Wstęp
Po raz
trzeci sięgam na łamach Stereo i Kolorowo po sprzęt firmy Pioneer. Poprzednio
był to gramofon Pioneer PL-30-K (czytaj TUTAJ), a także miniwieża Pioneer P1-K (czytaj TUTAJ). Były to
sprzęty z pułapu sticte budżetowego, zaś obecnie przyszedł czas na klasę
średnią, czyli zaawansowany przetwornik cyfrowo-analogowy i wzmacniacz
słuchawkowy Pioneer U-05-s. Pioneer po latach bycia jednym z liderów i
innowatorów w audio-stereo, na przełomie wieków XX i XXI skupił się nieomal wyłącznie
na tzw. kinie domowym oraz car audio (firmowe słuchawki to osobny temat). Od kilku lat ponownie rozwija segment
urządzeń stereo i robi to z coraz lepszymi rezultatami, czego Pioneer U-05-s jest najlepszym przykładem. Do dzieła więc!
Opisywany Pioneer pochodzi bezpośrednio od polskiego dystrybutora marki - firmy DSV Sp. z o.o. Sp. k. z Gdyni.
Wrażenia
ogólne i budowa
U-05-S to
srebrna wersja przetwornika. W firmowym katalogu zaświadcza o tym litera „S” w
symbolu sprzętu. Czarna to „K” - jednak, póki co, taka wersja jeszcze się nie
ukazała. U-05 to przetwornik cyfrowo-analogowy, wzmacniacz słuchawkowy i
przedwzmacniacz liniowy w jednym.
Sprzęt
dostarczany jest w dużym białym pudle, charakterystycznym dla tej japońskiej
marki. Wewnątrz, pośród finezyjnie powycinanych styropianów, stabilnie i
bezpiecznie spoczywa U-05-S. W zestawie znajduje się sporo dodatkowych akcesoriów
takich jak rozmaite przewody połączeniowe, płyta instalacyjna, instrukcje,
gwarancje, etc. Jest też pilot zdalnego sterowania.
U-05-s utrzymany jest w estetyce pełnowymiarowych sprzętów Pioneer, zresztą do niej nawiązują
także firmowe miniwieże. U-05-s jest od miniwieży szerszy o jakieś 1,5
centymetra. Przetwornik Pioneer jest wyjątkowo estetyczny, no może nie ma aż
tak wybujałej urody jak jego konkurent Marantz (czytaj TUTAJ), jednakowoż jest
po prostu ładny. Zarówno front, jak i obudowa wykonane są z czystego aluminium.
Front to lita, dość gruba płyta ze szczotkowanego aluminium – tworzy wraz z
górną pokrywą jeden element konstrukcyjny. Boki są do niego dokręcone. Wszystkie
pokrętła i przyciski również wytoczone są z tego metalu. Japończycy przywiązują
bardzo dużo uwagi precyzyjnemu i czystemu designowi – i chwała im za to.
Na froncie
zamontowano aż cztery (sic!) gniazda słuchawkowe trzech wyjść słuchawkowych, co
zdaje się zaświadczać o tym, że Japońscy konstruktorzy tę funkcję postanowili
szczególnie uhonorować. Oczywiście znajduje się tu klasyczne gniazdo
słuchawkowe na wtyk 6,3 mm, ale oprócz niego też dwa wyjścia symetryczne na XLR
– podwójne XLR 3-pin (dwa razy mono) i pojedyncze XLR 4-pin (stereo). Co
więcej, przełącznikiem hebelkowym, umieszczonym z tyłu, zadecydować można, czy
wyjścia mają dostarczać zmienny, czy stały poziom wzmocnienia. Wyjścia
słuchawkowe akceptują słuchawki o impedancji znamionowej w przedziale 6 – 600
Ohm, czyli w zasadzie wszystkie dostępne. Do przełączania wyjść słuchawkowych
służy zamontowany tuż obok nich (po lewej stronie) niewielka gałka – można
wybierać nią pośród trzech wyjść słuchawkowych lub przełączyć urządzenie na
tryb przedwzmacniacza. Po jej lewej stronie zamontowano regulację wzmocnienia
(Gain) – dostępne są dwa ustawienia: Low i High. Myślę, że tłumaczenie jest
zbędne. Na lewej, górnej stronie panelu frontowego umieszczono włącznik
sieciowy (wraz z niebieską diodą) oraz selektor wejść. Zaś wejść jest całkiem sporo
– dwa optyczne, dwa koaksjalne, jedno USB i jedno AES/EBU, czyli razem sześć,
co jest doskonałym wyposażeniem.
Po prawej
stronie frontu zamontowano dużą gałkę wzmocnienia, obraca się lekko i
dostojnie. Pod nią umieszczono dodatkowy regulator układu kompensacji
wzmocnienia, dzięki któremu można wprowadzać zmiany (plus/minus) pod względem
bazowego ustawienia głośności. Po środku znajduje się bladoniebieski, dość
sporych rozmiarów, wyświetlacz. Informuje o wybranym
wejściu cyfrowym i jego parametrach (DSD, PCM), a także o nastawionym cyfrowym
filtrze (sharp, slow, fast). Tuż pod wyświetlaczem, w poziomym rzędzie,
zamontowano cztery niebieskie diody – sygnalizują one zaawansowane funkcje
układu procesora DSP takie jak kwantyzacja Hi-Bit 32, czy upsampling, lecz
można je także ominąć funkcją Direct (świeci się wówczas niebieska dioda opisana jako
Direct).
Tył
urządzenia również jest mocno zagęszczony. Zamontowano tu wspomniane już
wcześniej sześć wejść cyfrowych (2 x optyczne, 2 x elektryczne, jedno USB i
jedno AES/EBU. Pod nimi znajdują się dwie pary wyjść analogowych: RCA i XLR.
Obok nich znajduje się hebelkowy regulator zmiennego lub stałego poziomu
wzmocnienia wyjść słuchawkowych. Po prawej stronie umieszczono wtyk gniazda
sieciowego. Warto też zauważyć, iż U-05-s spoczywa na czterech solidnych
stopach antywibracyjnych. W zestawie znajduje się pilot zdalnego sterowania,
który obsługuje wszelkie funkcje urządzenia, w tym te niedostępne z poziomu
panelu frontowego, takie jak skokowe wyciszenie (Mute), czy przyciemnienie lub
wygaszenie wyświetlacza (Dimmer) i ustawienie filtrów oraz procesora DSP.
W urządzeniu
zaimplementowano dość niecodzienne, bo bezkompromisowe rozwiązania techniczne.
Jednym z nich jest zastosowanie procesora sygnałowego Texas Instruments, który
zwykle zajmuje się dekodowaniem sygnałów surround, zaś w U-05-s jego potencjał
obliczeniowy wykorzystano, aby realizować funkcje upsamplerów sygnału. Ponadto,
w układzie przetwornika cyfrowo-analogowego zainstalowano na każdy kanał (lewy
i prawy) po jednej referencyjnej kości Sabre ES9016 (dzięki temu, sprzęt
jest symetryczny), w których znajduje się po aż osiem niezależnych
przetworników. Czyli w sumie U-05 ma aż 16 konwerterów cyfrowo-analogowych, co
w skrócie mówiąc, zapewnia wyższą dynamikę oraz daje możliwość pracy z
częstotliwością próbkowania aż do 500 kHz (sic!). Na domiar tego, U-05
wspiera sygnał nie tylko 24 bit/192 kHz - jego rozdzielczość sięga 32 bitów, a
częstotliwość próbkowania 384 kHz. Z kolei USB akceptuje sygnał DSD w formacie
2,8 MHz oraz 5,6 MHz, jak i wspiera DXD. Niezły kombajn z tego Pioneera…
Dokładne
dane techniczne TUTAJ.
Trzy kartony ze sprzętem Pioneer; na górze pudło z Pioneer U-05-s
Pioneer U-05-s to designerski sprzęt audio hi-fi
Aż cztery gniazda słuchawkowy trzech wyjść!
Obudowa z pięknego, czystego aluminium
Dość kontrastowy wyświetlacz, pod nim cztery niebieskie diody
Tył urządzenia
Wnętrze - zdjęcie ze strony Pioneer
Opisywany U-05-s wraz z miniwieżą Pioneer P1-K
Na przedzie pilot zdalnego sterowania
Słuchawki Final Audio Design Pandora Hope VI (z lewej) i Oppo PM-3
Duży system odsłuchowy; kolumny to Wigg Art Enzo (po bokach) i Bodnar Audio Hornton
Wrażenia
dźwiękowe
Pioneer
U-05-S używałem w opcji wzmacniacza słuchawkowego i DACa w torze słuchawkowym
oraz jako DAC w dużym systemie kolumnowym. Zastosowane słuchawki to magnetoplanarne Oppo PM-3 oraz dynamiczne Final Audio Design Pandora Hope VI i
AKG K545. Sprzęt zasilany był kablem sieciowym KBL Sound Fluid. Pełna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu teksu.
Przede
wszystkim moim zamiarem było określenie indywidualnej struktury dźwięku U-05-s. W tym
celu na początku wpiąłem go jako DAC do miniweży Pioneer P1-K, a potem przed
wzmacniacz Hegel H160. Okazało się, że Pioneer oferuje całościowo szczegółowe
brzmienie i analityczne, niezwykle czyste – raczej jasne, niż ciemne. Ponadto,
charakter dźwięku okazał się być gładki i spójny, a równolegle przestrzenny i
lotny. Lekki w odbiorze, wręcz fizjologiczny, ale kiedy trzeba - energetyczny i
skontrastowany. Co istotne, dźwięk jest również bardzo precyzyjny i wierny,
dobrze określony, a jednocześnie transparentny i selektywny. Prezentacja jest
konturowa, obraz muzyczny - ostry i dynamiczny. Niemniej jednak, najmniejsze
subtelności nie są wydobywane na wierzch, Pioneer mikroskładniki raczej pomija,
niż ujawnia na siłę, co generalnie sprzyja muzykalnej prezentacji. Jednakowoż
U-05-s skłania się w stronę japońskiej szkoły dźwięku – najważniejsza jest
czystość i wiarygodność brzmienia, podparta zaawansowaną plastycznością oraz
piękną naturalnością. Taki jest Pioneer.
Bardzo dużo
o konstytucji dźwięku U-05-s przyniósł eksperyment polegający na wpięciu go
pomiędzy odtwarzacz płyt kompaktowych, a wzmacniacz zintegrowany mini-zestawu
Pioneer P1-K. W tym przypadku poprawiła się głębia odbioru, pojawiły się dalsze
plany i odgłosy, przedtem będące nieczytelne lub wręcz nieistniejące. Do tego wszelkie tony
nabrały mocy i masy – zostały lepiej zorganizowane w przestrzeni oraz stały się
wyraźniejsze. Oczywiście, miniwieża P1-K jako sprzęt budżetowy ma swoje
ograniczenia, lecz dodatek U-05-s wzniósł ją na wyższy poziom jakościowy
dźwięku. Nie namawiam naturalnie nikogo do nabywania DACa Pioneera jako upgrade
do miniwieży P1-K, bo przecież koszt tego pierwszego przewyższa cenę
mini-systemu, niemniej jednak taka opcja zawsze jest – i co ważniejsze, jest ona korzystna dla dźwięku.
Najwięcej
bogactwa dźwiękowego zapewnia Pioneer U-05-s, kiedy go równolegle używać jako
wzmacniacz słuchawkowy i DAC. W takim słuchawkowym trybie Pioneer pokazuje
najwyższą klasę. Zapewnia soczystą i żywą średnicę, instrumenty rysowane są kolorowo,
ale równocześnie jednoznacznie i pewnie; są dobrze lokalizowane w przestrzeni,
ich wizerunek jest jasny i perspektywiczny – brzmią bardzo dźwięcznie. Słychać
dużo ingrediencji, wiele detali oraz subtelności (więcej niż w trybie DAC). Z kolei głosy ludzkie brzmią
nie tylko czysto i swobodnie, ale również plastycznie i charyzmatycznie. Są
dobrze uwidaczniane na tle instrumentów, nie zlewają się – istnieją wyraźnie i
lekko, ale również ciut ciepło. Zapewnia to dużą satysfakcję z odsłuchów – te nigdy
nie są męczące. Co istotne, nawet niewielkie przekręcenie gałki potencjometru
na początkowe ustawienie skali przynosi dźwięk cichy, ale barwny i dobrze
zróżnicowany tonalnie. Ma odczuwalną masę oraz dalszą scenę. Jest to ważne przy mniej intensywnych nocnych odsłuchach.
Niestety, w
czasie testów nie dysponowałem słuchawkami z przewodami zakończonymi wtykami XLR –
powyższy opis dotyczy wyjścia typu jack 6,3 mm.
Podsumowanie
Pioneer
wprowadził na rynek kapitalnie prezentujący się produkt, który jest równolegle
przetwornikiem cyfrowo-analogowym, wzmacniaczem słuchawkowym (z trzema
gniazdami słuchawkowymi!) oraz przedwzmacniaczem liniowym. Jako przetwornik gra
plastycznie i spójnie. Zapewnia brzmienie lekkie w odbiorze, wręcz
fizjologiczne, ale kiedy trzeba - energetyczne i skontrastowane. Z kolei
wzmacniacz słuchawkowy dostarcza soczystą i energetyczną średnicę o pięknej
barwie. Instrumenty lokowane są w przestrzeni jednoznacznie i pewnie,
słyszalnych jest więcej subtelności dźwięku (niż w trybie DAC). Konkludując,
Pioneer U-05-s jest obdarzony kapitalną przejrzystością dźwięku oraz dużą dozą
muzykalności o ponadprzeciętnej równowadze tonalnej. Wielki powrót Pioneera do
świata stereo!
Cena w
Polsce – 3 390 PLN.
System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Taga Harmony HTA-2000B, Burson Timekeeper, Cayin MT-35 S (test TU), Taga Harmony HTA-700B (test TU) oraz Egg-Shell Classic 9WTL.
Kolumny: Bodnar Audio Hornton, Vienna Acoustics Mozart Grand, Pylon Sapphire 25 (test TU), Wigg Art Enzo, Guru Audio Junior (test TU), Taga Harmony Platinium One (test TU) i Studio 16 Hertz Canto Two (test TU)
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, Pioneer U-05-s i NuForce Air DAC (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Toshiba Satellite S75.
Gramofony: Clearaudio Emotion z wkładką Goldring Legacy (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K
Minisystem: Pioneer P1-K
Słuchawki: RHA MA750, Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), Oppo PM-3, Sennheiser HD650 z kablem Ear Stream (test TU) i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Burson Conductor Virtuoso, Oppo HA-2, Musical Fidelity X-Can v.3 (test TU) z zasilaczem ULPS Tomanek (test TU) i Taga Harmony HTA-700B (test TU).
Okablowanie: Audiomica Laboratory serie Red i Gray, DC-Components (test TU) oraz Harmonix CI-230 Mark II (test TU). Przewód zasilający KBL Sound Fluid.
Akcesoria: podstawa pod gramofonem to Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU).
Czy mógłbym Pan porównać klasę brzmienia tego DAC-a do innych recenzowanych DAC np. GD-Audio NFB-28 oraz Hegla HD-12. Mam w swoim CD zamontowany DAC Pana Andrzeja Stelmacha, który Pan recenzował jakiś czas temu. Oferuje on wg. mnie bardzo satysfakcjonujący dźwięk. Czy Pioneer jest porównywalnej klasy ? Poszukuję obecnie DAC-a o funkcjonalności zbliżonej do U-05 i dlatego zastanawiam się czy warto się nim zainteresować.
OdpowiedzUsuńOj, nie mam siły ustosunkować się do Pańskiej prośby...
OdpowiedzUsuń