Wstęp, czyli
kilka słów o Zingali Acoustics
Zingali Acoustics to stricte włoska marka. Nazwa pochodzi od nazwiska założyciela, właściciela
oraz konstruktora firmy – Giuseppe Zingali. Przedsiębiorstwo powstało w 1986
roku, czyli prawie 30 lat temu. Pan Giuseppe zakładał firmę z myślą o
wytwarzaniu głośników studyjnych, jako że wcześniej pracował w amerykańskich
firmach o takim właśnie profilu. Wczesne lata istnienia Zingali upłynęły na
współpracy z JBL, lecz z czasem pan Zingali opracował kilka swoich indywidualncych rozwiązań technicznych i patentów, które sprawiły, że wprowadził na rynek
własne kolumny i to niekoniecznie przeznaczone na rynek profesjonalny. Kamieniem milowym było opracowanie systemu tubowego o bardzo zaawansowanej liniowości
zakresu średnio-wysokotonowego, otrzymał on nazwę Omniray i został
opatentowany. To był rok 1995. Dziś ten patent jest aplikowany we wszystkich
kolumnach Zingali. W skrócie mówiąc, Omniray to nazwa związana z kształtem tuby
(zawsze wykonanej z drewna), dzięki której dźwięk może być rozpraszany pod
kątem 140°, swobodnie przechodząc do propagowanych z zasady wszech-kierunkowych niskich tonów. Poza tym średnica tuby przy wylocie jest taka sama, jak
zastosowanego głośnika średnio-niskotonowego. Niby proste, ale opracowanie
takiego patentu wymagało wręcz genialnej wiedzy o akustyce, a tego panu Zingali
nie brakowało.
Dziś kolumny
Zingali znane są na całej ziemi i cieszą się wielką renomą w audiofilskim
świecie. Wszystkie produkowane są w fabryce pod Rzymem, w miejscowości Aprilia.
Myślę, że nie ma co wymieniać tu wszystkich dostępnych modeli Zingali, bowiem
ich wybór jest bardzo duży (blisko setka modeli). Oprócz tego wszystkie oferowane
są w 200 odmianach kolorystycznych. Warto też wspomnieć, iż kolumny Zingali
charakteryzują się ponadprzeciętnym wykończeniem stolarki – to artyzm
najwyższej próby. To klasa stricte luksusowa. Dlatego też i ceny firmowych
kolumn nie należą do najniższych – najdroższe Client Name 2.1 Evo kosztują w
Polsce 360 000 PLN, a większość pozostałych modeli oscyluje wokół kwot
sześcio- lub pięciocyfrowych.
Seria Zero
została wprowadzona na rynek w 2011 roku, zastąpiła serię Italy. Nowa linia
nawiązuje konstrukcyjnie do wyższej serii Twenty. Zastosowano w nich głośniki o
rodowodzie profesjonalnym. Jest tu kompresyjny przetwornik współpracujący z
firmową tubą sferyczną Omniray Horn oraz głośniki niskotonowe z papierowymi
membranami o sztywnym zawieszeniu. Obudowy wykonano z MDF, a tubę wytoczono z
litego drzewa. W serii Zero wyróżnić można trzy modele wolnostojące Zero Sei (11 000 PLN), Zero Otto (15 000 PLN) i Zero Dieci (20 000 PLN) oraz tytułowe podstawkowe
Zero Bookshelf (8 000 PLN), a także głośnik centralny Zero Center oraz subwoofer Zero Sub, co powinno
ukontentować zwolenników systemów wielokanałowych.
Zingali Zero
Bookshelf zostały wypożyczone od polskiego dystrybutora marki – firmy GFmod z
Wrocławia.
Głośnik
tubowy
Zanim
przejdę do opisu kolumn, warto zapoznać się z firmową ideą głośnika tubowego,
co jest kluczem do zrozumienia budowy i następnie - brzmienia kolumn Zingali.
„Na głośnik
tubowy można spojrzeć jako na transformator dopasowujący impedancję między
membraną, a powietrzem. Kiedy membrana drga wytwarza się przed nią fala
ciśnienia akustycznego. To jest muzyka, którą słyszymy. Precyzyjne
przeniesienie ruchu membrany na ruch powietrza, wcale nie jest taką prostą
sprawą ze względu na znaczne różnice w gęstości między tymi dwoma drgającymi
ośrodkami. Można to opisać jako niedopasowanie impedancyjne. Jak doskonale
wiadomo, dźwięk znacznie lepiej rozchodzi się w gęstych ośrodkach. W głośnikach
to membrana jest tym znacznie gęstszym materiałem (wysoka impedancja), a
powietrze tym o niskiej gęstości.
Tuba
zachowuje się jak transformator dopasowujący między ciałem stałym - membraną, a
gazem, działając jako pośrednie medium i wstępny akcelerator zwiększający
ciśnienie, a tym samym gęstość powietrza w pobliżu membrany. Przez to głośnik
osiąga większą sprawność przenoszenia mocy z membrany na powietrze. Mniejsze
straty to znacznie szybsza odpowiedź impulsowa, co przekłada się na dynamikę,
szczegółowość, mniejsze zniekształcenia, szybsze transjenty. Znacznie lepiej
też przenoszą bardzo ciche i bardzo głośne dźwięki, z czym ma problemy wiele
konwencjonalnych głośników”.
Wrażenia
ogólne i budowa
Kiedy, po
wypakowaniu kolumn z pudeł, spojrzeć na Zero Bookshelf, od razu widać, że ma się
do czynienia z czymś nietypowym, wielce oryginalnym. Otóż kolumny Zingali
znacząco różnią się od klasycznego kanonu designu kolumn. To przede wszystkim
duża tuba wydrążona w przedniej ściance (w rzeczywiści to osobna tuba wykonana
z litego drewna doklejona do frontu – Omniray GZ 6’’); lej, w którego głębi
umieszczono głośnik wysokotonowy (kopułka 25 mm). Na dole przedniej ścianki (łukowo wyciętej na każdej krawędzi) zamontowano duży głośnik średnio-niskotonowy o
przekroju 14 cm. Zarówno otwór tuby, jak i głośnika średnio-niskotonowego mają
identyczną średnicę około 16 cm. Dodatkowo, otwór przeznaczony dla głośnika
średnio-niskotonowego przykryty jest tekstylną, czarną siateczką. Front
wykonany jest z osobnej płyty MDF o grubości 30 mm, pomalowany jest
wysokogatunkowym lakierem na białe, pastelowe fortepianowe wykończenie.
Przednia płyta od
dołu wycięty ma spory łuk, dzięki czemu uzyskany został efekt "nibynóżek", na których
stoi Zero Bookshelf. W rzeczywistości to ujście przednie bass-reflexu, bowiem
rura skierowana jest do dołu (od spodu koluny). Podobnie jest z tylną ścianką –
jest dłuższa od dołu niż wysokość skrzynki, przez co skrzynka unosi się jakieś
3 - 4 cm nad powierzchnią, a przednia i tylna ścianki tworzą rodzaj podstawek.
Wentylowanie niskich tonów odbywa się właśnie tą drogą. Tylna ścianka jest o
wiele węższa niż frontowa, albowiem w przekroju poprzecznym opisywane Zingali
tworzą trójkąt z wybrzuszonymi dwiema krawędziami. Tylna ścianka ma także grubość 3 mm, jest lakierowana na czarny
mat – podobnie jak pozostała część skrzynki (z wyjątkiem frontów, ma się
rozumieć) – ta cześć wykonana jest z płyty MDF o przekroju 16 mm. Na wąskiej
tylnej ściance zamontowano podwójne mosiężne gniazda głośnikowe, a pod nimi
galanteryjną tabliczkę znamionową.
Warto
podkreślić, że Zero Bookshelf to są stosunkowo duże monitory. Rozmiar skrzynki
to 44 x 21,5 x 34 cm (W x S x G), czyli znacznie więcej niż klasycznych kolumn
podstawkowych. W związku z tym, że od spodu umieszczone są wyloty rur
bass-reflexów, kolumny spoczywają na specyficznych „nóżkach” utworzone przez
specjalnie wycięte płyty czołowe i tylne skrzynek. Przez to Zingali należy
ustawiać na specjalnych podstawkach głośnikowych, obliczonych na ich spory
obwód lub oczywiście na dużej (i szerokiej) komodzie, biurku, etc. Masa jednej
sztuki to aż 12 kg, czyli tyle, ile może ważyć jedna kompaktowa kolumna
podłogowa.
Nie muszę,
zdaje się, dodawać, iż wykończenie Zingali Zero Bookshelf jest luksusowe - gabinetowe. To najwyższa klasa jakościowa stolarki, lakierowania,
dbałości o detale, a także prawdziwie artystyczny włoski design. Nic dodać, nic
ująć. Nikt obok Zingali nie przejdzie obojętnie, bo to intrygujące monitory.
Czas więc na odsłuch.
Efektowny, aczkolwiek elegancki włoski design
Zingali Zero Bookshelf to duże monitory
Porównanie z monitorami Zingali Client Nano
Rzut na frontową ściankę
Głośnik średnio-niskotonowy kryje się za czarną materiałową siateczką
Frez na górnej krawędzi
Tuba Omniray
Nóżki utworzone przez łukowate wycięcia tylnej i przedniej ścianki
Podwójne terminale głośnikowe
Przekrój poprzeczny Zingali podobny jest do trójkąta
Po lewej - wzmacniacz lampowy Egg-Shell Classic 9WTL
Zestaw nabiurkowy - źródło to NuForce Air DAC (czarna skrzyneczka po prawej stronie wzmacniacza)
Wrażenia
dźwiękowe
Skuteczność Zero Bookshef to aż 92 dB (wysoka efektywność to zresztą cecha charakterystyczna Zingali Acoustics), tak więc, są predysponowane do połączeń z niezbyt wydajnymi mocowo wzmacniaczami – w tym naturalnie z lampowymi. Jako, że w czasie testów dysponowałem polskim Egg-Shell Classic 9WLT o mocy 2 x 9 Wat, uczyniłem z niego podstawowy wzmacniacz, zaś w drugiej kolejności był to tranzystorowy Hegel H160. Kolumny porównawcze to szerokopasmowe Bodnar Audio Hornton, Xavian Neox 2, Triangle Esprit Antal EZ oraz Vienna Acoustics Mozart Grand. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu tekstu.
Skuteczność Zero Bookshef to aż 92 dB (wysoka efektywność to zresztą cecha charakterystyczna Zingali Acoustics), tak więc, są predysponowane do połączeń z niezbyt wydajnymi mocowo wzmacniaczami – w tym naturalnie z lampowymi. Jako, że w czasie testów dysponowałem polskim Egg-Shell Classic 9WLT o mocy 2 x 9 Wat, uczyniłem z niego podstawowy wzmacniacz, zaś w drugiej kolejności był to tranzystorowy Hegel H160. Kolumny porównawcze to szerokopasmowe Bodnar Audio Hornton, Xavian Neox 2, Triangle Esprit Antal EZ oraz Vienna Acoustics Mozart Grand. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu tekstu.
Przede wszystkim
w dźwięku Zero Bookself zachwyca jego precyzja, a także doskonale odczuwalna
przestrzeń – głęboka i szeroka. Brzmienie odbierane jest jako naturalne, wielce
plastyczne, a także bardzo dynamiczne. Kolumny grają szybko i bezpośrednio, ale
czysto i nie drażniąco – co zresztą jest częstą bolączką głośników
wysokotonowych umieszczanych w tubach, bo rozpędzone w taki sposób soprany
potrafią zaatakować narząd słuchu niczym pikinier piką. Tu, w Zingali, dzięki
zastosowaniu patentu Omniray zjawisko to jest zredukowane nieomal do zera,
występuje w stopniu szczątkowym. W związku z tym wysokie są bardzo rozdzielcze
i szybkie, a jednocześnie wybornie wyraźne i mocno zaakcentowane. Dokładne, ale nie agresywne. Ponadto
dźwięk promieniuje bardzo szeroko, w ogóle nie da usłyszeć skąd się wydobywa (co
jest bardzo pożądane w audio-stereo), jest nieomal dookolny, a przy tym
mimośrodowy. Innymi słowy, źródła pozorne budowane są na trójwymiarowej siatce 3D,
a słuchacz nie ma najmniejszych problemów by je zarejestrować w optymalnej
lokalizacji, dokładnie tam, gdzie się znajdują według nagranego materiału muzycznego. Zingali pod tym względem zachowują się jak rasowe monitory
studyjne, a ułatwia im to zadanie innowacyjna tuba Omnimary.
Wielu
melomanom do gustu może przypaść wysoki stopień nasycenia tonalnego dostarczany przez włoskie głośniki. Dźwięk
jest bardzo głęboki i gęsty, przesiąknięty nutami niczym gąbka wodą, intensywny
w charakterze, a równolegle lekki i swobodny. Ma charyzmatyczną barwę i kolor,
które pomimo, że są raczej spokojne i nie "przeostrzone", to nie są rozmazane,
czy rozproszone – wyraźnie dają odczuć się niuanse tonalne głosów ludzkich, ich
tekstura i zróżnicowanie. Muzyka brzmi pierwszorzędnie, jest wyrafinowana i do
tego przyjemna – słychać zaokrąglenie każdego detalu, zaawansowaną finezję
zjawisk mikrodynamicznych; nawet pozornie najprostsze dźwięki mają swoją
indywidualną okazałość i aromat. Z kolei umiejętność czystości grania Zingali pozwala
wybrzmieć im harmonijnie i komofortowo - naturalnie i wiarygodnie. Kolumny
dostarczają barwny spektakl, żywy i ofensywny, ale zawsze spójny i
uporządkowany, bowiem w 100 % panują nad rozedrganiem energii grania, trzymają
w ryzach entropię i entalpię dźwięku, zapewniając tym samym efektowny, aczkolwiek
pełnokrwisty styl high-fidelity. Równowaga tonalna jest tu idealna.
Napisałem już
o tym, że Zero Bookshelf budują bardzo wiarygodną przestrzeń, zapewniają wysoki
stopień wysycenia tonalnego, są rozdzielcze i selektywne, a także, iż grają
niezwykle energetycznie (w stosunku do swoich monitorowych rozmiarów). Nie wspomniałem
jednakowoż jeszcze nic o średnicy oraz o tonach niskich. Otóż tony średnie są podobne
jak ogólny klimat i profil dźwięku –
gęste i zawiesiste, lecz plastyczne i lotne, płynne i stonowane – adekwatne.
Równomierne i symetryczne. Dodatkowo średnica jest odpowiednio dociążona i
wypełniona, ma sporą masę i ciężar, które zapewniają piękną dźwięczność
instrumentom (szczególnie akustycznym). Muzyka oddawana jest potoczyście i
transparentnie. Tonalnie.
I kilka słów
o niskich tonach. Bass-refleksy kolumn wyprowadzane są od spodu skrzynek, lecz jest tam sporo miejsca na swobodne wentylowanie. Zingali nie generują basu bardzo
obfitego i wyeksponowanego, bo fizycznie nie jest to możliwe. Niemniej jednak
ów bas jest bardzo wysokiej klasy - nie rozlewa się, nie zagarnia całego brzmienia
– jest proporcjonalny. Na pewno jest solidny i szybki, sięga dość nisko, wibruje
i mlaska kiedy trzeba, ma niezłe tempo i rytm. Jednak zawsze jest typu
monitorowego – pozbawiony jest najniższych składowych. Zresztą taki charakter
niskich tonów jest bardzo pożądany, kiedy słuchać na opisywanych Zingali w
układzie rekomendowanym przez producenta – stawiane na komodzie, biurku, etc. jako
monitory bliskiego pola. Wówczas rozmiar i rozmach niskich tonów jest optymalny
– słuchacz nie ma poczucia jakichś braków, czy niedomagań, bas ma prawidłowy
wymiar i harmonię.
Konkluzja
Kolumny
podstawkowe Zingali Zero Bookself to perfekcja i artyzm wykonania oraz taki sam
dźwięk. Brzmienie jest bujne, nasycone i eufoniczne, a równolegle wysoce
rozdzielcze, precyzyjne oraz harmonijne. Zaawansowane, wyrafinowane, a przede
wszystkim fascynująco piękne. Kolumny Zingali to kolumny dla prawdziwych znawców,
dla melomanów pragnących zobaczyć i usłyszeć więcej, dla osób poszukujących proporcjonalności
i plastyczności w dźwięku. To crème de la crème w high-fidelity audio. Egzemplifikacja prawdziwego brzmienia monitorów.
Cena w
Polsce – 8 000 – 9 000 PLN (w zależności od rodzaju wykończenia).
System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Burson Timekeeper (test TU), Taga Harmony HTA-700B (test TU) oraz Egg-Shell Classic 9WTL (test TU).
Kolumny: Bodnar Audio Hornton (test TU), Wigg Art Enzo (test TU), Xavian Neox 2, Vienna Acoustics Mozart Grand, Pylon Sapphire 25 (test TU), Zingali Zero Bookshelf, Zingali Client Nano + Sub, Guru Audio Junior (test TU), Taga Harmony Platinium One (test TU) i Studio 16 Hertz Canto Two (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, Pioneer U-05-S (test TU) i NuForce Air DAC (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Toshiba Satellite S75.
Gramofony: Clearaudio Emotion z wkładką Goldring Legacy (test TU) i Goldring 1042.
Tunery: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 i Sansui TU-5900.
Słuchawki: RHA MA750 (test TU), Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), Oppo PM-3 (test TU), Sennheiser HD650 z kablem Ear Stream (test TU) i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Burson Conductor Virtuoso (test TU), NuForce HA-200, Oppo HA-2 (test TU), Musical Fidelity X-Can v.3 (test TU) z zasilaczem ULPS Tomanek (test TU) i Taga Harmony HTA-700B (test TU).
Okablowanie: Audiomica Laboratory serie Red i Gray, DC-Components (test TU) oraz Harmonix CI-230 Mark II (test TU). Przewód zasilający KBL Sound Fluid (test TU). Przewody głośnikowe Cardas 101 Speaker, Melodika Brown Sugar BSC 2450 i Taga Harmony Platinium-18 (test TU).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz będzie oczekiwać na moderację