sobota, 31 marca 2018

Przewody zasilające Hiend-Audio Ziggy: Inception X.5 i Picasso - zapowiedź testu

Premierowy Hiend-Audio Ziggy Picasso

Jeszcze pod koniec lutego br. dotarły do mnie najnowsze przewody zasilające skonstruowane przez pana Zygmunta Jerzyńskiego z Warszawy (Hiend-Audio - TUTAJ). Otrzymałem następujące przewody do testów:

1) Inception X.5 na bazie schuko Furutech Fi-38(G) oraz IEC Wattgate EVO 350 Rh,
2) Inception X.5 na bazie shuko Wattgate EVO 390 Au oraz IEC Wattgate EVO 350 350 Au oraz
3) Picasso na bazie schuko Furutech Fi-38(G) oraz IEC Furutech Fi-28(R).

Warto podkreślić, iż przewód Picasso to zupełnie nowa konstrukcja pana Zygmunta, stanowi niejako rozwinięcie wcześniejszej Inception X.5. Zewnętrznie przewód Picasso nieco różni się od Inception X.5 albowiem pięć żył zaplecionych jest nieregularnie (nietypowo) względem wersji Ineption X.5, gdzie tych pięć żył zaplecionych jest w regularny warkocz.

Powyższe przewody mam u siebie już dobrych kilka tygodni, słucham i porównuję je na różnych urządzeniach hi-fi. Mogę już wstępnie napisać, że mają wielce dobroczynny wpływ na brzmienie systemu audio wprowadzając dodatkową holografię, uzupełniając tzw. wypełnienie, czy lepszą selektywność. Nie dziwi mnie to w ogóle, że te kable tak, a nie inaczej, wpływają na dźwięk, ponieważ niedawno z przyjemnością recenzowałem inne kable Ziggy, a mianowicie Cheetah i PeaceMaker (czytaj test TUTAJ). Zaś kabel Hiend-Audio Ziggy Cheetah po recenzji pozostał u mnie na stałe - stanowi solidną podporę mojego głównego zestawu hi-fi.

Zapraszam do lektury recenzji za kilkanaście dni, czyli już w kwietniu.


Karton z przesyłką


Inception X.5 na bazie schuko Furutech Fi-38(G) oraz IEC Wattgate EVO 350 Rh


Inception X.5 na bazie shuko Wattgate EVO 390 Au oraz IEC Wattgate EVO 350 350 Au


Picasso na bazie schuko Furutech Fi-38(G) oraz IEC Furutech Fi-28(R)

piątek, 30 marca 2018

Przedwzmacniacz gramofonowy Taga Harmony TTP-300

TTP-300 (zdjęcie ze strony Taga Harmony)


Wstęp
Wielu melomanów obecnie rozpoczyna przygodę z gramofonem (niektórzy po kolejny raz w życiu) i z płytami analogowymi. Wybór gramofonów ostatnimi czasy zrobił się przeolbrzymi. Niestety, w ślad za nimi równolegle nie podąża inna oferta elementów analogowego toru a mianowicie przedwzmacniaczy gramofonowych. Nie żeby ich nie było, bo są, ale w znacznie mniejszym wyborze niż gramofony. A takich tańszych to prawie w ogóle nie ma. Na szczęście w tę lukę idealnie wstrzela się polska firma Taga Harmony, która właśnie zaproponowała swój najnowszy produkt - przedwzmacniacz gramofonowy Taga Harmony TTP-300 (zobacz TUTAJ), który kosztuje 444 PLN. Czyli w sam raz dla melomanów, który nie planują wydawać zbyt dużo pieniędzy na phono-stage. Co istotne, TTP-300 adresowany jest zarówno dla wkładek z ruchomym magnesem (MM), jak i z ruchomą cewką (MC).

Z powyższego wstępu nasuwa się twierdzenie, iż tytułowy phono-stage był wręcz oczekiwany przez dużą rzeszę melomanów albowiem nie jest łatwo nabyć dobry tego typu stosunkowo tani sprzęt, który by jednocześnie pochodził od renomowanej firmy, a nie był jakimś "no-name" z Dalekiego Wschodu. Tymczasem TTP-300 proponowany i sygnowany jest logo znanej polskiej marki Taga Harmony z Warszawy. Zaś Taga Harmony już na trwale zakorzeniła się w wielu audiofilskich domach, proponując wysokiej jakości urządzenia hi-fi o pierwszorzędnym dźwięku a jednocześnie nie kosztujące majątku. Nigdy jednak, do tej pory, nie proponowała osobnego przedwzmacniacza gramofonowego, dlatego oferta TTP-300 wydaje się być strzałem w dziesiątkę, tym bardziej że jest to stopień gramofonowy zarówno dla wkładek MM, jak i MC, co daje nadzieję, iż nie jest to urządzenie przeznaczone jedynie dla budżetowych gramofonów, ale i tych z przedziału średniego, w których to najczęściej montuje się wkładki z ruchomym magnesem. Nie wypada mi więc nic innego jak to empirycznie sprawdzić...

O samej marce Taga Harmony na łamach Stereo i Kolorowo pisałem już wielokrotnie (zapraszam do wyszukiwarki na stronie), dlatego tym razem nie będę ponownie szerzej jej przybliżać Czytelnikowi. Jest polska, założona ponad 20 lat temu przez pana Przemysława Kokocińskiego (wspólnie z niemieckim partnerem). Obecnie w swej ofercie Taga Harmony ma chyba ze sto rozmaitych urządzeń hi-fi: wzmacniacze, kolumny, systemy hi-fi, kable i przewody, podstawki, etc. Całość portfolio można prześledzić TUTAJ.

Wrażenia ogólne i budowa
TTP-300 zapakowany jest w stosunkowo duże pudełko ze zwykłego kartonu ze sporymi zewnętrznymi nadrukami "Taga Harmony". Wewnątrz, w piankowych wytłoczynach, spoczywa phono-stage, dodatkowo owinięty w foliowy, przezroczysty woreczek. Tamże, czyli wewnątrz, znajduje się zasilacz impulsowy 12 Volt, instrukcja obsługi oraz gwarancja.

Phono-stage to niewielkie pudełeczko (5,4 x 11,3 x 11,3 cm) z czarną stalowo-aluminiową obudową. Ma identyczne kształty jak bliźniaczy DAC Taga Harmony DA-300 v.3 (zobacz TUTAJ) i wzmacniacz słuchawkowy Taga Harmony THDA-200T (zobacz TUTAJ). Ich design można określić jako oszczędny lub ascetyczny, ale estetyczny. Górna pokrywa TTP-300 przykręcona jest czterema zwykłymi wkrętami, co umożliwia łatwy dostęp do wnętrza. Na tejże pokrywie białymi literami wymalowano logo "Taga Harmony", nazwę urządzenia oraz wielki napis "High Fidelity Audio". Na froncie znajdują się dwie zielone diody LED opisane jako MM i MC, a zaraz obok aluminiowy guzik wyboru pracy przedwzmacniacza dla danego rodzaju wkładek (ruchomy magnes/ruchoma cewka). Oczywiście, wybrany tryb sygnalizowany jest zielonym rozbłyskiem odpowiedniej diody.

Z tyłu umieszczono dwie pary złoconych gniazd RCA (wejściowe i wyjściowe), stosowny zacisk uziemienia, włącznik zasilania oraz gniazdo sieciowe 12 V/1 A dla zasilacza impulsowego (który jest w komplecie). Z tyłu znajduje się również napis "Designed and Engineered in the European Union" wraz z dopiskiem "Made in China". Korpus przedwzmacniacza spoczywa na czterech stopkach z piankowej gumy.

Główne cechy przedwzmacniacza
• Układy scalone o bardzo niskich szumach własnych
• Ekstremalnie niska impedancja wyjściowa
• Przedni przycisk do wyboru wkładki MM/MC
• Dokładna korekcja krzywej RIAA
• Bardzo sztywna i luksusowa obudowa ze stali i aluminium zapewnia doskonałe ekranowanie przedwzmacniacza gramofonowego
• Pozłacane terminale RCA

Typ / Konstrukcja Wzmacniacz gramofonowy
Impedancja wejściowa MM: 47 kOhm/120 pF
MC: 100 Ohm/120 pF
Wzmocnienie MM: 40 dB
MC: 60 dB
THD MM: 0,01 %
MC: 0,05 %
Czułość wejścia Phono MM: 300 mV @ 3 mV/1kHz
MC: 300 mV @ 0.3 mV/1 kHz
Poziom szumu MM: 86 dB (94 dB - A ważone)
MC: 68 dB (75 dB - A ważone)
Korekcja RIAA 20 Hz - 20 000 Hz / max. 0,5 dB
Złącza wejściowe analogowe 1 x RCA Phono (MM/MC)
Złącza wyjściowe analogowe 1 x RCA Pre-Out
Pasmo przenoszenia 20 Hz - 35 000 Hz (0,5 dB)
Zużycie energii DC 12 V, 2 W
Wymiary (W x S x G) 5,4 x 11,3 x 11,3 cm
Masa 0,7 kg / szt.
Opakowanie

Instrukcja obsługi

Zawartość wnętrza



Całkiem przyjemy design

Na froncie: wybór opcji dla wkładek typu MM lub MC


Tylny panel - 2 x RCA, uziemienie, włącznik sieciowy i gniazdo 12 V



Doskonała architektura wewnętrzna


Białe kolumny to Quadral Platinium+ Nine

Betonowe monitory Industrial Acoustic Concrete 01


Krwisto-czerwone głośniki Quadral Aurum Rodan 9

Wrażenia dźwiękowe
Przedwzmacniacz TTP-300 testowałem z moim gramofonem Nottingham Analogue Horizon wraz z wkładką MM Ortofon 2M Black. Przedwzmacniacze porównawcze to Musical Fidelity MX-VYNL, Musical Fidelity Nu-Vista VINYL, Audion Premier 2 Box Line Phono oraz 1ARC Arrow SE. Używałem także przedwzmacniacze gramofonowe zamontowane w Taga Harmony HTA-800 oraz w Synthesis Roma 37DC. Pełna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Z powyższego sprzętowego disclosure jasno wynika, iż porównywałem tytułowy przedwzmacniacz głownie z takimi z pułapu co najmniej średniego (Musical Fidelity MX-VYNL i 1ARC Arrow SE - odpowiednio 4 000 PLN i 3 700 PLN), a często nawet z około high-endowego (Musical Fidelity Nu-Vista VINYL i Audion Premier 2 Box Line Phono za około 17 000 - 18 000 PLN). Tak więc, Taga Harmony (wyceniany na jedyne 444 PLN) nie miał podczas testów zbytnio ułatwionego zadania, a wręcz odwrotnie. Ale do rzeczy.

Na początek, z całkowitą odpowiedzialnością, napiszę iż generalnie TTP-300 zbytnio nie odstaje dźwiękowo od porównawczych, droższych przedwzmacniaczy. Gra wyjątkowo równo i stabilnie, jak i z kapitalnym rozmachem. Ze świetną energią i z naprawdę dobrym różnicowaniem nagrań. Ma indywidualną umiejętność podkreślania rytmu oraz właściwego tempa, zdolność plastycznego ukazywania nagrań, wydobywania zeń dużej ilości informacji, jak i dookreślania muzycznej treści i substancji. Nagrania brzmią żywo i kolorowo, mają obszerne wypełnienie, mają też swoistą otoczkę; z kolei instrumenty dysponują sporą masą i są jednoznacznie rozmieszczone w przestrzeni. Sama natomiast przestrzeń może nie jest hektarowa, ale wyraźnie rozłożona na boki i zaopatrzona jest w dalszą głębię. Scena jest precyzyjna i symetryczna, ze zdrową proporcją pomiędzy kubaturą, horyzontem a szerokością. Mówiąc szczerze, styl gry jaki reprezentuje przedwzmacniacz, jest doskonały - nie czuć żadnych ubytków, niedociągnięć lub przeinaczeń tonalnych - wszytko brzmi co najmniej poprawnie, a w zasadzie subiektywnie doskonale. I to jest największy atut TTP-300.

Co istotne, cały przekaz okazał się być wielopłaszczyznowy, nasycony i muskularny, o wybornym wypełnieniu substancją muzyczną. Lekki i soczysty. Natomiast największym zaskoczeniem dla mnie było to, że TTP-300 bez problemu wydobywa na wierzch to, co można by nazwać kulturą dźwięku czarnej płyty. Dysponuje dźwiękiem stricte analogowym, pastelowym i gładkim. Lekko zaokrąglonym, nie nachalnym i nie sybilizującym - fizjologicznym dla uszu, łagodnym dla nie najlepszych realizacji dźwiękowych, nie wyostrzającym ewentualnych mankamentów płyt. Owszem, taki zabieg daje pięknie potoczysty i organiczny przekaz, ale z z drugiej strony troszkę też temperuje niskie tony, jak i ciut ogranicza średnicę. Nie są to duże ograniczenia, lepiej nazwać je przybliżeniami dźwiękowymi. Dodatkowym tegoż atutem jest fakt, że płyty odtwarzane via Taga Harmony nie mają tendencji (lub mają jedynie minimalną) do tzw. trzeszczenia i pyknięć. Natomiast sam w sobie phono-stage jest cichy - nie generuje ani przydźwięku, ani jakiegoś buczenia. To bardzo ważna rzecz.

No dobrze, ale Czytelnik, przeczytawszy powyższe peany, zaraz pomyśli, że recenzent upadł na głowę i bezrefleksyjnie zrównuje sprzęt za 444 PLN z tym za 4 000 PLN lub, nie daj Boże - z tym za 18 000 PLN. Nic z tych rzeczy. Jasno należy napisać, że TTP-300 ma swoje mniej lub bardziej poważne ograniczenia, ale nie są one krytyczne dla swobodnego, naturalnego i co najistotniejsze - przyjemnego słuchania muzyki z czarnych krążków. Płyty brzmią atrakcyjnie, pełnie i żyźnie. Wręcz doskonale. Jednak w porównaniu do droższych przedwzmacniaczy staje się jasne, że TPP-300 nie brzmi aż tak energetycznie i precyzyjnie jak one. Taga gubi niektóre subtelności i niuanse, nie rozkleja optymalnie wszystkich zbitek tonalnych, nie wydobywa na powierzchnię mikro-planktonu nagrań, nie zagląda wnikliwie w dalszą scenę, nie ma tej najgęstszej średnicy i najniższych basów. Ponadto nieco rozrzedza barwy instrumentów i głosów ludzkich, nie ukazuje też ich szczegółowej tekstury i zaawansowanej dźwięczności. Taga Harmony jest niejako rysunkiem dźwięku, a nie jego wierną, w stu procentach oddaną, fotografią. Jednakże rysunek ten kreślony jest wyjątkowo rzetelną i plastyczną kreską, nacechowaną pozytywnymi emocjami i sporą wyobraźnią muzyczną - zaś taka konstrukcja brzmieniowa musi się podobać. I, do stu diabłów - podoba się!

Konkluzja
Taga Harmony TTP-300 to świetnie zbudowany przedwzmacniacz gramofonowy dla wkładek typu MM i MC. I doskonale grający! Osiąga wysokie poziomy plastyczności dźwięku, buduje wiarygodną scenę, skutecznie eskaluje napięcie i emocje, dostarcza żar, muzykalność i substancję, przyjaźnie oddaje dźwięk instrumentów - i co najważniejsze nie ma żadnych odczuwalnych niedostatków brzmieniowych pomimo dość budżetowej ceny! Można napisać, że jego cena 444 PLN jest myląca, bo bezproblemowo można go zestawiać nawet ze znacznie droższymi gramofonami. Polecam!

Cena w Polsce - 444 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Cayin CS-120A (test TU), Taga Harmony HTA-800, Synthesis Roma 37DC, Haiku-Audio Bright MK4 (test TU), Monrio MC207 MKII i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Quadral Platinium+ Nine (test TU), Industrial Acoustic Concrete 01, Quadral Aurum Rodan 9, Martin Logan 35XT (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacz sieciowy: Auralic Aries Mini (test TU).
DACi: Pioneer U-05 (test TU), Audio-gd NFB-7.77 (test TUoraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładka gramofonowa: Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU), Audion Premier 2 Box Line Phono (test TU), Musical Fidelity Nu-Vista Vinyl i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900, Sansui TU-70 (test TU) i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Fostex T60RP (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU), Audictus Achiever (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy dla głośników QAR Dynamit (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.
Przewody audio rozmaite, ale głównie Black Rhodium, a potem Perkune Audiophile Cables. Głośnikowe to przede wszystkim Kimber Kabe BiFocal X.


czwartek, 29 marca 2018

Kolumny Quadral Aurum Rodan 9 - zapowiedź testu

Quadral Aurum Rodan 9 w białym wykończeniu (zdjęcie z firmowej strony)

Nie planowałem wcześniej niniejszej zapowiedzi. Stało się to tak, że po prostu w ten poniedziałek przedstawiciel dystrybutora EIC Sp. z o.o. zatelefonował do mnie i poinformował, że "ma dla mnie coś specjalnego". Wkrótce pojawił się u mnie w domu z nowymi kolumnami Quadral Aurum Rodan 9 (zobacz TUTAJ), które okazały się być polakierowane na czerwony kolor. I to nie jakiś czerwony pastelowy, a wściekle krwisty niczym najnowsze auto marki Ferrari. Co za piękna rzecz! Stolarka Aurum Rodan 9 to prawdziwy majstersztyk sztuki użytkowej. Zresztą niedawno opisywałem równie wspaniale wykonane Quadral Platinium+ Nine (czytaj test TUTAJ) w biało-matowym wykończeniu skrzynek. Wówczas zachwyciło mnie nie tylko perfekcyjne wykonanie Quadrali, ale również ich doskonale skonstruowany dźwięk będący pochodną bardzo zaawansowanej budowy i wysokiej jakości zastosowanych elementów.

Quadral Aurum Rodan 9 to przedstawiciele najwyższej firmowej serii "Aurum", przy czym jest ona bardzo rozległa i zawiera takie referencyjne kolumny jak topowe Titan, wyższe Vulkan i Montan, średnie Rodan, aż do średnio-niższych Wotan. A są tu jeszcze głośniki podstawkowe i subwoofery... Wszystko zaś dostępne w rozmaitych wykończeniach drewnianych fornirów lub w przebogatej palecie RAL!

Rozpocząłem już odsłuchy. Najpierw podłączyłem tytułowe kolumny do wzmacniacza hybrydowego Synthesis Roma 37DC, a potem do nowego tranzystorowego Monrio MC207 MKII. Na pewno przyłączę je też do hybrydy Haiku-Audio Bright MK4. Przewody głośnikowe to Kimber Kable BiFocal X (zobacz TUTAJ). Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.

* * *

Kilka słów od producenta na temat przetworników Rodan 9:

Wstęgowy głośnik wysokotonowy: quSENSE
W porównaniu z konwencjonalnym głośnikiem wstęgowym, quSENCE firmy Quadral wykorzystuje krótszą, ale znacznie szerszą wstęgę co powoduje, że powierzchnia pracującej membrany jest większa i ma większą sprężystość. Rezultat jest imponujący: bardzo niskie zniekształcenia, zachowane bardzo dobre promieniowanie pionowe, które jest jak najbardziej pożądane, ale trudne do osiągnięcia w przypadku głośników wstęgowych. Dodatkowo uzyskujemy dźwięk bezkonkurencyjnie szczegółowy i pełen mikroelementów o ogromnej wyrazistości. Front głośnika Quadral quSENCE (aluminium 5 mm) został tak skonstruowany, by był on jak najbliżej głośników średniotonowych, czego rezultatem jest uzyskanie wyraźnego centrum akustycznego i zapewnienie niezapomnianych wrażeń ze słuchania. Grubość wstęgi to zaledwie 8 - 10 µm.

Niskotonowe i średniotonowe: ALTIMA – stop aluminium, tytanu i magnezu.

Quadral przeprojektował wszystkie głośniki niskotonowe i średniotonowe wykorzystujące opatentowane membrany ALTIMA. W najnowszych produktach zmieniono, po symulacjach komputerowych kształt membran. Są one jednorodne i nie mają już doklejanych zaślepek przeciwpyłowych. Poprawiono znacznie tłumienie rezonansów pojawiających się wewnątrz membran i poszerzono zakres pracy głośników niskotonowych jako sztywnych tłoków. Udało się zminimalizować zniekształcenia przy zachowaniu charakterystycznych cech jak: ekstremalna dynamika, prędkość i szczegółowość.

Kosz nowych przetworników wykonany jest z odlewu aluminiowego i zaprojektowany tak, by zminimalizować wszelkie zakłócenia wywoływane przepływającym powietrzem. Za dobrą efektywność całości odpowiedzialne są: silne zawieszenia membrany, długa cewka i potężny układ magnetyczny.

I parę słów o samych Aurum Rodan 9. Mają niewiele więcej niż metr wysokości - ale to może być mylące.... Mimo, że w porównaniu do innych przedstawicieli serii, ich wymiary są zdecydowanie bardziej kompaktowe, to wykorzystując wszelkie nowe rozwiązania charakterystyczne dla serii Aurum 9 (quSENSE; komora ciśnieniowa), potrafią wytworzyć realistyczny wręcz potężny, jeśli jest taka potrzeba, dźwięk wypełniający każdy skrawek pokoju. Potrafią zaskoczyć głębokością i mocą odtwarzania najniższych częstotliwości. Skomplikowana i rozbudowana zwrotnica bierna umożliwia trójstopniową regulację barwy tonu przy wysokich częstotliwościach.


Dane techniczne
Moc maksymalna: 300 W
Głośniki: 2 x 155 mm, 1 x 155 mm, 1 x wstęga
Pasmo przenoszenia: 28 - 65 000 Hz
Skuteczność: 86 dB
Impedancja: 4 Ω
Masa netto: 31,50 kg








środa, 28 marca 2018

Wzmacniacz hybrydowy Haiku-Audio Bright MK4

Zdjęcie ze strony Haiku-Audio

Bright MH4 w czarnej wersji kolorystycznej (zdjęcie podkradzione ze strony sopockiego salonu audio Premium Sound)



Wstęp
Trochę mniej niż dwa lata temu opisywałem TUTAJ wzmacniacz zintegrowany Haiku-Audio Bright MK3. Jego twórca i konstruktor, pan Wiktor Krzak z Krakowa, już wówczas na ukończeniu miał kolejną wersję oznaczoną jako MK4 (zobacz TUTAJ). Umówiliśmy się więc na rychłe przekazanie nowego wzmacniacza na testy. Jak widać, czas ten wydłużył się dość znacznie. Stało się to poniekąd za sprawą "klęski sukcesu" firmowych konstrukcji Haiku-Audio. Ich wysoka jakość wykonania połączona z kapitalnym brzmieniem wraz z rozsądną ceną sprawiły, że popyt stał się wyższy niż podaż, albowiem skromne zasoby osobowe manufaktury Haiku-Audio nie pozwalają na wysokonakładowe serie. 

Na ubiegłorocznym listopadowym Audio Video Show w Warszawie pozwoliłem sobie przypomnieć się panu Wiktorowi o obietnicy przesyłki nowego Bright MK4, zaś ten zapewnił mnie, że zaraz po imprezie wyśle mi jeden egzemplarz na testy. Ale gdzie tam. Po Audio Video Show zamówienia jeszcze bardziej wzrosły, dystrybutorzy rychło "rozdrapali" wszelkie dostępne wzmacniacze. A pan Krzak wraz z zespołem przystąpił do mozolnego wytwarzania nowych ich serii. Upłynęły więc kolejne trzy miesiące zanim jeden Bright MK4 mógł wreszcie do mnie przyjechać. A dojechał na sam koniec lutego. Taka to historia.

Haiku-Audio
Krakowska manufaktura Haiku-Audio jest pewnego rodzaju fenomenem na polskim rynku audio. Jest mikroskopijna, prowadzona przez konstruktora (i równolegle aktywnego muzyka klasycznego) pana Wiktora Krzaka wraz z siostrą - Martą Spytek, która nota bene własnoręcznie składa i lutuje znaczącą część produkowanych tu urządzeń. Ale pomimo owej mikroskopijności i bardzo ograniczonego składu osobowego zakład wytwarza bardzo obszerne spektrum rozmaitych urządzeń audio hi-fi. W katalogu znajduje się kilkadziesiąt pozycji - gdzieś około 30. Zresztą proszę samemu zobaczyć TUTAJ. Wzmacniacze lampowe, hybrydowe, tranzystorowe, przedwzmacniacze (w tym gramofonowe), jak i kilka różnych przewodów audio. Nieprawdopodobna rzecz!

Haiku-Audio podąża własną drogą audio-stereo, przeciera indywidualny szlak - i wydaje się, że czyni to doskonale. Rządzi się też swoją własną teorią hifi, z którą można zapoznać się TUTAJ.

Wrażenie ogólne i budowa
Co konkretnie poprawiono w wersji MK4 względem poprzedniej MK3? Przede wszystkim zwiększono moc do 2 x 50 Wat, powiększono transformator toroidalny do 300 Wat, znacząco zmieniono design płyty czołowej, zastosowano lampy JJ ECC832 na złoconych podstawkach, wstawiono selektor wejść z hermetycznymi przekaźnikowymi na złoconej płytce, zainstalowano procesorowe sterowanie wraz z pilotem, zamontowano odseparowane zasilacze lamp lewy/prawy, ulepszono i poprawiono komponenty w najważniejszych miejscach układów, przyszykowano aluminiową obudowę i na koniec dodano nowe płytki drukowane - grubsze i z lepszym rysunkiem ścieżek. To wszystko sprawiło, że nowy Bright MK4 nie jest li jedynie polepszoną wersją starej, a w zasadzie zupełnie nową konstrukcją. Mógłby nosić nawet już inną nazwę.

Wzmacniacz dostarczany jest w zwykłym pudle z kartonu ze skromnymi tylko małymi nadrukami "Haiku-Audio" i opisem modelu przy użyciu czarnego flamastra. Sprzęt wewnątrz unieruchomiony jest za pomocą styropianowych wytłoczyn osadzonych w czterech rogach pudła.  Dodatkowo, od spodu i góry całość przykryta jest arkuszami styropianu. Sam wzmacniacz owinięty jest ciętą z metra tzw. "folią bąbelkową". Pilot zdalnego sterowania znajduje się w osobnym mini-opakowaniu z przezroczystego plastiku. Jest jeszcze przewód sieciowy, krótka instrukcja obsługi i gwarancja - to wszystko. Czyli skromnie, ale poprawnie.

Tak jak sama obudowa jest identyczna jak w poprzedniej wersji (gruba aluminiowa blacha malowana na czarno, po obu bokach solidne radiatory), tak panel frontowy przeszedł nieomal całkowitą metamorfozę. I test to transformacja idąca w wielce korzystny kierunek i styl. Nadal jest to gruba aluminiowa płyta z wkomponowaną weń po środku akrylową płytką. Jednakże dodano tu bardzo estetyczne przyciski sterujące źródłami (zamiast ascetycznej gałki) oraz przeniesiono dość siermiężny przycisk zasilania na tył wzmacniacza. 

Obecnie główny włącznik zasilania ukryty jest z tyłu, a na froncie zamontowano jedynie guzik wybudzający urządzenie ze stanu "stand-by". Natomiast czarna duża aluminiowa gałka głośności pozostała taka sama - nie jest zbyt urodziwa, ale na życzenie producent może zamontować inną (może też być o takich samych kształtach, lecz czerwona).

Podsumowując zawartość frontowego panelu sterującego. Od lewej są to cztery przyciski (guziki) wyboru źródeł - od spodu podświetlane na zielono (zupełnie jak w sprzętach kultowej marki Naim), potem jest osobny guzik (z pomarańczowym podświetlaniem) wyciszający sygnał o 20 dB, następnie "oko podczerwieni", zaraz obok gałka głośności, zaś po skrajnej prawej stronie znajduje się kolejny guzik - tym razem zasilania (też podświetlany na zielono). Całość prezentuje się bardzo estetycznie i logicznie. Jest to pewnego rodzaju minimalizm designerski, ale zdecydowanie w dobrym stylu. Brawo!

Z tyłu zbytniego tłoku nie ma. Centralne jego miejsce zabierają dwie pary terminali głośnikowych. Są bardzo solidne - metalowe, złocone. Po ich lewej stronie zamontowano cztery pary gniazd wejściowych RCA, również bardzo rzetelnych, zamontowanych na dodatkowych teflonowych (?) krążkach izolujących. Po prawej stronie znajduje się gniazdo sieciowe IEC z zintegrowanym zeń centralnym włącznikiem sieciowym.

Pilot zdalnego sterowania to produkt OEM, dostosowany i dostrojony na potrzeby Bright MK4. To, można napisać, czarna plastikowa pałeczka z zamontowanymi na jej górze sześcioma przyciskami. Cztery, duże sterują głośnością oraz wyborem poszczególnych źródeł, a kolejne dwa mniejsze - włączeniem zasilania (i jego wyłączaniem) oraz trybem wyciszenia "mute".

Dane techniczne
- wzmacniacz zintegrowany stereo, hybrydowy
- dwie lampy JJ ECC832 na złoconych podstawkach
- moc 2 x 50 Wat/8 Ohm, 2 x 90 Wat/4 Ohm
- 4 pary wejść RCA
- aluminiowa obudowa
- masa 10 kg

Surowy karton z Bright MK4

Pilot zdalnego sterowania jest. I tyle.


Solidny sposób pakowania wzmacniacza


Odnowiony design Haiku-Audio to krok w dobrą stronę


Bardzo solidne radiatory w kształcie żeber



Po prawej - aluminiowa gałka wzmocnienia syganłu

Przyciski sterujące podświetlane na zielono lub pomarańczowo prezentują się doskonale


Klasyczne rozmieszczenie gniazd - przewód sieciowy to polski Hiend-Audio Ziggy



Przejrzyste wnętrze - tak powinien wyglądać każdy wzmacniacz!

Białe kolumny to Quadral Platinium+ Nine

Monitory to betonowe Industrial Acoustic Concrete 01

Bright MK4 stoi na samym wierzchu kilku wzmacniaczy testowych



Wrażenia dźwiękowe
Na początek do wzmacniacza podłączyłem kolumny podłogowe Quadral Platinium+ Nine przewodami Black Rhodium Quickstep, potem były to głośniki Quadral Aurum Rodan 9 oraz Living Voice Auditorium R3. Sygnał doprowadzałem przede wszystkim ze streamera Auralic Aries Mini via DAC Audio-gd NFB-7.77. Pełna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Nie chcę już od razu, na początku tekstu, popadać w przesadną euforię, ale w tym przypadku określenie "bajka" na uzyskany dźwięk z Bright MK4 nie będzie zbytnim nadużyciem. To poniekąd pewnego rodzaju miękkość dźwięku (ale nie zmiękczenie!) połączona z głęboką mocą i żyznością brzmienia. Bezpretensjonalna lekkość i rozległa przestrzeń zespolona z ogólną energią i bujnymi basami. Takie współistnienie wydaje się być niemożliwa do uzyskania w klasycznym sprzęcie hi-fi, ale właśnie takimi cechami charakteryzuje się dobra hybryda lampowo-tranzystorowa. Zaś pan Wiktor Krzak wydobył ze swojej konstrukcji maksimum zalet: lekkie "ciepełko" lamp ECC832 nadające organicznego sznytu, lecz równolegle nie odbierające przejrzystości i rozdzielczości brzmienia, duży stopień płynności i soczystości zaprawione dużą miąższością i substancjalnością przekazu, a także kapitalna harmonia i proporcja całego pasma muzycznego przejawiająca się doskonałą równością i wiernością dźwięku od najwyższych sopranów, poprzez średnicę, aż do samego dołu.

Do powyższego dochodzi także perfekcyjna definicja basu (i to w cenie sprzętu poniżej 7 000 PLN!) oraz pierwszorzędna kalibracja średnicy objawiające się dobrym rytmem oraz motoryką połączone z gęstością i namacalnością brzmienia. Instrumenty mają wysoki poziom dźwięczności, są odczuwalne dość blisko i jednoznacznie, mają odpowiednią śpiewność. Są rysowane raczej grubo, co nie oznacza, że nie mają widocznej tekstury (bo mają), a że są dociążane tonalnie. Całościowe brzmienie charakteryzuje się nie tylko sporą fizycznością i nasyceniem, ale również dużą emocjonalnością i sensualnością, kierujące się w stronę nieco ocieplonego (lecz nie słodkiego). 

Dźwięk oprócz tego, że jest panoramiczny i masywny, to równolegle wyczuwalnie gęsty, zwinny i zwarty, jednocześnie nie kleisty – a lekki i napowietrzony. Krawędzie tonów są ciut zaokrąglone, zaś pojedyncze nuty nie giną natychmiast po narodzinach, bo wybrzmiewają parę dobrych kilka chwil zanim zgasną, zanikną. Tony te mają zauważalną strukturę, dobre wypełnienie i sowity ciężar. Słychać je w powietrzu, czuć je na ciele, widać w tle. Daje to wielce kompletny obraz muzyczny. Rasowy i pełny.

Czytelnik dobrnąwszy do tego fragmentu opisu brzmienia Haiku-Audio Bright MK4 na pewno zorientował się, że piec ten bardzo przypadł do gustu piszącemu niniejsze słowa. Wzmacniacz dysponuje obfitym i energetycznym brzmieniem kierującym się w stronę organicznego ciepła, silnego nasycenia tonalnego i koncentracji na średnicy wraz z basami. Trzeba jednak napisać uczciwie - nie jest to brzmienie ani naturalne, ani tym bardziej neutralne. Dźwięk jest lekko zaprawiony ciepłem, dopełniony i użyźniony tonalnie, przyprawiony dodatkowymi emocjami i afektywnością. Czy to źle, czy to dobrze? 

Na pewno zwolennicy dźwięku w pełni neutralnego i klinicznego, by nie napisać - laboratoryjnego, nie będą pocieszeni. Im można polecić takie wzmacniacze jak Pioneer, Sony, czy Accuphase. Z kolei miłośnicy słodyczy i żaru lamp elektronowych w tytułowej hybrydzie mało znajdą takowych cech. Bright MK4 przeznaczony jest dla osób, które po prostu pragną komfortowo i bezwarunkowo móc słuchać swoich ulubionych płyt. A te, dzięki Haiku-Audio, zawsze zabrzmią atrakcyjnie, kształtnie, wiarygodnie i kompletnie. Muzykalnie do sześcianu.

Z racji niezbyt wysokiej (nominalnie) mocy wzmacniacza 2 x 50 Wat/8 Ohm, 2 x 90 Wat/4 Ohm, rekomendowałbym do Bright MK4 przyłączać kolumny o wyższej efektywności (90 dB lub więcej). W takim przypadku można uzyskać najlepsze efekty brzmieniowe - Haiku-Audio zagra po prostu całym swym potencjałem, ujawni najwięcej zalet. Nie znaczy to, że Bright MK4 nie można podłączać kolumn o skuteczności < 90 dB, a iż efektywność dźwiękowa w takim przypadku będzie mniejsza, a dynamika powyżej pewnego poziomu wzmocnienia - ograniczona. 

W moim przypadku, spośród kilku modeli testowych, najlepiej zgrały się z testowym wzmacniaczem Living Voice Auditorium R3 o efektywności 94 dB. Synergiczny, pełny, wręcz holograficzny dźwięk o pięknym wysyceniu oraz zjawiskowej barwie. (Drugie, które okazały się doskonałe do Haiku-Audio, to monitory Martin Logan 35XT o efektywności 92 dB - ale dopiero co do mnie przyjechały, dlatego więcej o tym zestawieniu wkrótce).
 
Konkluzja
Haiku-Audio Bright MK4 to wzmacniacz hybrydowy na dwóch ECC832 charakteryzujący się doskonałą, bo oczarowującą barwą, świetnie zróżnicowanym, wręcz wycyzelowanym, dźwiękiem w pełnym paśmie, znakomitą przestrzenią i znakomitą energią grania. To bezpretensjonalny wzmacniacz o pięknym brzmieniu, aspirujący wprost do klasy wyższej. Aby ukazał wszystkie swoje zalety potrzebuje dość efektywnych kolumn. W ogólnym rozrachunku - bezwarunkowa rekomendacja! 

Cena w Polsce - 6 900 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Cayin CS-120A (test TU), Synthesis Roma 37DC, Monrio MC207 MKII i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Quadral Platinium+ Nine (test TU), Industrial Acoustic Concrete 01, Quadral Aurum Rodan 9, Martin Logan 35XT (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacz sieciowy: Auralic Aries Mini (test TU).
DACi: Pioneer U-05 (test TU), Audio-gd NFB-7.77, iFi nano iOne (test TU) oraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładka gramofonowa: Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU), Taga Harmony TTP-300, Musical Fidelity Nu-Vista Vinyl i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900, Sansui TU-70 (test TU) i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Fostex T60RP (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU), Audictus Achiever (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Pioneer U-05 (test TU) i S.M.S.L. M7 (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy dla głośników QAR Dynamit (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.
Przewody audio rozmaite, ale głównie Black Rhodium, a potem Perkune Audiophile Cables.