Kilka słów o firmie
Schiit Audio
Kiedy przeglądałem (przed
uruchomieniem wzmacniacza) instrukcję obsługi Schiit Asgard, od razu uwagę moją przykuł niesztampowy, oryginalny styl w jakim został opisany sprzęt. Mianowicie, nigdy
nie spotkałem się z tak luźnym, a nawet dowcipnym podejściem firmy do
wyjaśnienia zasad działania urządzenia. Na przykład (cytuję): „górna przestrzeń
wentylacyjna może wyglądać jak wspaniałe miejsce na podgrzewanie twojej kawy,
ale to nie jest to. I nie blokuj nigdy tej przestrzeni wentylacyjnej. A jak to
zrobisz, to pojawią się nordyccy bogowie i pokiereszują ci twarz. Albo i nie.”
Gwoli wyjaśnienia, trzeba
wiedzieć, że wszystkie firmowe sprzęty noszą nazwy zaczerpnięte z mitologii
nordyckiej. Stąd np. Asgard, czyli legendarne miasto zamieszkane przez bogów,
Vallhala, czyli nordycki raj, czy Mjolnir – młot bojowy króla Thora… Z drugiej
strony taka nomenklatura bardziej by pasowała firmie o narodowości norweskiej,
czy szwedzkiej, a nie amerykańskiej, lecz zdaje się, że jej właściciel – pan
Jason Stoddard jest pochodzenia nordyckiego, gdy popatrzeć na jego nazwisko.
I jeszcze kilka
dowcipnych opisów zaczerpniętych instrukcji użytkowania wzmacniacza.
Wejścia RCA: „tu możesz podłączyć swój MP3 player, odtwarzacz CD, DAC lub serwer muzyczny. Wykorzystując standardowy kabel RCA. Tak, możesz użyć też fantazyjny kabel audiofilski, jeśli tego chcesz”.
Wejścia RCA: „tu możesz podłączyć swój MP3 player, odtwarzacz CD, DAC lub serwer muzyczny. Wykorzystując standardowy kabel RCA. Tak, możesz użyć też fantazyjny kabel audiofilski, jeśli tego chcesz”.
Wejście sieciowe:
„wetknij tu wtyk zasilający. Włóż drugi koniec kabla zasilającego do gniazdka
sieciowego z właściwym napięciem. Próba podłączenia napięcia 115V pod 230V
spowoduje przepalenie bezpiecznika oraz unieważnienie gwarancji”.
Pokrętło głośności:
„działa dokładnie tak, jak się spodziewasz. Przekręcaj w prawo, aby zrobić
głośniej muzykę. Przestań, zanim dym
zacznie wydobywać się spod twoich słuchawek”.
I jeszcze to: „tak,
wszystkie produkty Schiit wykonywane są w USA. Tak, głównie używamy podzespołów
amerykańskich. Tak, słowo schiit, wymawia się dokładnie tak, jak myślisz. Nie,
nie ma nas na Facebook. Nie, nie jesteśmy na Twitter. Nie, nie ma nas na Youtube”.
Na koniec tej części,
dodam, że na firmowej stronie jest dostępnych wiele żartów ze słowa „schiit”,
które to pisane z jednym „i” oznacza nie inaczej jak defekat, używając
terminologii medycznej.
W Schiit Audio pracują
dowcipni i pełni luzu ludzie, ale patrząc na firmową ofertę, zaangażowanie w
sprawę audio oraz innowacyjność, widać, że traktują swoje produkty niezwykle
poważnie, choć z dystansem podchodzą do marketingu. Schiit Audio to obecnie
kilka modeli wzmacniaczy słuchawkowych, kilka przetworników cyfrowo-analogowych
oraz różne akcesoria, w tym i interkonekty RCA.
Do mnie zaś trafił
wzmacniacz słuchawkowy Schiit Asgard.
Sprzęt został
wypożyczony od polskiego dystrybutora marki Schiit Audio, firmy Audiomagic.pl
(sklep Earmania.pl).
Budowa i wrażenia ogólne
Wzmacniacz prezentuje
się schludnie i elegancko. Mówiąc krótko, wygląda na droższy niż w
rzeczywistości jest. Sprzyja temu wrażeniu aluminiowa obudowa z jednej giętej,
drapanej płyty, na przednich (górnym i dolnym) rogach nieskręcana, a łagodnie
zgięta z zaokrąglonymi rantami.
Na froncie, tuż przy
prawym boku znajduje się gniazdo słuchawkowe na tzw. dużego jacka. Obok, po
lewej stronie, zamontowano gałkę potencjometru wzmocnienia wykonaną z takiego
samego metalu (aluminium) jak obudowa. Na przednim panelu jest jeszcze dioda
świecąca białym światłem, zaświadczającym o gotowości do pracy, czyli o
przyłączeniu do sieci. Po prawej stronie frontu wymalowano firmowe logo oraz
nazwę wzmacniacza.
Na górnej pokrywie (po jej
prawej stronie) wmontowano metalową siatkę, która ma za zadanie odprowadzać
nadmiar ciepła z wnętrza urządzenia, bo wzmacniacz podczas pracy dość mocno
nagrzewa się (klasa A).
Z tyłu umieszczono
gniazdo sieciowe IEC, włącznik/wyłącznik sieciowy (oj, niewygodne jest to miejsce
na włącznik) oraz parę wejść RCA dla źródła. Trochę szkoda, że nie ma drugiej
pary wejściowych RCA lub chociaż tzw. przelotki RCA, czyli wyjścia sygnału.
Od spodu montuje się (przylepia)
samodzielnie 4. gumowe podkładki, które są w zestawie.
Schiit Asgard waży 2,3
kg, a jego wymiary to 228 x 171 x 57 mm (szerokość x głębokość x wysokość) – jest,
więc dość spory jak na wzmacniacz słuchawkowy.
Urządzenie pracuje w
czystej klasie A (stąd i nagrzewa się mocno podczas pracy) w technologii
„single-ended” w oparciu o układy dyskretne, bez sprzężenia zwrotnego oraz z
wykorzystaniem nieodwracającego, pojedynczego stopnia wzmocnienia napięciowego.
Pobór mocy to 35 Wat. Wzmacniacz napędza słuchawki o opornościach od 8 do 600
Ohm.
Zdjęcie ze strony Schiit Audio.
Dźwięk
Jako wzmacniacze
odniesienia używałem Musical Fidelity X-Can v.3 z zasilaczem ULPS Tomanek oraz
odtwarzacz plikowy HiHiMan HM-601 Slim. Słuchawki to Sennheiser HD650 (z kablem
Ear Stream - test TU), Beyerdynamic DT 990 oraz Creative Aurvana Live! z kablem Sennheiser HD650. Źródło to odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO.
W tym miejscu należy
wspomnieć, że Asgard kreuje naturalną i dużą przestrzeń, ale nie specjalnie
pogłębioną. Bardziej ją słychać „wszerz”, niż „w głąb”. Podobnie rzecz ma się z
rozdzielczością – niektóre nagrania (szczególnie te gęste np. duże składy orkiestrowe)
wzmacniacz pokazuje w zarysie, określa ich rozmiar i akcentuje położenie
instrumentów, ale ma trudności z ich dokładnym wydobyciem na wierzch. Za takie cechy,
(aby je usłyszeć) trzeba jednak znacznie więcej zapłacić – to potrafią uczynić
dopiero słuchawkowce z okolic 5 000 zł.
Trzeba uczciwie
przyznać, że producent Shiit Audio rzetelnie informuje, że oporność
przyłączanych słuchawek jest w zasadzie bez znaczenia, bo Asgard dobrze i
bezproblemowo radzi sobie zarówno z Sennheiser HD650 (300 Ohm) i Beyerdynamic
DT 990 (250 Ohm), jak i Creative Aurvana Live! (32 Ohm). Żadna oporność nie
jest problemem dla Asgard. To jest silny wzmacniacz.
Piszącemu te słowa,
najbardziej podobała się kompozycja Schiit Asgard plus słuchawki Beyerdynamic
DT 990. To zestawienie czarowało naturalnością i harmonią dźwięku, ale i dobrą
perspektywą sceniczną. Mocnym bitem, z obfitym wyrazem instrumentów oraz
wspaniałą barwą wokali. Uwodziło solidną średnicą z dobrym rozciągnięciem, a
także żywym przekazem, bez śladów miękkości, czy zmiękczenia, jak kto woli.
Stroną ujemną były lekkie niedostatki w szczegółowości, które jednak nie
przeszkadzały w rozkoszowaniu się prawdziwie przyjemną muzyką w stylu hi-fi.
Konkluzja
1. Schiit Asgard to
rzetelna konstrukcja wzmacniacza typu „single-ended”, pracujący w klasie A. Solidna i
elegancka obudowa. Tylko jedno wejście – para RCA. Brak „przelotki” i zdalnego
sterowania. Nie ergonomicznie umieszczony włącznik sieciowy, bo z tyłu.
Urządzenie w całości wykonane w USA i głównie na amerykańskich podzespołach.
2. Rasowy,
wielopłaszczyznowy dźwięk. Dynamiczny i ze sporym rozciągnięciem. Żywy i łatwo
osiągający wysokie natężenia. Solidna średnica – bogata w składniki, ale nie te
najmniejsze. Mocny, prężny bas. Przekaz szybki, ale powabny.
3. Ogólnie, Asgard to
duża siła dźwięku, a jednocześnie spora kultura muzyczna. Wzmacniacz oferuje
przekaz nasycony emocjami i dostarcza ogromnej przyjemności z odsłuchów.
4. Dobra, niewygórowana
polska cena (około 1250 zł), choć w USA Schiit Asgard kosztuje 249 USD. Mimo
wszystko, korzystna proporcja cena/jakość – uwzględniając cło, koszty przesyłki
i inne opłaty.
Sprzęt wykorzystywany podczas odsłuchu
Wzmacniacz słuchawkowy Musical Fidelity X-Can v.3 z zasilaczem ULPS Tomanek (test TU).
Odtwarzacz plikowy HiFiMan HM-601 Slim (test TU).
Odtwarzacz płyt CD Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Okablowanie: Audiomica Laboratory oraz Ear Stream.
Słuchawki: Beyerdynamic DT 990, Sennheiser HD650 z kablem Ear Stream (test TU) oraz Creative Aurvana Live! z kablem Sennheiser HD650.
Akcesoria: stolik audio VAP, stojak do słuchawek Woo Audio.
Dane techniczne
Dostępne na stronie polskiego dystrybutora Earmania.pl: TUTAJ.
Strona producenta Schiit Audio: TUTAJ.