niedziela, 28 lipca 2024

JDS Labs Element III MK2, wzmacniacz słuchawkowy / DAC / przedwzmacniacz



Kilka zdjęć ze strony JDS Labs




Wstęp
Niecałe trzy lata temu na blogu Stereo i Kolorowo opisywałem JDS Labs Element II (czytaj TUTAJ), czyli wzmacniacz słuchawkowy z DAC USB oraz przedwzmacniacz liniowy. Te trzy lata szybko minęły, zaś amerykański JDS Labs niedawno zaprezentował następną wersję swojego wzmacniacza / DAC-a. Oto JDS Labs Element III MK2, inaczej mówiąc - wersja trzecia, poprawiona (zobacz TUTAJ i TUTAJ). 

Przyznam, że poprzednia wersja wzmacniacza JDS Labs nadzwyczaj mi się spodobała - zaimponowała wyjątkowo dynamicznym, soczystym i gęstym brzmieniem o czystym i wyraźnym przekazie z fantastycznym zapasem mocy. Wzmacniaczowi Element II przyznałem wówczas nagrodę o żartobliwej nazwie "złote ucho". Teraz zaś przyszedł czas na recenzję kolejnej wersji, czyli Element III MKII. Jest to wzmacniacz słuchawkowy, DAC oraz przedwzmacniacz liniowy zaproponowane w niedużej obudowie z dużym pokrętłem głośności.

Warto dodać, że amerykańska firma JDS Labs jest bardzo ceniona i lubiana przez światowych słuchawkowców w związku na swoją uczciwość i transparentność - jest rzetelnie prowadzona przez znawców (główny konstruktor to inżynier-elektronik pan John Seaber), unika jak ognia marketingowej ściemy, poważnie i partnersko traktuje swych klientów. Oferuje solidne wsparcie konsumenckie, sprawny serwis posprzedażny i dwuletnią gwarancję na swoje urządzenia. 

JDS Labs wytwarza przede wszystkim nabiurkowe wzmacniacze słuchawkowe i DAC-i, ale oferuje także różne kity elektroniczne dla majsterkowiczów, podzespoły i różne akcesoria. Przedsiębiorstwo mieści się w niewielkim Collinsville (stan Illinois), acz będącym w zasadzie przedmieściem metropolii wielkiego St. Louis. I tamże projektowane, obrabiane i montowane są wszystkie urządzenia JDS Labs.

Wrażenia ogólne i budowa
Nowa wersja wzmacniacza Element III MK2 jest bardzo podoba do poprzedniej - no bo jakby miałoby być inaczej? Nie zmienia się tego, co dobre - tego, co odniosło sukces, a przecież urządzenie to zdobyło sporą popularność na świecie. Zmiany więc dotyczą kilku szczegółów funkcjonalnych oraz montażu układu na XMOS drugiej generacji (kość DAC to ESS). Tak, jak w poprzednich wersjach JDS Labs do swojego wzmacniacza dołącza dużych rozmiarów zewnętrzny zasilacz impulsowy 16 VAC. Jest też przewód USB-A / USB-B z nałożonym filtrem ferrytowym.

Przeprojektowaliśmy nasz flagowy wzmacniacz + przetwornik cyfrowo-analogowy, aby stworzyć wrażenia odsłuchowe, które zauważysz i docenisz. Element III działa na naszym sprzęcie i oprogramowaniu układowym XMOS drugiej generacji, doskonale zintegrowanym z naszym niestandardowym koderem. Usłyszysz idealną równowagę kanałów aż do poziomu czarnego szumu. 

Automatyczne wzmocnienie pomaga skupić się na słuchaniu, a nie na naciskaniu przycisków, a automatycznie wygaszający się wyświetlacz przedstawia najważniejsze elementy podczas przełączania między wejściami USB i optycznymi oraz wyjściami słuchawkowymi lub wyjściami przedwzmacniacza. Dodaliśmy także obsługę DSD i wybór filtrów DAC w czasie rzeczywistym i wiele więcej. Element III został ponownie stworzony w USA. Posiada też to samo, znane z poprzednich generacji pokrętło.

Wzmacniacz Element III MK2 to w zasadzie szeroki, kwadratowy, płaski metalowy pulpit z nasadzonym nań dużym pokrętłem głośności (a które jednocześnie jest przyciskiem funkcyjnym). Takie rozwiązanie jest dość minimalistyczne, ale wyjątkowo wygodne, bardzo ergonomiczne. Przecież najważniejszą (i najczęściej używaną) funkcją podczas słuchania muzyki jest regulacja głośności, czyli poręczność i dostępność takiego manipulatora, a w przypadku Element III MK2 już bardziej uprościć tego już nie można było. Urządzenie nie jest duże, ale komfortowe w użytkowaniu na biurku, szczególnie przy współpracy z komputerem (laptopem).

Obudowa wykonana została z precyzyjnie wycinanego aluminium pomalowanego na czarno, z lekko chropowatą strukturą powierzchni farby. Na górnej pokrywie, w miejscu montażu pokrętła głośności, obudowa jest nieco wpuklona, powleczona miedzią. Od spodu gałki głośności umieszczono podświetlany pierścień złożony z diod LED. Dolne podświetlenie sprawia, że gałka zdaje się cudownie unosić nad korpusem wzmacniacza. Bardzo ciekawe zjawisko optyczne.

Duża gałka służy do kontroli głośności (kiedy ją przekręcać) oraz równolegle do wyboru funkcji z menu (kiedy ją dłużej naciskać). Zaś jednorazowe, krótkie naciśnięcie powoduje wybór wejścia cyfrowego: USB lub Toslink.

Menu wyświetlane jest na niewielkim ekranie OLED zamontowanym z przodu górnej pokrywy (ekran przykryty został płytką z hartowanego szkła). Dostępne opcje do regulacji to filtry cyfrowe DAC, equalizer, wybór wejścia cyfrowego (USB lub Toslink), intensywność jasności obwódki pod gałką wzmocnienia, mniejszy lub większy opór obracania się gałki (!), wyłączenie/wyłączenie ekranu OLED, deemfaza wejścia S/PDIF, zmienić kroki głośności od 0,5 dB do 1 dB i wiele innych. 

Ekran wyświetlacza OLED jest maleńki, więc wybór poszczególnych pozycji w menu jest przez to dość utrudniony, ale zupełnie możliwy do realizacji. Szczególnie po przybliżeniu oczu do wzmacniacza na odległość jakichś 30 - 40 cm. Dla chcącego nic trudnego. Zaś regulacja / nawigacja po menu jest logiczna i wygodna. 

Na froncie zamontowano tylko jedno duże gniazdo słuchawkowe 6,35 mm. I nic więcej. Fajnie byłoby mieć też drugie wyjście symetryczne - na przykład 4,4 mm Pentaconn. To obecnie bardzo popularny standard słuchawkowy.

Na tylnym panelu umieszczono parę wyjściowych gniazd RCA (można tu przyłączyć głośniki aktywne), wejście USB-B, wejście optyczne Toslink oraz dwa przyciski - pierwszy odpowiada za wybór gniazd RCA bądź słuchawkowego (praca jako wzmacniacz słuchawkowy lub przedwzmacniacz liniowy) a drugi za włączanie / wyłączanie urządzenia. Jest jeszcze gniazdo zasilania DC przeznaczone do podłączenia zewnętrznego zasilacza impulsowego.

Co istotne, Element III MK2 nie ma żadnego przełącznika "gain", albowiem wzmacniacz jest wyposażony w automatyczną regulację tego parametru, czyli tzw. "auto-gain". Układ działa w ten sposób, że dopóki słuchawki nie wymagają dużej mocy wzmacniacz pozostaje w na poziomie niskiego "gain", a jeżeli tej mocy wymaganej jest więcej (bo użytkownik pragnie słuchać głośniej) wzmacniacz samoczynnie przełącza się na wyższy poziom wzmocnienia - w taki sposób zawsze dostarczany jest optymalny dźwięk względem jakości, efektywności i minimalizacji szumu tła. System ten działa bardzo sprawnie i bez żadnych komplikacji.

JDS Labs oprócz wersji standardowej Element III MKII, przygotował też ponadstandardową o nazwie „Boosted”, która charakteryzuje się niewielką zmianą w obwodach wzmacniacza. Ta wersja może wytworzyć prawie dwa razy więcej mocy niż wersja standardowa, zdolna dostarczyć 2,3 W do obciążenia 32-omowego. Odmiana "Boosted" wzmacniacza jest droższa o około 300 PLN od "Standard" (2 899 PLN versus 3 199 PLN). 

Automatyczne wzmocnienie. Regularnie słyszymy pytania od klientów, którzy zastanawiają się, kiedy użyć wzmocnienia. Element III eliminuje to zamieszanie, automatycznie przełączając wzmocnienie na dokładnie odpowiednim poziomie głośności. Gdy obrócisz pokrętło poza 0 dB, aktywuje się wysokie wzmocnienie, a głośność jest kompensowana, zapewniając niemal płynne przejście do wyższych poziomów odsłuchu.

Wyjątkowa moc. Stopień wzmocnienia ‘rail-to-rail’ Element III zapewnia dodatkowy zapas mocy bez zniekształceń podczas słuchania z wysokim wzmocnieniem w porównaniu z niskim wzmocnieniem. Dzięki szynom +/-15 VDC i ciągłej maksymalnej mocy 1,3 W, Element III jest w stanie napędzić wszelkie dostępne słuchawki na rynku do niezwykłych poziomów, od zbalansowanych armatur po magnetyki planarne. (Kursywą cytaty za JDS Labs).

Dane techniczne
• Pasmo przenoszenia 20 - 20 000 Hz: +/- 0,11 dB
• SINAD, niskie wzmocnienie 1 kHz: 112,5 dB
• SINAD, wysokie wzmocnienie 1 kHz: 112 dB
• THD+N 20-20kHz: < 0,0004%
• IMD CCIF 19/20 kHz -6 dBFS: -101 dB
• IMD SMPTE @ -20 dBFS: -95 dB
• Stosunek sygnału do szumu: 117,7 dB
• Poziom szumu: -112 dBV
• Zakres dynamiczny (A - ważony): 120 dB
• Błąd liniowości -90 dBFS: -0,01 dB
• Przesłuch @ 0 dBFS, 100 k RCA: -130 dB
• Komponenty jittera – USB @ 12 kHz, DPLL 5: -131 dB
• Komponenty jittera – S/PDIF @ 12 kHz DPLL 5: -130 dB
• Balans kanałów, -∞ do 0 dBFS: +/- 0,01 dB
• Impedancja wyjściowa: < 0,7 Ω
• Maksymalna moc ciągła przy 600 Ω: 146 mW (9,37 VRMS)
• Maksymalna moc ciągła przy 150 Ω: 584 mW (9,36 VRMS)
• Maksymalna moc ciągła przy 32 Ω: 2,3 W (8,68 VRMS)




Dwa pudła - w jednym wzmacniacz, w drugim zasilacz

Wzmacniacz opatulony formami z gąbki

Wzmacniacz, zasilacz i przewód USB


Wersja III MK2, w odróżnieniu od poprzednich, ma zamontowany niewielki wyświetlacz


Duże podświetlane pokrętło głośności (i jednocześnie przycisk) oraz gniazdo słuchawkowe 6,35 mm

Gniazda i przyciski umieszczone na tylnym panelu




Słucham na Fostex TH616, streamer to iPad Air 4 z serwisem Qobuz


Kilka, dość surowych zdjęć wykonanych podczas roboczych odsłuchów porównawczych


Popołudniowy relaks przy herbatce...




Wrażenia dźwiękowe
Do wzmacniacza Element III MK2 podłączałem następujące słuchawki: Fostex TH610, SIVGA SV023, Fostex TH616 i Avantone Planar II. Wzmacniacze słuchawkowe porównawcze to Ferrum ERCO (z zasilaczem Ferrum HYPSOS), iFi Audio iDSD Diablo 2, iFi Audio ZEN CAN 3 (wraz z iFi Audio ZEN DAC 3) oraz Lake People G105 MKII, a także urządzenia z wyjściami słuchawkowymi - wzmacniacz UNITRA WSH-805 i odtwarzacz CD/SACD Shangling SCD1.3. Jako streamer wykorzystywałem Rose RS150 oraz iPad Air 4. Serwisy streamingowe to Qobuz i Apple Music. Korzystałem też z aplikacji Roon Labs / ARC.

Amerykański wzmacniacz oferuje soczyste, gęste i kompletne brzmienie silnie oparte na pełnowymiarowej średnicy, ale też podparte efektywnym basem oraz rozświetlone gładkimi sopranami. Średnica jest nieco ciepława, bardzo ekspresyjna i prężna, bas - spektakularny, acz nie dominujący, zaś wysokie - wyraziste i czyste. Dźwięk całościowo jest bardzo bezpośredni, dynamiczny i energetyczny, ale wyjątkowo harmonijny, zdrowy oraz naturalny. Płynny i regularny. 

Co ważne i istotne - przekaz jest odkrywczy i dokładny, lecz nie przesadnie analityczny. Strukturalny i systematyczny. Rozdzielczy. Bardzo przyjemny w odsłuchach, nie drażniący. To dźwięk akuratny, precyzyjny, neutralny - bardzo prężny, gęsty i głęboki. Szybki i namacalny. Łatwo przyswajalny, acz też pełnokaloryczny. Masywny oraz żywy. Plastyczny.

Element III MK3 gra bardzo efektownie i bezpośrednio, z super-mocą, ale ani razu nie przekracza granicy poczucia nadmiaru czy przemocy dźwięku. Tu wszystko brzmi bogato i ekspansywnie, ale nie agresywnie bądź natarczywie. Nigdy nie brutalnie, lecz z obfitą strukturą harmoniczną. Uderzenia przekazu są szybkie i fizyczne, rozwinięcia tonalne - bliskie i elastyczne, zaś narastanie i gaśnięcie dźwięku - bardzo realistyczne, przekonujące swą masą, dynamizmem, ale równolegle czarujące pietyzmem wykończenia nut, kulturą cyzelunku głosów. 

Nawet przy wysokim poziomie dźwięku JDS Labs potrafi zagrać głośne dźwięki razem z cichymi i niczego w ich brzmieniu nie pominąć, nie tłumić, a uważnie zadbać o subtelności i szczegóły. Poszczególne tony nie zlewają się, nie przylegają zbyt blisko do siebie. Fizjologiczna symetria dźwięku ma pełny wymiar, klasę high-fidelity, czyli wysoką wierność przekazu. 

Uszczegółowienie brzmienia jest odpowiednio przenikliwe, intensywnie oddychające i ożywione, zaś detaliczność - sięgająca sedna dźwięku, schodząca głęboko. Głębiej i dalej niźli czynią to standardowe wzmacniacze słuchawkowe, bo Element III MK2 odważnie wchodzi w szczegóły i penetruje niuanse. Przejrzystość i czystość brzmienia są wręcz fantastyczne - dźwięk jest rozwinięty, dalekosiężny. Ma rozmach, lotność, wnikliwość. Oraz potrzebną spójność i harmonię. Wyważone proporcje między dźwięcznością a muzykalnością.

Średnica jest zasobnie nasączona barwnym dźwiękiem - jest aktywna, soczysta, wypełniona po same brzegi. Jest gęsta i zawiesista, lecz nie jest zatłoczona czy przeładowana. Saturacja jest wysoka, wzmacniacz wytwarza sporo akustycznego powietrza w przestrzeniach pomiędzy poszczególnymi tonami, a więc czuć i widać optymalną rozdzielczość. 

Tutaj w przekazie nic się nie skleja, nie zbryla, nie nawarstwia - instrumenty są od siebie wzajemnie oddzielone, zawieszone obok siebie, ale na siebie w ogóle nie zachodzące. Owszem, interferują i oddziaływują między sobą, ale to wielce korzystna współpraca dla brzmienia, nie zaś destrukcyjna dla harmonii i czystości obrazu / perspektywy.

Jeśli chodzi zaś o przestrzeń i scenę dźwiękową, to wzmacniacz buduje je przekonująco - bardzo prawdziwie i autentycznie. Sugestywnie. W naturalny sposób pokazywane są poszczególne instrumenty, z ich głębią, fakturą, nasyceniem. Ułuda zjawisk przestrzennych jest zaskakująco wysoka, trójwymiar ma wiarygodne kształty, plastyczne formy i liczne poszczególne warstwy. Wydaje się, że lepiej już być nie może... 

Scena odsłuchowa ma prawidłowe rozciągnięcie zarówno w głąb, jak i wszerz; perspektywa i horyzont są wyraźnie odczuwalne, zaś tło - namacalne. Owszem, jest dość ciemne, ale jeszcze nie idealnie czarne. Niemniej kontrastowe, więc przynoszące dodatkową przejrzystość scenerii dla dźwięku. Separacja instrumentów na siatce 3D jest wzorcowa, aczkolwiek głównie w planie poprzecznym. Pogłosy są ładne, dość długie, oczywiste. Transparentnie zróżnicowane.

Wzmacniacz znakomicie (czyli kompletnie) wysterował wszelkie moje używane słuchawki testowe - nie było z tym najmniejszego problemu, a używałem różne względem konstrukcyjnym i cenowym. Przypomnę, były to Fostex TH610, SIVGA SV023, Fostex TH616 i Avantone Planar II. Czyli reprezentanci klas cenowych pomiędzy 2 000 PLN a 4 000 PLN. Najbardziej podobało mi się połączenie ze słuchawkami dynamicznymi, otwartymi Fostex TH616, zaś zaraz potem zestawienie z planarnymi Avantone Planar II. Kapitalne granie. Wysokogatunkowe.

Konkluzja
JDS Labs Element III MK2 to nabiurkowy wzmacniacz słuchawkowy, przetwornik cyfrowo-analogowy i przedwzmacniacz w jednej zgrabnej obudowie. Skonstruowany i wytwarzany w amerykańskiej firmie z inżynierskim znawstwem, ze znakomitą jakością wykonania i wielką dbałością o dźwięk. Pierwszorzędne urządzenie "all-in-one". Bezwarunkowa rekomendacja!

Cena w Polsce - 2 899 PLN, wersja standardowa oraz 3 199 PLN, wersja "Boosted".


AAA, czyli absolutna rekomendacja dla wzmacniacza / DAC-a / przedwzmacniacza JDS Labs Element III MK2!


Za:
- amerykański producent JDS Labs o wysokiej renomie w słuchawkowym świecie
- Element III MK2 to wzmacniacz słuchawkowy, DAC i przedwzmacniacz liniowy
- pierwszorzędna jakość wykonania, inżynierska konstrukcja oraz świetny design
- wysokiej jakości podzespoły użyte do budowy
- czyli m.in. XMOS drugiej generacji, kość DAC ESS
- zgrabna, kompaktowa, nabiurkowa obudowa
- z dużym pokrętłem / przyciskiem na grzbiecie
- który zapewnia wysoki poziom komfortu i ergonomii użytkowania
- szczególnie podczas słuchania z komputera (ale nie tylko)
- wyświetlacz OLED
- duży zewnętrzny zasilacz impulsowy 16 VAC
- szeroki zasób różnych regulacji, korekcji i ustawień
- w tym filtry cyfrowe, equalizer, deemfaza
- gniazda wyjściowe analogowe (para RCA)
- oraz cyfrowe gniazda wejściowe USB-B i Toslink
- wyjście słuchawkowe na duży jack 6,35 mm
- duża moc pozwalająca napędzić wszelakie słuchawki, w tym planarne
- system automatycznego wzmocnienia "auto-gain"
- wysokiej jakości dźwięk klasy high-fidelity
- konkurencyjna cena
- wyprodukowano w Stanach Zjednoczonych Ameryki
- rekomendacja Stereo i Kolorowo!

Przeciw:
- brak symetrycznego wyjścia słuchawkowego (np. 4,4 mm Pentaconn)
- i naprawdę już nic więcej przeciw.

poniedziałek, 22 lipca 2024

Musical Fidelity BPC5, kondycjoner zasilania


Zdjęcia ze strony Musical Fidelity





Nie tylko typowe główne komponenty, takie jak wzmacniacze zintegrowane czy końcówki mocy, ale także przetworniki cyfrowo-analogowe lub inne źródła dźwięku mają wpływ na końcową jakość reprodukowanej muzyki. Perfekcyjne zasilanie każdego urządzenia jest bardzo ważnym elementem układanki, której rozwiązaniem jest stworzenie systemu audio klasy high-end (za Musical Fidelity).

Wstęp
Warszawski dystrybutor EIC Sp. z o.o. niedawno dostarczył do mnie na przedpremierowe odsłuchy kondycjoner zasilania Musical Fidelity BPC5 (zobacz TUTAJ i TUTAJ) oparty o potężny transformator toroidalny. Kondycjoner ten był już anonsowany na tegorocznych targach High End w Monachium, ale dopiero kilkanaście dni temu miał swoją oficjalną premierę.

Brytyjski Musical Fidelity (będący własnością austriackiej Tuning audio Vertriebs GmbH) przygotował serię czterech kondycjonerów oznaczonych symbolami BPC (Balanced Power Conditioner) - są to modele BPC3, wspomniany BPC5, BPC10 oraz BPC16. Urządzenia różnią się między sobą głównie ilością stref i gniazd przyłączeniowych oraz maksymalną wartością sumaryczną mocy urządzeń, które mogą być do nich podłączone i korzystać z czystego napięcia zasilającego. Efekt filtracji prądu ma oczywiście korzystnie wpływać na brzmienie - przede wszystkim ma skutkować większą i uporządkowaną sceną dźwiękową, wyraźniejszymi konturami najniższych dźwięków i lepszą separacją instrumentów. 

Jak podaje producent, największą zaletą izolowanych stref przeznaczonych do podłączenia urządzeń cyfrowych i analogowych jest uniknięcie zanieczyszczenia krzyżowego pomiędzy elektroniką. Zdecydowanie zaleca się podłączenie urządzeń z zasilaczami impulsowymi w jednej strefie i elektroniki z zasilaczami liniowymi w drugiej. Co ważne, jeśli liczba gniazd zasilania nie jest wystarczająca, można podłączyć listwę zasilającą, o ile nie przekracza się maksymalnej mocy wyjściowej strefy. 

Poza tym wszystkie BPC są starannie zaprojektowane pod kątem ochrony przed przepięciami i blokowania prądu stałego powyżej 2 V. Wykrywanie napięcia wejściowego gwarantuje, że BPC są zawsze podłączone do prawidłowego napięcia sieciowego. Zabezpieczenie przed przeciążeniem zapewnia, że ​​podłączone urządzenia są zawsze bezpieczne.

Wrażenia ogólne i budowa
Kondycjoner dostarczany jest w olbrzymim pudle transportowym - potrójnym pudle, należy dodać. BPC5 leży wewnątrz niego pośród dwóch dużych piankowych form (i dodatkowo owinięty materiałowym workiem). Na górnej formie ułożono płaski kartonik, w którym znajdują się akcesoria: przewód zasilający (z wtykiem IEC C19), bawełniane rękawiczki, ściereczka z mikrofibry i niezbędne dokumenty.

Przewód zasilający z wtykiem IEC C19 jest ważnym elementem wyposażenia, albowiem urządzenie ma nietypowe gniazdo zasilania o rzadko spotykanym kształcie złącza elektrycznego. Wszelkie inne przewody zasilania nie będą tutaj pasować. Albowiem kondycjoner ma zainstalowane gniazdo typu IEC-320 C20, a nie popularne C14 (E). Takie wejście zasilania sieciowego przeznaczone jest dla sprzętu wymagającego większej mocy.

Warto wiedzieć, że złącza typu C19 i C20 z bolcami, o prądzie znamionowym na poziomie 16 A, wykorzystywane są w niektórych zastosowaniach IT, gdzie występują większe prądy, na przykład w stacjach roboczych i serwerach dużej mocy, zasilaczach UPS, panelach dystrybucji zasilania. Są nieco podobne do popularnych złącz C13 i C14, ale nie posiadają ściętych narożników (są prostokątne) i mają nieco większe bolce obrócone równolegle do dłuższej osi złącza (źródło: Wikipedia).

Wracając do opisu samego kondycjonera. Urządzenie ma klasyczne wymiary dużego sprzętu hifi, czyli 440 x 125 x 400 mm oraz sporą masę 20,6 kg netto (!). Obudowa jest w całości metalowa (grube płyty stalowe korpusu i aluminiowa frontowa) i jest utrzymana w tradycyjnym wzornictwie Musical Fidelity. Płyta frontowa i boczne radiatory nawiązują do designu urządzeń firmowych serii M2, M3, M5, M6 i M8 (i które różnią się od siebie jedynie wysokością obudów). Można stwierdzić, że kondycjoner BPC5 jest pod względem wymiarów i stylistyki częścią serii M5 lub M6 (zobacz TUTAJ i TUTAJ). Identycznie ukształtowane płyty czołowe, takie same płytki z logo nazwą urządzeń, analogiczne przyciski i podobne boczne radiatory.

Na froncie BPC5 umieszczono jedynie niewielki przycisk zasilania oraz towarzyszące mu dwie diody sygnalizacyjne. Pierwsza (z lewej strony) świeci na niebiesko jeżeli urządzenie jest przyłączone do zasilania, zaś druga - na zielono w przypadku prawidłowej pracy urządzenia lub na czerwono w chwili przepięcia lub przeciążenia.

Na tylnym panelu zamontowano dwie izolowane strefy zasilania: 200 VA i 800 VA (wartości szczytowe, maksymalne podawane w woltamperach), w których umieszczono po dwa gniazda zasilania (czyli w sumie cztery). Do strefy 200 VA można podłączyć urządzenia, które w sumie nie przekraczają wartości mocy 200 VA, zaś do 800 VA nieprzekraczające oczywiście wartości 800 VA. Producent zaleca do strefy 200 VA podłączać źródła cyfrowe i analogowe, zaś do 800 VA wzmacniacze i urządzenia pobierające / wymagające dużo mocy. W razie potrzeby większej ilości gniazd można przyłączyć rozdzielacz sieciowy, ale należy pamiętać, żeby nie przekroczyć danej wartości sumarycznej mocy 200 VA lub 800 VA odbiorników prądu. 

Warto też dodać, że symbol "VA" (inaczej woltamper, wolt × amper) to jednostka miary mocy pozornej, która oznacza jednostkę mocy sumy geometrycznej mocy biernej i czynnej, czyli tak naprawdę moc chwilową. Moc pozorna wyrażana w VA jest obliczana na podstawie iloczynu wartości skutecznych prądu i napięcia płynących przez obwód. Moc czynna to jest iloczyn mocy pozornej przez cosinus przesunięcia fazowego między prądem a napięciem. Moc bierna to jest iloczyn mocy pozornej przez sinus tego przesunięcia.

Po prawej stronie tylnej ścianki kondycjonera umieszczono wejściowe gniazdo zasilania IEC-320 C20, a nie popularne C14 (E). Takie wejście zasilania sieciowego przeznaczone jest dla sprzętu wymagającego większej mocy i ma nietypowy kształt, do którego nie będą pasować tradycyjne / popularne złącza IEC C13 (więcej piszę o gnieździe IEC-320 C20 na początku niniejszego rozdziału). Nad gniazdem zasilania zlokalizowano przycisk resetu. Urządzenie spoczywa na czterech solidnych stopach antywibracyjnych.
Transformator toroidalny: Kluczowym zaletą transformatora toroidalnego jest jego wydajność, a kluczem do jego wydajności jest jakość rdzenia. To ciągły pas stali krzemowej z uporządkowanymi kryształami, który jest nawinięty jak naprężona sprężyna zegarowa. Nie ma szczeliny powietrznej, jaką znamy ze standardowego transformatora EI, co skutkuje współczynnikiem stosu wynoszącym 95% jego masy. Typowa sprawność transformatora toroidalnego wynosi 90%, a tylko 10% jest przekształcane w: ciepło, promieniowanie elektromagnetyczne i wibracje mechaniczne. Transformatory toroidalne emitują zatem około jednej dziesiątej pola magnetycznego transformatorów EI. Dzięki technologii CMR (Common Mode Rejection) udało nam się również wyeliminować szumy i uzyskać jeszcze czystszą moc wyjściową .

Ochrona przeciwprzepięciowa i blokada DC: Kondycjonery Musical Fidelity BPC chronią podłączony sprzęt dzięki innowacyjnemu tłumieniu przepięć w trybie szeregowym, który zwraca również uwagę na utrzymanie czystego zasilania. Większość obwodów przeciwprzepięciowych pracuje w trybie bocznikowym. Nadmierne przepięcia są "bocznikowane" do masy, co zwiększa jej napięcie i może zakłócać sygnały audio i wideo. Nasze rozwiązanie pochłania przepięcia o wartości ponad 2 V powyżej szczytowego napięcia sieciowego, dzięki czemu nie ma wpływu na uziemienie.

Ochrona przed przeciążeniem i wykrywanie błędnego napięcia wejściowego: Gdy urządzenie wykryje przeciążenie, "No-Fuse-Breaker" przełączy się w tryb ochrony. Jeśli zajdzie potrzeba zresetowania urządzenia, wystarczy nacisnąć przycisk "No-Fuse-Breaker" i sprawdzić system, aby upewnić się, że urządzenie nie jest przeciążone. Wszystkie BPC są wyposażone w zabezpieczenie podnapięciowe (UVP) i nadnapięciowe (OVP). Diody LED na panelu przednim pokazują aktualny stan pracy. Zielona oznacza, że urządzenie znajduje się w normalnym trybie pracy. Jeśli dioda LED świeci na czerwono, należy sprawdzić, czy napięcie wejściowe jest prawidłowe. (Kursywą cytaty za Musical Fidelity Polska).
Dane techniczne
● Napięcie wyjściowe: 220 - 240 V
● Tłumienie RFI : > 57 dB @ 235 kHz, > 40 dB @ do 1 MHz
● Transformator toroidalny
● Ochrona przeciwprzepięciowa i blokada DC do 2 V
● Zabezpieczenie przed nadmiernym i zbyt niskim napięciem
● Ochrona przed przeciążeniem
● Izolowane strefy zasilania: 200 VA i 800 VA (szczyt)
● Maksymalny całkowity prąd wyjściowy: 5 A
● Ilość wyjść: 2 x 2
● Moc wyjściowa ciągła (wszystkie strefy) : 800 VA / 5 A
● Moc wyjściowa szczytowa (wszystkie strefy): 1200 VA / 25 A
● Napięcie wejściowe : 220 - 240 V / 50 - 60 Hz
● Maksymalny pobór mocy : 800 W
● Wymiary (S x W x G) : 440 x 125 x 400 mm
● Masa: 25,3 kg brutto / 20,6 kg netto


Bardzo duże pudło


Solidny sposób pakowania

Akcesoria - przewód zasilający, bawełniane rękawiczki, ściereczka z mikrofibry i dokumenty

BPC5 to kawał sprzętu - masa kondycjonera wynosi aż 20,6 kg!


Design typowy dla Musical Fidelity

Stalowe i aluminiowe blachy



Po bokach radiatory

Logo i włącznik zasilania

Tył urządzenia oraz fabryczny przewód zasilający (bardzo solidny)


Uwagę zwraca dość nietypowe gniazdo IEC - to IEC-320 C20, a nie popularne C14 (E). Takie wejście zasilania sieciowego przeznaczone jest dla sprzętu wymagającego większej mocy

Zaprojektowano w Anglii, wyprodukowano na Tajwanie

Cztery gniazda przyłączeniowe


Dwie sekcje izolowanego zasilania o różnych parametrach elektrycznych


Włącznik zasilania i dwie diody, w tym jedna kontrolna





Kondycjoner "wpięty" do systemu hifi





Wrażenia dźwiękowe
Przedmiotowy kondycjoner BPC5 używałem przez kilka tygodni jako główny dystrybutor zasilania. Podłączałem do niego wzmacniacze Fezz Audio Titania EVO, Haiku-Audio Origami 6550 SE, UNITRA WSH-805 i Rega io, przetwornik cyfrowo-analogowy Lampizator Amber 3 DAC, streamer Rose RS150, odtwarzacz CD/SACD Shanling SCD1.3 oraz magnetofon kasetowy Nakamichi Cassette Deck 1. A także szereg innych urządzeń. Jako przewód zasilania do kondycjonera wykorzystywałem fabryczny kabel, zaś do połączeń kondycjoner-urządzenia zewnętrzne używałem przewody różnych marek. Pełna lista sprzętu towarzyszącego wymieniona została na końcu niniejszego tekstu.

Nadrzędnym zadaniem optymalnego kondycjonera jest oczywiście filtracja prądu z niepożądanych zakłóceń, które pochodzą z innych urządzeń podłączonych do domowej sieci zasilającej, ale także uniknięcie zanieczyszczenia krzyżowego pomiędzy elektroniką hifi. Poza tym urządzenia takie są też projektowane pod kątem ochrony przed przepięciami i blokowania prądu stałego (DC). Zaś zabezpieczenie przed przeciążeniem zapewnia, że ​​podłączone urządzenia są zawsze bezpieczne. Wszystkie takie cechy posiada przedmiotowy kondycjoner Musical Fidelity BPC5.

Trzy ważne pytania: 1). Czy głównym zadaniem kondycjonera zasilania jest przede wszystkim "oczyszczanie" i stabilizowanie doprowadzonego prądu? 2). Ochrona i zabezpieczanie podłączonych doń urządzeń elektronicznych? 3). Czy kondycjoner rzeczywiście wpływa na poprawę jakości brzmienia ochranianego systemu high-fidelity? 

Już samo słowo "kondycjoner" sugeruje i mówi, że takie urządzenie kondycjonuje, czyli wpływa na poprawę i polepszenie kondycji. Zaś kondycja, jak podaje Wikipedia, to aktualny stan fizjologiczny organizmu podlegający zmianom pod wpływem czynników środowiska zewnętrznego. Wynika ona ze stanu odżywienia i wytrenowania organizmu, a także zabiegów pielęgnacyjnych. Moim zdaniem, wzorowy kondycjoner zasilania wpływa na wszystkie trzy aspekty zawarte w pytaniach we wcześniejszym akapicie. I właśnie one najlepiej charakteryzują / pozycjonują Musical Fidelity BPC5, choć poszczególne interwencje / oddziaływania różnią się od siebie ilościowo i jakościowo. 

To, że kondycjoner rzeczywiście "oczyszcza" prąd z artefaktów, nie oznacza automatycznie bardzo dużej jakościowo poprawy dźwięku, bo ten wpływ jest dość ograniczony. Umiarkowany, co nie oznacza, że minimalny. Na pewno nie homeopatyczny. Jednak w dużej mierze zależy to od charakterystyki konkretnego kondycjonowanego urządzenia, jego układu elektronicznego, jakości zainstalowanych filtrów znajdujących się w samym urządzeniu (np. wzmacniaczu). Należy wiedzieć, że każdy kondycjoner to nie tylko poprawa parametrów zasilania przyłączanego sprzętu, ale również znaczna ingerencja w jego naturalną homeostazę, wewnętrzny układ elektroniczny.

Każdy kondycjoner, nawet ten najbardziej skuteczny w filtrowaniu zanieczyszczeń zasilania, przecież zawsze dokonuje jakichś korekt i modyfikacji prądu, w tym i ograniczenie mocy dostarczanej do kondycjonowanego urządzenia (stąd ważnym parametrem jest maksymalną obciążalność wyjść kondycjonera). Szczególnie ważne jest więc pamiętać, że w przypadku wzmacniacza / końcówki mocy jedynie bezpośrednie podłączenie do gniazdka elektrycznego (bądź zwykłej listwy rozgałęziającej) daje stuprocentową pewność, iż urządzenie otrzyma tyle prądu, ile rzeczywiście wymaga i aktualnie potrzebuje. Tutaj potrzebna jest ostrożność i rozwaga. Umiejętne dobranie kondycjonera do wzmacniacza i odwrotnie.

Niektórych wzmacniaczy (szczególnie tych klasy wyższej, z własnym efektywnym systemem zasilania i filtracji) naprawdę nie potrzeba podłączać do kondycjonerów, bo zamiast pomóc dźwiękowi, można mu nawet zaszkodzić. Może pojawić się ograniczenie dynamiki, spadek wydolności i energii grania. Ale z drugiej strony podłączenie wzmacniacza do dobrego kondycjonera zabezpiecza przed szkodliwymi krzyżowymi interferencjami z innymi sprzętami, wycisza przydźwięki i szumy, redukuje pętlę masy, obcina szkodliwy prąd stały, transformuje "zły" prąd na "dobry" o oczekiwanych parametrach częstotliwości. Zalecane jest doświadczenie i eksperyment. I zdrowe wyczucie optymalnego balansu zysków i strat. 

Dlatego podczas moich testów Musical Fidelity BPC5 - w zależności od danego podłączonego urządzenia - wpływ kondycjonera na dźwięk był większy lub mniejszy. Bardziej bądź mniej odczuwalny słuchem. Na pewno najmniejszy był przy wzmacniaczach, co nie oznacza, że nie nieistotny. Nie wpływający na przedmiot i formę brzmienia - wpływający, lecz minimalnie słyszalny.

Na przykład UNITRA WSH-805 ma zamontowany wyjątkowo rzetelny układ zasilania i wydajną filtrację artefaktów sieci, nie warto więc podłączać go do kondycjonera, lepiej to zrobić bezpośrednio do gniazda elektrycznego w ścianie (lub rozgałęźnika prądu). Podobnie rzecz miała się ze wzmacniaczem Fezz Audio Titania EVO, choć tutaj dodatkową korzyścią wynikającą z kondycjonowania było delikatne uspokojenie szumu tła (być może wynikające z poszumu układów lamp elektronowych?). 

Najwięcej subiektywnie rejestrowanej korzyści z kondycjonowania uzyskałem w przypadku źródeł cyfrowych - szczególnie streamera Rose RS150, odtwarzacza płyt CD/SACD Shanling SCD1.3 oraz przetwornika cyfrowo-analogowego Lampizator Amber 3 DAC. Pojawiła się dalsza głębia dźwięku, wyraźniejsze tło, polepszenie rozdzielczości, czytelniejsze sieciowanie struktury przekazu, precyzyjniejsze obrazowanie nagrań, obrysowanie konturów tonów. Poza tym jakby wszystko w dźwięku było spokojniejsze, bardziej ustabilizowane, mniej nerwowe, a jednocześnie najbardziej namacalne. Najczystsze. Oraz z bardziej wiarygodnym basem - wyciągniętym od dołu, ale kształtniejszym. Tu zaszła dość spora poprawa. Istotna dla dźwięku, choć nie rewolucyjna, a po prostu korzystna dla high-fidelity.

Dodatkowo warto do kondycjonera podłączać urządzenia z zasilaczami impulsowymi w jednej strefie, zaś elektronikę z zasilaczami liniowymi w drugiej (stefy zasilania w PBC5 są dwie: 200 VA i 800 VA). W takowej konstelacji przyłączałem takie sprzęty jak na przykład wzmacniacze słuchawkowe iFi ZEN CAN 3 i JDS Labs Element III MK2, przedwzmacniacz gramofonowy Musical Fidelity MX-VYNL czy wzmacniacz słuchawkowy Lake People G105 MKII. Bezwzględny zysk względem poprawy przekazu był rzeczywiście odczuwalny.

Konkluzja
Musical Fidelity BPC5 to rzetelny i efektywny kondycjoner zasilania oparty na dużych rozmiarów transformatorze toroidalnym. Zabezpieczający przed przepięciami, zanieczyszczeniami sieci elektrycznej, krzyżowymi zakłóceniami, odcinający szczątkowy prąd stały. Skonstruowany z wielkim znawstwem, typowo po inżyniersku. Oferujący czysty, cichy oraz parametryczny prąd z dwóch wyizolowanych stref zasilania, w sumie z czterech gniazd. Kondycjoner może przynosić sporą poprawę dźwięku przyłączonego sprzętu, aczkolwiek należy go umiejętnie i rozważnie dobierać (do tego sprzętu towarzyszącego). Ode mnie Musical Fidelity BPC5 otrzymuje zasłużoną rekomendację!

Cena w Polsce - 15 999 PLN.

Rekomendacja dla Musical Fidelity BPC5!


Za:
- renomowany brytyjski producent Musical Fidelity
- czyli synonim wiernego i dokładnego dźwięku high-fidelity
- firma produkuje sprzęty audio hifi już od 1982 roku, czyli długoletnie doświadczenie
- rzetelne i estetyczne wykonanie kondycjonera, klasyczny design Musical Fidelity
- komplementarny względem firmowych serii M2, M3, M5, M6 i M8
- solidna konstrukcja oparta o potężny transformator toroidalny
kondycjoner ma zainstalowane złącze wejściowe zasilania typu IEC-320 C20, a nie popularne C14 (E). 
- takie wejście zasilania sieciowego przeznaczone jest dla sprzętu wymagającego większej mocy
- dwie osobne, izolowane strefy zasilania 200 VA i 800 VA (szczyt)
- każda z dwoma gniazdami sieciowymi, czyli w sumie kondycjoner oferuje aż cztery gniazda
- zaletą izolowanych stref przeznaczonych do podłączenia urządzeń cyfrowych i analogowych jest uniknięcie zanieczyszczenia krzyżowego pomiędzy elektroniką
- jeśli liczba gniazd zasilania nie jest wystarczająca, można podłączyć listwę zasilającą, o ile nie przekracza się maksymalnej mocy wyjściowej strefy
- kondycjoner zaprojektowany został pod kątem ochrony przed przepięciami i blokowania prądu stałego powyżej 2 V 
- wykrywanie napięcia wejściowego gwarantuje, że BPC są zawsze podłączone do prawidłowego napięcia sieciowego
- zabezpieczenie przed przeciążeniem zapewnia, że ​​podłączone urządzenia są zawsze bezpieczne
- efektywna filtracja zasilania korzystnie wpływa na kondycję, pracę i skuteczność działania przyłączanych urządzeń elektrycznych
- co bezwarunkowo przekłada się na korzyść dla dźwięku
- zaprojektowano w Anglii, wyprodukowano na Tajwanie
- rekomendacja Stereo i Kolorowo!

Przeciw:
- gniazdo wejściowe zasilania typu IEC-320 C20 oznacza konieczność stosowania nietypowych wtyków zasilania
- ograniczone zastosowanie do wzmacniaczy / końcówek mocy
- albowiem tutaj należy umiejętnie wyważyć bilans zysków / strat zastosowania kondycjonera
- wzmacniacz klasy high-fidelity najczęściej wyposażony jest w efektywny system filtracji prądu i solidne zasilacze (nie potrzebuje więc dodatkowego kondycjonowania)
- kondycjoner jest dość drogi, a uzysk / korzyść polepszenia dźwięku stosunkowo niewielka (w wartościach bezwzględnych)
- relatywnie wysoka cena.

System odsłuchowy
Pomieszczenie odsłuchowe: 30 m2, z częściową adaptacją akustyczną - ustroje Vicoustic Wave Wood - 10 sztuk.
Wzmacniacze: Haiku-Audio Origami 6550 SE (test TU), Fezz Audio Titania EVO (test TU), UNITRA WSH-805 (test TU), Rega io (test TU) i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny podłogowe: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Lyngdorf CUE-100 i Pylon Audio Diamond 28 mkII (test TU).
Kolumny podstawkowe: Martin Logan Motion 35XTi (test TU) i Paradigm Founder 40B (test TU).
Odtwarzacze CD: Musical Fidelity A1 CD-Pro (test TU) i Shanling SCD1.3.
Odtwarzacze sieciowe: Rose RS150 (test TU) i Silent Angel Munich M1 (test TU).
Platformy strumieniujące: Qobuz, Apple Music i Tidal; aplikacja Roon Lab.
DAC-i/wzmacniacze słuchawkowe: Ferrum ERCO z zasilaczem Ferrum HYPSOS (test TU), iFi Audio iDSD Diablo 2 (test TU), Lake People G105 MKII, JDS Labs Element III MK2 i Lampizator Amber 3 DAC (test TU).
Komputer: Dell Latitude 7390.
Smartfony / tablet: iPhone 13, iPhone XR oraz iPad Air 4.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładka gramofonowa: Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i Euterpe AA02 (test TU).
Radioodbiorniki: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Głośnik bezprzewodowy: Mooer Silvereye 10 (test TU).
Odbiornik Bluetooth/DAC: iFi Audio ZEN Blue + zasilacz iFi Audio iPower X (test TU).
Słuchawki: Fostex TH610 (test TU), SIVGA SV023 (test TU), Final ZE8000 (test TU), Fostex TH616 (test TU), Avantone Planar II i Final Audio UX3000 (test TU).
Listwy sieciowe: Solid Core Audio Power Supply (test TU) i ZiKE Labs Powerbox (test TU).
Filtr przelotowy: Echo Sound Power Guardian (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech Model 2/3, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) oraz krążek dociskowy do gramofonu - Clearaudio Clever Clamp (test TU).