i krzykliwości.
- Budowa, zarówno zewnętrzna i wewnętrzna – wzorowa. Bardzo solidne materiały zastosowane w konstrukcji, a ona sama wykonana niezwykle porządnie i precyzyjnie.
- Xindak XA-6900 to urządzenie bardzo uniwersalne, wyposażone w dwie pary wejść RCA, jedno XLR, a także wejście USB do podłączenia komputera. Co ważne, wewnątrz znajduje się DAC, więc po podłączeniu przez wejście USB odpada konieczność zakupu dodatkowego przetwornika cyfrowo-analogowego. Poza tym wzmacniacz ma także wyjście na subwoofer.
- Ogólne wrażenia z testu są korzystne – to wzmacniacz z duszą do grania muzyki, wrażliwy i mocny, jednocześnie. Delikatny i energetyczny. Z dobrą, konkurencyjną ceną, choć wymagający trochę uwagi przy doborze optymalnych współpracujących kolumn.
Dane techniczne
Konstrukcja – hybrydowy wzmacniacz zintegrowany
Przedwzmacniacz – lampowy – lampa Electro-Harmonix 6922
Końcówki mocy – tranzystorowe – tranzystory 2SA1943/2SC5200
Moc wejściowa – 2 x 100 W
Zniekształcenia <
0,15%
Stosunek sygnał-szum > 90 dB
Pasmo przenoszenia – 10 Hz – 100 kHz
Wejścia – 2 RCA, 1 XLR, 1 USB
Czułość wejścia – 300mV
Wymiary (W x S x G) – 148 mm x 430 mm x 401 mm
Masa – 17 kg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz będzie oczekiwać na moderację