Polpak

czwartek, 4 kwietnia 2024

Echo Sound Power Guardian, filtr przelotowy do systemów audio - zapowiedź testu




Ostatnimi czasy stronię od przeprowadzania na blogu Stereo i Kolorowo testów takich komponentów audio hifi jak przewody, podstawki pod głośniki, stoliki hifi, stopy antywibracyjne, bezpieczniki, maty gramofonowe i inne podobne. Kiedyś czyniłem to częściej, dziś - znacznie rzadziej, prawie wcale. Po prostu przez te ostatnie 15. lat działalności jako aktywny recenzent doszedłem do empirycznego i ostatecznego wniosku, że wpływ owych elementów na subiektywne brzmienie całego systemu jest niewielkie, minimalne. Wręcz pomijalne. Te przedmioty mają swoje uzasadnione i istotne miejsce w audio, są konieczne i potrzebne dla praktycznego korzystania z systemów audio, ale w żaden sposób nie należy przeceniać ich właściwości autentycznie wpływających na dźwięk (czytaj: na jego faktycznie odczuwalną i korzystną poprawę). Bo te mierzone w wartościach bezwzględnych są ograniczone lub bardzo ograniczone. Symboliczne.

Ma się rozumieć: w ogóle nie neguję faktu, iż zastosowany stolik audio lub podstawka pod głośnik powinny być rzetelnie zaprojektowane i koniecznie zbudowane według klasycznych zasad inżynieryjnych oraz standardów technicznych, bo to oczywistość. Ma logiczne uzasadnienie i duży sens. Oraz w rezultacie dobroczynny i pożądany wpływ na obiektywne brzmienie. (Uwaga. Specjalnie podkreślam / różnicuję subiektywne i obiektywne brzmienie - te obiektywne jest niepodważalne, w jakiś sposób mierzalne i powtarzalne, subiektywne - nie). Ale już rejestrowane różnice w dźwięku pomiędzy dajmy na to jedną podstawką pod głośnik a drugą podobną uważam za niemożliwe do uchwycenia (poza oczywistymi wyjątkami typu zwykła "podstawka do kwiatów" a studyjny, poziomowany i odsprzęgany stand pod monitory).

Nie polemizuję też z argumentem, iż używany przewód audio winien być solidnie i trwale wykonany z rzetelnych i jakościowych komponentów / materiałów - ale muszę równolegle oświadczyć, że przestałem już interesować się całą tą "marketingową ściemą", którą niekiedy wytwarzają wokół kabli ich producenci, handlarze i niektóre branżowe magazyny audio. Być może przeszedłem odwrotną ewolucję na mojej drodze hifi - z czasem, zamiast słyszeć więcej w testowanym dźwięku, zacząłem słyszeć mniej. Mniej, ale za to wyraźniej. Bardziej autonomicznie i organicznie. Kiedyś wydawało mi się, że potrafię usłyszeć "dźwięk" kabli, dziś już tego nie rejestruję. I nie wiążę tego z potencjalnym niedosłuchem (bo słuch mam dość wyostrzony i wyrobiony)... 

Moim zdaniem optymalny kabel używany w audio hifi winien być zbudowany nie lepiej i nie gorzej niż przewód profesjonalny (studyjny). Mieć odpowiednie parametry elektryczne oraz właściwości izolacyjne, cechować się wytrzymałością, właściwymi walorami mechanicznymi i oczywiście dobrymi (czytaj: mierzalnymi) parametrami przenoszenia dźwięku. Oraz powinien być zapatrzony w rzetelne wtyki o wystandaryzowanej przewodności elektrycznej, charakteryzujące się niezawodnością i trwałością połączenia. To naprawdę wystarczy dla kompletnego przeniesienia / dystrybucji dźwięku high-fidelity we wszelakich systemach audio hifi. Tu nie potrzeba alchemicznych właściwości przewodnika, szarlatańskiej wiedzy wykonawczej, stosowania magicznych materiałów. Ani żadnego okultyzmu. Potrzebne są podstawowe zasady fizyki oraz zdrowy rozsądek. A także zwykła uczciwość.

Dlatego pomimo, że mam naprawdę sporo propozycji testów różnych przewodów audio (tych szczególnie), mat gramofonowych, podkładek pod wkładki gramofonowe, stóp antywibracyjnych, kondycjonerów masy i innych podobnych, to najczęściej nie biorę ich na odsłuchy. Nie recenzuję. Oczywiście, niekiedy czynię wyjątki, choć są one bardzo rzadkie. Musi mnie coś rzeczywiście zainteresować, chcę podkreślić rzetelność jakiegoś producenta, pragnę zaakcentować obiektywną wartość dla dźwięku jakiegoś przedmiotu / urządzenia. Wyjątkowość dobrze wykonanego przewodu.

A teraz, po przydługim wstępie, przechodzę do meritum dzisiejszej zapowiedzi testu. Niedawno odezwał się do mnie listownie pewien konstruktor-amator, który zapytał, czy nie byłbym zainteresowany odsłuchem / testem jego urządzenia o intrygującej nazwie "Echo Sound Power Guardian", a które określił jako "filtr przelotowy do systemów audio". Po pierwszym zawahaniu się i odruchowej chęci odrzucenia propozycji testu, pomyślałem "a dlaczego by jednak nie spróbować?". Tym bardziej, że dołączony opis urządzenia wydał mi się dość ciekawy i innowacyjny. Oraz był pozbawiony bajkowego objaśnienia sugerującego nadprzyrodzone moce i wyjątkowe właściwości brzmieniowe. Umówiliśmy się z konstruktorem, że prześle do mnie swój "filtr przelotowy", a ja go rzetelnie przesłucham, udzielę informacji zwrotnej na temat swoich wrażeń i być może opublikuję stosowny test na blogu.

Jaki wpływ ma na dźwięk przedmiotowy Echo Sound Power Guardian? - tego jeszcze nie wiem. Dopiero zacząłem z nim zabawę, eksplorację. Być może będzie on pozytywny, być może obojętny / neutralny, być może negatywny. Wydaje się jednak, że idea jego działania i oryginalna budowa mogą wnieść obiektywne "dobro" do dźwięku. Naturalną korzyść. Poniżej publikuję informację otrzymaną listownie od konstruktora Echo Sound Power Guardian.

Filtr przelotowy "Echo Sound Power Guardian" do systemów audio. Konstrukcja filtra oparta na wieloetapowej filtracji prądu. Urządzenie nie posiada tradycyjnych elementów takich jak bezpieczniki topikowe czy włącznik/wyłącznik, które w efekcie dławią swobodny przepływ prądu. Wszystkie elementy wewnętrzne są połączone linką z miedzi posrebrzanej 6N 2 mm w teflonowej izolacji, także samej filtracji. Filtr nie tłumi w żaden sposób dźwięku, a jedynie po wpięciu tworzy barierę pomiędzy światem zakłóceń a systemem odsłuchowym. Takie rozwiązanie pozwala w pełni wydobyć walory systemu i uwolnić elektronikę od zakłóceń. Efekt filtra na dźwięk jest słyszalny od razu po wpięciu do systemu. Nie wymaga ułożenia / wygrzewania. 

Należy zdać sobie sprawę że nawet najbardziej wyszukane kondycjonery nie są lekarstwem na wszystkie problemy z siecią, ponieważ to etap wielowarstwowy i tak należy do tego podchodzić. Jeśli chcemy uwolnić naszą elektronikę od "elektrosmogu", który często sami tworzymy w własnym domu, chcemy powietrza a nie płaskiego bez emocji dźwięku, należy kierować się wielowarstwową filtracją. Preferowane jest podłączenie filtra przed kondycjonerem lub listwą. Można także podłączyć do każdego z posiadanych w systemie elementów osobno. 

Wymiary: wysokość 70 mm, szerokość 180 mm, głębokość 250 mm. Gniazdo IEC z miedzi. Gniazdo Schuko z miedzi pokrytej rodem. Przepustowość układu filtrującego 12 A. Elementy filtracji pokryte ekranem z miedzi i materiałem tłumiącym.




Echo Sound Power Guardian jest solidnie i estetycznie wykonany


Gniazdo Schuko z miedzią pokrytej rodem

Miedziane bolce wtyku IEC

Dolna część obudowy





Ze wzmacniaczem Rega io


Z DAC-iem Ferrum ERCO i zasilaczem Ferrum HYPSOS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz będzie oczekiwać na moderację