środa, 17 lipca 2013

Astell&Kern AK100 – odtwarzacz plikowy firmy iRiver









Wstęp
Postęp w dziedzinie miniaturyzacji urządzeń audio-stereo ciągle trwa – do niedawna wydawało się, że duże, wysoko-ohmowe słuchawki dynamiczne takie jak HiFiMan HE-300 lub Sennheiser HD650, a nawet planarne HiFiMan HE-500 dla prawidłowego wysterowania potrzebują koniecznie solidnej amplifikacji pełnowymiarowego (i efektywnego) wzmacniacza słuchawkowego. Zatem do iPodów, iPadów i innych odtwarzaczy plikowych przyłączało się głównie nieduże (i nisko-ohmowe) słuchawki „portable” typu Sennheiser PX100, Koss PortaPro, Beyerdynamic T50p, czy Grado SR-60. Z większymi słuchawkami odtwarzacze plikowe zazwyczaj nie radziły sobie zbyt dobrze – brakowało energii, mocy muzycznej, tzw. wypełnienia, a także często niskiego basu. Trzeba było posiłkować się dodatkowym wzmacniaczem słuchawkowym. Na szczęście od pewnego czasu producenci zaczęli konstruować odtwarzacze plikowe, które z opisanym problemem uporały się – w zasadzie można do nich przyłączać nieomal każde słuchawki, uzyskując pełno pasmowy i nasycony dźwięk. Takimi odtwarzaczami są na przykład wyroby firmy HiFiMan jak HM-601 Slim, Colorfly C4, czy też najnowsze produkty koreańskiego przedsiębiorstwa iRiver jak Astell&Kern. I właśnie dlatego Astell&Kern AK100 stał się głównym bohaterem niniejszego tekstu.

Astell&Kern AK100 został wypożyczony z salonu audio Premium Sound w Gdańsku.

Budowa i właściwości
Nie opisuję wszystkich przymiotów modelu AK100, bo jego właściwości i funkcje są łatwe do odnalezienia w Sieci – skupię się na najważniejszych. To, że Astell&Kern jest mały i lekki łatwo można zauważyć – waży jedynie 122 gramy, mieści się w zaciśniętej dłoni. Dlatego bez problemu można go schować w kieszeni koszuli lub spodni. Nie ciąży, nie wadzi – w pełni spełnia kryteria „portable”. Warto dodać, że AK100 jest wyjątkowo urodziwy, a w zasadzie – śliczny. Na froncie piękny kolorowy, dotykowy, pojemnościowy wyświetlacz o przekątnej 2,4 cala, zaś obudowa wykonana jest z polerowanego aluminium anodowanego na czarno. Bardzo estetyczna „zabawka”. Z tyłu brak aluminium – jest akryl. Za to w zastawie znajdują się specjalne przezroczyste folie, którymi zabezpiecza się (jak ktoś chce) ekran i tylny akrylowy panel. Z prawego boku zamontowano okrągłe pokrętło – regulację głośności, które wygląda dość kuriozalnie. Moim zdaniem, psuje smukłą linię playera – mówiąc kolokwialnie: pasuje tu jak złoty ząb świni, ale widać tak ma być. Wolałbym móc sterować wzmocnieniem jakimiś dwoma małymi przyciskami.

Jednak to, co najważniejsze mieści się wewnątrz urządzenia. Sercem AK100 jest procesor Telechips TCC9201, a zastosowana kość DACa to Wolfson WM8740 (TU), która pozwala na odtwarzanie plików hi-res. Astell&Kern radzi sobie ze wszystkimi plikami o różnorodnej częstotliwości. Bez problemu odtwarza także MQS (Master Quality Signal), których rozmiar jest trzykrotnie większy niż tej samej długości pliku WAV. MQS ma strumień danych o przepływności 4 608 kB/sekundę (próbkowanie 24 bit z częstotliwością 96-192 kHz), czyli innymi słowy AK100 zapewnia jakość sygnału na poziomie produkcji dźwięku studia nagrań – prawdziwy high-end.

Do urządzenia można doprowadzić zewnętrzny sygnał cyfrowy (mini-wejściem optycznym), w takim przypadku AK100 staje się przetwornikiem cyfrowo-analogowym, a obróbki sygnału dokonuje oczywiście wewnętrzny chip Wolfson MW8740. Duża impedancja wejściowa odtwarzacza pozwala napędzać nawet najbardziej wymagające słuchawki, w tym te tzw. audiofilskie, które często są bardzo grymaśne względem amplifikacji.

Co ciekawe, twórcy Astell&Kern wyposażyli go w wewnętrzną pamięć 32 GB, lecz możliwe jest jej powiększenie o kolejne 64 GB za pomocą dwóch kart mikro SD – tak więc maksymalna pamięć to 96 GB. Wymienne karty pozwalają rozszerzać bibliotekę muzyczną bez końca. Po prostu po zapełnieniu kart, można je wyjąć, a załadować nowe. Kiedy zaś przyjdzie ochota na materiał muzyczny zmagazynowany na poprzedniej karcie – ponownie ją załadować. 
Bateria wystarcza na 15 godzin odtwarzania muzyki w formacie MP3 lub na 12 godzin we FLAC.

Obsługa jest bardzo intuicyjna, dziecinnie prosta i przyjemna. Nawigacja logiczna i bezproblemowa – nie ma potrzeby nawet zaglądać do instrukcji. Komendy wyświetlane są na ekranie "łopatologicznie", w sposób jasny i jednoznaczny. Podczas słuchania muzyki na ekranie wyświetlana jest w tle okładka słuchanego albumu, a na niej przyciski nawigacyjne. Kiedy jednak nacisnąć ekran, urządzenie pokazuje wyłącznie grafikę okładki płyty. Intrygująco to wygląda.










Dźwięk
Na początek tego rozdziału napiszę, że słuchałem już wiele odtwarzaczy przenośnych. Najrozmaitsze iPody, Sony, czy HiFiMany, różne wzmacniacze słuchawkowe, odtwarzacze CD, etc. Jednak kiedy podłączyłem słuchawki do Astell&Kern AK100 i nastawiłem pierwszy lepszy album, od razu zrozumiałem, że mam do czynienia z fantastycznym dźwiękiem. Tak – fantastycznym, powtórzę i rewelacyjnym, dodam. Zaskakujący wręcz dojrzałością brzmienia, wyborną sceną, wspaniałą detalicznością i separacją jak na dźwięk, bądź co bądź – przecież pełnoprawnego systemu audio zawierającego obszerny magazyn plików cyfrowych, DAC i wzmacniacz kosztujący mniej niż 2 500 zł. Nie wiem jak to się koreańskim konstruktorom udało, aby zamknąć tak wielki oraz eufoniczny dźwięk w takiej małej obudowie, ale efekt soniczny jest mocno porażający. Bez żadnej przesady A&K może stawić czoła o wiele większym (i droższym) stacjonarnym odtwarzaczom, pełnowymiarowym sprzętom.

Na pierwszy plan wybija się zrównoważona przestrzeń, dźwięczność instrumentów, a także słyszalna mnogość nut, ich dyspersja – szczegółowość przekazu. Jest tu bogactwo dźwięku, nasycenie muzyką i kapitalna spójność charakterystyczna dla wysokiego poziomu hi-fi. Bardzo podoba mi się scena, która jest szeroka, ale precyzyjna, a do tego wyraźnie głęboka, co pozwala na obrazowanie dokładnych planów muzycznych, lokalizację przestrzenną instrumentów i wokali, gradację dźwięku. Uwagę zwraca doskonała dynamika niskich tonów i średnicy, która dobrze jest artykułowana przez duże słuchawki typu Sennheiser HD650 i HiFiMan HE-300.

Naturalnie, jakość dźwięku jest najwyższa przy odsłuchach plików hi-res – szczególnie MQS. Przestrzeń pogłębia się, wypełnia gęstszą substancją, zyskuje separacja dźwięków, detaliczność, a także pozorna dynamika. Głos ludzki zyskuje na wyrazistości, a brzmienie nabiera bardzo ciekawy i przyjemny ładunek emocjonalny, a także energetyczny. Nie jest to duża zmiana, ale odczuwalna i warta zachodu ściągania plików wysokiej rozdzielczości. Szczególnie muzyki poważnej, klasycznej, gdzie precyzja nagrania instrumentów jest największa i najważniejsza. Problemem jest tu jedynie ograniczenie w dostępności plików Master Quality Signal, bo producent nie za bardzo informuje skąd można je ściągać, gdzie kupić. Do testów używałem zaś MQS zapisane fabrycznie w urządzeniu.

Dla uczciwości napiszę, że AK100 ma swoje ograniczenia jak braki w budowie sceny typowej dla bardzo drogich urządzeń, pewne mankamenty w różnicowaniu przestrzeni, a także niedostatki mocy, aby wysterować najbardziej wymagające słuchawki (np. Sennheiser HD650), ale Astell&Kern i tak reprezentuje bardzo wysoki poziom hi-fi w swoim pułapie cenowym oraz zapewnia uniwersalność funkcji i wygodę tzw. portable.






W nowej wersji AK100 jest już funkcja gapless, czyli braku przerw pomiędzy kolejnymi utworami 

Połączenie ze słuchawkami HiFiMan HE-300 autorowi testu najbardziej przypadło do gustu  

Od lewej: Matrix Mini-Portable, FiiO E12 Mont Blanc oraz bohater testu

Zakończenie
Ważne, aby do AK100 podłączać wyższej klasy słuchawki, bo dopiero takie ujawnią cały potencjał odtwarzacza - mi najlepiej słuchało się na HiFiMan HE-300. Piękna scena, kapitalne rozciągnięcie dźwięku oraz mruczący, sprężysty (i głęboki) bas. Poezja, a nie muzyka!

Odtwarzacz kosztuje mniej niż 2 500 zł, lecz dźwięk z niego doprowadzony do słuchawek brzmi jak ze świetnego odtwarzacza płyt CD oraz z dobrej klasy wzmacniacza słuchawkowego, a takie dwa sprzęty aby zagrały podobnie dobrze muszą kosztować znacznie więcej niż cena Astell&Kern AK100. Ten koreański odtwarzacz to rzeczywiście "high-end w kieszeni", jak chwali go producent w materiałach reklamowych.


Wybór roku 2013 "Stereo i Kolorowo - Underground" w dziedzinie przenośnych odtwarzaczy plikowych

Sprzęt używany podczas testu
Wzmacniacze słuchawkowe: Schiit Asgard 2 (test TU) oraz Musical Fidelity X-Can v.3 wraz z zasilaczem ULPS firmy Tomanek (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe przenośne: FiiO E12 Mont Blanc (test TU) oraz Matrix Mini-Portable.
Słuchawki: Sennheiser HD650 z kablem Ear Stream (test TU), HiFiMan HE-300 (test TU), Sennheiser PX100 (test TU), Creative Aurvana Live! z kablem Sennheiser HD650 oraz Beyerdynamic Custom One Pro.
Okablowanie: DC-Components (test TU).

Strona producenta Astell&Kern iRiver TUTAJ.

7 komentarzy:

  1. Dziękuję za test, czy podpinał Pan może też do niego słuchawki Grado SR-60? dadzą radę?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry,

    Nie podłączałem Grado SR60 do AK100, ale świetnie znam te słuchawki i sądzę, że to może być sprzyjające dźwiękowi połączenie.

    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szanowny Panie,

    Zauważyłem, że w teście użył Pan Fiio E12. Jak Pana zdaniem wzmacniacz ten współpracuje z AK100? Czy w jakimś elemencie degraduje brzmienie playera, a może zmienia charakter jego brzmienia? Moim zdaniem Fiio E12 jest dość transparentnym dźwiękowo urządzeniem, ale w sieci przeważają opinie przeciwne. Pojawiły się głosy, że w zestawieniu z takimi odtwarzaczami jak Astell&Kern mogą je ograniczać i anihilować wszystkie ich dobrodziejstwa. Prawda to, czy nie?

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, niestety nie pomogę, bo nie skupiałem się na połączeniu AK100 z E12.

    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,

    W teście użył Pan słuchawek HE-300 zastanawiam się nad zakupieniem właśnie AK100 ale z HE-4. Zastanawiam się, czy AK 100 da radę napędzić te słuchawki, za jakiś czas zapewne dokupię do tego wzmacniacz HiFiMan EF-5 który zresztą jest dedykowany do tych słuchawek przez samego producenta. Obawiam się jednak że sam AK może nie dać rady z tymi słuchawkami. Jaka jest Pańska opinia na ten temat?

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzień dobry,
    Moim zdaniem bezpieczniej do HE-4 kupić dedykowany wzmacniacz stacjonarny. Co nie oznacza, że AK 100 ich "nie uciągnie", bo pewnie tak, ale z pewnością duży wzmacniacz zrobi to lepiej.
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za odpowiedź w tym (i jeszcze jednym temacie) :) koniec końców AK100 podpinam pod FiiO e12 i do tego HE-400 (nienawidzę siebie bo na początku chciałem tylko dokupić słuchawki do Colorfly C3 :) ) a dzisiaj już myślę o zakupieniu w przyszłości jakiegoś stacjonarnego wzmacniacza, może Shiit?. Niemniej jednak wszystko zgrywa się pięknie słuchawki się wygrzewają a ja jestem w pełni zadowolony z "przenośnego" sprzętu :P

    OdpowiedzUsuń

Komentarz będzie oczekiwać na moderację