sobota, 10 sierpnia 2013

Sherwood R-807 - amplituner AV i odtwarzacz sieciowy










Wstęp
Najprawdopodobniej większości  P.T. Czytelników nazwa Sherwood przywodzi skojarzenia przede wszystkim z angielskim królewskim lasem, gdzie dawno temu grasował rozbójnik Robin Hood ze swoją drużyną. Jednak Sherwood to także zasłużona marka dla audio, istniejąca nieprzerwanie dokładnie od 60 lat. Została założona w 1953 roku w Chicago w Stanach Zjednoczonych przez inżyniera Eda Millera z myślą o budowie wzmacniaczy zintegrowanych. Marka Sherwood otrzymała taką nazwę właśnie na cześć wspomnianego Lasu Królewskiego w Nottinghamshire w Anglii.

Współcześnie Sherwood Audio wchodzi w skład gigantycznej koreańskiej firmy Inkel PA Corporation, chociaż adres jej kwatery głównej pozostał amerykański (Buena Park w Kalifornii). Ma więc (zdaje się) nadal sporą niezależność od firmy-matki. Inkel PA wytwarza całą masę wzmacniaczy, amplitunerów – głównie na rynek profesjonalny. Natomiast Sherwood koncentruje się na rynku domowego audio. Powoli, lecz skutecznie rozwija się, modernizuje produkty, choć porusza się przede wszystkim na poziomie „entry-level” audio hi-fi.

Niedawno zaprezentowano cztery nowe amplitunery, których to R-807 jest przedstawicielem; moim zdaniem – najciekawszym, bo za rozsądne pieniądze oferuje intrygujący dźwięk oraz mnóstwo funkcji. Po konkrety zapraszam Czytelnika do kolejnego podrozdziału.

Sherwood R-807 pochodzi od polskiego dystrybutora marki Sherwood, firmy Polpak z Warszawy.

Budowa i wrażenia ogólne
Na początek nadmienię, że amplituner kosztuje w Polsce 1 500 zł. Dlatego uważam, że nabywca za tę cenę otrzymuje naprawdę dużo. A nawet - zaskakująco dużo. Bo już po rozpakowaniu kartonu i wyjęciu sprzętu, zdałem sobie sprawę, że mam do czynienia z interesującym i nietypowym przypadkiem w audio. Zaraz tę myśl rozwinę.

Sherwood R-807 jest estetyczny, w ogóle nie wygląda na „tani”. Design przywodzi skojarzenia z niektórymi modelami amplitunerów firm Yamaha lub Harman-Kardon. To podobny styl wizualny, ale także i wykonie, dbałość o szczegóły wykończenia. Bezpretensjonalna uroda – skromna, ale całkiem atrakcyjna.

Panel przedni to gruba akrylowa płyta, lekko centralnie efektownie "przełamana", wzdłuż całej krawędzi. Po środku, u góry znajduje się niebieski wyraźny wyświetlacz, który można przyciemnić lub całkowicie wyłączyć. Po dwóch stronach panelu umieszczono duże gałki wytoczone z anodowanego na czarno metalu. Lewa służy do wyboru źródła, a prawa odpowiada za wzmocnienie sygnału. Na froncie w lewym, górnym rogu znajduje się firmowe logo (przyklejone), a poniżej włącznik/wyłącznik sieciowy. W panel przedni, na środkowej linii wmontowano rząd 9. przycisków funkcyjnych, którymi można regulować i ustawiać podstawowe opcje takie jak: strojenie tunera, tryb stereo lub wybranie kodowania przestrzeni, etc. Co istotne, amplituner (oprócz wyświetlacza oraz włącznika sieciowego) pozbawiony jest  jakichkolwiek podświetlanych klawiszy, lapmek i diod. Ascetycznie to wygląda, ale może podobać się, bo przecież urządzenia wyższej klasy mają tą sprawę często rozwiązywaną podobnie – redukcja zbędnych świecidełek.

Wracając do budowy. Z przodu zamontowano dodatkowe 4. gniazda. Po prawej stronie jedno USB do odtwarzania plików (gniazdo nie komunikuje się z aparaturą Apple) i po lewej kolejne trzy. Wejście słuchawkowe na tzw. duży jack i dwa gniazda mini-jack – do przyłączenia mikrofonu kalibrującego ustawienie układu głośników 7.1 oraz wejście do przyłączenia odtwarzacza plikowego.

Z tyłu znajduje się gęstwina wejść i wyjść. Z istotniejszych wymienię 4. wejścia i jedno wyjście HDMI, a także 2. wejścia cyfrowe – jedno optyczne Toslink i jedno elektryczne koaksjalne. W amplitunerze zamontowano przetwornik cyfrowo-analogowy o maksymalnej częstotliwości sygnału 192 kHz/24 bit.











Automatyczna kalibracja akustyki
Jak wspomniałem, R-807 wyposażony jest w system kalibracji akustyki pomieszczenia. Taka funkcja polega na tym, że do amplitunera podłącza się mikrofon na przewodzie i ustawia się go w miejscu, w którym, mówiąc kolokwialnie – ma być najlepiej słychać, czyli w tzw. sweet-spocie. Następnie uruchamia się (z poziomu pilota zdalnego sterowania) automatyczną kalibrację kolumn – sprzęt generuje różnego rodzaje dźwięków, po kolei na przemian z każdego podłączonego głośnika, potem "na krzyż" i w innych konfiguracjach. Po kilku minutach, amplituner ostatecznie ustawia najbardziej optymalne natężenia dźwięku dla każdej kolumny, tak aby dźwięk dookolny był najlepszy. Oczywiście, można ustawienie automatyczne korygować pod własne preferencje – np. dać więcej wzmocnienia głośnikowi centralnemu, mniej efektowym, etc. Piszę o systemie kalibracji, bo zazwyczaj są w niego wyposażane droższe urządzenia niż opisywany Sherwood. Pamiętam jak dobrych kilka lat temu, podczas kupowania kina domowego, musiałem wyłożyć więcej niż 5 000 zł na amplituner Yamaha klasy średniej, bo wszystkie tańsze pozbawione były automatycznej korekcji akustyki pomieszczenia, a jest to rzecz naprawdę przydatna w praktyce.

Wi-Fi Direct
Kolejną intrygującą funkcją urządzenia jest moduł Wi-Fi Direct. Pozwala na bezprzewodowe komunikowanie się dwóch (lub więcej) urządzeń bez konieczności posiadania domowej (ewentualnie biurowej) sieci Wi-Fi. Tu napowietrznie porozumiewają się Sherwood R-807 oraz tablet, smartfon, etc.

Użyłem iPad 3 Apple, na który wcześniej pobrałem z Sieci (bezpłatnie) odpowiednią aplikację firmy Sherwood/Inkel PA. W ustawieniach tabletu włączyłem tryb Wi-Fi; wyświetlił się komunikat, że R-807 jest widoczny. Po wpisaniu odpowiedniego kodu, iPad 3 zawiadomił, że program sterujący gotowy jest do użycia. Z poziomu tabletu można sterować większością funkcji amplitunera, włączając w to obsługę drugiej strefy, ustawienie stacji radiowych, tryb kina domowego i wiele innych. W zasadzie pilot w takim przypadku staje się zbędny; iPadem włącza się i wyłącza się także amplituner. Aplikacja bezprzewodowa jest bardzo łatwa w obsłudze, bo całkowicie intuicyjna. Jest także ładna graficznie, co widać na poniżej zamieszczonych zdjęciach.

Warto dodać, że Wi-Fi Direct spotyka się w urządzeniach znacznie droższych niż tu opisywany.









Wrażenia dźwiękowe
Do amplitunera przyłączałem najczęściej dwie, a maksymalnie - cztery kolumny głośnikowe. Jako frontowe posłużyły na zmianę Vienna Acoustics Mozart Grand, Definitive Technology BP8060 ST, Pylon Topaz 15 oraz Taga Harmony Platinium F-90 SL, zaś tylnymi, efektowymi były (sporadycznie) Usher S-520 i Studio 16 Hertz Canto Two.

Jak na budżetowe urządzenie kosztujące w Polsce 1 500 zł, styl gry proponowany przez amerykański amplituner można określić sformułowaniem: "dźwięk całkowicie bez kompleksów". Jest to przekaz nienachalny, aczkolwiek komunikatywny i otwarty – z dobrze zestrojonymi pasmami, niezłym wypełnieniem oraz, co zaskakujące – z pełnym i masywnym basem. Dźwięk jest przyjemny, bez oznak „taniości”, czy jakichkolwiek braków, które powodowałyby ubytki w przekazie. Jest homogeniczny, dobrze poskładany. Koherentny.
Przestrzeń jest kreślona wyraźnie, instrumenty są czytelne, zaś głos ludzki pozbawiony krzykliwości, choć jest też lekko ocieplony. Naturalnie, konstruktorzy R-807 proponując go w tak atrakcyjnej cenie rynkowej musieli pójść na pewne ostateczne ustępstwa dźwiękowe, bo cudów nie ma, lecz uczynili to w sposób łaskawy dla słuchacza. Tak jak napisałem, brzmienie jest czytelne i spójne, ale kiedy bardziej wsłuchać się w dźwięk widać, że amplituner ma problemy z dokładnym różnicowaniem poszczególnych  instrumentów w dużych składach orkiestrowych, nie określa też bardzo dokładnie sceny w głąb, nie jest zbyt rozdzielczy, ma lekkie dysproporcje barw, czyli odbiegające od rzeczywistości (lub będące podkolorowane, jak kto woli). Jednak w ogólnym odbiorze dźwięku R-807 te powyższe braki nie przeszkadzają, nie decydują o swobodnym odbiorze muzyki. Owszem, Sherwood ma swoje budżetowe ograniczenia, ale w normalnym użytkowaniu (a nie audiofilskim) nie stanowią one problemu.

Dużą zaletą jest żywość dźwięku, mocna jego ekspresja, przy jednoczesnym ograniczeniu ataku wysokich tonów, czy szklistości. Przekaz jest proporcjonalny, dobrze wyważony, z lekko podkreśloną średnicą.

R-807 świetnie sprawdza się w oglądaniu filmów oraz słuchaniu koncertów. Pełno tu dynamiki i ekspresji, wiarygodnie są przekazywane skoki głośności – Sherwood nieźle reaguje na wszelkie zmiany w natężeniu przekazu.  Wielkie uderzenia w skali makro są czytelne i i czyste, lecz niekiedy przydałby się dedykowany subwoofer dla spotęgowania efektu. Przestrzeń budowana jest namacalnie, scena zaś jest szeroka i dobrze zorganizowana. W sam raz do kina, ale przy odbiorze muzyki w trybie 2.0 też nieźle broni się.



Od lewej: Vienna Acoustics Mozart Grand, Definitive Technology BP8060 i Taga Harmony Platinium F-90 SL 

 iPadem 3 Apple łatwo można sterować amplitunerem, ale powyżej służy jako źródło dźwięku z serwisu Deezer

Taga Harmony Platinium F-90 SL plus Sherwood R-807 to doskonały zestaw z pułapu "entry-level" 

Kolumny Taga Harmony Platinium F-90 SL wraz z przewodem głośnikowym Nameless Black Classic Line SP - będą one przedmiotami kolejnych recenzji

Podsumowanie
1. Sherwood R-807 reprezentuje estetyczny design z nienachalną urodą - skromną, ale atrakcyjną wizualnie. Dostępna jest jedynie wersja czarna frontu i obudowy.

2. R-807 to niedrogi, a muli-funkcyjny amplituner 7.1 i odtwarzacz internetowy. Oprócz standardowych opcji amplitunera AV, posiadania wielu wejść i wyjść oraz wbudowanego DACa i łączności Wi-Fi oferuje także moduł zdalnego sterowania Wi-Fi Direct. Na pokładzie jest również automatyczna kalibracja akustyki pomieszczenia.

3. Dźwięk jest żywy i dynamiczny, ale nie przesadzony. Instrumenty definiowane są równo, wyraźnie i mocno, z dobrym wypełnieniem. Przekaz jest zharmonizowany, z namacalną sceną, z zaskakująco poprawnymi niskimi składowymi. W swoim przedziale dźwiękowym Sherwood gra całkowicie bez kompleksów – choć jest to brzmienie uniwersalne, czyli zawierające kompromis pomiędzy wiarygodnością, wiernością i selektywnością dźwięku, a atrakcyjną ceną urządzenia.

4. W proporcji cena/jakość dźwięku i wyposażenie Sherwood R-807 wybija się na tle konkurencji w podobnej kwocie. To dowód na to, ze niedrogie urządzenie też może dobrze grać, mimo, że jest to dźwięk charakterystyczny dla pułapu „entry-level”.

5. Jednym słowem: rekomenduję!

Sprzęt używany podczas testu
Wzmacniacze: Hegel H100 (test TU), Dayens Ampino (test TU) i Ming Da MC88-PL.
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Definitive Technology BP8060ST (test TU), Pylon Audio Topaz 15 (test TU), Usher S-520, Studio 16 Hertz Canto Two (test TU) i Taga Harmony Platinium F-90 Slim.
Okablowanie: różne komplety Audiomica Laboratory, DC-Components (test TU) oraz głośnikowy Nameless Black Classic Line SP 2 x 2,5 m i IC Nameless Black Classic Line mk II..
Źródła cyfrowe: odtwarzacz Musical Fidelity A1 CD-PRO, Yamaha DVD-S1500, iPad 3 Apple (test TU) oraz NuForce Air DAC (test TU).
Źródła analogowe: gramofon Clearaudio Emotion wraz z przedwzmacniaczem Ri-Audio PH-1 (test TU), a także magnetofon Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU) pod gramofonem, stopy antywibracyjne BW40 Rogoz-Audio (test TU) pod wzmacniaczem oraz zatyczki do gniazd RCA Sevenrods Dust Caps RCA (test TU).

Dane techniczne
Dostępne są na stronie polskiego dystrybutora marki Sherwood, firmy Polpak z Warszawy.

Link na amerykańską stronę Sherwood TUTAJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz będzie oczekiwać na moderację