Polpak

piątek, 25 marca 2016

Przedwzmacniacz gramofonowy Musical Fidelity MX-VYNL



Wstęp
Najnowszy brytyjski przedwzmacniacz gramofonowy firmy Musical Fidelity, czyli Musical Fidelity MX-VYNL dotarł do mnie dopiero na początku marca, a spodziewałem się go jeszcze na początku stycznia. Niestety, silne światowe zapotrzebowanie na solidnie zbudowany i dobrze wyceniony analogowy produkt zrobiły swoje. Polski dystrybutor Rafko musiał poczekać na dostawę z UK, więc i ja również. Wydawało się, że w audio hi-fi jest spora nadprodukcja i ciasnota, a tu proszę - kolejka i reglamentacja! Od razu więc napiszę, uprzedzając fakty, iż naprawdę warto było czekać te dwa długie miesiące, albowiem MX-VYNL jest REWELACYJNY w swojej cenie. Ale wypada zacząć od początku, czyli tradycyjnego opisu wrażeń ogólnych i budowy.

Przypomnę, że niedawno opisywałem inny produkt serii MX, a mianowicie świetny przetwornik c/a Musical Fidelity MX-DAC (czytaj test TUTAJ).

Wrażenia ogólne i budowa
MX-VYNL przynależy do firmowej serii MX, do której zaliczane są także wspomniany konwerter cyfrowo-analogowy MX-DAC oraz wzmacniacz słuchawkowy MX-HPA. Wszystkie one cechują się zbalansowaną budową wewnętrzną oraz zastosowaniem do konstrukcji obudowy super sztywnego stopu aluminium do zastosowań militarnych, który używany jest również w flagowej serii Nu-Vista.

Nie będzie pewnie dla nikogo zaskoczeniem, jeżeli napiszę, iż przedwzmacniacz zapakowany jest w solidny, biały karton, opatrzony charakterystycznym logo Musical Fidelity, czyli nazwą firmy wpisaną w dwie poziome niebieskie linie. Takie opakowanie jest wręcz tradycyjne dla tego brytyjskiego przedsiębiorstwa. Wewnątrz pudła, w białej gąbkowej formie, stabilnie i bezpiecznie spoczywa MX-VYNL. Tuż obok, w osobnej piankowej przegródce, znajduje się zewnętrzny zasilacz sieciowy 5 V/2 A. W komplecie jest jedynie instrukcja obsługi, nic więcej. Jak można przeczytać na opakowaniu, sprzęt został zaprojektowany w Wielkiej Brytanii, a wyprodukowany na Tajwanie.

Urządzenie prezentuje się fantastycznie, bardzo pozytywne wrażenie wywiera aluminiowa obudowa i front w kolorze świetlistej satyny. Świetnie to wygląda, choć sam design wypada określić jako skromny. Ot, ascetyczny front z jednym pokrętłem, kilka diod i trzy przełączniki. Uczciwie jednak trzeba przyznać, iż zdecydowana liczba przedwzmacniaczy gramofonowych wzornictwo ma, delikatnie mówiąc, nudne. Prosta skrzynka, jakaś dioda na panelu przednim i najczęściej to wszystko. To, co najważniejsze montowane jest zazwyczaj z tyłu. Natomiast Musical Fidelity z tej rutyny wyrywa się nadzwyczaj dobrze. Po pierwsze – ma swój oryginalny styl, a po drugie – ma zadziwiająco sprytnie rozwiązane ustawienia adresowane wkładkom gramofonowym. Na froncie, w wytłoczeniu w kształcie litery X, umieszczono dość dużą aluminiową gałkę, którą dokonuje się regulacji oporności wkładek typu MC (w szerokim zakresie od 10 do 47 000 Ohm) lub pojemność obciążenia wkładek MM (od 50 do 400 pF). W rezultacie kalibracja wkładek jest prosta, płynna i ergonomiczna, bo dokonywana z poziomu frontu (a nie np. od spodu obudowy za pomocą przestawianych zworek). Docenią to szczególnie melomani, którzy używają na zmianę dwa gramofony z różnymi wkładkami. Dotychczasowa ekwilibrystyka stanie się zbędna.

Wracając do panelu frontowego. Po lewej stronie zamontowano w rzędzie trzy przełączniki hebelkowe oraz w ich okolicy trzy diody. Pierwszy od lewej przełącznik odpowiada za włączenie/wyłączenie urządzenia (świeci się jedna z dwóch diod – pomarańczowa w trybie czuwania i niebieska w czasie pracy), drugi umożliwia wybór krzywej korekcji RIAA lub IEC, a trzeci to regulator wzmocnienia (Gain: 0 dB lub + 6 dB). Jest jeszcze osobna niebieska dioda – sygnalizuje aktywne wejście zbalansowane (mini-XLR) przedwzmacniacza, o którym za chwilę. Wszystkich powyższych regulacji można dokonywać w czasie pracy przedwzmacniacza (włączając w to ustawienia impedancji i pojemności wkładek), co umożliwia optymalne dla słuchacza dopasowanie dźwięku odtwarzanego aktualnie winylu.

Tył prezentuje się bardzo bogato i nie mam na myśli wyłącznie wszechobecnego złota, którym powleczono wszystkie styki gniazd, włączając w to zacisk uziemienia (!). W związku z tym, że MX-VYNYL ma w pełni symetryczny tor analogowy, uwagę zwracają gniazda zbalansowane XLR – i to zarówno wyjściowe, jak i wejściowe, co w tym drugim przypadku jest sporym ewenementem (w tej kategorii cenowej). Oprócz gniazd symetrycznych, zamontowano również zwyczajowe dwie pary RCA. To wysokogatunkowe, w pełni złocone gniazda wyglądające jak jubilerska konfekcja audio wzięta prosto z urządzeń referencyjnych. Powyżej nich znajduje się również złocony zacisk uziemienia. Należy zauważyć, że wybór wejścia (zbalansowane vs. niezbalansowane) dokonywany jest suwakiem umieszczonym tuż obok. Tryb wejścia symetrycznego sygnalizowany jest zapaleniem się pomarańczowej diody na panelu frontowym. W związku z tym, bez problemu do MX-VYNL można przyłączyć dwa gramofony. Z kolei dwie pary wyjść (XLR i RCA) mają stale doprowadzany sygnał analogowy z przedwzmacniacza. Umożliwia to równoległe przyłączenie przedwzmacniacza do wzmacniacza dwoma parami przewodów (symetrycznymi i nie symetrycznymi), a przeto dokonywanie odtwarzania żądanego sygnału z odpowiedniego wejścia. Skwapliwie skorzystałem z tej funkcji, albowiem warto mieć pogląd jak brzmi sygnał w pełni zbalansowany w stosunku do nie zbalansowanego. Różnica jest ewidentna, co oczywiście nie oznacza dyskwalifikacji  tego ostatniego.

Pewnego rodzaju stroną ujemną jest (podobnie jak w bliźniaczym Musical Fidelity MX-DAC) fakt, iż do przedwzmacniacza dołączany jest zewnętrzny zasilacz impulsowy i to taki o przeciętnej jakości. Ponadto MX-VYNL ma tylko jedno zwykłe gniazdo zasilania, brak możliwości ewentualnego apgrejdu via gniazdo typu DIN, jak to ma miejsce w wielu innych sprzętach Musical Fidelity. Pozostaje wyłącznie zakup zewnętrznego zasilacza typu ULPS np. firm Tomanek lub TeddyPardo, ale opartego o zwykłe wtyki sieciowe (z tzw. końcówką komputerową), a nie DIN.

Dane techniczne
Zniekształcenia THD MM: < 0.007 %, MC: < 0.01 %
Pasmo przenoszenia: RIAA ± 0.1 dB, IEC ± 0.1 dB
Separacja kanałów MM: 86 dB, MC: 83 dB
Napięcie wejściowe MM XLR: 5 mV / 2.5 mV (do wyboru) maks. 70 mV
Napięcie wejściowe MC XLR: 0.8 mV / 0.4 mV (do wyboru) maks. 12 mV
Stosunek sygnał/szum MM 101 dB
Stosunek sygnał/szum MC 98 dB
Wyjścia 2 x RCA liniowe - 1
Wejścia 2x RCA liniowe - 1
Wyjścia 2 x XLR - 1
Inne złącza - wejście mini XLR
Zużycie prądu < 8 W
Wymiary 5,3 x 22 x 21,5 cm (W x S x G)
Masa 1,9 kg


Przykładny design; obudowa wykonana jest z super sztywnego stopu aluminium dla zastosowań militarnych


Ergonomiczny regulator oporności wkładek MC i pojemności obciążenia wkładek MM; ustawione jest 300 pF dla pojemności wkładki MM Ortofon 2M Black


Po lewej włącznik zasilania

Niebieska dioda "Balanced" świeci się w przypadku aktywnego wejścia zbalansowanego mini-XLR

Regulacja krzywej korekcji IEC/RIAA i poziomu wzmocnienia


Po prawej gniazda XLR, po lewej gniazdo mini-XLR


Gniazda RCA


Galanteryjne gniazda RCA i zacisk uziemienia; całe złocone 

Porównanie z przedwzmacniaczem Trilogy 906

System odsłuchowy; na zewnątrz kolumny Triangle Esprit Antal EZ, wewnątrz - Avcon Avalanche Reference Monitor

Ten sam system odsłuchowy co powyżej, ale wewnątrz stoją kolumny Audiovector Ki 3 Super


Wrażenia dźwiękowe
Do odsłuchów używałem dwa gramofony: Nottingham Analogue Horizon z wkładką MM Ortofon 2M Black oraz Clearaudio Emotion z wkładką MC Goldring Legacy. Wzmacniacze to przede wszystkim Audio Analalogue Puccini Anniversary, a potem Audia Flight FL Three S. Kolumny to Avcon Avalanche Reference Monitor na zmianę z Triangle Esprit Antal EZ. Okablowanie: komplety XLO UltraPLUS oraz AirTech. Szczególowa lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Na początek uwaga użytkowa. Ponieważ posiadam dwa gramofony z zamontowanymi różnymi wkładkami (MM i MC), podczas testów łatwo mi było dostosowywać ich oporności i pojemności wewnętrzne do przedwzmacniacza za pomocą frontowej gałki. Dlatego ergonomię MX-VYNL określam ma doskonałą. Podobnie rzecz ma się z przełączaniem krzywej korekcji RIAA kontra IEC. Starsze płyty lepiej grają na IEC (w latach 70-tych bowiem wprowadzono korekcję RIAA, gdzie odcięty został najniższy bas, aby wyeliminować potencjalne zakłócenia pochodzące z silnika gramofonu.), tak więc wybór tej opcji również był bezproblemowy z poziomu odpowiedniego przełącznika.

Dobrze znam firmowy dźwięk Musical Fidelity. Na co dzień użytkuję top-loader Musical Fidelity A1 CD-PRO, przez dłuższy czas byłem właścicielem słuchawkowca Musical Fidelity X-Can v.3 oraz przetwornika Musical Fidelity X-DAC, ponadto testowałem kilka innych urządzeń. Od razu więc przyznam się, że firmowy sznyt brzmienia dokładnie trafia w mój gust i oczekiwania. Musical Fidelity celuje w eufoniczną muzykalność, rozbudowaną barwę, wycyzelowane rysunki instrumentów, analogowy powab i soczystość. Dzięki temu dźwięk jest gładki, aksamitny, z dużą dozą uczuciowości, ale równolegle wierny i precyzyjny. Nie inaczej jest z MX-VYNL. 

Przedwzmacniacz oferuje brzmienie esencjalne, głębokie, barwne oraz nasycone, z odczuwalnym przybliżeniem, masą i strukturą tonalną, a także z delikatnym ociepleniem. Jednak ogół dźwięku jest bardzo transparentny, czysty i naturalny. Wiarygodny. Owe „ocieplenie” nie powoduje żadnego spowolnienia, czy zamazania, a przynosi wyłącznie dodatkową plastyczność, kierującą się w stronę brzmienia organicznego i fizjologicznego. To taki piękny i wyszukany sublimat analogowości, czyli sensualizm połączony z bezpośredniością, naturalność przyprawiona homogenią i żywość ozdobiona namacalnością.

MX-VYNL ma rzadko spotykaną umiejętność dopełniania dźwięku, dociążania mniej wyraźnych instrumentów, dodawania nutom masy i substancji, co odbywa się z poszanowaniem naturalności, bez generalnej ingerencji w rzeczywiste brzmienie. Przedwzmacniacz podkreśla immanentne cechy nagrań takie jak barwa, artykulacja i tempo, klarując niskie tony, udźwiękawiając średnicę, otwierając soprany i porządkując panoramę sceny. W tym zjawisku jest coś łagodnego, płynnego, a nawet, nomen omen, humanistycznego, co nadaje muzykalnego polotu i pełnej harmonii. Nie jest to surowe i kliniczne granie typowe dla wielu odtwarzaczy płyt kompaktowych, dźwięk nie jest rysowany technicznie, szorstko, czy laboratoryjnie. Jest w nim miła miękkość i elastyczność, choć nadal w granicach stuprocentowej precyzji, optymalnej selektywności, a także spektakularnej dynamiki i energii. Musical Fidelity umiejętnie łączy żywioły estetycznej barwy, zaawansowanej detaliczności, z mocą i siłą dźwięku. Wydaje się to niemożliwe, a jednak. MX-VYNL to równolegle akcelerator i katalizator analogowego zapisu.

Można by jeszcze dłużej i dokładniej opisywać tytułowy przedwzmacniacz, rozwodzić się nad jego kunsztowną i melodyjną barwą, cmokać nad doskonale różnorodnymi niskimi tonami, plastyczną i koherentną średnicą, galanteryjnymi wysokimi albo świetną, bo szeroką stereofonią, ale, jak sądzę, Czytelnik zorientował się, iż urządzenie to bardzo przypadło do gustu piszącemu te słowa (o czym zawiadamiałem już we wstępie), a przez to trzeźwa i obiektywna ocena jest mu daleka i obca. Owszem, wypadałoby wytknąć opisywanemu phono braki wybujałej detaliczności, nieobecność hektarowej sceny, czy zaawansowania brzmienia typowego dla high-endu, ale po co to czynić? Przecież Musical Fidelity skonstruował bardzo dobrze brzmiące urządzenie, z referencyjnie zszytym dźwiękiem, o rewelacyjnej strukturze i przykładnym balansie tonalnym. A do tego wielofunkcyjne i ergonomiczne i w okazyjnej cenie. I chwała mu za to.  

Konkluzja
Musical Fidelity MX-VYNL to fantastyczny przedwzmacniacz gramofonowy w swojej klasie, a być może nawet i nieco wyższej. Zbudowany w oparciu o w pełni symetryczny tor analogowy, z wieloma wysokogatukowymi wyjściami i wejściami, posiadający zróżnicowane regulacje i funkcje, zamknięty w obudowie z militarnego stopu aluminium. Oferuje brzmienie substancjalne i gęste, wyjątkowo precyzyjne i transparentne, choć równolegle organiczne i fizjologiczne. Ubogacające. To dźwięk, który należy nazwać wyrównanym i harmonijnym, zaawansowanym w wyrazie, atrakcyjnym w ogóle, pięknym w odbiorze. Analogowym do kwadratu. Bezkompromisowa rekomendacja!

Mam wrażenie, że w niedalekiej przyszłości Musical Fidelity MX-VYNL zagości u mnie na stałe jako przedwzmacniacz odniesienia. Referencja i wzorzec w swojej klasie.

Cena w Polsce – 3 995 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU), Audio Analogue Puccini Anniversary (test TU), Audia Flight FL Three S (test TU), Cayin CS-55 A (test TU) oraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Avcon Avalanche Reference Monitor (test TU), Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Audiovector Ki 3 Super, AudioSolutions Overture O203F (test TU), Zingali Zero Bookshelf (test TU), Guru Audio Junior (test TU) i Cabasse Surf (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, Musical Fidelity MX-DAC (test TU) i NuForce Air DAC (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro, Asus Pro P43E i Toshiba Satellite S75.
Gramofony: Clearaudio Emotion z wkładką Goldring Legacy (test TU) i Nottingham Analogue Horizon z Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: iFi Phono (test TU), Primare R32 (test TU), Musical Fidelity MX-VYNL, Trilogy 906 (test TU) i Ri-Audio PH-1 (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: RHA MA750 (test TU), Audeze LCD-3 (test TU), Meze 99 Classics (test TU), Krüger&Matz Prestige Home, Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), Oppo PM-3 (test TU) i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Audeze Deckard (test TU), Cayin C6 DAC (test TU), Taga Harmony THDA-500T (test TU), Divaldi AMP-01 (test TU) i Olasonic Nano-UA1 (test TU).
Okablowanie: Audiomica Laboratory serie Red i Gray, DC-Components (test TU) oraz Harmonix CI-230 Mark II (test TU). Przewód zasilający KBL Sound Fluid (test TU). Kabel zasilający, przewody głośnikowe i interkonekty RCA Perkune Audiophile Cables. Przewody głośnikowe Cardas 101 Speaker (test TU), Melodika Brown Sugar BSC 2450 (test TU) i Taga Harmony Platinium-18 (test TU). Seria XLO UltraPLUS.
Akcesoria: podstawa pod gramofonem to Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki Sevenrods Speaker Jumper.



6 komentarzy:

  1. Za pomocą czego zrealizować połączenie symetryczne ? Jaki kabel , przejściówka z RCA na mini XLR ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Z gramofonu do MX-VYNL symetrycznie trzeba wpiąć się wtykiem mini-XLR. Jeżeli ramię gramofonu nie ma takiej końcówki, trzeba posiłkować się przejściówką. No chyba, że gramofon nie ma możliwości podłączenia symetrycznego, wówczas pozostają gniazda RCA.

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę o poradę co kupić. MF MX-Vynl czy Primare R32? A może Trilogy 906? Ważne jest wszystko ale bardzo istotna przestrzeń i barwa. Mam Pro-ject Perspex 6 i wkładkę MC Ortofon Quintet Blue. To mój pierwszy gramofon więc wolał bym aby przedwzmacniacz nie ograniczał gramofonu bo może będzie następny, lepszy. Z drugiej strony przedwzmacniacz też można wtedy wymienić. Czy w tych okolicznościach rysuje się jakiś w miarę oczywisty wybór? R32 słuchałem, podobał mi się, miał rozmach i wyrafinowanie ale to strasznie wielkie pudło. Czy MX-Vynl jest przynajmniej równie dobry? A może Trilogy daje wszystko to co one razem i jeszcze więcej, w tym barwę i przestrzeń?

    OdpowiedzUsuń
  4. Najbardziej polecam 1ARC Arrow SE. Kapitalny dźwięk w rozsądnej cenie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam. Rozumiem,że korzystając z wejścia mini XLR, należy użyć wyjściowych gniazd XLR by skorzystać z dobrodziejstwa toru symetrycznego? Czy można też wykorzystać to połączenie wpinając się do zwykłych gniazd wejściowych RCA we wzmacniaczu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dobrze Pan myśli - mini-XLR - 2 x XLR, jeżeli ma być symetrycznie.

      Usuń

Komentarz będzie oczekiwać na moderację