Odebrałem dziś dwie paczki zawierające kolumny podłogowe Melodika Back in Black BL40. Melodika to polska marka, należąca do dystrybutora RAFKO, do tej pory głównie kojarząca się melomanom z kablami audio oraz akcesoriami typu terminale głośnikowe, wtyki, etc. Od kilku miesięcy Melodika oferuje serię kolumn, które są produkowane w tej samej dalekowschodniej fabryce, co kolumny brytyjskiej marki Roth AV, a która do niedawna sprzedawała identyczne kolumny jak BL40, lecz pod nazwą ...Roth OLi40 (zobacz TU).
Kolumny Back in Black BL40 prezentują się na żywo bardzo korzystnie. Mają kompaktowe wymiary podobne do moich Vienna Acoustics Mozart Grand (co widać na zdjęciach poniżej). Na pewno nie wyglądają na tanie, choć przecież reprezentują niewygórowany segment budżetowy. A jak grają? Zapraszam na test za kilka dni - na razie podłączyłem je do wzmacniacza Hegel H100 kablami głośnikowymi Audiomica Dolomit Reference. Wieczorem rozpocznę właściwe odsłuchy.
poniedziałek, 31 marca 2014
czwartek, 27 marca 2014
HJ Lim – Ravel/Scriabin: Piano Music, płyta CD
Dwa powyższe zdjęcia z oficjalnej strony HJ Lim
HJ Lim to prawdziwy klejnot pochodzący z dalekiej Korei Południowej. Kraj,
który w Polsce kojarzy się głównie z gwałtownym rozwojem technologicznym, wizją
futurystów dziejącą się w teraźniejszości, innowacją i postępem, może
poszczycić się także utalentowanymi muzykami i wirtuozami gry na fortepianie
klasycznym. HJ Lim to wschodząca gwiazda pianistyki, o której jest co raz to
głośniej i która podbija serca melomanów wysokim talentem interpretatorskim
i doskonałą techniką. HJ Lim czaruje niespotykaną wrażliwością, jednoczesną
energią i subtelnością stylistyczną, którą można nazwać ultra-romantyczną i
sensualną.
HJ Lim (a w zasadzie Hyun-Jung Lim, bo tak w
rzeczywistości nazywa się) rozpoczęła naukę gry na fortepianie już w wieku
trzech lat, czyli jako małe dziecko. Jej pierwszy nauczyciel Jong-Sum Kim,
szybko rozpoznał w niej nieprawdopodobny talent pianistyczny. Dwunastoletnia HJ
przeniosła się do Paryża, gdzie z z najwyższym wyróżnieniem ukończyła Conservatoire National Région de Compiègne pierwszego stopnia. Następnie, jako piętnastolatka, stała się najmłodszym w
historii która uzyskała dyplom (Diplôme d'Etudes Musicales Complètes) uczelni
muzycznej w Normandii. W 2003 roku Lim rozpoczęła studia w Konserwatorium
Paryskim (Conservatoire National Supérieur de Musique de Paris) pod kierunkiem
Henri Barda. Studia ukończyła trzy lata później – ponownie z najwyższą oceną i
wyróżnieniem. W międzyczasie Koreanka występowała z różnymi orkiestrami na
wielu festiwalach i konkursach, w tym i na bardzo prestiżowych. Jej sceniczny
indywidualny debiut miał miejsce w Stadtcasino w Zurichu jako wschodząca
gwiazda. Jej dalsze koncerty i występy na całym świecie zaowocowały
rozpoczęciem współpracy z Royal Liverpool Philharmonic Orchestra, Hofer Symphoniker,
Munchner Symphoniker oraz Bilkent Symphony.
Artystka ma na swoim koncie (jej debiut płytowy) nagranie kompletu sonet
fortepianowych Beethovena (od pierwszej do trzydziestej drugiej), które zostały
wydane w ośmio-płytowym boksie „Beethoven: Complete Piano Sonatas” (jest także
edycja czterech podwójnych płyt wydanych osobno). Zestaw ten stał się nie lada
sensacją, bowiem mało który pianista miał aż tyle odwagi (i umiejętności), aby
porwać się na tak karkołomne przedsięwzięcie. Do tej pory takiego dzieła
dokonało nie więcej niż dziesięciu. A dla HJ Lim był to przecież debiut! Co
więcej, album z sonetami Beethovena stał się nie tylko sensacją muzyczną, ale i
przebojem rynkowym. Natomiast część Sonaty nr 14: I. Adagio sostenuto zwana
księżycową była najchętniej słuchanym utworem fortepianowym, w tym i na
YouTube.
3 lutego 2014 roku ukazała się kolejna płyta artystki.
Tym razem obszar poszukiwań artystycznych młodej Koreanki obejmuje dwóch
kompozytorów epoki fin-de-siècle: francuskiego impresjonisty Maurice Ravela oraz
rosyjskiego ekspresjonistę Alexandra Scriabina. Obu łączy podobny wiek
(Scriabin był starszy o zaledwie trzy lata) oraz umiejętność nie tylko
komponowania wielkich dzieł, ale także wirtuozeria gry na fortepianie. Obaj tworzyli
muzykę głównie fortepianową, byli dużymi eksperymentatorami – Ravel był
pionierem impresjonizmu w pianistyce, zaś Scrabin pierwszy zaczął stosować
akordy dysonansowe, co było pierwowzorem atonalności w sztuce. Ich wizjonerskie
podejście do wykorzystywania wielu tekstur i brzmienia fortepianu mają więcej
cech wspólnych, niż iluzorycznie by się wydawało – bo pozornie ich muzyka jest
bardzo kontrastowa.
Powyższe kontrasty i podobieństwa muzyki Ravela i
Scriabina w bardzo ciekawy sposób zilustrowała HJ Lim wybierając intrygujące utwory
artystów, a następnie przeplatając je jeden po drugim na płycie. Album otwiera
(ośmioczęściowa) kompozycja „Walce Szlachetne i Sentyentalne” Ravela, która
jest tonalnie rozedrgana, niespokojna – narysowana niczym ciemny pejzaż o
mistycznym zabarwieniu. Potem pojawiają się dwie Sonaty Fortepianowe (Nr 4 i Nr
5) Scriabina po poetycku na zmianę ekspresyjne i sensualne. Kolejne ścieżki
albumu to ponownie utwór Ravela – tym razem jest to wielokolorowy (i bardzo
trudny technicznie) utwór „Sonatine” z lat 1903 - 1905. Potem przychodzi
kolejny walc – jest to Walc Op.38 Scriabina, zaś zaraz po nim Dwa Poematy Op.
32 - także Scriabina. Płytę zamyka monumentalny Walc Ravela, który napisany
został tuż po zakończeniu I Wojny Światowej, bo w na przełomie 1919 i 1920 roku.
Stąd jest tu dużo narastających brzmień i rytmów, powtórzeń i przełamań tempa, co buduję klimat dużego niepokoju, a w punktach kulminacyjnych wręcz
makabry i przerażenia.
HJ Lim z powyższego niełatwego zadania artystycznego
wywiązała się lepiej niż dobrze. Jej wrodzona umiejętność ekspresji i
jednoczesnej subtelności gry na fortepianie oraz spore wyczucie stylistyczne
wybornie sprawdzają się w tak rozedrganym, ale i pięknym materiale, jakim jest twórczość
Ravela i Scriabina. Być może, tu i ówdzie, przydałoby się więcej wnikliwości i
większego wyrazu, lecz należy założyć, iż HJ Lim jest na początku swojej
kariery pianistycznej i z czasem do oszałamiającej techniki fortepianowej dołączy
także więcej wysublimowania oraz poezji.
Oficjalna strona HJ Lim: TUTAJ
Informacje o albumie na stronie Warner Classics: TUTAJ.
Wzmacniacz lampowy PhonoGraph PG60
Wzmacniacz słuchawkowy Ming Da MC66-AE i słuchawki HiFiMan HE-300
Po prawej stronie Audinst HUD-mx2
Przewody Anti-Cables
poniedziałek, 24 marca 2014
Anti-Cables – przewody głośnikowe Level 2 oraz interkonekty Level 2 i Level 3.1
Wstęp
Anti-Cables mają status przewodów kultowych – prawie
każdy audiofil o nich słyszał. Wiele się o nich
pisze na rozmaitych branżowych forach, melomani polecają je sobie wzajemnie,
lecz rzadko można przeczytać ich recenzje w periodykach hi-fi (poza The
Absolute Sound, gdzie przez pięć lat z rzędu były testowane i każdorazowo
otrzymywały redakcyjne rekomendacje). Dzieje się prawdopodobnie dlatego, iż
producent bardziej stawia na tzw. marketing szeptany, a nie na ofensywę
prasową. Takie działanie ma na pewno jeden niezaprzeczalny walor – zmniejsza
wydatki na reklamę, co pozwala redukować koszty własne firmy, a ostatecznie
cenę produktów. Dlatego Anti-Cables pomimo, że są wytwarzane w USA mają
rozsądną (nie przesadzoną) cenę – w pełni akceptowalną także dla polskiego
odbiorcy.
Anti Cables – kilka słów o firmie i jej ideach
Anti-Cables to niewielkie przedsiębiorstwo położone w
równie niedużym mieście Woodbury w stanie Minesota (USA). Prowadzone jest
przez inżyniera elektronika – pana Paula Speltza; istnieje od kilkunastu lat. Powoli, lecz skutecznie rozwija się, wprowadza nowe produkty, ale to przewody
audio stanowią zdecydowaną większość produkcji.
Firmowe motto brzmi: „Odzyskać muzykę utraconą w
kablach”. Panującą ideą jest wyzwanie, aby dostarczać najwyższej jakości
produkt w najlepszej proporcji cenowej. Anti-Cables mają być na tyle
przystępne, aby pasowały zarówno do budżetowych systemów audio, jak i wyższych.
Ich jakość ma być tak wysoka, aby brzmiały jak przewody od 10 do 100 razy
droższe.
Aby spełniać powyższe kryteria, firma wprowadziła następujące założenia
technologiczne:
1. Należy używać wyłącznie niezbędne elementy konstrukcyjne
jak lite kable (tzw. solid core) oraz solidne wtyki,
2. Stosować tylko materiały o bardzo wysokiej lub doskonałej
jakości dźwięku,
3. Wyeliminować wszelkie zbędne materiały – stąd brak grubych
osłon z tworzyw sztucznych.
Ponieważ firmowe przewody wyglądają bardzo skromnie w
zestawieniu kablami innych firm, są to proste, powlekane tylko czerwonym
lakierem, przewodniki, a kosztują niewiele, dlatego zostały nazwane
„Antykablami”. Jednak producent zapewnia, że charakter owych kabli jest
neutralny i przejrzysty – pomagają usłyszeć jak naprawdę brzmi system
audio-stereo.
W Anti-Cables jako przewodnik wykorzystywane są lita
miedź, srebro lub mieszanka srebra ze złotem w różnych klasach czystości - od 5
do 10 części na milion. Lity metal jest używany ponieważ zapewnia najlepsze walory soniczne (wg. firmowych pomiarów, badań i odsłuchów), bo eliminuje
wzajemne interakcje elektryczne pomiędzy skrętkami. Przewody poddawane są procesom głębokiej
obróbki kriogenicznej. Przedsiębiorstwo posiada własną technologię pokrywania
drutu specjalnym czerwonym elastycznym lakierem, który pełni funkcję izolatora
elektrycznego oraz zapewnia szczelną ochronę żył przed procesem utleniania się
(korozji). Odrzucono całkowicie zastosowanie używanie tworzyw sztucznych jako
dielektryki lub izolatory, bowiem konstruktor Paul Speltz uważa, że powietrze
jest najlepszym dielektrykiem, a różne plastiki pogarszają parametry soniczne
przewodów audio – zabarwiają, a nawet przeinaczają prawdziwy dźwięk. Warto
dodać, iż firma ma również patent nawijania drutu w spiralę dookoła przewodnika
– do takiej postaci kształtowane są wszystkie interkonekty.
W ofercie znajdują się interkonekty typu RCA, XLR oraz
cyfrowe, przewody głośnikowe, zworki głośnikowe (tzw. jumpery), a także kable
zasilające. W portfolio znajdują się także przedmioty poprawiające dźwięk. Są
to „Naked” ZERO-Autoformers (zobacz TUTAJ)
oraz ZERO-Boxes (zobacz TUTAJ).
Wyróżniane
są cztery podstawowe serie przewodów audio typu interkonekty: Level 1 Classic
Series, Level 2 Performance Series, Level 3.1 Reference Series oraz Level 4.1
Reference Plus Series. Te dwie ostatnie zawierają srebro jako przewodnik. Z
kolei kable głośnikowe to: Level 1, Level 2 oraz Level 3 z kolejnych serii Classic, Performance oraz
Reference. Do każdych przewodów można zamówić różne końcówki wtyków (RCA lub
XLR, banany, widełki, etc) pochodzące od różnych producentów, lecz Anti-Cables
bazują na wtykach Neutrik (w serii Classic) oraz Eichmann Buletts.
Do testów otrzymałem następujące przewody: głośnikowy
Level 2, interkonekty RCA Level 2 oraz Level 3.1, a także zworki głośnikowe
Level 2. Polskim dystrybutorem Anti-Cables jest Elektropunkt z Bydgoszczy.
Wrażenia ogólne i budowa
Sądzę, iż nie ma potrzeby dokonywania dokładnych opisów
przewodów Anti-Cables, bo te są dostępne w Internecie. Generalnie, zasada
budowy jest prosta i, można powiedzieć - wielce minimalistyczna. Używane są
wyłącznie lite metale jako przewodniki, w kablach głośnikowych Level (w tym i
zworkach) wykorzystywana jest miedź podobnie jak w interkonektach Level 2. Z
kolei w łączówkach Level 3.1 jako przewodnik używany jest lity drut ze srebra z
domieszką złota, które ma powodować polepszenie walorów dźwiękowych kabla. Jest
to nowość w ofercie Anti-Cables, ponieważ poprzednia wersja interkonektów 3.1
wytwarzana była ze srebrnego drutu (bez dodatku złota) – cena jednak pozostała
ta sama.
Kable głośnikowe (i zworki) Level 2 wykonane są z litego
drutu miedzianego OFC (średnica 12 Gauge, czyli około 2 mm) o wysokiej czystości.
Zakończone są widełkami lub bananami firmowej produkcji – wykonane są z miedzi
berylowej. Na życzenie kupującego przewody mogą zawierać innego rodzaje
zakończenia lub być bez nich.
Najbardziej spektakularne (i najbardziej rozpoznawalne)
są oczywiście firmowe interkonekty. Trudno pomylić Anti-Cables z jakimiś
innymi, bowiem układ środkowa linka przewodząca owinięta ukształtowanym w
spiralę drutem jest wielce charakterystyczny dla tej firmy. Symptomatyczny jest
także czerwony kolor lakieru, którym powleczone są przewody. W niższych seriach
montowane są wtyki Neutrika, a w wyższych (w tym i Level 2 oraz 3.1) Eichmann
Bullets. Wizualnie łączówki Level 2 od 3.1 różni jedynie kolor środkowego
przewodu - w tych pierwszych jest on czerwony, a w drugich – biały.
Interkonekty dostarczane są w plastikowych torebkach
próżniowych. Blistry zawierają zwinięte przewody ze spiętymi ze sobą wtykami za
pomocą taśmy z tworzywa sztucznego. Naczytałem się w Internecie, że Anti-Cables
są niezbyt dobrze wykonane, narażone są na uszkodzenia poprzez swoją dużą
sztywność oraz brak plastikowych płaszczy ochronnych. Nic z tych rzeczy!
Anti-Cables reprezentują bardzo wysoki poziom wykonawczy, są poza tym bardzo
ładne. Owszem charakteryzują się dużą sztywnością (typową dla przewodów
solid-core) – dotyczy to głównie kabli głośnikowych, bowiem interkonekty są
zdumiewająco elastyczne jak na ich konstrukcje. Wtyki zamontowane są bardzo
solidnie i nic nie wskazuje na to, aby były podatne na uszkodzenie, czy szybkie
wyrobienie mechaniczne połączenia wtyk – przewód. Bardzo dobre wrażenie czynią
także wtyki Eichmann Bullets – nie są duże, ale trzymają się gniazd RCA jak
szalone – bardzo mocno i stabilnie.
I jeszcze jedna uwaga – w związku z faktem,
iż internonekty Anti-Cables są bardzo lekkie, swobodnie można je używać jako
łączówki do lekkich urządzeń audio (np. przedwzmacniacz gramofonowy lub mały
DAC) mając gwarancję, że przewody nie ściągną tych sprzętów z półki.
Komplet interkonekty Level 2 i Level 3.1 oraz zworki głośnikowe Level 2
Anti-Cables Level 3.1 w plastikowym opakowaniu
Żyły przewodzące Level 3.1 wykonane są z litego srebra z domieszką złota
Anti-Cables Level 2 Performance Series
Level 2 wykonane są z drutu z litej miedzi
Przewody głośnikowe Level 2
Level 2 wykonane są z litego miedzianego drutu - są przez to sztywne
Wtyki głośnikowe z miedzi z domieszką berylu
Level 2 zainstalowane w terminalach głośnikowych
Zworki głośnikowe Level 2
Widełki wykonane są z miedzi berylowej
Zworki głośnikowe są sztywne, lecz nie ma problemu z ich właściwym ukształtowaniem
Zworki w terminalach monitorów Usher S-520
Interkonety pozbawione są dodatkowych plastikowych otulin czy ekranów elektro-magnetycznych
W porównaniu do przewodu Audiomica Europa Ultra Reference M3 widać jak cienkie są Anti-Cables
Wtyki WBT vs. Eichmann Bullets
Rzut ogólny na system odsłuchowy
Wrażenia odsłuchowe
Przewody głośnikowe Level 2 podłączałem głównie pomiędzy
wzmacniacz lampowy PhonoGraph PG60 i kolumny Vienna Acoustics Mozart Grand oraz
wzmacniacz tranzystorowy Hegel H100 a kolumny Dayens Grande Mini. Łączówki Level
2 i Level 3.1 używałem w różnych konfiguracjach. Z kolei zworki głośnikowe
zastosowałem w monitorach Usher S-520, bowiem pozostałe moje kolumny (jak i te
wypożyczone) mają tylko jedną parę terminali głośnikowych.
Od razu, bez zbędnych wstępów, napiszę, że Anti-Cables to
są bardzo dobre przewody w swojej cenie. Oferują czysty i przejrzysty dźwięk z
odczuwalną szeroką strukturą harmoniczną oraz sporą transparentnością tonalną.
Masywność przekazu, jego gęsty stan skupienia oraz kapitalna perspektywa
stereofoniczna pozwalają uznać przewody za doskonały przykład przewodników,
które bardzo mało dodają od siebie, a ujawniają pokaźne partie informacji,
którymi dysponuje system audio-stereo. Dźwięk ma cechy wyśmienitej lekkości i
dużej swobody przy zachowaniu sporej klarowności i niewątpliwej muzykalności.
Jest gładki i powabny. Bardzo zaskakujące jest to, że Antykable mają bardzo
wysoki poziom rozdzielczości i jasności oraz posiadają umiejętność pokazywania
wielu niuansów i szczegółów nagrań co najczęściej jest typowe dla znacznie
droższych konstrukcji.
Przewody głośnikowe Level 2 Performance Series
Komplet tych przewodów kosztuje w Polsce około 550 zł za
2,5 metrowe odcinki zakończone wtykami bananowymi, więc jest to cena (jak na
standardy audio-stereo) niewygórowana. Sądziłem, że kable te okażą się znacznie
gorsze niż moje podstawowe Audiomica Laboratory Dolomit Reference (za 1 500
zł). Dlatego dużą i miłą niespodzianką był fakt, iż Anti-Cables zapewniają
gładki, żywy i bezpośredni dźwięk z dużą szczegółowością w zakresie średnicy.
Poza tym Level 2 charakteryzują się niezłą transparentnością oraz znaczącą dynamiką.
Wokale są są spójne i precyzyjne, dobrze pokazane na tle instrumentów. W
odróżnieniu od Audiomica Laboratory przewody Anti-Cables mają trochę mniejsze
zdolności pokazywania złożoności i niuansów sopranów, a także lekkie wycofanie
najniższego basu.
Inerkonekty Level 2 Performance Series
Brzmienie przewodu mogę nazwać jako „śmiałe i
bezpośrednie”, bowiem dostarcza mnóstwo informacji, prezentuje dobrą
rytmiczność oraz kapitalnie rozłożone akcenty dynamiczne, które powodują, że
muzyka brzmi wielce przekonująco. Dźwięk jest angażujący i ma bardzo wyraźnie zaznaczoną średnicę gęstą i soczystą. Ponadto, bardzo może podobać się atrakcyjny sposób prezentowania instrumentów,
które są dźwięczne ze słyszalną pełnią ich tekstur. Na pewno Anti-Cables Level
2 mają dużą muzykalność oraz swobodę w przekazywaniu emocji i klimatu zawartych w
muzyce. Jednak góra czasami wydaje się być nieco niedoświetlona, co objawia się lekką mgiełką
na niektórych partiach instrumentalnych (szczególnie przy odsłuchach muzyki
symfonicznej).
Interkonekty Level
3.1 Reference Series
Ten przewód
zapewnił największą przejrzystość spośród testowanych egzemplarzy; można
napisać, iż imponuje brakiem swojego własnego charakteru, urzeka
transparentnością, czaruje rozległą sceną oraz otwiera przestrzeń. Precyzyjnie
pozycjonuje poszczególne źródła, wyraźnie określa miejsce instrumentów na
scenie, wybornie ujawnia ich cały potencjał dźwiękowy. Dokonuje syntezy
odbioru przekazu czystego i zwartego, z poczuciem pełności i obfitości
brzmienia. Przy czym czyni to z klasą i z dużym wysublimowaniem. Prezentuje okazałość dźwięku, a jednocześnie
doskonale doświetla detale. Jest bardzo neutralny dlatego każdy gatunek muzyczny
zostanie odegrany tak wiernie, jak jest to dostarczane przez sygnał źródłowy. W
swojej cenie interkonekty Level 3.1 trudne są do pobicia pod względem proporcji
jakość dźwięku/cena.
Konkluzja
Jeżeli ktoś szuka do swojego systemu audio przewodów, które charakteryzują się znakomitą klarownością oraz doskonałym balansem dźwięku, to Anti-Cables będą da niego idealne. Te przewodniki cechują się pełnym i dynamicznym brzmieniem, z dużą dozą wyrafinowania oraz świeżości. Pozwalają cieszyć się odsłuchem muzyki in statu nascenti...
Sprzęt używany podczas testu
Wzmacniacze: Hegel H100 (test TU), PhonoGraph PG60 (test TU), Dayens Ampino (test TU), a także komplet przedwzmacniacza i dwóch monofonicznych końcówek mocy Rotel RC-03/Rotel RB-03/Rotel RB-03.
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Studio16 Hertz Canto Two (test TU), Pylon Topaz 15 (test TU), Usher S-520, Pylon Topaz Monitor (test TU) oraz Dayens Tizo i Dayens Grande Mini (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, iPad 3 Apple (test TU) oraz NuForce Air DAC (test TU), DR.DAC3 (test TU), Audinst HUD-mx2 (test TU) oraz M2Tech HiFace DAC (test TU).Gramofon: Clearaudio Emotion oraz przedwzmacniacze iFi Phono (test TU) i Ri-Audio PH-1 (test TU).
Źródła przenośne: iPod nano 3G oraz iPhone 5S i iBasso DX50 (test TU).
Komputery: McBook Apple, Toshiba Satellite S75 i Lenovo ThinkPad X230.
Słuchawki: Harman Kardon CL, Creative Aurvana Live!, HiFMan HE-300 (test TU), Sennheiser HD650 z kablem Ear Stream (test TU), Sennheiser PX100 i Koss PortaPro (test TU), a także douszne EarPods Apple.
Komputery: McBook Apple, Toshiba Satellite S75 i Lenovo ThinkPad X230.
Słuchawki: Harman Kardon CL, Creative Aurvana Live!, HiFMan HE-300 (test TU), Sennheiser HD650 z kablem Ear Stream (test TU), Sennheiser PX100 i Koss PortaPro (test TU), a także douszne EarPods Apple.
Okablowanie: Audiomica Laboratory, DC-Components (test TU) i Nameless (test TU).
czwartek, 20 marca 2014
L’Arpeggiata, Christina Pluhar „Music for a While” – Improvisations on Purcell, płyta CD
Mój pierwszy kontakt z muzyką ansamblu L’Arpeggiata
nastąpił kilkanaście lat temu, kiedy w radio przypadkowo usłyszałem fragment płyty o tytule „La Tarantella: Antidotum Tarantulae”, który ujął mnie swoją
nietypową interpretacją oraz ciekawym rytmem. Od razu, następnego dnia poszedłem do sklepu muzycznego (a kiedyś były
takie) i nabyłem album pięknie wydany przez francuską wytwórnię Alfa Records.
Wówczas dowiedziałem się, że L’Arpeggiata jest prowadzony od kilku lat przez austriacką
aranżatorkę i wirtuoza (wirtuozerkę?) gry na lutni basowej (teorba) i harfie Christine Pluhar.
Album „La Tarantella: Antidotum Tarantulae” poświęcony jest muzyce tanecznej tworzonej
jako antidotum na ukąszenie jadowitego pająka tarantuli, na terenie południowych
Włoch epoki renesansu. Ów styl to oczywiście tarantella, czyli swoista muzyka
terapeutyczna z szybkim metrum, która była ekstatycznie grana i tańczona
najpierw jako rzeczywiste ludowe antidotum na jad tarantuli. Później stała się
jednym z tradycyjnych włoskich tańców. Christina Pluhar dokonała transkrypcji różnorodnych
dawnych tekstów medycznych, traktatów o tarantuli, muzyki i pieśni renesansowych
na współczesny język i muzykę. Album to istna przygoda intelektualna, która nikogo
nie pozostawia obojętnym – zawiera zarówno skoczne melodie w stylu klasycznej
taranteli, jak i melancholijne poświęcone rozważaniom o radościach i smutkach życia, przemijaniu oraz nieuchronnej
śmierci. Płyta „La Tarantella: Antidotum Tarantulae” stała się dużym przebojem
rynkowym, pozwoliła zespołowi rozwijać się i tworzyć nowe dzieła.
Christina Pluhar urodziła się w 1965 roku w Gratz, w
południowej Austrii. Ukończyła Uniwersytet w Gratz w klasie gitary klasycznej.
W międzyczasie odkryła w sobie wielkie zainteresowanie muzyką baroku i
renesansu. Postanowiła więc kontynuować naukę; pobierała lekcje gry na
epokowych instrumentach najpierw w Królewskim Konserwatorium w Hadze, a później
w Schola Cantorum w Bazylei (część Musik Akademie Basel poświęcona muzyce
dawnej). Potem Pluhar grała w kilku zespołach muzyki dawnej (w tym i w słynnym
Hesperion XXI Jordi Savalla), z którymi występowała na rozmaitych scenach i
festiwalach. Od 1999 roku jest profesorem gry na harfie barokowej w Królewskim
Konserwatorium w Hadze oraz prowadzi kursy mistrzowskie na Uniwersytecie w
Graz. Jest bardzo poszukiwanym muzykiem, grała i gra z najbardziej uznanymi
muzykami i dyrygentami, by wymienić tylko Marca Minkowskiego i Rene Jacobsa. W
2000 roku, z jej inicjatywy, powstał w Paryżu zespół L’Apreggiata.
L’Aperggiata to zespół poruszający się w obszarze muzyki
dawnej, głównie barokowej i renesansowej. Bada, eksploruje, wynajduje stare
nagrania, zapisy, interpretuje je i wykonuje na nowo. Co ciekawe, grupa nie
stroni od nowoczesnych wykonań dawnych utworów, z wykorzystaniem współczesnych instrumentów
i nowatorskich wariacji. Na przykład jazzowych lub też takich z pogranicza
popu. Stąd zespół współpracuje nie tylko z wirtuozami gry na instrumentach dawnych,
czy klasycznych, ale także z muzykami jazzowymi, a nawet flamenco i fado.
Zaprasza do współpracy również śpiewaków i muzyków tradycyjnych z obszaru
śródziemnomorskiego (np. Turcji, Grecji), a zdarza się, że i południowoamerykańskich.
Do dziś L’Aperggiatta nagrał kilkanaście płyt, zdobył szeroką publiczność, a
także uznanie krytyków, bowiem zespół otrzymał wiele wyróżnień i nagród
branżowych.
Trzynasty album studyjny grupy jest zatytułowany „Music
for a While”; ukazał się na rynku 3 marca br. Jest poświęcony twórczości
Henrego Purcella, angielskiego kompozytora barokowego, zwanego „angielskim
Mozartem”. Podtytuł płyty to „Improvisations on Purcell”, bowiem ansambl wziął
na warsztat twórczy fragmenty dzieł angielskiego kompozytora – na przykład Dido and Aeneas, Timon of Athens,
Mock Mariage, czy The Fairy Queen. Są to zarówno arie operowe, jak i pieśni i
inne utwory. Już sama obecność zaproszonych muzyków, czyli jazzowego
klarnecisty Gianlugi Trovesi i takiegoż gitarzysty Wolfganga Muthspiela (grającego
na gitarze akustycznej i elektrycznej) zapowiada niesztampowe i oryginalne
podejście do dzieł Purcella. „Music for a While” to podroż w przeszłość, bo
interpretowane są stricte barokowe kompozycje, które są grane na instrumentach
dawnych, ale także współczesność, bowiem są utwory przepisane są na nowo, są
niejako wariacjami tych starych (dawnych). A dodatkowo zaśpiewane całkowicie w stylu
klasycznym, ale nie barokowym. Wiele uroku nadaje obecność nieprawdopodobnie czystego i muzykalnego kontratenora Philippe Jaroussky'ego, który wręcz dominuje i organizuje kilka najważniejszych utworów na albumie (czytaj TUTAJ).
Nietypowego melanżu nadaje także jazzowy klarnet i całkowicie współczesna gitara elektryczna (tak, tak!). W kilku utworach (w tym i tytułowym „Music for a While”) pojawiają się rozbudowane partie fortepianu w jazzowych aranżacjach. Jednakowoż album pomimo dużej rozciągłości stylistycznej oraz wykorzystywanych instrumentów z różnych epok zaskakuje spójnością artystyczną oraz jednorodnością koncepcyjną. Każdy utwór to mini-arcydzieło interpretatorskie, stylistyczne oraz wykonawcze zarówno pod względem instrumentalnym, jak i wokalnym. Ostatni utwór na płycie (tzw. Bonus Track) to Halleluja autorstwa Leonarda Cohena.
Nietypowego melanżu nadaje także jazzowy klarnet i całkowicie współczesna gitara elektryczna (tak, tak!). W kilku utworach (w tym i tytułowym „Music for a While”) pojawiają się rozbudowane partie fortepianu w jazzowych aranżacjach. Jednakowoż album pomimo dużej rozciągłości stylistycznej oraz wykorzystywanych instrumentów z różnych epok zaskakuje spójnością artystyczną oraz jednorodnością koncepcyjną. Każdy utwór to mini-arcydzieło interpretatorskie, stylistyczne oraz wykonawcze zarówno pod względem instrumentalnym, jak i wokalnym. Ostatni utwór na płycie (tzw. Bonus Track) to Halleluja autorstwa Leonarda Cohena.
Owszem, „Music for a While” to przykład muzycznego stylu
crossover, czyli takiego przełamującego konwencje stylistyczne, mieszającego
epoki i harmonie, łączący jazz (a nawet pop) z barokiem, poszukujący – można napisać.
Niemniej jednak wysoka klasa muzyków i ich wirtuozeria, a także odpowiedni
rozsądny dystans do muzyki, powodują, iż zamiast niestrawnej potrawy powstało
dzieło lekkie i powabne, ale z wyraźnym polotem oraz pięknem. Wspaniała płyta –
polecam!
Nagrań dokonano w czerwcu 2013 roku w Sali Bizantyjskiej
Pałacu de Behauge w Paryżu (wchodzącego w skład Rumuńskiego Instytutu
Kulturalnego). Inżynierami dźwięku byli Mireille Faure i Frederic Braye. Płytę
wydała wytwórnia Erato, a licencję dystrybucyjną posiada Warner Classics. Album
ukazał się 3 marca 2014 roku jako płyta kompaktowa oraz w wersji rozszerzonej o
DVD. Jest dostępny także w formacie plikowym, również w opcji HD.
Wzmacniacz lampowy PhonoGraph PG60
Płyta CD stoi na monitorze Dayens Grande Mini, wokół którego owinięte są przewody Anti-Cables Level 2
Płyta w towarzystwie kabli Audiomica Laboratory Europa Ultra Reference M3