sobota, 16 września 2023

Musical Fidelity A1, wzmacniacz zintegrowany

Zdjęcie ze strony Musical Fidelity



Brytyjski Musical Fidelity w 1985 roku wprowadził na rynek wzmacniacz zintegrowany oznaczony prostym i krótkim symbolem A1. Wzmacniacz ten okazał się być olbrzymim rynkowym przebojem, sprzedano ponad 100 000 egzemplarzy (sic!) - następnie produkowany był w niezmienionej formie przez kolejnych dwadzieścia kilka lat (choć został lekko zmodernizowany około roku 2008). A1 w połowie lat 80-tych XX wieku prezentował się niczym przybysz z kosmosu. Niesamowicie oryginalna, geometryczna obudowa - wówczas na wskroś nowatorska, nietypowa. Ekscentryczna. Niemniej A1 wyróżniał się nie tylko ze względu na obudowę, ale także doskonałym projektem amplifikacji zorientowanym na czystą klasę A. Wzmacniacz ten brzmiał niczym bardzo dobry wzmacniacz lampowy. To nie był jednak przypadek, a celowe działanie. Albowiem za jego projektem stał pan Tim de Paravicini, inżynier-elektronik, który był najbardziej znany ze swoich projektów wzmacniaczy lampowych i niestandardowych prac dla wielu profesjonalnych studio nagrań.

W istocie rzeczy, taki a nie inny projekt / kształt obudowy wzmacniacza, był wymuszony przez specyficzne wewnętrzne obwody klasy A1, które pobierają sporo mocy i generują bardzo dużo ciepła. A1 grzał się dosłownie jak żelazko (temperatura obudowy sięgała 65 st. C), potrzebował więc skutecznej obudowy/radiatora, który by owo ciepło efektywnie rozproszył / odprowadził na zewnątrz. Ożebrowana obudowa jest więc tak naprawdę zintegrowanym radiatorem. Lecz dzięki temu, że A1 był wzmacniaczem klasy A wytwarzał bardzo małe zniekształcenia, brzmiał bardzo plastycznie i, nomen omen, ciepło. Melodyjnie i bardzo atrakcyjnie. Hipnotycznie. Brzmienie wzmacniacza A1 na lata zdeterminowało firmowy sound Musical Fidelity, już zawsze był kojarzony z ciepłym, gładkim i fizjologicznym dźwiękiem o słodkiej średnicy, czyli z ogólnie powabnym i przyjemnym brzmieniem. Super-muzykalnym.

Równolegle z drugą wersją wzmacniacza A1, czyli na początku roku 2008, Musical Fidelity zaproponował do kompletu odtwarzacz płyt kompaktowych, nazwany, a jakże - A1 CD-Pro. Wizualnie i wzorniczo całkowicie bazujący na stylistyce wzmacniacza A1. Dodam, że w tamtych latach kupiłem dla siebie odtwarzacz płyt A1 CD Pro, ale wzmacniacza A1 już nie zdążyłem. Odtwarzacz A1 CD-Pro mam do dziś i jest on moim jedynym odtwarzaczem CD. Ulubionym. Zresztą na Stereo i Kolorowo dość dokładnie go kiedyś opisałem (czytaj moją recenzję TUTAJ). Ale wracając do przedmiotowego wzmacniacza.

Po 38. latach od premiery pierwszej wersji wzmacniacza A1 oraz po 15. latach od wprowadzenia drugiej wersji, Musical Fidelity (dziś wchodzący w skład Audio Tuning Vertriebs GmbH) zdecydował się zaproponować kolejną, czyli trzecią. Właśnie trwa rynkowa premiera "nowego" wzmacniacza Musical Fidelity A1 (zobacz TUTAJ i TUTAJ). Stylistycznie i konstrukcyjnie wzmacniacz został oparty na oryginalnej wersji z 1985 roku, lecz rozmiar obudowy jest nieco większy (jest szersza i głębsza) - dokładnie tak, jak to było w wersji z 2008 roku. Zmieniono także kolor diody sieciowej z czerwonej na niebieską. Współczesny "A1 modern-classic" został też wyposażony w wygodne zdalne sterowanie, pozostawiono pokładowy przedwzmacniacz gramofonowy. Dokładna lista modernizacji została wypunktowana bezpośrednio pod poniższymi zdjęciami dwóch wersji A1.


Musical Fidelity A1 - pierwotna wersja z 1985 roku

Musical Fidelity A1 - zmodernizowana wersja z 2008 roku (źródła zdjęć Internet)


A1 na przestrzeni czasu, czyli aktualnie wprowadzone ulepszenia w stosunku do pierwotnego wzmacniacza z 1985 roku to:
- Zaktualizowany transformator do bardziej wydajnych uzwojeń "dual mono split rail"
- Wysokiej jakości i zaktualizowany potencjometr ALPS serii RK do regulacji głośności
- Pilot zdalnego sterowania na podczerwień dodany do regulacji głośności
- Blok wzmocnienia przed regulacją głośności całkowicie przełączalny za pomocą przełącznika "direct" (- 10 dB)
- Wszystkie tranzystory, w tym wyjściowe, są starannie dobranymi nowoczesnymi odpowiednikami
- Wszystkie kondensatory w ścieżce sygnału są typu polipropylenowego (PP)
- Rezystory są nowoczesnymi niskoszumnymi metalowymi foliami
- Zadbano o to, aby nie zmieniać specyfikacji żadnych komponentów w stosunku do oryginału, ale zaktualizować je do nowoczesnych odpowiedników o długiej żywotności
- Układ wiernie podąża za oryginałem w obrębie sekcji obwodów na płytce drukowanej
- Lepiej rozplanowane sekcje obwodów, w szczególności oddzielne zasilacze i wzmacniacze mocy
- Ulepszono stopień gramofonowy i przedwzmacniacz w celu zmniejszenia szumów i przydźwięków

A1 jest zbudowany w oparciu o całkowicie dyskretną i symetryczną topologię klasy A. Jest w stanie dostarczyć 25 W czystej mocy w klasie A przy obciążeniu 8 omów i 25 A maksymalnego prądu wyjściowego. Chociaż liczby te mogą wydawać się raczej niskie, zdolność stopnia wyjściowego do napędzania trudnych głośników jest małym cudem samym w sobie. Wzmacniacz pracuje w dynamicznej klasie A i jeśli prąd stały klasy A zostanie przekroczony, automatycznie pozwoli na więcej. Dlatego też "przesuwa się" (NIE "przełącza") płynnie do pracy w klasie B, tymczasowo pozwalając na dalszy wymagany pobór prądu.

Nowy A1 otrzymał zaktualizowany transformator z dzielonego (oryginał z 1985 roku) do bardziej wydajnych uzwojeń "dual mono split rail". Stopnie wzmacniające są zasilane przez w pełni niezależne lewy i prawy zasilacz, co zapewnia lepszą obsługę mocy i obrazowanie stereo, a każdy wzmacniacz mocy ma teraz podwójną pojemność zasilania, co skutkuje zmniejszeniem tętnień i szumów.

Szum transformatora i rozpraszanie ciepła zostały zredukowane dzięki lepszej wydajności i zmodernizowanym komponentom. Główne zasilacze są filtrowane w celu lepszej regulacji i zmniejszenia przepięć przy włączaniu.

Układ przedwzmacniacza o niskim poziomie szumów jest taki sam jak w oryginalnym projekcie z 1985 roku i, jak podkreśliliśmy powyżej, w znacznym stopniu korzysta z ulepszonych, w pełni wygładzonych i regulowanych zasilaczy.

Wśród zauważalnych zmian, jedną, która natychmiast rzuca się w oczy, jest dodanie nowego przełącznika "direct" na etapie przedwzmacniacza. Za pomocą tego przełącznika można całkowicie ominąć blok wzmocnienia przed regulacją głośności, co skutkuje mniejszym o około 10 dB wzmocnieniem. Funkcja ta okazuje się szczególnie korzystna podczas pracy z nowoczesnymi źródłami cyfrowymi o wysokiej mocy, umożliwiając precyzyjne dostrojenie zakresu potencjometru głośności i dostosowanie do wrażliwych głośników.

Co więcej, dokonano znaczącego ulepszenia samego potencjometru głośności, który został teraz zastąpiony wysokiej jakości potencjometrem z serii ALPS RK. Ten wysokiej jakości komponent zapewnia doskonałą wydajność i zwiększoną precyzję. Dodatkowo, potencjometr jest teraz zmotoryzowany, zapewniając wygodę regulacji głośności z wygodnej kanapy, dzięki nowemu dołączonemu pilotowi zdalnego sterowania.

Przedwzmacniacz gramofonowy. A1 wykorzystuje dyskretny stopień wejściowy pracujący w trybie prądowym, zapewniający najniższy poziom szumów przy wzmacnianiu wkładek MC i MM. Niskoszumowy stopień konwersji prądu na napięcie jest wykorzystywany do dalszego wzmocnienia i korekcji RIAA. Automatyczne dopasowanie impedancji wejściowej dla wybranego wejścia MC wraz ze zwiększonym wzmocnieniem zwiększa wszechstronność przedwzmacniacza gramofonowego A1 (kursywą cytat za Musical Fidelity)
Dane techniczne
Moc: 25 W na kanał przy 8 omach
Napięcie: szczytowe 42,5 V
Prąd: 25 A między szczytami
Współczynnik tłumienia: 150
Wzmocnienie (maks. głośność): 32 dB (tryb bezpośredni), 42 dB (tryb normalny)
Stosunek sygnał/szum: 82 dB
Separacja kanałów: 85 dB
Pasmo przenoszenia: + 0, -1 dB, 10 Hz do 40 kHz
Czułość na poziomie liniowym: 300 mV rms nominalnie, 8 V rms maks.
Impedancja wejść liniowych: 25 kOhm
Impedancja wyjścia "tape-out": 220 Ohm
Impedancja wyjścia przedwzmacniacza: 100 omów

Przedwzmacniacz gramofonowy
Odpowiedź Phono RIAA: +/- 1 dB
Czułość MM: 5 mV nominalnie
Pojemność / impedancja / wzmocnienie MM: 100pF / 50 kOhm / 40 dB
Stosunek sygnał/szum MM: 75 dB
Czułość MC: 450 μV nominalnie
Impedancja / wzmocnienie MC: 1 kOhm / 60 dB
Stosunek sygnał/szum MC: 70 dB

Wejścia
1 x phono RCA MM/MC, 5 x liniowe RCA
Wyjścia
1 x wyjście liniowe RCA fix TAPE OUT
1 x poziom liniowy RCA var PRE OUT
1 x 4 mm banan/słupki wiążące SPEAKER OUT

Informacje ogólne
Wymiary (szer. x wys. x gł.): 440 x 68,3 x 283,3 mm
Główne napięcia: 230 V/115 V ustawione wewnętrznie lub 100 V opcjonalnie
Maks. zużycie energii: 130 W, 0 W w trybie gotowości (= wyłącznik zasilania wyłączony)
Masa: 10,5 kg



Podwójne pudło


Solidne zabezpieczenie

W zestawie m.in. pilot zdalnego sterowania, ściereczka i para bawełnianych rękawiczek

Przed pierwszym uruchomieniem





Znakomite wykonanie, piękna stylistyka vintage!


Estetyczna dioda zasilania

Groźny wygląd z profilu!


Obudowa w istocie rzeczy to radiator, bo urządzenie nagrzewa się aż do temperatury około 55-60 st. C.


Duża liczba gniazd

Porównanie z odtwarzaczem Musical Fidelity A1 CD Pro



Identyczne wymiary i kształty, ale wzmacniacz A1 stylistycznie nawiązuje bezpośrednio do wersji z 1985 roku, zaś odtwarzacz A1 CD Pro przedstawia zmodernizowaną linię wzorniczą Musical Fidelity z 2008 roku 



Oba urządzenia ładnie ze sobą wyglądają (choć odtwarzacza CD nie należy stawiać na wzmacniaczu, ten bardzo mocno się grzeje!)


2 x A1

Na pierwszym planie PrimaLuna EVO 100 DAC, na tylnym zestaw Cyrus Classic


Streamer IEAST ePlay 2 Pro i odtwarzacz CD Taga Harmony TCD-50

Obudowa (która w istocie rzeczy jest radiatorem) nagrzewa się do wysokiej temperatury około 65 st. C. - można sadzić jajka na patelni!


Musical Fidelity A1 wyposażony został w wysokiej klasy przedwzmacniacz gramofonowy MM / MC




Wrażenia dźwiękowe
Do wzmacniacza A1 podłączałem głośniki podłogowe Living Voice Auditorium R3 (o wysokiej skuteczności 94 dB) przewodami XLO UltraPLUS U6-10. Wzmacniacze porównawcze to Pathos Classic One MKIII, Cyrus Classic AMP i Cyrus Classic PRE / Cyrus Classic POWER (przedwzmacniacz i końcówka mocy). Źródła cyfrowe to streamer Rose RS150 i odtwarzacz Musical Fidelity A1 CD-Pro, a analogowe to gramofon Pro-Ject Automat A2 z wkładką Ortofon 2M Red. Pełna lista sprzętu towarzyszącego wymieniona została na końcu niniejszego tekstu.

Nowy wzmacniacz A1 "na papierze", czyli nominalnie dysponuje mocą raczej niepozorną, bo jedynie 2 x 25 Watów, co przy dzisiejszych amplifikacjach klasy D, często osiągających gigantyczną moc 2 x 200, 2 x 250 lub nawet 2 x 300 Watów, wydaje się być wartością niedużą. Słabą. Jednakże te "anemiczne" parametry prądowe 2 x 25 Watów klasy A (płynnie przechodzącej w klasę B) okazały się być nadzwyczajnie silne, wzorcowe w rozbiciu na każdy pojedynczy Wat! Nie omieszkam napisać - high-endowe. Zaraz rozwinę to śmiałe twierdzenie.

Dźwięk wzmacniacza można określić następującymi przymiotnikami: napełniony, dość gęsty i substancjalny. Dociążony, ale nie przeciążony. Cielesny i materialny. Organiczny. Dzięki takiej charakterystyce dźwięku instrumenty i wokale brzmią super-sugestywnie, dźwięcznie oraz efektywnie. Można stwierdzić, że na wskroś widowiskowo. Performatywnie. Z urzekającą średnicą. Lecz przy całym tym ekspresyjnym stylu gry Musical Fidelity w ogóle nie brzmi efekciarsko czy pretensjonalnie (barokowo?), bo jego dźwięk jest odbierany zupełnie naturalnie i niewymuszenie. Płynie swobodnie i żywo. Równo. Bez napięć, bez zawirowań, bez twardości. Lekko i miękko. Po stokroć fascynująco. Poetycko.

Powiem to jasno i wyraźnie. Skala rozmachu, siła ekspresji oraz stopień kontroli dźwięku przez Musical Fidelity A1 są zdumiewająco fenomenalne. Wprost genialne, a nawet - referencyjne. Bowiem wzmacniacz dostarcza realistyczny dźwięk - starannie portretuje instrumenty i ich zdolność do przekazywania zmian intensywności dynamicznej i akustycznej oraz zapewnia spory ciężar gatunkowy dźwięku. A także rzetelnie dba o barwę i klimat przekazu oraz zabiega o całokształt wymiaru muzyki i jej rzeczywisty koloryt.

Jak napisałem, A1 gra muzykalnym, soczystym i ekspresyjnym dźwiękiem o wysokim stopniu płynności oraz namacalności. Ale też szybkim, plastycznym i energetycznym, jak również bardzo przejrzystym / sugestywnym / wyrazistym. W przekazie czuć i słychać sporo ciepła - przy czym jest to dźwięk nie tyle podgrzany czy ocieplony, co nieomal gorący! W dźwięku jest więcej ciepła, gładkości i fizyczności niżli to nakazuje współczesna norma i kanon amplifikacji. Na pewno nie jest to zjawisko neutralne lub wstrzemięźliwe, ale równolegle bardzo, bardzo przyjemne w odbiorze. Albowiem namiętnie odwzorowujące istotę i sens muzyki. Jej temperament oraz głębię. Autentyczną tonalność.

Wspomnianą ciepłotę brzmienia A1 najprecyzyjniej by było przyrównać bezpośrednio do barwy znanej ze wzmacniaczy lampowych, gdzie rozpalone żarniki baniek EL34 bądź KT88 dość silnie implikują dźwięk podgrzewając i słodząc go (choć to wcale nie jest regułą) ujawniając multum parzystych harmonicznych. Jednakże A1 w ogóle pozbawiony jest "lampowej" miękkości czy krągłości, gra wyjątkowo precyzyjnie i dokładnie. Uważnie. Dokumentnie wyciąga szczegóły z nagrań i wnikliwie je analizuje, choć wcale nie przesadnie. Nadmiernie. Jest średnio-selektywny i umiarkowanie rozdzielczy, ale w zupełności wystarczający, by skrupulatnie i rzetelnie opisywać nawet gęste nagrania typu klasyczna symfonika europejska czy rozbudowana muzyka barokowa z wieloma partiami smyczków, powyciąganymi nutami, meandrującymi pogłosami itp. Pozytywne emocje i uczucie dreszczy na skórze w czasie odsłuchów gwarantowane.

A1 zapewnia rytmiczne uderzenie basu, stabilny jego napęd i solidne wypełnienie. To z pewnością jest dobra kontrola - zdrowa i optymalna, choć same niskie są raczej jednowymiarowe. Nie za bardzo zróżnicowane. Z kolei soprany są lekko ścięte, przytłumione, zaokrąglone. Nie istnieją na pierwszym planie, a chowają się na drugim, czasem nawet na trzecim. Nie jest to wada, a cecha przekazu wzmacniacza. Najbardziej eksponowanym pasmem jest średnica, to tutaj najwięcej się dzieje, odbywa prawdziwy spektakl, toczy się przedstawienie.

Wzmacniacz charakternie trzyma głośniki na uwięzi kontroli, stanowczo je pilnuje i nadzoruje. Podporządkowuje je sobie. Co istotne, A1 generuje dźwięk o dużym natężeniu i sporym rozmachu, ale zapewniane jest to jedynie do określonego natężenia głośności. Na wzmacniaczu Musical Fidelity można grać dość głośno, ale nie bardzo głośno. Do poziomu jakichś 2/3 skali potencjometru jest OK - potem zaczyna robić się lekki bałagan. Pojawiają się przesterowania i buczenie (szczególnie na basie). Dlatego warto do przedmiotowego wzmacniacza wybierać wysokoskuteczne głośniki. Najlepiej o skuteczności powyżej 90 dB. Z moimi testowymi Living Voice Auditorium R3 (94 dB) dźwięk był doskonały oraz kompletny, a niekiedy grałem naprawdę głośno!

No tak, Ludwik Hegel zwariował, niechybnie pomyśli Czytelnik. Najpierw pod niebiosa wychwala tytułowy wzmacniacz pisząc, że gra wyjątkowo muzykalnym, soczystym oraz ekspresyjnym dźwiękiem o wysokim stopniu płynności, ale i dokładności. A zaraz potem smaruje inwektywy, iż A1 znacząco odbiega od neutralności, jest mało rozdzielczy, buczący na basie kiedy zrobić głośniej i że ma wypchniętą (oraz zbyt gorącą) średnicę. To nie tak. Albowiem do Musical Fidelity A1 nie można przykładać współczesnej miary / kryterium brzmienia - on więcej pasuje do dawnych lat złotej ery muzyki lat 70-tych i 80-tych XX wieku, kiedy w dźwięku (muzyce) bardziej liczyły się emocje i sensualność, autentyczne przeżycia, niźli wyśrubowane parametry techniczne i akrobatyczne umiejętności wzmacniacza. Tymczasem A1 ma w sobie to, czego nie ma wiele współczesnych konstrukcji - ma głęboko muzykalną duszę i olbrzymie serce do grania.

Musical Fidelity A1 na pokładzie ma zainstalowany wysokiej jakości przedwzmacniacz gramofonowy. Na pewno jest to znakomity stopień gramofonowy dla wkładek typu MM (czyli z ruchomym magnesem), bo ten testowałem - nie wykorzystywałem przedwzmacniacza dla wkładek MC (z ruchomym rdzeniem), więc na ten temat się nie wypowiadam. Używałem dwie wkładki MM: Ortofon 2M Red i Ortofon 2M Black. Dźwięk okazał się być cudownie gładki, aksamitny oraz wysmukły. Głęboki, namacalny i barwny. Kształtny. To brzmienie z dużym wolumenem, soczystym miąższem oraz dopełnione ciepłem. Analogowe do potęgi trzeciej.

Konkluzja
Musical Fidelity A1 to wzmacniacz zintegrowany czystej klasy A zbudowany na wzór i podobieństwo pierwotnej wersji z 1985 roku. Dziś rozwiązania amplifikacyjne stosowane przed 40. laty mogą wydawać się anachroniczne, nie przystające do nowoczesnych, ale Musical Fidelity budując "staro-nowy" wzmacniacz dokonał rzeczy wielkiej. Przypomniał audiofilom, że audio high-fidelity to nie tylko wyśrubowane parametry techniczne, różne liczby przekładane na czyste waty i ampery, współczynnik THD etc., bo w życiu melomana liczą się przede wszystkim emocje związane z odbiorem dźwięku, głębokie muzyczne przeżycia, eufoniczna autentyczność grania. Rozbudowane i satysfakcjonujące wrażenia odsłuchowe. Musical Fidelty A1 zapewnia realistyczne brzmienie, w którym czuć i słychać tchnienie high-endu, co przy jego umiarkowanej cenie wydaje się być niemożliwe. Tymczasem to najczystsza prawda. 100% mojej subiektywnej rekomendacji dla Musical Fidelity A1!

Cena w Polsce - 7 499 PLN.

Moja najwyższa rekomendacja dla wzmacniacza Musical Fidelity A1 Anno Domini 2023!


Za:
- renomowany (i doświadczony) brytyjski producent
- "nowa-klasyka" wzmacniacza; zmodernizowany projekt sprzed nieomal 40. lat
- ale przy zastosowaniu współczesnych komponentów
- A1 w latach 80-tych XX wieku sprzedał się w astronomicznej ilości około 100 000 egzemplarzy!
- w zestawie pilot zdalnego sterowania
- wysokiej klasy wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy MM / MC
- dźwięk ocierający się o realną klasę high-end (!)
- eufoniczny, pełny i kompletny przekaz o fenomenalnie pięknej barwie
- ekspresyjny i sugestywny, ale dokładny i precyzyjny; dopracowany
- docieplony i dociążony, substancjalny 
- pierwszorzędne nasycenie instrumentów i wokali - aromatyczne oraz pełnokrwiste
- dźwięk szybki, plastyczny oraz energetyczny, jak i również bardzo przejrzysty i czysty
- zapewniający nadzwyczaj wiarygodny oraz żywy spektakl
- docierający do istoty i jądra muzyki, do wnętrza jej duszy
- świetny pokładowy przedwzmacniacz gramofonowy
- genialna relacja jakość / cena; wręcz okazyjna i bezprzykładna
- zaprojektowano w Wielkiej Brytanii, wyprodukowano na Tajwanie
- najwyższa rekomendacja Stereo i Kolorowo!

Przeciw:
- odświeżenie (odkurzenie?) firmowej konstrukcji sprzed niecałych 40. lat
- ekscentryczne wzornictwo o dyskusyjnej estetyce
- obudowa nagrzewa się do wysokiej temperatury (nawet około 65 st. C).
- wzmacniacz wymaga starannego doboru głośników, optymalnie o wysokiej skuteczności (> 90 dB)
- ograniczona szczegółowość i detaliczność dźwięku
- brzmienie znacząco odbiegające od neutralnego - pogrzane, ocieplone, wydłużone
- dość jednowymiarowy bas, a do tego potrzebujący specjalnego nadzoru i kontroli
- zniekształcenia pojawiające się podczas bardziej intensywnych natężeniach dźwięku (przy wyższej głośności).

System odsłuchowy
Pomieszczenie odsłuchowe: 30 m2, z częściową adaptacją akustyczną - ustroje Vicoustic Wave Wood - 10 sztuk.
Wzmacniacze: Haiku-Audio Origami 6550 SE (test TU), Audiolab 7000A, Cyrus Classic AMP, Cyrus Classic PRE/Classic POWER, TEAC NR-7CD (test TU) i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny podłogowe: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Pylon Audio Jasper 23 Active (test TUTAJ).
Kolumny podstawkowe: Martin Logan Motion 35XTi (test TU), Paradigm Founder 40B (test TU) i Audel U-Nika.
Odtwarzacze CD: Musical Fidelity A1 CD-Pro (test TU) i Taga Harmony TCD-50.
Odtwarzacze sieciowe: Rose RS150 (test TU), Cyrus Classic STREAM, IEAST ePlay 2 Pro i Silent Angel Munich M1 (test TU).
DAC-i/wzmacniacze słuchawkowe: Ferrum ERCO z zasilaczem Ferrum HYPSOS (test TU), COS D10 (test TU), RME ADI-2/4 Pro SE (test TU), PrimaLuna EVO 100 DAC, Sennheiser HDV 820 (test TU) i Lampizator Amber 3 DAC (test TU).
Komputer: Dell Latitude 7390.
Smartfon / tablet: iPhone 13 oraz iPad Air 4.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon (test TU) i Pro-Ject Automat A2.
Wkładki gramofonowe: Ortofon 2M Black (test TU) i Ortofon 2M Red.
Przedwzmacniacz gramofonowy: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i COS D10.
Radioodbiorniki: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Głośnik bezprzewodowy: Mooer Silvereye 10 (test TU).
Odbiornik Bluetooth/DAC: iFi Audio ZEN Blue + zasilacz iFi Audio iPower X (test TU).
Słuchawki: Fostex TH610 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), Sennheiser HD 800 S (test TU), SIVGA SV023 (test TU) i Final Audio UX3000 (test TU).
Listwy sieciowe: Solid Core Audio Power Supply (test TU) i ZiKE Labs Powerbox (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech Radius Stand, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) oraz krążek dociskowy do gramofonu - Clearaudio Clever Clamp (test TU). I wiele, wiele innych.

4 komentarze:

  1. Ciekaw jestem, czy polubiłby moje Tannoye Eaton?

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja. Mam kolumny o skuteczności 87dB oszczędnie grające górą ale nie słucham głośno. Zastanawiam się pomiędzy zakupem A1 i Fezz Silver Luna. Czy 87dB to za mało dla tego wzmacniacza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli w planach nie ma zanadto głośnego grania, to 87 dB powinno być OK. Ale generalnie rekomenduję do A1 co najmniej 90 dB.

      Usuń

Komentarz będzie oczekiwać na moderację