Polpak

czwartek, 16 lipca 2015

Pioneer U-05-s – przetwornik cyfrowo-analogowy i wzmacniacz słuchawkowy




Wstęp
Po raz trzeci sięgam na łamach Stereo i Kolorowo po sprzęt firmy Pioneer. Poprzednio był to gramofon Pioneer PL-30-K (czytaj TUTAJ), a także miniwieża Pioneer P1-K (czytaj TUTAJ). Były to sprzęty z pułapu sticte budżetowego, zaś obecnie przyszedł czas na klasę średnią, czyli zaawansowany przetwornik cyfrowo-analogowy i wzmacniacz słuchawkowy Pioneer U-05-s. Pioneer po latach bycia jednym z liderów i innowatorów w audio-stereo, na przełomie wieków XX i XXI skupił się nieomal wyłącznie na tzw. kinie domowym oraz car audio (firmowe słuchawki to osobny temat). Od kilku lat ponownie rozwija segment urządzeń stereo i robi to z coraz lepszymi rezultatami, czego Pioneer U-05-s jest najlepszym przykładem. Do dzieła więc!

Opisywany Pioneer pochodzi bezpośrednio od polskiego dystrybutora marki - firmy DSV Sp. z o.o. Sp. k. z Gdyni.

Wrażenia ogólne i budowa
U-05-S to srebrna wersja przetwornika. W firmowym katalogu zaświadcza o tym litera „S” w symbolu sprzętu. Czarna to „K” - jednak, póki co, taka wersja jeszcze się nie ukazała. U-05 to przetwornik cyfrowo-analogowy, wzmacniacz słuchawkowy i przedwzmacniacz liniowy w jednym.

Sprzęt dostarczany jest w dużym białym pudle, charakterystycznym dla tej japońskiej marki. Wewnątrz, pośród finezyjnie powycinanych styropianów, stabilnie i bezpiecznie spoczywa U-05-S. W zestawie znajduje się sporo dodatkowych akcesoriów takich jak rozmaite przewody połączeniowe, płyta instalacyjna, instrukcje, gwarancje, etc. Jest też pilot zdalnego sterowania.

U-05-s utrzymany jest w estetyce pełnowymiarowych sprzętów Pioneer, zresztą do niej nawiązują także firmowe miniwieże. U-05-s jest od miniwieży szerszy o jakieś 1,5 centymetra. Przetwornik Pioneer jest wyjątkowo estetyczny, no może nie ma aż tak wybujałej urody jak jego konkurent Marantz (czytaj TUTAJ), jednakowoż jest po prostu ładny. Zarówno front, jak i obudowa wykonane są z czystego aluminium. Front to lita, dość gruba płyta ze szczotkowanego aluminium – tworzy wraz z górną pokrywą jeden element konstrukcyjny. Boki są do niego dokręcone. Wszystkie pokrętła i przyciski również wytoczone są z tego metalu. Japończycy przywiązują bardzo dużo uwagi precyzyjnemu i czystemu designowi – i chwała im za to.

Na froncie zamontowano aż cztery (sic!) gniazda słuchawkowe trzech wyjść słuchawkowych, co zdaje się zaświadczać o tym, że Japońscy konstruktorzy tę funkcję postanowili szczególnie uhonorować. Oczywiście znajduje się tu klasyczne gniazdo słuchawkowe na wtyk 6,3 mm, ale oprócz niego też dwa wyjścia symetryczne na XLR – podwójne XLR 3-pin (dwa razy mono) i pojedyncze XLR 4-pin (stereo). Co więcej, przełącznikiem hebelkowym, umieszczonym z tyłu, zadecydować można, czy wyjścia mają dostarczać zmienny, czy stały poziom wzmocnienia. Wyjścia słuchawkowe akceptują słuchawki o impedancji znamionowej w przedziale 6 – 600 Ohm, czyli w zasadzie wszystkie dostępne. Do przełączania wyjść słuchawkowych służy zamontowany tuż obok nich (po lewej stronie) niewielka gałka – można wybierać nią pośród trzech wyjść słuchawkowych lub przełączyć urządzenie na tryb przedwzmacniacza. Po jej lewej stronie zamontowano regulację wzmocnienia (Gain) – dostępne są dwa ustawienia: Low i High. Myślę, że tłumaczenie jest zbędne. Na lewej, górnej stronie panelu frontowego umieszczono włącznik sieciowy (wraz z niebieską diodą) oraz selektor wejść. Zaś wejść jest całkiem sporo – dwa optyczne, dwa koaksjalne, jedno USB i jedno AES/EBU, czyli razem sześć, co jest doskonałym wyposażeniem.

Po prawej stronie frontu zamontowano dużą gałkę wzmocnienia, obraca się lekko i dostojnie. Pod nią umieszczono dodatkowy regulator układu kompensacji wzmocnienia, dzięki któremu można wprowadzać zmiany (plus/minus) pod względem bazowego ustawienia głośności. Po środku znajduje się bladoniebieski, dość sporych rozmiarów, wyświetlacz. Informuje o wybranym wejściu cyfrowym i jego parametrach (DSD, PCM), a także o nastawionym cyfrowym filtrze (sharp, slow, fast). Tuż pod wyświetlaczem, w poziomym rzędzie, zamontowano cztery niebieskie diody – sygnalizują one zaawansowane funkcje układu procesora DSP takie jak kwantyzacja Hi-Bit 32, czy upsampling, lecz można je także ominąć funkcją Direct (świeci się wówczas niebieska dioda opisana jako Direct).

Tył urządzenia również jest mocno zagęszczony. Zamontowano tu wspomniane już wcześniej sześć wejść cyfrowych (2 x optyczne, 2 x elektryczne, jedno USB i jedno AES/EBU. Pod nimi znajdują się dwie pary wyjść analogowych: RCA i XLR. Obok nich znajduje się hebelkowy regulator zmiennego lub stałego poziomu wzmocnienia wyjść słuchawkowych. Po prawej stronie umieszczono wtyk gniazda sieciowego. Warto też zauważyć, iż U-05-s spoczywa na czterech solidnych stopach antywibracyjnych. W zestawie znajduje się pilot zdalnego sterowania, który obsługuje wszelkie funkcje urządzenia, w tym te niedostępne z poziomu panelu frontowego, takie jak skokowe wyciszenie (Mute), czy przyciemnienie lub wygaszenie wyświetlacza (Dimmer) i ustawienie filtrów oraz procesora DSP.

W urządzeniu zaimplementowano dość niecodzienne, bo bezkompromisowe rozwiązania techniczne. Jednym z nich jest zastosowanie procesora sygnałowego Texas Instruments, który zwykle zajmuje się dekodowaniem sygnałów surround, zaś w U-05-s jego potencjał obliczeniowy wykorzystano, aby realizować funkcje upsamplerów sygnału. Ponadto, w układzie przetwornika cyfrowo-analogowego zainstalowano na każdy kanał (lewy i prawy) po jednej referencyjnej kości Sabre ES9016 (dzięki temu, sprzęt jest symetryczny), w których znajduje się po aż osiem niezależnych przetworników. Czyli w sumie U-05 ma aż 16 konwerterów cyfrowo-analogowych, co w skrócie mówiąc, zapewnia wyższą dynamikę oraz daje możliwość pracy z częstotliwością próbkowania aż do 500 kHz (sic!). Na domiar tego, U-05 wspiera sygnał nie tylko 24 bit/192 kHz - jego rozdzielczość sięga 32 bitów, a częstotliwość próbkowania 384 kHz. Z kolei USB akceptuje sygnał DSD w formacie 2,8 MHz oraz 5,6 MHz, jak i wspiera DXD. Niezły kombajn z tego Pioneera…

Dokładne dane techniczne TUTAJ.


Trzy kartony ze sprzętem Pioneer; na górze pudło z Pioneer U-05-s

Pioneer U-05-s to designerski sprzęt audio hi-fi

Aż cztery gniazda słuchawkowy trzech wyjść!

Obudowa z pięknego, czystego aluminium

Dość kontrastowy wyświetlacz, pod nim cztery niebieskie diody

Tył urządzenia

Wnętrze - zdjęcie ze strony Pioneer

Opisywany U-05-s wraz z miniwieżą Pioneer P1-K

Na przedzie pilot zdalnego sterowania


Słuchawki Final Audio Design Pandora Hope VI (z lewej) i Oppo PM-3


Duży system odsłuchowy; kolumny to Wigg Art Enzo (po bokach) i Bodnar Audio Hornton


Wrażenia dźwiękowe
Pioneer U-05-S używałem w opcji wzmacniacza słuchawkowego i DACa w torze słuchawkowym oraz jako DAC w dużym systemie kolumnowym. Zastosowane słuchawki to magnetoplanarne Oppo PM-3 oraz dynamiczne Final Audio Design Pandora Hope VI i AKG K545. Sprzęt zasilany był kablem sieciowym KBL Sound Fluid. Pełna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu teksu.

Przede wszystkim moim zamiarem było określenie indywidualnej struktury dźwięku U-05-s. W tym celu na początku wpiąłem go jako DAC do miniweży Pioneer P1-K, a potem przed wzmacniacz Hegel H160. Okazało się, że Pioneer oferuje całościowo szczegółowe brzmienie i analityczne, niezwykle czyste – raczej jasne, niż ciemne. Ponadto, charakter dźwięku okazał się być gładki i spójny, a równolegle przestrzenny i lotny. Lekki w odbiorze, wręcz fizjologiczny, ale kiedy trzeba - energetyczny i skontrastowany. Co istotne, dźwięk jest również bardzo precyzyjny i wierny, dobrze określony, a jednocześnie transparentny i selektywny. Prezentacja jest konturowa, obraz muzyczny - ostry i dynamiczny. Niemniej jednak, najmniejsze subtelności nie są wydobywane na wierzch, Pioneer mikroskładniki raczej pomija, niż ujawnia na siłę, co generalnie sprzyja muzykalnej prezentacji. Jednakowoż U-05-s skłania się w stronę japońskiej szkoły dźwięku – najważniejsza jest czystość i wiarygodność brzmienia, podparta zaawansowaną plastycznością oraz piękną naturalnością. Taki jest Pioneer.

Bardzo dużo o konstytucji dźwięku U-05-s przyniósł eksperyment polegający na wpięciu go pomiędzy odtwarzacz płyt kompaktowych, a wzmacniacz zintegrowany mini-zestawu Pioneer P1-K. W tym przypadku poprawiła się głębia odbioru, pojawiły się dalsze plany i odgłosy, przedtem będące nieczytelne lub wręcz nieistniejące. Do tego wszelkie tony nabrały mocy i masy – zostały lepiej zorganizowane w przestrzeni oraz stały się wyraźniejsze. Oczywiście, miniwieża P1-K jako sprzęt budżetowy ma swoje ograniczenia, lecz dodatek U-05-s wzniósł ją na wyższy poziom jakościowy dźwięku. Nie namawiam naturalnie nikogo do nabywania DACa Pioneera jako upgrade do miniwieży P1-K, bo przecież koszt tego pierwszego przewyższa cenę mini-systemu, niemniej jednak taka opcja zawsze jest – i co ważniejsze, jest ona korzystna dla dźwięku.

Najwięcej bogactwa dźwiękowego zapewnia Pioneer U-05-s, kiedy go równolegle używać jako wzmacniacz słuchawkowy i DAC. W takim słuchawkowym trybie Pioneer pokazuje najwyższą klasę. Zapewnia soczystą i żywą średnicę, instrumenty rysowane są kolorowo, ale równocześnie jednoznacznie i pewnie; są dobrze lokalizowane w przestrzeni, ich wizerunek jest jasny i perspektywiczny – brzmią bardzo dźwięcznie. Słychać dużo ingrediencji, wiele detali oraz subtelności (więcej niż w trybie DAC). Z kolei głosy ludzkie brzmią nie tylko czysto i swobodnie, ale również plastycznie i charyzmatycznie. Są dobrze uwidaczniane na tle instrumentów, nie zlewają się – istnieją wyraźnie i lekko, ale również ciut ciepło. Zapewnia to dużą satysfakcję z odsłuchów – te nigdy nie są męczące. Co istotne, nawet niewielkie przekręcenie gałki potencjometru na początkowe ustawienie skali przynosi dźwięk cichy, ale barwny i dobrze zróżnicowany tonalnie. Ma odczuwalną masę oraz dalszą scenę. Jest to ważne przy mniej intensywnych nocnych odsłuchach.

Niestety, w czasie testów nie dysponowałem słuchawkami z przewodami zakończonymi wtykami XLR – powyższy opis dotyczy wyjścia typu jack 6,3 mm.

Podsumowanie
Pioneer wprowadził na rynek kapitalnie prezentujący się produkt, który jest równolegle przetwornikiem cyfrowo-analogowym, wzmacniaczem słuchawkowym (z trzema gniazdami słuchawkowymi!) oraz przedwzmacniaczem liniowym. Jako przetwornik gra plastycznie i spójnie. Zapewnia brzmienie lekkie w odbiorze, wręcz fizjologiczne, ale kiedy trzeba - energetyczne i skontrastowane. Z kolei wzmacniacz słuchawkowy dostarcza soczystą i energetyczną średnicę o pięknej barwie. Instrumenty lokowane są w przestrzeni jednoznacznie i pewnie, słyszalnych jest więcej subtelności dźwięku (niż w trybie DAC). Konkludując, Pioneer U-05-s jest obdarzony kapitalną przejrzystością dźwięku oraz dużą dozą muzykalności o ponadprzeciętnej równowadze tonalnej. Wielki powrót Pioneera do świata stereo!

Cena w Polsce – 3 390 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Taga Harmony HTA-2000B, Burson Timekeeper, Cayin MT-35 S (test TU), Taga Harmony HTA-700B (test TU) oraz Egg-Shell Classic 9WTL.
Kolumny: Bodnar Audio Hornton, Vienna Acoustics Mozart Grand, Pylon Sapphire 25 (test TU), Wigg Art Enzo, Guru Audio Junior (test TU), Taga Harmony Platinium One (test TU) i Studio 16 Hertz Canto Two (test TU)
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, Pioneer U-05-s i NuForce Air DAC (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Toshiba Satellite S75.
Gramofony: Clearaudio Emotion z wkładką Goldring Legacy (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: iFi Phono (test TU) i Ri-Audio PH-1 (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K
Słuchawki: RHA MA750, Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), Oppo PM-3, Sennheiser HD650 z kablem Ear Stream (test TU) i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Burson Conductor Virtuoso,  Oppo HA-2, Musical Fidelity X-Can v.3 (test TU) z zasilaczem ULPS Tomanek (test TU) i Taga Harmony HTA-700B (test TU).
Okablowanie: Audiomica Laboratory serie Red i Gray, DC-Components (test TU) oraz Harmonix CI-230 Mark II (test TU). Przewód zasilający KBL Sound Fluid.
Akcesoria: podstawa pod gramofonem to Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU).


2 komentarze:

  1. Czy mógłbym Pan porównać klasę brzmienia tego DAC-a do innych recenzowanych DAC np. GD-Audio NFB-28 oraz Hegla HD-12. Mam w swoim CD zamontowany DAC Pana Andrzeja Stelmacha, który Pan recenzował jakiś czas temu. Oferuje on wg. mnie bardzo satysfakcjonujący dźwięk. Czy Pioneer jest porównywalnej klasy ? Poszukuję obecnie DAC-a o funkcjonalności zbliżonej do U-05 i dlatego zastanawiam się czy warto się nim zainteresować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, nie mam siły ustosunkować się do Pańskiej prośby...

    OdpowiedzUsuń

Komentarz będzie oczekiwać na moderację