czwartek, 5 marca 2015

Gramofon Lenco L-175


Lenco L-175

Lenco L-90; powyższe trzy zdjęcia pochodzą ze strony Lenco


Wstęp, czyli kilka słów o firmie Lenco
Lenco to firma - legenda. Ma status kultowej; cieszy się dużym uznaniem wśród rzeszy melomanów i audiofilów. Ma swój bardzo aktywny fan klub o nazwie Lenco Heaven (czytaj TUTAJ). Lenco zostało złożone w 1946 roku w szwajcarskim mieście Burgdorf przez małżeństwo Fritza i Marie Laeng, którzy zafascynowani byli możliwościami technicznymi reprodukcji dźwięku. Pan Fritz Leang już w 1925 roku powołał pierwsze swoje przedsiębiorstwo produkujące wyroby elektryczne. Lenco osiągało spore sukcesy w produkcji rozmaitego sprzętu klasy high-fidelity. W latach 60-tych XX wieku stworzono kultowy gramofon Lenco L-75, który sławą mógłby przewyższyć nawet późniejszy brytyjski Linn Sondek LP-12 (w którym trudno nie dostrzec podobieństw do L-75), gdyby nie przedwczesna śmierć pana Laenga. Była ona następnie pośrednią przyczyną kłopotów finansowych spółki i ostatecznie jej odsprzedaży w latach 90-tych holenderskiemu holdingowi STL Group BV, który do dziś jest właścicielem marki. 

Obecnie Lenco koncentruje się na produkcji masowej elektroniki, lecz nadal serwisuje dawne produkty hi-fi. Niedawno zarząd STL Group BV podjął decyzję o ponownej inwestycji w segment gramofonów budżetowych (do tej pory produkowane były tylko najtańsze). Tak powstały dwa gramofony klasy stricte nisko-budżetowej L-84 i L-85 oraz dwa średnio-budżetowej (w wartościach audiofilskich) L-90 i L-175. Te dwa ostatnie stały się zaś obiektem zainteresowań Stereo i Kolorowo.

Okazało się, że polskim dystrybutorem marki Lenco jest firma DSV, która także jest krajowym przedstawicielem doskonale znanych japońskich marek Pioneer oraz Toshiba. Do tego wyszło na jaw, że siedziba DSV położona jest w mieście Gdynia, w ścisłym jego centrum. Tuż obok miejsca, gdzie mieszka piszący te słowa. Potem nastąpiła szybka wymiana mailów z miłą panią z marketingu, uzgodnienie terminu dostępności sprzętu do wypożyczenia na potrzeby testu, odbiór i już. Jakieś dwa tygodnie temu otrzymałem gramofon Lenco L-175, dziś publikuję jego recenzję.

Wrażenia ogólne i budowa
Lenco L-175 dostarczany jest w dużym pudle. Kartonowe opakowanie może nie jest pancerne, lecz dobrze chroni sprzęt przed ewentualnymi uszkodzeniami transportowymi. Wewnątrz znajdują się poszczególne fragmenty gramofonu: plinta wraz z zamontowanym już ramieniem (ramie zabezpieczone jest linką blokującą jego poruszanie), headshell z wkładką firmy Monacor (ma założoną plastikową nasadkę, która osłania igłę), przeciwwaga ramienia, aluminiowy talerz, gumowa slipmata, zewnętrzny zasilacz 24 V, a także gwarancja i instrukcja obsługi w kilku językach. Brak jest osłony przeciwkurzowej i akcesoriów do kalibracji gramofonu (np. protraktora). 

Montaż jest prosty i nieskomplikowany – wystarczy po prostu nałożyć talerz na szpindel, na potem matę i nakręcić przeciwwagę na ramię. Nałożyć headshell na końcówkę ramienia. To wszystko. Potem należy wyregulować nacisk igły – producent zaleca 3 gram, co odpowiada ustawieniu przeciwwagi na poziomie 2,5. Następnie warto sprawdzić anti-skating. Dostępne są cztery poziomy jego ustawienia.

Gramofon w Polsce kosztuje około  1 600 – 1 700 PLN, jest to więc na standardy audio hi-fi sprzęt klasy budżetowej. Ten segment ma sporą konkurencję, aby wymienić tylko najpopularniejsze modele Rega RP-1, czy Pro-Ject Debut i Audio-Technica LP-120. Niemniej jednak pod względem wykonania i budowy Lenco L-175 naprawdę nie ma się czego wstydzić. Prezentuje się bardzo korzystnie – lekko i bezpretensjonalnie. Zadbano o precyzyjne wykończenie wszelkich detali. Konstrukcja też jest co najmniej dobra. Talerz jest wykonany z solidnego aluminium, w komplecie jest gumowa, bardzo porządna mata. Obudowa (chassis) zbudowana jest z czarnego tworzywa sztucznego. Na górnej pokrywie gramofonu umieszczono szklaną płytę (blat), która nadaje sporą elegancję wizualną. Z drugiej strony brak pokrywy powoduje, że czarna szklana płyta dość szybko pokrywa się kurzem. Codzienne jej odkurzanie wydaje się niezbędne. 

Ramię i headshell skonstruowane są z czystego aluminium. Wykonanie jest precyzyjne i naprawdę ładne. Headshell to płaska metalowa płytka aluminium z powycinanymi dziewięcioma otworami, które zmniejszają masę. Przeciwwaga ramienia to równie ładnie wycięty fragment metalu w kształcie stożka. Mechanizm windy funkcjonuje niezawodnie, lecz przydałoby mu się nieco więcej lekkości i finezji przy poruszaniu się na płaszczyźnie poziomej, bo w pionowej działa bez zarzutu. W ramieniu (a w zasadzie w zdejmowalnym headshellu) zamontowana jest wkładka typu Moving Magnet (MM) niemieckiej marki Monacor. A konkretnie to niedroga, ale porządna wkładka Monacor EN-24 (zobacz TUTAJ). Headshell łatwo można zdemontować – w tym celu należy odkręcić metalową tulejkę przytrzymującą końcówkę ramienia. Sposób montażu headshellu i dostęp do wkładki (aby ją wymienić lub igłę) jest fenomenalny.

W gramofonie wbudowany jest przedwzmacniacz gramofonowy (można go pominąć) dla wkładek MM. L-175 wyposażony jest w system autostop, który aktywuje się specjalnym przyciskiem umieszczonym z tyłu obudowy. Lenco ma dwa poziomy prędkości obracania się talerza 33 i 45 RPM, ustawiane przy pomocy odpowiedniej gałki po lewym narożniku obudowy, tuż obok talerza. Co ciekawe, z gramofonu można wyprowadzić sygnał cyfrowy wyjściem USB do komputera, po to, aby zapisać odtwarzany dźwięk w pliku cyfrowym. Taka funkcja może być bardzo przydatna dla archiwizacji rzadkich nagrań na czarnych płytach lub po prostu ulubionych. Wygodnym rozwiązaniem jest wbudowany mechanizm automatycznego stopu (auto-stop). Kiedy uruchomić tę opcję (przycisk aktywujący znajduje się z tyłu), po przesłuchaniu całej strony winylu i zjeździe igły „do bazy”, napęd automatycznie zostaje zatrzymany i płyta nie kręci się w nieskończoność.

Jako, że otrzymałem pełnowartościowy gramofon do testu (a nie tzw. demo), nie mogłem rozkręcić obudowy. Z materiałów informacyjnych wynika, że L-175 ma bezpośredni napęd typu „direct drive”. Innymi słowy, silnik znajduje się bezpośrednio pod talerzem, który nasadza się na szpindel wyprowadzany z motoru. Takie rozwiązanie może być przyczyną niepotrzebnych drgań, ale nie musi, o ile konstrukcja i izolacja silnika są poprawne. Na koniec akapitu warto podkreślić, iż Lenco L-175 został wyprodukowany na Tajwanie, a nie "nie wiadomo gdzie".




L-175 należy samodzielnie złożyć - w zestawie znajdują się: podstawa/plinta, aluminiowy talerz, slipmata, headshell z wkładką, przeciwwaga i zasilacz

Zbliżenie na talerz - wykonanie jest pierwszorzędne

Talerz zamontowany na osi silnika

Szklana powierzchnia górnej pokrywy

Wkładka gramofonowa typu MM firmy Monacor

Bardzo solidnie wykonany headshell z aluminium

Regulacja przeciwwagi

Stożek przeciwwagi wytoczony jest z aluminium

Liczne gniazda i regulatory na panelu tylnym; uwagę zwraca para gniazd RCA - w tym przedziale cenowym zazwyczaj kable połączeniowe montowane są na stałe





Lenco L-175 to bardzo zgrabny gramofon

W zestawie nie ma pokrywy przeciwkurzowej; zastosowałem pokrywę od gramofonu Clearaudio Emotion

Regulacja siły nacisku igły przy pomocy wagi gramofonowej

Siłę nacisku igły ustawiłem na nieco mniej niż zalecane 3 gramy




Zamontowana wkładka jest bardzo podobna do Monacor EN-24


Podczas odsłuchów winyli, na szpindel nałożony był docisk Clearaudio Clever Clamp (czytaj TUTAJ)

L-175 na podstawie antywibracyjnej Rogoz-Audio 3SG40

Spojrzenie ogólne na system odsłuchowy w pomieszczeniu nr 1


Spojrzenie na system odsłuchowy w pomieszczeniu nr 2; kolumny to Taga Harmony One, a wzmacniacz (z wbudowanym przedwzmacniaczem gramofonowym) to Pro-Ject MaiA


Wzmacniacz Pro-Ject MaiA to pierwszorzędny kompan dla Lenco L-175; ponadto ma bardzo rzetelny przedwzmacniacz gramofonowy dla wkładek MM



Wrażenia dźwiękowe
Lenco L-175 odsłuchiwałem przede wszystkim w jego oryginalnej wersji, czyli z fabrycznie zamontowaną wkładką MM. Dla eksperymentu wymieniłem także ją na wkładkę Nagaoka MP-110. Nie używałem wbudowanego przedwzmacniacza gramofonowego – w tym celu posiłkowałem się moim Ri-Audio PH-1, a także wzmacniacze z wbudowanym phono-stage: Roksan K3 i Pro-Ject MaiA. Konfiguracje wzmacniaczy i kolumn głośnikowych były bardzo różne. Dokładna lista dostępna jest na końcu tekstu.

Na początek odsłuch z zamontowaną firmową wkładką. Pierwsze wrażenie jest takie, że dźwięk jest rześki i świeży. Całkiem nieźle doświetlony szczegółami i mikro-wybrzmieniami. Poza tym bardzo interesująco są definiowane zjawiska przestrzenne – scena muzyczna zdaje się być zarówno głęboka i szeroka, instrumenty lokowane są na niej jednoznacznie i stabilnie. Może nie wzorowo, ale bardzo dobrze. Średnica jest dość obszerna i wiarygodna, namacalna i żywa, a także plastyczna, ale równocześnie nieco powściągliwa, lekko zdystansowana. Zdaje się, ze konstruktorzy Lenco bardziej postawili na naturalność dźwięku, a mniej na jego muzykalność i emocje. Dlatego czasami brakowało mi żarliwości i drajwu średnich tonów. Nie mniej jednak charakter dźwięku jest poprawny, dobrze określony – nie słychać nic przykrego w brzmieniu, żadnych sybilantów, czy kompresji. Trzeba także podkreślić, że wkładka mało podatna jest na trzaski – tylko sporadycznie pojawiają się. Z kolei niskie tony są wyraźnie i pewnie kreślone, są mocne i dynamiczne. Przyjemnie pulsujące. Można napisać, że są bez zarzutu w kategorii cenowej reprezentowanej przez L-175.

Wymiana wkładki na Nagaoka MP-110 przyniosła kilka ciekawych obserwacji. Przede wszystkim brzmienie nabrało masy i nasycenia, jest odczuwalne jako pełniejsze i bardziej plastyczne. Nie jest to dramatyczna różnica, lecz jest ona bezsprzeczna. Poprawiła się także ogólna muzykalność i dynamika w skali makro. To nie są jeszcze ekstremalne pokłady energii, ale są całkiem przyzwoite i rozsądne. Dodatkowo soprany otrzymały większą klarowność i lekkość, jak i również szczegółowość, które pozwalają odkrywać więcej niuansów muzyki. Zaglądać głębiej w jej istotę i sens. Z drugiej strony wkładka Nagaoka MP-110 kosztuje w Polsce około 600 PLN, sięga więc 1/3 wartości samego gramofonu, co taką operację czyni stosunkowo kosztowną, aczkolwiek niewątpliwie korzystną dla substancji dźwięku Lenco L-175.

Ocena
Design – 5/5
Jakość wykonania – 4,5/5
Wyposażenie i funkcjonalność – 4,5/5 (brak pokrywy!)
Łatwość montażu i obsługi – 5/5
Klasa dźwięku z zamontowaną firmową wkładką – 3,5/5  (w bezpośrednim porównaniu do konkurencyjnych konstrukcji typu Rega RP-1, czy Pro-Ject Debut)
Klasa dźwięku z wkładką Nagaoka MP-110 – 4,5/5
Legenda marki Lenco – 6/5!

Cena w Polsce - około 1 700 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Hegel H100 (test TU), Roksan K3 (test TU), Cayin MT-35 S (test TU), NuForce DDA-100 (test TU), Taga Harmony HTA-700B (test TU), Pro-Ject MaiA (test TU) oraz Dayens Ampino (test TU).
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Impuls Audio Alize (test TU), Guru Audio Junior (test TU), Taga Harmony Platinium One (test TU), Amphion Ion+ (test TU), Pylon Topaz 15 (test TU) i Studio 16 Hertz Canto Two (test TU)
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, Mytek Manhattan DAC (test TU) i NuForce Air DAC (test TU).
Komputery: McBook Apple Pro i Toshiba Satellite S75.
Gramofony: Clearaudio Emotion z wkładką Goldring Legacy (test TU) oraz Lenco L-175 z Nagaoka MP-110 (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: iFi Phono (test TU) i Ri-Audio PH-1 (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Słuchawki: Sennheiser Momentum Wireless, Audeze LCD-2, Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), HiFMan HE-300 (test TU), Sennheiser HD438, Sennheiser HD650 z kablem Ear Stream (test TU) i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Mytek Manhattan DAC, Cayin C6, Schiit Valhalla 2, Musical Fidelity X-Can v.3 (test TU) z zasilaczem ULPS Tomanek (test TU), Taga Harmony HTA-700B i Ming Da MC66-AE (test TU).
Okablowanie: Audiomica Laboratory serie Red i Gray, DC-Components (test TU) oraz Harmonix CI-230 Mark II (test TU). Komplet okablowania i listwy zasilające Furutech.
Akcesoria: podstawa pod gramofonem to Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU).




2 komentarze:

  1. Ciekawi mnie czy ten model odtwarza lepiej dźwięk niż L-3807?

    OdpowiedzUsuń
  2. http://www.lenco.com/pl/p/l-3807-11/

    Nie wiem, nie odsłuchiwałem.

    OdpowiedzUsuń

Komentarz będzie oczekiwać na moderację