Fezz Audio Alfa Lupi to bardzo ładny wzmacniacz (oba zdjęcie ze strony Fezz Audio)
Niektóre panie zabierają wzmacniacz Alfa Lupi do ...łóżka (zdjęcie podkradzione z facebookowej strony Fezz Audio)
Wstęp
Pod koniec maja, przebywając służbowo w Białymstoku, przy okazji odwiedziłem siedzibę Fezz Audio w Księżynie (miejscowość tuż pod Białymstokiem). Zaprosił mnie do siebie pan Maciej Lachowski główny konstruktor i właściciel firmy. Pan Lachowski oprowadził mnie po przedsiębiorstwie, pokazał linie montażowe, stanowiska kontroli, magazyny i pomieszczenia lakierni, jak i osobne stanowiska montażu transformatorów toroidalnych. Naprawdę sporo tego. Jak się dowiedziałem, Fezz Audio obecnie realizuje gigantyczne zamówienie 400 sztuk wzmacniaczy dla odbiorcy z Korei Południowej. Partie po 100 sztuk cyklicznie będą wyjeżdżać kontenerem z Księżyna do portu w Gdyni, a stamtąd drogą morską prosto do Korei. Pierwsza seria już pojechała. Fezz Audio przez ostatni rok większość produkcji przeznacza głównie na eksport. I taki trend zdaje się utrzymać w przyszłości. Jednakże takowe działania wymagają dodatkowych inwestycji. Stary zakład w Księżynie pracuje całą parą, a już powoli nie nadąża z realizacją zamówień. Postanowiono więc o budowie nowego zakładu. Właśnie trwa budowa hal produkcyjnych w nowym miejscu.
Pan Maciej przekazał mi do recenzji nowy wzmacniacz lampowy Fezz Audio Alfa Lupi (zobacz TUTAJ). To najmniejszy firmowy wzmacniacz lampowy. (Ma też siostrzaną wersję słuchawkową o nazwie Omega Lupi). Alfa Lupi oparty jest o cztery lampy elektronowe PLC86. To lampy NOS (New Old Stock) polskiego Polampu. Mają ciekawą konstrukcję, bo to dwusystemowe lampy trioda-pentoda z cokołem nowalowym. Wzmacniacz ma moc 2 x 10 Wat, typ układu to push-pull klasy AB1. Jednak masa urządzenia wynosi prawie 10 kg, czyli całkiem niemało.
Wrażenia ogólne i budowa
Urządzenie dostarczane jest w stosunkowo niewielkim płaskim kartonie. Wewnątrz znajduje się korpus wzmacniacza, cztery lampy PLC86 (w specjalnie dla nich przeznaczonej wnęce w ochronnej gąbce), osobno leżąca klatka ochronna dla lamp, przewód sieciowy, białe bawełniane rękawiczki, instrukcja obsługi oraz gwarancja producenta. Wszystkie elementy opakowane są płóciennymi woreczkami, a wzmacniacz unieruchomiony w piankowych formach. Uszkodzenie podczas transportu wydaje się być niemożliwe.
Jak wspomniałem, lampy elektronowe załączone są osobno w kartonie - w czterech pudełeczkach. To polskie lampy NOS (New-Old Stock) PLC86 firmy Polamp Nakło (czasem pisanej jako Polam). Były bardzo powszechnie stosowane w latach 70 i 80 XX wielu. Jak podaje Wikipedia: "To popularna nowalowa trioda-pentoda o oddzielnych katodach do magnetofonów, gramofonów, odbiorników radiowych i telewizyjnych. Trioda o dużym wzmocnieniu stosowana w układzie wzmacniacza napięciowego, pentoda w stopniu końcowym m.cz. Następca lampy ECL/PCL82". Lampy PLC86 nabywca montuje we wzmacniaczu we własnym zakresie. Po prostu należy je umieścić w odpowiednich gniazdach - opis znajduje się w instrukcji. Nic trudnego.
Design wzmacniacza utrzymany jest w stylistyce typowej dla produktów Fezz Audio - stalowa płaska obudowa malowana grubą warstwą farby, w przypadku Alfa Lupi o kolorze burgundowym. Nieźle to wygląda. Oryginalnie i sympatycznie. Całość jest wykonana bardzo precyzyjnie, czysto i estetycznie. Klasowo.
Na froncie zamontowano dwie aluminiowe gałki o wintadżowym fasonie (lewa to pokrętło głośności, prawa - selektor źródeł). Całości dopełnia owalna aluminiowa płytka z charakterystycznym logo "Fezz Audio". Na górnej pokrywie obudowy zamontowanych jest na sztorc w rzędzie cztery lampy elektronowe PLC86. Opcjonalnie można je przykryć klatką (jest w komplecie), ale w moim przekonaniu wzmacniacz lepiej prezentuje się bez niej.
Na górnej pokrywie (z tyłu) zamontowano dość sporą puszkę proszkowo malowaną na czarno. To puszka skrywająca dwa transformatory głośnikowe i jeden sieciowy. W przypadku Fezz Audio są to oczywiście transformatory toroidalne produkcji siostrzanego przedsiębiorstwa Toroidy.pl (także z Księżyna k/Białegostoku).
Na tylnym panelu centralnie umieszczono pojedyncze terminale głośnikowe - osobne dla impedancji 4 Ohm i 8 Ohm. Po lewej znajdują się trzy pary wejściowych, złoconych gniazd RCA wysokiej jakości, zaś po prawej - gniazdo zasilania IEC oraz włącznik sieciowy. Urządzenie spoczywa na czterech wysokich stopach.
Dane techniczne
Typ : stereofoniczny wzmacniacz lampowy
Moc wyjściowa : 2 x 10 W
Typ układu : Push-pull klasa AB1
Impedancja wyjściowa : 4 Ω / 8 Ω
Wejścia : 3 x RCA
Zniekształcenia THD : < 0,3%
Pasmo przenoszenia : 20 Hz - 120 kHz (-3 dB)
Pobór mocy : 90 W
Bezpiecznik : 3,15A T
Masa : 9,5 kg
Wymiary : 340 x 355 x 150 mm
Lampy : PCL86 x 4 (power output, pre-amp & drivers)
Sposób ustawiania biasu: automatyczny
Wyposażenie opcjonalne: klatka ochronna
Nieduży, płaski karton
Rękawiczki i instrukcja obsługi
Bardzo solidny i jednocześnie estetyczny sposób pakowania
Lampy bezpiecznie spoczywają w gąbkowej wnęce
Korpus wzmacniacza owinięty ekologicznym płóciennym woreczkiem
Lampy PLC86 polskiej marki Polamp Nakło (Polam)
Lampy elektronowe należy powciskać w cokoły
Obudowa pomalowana jest na kolor burgundowy
Rząd lamp i puszka transformatorów
Osobne odczepy dla impedancji głośników 4 Ω i 8 Ω
W towarzystwie wzmacniacza hybrydowego Haiku-Audio Bright MK4 (także polskiej produkcji)
Do wzmacniacza podłączałem następujące pary kolumn: najpierw Opera Quinta SE i Pylon Ruby 25 (oba o skuteczności 89 dB), a następnie Living Voice Auditorium R3 o skuteczności 94 dB oraz Triangle Genese Quartet - 92 dB. Na sam koniec przyłączyłem podstawkowe Martin Logan Motion 35XT o czułości 92 dB. Przewód głośnikowy to za każdym razem XLO UltraPLUS 6U-10. Pozostała część sprzętu towarzyszącego wymieniona jest na końcu niniejszego tekstu.
Alfa Lupi gabarytowo to mały wzmacniacz, choć wcale nie najmniejszy i nie najlżejszy. Już jego masa sięgająca nieomal 10 kg świadczy, że Fezz Audio może zaoferować niezłą niespodziankę. I rzeczywiście, Alfa Lupi gra o wiele większym dźwiękiem niż by jego rozmiary sugerowały. Warunek sine qua non - skuteczność głośników około 90 dB lub więcej. Wówczas można otrzymać najwięcej mocy, energii i żywiołowości grania, choć, trzeba napisać uczciwie, te 10 Wat na kanał nigdy ścian mocą nie skruszy ani nawet nie poruszy. Ale zrobić dużo przyjemnego gwaru a nawet hałasu już tak. To przekaz plastyczny, angażujący i bogaty w alikwoty. Obfity w odbiorze i żyzny w przesłaniu, lecz z oczywistymi ograniczeniami wydajnościowymi i pojemnościowymi. To taki mini-atleta, który w stosunku do swojej wagi dźwignie znacznie więcej ciężarów, ale kiedy przyjdzie silniejszy atleta (bardziej "napakowany") to udźwignie jeszcze więcej. Ale będzie też musiał dużo więcej zjeść i więcej wydatkować energii...
Dużym atutem polskiego wzmacniacza jest jego organiczna barwa skierowana w stronę nasyconych kolorów, świeżych tonacji i soczystych odcieni. Obrazy dźwiękowe malowane są ciepłymi i słonecznymi kolorami o niezłym wypełnieniu substancją i głęboką strukturą. Dużo tu mięsistości i spoistości przesączonych gładkością i czytelnością oraz zaprawionych płynnością i namacalnością. Można napisać, iż całościowa prezentacja jawi się jako ekspresyjna ale i równolegle romantyczna, a nawet impresyjna - bardzo atrakcyjna i elegancka. Wyrafinowana i stylowa. Przyprawiona gracją i subtelnością (ale nie ugrzeczniona!). Takie cechy przynoszą brzmienie realistyczne i żywe - osadzone na naturalnych instrumentach i rzeczywistych wokalach. Myślę, że w dużym stopniu za taką charakterystykę dźwiękową odpowiadają cztery lampy elektronowe (pentodo-triody). Przynoszą dużo magii i sporo "dźwięku w dźwięku" - i to pomimo faktu, że większość powyżej opisanych zjawisk dotyczy głównie mikro- a nie makro-skali.
Mały Fezz Audio bardzo interesująco organizuje przestrzeń. Rozkłada ją szeroko i dość głęboko. Dalekie tło jest widoczne, a na nim odciskane są poszczególne plany. Zaś na tych planach umieszczane są kolejne instrumenty i wokale. Jeden po drugim, jeden przy drugim. Są od siebie poodklejane i podrywane, lecz równolegle komunikują się ze sobą i współpracują dla uzyskania optymalnego obrazu sceny. Synchronizacja czasu i miejsca w trójwymiarze jest co najmniej dobra, o ile nie bardzo dobra, a instrumenty wybrzmiewają rzeczywiście i do końca. Słychać wibracje strun fortepianu, czuć "wiatr" wydobywający się z saksofonu, widać powietrze drgające wokół pudła rezonansowego gitar, można dotknąć wokalisty stojącego na froncie zespołu akompaniującego, etc. Innymi słowy, Fezz Audio charakteryzuje się wyjątkową precyzją lokalizacji źródeł pozornych. Czyni to bezstresowo i bezpretensjonalnie.
Kończąc niniejszy rozdział napiszę jeszcze że, odsłuchy nagrań akustycznych cechują się wysokim poziomem autentycznej satysfakcji - każdy meloman powinien być zadowolony, o ile nie zachwycony. Z kolei mocniejsze nagrania (rock, hard-rock, itp.) mogą wypaść nieprzekonująco, bo może brakować im nieco pary i masy, chociaż ogólny obraz muzyczny na średnich poziomach głośności jawi się jako poprawny i właściwy. Proporcjonalny i zdrowy. Ale zawsze na wskroś lampowy.
Konkluzja
Fezz Audio Alfa Lupi to ultra-interesujący wzmacniacz lampowy na triodo-pentodach Polamp PLC86. Precyzyjnie i schludnie wykonany w estetycznym stylu lekko wintadżowym. Solidna obudowa, oryginalne lampy, transformatory toroidalne o doskonałych parametrach. Brzmieniowo wyróżniający się angażującym i plastycznym dźwiękiem o otwartej średnicy. Świetna scena, wiarygodne różnicowanie tonalne, realistyczny obraz instrumentów i wokali, a także piękna, bo wysublimowana i organiczna barwa. Alfa Lupi to niedrogi wzmacniacz o wysokim stopniu dopracowania konstrukcyjnego i brzmieniowego - w sam raz na początek przygody z "lampą", ale nie tylko. Przeznaczony dla wrażliwych melomanów poszukujących duszy i magii w muzyce, adresowany dla zwolenników kolorytu i nastroju dźwiękowego, stworzony dla niewymuszonego i fizjologicznego słuchania muzyki. Pełna i zasłużona rekomendacja dla Alfa Lupi!
Cena w Polsce - 3 490 PLN.
System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Monrio MC201 (test TU), Cayin CS-120A (test TU), Haiku-Audio Bright MK4 (test TU), Unison Research Sinfonia i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Pylon Ruby 25 (test TU), Opera Quinta SE (test TU), Martin Logan 35XT (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacz sieciowy: Auralic Aries Mini (test TU).
DACi: Pioneer U-05 (test TU) oraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładka gramofonowa: Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU), Audio Analogue AAphono (test TU) i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU), Audictus Achiever (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy dla głośników QAR Dynamit (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz będzie oczekiwać na moderację