piątek, 14 stycznia 2022

Canor AI 1.20, wzmacniacz zintegrowany

Zdjęcie ze strony Canor



Wstęp
Jakieś dwa miesiące temu na Stereo i Kolorowo opisywałem "zestaw ze Słowacji": Canor AI 2.10 oraz Canor CD 2.10 (czytaj TUTAJ), czyli wzmacniacz hybrydowy oraz odtwarzacz CD i DAC. Urządzenia te bardzo mnie zafascynowały, więc w podsumowaniu recenzji dałem upust mej szczerej ekscytacji: "Pod względem brzmienia Canor AI 2.10 oraz Canor CD 2.10 reprezentują wysoką ligę high-fidelity - zaawansowany i dojrzały dźwięk godny najlepszych światowych marek audio. Jestem całkowicie porażony i zafascynowany słowackim Canorem. Tak bardzo, że nawet nie wiem co napisać w niniejszej konkluzji. Oba urządzenia to majstersztyki artyzmu hi-fi, które z pełnym przekonaniem mogę polecić każdemu melomanowi, albowiem wspólnie zapewniają w 100% wierną i autentyczną muzykę. Rekomendacja roku!".

Niedawno nadarzyła się okazja na wypożyczenie wzmacniacza Canora z jeszcze wyższej półki niż Canor AI 2.10. Tym razem to Canor AI 1.20 (zobacz TUTAJ i TUTAJ), czyli zintegrowany wzmacniacz stereo w czystej klasie A o mocy do 50 Wat na kanał z tłumikiem przekaźnikowym oraz dwoma niezależnymi blokami dla każdego kanału. Jak podaje producent: "264 000 µF pojemności filtrującej gwarantuje doskonałą jakość reprodukowanego dźwięku, całkowicie filtrującego wszelkie zakłócenia w sieci. Tłumienie zakłóceń i możliwie małe pole przecieku zapewniają uzwojone transformatory toroidalne. Opcja sterowania synchronicznego pozwala na użycie dwóch wzmacniaczy w trybie monoblokowym bez potrzeby używania dodatkowego przedwzmacniacza, a jest to tryb Master / Slave o mocy wyjściowej 100 W na kanał".

Wrażenia ogólne i budowa
Wzmacniacz AI 1.10 to prawdziwy gigant o dużej masie, więc zapakowany został w olbrzymie pudło sporych gabarytów - przypominające rozmiarami te dla dawnych telewizorów kineskopowych. Karton z Canorem odbierałem z salonu Premium Sound w Sopocie i - szczerze mówiąc - ledwo zmieścił mi się w bagażniku auta, a jeżdżę dość sporym SUV-em. Wymiary AI 1.10 to 435 x 170 x 485 mm przy jednoczesnej znacznej masie 28 kg. Ale to nie dziwota, bo ów wzmacniacz jest przedstawicielem tzw. czystej tranzystorowej klasy A amplifikacji, zaś takie konstrukcje najczęściej ważą bardzo dużo. Albo jeszcze więcej...

AI I.10 w kartonie został bardzo dokładnie opatulony kilkoma piankowymi formami, dodatkowo owinięty w miękki materiał z fizeliny. W zestawie znajduje się pilot zdalnego sterowania (cały z metalu), komplet baterii, białe bawełniane rękawiczki (są niezbędne podczas wypakowywania, bo bardzo wydłużone radiatory o ostrych rantach mogą skaleczyć dłonie!), przewód zasilający, instrukcja obsługi oraz gwarancja producenta.

Design wzmacniacza nie odbiega od charakterystycznej firmowej linii wzorniczej Canora. Ba! Można nawet napisać, że jest identyczny. To gruba aluminiowa płyta czołowa przedzielona na 1/3 wysokości wstawką z szyby akrylowej. Pośrodku frontu, w lekkim zakolu owej szyby, tuż nad świecącym logo "CANOR", zamontowano dużą gałkę głośności dodatkowo podświetlaną żółto-białym pierścieniem. Doskonale to wygląda! (Regulacja głośności wykorzystuje przekaźniki zamiast potencjometru). Po prawej stronie akrylowej nakładki schowano wyświetlacz typu "dot". Cyfry i litery wyświetlane są dużymi żółto-pomarańczowymi kropkami (identycznie jak w innych urządzeniach Canora). Nawet niedowidzący z dużą wadą wzroku dostrzeże tam wyświetlany poziom głośności oraz aktualnie wybrane źródło.

Po obu stronach gałki głośności umieszczono kilka przycisków funkcyjnych - po prawej stronie pięć odpowiedzialnych za wybór wejścia źródłowego i szósty aktywujący wejście XLR (dla przekształcenia AI 1.20 w monoblok). Zaś po lewej stronie zamontowano kolejne dwa przyciski - przyciemniania wyświetlacza oraz wyciszania skokowego "mute". Pod gałką znajduje się przycisk zasilania. Po jego przyciśnięciu słychać lekkie pstryknięcie, wzmacniacz zaczyna się nagrzewać, wyświetlany jest "płynący" napis CANOR na ekranie. Dopiero po kilkunastu sekundach wzmacniacz jest gotowy do pracy, co sygnalizowane jest wyświetleniem odpowiednich znaków.

Na górnej, częściowo perforowanej, pokrywie wytłoczono spory napis "CANOR" wraz z logo. Po obu bokach obudowy zamontowano olbrzymie grzebieniaste radiatory o wydłużonych "zębach". Radiatory te naprawdę mają co robić, albowiem wzmacniacz mocno się nagrzewa (±50 st. C). Można nawet napisać, że jest gorący. Zimą z powodzeniem będzie pełnić funkcję wydajnego kaloryfera - ogrzewanie pomieszczenia odsłuchowego innym źródłem ciepła na pewno będzie zbędne...

Z tyłu zamontowano jedynie to, co prawdziwie rasowy wzmacniacz winien mieć. Pięć par solidnych terminali RCA, parę XLR (aktywne jedynie w przypadku przełączenia AI 1.20 w końcówkę mocy), gniazda głośnikowe (po trzy na kanał - 2 x plus, i jeden minus) oraz standardowe gniazdo IEC zintegrowane z głównym włącznikiem zasilania oraz komorą bezpiecznika. Jest też złącze typu C-Link do komunikacji pozostałych urządzeń Canor. 

Specyfikacja techniczna
- Moc wyjściowa 2 x 50 W / 4 Ohm oraz 2 x 30 W / 8 Ohm
- Czułość wejściowa 290 mV
- Zakres częstotliwości 20 - 20 000 Hz ± 0,5 dB / 5 W.
- Impedancja wejściowa 30 kOhm
- Wejścia 5
- Całkowite zniekształcenie harmoniczne < 0,0009% / 1 kHz, 5 W.
- Stosunek sygnału do szumu 90 dB
- Zasilanie 230 V / 50 Hz
- Wymiary (szer. X wys. X gł.) 435 x 170 x 485 mm
- Masa (netto) 28 kg


Design i wykonanie klasy premium

Olbrzymi wyświetlacz punktowy

Podświetlana na stałe gałka głośności


Oj, AI 1.20 to jest duża maszyna

Gigantyczne radiatory po obu bokach obudowy



W zestawie z innymi komponentami hi-fi

Spojrzenie ogólne na cały "system audio"



Wrażenia dźwiękowe
Do wzmacniacza podłączałem przede wszystkim głośniki podłogowe Living Voice Auditorium R3 o wysokiej skuteczności 94 dB, poza tym sporadycznie podstawkowe Guru Junior (podstawki to Solid Tech Model 2/3). Wzmacniacze porównawcze to Pathos Classic One MKIII oraz Haiku-Audio Origami 6550 SE. Przewody głośnikowe to Luna Cable Gris na zmianę z Boaacoustics Black.sonic-13. Główne źródła to streamer Rose RS150 wraz z Lampizator Amber 3 DAC oraz gramofon TEAC TN-5BB z wkładką Ortofon 2M Black i przedwzmacniaczem Musical Fidelity MX-VYNL. Pełna lista sprzętu wymieniona została na końcu niniejszego tekstu.

We wstępie napisałem, że średni model wzmacniacza Canor AI 2.10 (który wcześniej testowałem) bardzo mi się dźwiękowo podobał, przypadł do gustu. Ale obecny wyższy AI 1.20 to już zupełnie inna liga dźwięku - bez kozery mogę napisać, iż to jest przedsionek high-endu. Dlaczego? Dlatego że jego brzmienie charakteryzuje wyjątkowo głębokie nasycenie tonalne oraz fantastyczne oddanie wszelakich barw wraz z fizycznie / kompetentnie odczuwalnym dociążeniem - to dźwięk autentyczny, płynny i naturalny. Rejestrowany nieomal wszystkimi zmysłami człowieka. A jednocześnie odbierany bez wysiłku, bez napięć, bez agresji. Swobodnie i przyjaźnie. Ale to także przekaz wysoko rozdzielczy, zaangażowany i miękki / subtelny. Łatwo i skutecznie docierający do uszu, bezproblemowo słyszalny w całym paśmie częstotliwości. Pełny i kompletny, ale i lekko zaokrąglony oraz docieplony. Muzykalny. (co jest typowe dla klasy A).

Canor zapewnia brzmienie harmonijne, równe i ułożone o równolegle wysokiej masie oraz sporej szybkości. Gęste i skondensowane (szczególnie na średnicy). Owszem, to tradycyjna amplifikacja klasy A, ale tutaj dźwięk wewnętrznie nie klei się do siebie, nie przylega do głośników, nie zalega gdzieś po kątach. Ma sporą potęgę i ciężar, ale i duże tempo oraz rozpęd. Zmierza wprost do celu silnie weń uderzając, ale nie za mocno - w sam raz. Dlatego ten dźwięk sam wpływa do uszu! Atakuje, lecz nie jest agresywny. Naciera, acz nie ordynarnie. Bombarduje, ale aksamitnymi pociskami. To wyważona energia kinetyczna - rozciągnięta oraz naturalna. Dostarczająca wyjątkowo atrakcyjne doznania muzyczne. Na styku autentyzmu i monumentalizmu, acz wzbogacanego sensualizmem (jeżeli by skorzystać z odniesień muzykologicznych).

Dużym atutem słowackiego wzmacniacza jest jego optymalna umiejętność generowania i kontrolowania basu. Niskie są muskularne, prężne i plastyczne. Czyste. Cechują się dużym atakiem, żywym pulsem oraz rytmicznym falowaniem. Są pulchne i rozbudowane, lecz trzymane w ryzach - równo i dokładnie prowadzone w zakresie intensywności, kierunkowości oraz czasu istnienia / punktualności. To bas efektowny i afektywny - znakomicie oddający brzmienie takich instrumentów jak kontrabas, gitara basowa, saksofon basowy, skrajnie lewe struny fortepianu etc. Ma odpowiednie uderzenie, ma sporą postać i głębię, ma wreszcie pierwszorzędne rozciągnięcie. A do tego jest wewnętrznie twardy i spoisty, ale zewnętrznie pokryty fizjologicznymi elementami słodkiej miękkości. Rewelacja!

Kilka słów należy się opisowi przestrzeni budowanej przez Canora. To obszerna (szeroka i głęboka!) scena o fantastycznym obrazowaniu tonalnym, dokładnej lokalizacji źródeł pozornych, horyzontalnym ułożeniu sceny. Przestrzeń jest rozłożysta, acz precyzyjnie zorganizowana, świetnie czytelna i transparentna. Instrumenty i wokale są na niej wiarygodnie rozłożone, mają sowite wypełnienie i jasny obrys. Są dźwięczne, jednoznacznie i wyraźnie wykrojone. Stoją w dystansie, nie nachodzą na siebie, są klarownie ogniskowane w 3D. Wszystko jest tutaj tonalnie skoordynowane, powiązane ze sobą, wzajemnie uzależnione - nie pojawia się żaden dysonans, bałagan czy rozbieżność. Przestrzeń odsłuchową można określić jako referencyjną. I to bez żadnych wątpliwości.

Canor AI 1.20 to wzmacniacz klasy amplifikacji tzw. A. Takie rozwiązanie charakteryzuje się stałym przepływem prądu spoczynkowego przez tranzystory - bez względu na to, czy jest aktualnie podawany na nie sygnał czy też nie. Tranzystory w klasie A są tak aplikowane, by przewodziły pełny okres sinusoidy. Jednakże wiąże się to niestety z bardzo niską sprawnością takowego układu. W teorii powinna ona wynosić 50%, jednak w rzeczywistości może raczej osiągnąć wynik rzędu 20-25%. Wzmacniacz zamienia duże porcje energii prądowej w ciepło, zaś wydajność mocowa jest ograniczona. Innymi słowy, klasa A zapewnia wyjątkowo muzykalne granie (bliskie lampowej) za cenę zredukowanej mocy. Dlatego tego typu amplifikację dla oczekiwanej pełni wrażeń muzycznych warto łączyć z głośnikami o wysokiej skuteczności (choć nie jest to normą).

Tytułowy wzmacniacz dysponuje nominalną mocą wyjściową 2 x 50 W / 4 Ohm oraz 2 x 30 W / 8 Ohm. W przypadku moich testowych odsłuchów zastosowałem kolumny podłogowe Living Voice Auditorium R3 o efektywności 94 dB - i to był przysłowiowy strzał w dziesiątkę! Swoboda, przestrzeń, nasycenie, dociążenie i kompletna tonalność. 100% organicznej muzykalności, za którą można by się dać pokroić na kawałki! Myślę że minimalną wartością graniczną skuteczności głośników dla AI 1.20 jest poziom 90 dB. Ale im wyżej, tym dla dźwięku ostatecznie lepiej.

Konkluzja
Canor AI 1.20 to wzmacniacz zintegrowany czystej klasy A produkowany na Słowacji. Doskonale zaprojektowany, pięknie wykonany, genialnie grający. Zapewniający dźwięk dociążony, elastyczny i rozbudowany o sugestywnie nasyconych barwach. Dostarczający najwyższej jakości bogactwo brzmienia tonów średnich oraz niskich (choć nie zapomina też o wysokich!), trójwymiarową przestrzeń oraz wysublimowaną kulturę przekazu. (Dla optimum wrażeń muzycznych zalecane są głośniki o wyższej skuteczności ≥ 90 dB). Canor AI I.20 to wzmacniacz, którego chce się słuchać bezustannie, na okrągło i wciąż! Rekomendacja!

Cena w Polsce - 29 990 PLN.

System odsłuchowy
Pomieszczenie 30 m2 z częściową adaptacją akustyczną, ustroje Vicoustic Wave Wood - 10 sztuk.
Wzmacniacze: Haiku-Audio Origami 6550 SE (test TU), ATC SIA2-100 (test TU), Canor AI 2.10 (test TU) i Pathos Classic One MKIII (test TU), a także zestaw NuPrime AMG PRA/ AMG STA/AMG STA - przedwzmacniacz i dwie końcówki mocy (test TU).
Kolumny podłogowe: Living Voice Auditorium R3 (test TU).
Kolumny podstawkowe: Martin Logan Motion 35XTi (test TU), Pylon Opal Monitor (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacze CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO (test TU) i NuPrime CDT-8 Pro.
Odtwarzacze sieciowe: Rose RS150 (test TU) i Silent Angel Munich M1.
DAC-i/wzmacniacze słuchawkowe: NuPrime DAC-10H (test TU), Topping E50/L50 (test TU), Lynx Hilo, Lampizator Amber 3 DAC (test TU), M2Tech Young MkIV (test TU), Violectric CHRONOS oraz Encore mDSD (test TU). 
Komputer: Dell Latitude 7390.
Smartfon/tablet: iPhone XR i iPad Air 4.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon (test TU) i TEAC TN-5BB (test TU).
Wkładki gramofonowe: Ortofon 2M Black (test TU), Ortofon 2M Black LVB 250 (test TU) i Ortofon 2M Red.
Przedwzmacniacz gramofonowy: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU).
Radioodbiorniki: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Głośnik bezprzewodowy: Mooer Silvereye 10 (test TU).
Odbiornik Bluetooth/DAC: iFi Audio ZEN Blue + zasilacz iFi Audio iPower X (test TU).
Słuchawki: Fostex TH610 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), Ultrasone Signature Master, Final Audio UX3000 (test TU), Austrian Audio Hi-X65 (test TU), Abyss DIANA V2 oraz QUAD ERA-1.
Listwy sieciowe: Solid Core Audio Power Supply (test TU) i ZiKE Labs Powerbox (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech Radius Stand, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). I wiele innych.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz będzie oczekiwać na moderację