piątek, 23 lutego 2018

Przetwornik c/a Audio-gd NFB-7.77



Zdjęcia NFB-7.77 ze strony 4HiFi


Wstęp
Kilka lat temu opisywałem na blogu dwa urządzenia dalekowschodniej marki Audio-gd. Były to: wzmacniacz słuchawkowy i DAC Audio-gd NFB-28 (czytaj test TUTAJ) oraz wzmacniacz zintegrowany i słuchawkowy Audio-gd Precision 1 (czytaj TUTAJ). Wywarły one na mnie bardzo pozytywne wrażenie brzmieniowe. Świetne sprzęty za więcej niż rozsądne pieniądze. Ich mankamentem była jedynie ich, łagodnie pisząc, nienachalna uroda. Ale cóż, Audio-gd stawia przede wszystkim na wysoką jakość podzespołów wewnętrznych, nie przejmując się zbytnio powłoką zewnętrzną i designem. A ten jest, jaki jest, czyli nie za bardzo piękny.

Jakoś tak złożyło się, że potem (już po opisie powyższych urządzeń) na kilka lat urwał mi się kontakt z polskim dystrybutorem Audio-gd - firmą 4HiFi z Gliwic. Odświeżyłem go dopiero na ubiegłorocznej wystawie Audio Video Show w Warszawie. W rezultacie tego, przyjechał do mnie wzmacniacz lampowy Yaqin MS-650B (czytaj test TUTAJ), bo 4HiFi to także polski dystrybutor Yaqin. Zaś zaraz potem umówiliśmy się na dostawę jakiegoś ciekawego sprzętu ze stajni Audio-gd. 

I tak, w połowie stycznia br., prosto z gliwickiego 4HiFi przyjechał do mnie najnowszy Audio-gd NFB-7.77 (zobacz TUTAJ). NFB-7.77 to w pełni zbalansowany przetwornik cyfrowo-analogowy, zbudowany na dwóch układach Sabre ES9038Pro pracujących w trybie dual mono. Wspaniała maszyna!

Wrażenia ogólne i budowa
Przetwornik dostarczany jest z 4HiFi do klienta w potrójnym (!) pudle. Fabrycznie pakowany jest w podwójny, ale polski dystrybutor pakuje go jeszcze w jeden karton i ze dwie warstwy foli bąbelkowej. Ostatecznie otrzymuje się gigantyczny karton z DACiem zapakowanym niczym struktura powieści "Rękopis znaleziony w Saragossie" Jana Potockiego, czyli szkatułkowo. Po uporaniu się z wypakowywaniem sprzętu, otrzymuje się w sumie dość niewielki przetwornik (w stosunku do rozmiarów pierwotnego pudła), instrukcję obsługi i zwykły przewód sieciowy. To wszystko - szału nie ma. Drivery należy pobrać sobie we własnym zakresie z Internetu, bo płytki instalacyjnej brak.

O designie typowym dla marki Audio-gd napisałem już we wstępie, określając go jako "nienachalny". Taki też jest najnowszy NFB-7,77 - prosta aluminiowa (!) czarna obudowa bez żadnych udziwnień, czy ozdób. To pułap wizualny typowy dla urządzeń profesjonalnych z lekką tendencją do DIY. Jedyną "fantazją" jest aluminiowy front z zaokrąglonymi bokami. Na froncie umieszczono zaś jedynie najpotrzebniejsze regulatory: włącznik sieciowy oraz dwa przyciski sterujące wyborem źródła. Aha, jest jeszcze miniaturowy wyświetlacz ukazujący niebieskie cyfry od 1 do 6, które oznaczają kolejno wybierane źródła (gniazda USB, optyczne, dwa współosiowe, BNC i I2S). Brak pilota zdalnego sterowania.

Z tyłu urządzenie prezentuje się lepiej niż z przodu - fascynująca liczba rozmaitych gatunków gniazd! Po obu skrajnych stronach panelu zamontowano po trzy pary wyjściowych gniazd analogowych: XLR, RCA oraz ACSS. Te ostatnie to niejako standard w urządzeniach marki Audio-gd (adresowane doń przewody można nabyć w 4HiFi w bardzo konkurencyjnej cenie i jakości - TUTAJ). Idąc dalej z gniazdami. Cyfrowych gniazd wejściowych jest aż sześć: BNC (rozdzielczość maksymalna 24 bit/96 kHz), 2 x współosiowe (24 bit/192 kHz), optyczne (24 bit/96 kHz), magistrala I2S na złączu RJ45 (to nie jest Ethernet!) oraz USB (32 bit/384 kHz). Gniazda cyfrowe zostały umieszczone w osobnej sekcji, pośrodku tylnego panelu, a gniazda wyjściowe po obu jej stronach (osobno lewe i osobno prawe). Poniżej sekcji gniazd cyfrowych zamontowano gniazdo zasilające IEC. Jak widać, bogactwo i różnorodność wejść i wyjść może przyprawić o zawroty głowy.

Warto podkreślić, iż urządzenie spoczywa na czterech stopach antywibracyjnych ponadstandardowej jakości. Nie są to zwykłe jakieś gumowe stopki, a finezyjne konstrukcje doskonale tłumiące ewentualne wibracje i rezonanse podłoża.

Myślę, że nie ma co opisywać budowy wewnętrznej, albowiem dużo o niej mówi zdjęcie wnętrza, jak i poniższe dane techniczne. To w pełni zbalansowany przetwornik cyfrowo-analogowy, zbudowany na dwóch układach Sabre ES9038Pro od ESS Technology, pracujących w trybie dual mono. Tip-top.

Dane techniczne
•6 wejść cyfrowych: BNC 24 bit/96 kHz; 2 x RCA 24 bit/192 kHz; Optical 24 bit/96 kHz; I2S; USB 32 bit/384 kHz;
•wyjście analogowe DAC: XLR/RCA/ACSS
•procesor FPGA
•Przetworniki DAC - 2 x Sabre ES9038Pro
•Obsługiwany format audio portu USB Amanero Combo 384 16/24/32-bit z obsługą częstotliwości próbkowania 44.1 kHz, 48 kHz, 88.2 kHz, 96 kHz, 176.4 kHz, 192 kHz, 384 kHz (Mac OS)
•Dyskretna konstrukcja modułu analogowego, w pełni zbalansowana, bez żadnego wzmacniacza operacyjnego w kanałach sygnałowych - ACSS (Audio-gd Current Signal System)
•Tor audio pozbawiony kondensatorów sprzęgających w module analogowym - Non-feedback
•Transformatory modułu zasilania 3 x R-core
•21 grup PSU stabilizacji zasilania
•próbkowanie S/PDIF 44.1 kHz, 48 kHz, 88.2 kHz, 96 kHz, (192 kHz o ile wspiera źródło)
•Obsługa maksymalnie PCM 32 bit/384 kHz
•DSD, DXD
•Montaż przewlekany
•THD 0,0002 %
•Moc pobierana 58 Wat
•Rozmiary 430 x 430 x 93 mm (S x G x W)
•Masa 15,5 kg





Na górze magnetofon Maranz; na dole wzmacniacz Cayin CS-120A

Spojrzenie ogólne na system odsłuchowy; białe kolumny to najnowsze Quadral Platinium+ Nine

Wrażenia dźwiękowe
Jako porównawcze przetworniki cyfrowo-analogowe wykorzystywałem Pioneer U-05, Resonus Dictum i S.M.S.L. M7 oraz wewnętrzne we wzmacniaczach Hegel H160 i Cayin CS-120SA. Źródła to komputer MacBook Pro, odtwarzacz płyt kompaktowych Musical Fidelity A1 CD-PRO oraz streamer Auralic Aries Mini. Przewody łączące DAC i wzmacniacz to XLR Black Rhodium Sonata VS-1, przewody głośnikowe - Black Rodium Quickstep z wtykami GN-1. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego wymieniona jest na końcu niniejszego tekstu.

Jak już to wcześniej pisałem przy okazji testów innych urządzeń Audio-gd. Ich umiejętności dźwiękowe są odwrotnie proporcjonalne do ich surowego i niepięknego wyglądu zewnętrznego. Są takimi brzydalami o pięknej duszy - pełnej, harmonijnej i wysublimowanej. To, można napisać, przedział brzmienia zrównoważonego, zagęszczonego tonalnie, nasyconego niuansami, a równolegle plastycznego i dynamicznego. Lecz tytułowy DAC idzie jeszcze dalej - z łatwością przebija barierę high-fidelity i lokuje się już w przedziale z napisem high-end. Może jeszcze nie w samym centrum high-endu, ale na pewno w jego realnym zasięgu. Świadczy o tym eufoniczny styl gry, który z dużą emfazą ukazuje całość muzyki dodatkowo zaprawionej całą chmarą subtelności, wybrzmień oraz niuansów.

Te powyższe cechy precyzyjnie naniesione są na "przestrzeń doskonałą" - scena dźwiękowa wydaje się być idealna. Szeroka, głęboka, rozciągnięta po horyzont. Każdy instrument, każdy głos, każda nuta ma swoje ściśle przyporządkowane miejsce na siatce 3D - jest kapitalnie obrysowany, ma masę, miąższ i substancję, brzmi wyraźnie i jednoznaczne. Takie rzeczy ostatnio słyszałem w konstrukcjach o wiele droższych - np. referencyjnym DACu Hegel HD30 (a jego cena to około 20 000 PLN). To identyczna pełna symetria dźwięku, jego wyrafinowanie i energia. Uwagę również zwraca stuprocentowa transparentność, głębia i wysycenie, jak i naturalna analogowa barwa dźwięku. Organiczna i plastyczna. Gładka i płynna.

Tytułowy DAC gra gęstą i barwną muzykę o substancjalnym wyrazie, pełnym kolorycie oraz wysokiej temperaturze. To przekaz nie tylko rozdzielczy i precyzyjny, jak i dobrze widoczny, lecz także lekko zaprawiony ciepłem i nasączony dźwięcznością. Bogaty w detal, lecz nie kliniczny, czy zbyt analityczny. Ze zdrową proporcją pomiędzy detalicznością a muzykalnością. Sięgający głęboko, lecz nie odkrywający artefaktów i brudów. Dzięki temu każdy rodzaj nagrań ma szansę zabrzmieć równolegle atrakcyjnie i wyraźnie. Z dobrą głębią i przyjemną błyszczącą powierzchownością. Nieco organicznie, ale i selektywnie. Przynosi to piękny realizm i autentyzm, ale absolutnie bez poczucia nienaturalności, czy nie daj Boże - sztuczności. Dźwięk jest odbierany jako pierwszorzędnie prawdziwy; jako dotykalny i sensualny do kwadratu. O ile nie do sześcianu.

Kilka słów o gniazdach cyfrowych. A jest ich aż sześć (BNC, 2 x koaksjalne, Toslink, magistrala I2S na złączu RJ45 oraz USB). Nie testowałem BNC i I2S. Zaś z pozostałych czterech, na pierwszy szereg wybijają się gniazda koaksjalne (współosiowe). Najwięcej było tu odczuwalnej rozdzielczości, transparentności i zjawiskowej szybkości dźwięku. Nie żeby te pozostałe były gorsze, lecz że, te koaksjalne najprzedniej przekazywały substancję muzyczną. Bez oporów, bez kompresji, bez śladów szklistości czy ziarnistości.

Konkluzja
Co tu dużo konkludować? Najnowszy przetwornik cyfrowo-analogowy Audio-gd NFB-7.77 to wybitne urządzenie w swojej cenie. Może nie najpiękniejsze, nie raczące oczu wyszukanym designem, lecz za to po stokroć wynagradzające tę ułomność nieprawdopodobnie dojrzałym i absolutnie wyrafinowanym brzmieniem, którym nie powstydziły by się DACi z przedziału 15 000 - 20 000 PLN. I piszę te słowa z pełną recenzencką odpowiedzialnością. Audio-gd NFB-7.77 jest fenomenalny - cyzeluje i katalizuje sygnał cyfrowy; powoduje, że muzyka nabiera ciała, barwy, dźwięczności i rozdzielczości. Polecam, polecam!

Cena w Polsce - 8 675,18 PLN (tak, nie 8 675 PLN, lecz tyle, ile tu widnieje z osiemnastoma groszami - to indywidualna precyzja dystrybutora).

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Cayin CS-120A (test TU), Yaqin MS-650B (test TU) i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Quadral Platinium+ Nine, Resonus Studio (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacz sieciowy: Auralic Aries Mini (test TU).
DACi: Pioneer U-05 (test TU), S.M.S.L. M7 (test TU)Resonus Dictum (test TU), iFi nano iOne (test TU) oraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładka gramofonowa: Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofony kasetowe: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU) i Marantz 5020 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU), Audictus Achiever (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Pioneer U-05 (test TU) i S.M.S.L. M7 (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy dla głośników QAR Dynamit (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.
Przewody audio rozmaite, ale głównie Perkune Audiophile Cables.


3 komentarze:

  1. Mam nadzieje, że w najbliższej przyszlosci pojawi się recenzja audio-gd R2R 1 DAC

    OdpowiedzUsuń
  2. Przydały by się testy jakiś transportów CD np CEC bo daców dostatek

    OdpowiedzUsuń

Komentarz będzie oczekiwać na moderację