sobota, 29 lipca 2017

Wzmacniacz lampowy Synthesis A100 Titan


Synthesis A100 Titan w pełnym świetle i półmroku (oba zdjęcia ze strony Synthesis Art in Music)


Wstęp
Na początku lipca br. od warszawskiego dystrybutora EIC odebrałem wielgachną paczkę o masie znacznie przekraczającej 45 kg! Wewnątrz znajdował się potężny wzmacniacz lampowy Synthesis A100 Titan (zobacz TUTAJ). W całości został wyprodukowany we Włoszech. Oparty jest o lampy elektronowe KT66 - osiem sztuk! Dostarcza astronomiczną (jak na lampę) moc 2 x 100 Wat w ultra-linearnej (UL) konfiguracji push/pull. Wyposażony jest także w wewnętrzny DAC 24 bit/192 kHz na kościach Wolfsona - Dual Mono 2 x Wolfson WM8740. Warto dodać, iż A100 Titan to najwyższy reprezentant serii Action (zobacz TUTAJ).
Tak, dziś zapraszam do lektury recenzji wzmacniacza lampowego ukierunkowanego na XXI wiek, bo z wewnętrznym DACiem z wejściami USB i koaksjalnym. Wystarczy wpiąć komputer albo odtwarzacz sieciowy i gra muzyka!

Synthesis Art in Music
Zanim zabiorę się za opis tytułowego wzmacniacza, wypada napisać kilka słów o firmie Syntesis Art in Music (bo tak brzmi pełna jej nazwa), albowiem jej sprzęt po raz pierwszy gości na łamach Stereo i Kolorowo. Synthesis Art in Music została założona w  1992 roku, czyli równe 25 lat temu. Zakład produkcyjny mieści się we włoskim Morrovalle (Marchia Ankońska), zaś biuro handlowe w Cornaredo (prowincja Mediolan). Firma obrała sobie za główny cel konstruowanie urządzeń, których głównym zadaniem nie jest jedynie reprodukcja dźwięku, lecz również zaoferowanie produktu o wyrafinowanej elegancji i muzykalnością - a wszystko to zawarte w jednym urządzeniu.
Przedsiębiorstwo specjalizuje się w budowie wzmacniaczy lampowych oraz sprzętach na nich opartych, choć są tu także urządzania stricte tranzystorowe. Oferta dzieli się na trzy główne linie: Roma, Action i Mertopolis. Na rodzinę Roma składa się 10 urządzeń – można tu znaleźć przedwzmacniacz gramofonowy, wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacze lampowe, hybrydowe i jeden tranzystorowy. Są też dwa lampowe odtwarzacze CD/DACi. Na serię Action składają się trzy wzmacniacze lampowe, w tym tytułowy. Z kolei seria Mertopolis to urządzenia referencyjne. Są tu trzy gigantyczne wzmacniacze lampowe, najdroższy kosztuje około 80 000 PLN.

Wrażenia ogólne i budowa
To, że A100 Titan  jest wielki i ciężki, napisałem już we wstępie. Z dużym trudem wytargałem wzmacniacz z pudła i powoli przeniosłem go do dużego pokoju, a potem postawiłem na wierzchu szafki audio Solid Tech. Co za byk! Wymiary to 420 x 260 x 450 mm, a masa równe 40 kg. Zabrał większą część górnego blatu, a szafkę musiałem nieco odsunąć od ściany, aby móc swobodnie powpinać przewody do tylnego panelu. Nie muszę dodawać, że wzmacniacz A100 Titan reprezentuje typową włoską szkołę designu. Projekt i wykonanie są zachwycające. Wszelkie szczegóły i detale są wykończone z delikatesową drobiazgowością - dopasowane i wymodelowane aż do przesady. Piękna robota!
Oczywiście, te 200 Wat lampowej mocy operacyjnej (przy poborze mocy 450 Wat!) powoduje, że wzmacniacz grzeje jak diabeł. Zimą na pewno nie będzie trzeba używać kaloryferów. Latem trzeba odsunąć wzmacniacz od innych urządzeń, bo mocno je nagrzewa. Warto także zdjąć ochronną klatkę, zresztą wzmacniacz korzystniej prezentuje się bez niej.

Po włączeniu wzmacniacza do sieci, najpierw nagrzewane są lampy, a dopiero po ich odpowiednim wygrzaniu (trwa to około 60 sekund) A 100 Titan zaczyna grać. Ważne jest to dla żywotności lamp.


Stalowy front urządzenia centralnie zajmuje duża, lecz płaska gałka wzmocnienia siły głosu. Jej obręcz nieco wystaje półkoliście poza panel frontowy, co jest elementem dekoracyjnym. Po prawej stronie frontu umieszczono sześć przycisków służących do wyboru źródła (w tym i dwóch cyfrowych), a nad nimi bursztynowe diody, które zapalają się nad aktywnym aktualnie przyciskiem. Na przedłużeniu linii przycisków znajduje się „oko” podczerwieni. Na przeciwległej stronie umieszczono przycisk sieciowy obwiedziony podświetlaną mini-obręczą. Wszystkie przyciski i gałka wmontowane są w aluminiową listwę dekoracyjną, która wpasowana jest w czarny front (czarne aluminium).


Na górnej pokrywie znajduje się jakby stalowa taca, w której zamontowano aż 12 lamp elektronowych: 8 x KT66 Golden Lion oraz po dwie 12BH7 i 12AX7. Z tyłu „tacki” umieszczono dużą, czarną puszkę transformatorową, która tworzy kolorystyczną jedność z pozostałą częścią obudowy (jest cała czarna). W zestawie znajduje się masywna klatka ochronna z chropowatej stali. Przykręcona jest czterema śrubkami imbusowymi. Najlepiej od razu ją zdemontować, bo nie dodaje uroku (no chyba, że ktoś ma małe dzieci, kota, psa, itp).

Z tyłu zamontowano bardzo wysokiej jakości gniazda głośnikowe oraz RCA. Terminale głośnikowe rozmieszczono po obu bokach (choć prawy, skrajny zajmuje gniazdo IEC i włącznik sieciowy). Pośrodku umieszczono pięć par złoconych gniazd RCA (cztery wejściowe oraz jedno wyjściowe z przedwzmacniacza). Jest jeszcze gniazdo S/PDIF oraz USB. Nieco dziwi brak obecności wyjść gniazd zbalansowanych XLR. W cenie wzmacniacza powinno to być normą i oczywistością.

Wzmacniacz spoczywa na czterech aluminiowych nóżkach z wkładką z mocnej gumy - zostały wyselekcjonowane z myślą o zminimalizowaniu wibracji poprzez odizolowanie wzmacniacza od otoczenia. Urządzenie wyposażone jest w pilot zdalnego sterowania. Duży i ciężki, bo także metalowy. Co ciekawe, od spody przyklejono cztery silikonowe podkładki, dzięki czemu sterownik cicho i bezboleśnie można kłaść na blacie stołu, nawet takiego ze szklanym blatem.


Jak podaje producent, wszystkie lampy, z wyjątkiem KT66, posiadają stabilizowane obiegi prądu stałego podgrzewacza, redukujące buczące szumy do nieomal niesłyszalnego minimum. W transformatorze wyjścia zastosowano żelazo i silikon wysokiej klasy, zapewniające doskonałą reprodukcję i rozpiętość częstotliwości. Dzięki nowo zaprojektowanemu specjalnie dla A100 Titan transformatorowi wyjścia możliwa jest reprodukcja wysoce delikatnego i precyzyjnego dźwięku, wiernego oryginalnemu nagraniu. Zasilacz i transformatory wyjścia utrzymywane są przez wyjątkowo sztywną strukturę „H”, która zapewnia urządzeniu ochronę przed niepożądanymi wibracjami, co jeszcze bardziej przyczynia się do zredukowania niechcianych szumów w lampach. Wszystkie lampy zostały wyselekcjonowane po dokonaniu dwustopniowego rozgrzewania. Kontrolowana całkowicie maszyna steruje procesem i, po jego zakończeniu, wybiera doskonałe lampy, które zapewniają doskonałą równowagę.

Dane techniczne
Lampy mocy (każdy kanał) 4 x KT66
Lampa sterująca (każdy kanał) 12BH7
Stopień wejściowy (każdy kanał) ECC83/12AX7
Pasmo przenoszenia 20 Hz – 20 000 Hz - 0,5dB
Impedancja wejścia 50 kΩ (line)
Czułość 200 mV / 100 W
Impedancja wyjściowa 6 Ω
Konfiguracja stopnia mocy Ultralinear 43% tap
Moc wyjściowa 100 W RMS przy 6 Ω (każdy kanał, klasa AB1)
Pobór mocy 450 W
Sterowanie (Front) Odbiornik podczerwieni, pokrętło głośności, przyciski wyboru źródła, włącznik zasilania
Sterowanie (Tył) Gniazdo zasilania, pozłacane gniazda RCA, pozłacane terminale głośnikowe, przycisk zasilający, gniazdo USB
Przetwornik D/A Dual Mono 2 x Wolfson WM8740
Stosunek sygnału do szumu > 90 dB (A-ważone)
Wejścia analogowe 4 x liniowe - SAT, RADIO, DVD, CDP
Wejścia cyfrowe 1 x USB (PC-Mac), 1 x S/PDiF
Kompatybilne formaty PCM Stereo 32 – 192 kHz
Upsampling 192 kHz/24 bit
Stopień wyjścia NJM2114L Op-Amp
Wyjścia analogowe 1 Pre Out
Wyjście analogowe 1 V RMS
Wykończenia Stalowe
Wymiary (S x W x G) 420 x 260 x 450 mm
Masa 40 kg
Może tego nie widać dokładnie na zdjęciu, ale pudło ze wzmacniaczem ma rozmiary lodówki - i to nie takiej turystycznej...


Wysoce finezyjna robota!

Wystające do góry pokrętło głośności

Osiem lamp mocy KT66 firmy Golden Lion

Tył wzmacniacza (zdjęcie ze strony Synthesis)

Po prawej, skrajnej stronie - wzmacniacz hybrydowy Pathos Classic One MKIII


Po prawej stronie Synthesis, na standzie Rogoz-Audio, wzmacniacz lampowy Audion Sterling 20th Anniversary EL34 oraz odtwarzacz sieciowy Auralic Aries Mini; na kolumnie leży iFi micro iDSD Black Label

Na zewnątrz - kolumny Living Voice Auditorium R3; wewnątrz - Inaudio FB 200C


Prawy, dolny róg - nowe płyty: London Grammar oraz Duda/Kanaan/Rudź "3C" - polecam!

Na standach Solid Tech stoją monitory aktywne Fostex PM0.5d (będą wkrótce bohaterami osobnej recenzji)



Wrażenia dźwiękowe
Do wzmacniacza podłączałem przede wszystkim dwie pary kolumn: Living Voice Auditorium R3 oraz Inaudio FB 200C. Źródło analogowe to gramofon Nottingham Analogue Horizon wraz z przedwzmacniaczem 1ARC Arrow SE; źródła cyfrowe to odtwarzacze sieciowe Auralic Aries Mini i Onkyo NS-6170. Przewody to zestaw XLO PRO. Pełna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.
Olbrzymia moc (jak na "lampę") 2 x 100 Wat, a także gigantyczny pobór mocy 450 Wat robią swoje. Brzmienie włoskiego wzmacniacza można scharakteryzować jako mocarne, muskularne i energetyczne. To dźwięk niezwykle bezpośredni, cielesny i fizyczny, wręcz dotykalny. Panują moc, żar i dynamika - ekspresja i temperament. Przy czym owa energia nie jest jakaś brutalna, czy barbarzyńska. Jest wyrafinowana - z polotem elegancji i szyku, a dzięki temu bardzo przyjemna w odbiorze, bo w pełni fizjologiczna. 

Instrumenty i wokale mają świetne wypełnienie i nasączenie tonalne; są plastyczne, sprężyste i elastyczne. Średnica jest wyjątkowo bogata. Czuć wibracje powietrza wokół instrumentów, jak i ich oddech oraz substancję. Brzmienie jest typu gęstego i skondensowanego, a równolegle świetnie czytelne oraz wyraziste. Można napisać, że Synthesis gra wyjątkowo barwnie i trójwymiarowo, celując wprost w istotę muzyki, eksponując dynamikę i energię, a także pierwszorzędną artykulację oraz rozdzielczość. Jednocześnie nie słychać żadnych dźwiękowych grud, obciążenia dźwięku, czy rozlazłości basów. Harmonia i kompozycja brzmieniowa są wspaniałe!

Pomimo dużej masy i natężenia dźwięku generowanego przez A100 Titan nie ma problemu z czytelnością detali. Owa spora energia grania nie przykrywa, nie zasłania sobą szczegółów nagrań, które są świetnie widoczne, a kiedy potrzeba nawet dodatkowo eksponowane. Podobnie rzecz ma się z niskimi tonami. Przy takim huraganowym przekazie zawsze istnienie niebezpieczeństwo zaburzenia proporcji basów, które mogą otrzymywać niepotrzebne karykaturalne podkręcenie. Tymczasem Synthesis, owszem, pompuje bardzo mocne basy, ale ani razu nie przekracza granic dobrego smaku. Niskie są wyjątkowo żywe i mocne, jak i doskonale sprężyste i rozciągnięte, lecz świetnie kontrolowane i punktualne aż do bólu. Brak napuszenia i tłustości. 

Odsłuchy muzyki z dużą zawartością np. kontrabasu, czy gitar basowych to nieomal poezja. Grube struny basowe są mięsiste; są wypełnione soczystym miąższem; są pełne, wyraźne oraz mają zjawiskowe wybrzmienia. Mają swój początek, dźwięczne istnienie oraz powolny, aczkolwiek słyszalny, szeroki koniec. Na pewno dużo uroku niskim tonom dodają lampy elektronowe KT66 (i to w szalonej ilości aż 8 sztuk!). Dostarczają nie tylko żarliwość oraz lekkie zaokrąglenie (typowego dla lamp), ale również emocjonalność, płynność i głębię. Przez to przekaz niejako staje się kompletny, rasowy i pełnokrwisty. 

Kilka słów o wewnętrznym DACu. Przypomnę, jest to DAC 24 bit/192 kHz na kościach Wolfsona (firmy Cirrus Logic) - a konkretnie Dual Mono 2 x Wolfson WM8740, czyli zaskakująco wysoka półka. Można czepiać się jedynie faktu, że nie dekoduje sygnału DSD. Brzmienie DACa jest gładkie (ale nie wygładzone), przestrzenne i nieźle selektywne. Z barwą i z kolorem. Lekkie, ale dogęszczone. Wchodzące daleko w warstwę muzyczną i rytmiczną. Odkrywcze i analityczne, ale nie suche i kliniczne. 

Ogólnie charakterystyka brzmienia przetwornika w stu procentach komponuje się ze stylem gry A100 Titan. To ciepło i masa dopełnione rozdzielczością oraz bogactwem tonalnym. Brzmienie w stylu eufonicznym i galanteryjnym. Mniej tu "organiczności" niż np. w konwerterach Hegla, ale więcej melodyjności niż w, dajmy na to, NuForce. Całościowo rzecz biorąc, wewnętrzny DAC zasługuje na wysoką, ale nie najwyższą ocenę. Mocna czwórka (w skali do pięciu).

Konkluzja
Synthesis A100 Titan to oryginalna włoska produkcja - efektowny design, wysokiej jakości materiały, dopieszczenie detali budowy. Nietypowa aplikacja aż ośmiu lamp elektronowych KT66 przynosząca gigantyczną moc 2 x 100 Wat, przy poborze mocy 450 Wat (!). Niezły wewnętrzny DAC Dual-Mono 2 x Wolfson WM8740.

Dźwięk charakteryzuje się potęgą przekazu z pierwszorzędną żyznością oraz soczystością brzmienia. To uzupełnione jest świetną detalicznością oraz wysoką rozdzielczością. Całość dźwięku jest harmonijna i proporcjonalna. Wysoce plastyczna. Odsłuchy czarują magią bezpośredniej obecności muzyków w pomieszczeniu odsłuchowym - i nie są to czcze słowa. Synthesis A100 Titan generuje prawdziwą muzykę - w rzeczywistym znaczeniu tego słowa. 

Cena w Polsce - 26 000 PLN.
   
System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Audion Sterling 20th Anniversary EL34, Pathos Classic One MKIII (test TU) oraz Cayin A-55 TP (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Pylon Diamond 28 (test TU), Inaudio FB200 C (test TU), Studio 16 Hertz Canto Grand (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacze sieciowe: Onkyo NS-6170 (test TU) i Auralic Aries Mini.
DAC: Questyle CMA400i (test TU) i iFi micro iDSD Black Label (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładki gramofonowe: Goldring 1042 (test TU) i Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Revox B 261.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Fostex TH-7, Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacz słuchawkowy/DAC: Questyle CMA400i (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.




poniedziałek, 24 lipca 2017

Przewód zasilający DC-Components Power 4 - zapowiedź testu

Kilka dni temu otrzymałem nowy przewód sieciowy do testów. To przewód o nazwie DC-Component Power 4, produkowany przez kłodzką firmę DC-Components. Przypomnę, że kilka lat temu opisywałem budżetowe kable tej firmy (zobacz TUTAJ); interkonekty RCA i sieciówkę używam do dziś.

Kilka słów od producenta o przewodzie zasilającym DC-Components Power 4: "Przewód powstał wg naszego najnowszego opracowania; ma konstrukcje wielożyłową przestrzenną, która spowodowała zwiększenie średnicy zewnętrznej kabla. Elementem przewodzącym są przewodniki z najwyższej jakości miedzi, każda z grup przewodników jest indywidualnie ekranowana i posiada konstrukcje minimalizującą negatywne wibracje. Dodatkowo użyto w kablu filtrów pasywnych eliminujących zakłócenia i negatywny wpływ czynników zewnętrznych. Kabel wyposażono w modyfikowane wtyki amerykańskiej firmy Wattgate. Wszystkie elementy przewodzące zostały specjalnie wypolerowane dla uzyskania jednolitej powierzchni i zwiększenia przewodności."

Przewód sieciowy Power 4 wpiąłem pomiędzy kondycjoner Xindak PC-200V a wzmacniacz lampowy Synthesis A100 Titan i rozpocząłem odsłuchy. Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni, czyli już w sierpniu.









niedziela, 23 lipca 2017

Słuchawki Meze 99 Neo





Wstęp
W zeszłym roku TUTAJ opisywałem zaskakujące słuchawki z Rumunii, czyli Meze 99 Classics. Nie ukrywam, że zarówno ich przemyślana i wyrafinowana budowa (m.in. całkowicie drewniane muszle), piękny design, jak i wyśmienite oraz dojrzałe brzmienie w pełni mnie przekonały. Meze 99 Classics okazały się być wybitnymi słuchawkami (w swojej cenie) pod każdym względem. Dlatego, kiedy pod koniec czerwca br. przedstawiciel firmy Meze Audio, pan Lorand Czibere, napisał do mnie list z zapytaniem, czy nie byłbym zainteresowany testami nowych słuchawek, niezwłocznie odpisałem: "Proszę natychmiast wysyłać te słuchawki!". Za trzy dni paczka nadana z rumuńskiego miasta Baia Mare była już u mnie w Gdyni. Te słuchawki to oczywiście tytułowe Meze 99 Neo (zobacz TUTAJ).

Wrażenia ogólne i budowa
Znakiem rozpoznawczym słuchawek Meze 99 Classics były nie tylko w całości drewniane muszle, ale także wręcz luksusowe wykończenie oraz wysoka dbałość o wszelkie szczegóły budowy, w tym i o takie akcesoria jak wykwintne etui transportowe, kapitalne przewody, itp. Nie inaczej jest w 99 Neo. Już samo opakowanie sygnalizuje, że zawiera coś wyjątkowego. Jest wysoce estetyczne, łatwo otwiera się (zamykane jest na magnetyczną klapkę) i szybko ukazuje wnętrze. A tam, w czarnej (wyciętej w obrys) gąbce, spoczywa eleganckie czarne etui transportowe. Jest wystarczająco twarde, by skutecznie chronić słuchawki przed uszkodzeniem, a także łatwe do schowania w torbie, bo płaskie W etui, w pozycji "embrionalnej" leżą słuchawki. W zestawie znajduje się owalne, materiałowe puzderko na okrętkę zamykane zamkiem błyskawicznym. Są tam: przewód słuchawkowy 1,2 m w nylonowym oplocie, adapter na 6,3 mm oraz rozgałęźnik samolotowy. Dziwne, ale nie znalazłem w opakowaniu kabla 3-metrowego, mimo że producent o takim informuje w opisie. Są za to instrukcja obsługi, certyfikat oryginalności i gwarancja.

Wydaje się, że Meze 99 Neo od Meze 99 Classics odróżniają się jedynie innymi zastosowanymi muszlami. W Classics są to muszle wykonane (w całości!) z sezonowanego drewna, zaś w Neo – z tworzywa sztucznego ABS (kopolimer akrylonitrylo-butadieno-styrenowy). Jest to plastik charakteryzujący się dużą udarnością, twardością oraz odpornością na zarysowania. Jest szeroko wykorzystywany w przemyśle, ale także w audio. Jest materiałem, z którego buduje się np. body wkładek gramofonowych, czy właśnie muszle słuchawek (ABS stosuje m.in. japoński producent Final Audio). Warto dodać, że zastosowanie plastiku w miejsce drewna nie obniżyło zanadto walorów estetycznych słuchawek Meze. To nadal świetny design o ponadzwyczajnych cechach budowy i wykonania. Meze 99 Neo są po prostu efektowne i urodziwe.

Jak można przeczytać na firmowej stronie: "Projekt modelu 99 Neo opiera się o bardzo doceniony przez wszystkich wcześniejszy model 99 Classic, ale myślą przewodnią było zrobić słuchawki tańsze nie tracąc walorów Classiców. Słuchawki łączą w sobie wysokiej jakości plastik ABS, pozłacany cynk i czarną skórę ekologiczną. Wszystko to zostało osadzone na stalowo-manganiowym stelażu anodyzowanym na czarny kolor. Te elementy razem tworzą niesamowitą całość i zwracają na siebie uwagę. Duże nauszniki z miękką gąbką pokrytą delikatnym materiałem i szeroki pałąk również nim powleczony zapewnia komfort nawet w czasie długich odsłuchów. Słuchawki są też w pełni serwisowalne, skręcane za pomocą śrub i nakrętek. Zero kleju. Wypinany kabel pozwala na jego bezproblemową wymianę".

Ergonomia
Ergonomia użytkowania 99 Neo stoi na identycznym poziomie jak 99 Classics, czyli na średnim, acz w miarę przyzwoitym. Nie są to najwygodniejsze słuchawki na świecie, ale do najbardziej niewygodnych też nie należą. Dłuższe odsłuchy (powyżej godziny, dwóch) mogą męczyć. Dzieje się tak, bowiem muszle są takiej wielkości, iż małżowiny uszne nie mieszczą się w nich całkowicie. Muszle trochę leżą na małżowinach, a częściowo wokół nich. Poza tym paskowy mechanizm samoregulacji pałąka nie jest do końca komfortowy, ma czasem tendencję do samoistnego ściągania paska, przez co słuchawki dodatkowo cisną uszy. Na szczęście system mocowania muszli do pałąka pozwala na rotacyjne ich obroty o jakieś 15-20 st. w pionie i poziomie, dzięki czemu precyzyjnie układają się na uszach. Same słuchawki mają masę 260 gram, czyli o 30 gram mniej niż drewniane 99 Classsics. 260 gram jest znośną masą, ale są oczywiście lżejsze słuchawki, ale już np. Sennheiser HD650 ważą identycznie, bo 260 gram. Z kolei tłumienie zewnętrznych hałasów przez pady jest dostateczne, nie ma się do czego przyczepić. 

Przewód obciągnięty jest nylonowym oplotem, który szoruje po odzieży, lecz zanadto nie mikrofonuje. Nie słychać pyknięć, czy szumów podczas odsłuchów. Denerwujący jest fakt, że przewód ma długość jedynie 1,2 metra – jest to stanowczo za krótko dla komfortowych odsłuchów, szczególnie dla wysokich osób, które podczas „chodzonych” odsłuchów trzymają odtwarzacz w kieszeni spodni. (Piszący te słowa ma 193 cm wzrostu). Po prostu przewód niepotrzebnie może naprężać się  a przez to ograniczać ruchy głowy, etc.  

Ogólnie komfort użytkowania oceniam na jakieś 4,5 w skali do 6. Meze 99 Neo, podobnie jak i drewnianym 99 Classisc, daleko do wysokiej wygody takich na przykład Beyerdynamic DT990, czy DT880.

Dane techniczne
Typ: dynamiczny, zamknięte
Przetwornik: 40 mm, neodymowy
Czułość: 103 dB przy 1 kHz, 1 mW
Zakres częstotliwości: 15 Hz - 25 000 Hz
Maksymalna moc wejściowa: 50 mW
Nominalna moc wejściowa: 30 mW
Impedancja: 26 Ohm
Pady: PU
Kabel: OFC w oplocie nylonowym, odłączany 1,2 m z mikrofonem i 3 m bez mikrofonu.
Wtyk: pozłacana wtyczka z przejściówką na dużego jacka i adapterem lotniczym
Masa: (bez kabla): 260 g.

Podróż z Baia Mare do Gdyni w trzy dni


Efektowne opakowanie

Etui transportowe to majstersztyk sztuki użytkowej

Meze leżą w etui transportowym w pozycji "embrionalnej"


Słuchawki po wyjęciu z futerału; czarna paczuszka zawiera przewód słuchawkowy i dwa adaptery


Karta gwarancyjna i instrukcja obsługi




Meze 99 Neo są bardzo urodziwe



Muszle z tworzywa ABS

Porowate muszle z ABS (kopolimer akrylonitrylo-butadieno-styrenowy)

Wszystkie elementy są skręcane śrubami; zero kleju!

Przetwornik zaklejony czarnym materiałem; czyżby znowu japoński Foster?

Wtyk słuchawkowy 3,5 mm i splitter

Przewód słuchawkowy doprowadzany jest do obu muszli; jest wypinany





Meze 99 Neo w towarzystwie odtwarzacza Questyle QP2R


Wrażenia dźwiękowe
Najpierw wpiąłem Meze 99 Neo do przenośnego odtwarzacza cyfrowego Questyle QP2R (zobacz TUTAJ). Potem do iFi micro iDSD Black Label (zobacz TUTAJ), gdzie źródłem były odtwarzacze sieciowe Auralic Aries Mini i Onkyo NS-6170. Używałem też wzmacniacz słuchawkowy/DAC Questyle CMA400i (zobacz TUTAJ). Słuchawki podpinałem też bezpośrednio do iPhone 6S i iPad Air 2. Słuchawki porównawcze to Final Audio Design Pandora Hope VI, Fostex TH-610 oraz MEE Audio Matrix 2. Muzyka w 90 % pochodziła z serwisu streamingowego Tidal HiFi i Master. Pozostałe 10 % to różne pliki cyfrowe, włączając w to format DSD.

Pierwsze wrażenia są fantastyczne. Bogaty, eufoniczny dźwięk z bardzo solidną poduszką basową, co w cenie słuchawek wycenionych w Polsce na 999 PLN jest wręcz ewenementem. Przekaz charakteryzuje się doskonałą dźwięcznością, potęgą i masą, a także zaskakującą, bo wyrafinowaną i wielopłaszczyznową przestrzennością. Dźwięk jest giętki, plastyczny i żywy, a równolegle nasycony i lekki. Do tego dochodzi głębia tonalna, kapitalnie widoczne zarówno bliskie, jak i dalekie plany, ogólna miąższość i soczystość.

Co ciekawe, 99 Neo, choć przecież o jakieś 350 PLN tańsze od 99 Classics, wcale od nich gorzej nie grają! A może nawet w paru aspektach lepiej? Wydaje się, ze 99 Neo korzystniej „ogarniają” przestrzeń, mają żywsze barwy i mocniejszy bit. W takiej charakterystyce brzmieniowej wszelkie nagrania brzmią lepiej i pełniej. Bardziej uniwersalnie. Oba modele cechują się świetną harmonią i spójnością oparte na mocnym basowym fundamencie i organicznym pogłębieniu. Instrumenty są dociążone i mocno obrysowane, dobrze zlokalizowane na scenie, rozciągnięte w przestrzeni oraz dopchnięte do przodu. Brzmienie jest bezpośrednie i fizyczne, ale nie męczące nachalnością, czy zbytnią agresywnością. Konstruktorzy zachowali zdrowe proporcje i umiar. Dźwięk jest wyrafinowany i błyszczący, ale nie przesadzony. Dużo tu się dzieje pod względem muzycznym - to taki mini-koncert w uszach, ale ani razu nie przeradzający się w huragan. Dźwięk nie przekracza granic rozsądku i zrównoważenia.

Czy powyższe granie można nazwać stricte audiofilskim? Może i nie, lecz przyjemność i komfort odsłuchów są rewelacyjne. Muzyka jest odbierana jako pełna i dokończona, obfita i rasowa. Mnie to w stu procentach przekonuje. Dzięki takiemu, a nie innemu charakterze gry, Meze 99 Neo bezproblemowo współpracują ze wszelkimi urządzeniami przenośnymi. Ba! Wystarczy je podłączyć do „byle czego” i już grają na pełni umiejętności, na „full-drive”, wyłuszczając zeń samo muzyczne dobro, śmietanę i masło. Ich stopień synergii z takimi urządzeniami przenośnymi jak iPhone 6S, czy iPad Air 2 są pierwszorzędne. Można napisać, że „wszystko tu gra”. Co istotne, rumuńskie słuchawki kolorują gorzej zrealizowane nagrania, wygładzają nierówności, maskują niedociągnięcia, ujawniają i akcentują dobre tony, pogrubiają cieńsze linie, eksponują detale i rozpędzają basy. To brzmienie zsynchronizowane i kompletne. XXI-wieczne, można napisać.

Konkluzja
Meze 99 Neo to wykonawcza i dźwiękowa rewelacja. Nic dodać, nic ująć. Za niecałe 1 000 PLN nabywca otrzymuje wyjątkowo rozmyślnie i solidnie wykonany produkt lokalizowany blisko klasy luksusowej. Brzmieniowo charakteryzujący się żyznością, energią oraz wyrafinowaniem celującymi wprost w optimum dźwięku holistycznego i eufonicznego. Brawo Meze!

Cena w Polsce – 999 PLN