Wstęp
Klika tygodni temu gościłem u siebie w domu wzmacniacz Hegel
H200 (recenzja TU), który wywarł na mnie piekielnie korzystne wrażenie –
napisałem nawet w recenzji, że do kwoty 30 000 zł ten model nie ma realnej
konkurencji. I podtrzymuję tę opinię. Kiedy więc, przystąpiłem do testów
najniższego wzmacniacza w ofercie Hegel – H70 obawiałem się, że mając w świeżej
pamięci wspaniały dźwięk H200, niechybnie rozczaruję się jego mniejszym bratem.
Od razu mogę uspokoić Czytelnika,
że nic takiego nie nastąpiło.
Hegel H70 został wypożyczony do testów z salonu audio Premium Sound w Gdańsku
Budowa i wrażenia ogólne
Nie chcę koncentrować się na wszystkich elementach budowy,
bo łatwo o nich poczytać w sieci, napiszę jedynie o ogólnych odczuciach
własnych oraz bardziej interesujących szczegółach.
Wzmacniacz, wbrew pozorom, nie jest wcale mały ani lekki. To
jest porządny kawał sprzętu – waży 17 kg, a to nie mało jak na najniższy model
serii. Podobnie jak i Hegel H200, wywiera korzystne wrażenie estetyczne – chłodny i surowy design, lecz jednocześnie schludny i uporządkowany. Ergonomia na wysokim poziomie –
włącznik sieciowy to duży okrągły przycisk, nad nim umieszczono niebieską diodę
zaświadczającą o pracy. Po prawej części frontu zamontowano gałkę potencjometru.
Niestety, tym razem bez podświetlenia diodą (jak w H200). Po lewej stronie znajduje się selektor źródeł (z diodą sygnalizującą dane źródło) – to duża
gała, którą można wybrać jedno spośród 6. dostępnych do przyłączenia źródeł z
tyłu urządzenia: 4. analogowych (3. pary RCA i 1. symetryczne XLR) oraz 2.
cyfrowe – USB i przełączane osobnym hebelkiem wejście koaksialne na Toslink lub
elektryczne. Czyli w sumie H70 ma aż 7. wejść - prawdziwy multimedialny raj! Nie
muszę dodawać, że te 3. wejścia cyfrowe doprowadzają zewnętrzny sygnał do
wewnętrznego DACa.
Łyżką dziegciu, w beczce miodu jest (analogicznie jak w H200) brak pamięci ostatniego wybranego źródła w selektorze wejść, bo po włączeniu urządzenia automatycznie ustawiane jest na wejścia XLR. Mnie to drażni, bo lubię włączyć rano sprzęt w taki sposób, aby od razu słuchać radio, a w Heglu potrzebne są dodatkowe manipulacje gałką (lub pilotem), bo trudno podłączać radioodbiornik do gniazd zbalansowanych. Ot, takie to moje starokawalerskie przyzwyczajenie i kwękanie. Przepraszam za dygresję.
Wzmacniacz stoi na 3. wysokich oraz twardych metalowych nóżkach – i tak jak w H200, bez miękkiego spodu. Konieczne jest więc użycie jakichś podkładek. Użyłem stóp antywibracyjnych BW40 firmy Rogoz-Audio, zresztą świetnych i kosztujących bardzo umiarkowane pieniądze – polecam. Innym zalecanym rozwiązaniem jest ustawienie sprzętu na platformie antywibracyjnej – u mnie to podstawa Rogoz-Audio 3SG40 (recenzja TU), która przynosi dużą poprawę w strukturze dźwięku.
Łyżką dziegciu, w beczce miodu jest (analogicznie jak w H200) brak pamięci ostatniego wybranego źródła w selektorze wejść, bo po włączeniu urządzenia automatycznie ustawiane jest na wejścia XLR. Mnie to drażni, bo lubię włączyć rano sprzęt w taki sposób, aby od razu słuchać radio, a w Heglu potrzebne są dodatkowe manipulacje gałką (lub pilotem), bo trudno podłączać radioodbiornik do gniazd zbalansowanych. Ot, takie to moje starokawalerskie przyzwyczajenie i kwękanie. Przepraszam za dygresję.
Wzmacniacz stoi na 3. wysokich oraz twardych metalowych nóżkach – i tak jak w H200, bez miękkiego spodu. Konieczne jest więc użycie jakichś podkładek. Użyłem stóp antywibracyjnych BW40 firmy Rogoz-Audio, zresztą świetnych i kosztujących bardzo umiarkowane pieniądze – polecam. Innym zalecanym rozwiązaniem jest ustawienie sprzętu na platformie antywibracyjnej – u mnie to podstawa Rogoz-Audio 3SG40 (recenzja TU), która przynosi dużą poprawę w strukturze dźwięku.
Nie wiem, czy ktoś już opisywał fakt, że Hegel do swoich
urządzeń proponuje jedynie dwie możliwe wersje pilotów zdalnego sterowania? Każdy
z nich wyposażony jest w wiele funkcji niezbędnych do właściwej obsługi.
Najmniejszy z nich to RC3,
który jest minimalistyczny, a można nim sterować wszystkimi Heglami. Co
istotne, kosztuje tylko …50zł. Niespotykana często rzecz, bo np. taki Accuphase
za pilot RC-200 winszuje sobie około 1000zł.
Odsłuch
Nie mam pojęcia jak konstruktorzy Hegla to robią, ale mogę
napisać, że ich wszystkie wzmacniacze grają w bardzo podobnej sygnaturze – mają
swój oryginalny sznyt. Po pierwsze dźwięk jest nieprawdopodobnie przyjemny w
odbiorze – nic nie syczy, nie buczy, nie rozwarstwia się. Pod względem jakości
brzmienia Hegel reprezentuje najwyższą półkę. Po drugie, ulega się wrażeniu nieprawdopodobnej obfitości i pełności dźwięku, jest go bardzo dużo i jest
gęsty, bardzo angażujący kolumny do maksymalnej pracy, jak i słuchacza do
odbioru. Trudno mi nawet tę monumentalność dźwięku przyrównać do jakiś innych
marek audio. Jeśli już to z bardzo wysokiego pułapu cenowego, bo tu w Heglu
słychać wyjątkową dojrzałość i rasowość. Po trzecie, stereofonia jest bardzo
dokładna i szeroka, przez co wszelkie zjawiska przestrzenne oddawane są z dużo wiernością
i namacalnością. Bardzo porządnie i mocno. Te 3. powyższe cechy dotyczą wszystkich 3. modeli Hegla:
H70, H100 i H200.
Czym różni się w dźwięku model H70 od H200?
Pierwsza dobra wiadomość jest taka, że (jak już napisałem
wcześniej) ogólny charakter dźwięku tych dwóch wzmacniaczy jest jednakowy – różnice występują w szczegółach i w sposobie wysterowania kolumn. Druga dobra wiadomość
to fakt, że te różnice są niewielkie, choć istotne, o czym w dalszej części
tekstu. Podłączając H200 o mocy 2 x 200W do kolumn wiedziałem, że jest to mocny
sprzęt i najprawdopodobniej "bezwysiłkowo" ujarzmi kolumny – i tak było w rzeczywistości.
Natomiast przyłączając do głośników H70 o mocy 2 x 70W tej pewności już nie
miałem, bo wiele silniejszych wzmacniaczy o większej mocy na moich Vienna
Acoustics Mozart Grand poległo, gdyż są one bardzo prądolubne. A tu niespodzianka
– H70 bez problemu i sposób pełny opanował Vienny, narzucił im swój bezwzględny rytm i
zaangażował całkowicie do pracy na rzecz reprodukcji muzyki. Pojawił się mocny
i sprężysty bas, lecz nieco mniej fakturowany niż w H200 i czasami trudniej
zapuszczający się w najniższe rejony, ale nadal wysokiej próby.
Norweski
wzmacniacz wytwarza wielki dźwięk o dużym nasyceniu muzyką, wypełnieniu i
namacalności, o pięknej analogowej stylistyce (barwie) i dużej pełności
(obecności) w głośnikach. Ale jednocześnie szczegółowość, wgląd w nagrania jest
obiektywnie gorsza niż w H200. Nie ma tu tej szczególnej i wybujałej
analityczności i rozkładu poszczególnych tonów na części. Nie jest to w żadnym
wypadku wadą i jest odbierane naturalnie, bez problemu i bez straty dla
ogólnego przekazu. Dzięki temu zabiegowi wszystkie nagrania – zarówno
akustyczne jak i rockowe, czy elektroniczne odbierane są w sposób harmonijny i
po prostu sympatyczny. Co ważne, słuchacz nie ma wrażenia jakiegoś napompowania
dźwięku, podkolorowania, czy sztuczności. Nie. Tu wszystko jest odbierane
autentycznie, zgodnie z rzeczywistością nagrań na płycie (lub innym nośniku).
Nigdy męcząco dla uszu.
Podsumowując niniejszy rozdział, wypada napisać, że H70 posiada styl i charakter brzmienia modelu H200, ale w mniejszej i szczuplejszej wersji.
Podsumowując niniejszy rozdział, wypada napisać, że H70 posiada styl i charakter brzmienia modelu H200, ale w mniejszej i szczuplejszej wersji.
ABC dźwięku Hegel H70
Można określić w skrócie firmowy sound integry H70 kilkoma zdaniami. Bardzo bezpośredni dźwięk - dosadny, obfity, ale nienachalny.
Plastyczny, lejący się wręcz - lepki, substancjonalny. Ze wspaniałymi niskimi
tonami – wielowarstwowymi. Czysty, zdystansowany, ale nie chłodny. Wolny od
krzyku. Łagodny i muzykalny. Miękki, podobny do lampowego. Niekoncentrujący się na szczegółach, niepotrzebnej
analizie.
Trudno mi o tym pisać, ale muszę przyznać, że dźwiękowo
(i subiektywnie) w wielu aspektach Hegel H70 jest obiektywnie lepszy od Accuphase
E-213! Pod względem rozciągnięcia basu, ogólnej plastyczności muzyki,
lokalizacji muzyków na scenie, stopnia nasycenia wokali, punktualności oraz integralności
poszczególnych dźwięków, masy i substancji, etc… Accuphase dominuje natomiast
estetyką i wzornictwem (szczególnie hipnotyzującymi wskaźnikami wychyłowymi) i
ewentualnie większą ilością funkcji (bo może pracować jako końcówka mocy, ma
więcej wejść analogowych – w tym znakomitą pętlę magnetofonową, dobry
wzmacniacz słuchawkowy, możliwość rozbudowy opcjonalną wsuwaną płytką, etc). Ponadto
Accuphase E-213 stoi po stronie naturalności i precyzji dźwięku, co nie zawsze
musi się podobać - bo często prawda nie jest łaskawa dla wielu sposobów realizacji płyt.
Konfiguracje
Po kolei testowałem wzmacniacz z różnymi źródłami. Na
początek przyłączyłem (kablem analogowym) odtwarzacz płyt CD – Musical Fidelity A1 CD-PRO i mówiąc
krótko – w tym zestawieniu wszystko zagrało najlepiej. Z największą ilością szczegółów,
mikro-wybrzmień i dźwięcznością instrumentów - z namacalnością i wypełnieniem, a
także z dobrą aurą wokoło źródeł pozornych. Kiedy wypróbowywałem wewnętrzny DAC
norweskiej integry (ze wszystkich wejść cyfrowych) scena nieco zawężała się i
spłycała – nie był to wielki poziom, ale zauważalny. Ponadto klasa dźwięku
trochę, aczkolwiek w pełni namacalnie, obniżała się o kilka punktów. Nie
chcę przez to napisać, że zaimplementowany DAC jest zły, bo wręcz odwrotnie –
jest całkiem niezły i porównywalny jakością z moim Matrix mini-i (opis TU), ale to Musical
Fidelity A1 CD-PRO wyznacza i narzuca bezpretensjonalnie wysoki poziom gry.
Do wejść cyfrowych Hegla przyłączałem: odtwarzacz płyt CD - Rotel RCD-06 (kablem koaksjalnym), CocktailAudio X10 (kablem optycznym), MacBook
Apple (USB), tuner telewizji cyfrowej (kablem optycznym), odtwarzacz płyt DVD
(kablem cyfrowym) oraz dla porównania odtwarzacz Musical Fidelity A1 CD-PRO (kablem
koaksjalnym i optycznym).
Nie zauważyłem różnicy dźwiękowej pomiędzy połączeniem kablem optycznym
a koaksjalnym. Oba były niezłe. USB było ciut jakby skompresowane, z delikatnym
nalotem cyfrowym, ale to zjawisko obserwowałem tylko czasami i na granicy
percepcji. Do wejścia USB przyłączałem MacBook Apple.
Bardzo podobał mi się dźwięk CocktailAudio X10 (recenzja TU) połączony
Toslinkiem z H70, a także ich skoordynowana i synergiczna współpraca. Wydaje
się, że te dwa urządzenia sprzyjają sobie wzajemnie jakością dźwięku i sposobem
jego artykulacji. Muzyka brzmiała tu swobodnie, z polotem i świetną
artykulacją. Dodam jeszcze, że kiedy przyłączyłem monitory Usher S-520 lub
Pylon Pearl Monitor do powyższego zestawu to nastąpiła już pełna symbioza i
nieomal skończona. Mówiąc lakonicznie i prosto – z takim zestawem mógłbym bez
żalu zostać na bardzo długo, bez odczuwalnej straty po droższych zestawach
audio i bez tęsknoty za nimi, a dużą przyjemnością z odbieranej muzyki, choć ze
świadomością pewnych i oczywistych jej ograniczeń, bo high-end to z pewnością
nie jest.
Konkluzja
1. Najniższy model wzmacniacza serii H, o typowej dla Hegla manierze dźwiękowej: obfitości i pełności przekazu, z dużym nasyceniem muzyką; grający angażująco i z dużą energią, lecz nie nachalnie, bez odczuwalnego napompowania. Naturalnie i poczuciem wierności. Brzmiący w lampowej sygnaturze, ale z tranzystorową szybkością
2. Od H200 odróżniający się mniejszą kolorystyką basu, który jest jednak wciąż mocny i sprężysty. H70 mniej skupia się na szczegółach, a bardziej na plastyczności i przejrzystości przekazu, jego gatunkowości, jakości sceny i pozycjonowaniu instrumentów oraz barwie. O połowę tańszy od H200.
3. Wielofunkcyjne i omnipotentne urządzenie z dużą ilością wejść zarówno analogowych (3. pary RCA i 1. XLR), jak i cyfrowych (optyczne, koaksjalne i USB) do wewnętrznego DACa, który jakością i strukturą dźwięku reprezentuje ponadprzeciętny poziom i jest wartością dodaną, istotą cenną samą w sobie. Wystarczy podpiąć zwykły budżetowy odtwarzacz lub komputer by otrzymać prawdziwie dojrzały dźwięk - nasycony i ze świetną przestrzenią. Wciągający i klasowy.
4. Zestaw Hegel H70 plus CocktailAudio X10 plus Pylon Pearl Monitor (lub zamiennie Usher S-520) okazał się być czarnym koniem pod względem jakość/cena zapewniający wspaniałą synergię, fascynującą barwę i dynamikę oraz nieskrępowaną przyjemność odsłuchów. Najwyższą natomiast jakość dźwięku zagwarantowała kompozycja z odtwarzaczem płyt CD Musical Fidelity A1 CD-PRO i kolumnami Vienna Acoustics Mozart Grand.
5. Hegel H70 to wzmacniacz, który wiele potrafi i wiele może. W zasadzie w podobnym pułapie cenowym niemający realnej konkurencji. Nierujnujący kieszeni, bo o znakomitej proporcji jakość/cena. Bez wątpienia niezwykłe urządzenie w swojej cenie - pełna rekomendacja!
1. Najniższy model wzmacniacza serii H, o typowej dla Hegla manierze dźwiękowej: obfitości i pełności przekazu, z dużym nasyceniem muzyką; grający angażująco i z dużą energią, lecz nie nachalnie, bez odczuwalnego napompowania. Naturalnie i poczuciem wierności. Brzmiący w lampowej sygnaturze, ale z tranzystorową szybkością
2. Od H200 odróżniający się mniejszą kolorystyką basu, który jest jednak wciąż mocny i sprężysty. H70 mniej skupia się na szczegółach, a bardziej na plastyczności i przejrzystości przekazu, jego gatunkowości, jakości sceny i pozycjonowaniu instrumentów oraz barwie. O połowę tańszy od H200.
3. Wielofunkcyjne i omnipotentne urządzenie z dużą ilością wejść zarówno analogowych (3. pary RCA i 1. XLR), jak i cyfrowych (optyczne, koaksjalne i USB) do wewnętrznego DACa, który jakością i strukturą dźwięku reprezentuje ponadprzeciętny poziom i jest wartością dodaną, istotą cenną samą w sobie. Wystarczy podpiąć zwykły budżetowy odtwarzacz lub komputer by otrzymać prawdziwie dojrzały dźwięk - nasycony i ze świetną przestrzenią. Wciągający i klasowy.
4. Zestaw Hegel H70 plus CocktailAudio X10 plus Pylon Pearl Monitor (lub zamiennie Usher S-520) okazał się być czarnym koniem pod względem jakość/cena zapewniający wspaniałą synergię, fascynującą barwę i dynamikę oraz nieskrępowaną przyjemność odsłuchów. Najwyższą natomiast jakość dźwięku zagwarantowała kompozycja z odtwarzaczem płyt CD Musical Fidelity A1 CD-PRO i kolumnami Vienna Acoustics Mozart Grand.
5. Hegel H70 to wzmacniacz, który wiele potrafi i wiele może. W zasadzie w podobnym pułapie cenowym niemający realnej konkurencji. Nierujnujący kieszeni, bo o znakomitej proporcji jakość/cena. Bez wątpienia niezwykłe urządzenie w swojej cenie - pełna rekomendacja!
Moc wyjściowa: 2 x 70 W/8 Ohm
Rozdzielczość USB: 16 bitów/192 hHZ
Rozdzielczość S/PDIF: 24 bitów/192 hHz
Pasmo przenoszenia (wejścia analogowe): 1 Hz – 100 kHz
Stosunek sygnał-szum: > 100 dB
Całkowite zniekształcenia harmoniczne (THD): < 0,005 %/50
W/8 Ohm
Zniekształcenia intermodulacyjne: < 0,001 % (19 kHz + 20 kHZ)
Stopień wyjściowy: 4 x tranzystory bipolarne 15 A/150 W
Wymiary (HxWxD0: 80 x 430 x 415 mm
Masa: 12 kg.
Link na stronę producenta: TUTAJ
Sprzęt użyty podczas testu
Wzmacniacze: Accuphase E-213, Yaqin MC-100B oraz Xindak XA-6900 (wersja 2011r.)
Źródła: odtwarzacze płyt CD - Musical Fidelity A1 CD-PRO oraz Rotel RCD-06, serwer muzyczny - CocktailAudio X10, komputer - McBook Apple, DAC - Matrix mini-i, a także gramofon Clearaudio Emotion
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Usher S-520 oraz Pylon Pearl Monitor
Akcesoria antywibracyjne: platforma Rogoz-Audio 3SG40 oraz stopy Rogoz-Audio BW40
Kable: głośnikowe - Siltech Amsterdam, IC - Acrolink 6N-A2200II oraz Klotz AC100, cyfrowe - Belkin Pure AV i inne.
Sprzęt użyty podczas testu
Wzmacniacze: Accuphase E-213, Yaqin MC-100B oraz Xindak XA-6900 (wersja 2011r.)
Źródła: odtwarzacze płyt CD - Musical Fidelity A1 CD-PRO oraz Rotel RCD-06, serwer muzyczny - CocktailAudio X10, komputer - McBook Apple, DAC - Matrix mini-i, a także gramofon Clearaudio Emotion
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Usher S-520 oraz Pylon Pearl Monitor
Akcesoria antywibracyjne: platforma Rogoz-Audio 3SG40 oraz stopy Rogoz-Audio BW40
Kable: głośnikowe - Siltech Amsterdam, IC - Acrolink 6N-A2200II oraz Klotz AC100, cyfrowe - Belkin Pure AV i inne.
Od niedawna jestem posiadaczem wzmacniacza H70 polaczonego z kolumnami Monitor Audio GX50. Źródlem w tym zestawieniu jest stary odtwarzacz DVD Yamahy. który kwalifikuje się do wymiany.Zastanawiam się jednak nad dokupieniem DAC-a Hegel HD20 lub HD11 i jako transport np. odtwarzacz BD np. Arcam czy Cambridge oraz PC do plikow FLAC. Mam pytanie, czy taki DAC poprawi jakosc brzmienia w znaczacym stopniu w porownaniu z tym zaaplikowanym w H70. Czy do tego zestawu lepiej poszukac innego DAC-a.
OdpowiedzUsuńnie robił bym tego.Różnica pewnie nie odczuwalna.
Usuńnie robił bym tego.Różnica pewnie nie odczuwalna.
UsuńWitam, jestem na etapie poszukiwań wzmacniacza do moich Pylon Pearl 25 i zastanawiam się nad używanym Heglem H70 (okolice 2tys zł) lub dopłacając 1 tys kupić Hegla H80 - pytanie czy warto ? Czy może jednak w tych granicach budżetu jakiś inny wzmacniacz? (np Arcam SA 10)? Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCelowałbym w H70. No chyba, że jest potrzebny trochę lepszy DAC USB - to wtedy H80.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odpowiedź. Czyli jak rozumiem różnica między wewnętrznymi DAC-ami nie jest warta dopłaty aż 1/3 ceny a jakość samego dźwięku obu wzmacniaczy jest zbliżona?
OdpowiedzUsuńTakie mam wrażenie.
Usuń