Zdjęcia ze strony Cambridge Audio
Wstęp
Do tej pory na blogu Stereo i Kolorowo tylko raz opisywałem urządzenie marki Cambridge Audio. Było to bardzo dawno temu, bo jakieś 10. lat temu, a był to przetwornik cyfrowo-analogowy Cambridge Audio DacMagic (czytaj recenzję TUTAJ). Szczerze pisząc, to ten DAC wówczas w ogóle mnie nie zachwycił, a nawet nieco rozczarował (może nie umiałem docenić jego walorów?). Na dłuższy czas więc dałem sobie spokój z Cambridge Audio...Jednakże przez te ubiegłe lata, niejako z boku, wciąż obserwowałem co nowego Cambridge Audio proponuje melomanom, jak się rozwija oraz technologicznie ewoluuje. Trzeba wiedzieć, że brytyjskie przedsiębiorstwo ma bardzo długą historię oraz bogate korzenie. Zostało założone w 1968 roku w uniwersyteckim mieście Cambridge, gdzie grupa młodych absolwentów technologii powołała firmę badawczo-rozwojową w zakresie zaawansowanych technologii o nazwie "Cambridge Consultants". Pierwszym jej produktem był wzmacniacz zintegrowany o symbolu P40 i mocy 2 × 20 Wat oparty o transformator toroidalny, zaś w 1970 roku pojawił się kolejny wzmacniacz - P50 o mocy 2 x 25 Wat.
W 1972 roku firma została sprzedana brytyjskiej CE Hammond & Co Ltd - wkrótce zmieniono nazwę na Cambridge Audio Laboratories Ltd. Zupełnie nowe otwarcie nastąpiło, kiedy we wczesnych latach 70-tych dołączył czołowy brytyjski inżynier elektryk Stan Curtis jako dyrektor techniczny. Szybko przyszło gwałtowne przyśpieszenie rozwoju przedsiębiorstwa. Więcej o dziejach Cambridge Audio można przeczytać na firmowej stronie, w zakładce historia (czytaj TUTAJ).
Do recenzji otrzymałem wzmacniacz zintegrowany (i DAC) Cambridge Audio Edge A (zobacz TUTAJ oraz TUTAJ), a stało się to dzięki uprzejmości dystrybutora i dilera Q21 z Pabianic. Wzmacniacz Edge A nie jest najnowszym produktem Cambridge Audio, bo cała seria Egde została wprowadzona na rynek jakieś dwa lata temu - przygotowana specjalnie na 50-lecie istnienia firmy. Na serię Edge składają się rzeczony zintegrowany wzmacniacz Edge A, przedwzmacniacz z odtwarzaczem sieciowym Edge NQ i wzmacniacz mocy Edge W.
Do recenzji otrzymałem wzmacniacz zintegrowany (i DAC) Cambridge Audio Edge A (zobacz TUTAJ oraz TUTAJ), a stało się to dzięki uprzejmości dystrybutora i dilera Q21 z Pabianic. Wzmacniacz Edge A nie jest najnowszym produktem Cambridge Audio, bo cała seria Egde została wprowadzona na rynek jakieś dwa lata temu - przygotowana specjalnie na 50-lecie istnienia firmy. Na serię Edge składają się rzeczony zintegrowany wzmacniacz Edge A, przedwzmacniacz z odtwarzaczem sieciowym Edge NQ i wzmacniacz mocy Edge W.
Seria Edge została nazwana na cześć profesora Gordona Edge’a, jednego z wczesnych założycieli firmy Cambridge Audio i konstruktora m.in. jej pierwszego produktu, wspomnianego już wzmacniacza zintegrowanego P40. Jak podaje firmowa legenda, prace konstrukcyjne, badania i pomiary trwały całe trzy lata, a przyświecało temu przedsięwzięciu motto - „najpierw słuchaj, potem mierz”, czyli:
• Wszystkie elementy użyte w Edge były wybierane w ślepych odsłuchach.
• Komponenty konstrukcyjne zostały wybrane ze względu na ich wpływ na brzmienie, a nie ich ceny, specyfikacje czy wyniki pomiarów.
• Wybrane elementy oferowały najbardziej dynamiczne, czyste i „obecne” brzmienie.
• Wybrane elementy oferowały najbardziej dynamiczne, czyste i „obecne” brzmienie.
Wrażenia ogólne i budowa
Wzmacniacz dostarczany jest w wielgachnym, podwójnym pudle. Po obu bokach ma wciśnięte do środka rączki z tworzywa sztucznego (służące do transportu). Aby pudło otworzyć, najpierw należy te rączki zdemontować. Dopiero po tej czynności można otworzyć wieko. Następnie trzeba otworzyć kolejny karton, tym razem ten wewnętrzny. Po zdjęciu górnej pokrywy, uzyskuje się dostęp do wzmacniacza, który dodatkowo zabezpieczony jest pokrowcem z materiału, zamykany na zamek błyskawiczny. Przyznam, że aż tak wymyślnego sposobu pakowania do tej pory nie spotkałem. Ale dla bezpieczeństwa transportu jest to bardzo korzystne.
W zestawie nabywca otrzymuje pilot zdalnego sterowania, antenę Bluetooth, przewód zasilający, instrukcję obsługi oraz gwarancję producenta. Czyli standard.
Należy przyznać, że wykonanie wzmacniacza, jakość zastosowanych materiałów i sam design są rewelacyjne. To bardzo wysoka półka - wprost luksusowa. Wygląd Edge A jest fantastyczny - wręcz oszałamiający! To prosta konstrukcja, ale bardzo ładna - i bez udziwnień. Front i tył to grube na 7 mm metalowe, bardzo solidne, zaokrąglone po bokach panele. Pomiędzy nimi znajdują się żebra masywnych radiatorów. Z kolei pokrywa składa się z dwóch części - wklęsłej (pomalowanej na czarny mat), przylegającej do bocznych radiatorów oraz stalowej nakładki/postumentu. Nigdy takiej konstrukcji nie widziałem, jest bardzo oryginalna. Wykonana na tip-top.
Front ukształtowany jest z jednej, dużej stalowej płyty z pozaginanymi, półokrągłymi bokami; stal frontu jest wytrawiana w szlachetny sposób na matowo i dodatkowo polerowana, wygładzana. Płyta czołowa jest w zasadzie pusta - nie licząc pojedynczego, dużego pokrętła centralnie umieszczonego oraz mini-przycisku zasilania po lewej stronie (no jest jeszcze gniazdo słuchawkowe 6,35 mm po przeciwległej stronie). Taki minimalizm jest oczywiście celowy. Centralne pokrętło jest urządzeniem koncentrycznym - ma dwa ruchome pierścienie. Pierwszy, zewnętrzny odpowiada za regulację głośności, zaś drugi, wewnętrzny, z chropowatą powierzchnią - za selekcję źródeł. Po prostu kręci się nim wybierając konkretne źródło. Ich oznaczenia (A1–A3, D1–D5 i Bluetooth)) wycięte są laserowo dookoła pokrętła w stali frontu. Tuż obok tych oznaczeń znajdują się białe mini-diody, które świecą w zależności od wybranego źródła.
Co ciekawe i nietypowe, tylny panel jest identyczny jak ...frontowy. Wygładzona stalowa płyta z zaokrąglonymi bokami. Na obu skrajnych stronach zamontowano po parze solidnych terminali głośnikowych. Centralne miejsce, na samym środku, umieszczono dwie pary wejściowych gniazd RCA, zaś po ich obu stronach (symetrycznie) parę zbalansowanych XLR - i dalej kolejną parę zbalansowanych, tym razem wyjściowych, a także parę niezbalansowanych RCA. Na sekcją gniazd analogowych wejściowych i wyjściowych znajduje się sekcja cyfrowych gniazd wejściowych. Są to dwa gniazda optyczne Toslink, elektryczne koaksjalne, typu HDMI (dla przyłączenia telewizora) oraz UCB. Jest jeszcze gniazdo anteny Bluetooth. W lewym, prawym rogu zamontowano gniazdo sieciowe IEC, zaś w jego okolicy przełącznik napięcia. Po drugiej stronie znajduje się gniazdo do komunikacji z komputerem, dwa gniazda Trigger, a także przełącznik "Stand-by".
- Ciągła moc wyjściowa 100 W RMS na 8 Ohmów; 200 W RMS na 4 Ohmy
- THD (bez ważenia) < 0,002 % 1 kHz przy mocy znamionowej (8 Ohmów); <0,02% 20 Hz - 20 kHz przy mocy znamionowej (8 Ohmów)
- Pasmo przenoszenia < 3 Hz -> 80 kHz +/- 1dB
- Współczynnik S/N (pełna moc) > 103 dB
- Crosstalk @ 1 kHz < -100 dB
- Czułość wejściowa a1-a2 (niezbalansowane) 380ms RMS
- Impedancja wejściowa Wejście a3 (zbalansowane) 47 kΩ; wejście a1-a2 (niezbalansowane) 47 kOhm
- Wejścia: koncentryczny S/PDIF, Toslink, USB audio, niesymetryczny, Bluetooth, kanał zwrotny audio
- Wyjścia: Głośniki, przedwzmacniacz, słuchawki (zalecana impedancja od 12 do 600 Ohmów)
- Wejście audio USB: USB audio class 2.0 obsługuje do 32-bitowego 384 kHz PCM lub do DSD256
- Bluetooth 4.1 a2dp / avrcp obsługujące formaty do aptX HD
- Wejście Toslink 16/24 bitów, 32-96 kHz
- Wejście Coax S/PDIF 16/24 bitów, 32 - 192 kHz
- Maksymalne zużycie energii 1 000 W
- Pobór mocy w trybie czuwania < 0,5 W
- Wymiary 150 x 460 x 405 mm
- Masa 24,4 kg
Niby zwykły karton, ale jego odpakowanie wcale nie jest proste
Drugi wewnętrzny karton i gąbki ochronne
Jeszcze należy zdjąć pokrowiec
Wreszcie wzmacniacz jest odpakowany!
To jest bardzo duża maszyna
Ale precyzyjna robota oraz oszałamiający design!
Używam przewodów XLR Vermouth Audio Rhapsody
Dwie gałki w jednej: na zewnątrz pokrętło głośności, wewnątrz selektor źródeł
Podłączam DAC NuPrime Alita
Na samej górze DAC Chord Hugo 2 z "przystawką strumieniującą" Chord 2Go
To małe, niebieskie to ...wzmacniacz zintegrowany S.M.S.L. SA300
Porównanie z "lampą" Feliks-Audio Arioso 300B SE
Egde A jako przedwzmacniacz dla monitorów aktywnych HEDD Type 20
Głośniki testowe to: Living Voice Auditorium R3, Amphion Argon 7LS oraz aktywne Barefoot Footprint 01
Wrażenia dźwiękowe
Do wzmacniacza Edge A przyłączałem dwie pary kolumn głośnikowych: Amphion Argon 7LS oraz Living Voice Auditorium R3. Używałem także monitory aktywne Barefoot Footprint 01 oraz HEDD Type 02. Wzmacniacze porównawcze to Trigon Exxceed oraz Feliks-Audio Arioso 300B SE. Przewody głośnikowe to Eagle Cables High End Deluxe. Źródło to streamer CocktailAudio X45 (jako transport sieciowy) oraz Lampizator Amber 3 DAC (jako przetwornik c/a). Pełna lista sprzętu towarzyszącego wymieniona jest na końcu niniejszego tekstu.
Po włączeniu wzmacniacza (i - oczywiście - po wcześniejszym przyłączeniu doń źródła i głośników) natychmiast czuć i słychać, że ma się do czynienia z bardzo zaawansowanym zapaśnikiem, a nawet gladiatorem - ale jest to "czuły barbarzyńca". Egde A buduje przekaz typu "ściana dźwięku", przy czym nie ma w tym żadnej ordynarnej bezrefleksyjnej siły, a wyjątkowo finezyjna moc oraz ekspresja wspaniale budujące realistyczne instrumenty na obszernej scenie. To brzmienie dynamiczne, szybkie i precyzyjne, ale osadzone na stuprocentowej wiarygodności. To niewątpliwie przekaz typu koncertowego albo estradowego - współistniejące moc, przestrzeń i wysublimowanie.
Wzmacniacz generuje dźwięk o ogromnej skali, lecz nawet na chwilę nie traci ani harmonii tonalnej, ani naturalnych proporcji muzycznych. Można napisać, iż tonalnie Edge A jest optymalnie wyważony i zdyscyplinowany, zintegrowany w strukturalną jedność. Fakt, ma nieco pełniejszą i płynniejszą równowagę, niż mogło by to być uważane za całkowicie neutralne, choć zabieg taki jak najbardziej sprzyja wyższemu stanowi soczystości i wypełnieniu instrumentów przy równoległym poszanowaniu precyzji i przejrzystości nagrań. Służy to zjawisku spontaniczności przy jednoczesnym bogactwie wybrzmień i pogłosów. Zaś góra pasma nigdy nie wchodzi w oziębienie i kliniczność. Tak brzmią wzmacniacze z bardzo wysokiej półki (a przecież cenowo Edge A to nie jest przecież jeszcze poziom takiego np. Gryphon Diablo 120).
Przekazywana muzyka obfituje w pozytywne emocje - wydaje się nie mieć ograniczeń temperamentu, nie jest sztucznie przytrzymywana przez ograniczoną liniowość - niekiedy przekracza granice przyzwoitości stając się eksplozywna i gorącokrwista, co może budzić pewnego podobieństwa ze wzmacniaczami lampowymi na wydajnych lampach KT88 lub KT90. Tym bardziej, ze Cambridge Audio też ma wyraźny wewnętrzny gorąc, a do tego gra w sposób organiczny, z odczuwalną żywą treścią, jak i ciepłą głębią podkładu. To czysta namiętność brzmienia tranzystorowego w połączeniu z uwrażliwionym nasyceniem typu ognistego.
Należy także napisać, że Edge A jest bardzo dokładny i precyzyjny w przekazywaniu dźwięków; to niejako transparentna maszyna bezkompromisowo amplifikująca podany sygnał, acz czyniąca to z duszą i sercem. Z optymalnym wyważeniem proporcji pomiędzy naturalnością a naturalizmem. Poszczególne tony korzystają na owej czystości i analityczności, a w ślad za nimi także wzajemna koherencja, bo ta jest bezbłędna i kompletna. Podobnie zresztą ogólna rozdzielczość oraz selektywność. Można nawet napisać, że dokładność i precyzja detaliczności są super-oszałamiające. Wzmacniacz wspaniale różnicuje nagrania i odseparowuje od siebie poszczególne tony, dając fantastyczny pogląd na strukturę i fakturę dźwięku. Wszelkie odmiany szczegółowości mają szansę zaistnieć własnym życiem, dać o sobie znać (ale bez odczuwalnej nadmiernej agresji czy bezczelności).
Kilka słów o wewnętrznym przetworniku cyfrowo-analogowym. Trzeba zaznaczyć, iż nie jest to czczy dodatek do wzmacniacza, a pełnoprawny DAC o doskonałych parametrach i podobnych umiejętnościach (rozdzielczość do 32-bit / 384 kHz PCM lub do DSD256). Cambridge Audio od wielu lat jest przodownikiem w konstruowaniu DAC-ów wysokiej jakości i o kapitalnych walorach brzmieniowych. I to także słychać w modelu wzmacniacza Edge A. Przetwornik zapewnia pełny dźwięk o dużym rozmachu, z szeroką panoramą i z głębokim oddechem. Buduje realistyczne brzmienie na solidnych fundamentach basu oraz rozciągniętej strukturze całego przekazu. To granie plastyczne, przejrzyste i detaliczne. Zupełnie jak wyrafinowany DAC z wysokiej półki high-fidelity.
Konkluzja
Muszę przyznać, że Cambridge Audio Edge A bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Prezentuje się chłodno i minimalistycznie, bardzo zdystansowanie, acz jest to wzmacniacz o doskonałych parametrach brzmieniowych - gra wysoce energetycznym dźwiękiem o wyrafinowanej strukturze. To przekaz spektakularny i ekstensywny, lecz stuprocentowo przezroczysty i selektywny. Wystarczy po prostu do Edge A podłączyć źródło i głośniki, a on na pewno bezwarunkowo "zrobi resztę" - zagra całym silnikiem, wykorzysta pełen potencjał urządzeń towarzyszących, wyciśnie ostatnie poty z głośnikowych membran. Cambridge Audio Edge A to nie high-fidelity, to już poziom high-end!
Cena w Polsce - 26 900 PLN.
System odsłuchowy
Pomieszczenie: 30 m2 z częściową adaptacją akustyczną, ustroje Vicoustic Wave Wood - 10 sztuk.
Wzmacniacze: Trigon Exxceed, Feliks-Audio Arioso 300B (test TU), Haiku-Audio Origami 6550 SE (test TU) i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny podstawkowe: Martin Logan Motion 35XTi (test TU), Dynavoice Definition DM-06, Guru Audio Junior (test TU) i Studio 16 Hertz Canto One New SE (test TU).
Monitory aktywne: Barefoot Footprint 01 oraz HEDD Type 20.
Odtwarzacze CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO i Trigon Exxceed CD.
Odtwarzacze sieciowe: Auralic Aries Mini (test TU), CocktailAudio X45 (test TU), Chord 2Go i Matrix Audio Element M (test TU).
DAC-i i przedwzmacniacze: NuPrime DAC-10H (test TU), Lampizator Amber 3 DAC (test TU), NuPrime Alita (test TU), Chord Hugo 2 oraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: Dell Latitude 7390 i MacBook Apple Pro.
Smartfon/tablet: iPhone XR i iPad Air 2.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU), iFi Audio iPhono3 BL i Audiokultura Iskra 1 (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Głośnik bezprzewodowy Bluetooth: Mooer Silvereye 10 (test TU).
Odbiornik Bluetooth/DAC: iFi Audio ZEN Blue + zasilacz iFi Audio iPower X (test TU).
Słuchawki: Fostex TH610 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), Final Audio D8000 (test TU), Monoprice Monolith M650, Monoprice Monolith M1060 (test TU) i Focal Listen Professional.
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech Radius Stand, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper oraz adaptery głośnikowe bi-wire Perkune Audiophile Cables (test TU).
Panie Ludwiku
OdpowiedzUsuńOpisem brzmienia ten wzmacniacz przypomina mi Panskie testy Naim Supernait 3 i Shanling A3.2. Generalnie dynamika i potega grania we wszystkich trzech konstrukcjach (co jest akurat dziwne bo dwie z nich to Brytyjczycy, ktorzy raczej sa skupieni zawsze na srednicy a nie na spektakularnosci grania jak konstrukcje amerykanskie a trzeci to chinczyk).
Nie mam mozliwosci porownania wszystkich trzech - jakby Pan je porownal do siebie i/lub wybral jeden, ktory jest najbardziej agresywny/efekciarski/dynamiczny/spektakularny + z najwiekszym basem?
Slucham muzyki elektronicznej stad te aspekty sa dla mnie najwazniejsze i nie interesuje mnie np. naturalnosc grania jak zycza tego sobie audiofile sluchajacy malych skladow i jazzu.
Ja chce efektu WOW i opadajacych szczek na podloge.
Dziekuje bardzo za porade i pozdrawiam
Artur