piątek, 8 lutego 2013

Wzmacniacz Baltlab Epoca 1 v. 3








Wstęp
Słowo Baltlab to palindrom, czyli czytane zarówno od przodu, jak i od tyłu brzmi tak samo. Jak można przeczytać na firmowej stronie - pochodzi od Balanced Technology Laboratory, choć niektórzy niesłusznie kojarzą je z „Bałtyckim Laboratorium” w związku z umiejscowieniem geograficznym firmy w Gdańsku.

Za istnienie przedsiębiorstwa odpowiedzialni są dwaj panowie: Gerard Wiśniewski oraz Ryszard Kozłowski, czyli główni konstruktorzy. Pierwszymi produkowanymi urządzeniami były kolumny aktywne – wykonane całkowicie w Polsce w latach 80-tych. Baltlab oficjalnie zadebiutował i zaistniał w świadomości audiofilów w 1999 roku, podczas warszawskiej wystawy Audio Show.

Obecnie Baltlab wyspecjalizował się w produkcji wzmacniaczy zintegrowanych – dostępne są 4. modele: podstawowy Epoca 1 v.3 (trzecia wersja), Epoca 2, Epoca 3 oraz topowa nowość - Endo 2. Co istotne, wszystkie integry zbudowane są w oparciu o całkowicie symetryczne ścieżki sygnału, mają podstawowe znaczenie w konstrukcji, o czym pisze producent na firmowej stronie.

Baltlab Epoca 1 v.3 został wypożyczony z salonu audio HiFi Ja i Ty w Gdańsku-Oliwie.

Budowa i wrażenia ogólne
Baltlab 1 v.3 to już trzecia generacja tego wzmacniacza. Z zewnątrz estetyką przypomina taką znaną ze sprzętu studyjnego (PRO). Wzmacniacz pomimo swojej skromności w designie, wygląda całkiem przyjemnie – mieści się w klasycznym kanonie audiofilskiego piękna. To płaskie urządzenie zamknięte w obudowie ze stali z malowanej proszkowo na czarno. Na panelu przednim (ze szczotkowanej, grubej, aluminiowej płyty) zamontowano jedynie trzy pokrętła – w nietypowym kształcie, bo spłaszczone na końcu. Front obrysowany jest dookoła czarną kreska; taką samą opisane są pokrętła oraz wymalowana nazwa sprzętu.

Pierwsze po prawej pokrętło to potencjometr wzmocnienia, środkowe – włącznik/wyłącznik źródeł, a ten po lewej stronie to selektor źródeł. Warto w tym miejscu wspomnieć, że po włączeniu urządzenia, wzmacniacz rozgrzewa się chwilę, a po kilkunastu sekundach zaczyna grać. Ten proces sygnalizują diody umieszczone obok włącznika sieciowego – w fazie nagrzewania (dwie boczne) świecą na czerwono, a po nagrzaniu i rozpoczęciu gry – na niebiesko (środkowa). Profesjonalnie to wygląda.

Po bokach przykręcono solidne radiatory, których zadaniem jest odprowadzanie ciepła na zewnątrz, a jest co, bo wzmacniacz mocno nagrzewa się. Z tyłu, po dwóch przeciwstawnych bokach zamontowano porządne terminale głośnikowe (pojedyncze), a pomiędzy nimi rząd gniazd RCA oraz jedną parę zbalansowanych wejść XLR. Cztery pary RCA to wejścia źródłowe, a dwie kolejne pary RCA to pętla magnetofonowa. Wyposażenie w gniazda jest, więc wyśmienite.

Baltlab Epoca 1 v.3 to konstrukcja tzw. dual-mono, wyróżnia się zastosowaniem stopnia mocy bez pętli ujemnego sprzężenia zwrotnego.
W tym miejscu warto zwrócić uwagę, że możliwy jest samodzielny tuning (wewnętrznego) kabla spinającego końcówki mocy (stopnie układu prądowego) z układem (napięciowym) przedwzmacniacza. Służą do tego celu dedykowane przewody wytwarzane przez manufakturę Sevenrods o nazwie Baltlab Upgrage (interkonekty wewnętrzne) (TUTAJ). Ich zastosowanie przynosi korzystny efekt dźwiękowy podobny do wpięcia w system porządnych kabli typu interkonekt.


Zdjęcie ze strony Sevenrods

Wzmacniacz ma masę 13 kg. Spoczywa na 4. solidnych metalowych nóżkach - żadnego plastiku. Brak zdalnego sterowania.










Dźwięk
Pierwsze wrażenie sensoryczne z Baltlab Epoca 1 v.3 jest dość intrygujące, bo z ascetycznego „pudełka” płynie (dociera do uszu) bardzo bogaty dźwięk. Nie jest on żywiołowy, czy agresywny – bardziej pasuje tu określenie kulturalny lub rasowy, przy czym jest to poziom jakościowy charakterystyczny dla podobnych konstrukcji zachodnich co najmniej dwa razy droższych. I nie ma w tym porównaniu krzty przesady, o czym dalej.

Przekaz mogę opisać jako potoczysty, gęsty - organiczny. Czuć (i słychać) mocno osadzone instrumenty w czasie i przestrzeni; scena jest bardzo rozciągnięta na boki - określa ją piękna panorama stereofoniczna. Nieco gorzej jest z definiowaniem głębi, ale w tej kategorii cenowej i tak jest całkiem porządna. Dźwięk ogólnie jest lekko (a nawet leciusieńko) ocieplony i osłodzony, co sprzyja długotrwałym i komfortowym odsłuchom, ale niekoniecznie samej precyzji dźwięku.

Generalnie, często ulegałem wrażeniu, że Baltlab Epoca 1 v.3 gra w stylu typowym dla brytyjskiej firmy Naim – proszę to porównanie traktować jako komplement. Bardzo kojarzył mi się dźwięk Epoci ze wzmacniaczem Naim Nait XS – to ta sama gęstość dźwięku, jego masywność i rzeczywista obecność, pełne i kompletne wypełnianie nut, bogate obrazowanie instrumentów oraz rozbudowany, aczkolwiek substancjalny bas. Z dużą naturalnością, ale i z dużą siłą penetrujący pomieszczenie odsłuchowe. Ponadto, podobnie jak Nait XS Baltlab traktuje przestrzeń – pięknie rozciąga ją na boki, pokazuje umieszczenie instrumentów na scenie, ale robi to w dwu-wymiarze, a nie w trój-wymiarze lub innymi słowy, przestrzeń jest zawiesista i świetnie lokalizowana, ale jednocześnie spłaszczona. Pragnę jednak uspokoić Drogich Czytelników – z tym powyższym zjawiskiem da się żyć i to całkiem nieźle. Po kilku chwilach obcowania z Epoca 1 v3 na tyle hipnotyzuje i czaruje on słuchacza bogactwem dźwięku, że zapomina się o niedostatkach głębi sceny.

Trzeba też mieć na uwadze, że pomimo ładnego, usystematyzowanego i świetnie harmonijnego dźwięku wzmacniacza z Gdańska, nie jest on mistrzem wysublimowanej rozdzielczości, wydobywania najmniejszych składowych z nagrań, czy zagłębiania się w teksturę muzyki. Owszem, dźwięk jest wzorowo spójny, dokładny i wspaniale muzykalny, a nawet realistyczny, ale nie analityczny. Coś za coś, a w tej cenie (4 000zł) to i tak wiele.  Są granice kompromisu. Zresztą warto dodać, że przytoczony powyżej Naim Nait XS też ma takie „problemy” z rozdzielczością, nie jest to więc przytyk, a jedynie opisanie immanentnej cechy lub właściwości.

Nabrałem tak dużej ochoty na firmowy dźwięk Baltlaba, że z pewnością będę starać się wypożyczyć kolejne modele, bo warto zwrócić na tę firmę większą uwagę. Intryguje mnie flagowiec Endo 2.

Podsumowanie
1. Solidna budowa dual-mono, zamknięta w surowej (pod względem wzornictwa i funkcjonalności) obudowie. Ograniczona funkcjonalność (brak pilota) bogactwo wejść – jest pętla magnetofonowa, jest XLR.

2. Brzmienie Baltlab Epoca 1 v.3 charakteryzuje duża swoboda, rozmach (chciałoby się napisać – epicki rozmach), spora potoczystość oraz plastyczność, namacalność instrumentów i głosów wokalistów. Wzmacniacz szczerze pokazuje nasycenie barw, ale skupia się na pierwszych planach przestrzeni. Nie pogłębia sceny, ujawnia jej różnorodność, lecz jest to panorama stereofoniczna, a nie 3D.

3. Dobra, bo polska cena około 4 000 PLN czyni z Baltlab Epoca 1 v.3 na tle zachodniej konkurencji niezwykle rzetelną pozycję i propozycję.

Sprzęt używany podczas odsłuchów
Wzmacniacze: Hegel H100 (test TU) i Dayens Ampino (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Gramofon: Clearaudio Emotion plus przedwzmacniacz Ri-Audio PH1 (test TU).
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand.
Okablowanie: Audiomica Laboratory.
Akcesoria: platforma antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU) pod gramofonem, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40 (test TU), zatyczki do gniazd RCA Sevenrods Dust Caps RCA (TU).

Dane techniczne
Dostępne na stronie firmowej Baltlab TUTAJ

3 komentarze:

  1. Recenzja bardzo fajna;) Czy autor ma w planach test Epoca 2 oraz 3? Wiem, że dwójka powinna być bardzo zbliżona do 1, ale test powiedziałby więcęj;). Mało jest dobrych opisów i testów polskich wzmacniaczy w naszych pisemkach audio, na audiostereo.pl bardzo dużo dobrych opinii. Przydałby się rzetelny test autora blogu;) Pozdrawiam JZ

    OdpowiedzUsuń
  2. Baltlab Endo 2 jest już opisany. W planach Stereo i Kolorowo są kolejne wzmacniacze z Gdańska.

    OdpowiedzUsuń

Komentarz będzie oczekiwać na moderację