wtorek, 2 lutego 2016

Słuchawki Krüger&Matz KM 665






Wstęp
Ostatnie słuchawki wyprodukowane przez polską firmę opisywałem na blogu jakieś 5-6 lat temu. Były to nieodżałowane Tonsil Sd-426. Piszę: "nieodżałowane", bo zapewniały rewelacyjną proporcję jakość dźwięku/cena - i to pomimo, że ich z lekka toporna budowa pozostawiała wiele do życzenia. Niestety, na tym modelu historia stricte polskich słuchawek niejako zakończyła się. Deus ex machina, kilka lat temu polska firma Lechpol stworzyła markę Krüger&Matz oferującą rozmaite urządzenia audio hi-fi. I jak okazało się, posiadała ambicje także słuchawkowe - zaczęła prezentować coraz to ciekawsze modele słuchawek. Tak też dochodzę do clou niniejszego tekstu, albowiem w zeszłym roku Krüger&Matz wypuściło na rynek nowy model słuchawek oznaczony jako KM 665, który nie dość, że prezentuje się wyjątkowo godnie, to do tego jeszcze całkiem nieźle gra. Co prawda, produkcja owego modelu odbywa się w Państwie Środka, a nie w Polsce, lecz właścicielem projektu jest krajowa firma (Lechpol), można więc uznać, że po kilku latach przerwy mamy godnego następcę słuchawkowego Tonsilu.

Kilka słów wyjaśnienia dlaczego testuję akurat słuchawki KM 665, a nie inny model. Regularnie otrzymuję od firmy Krüger&Matz informacje prasowe. Pewnego razu uwagę moją przykuły nowe słuchawki Prestige, poprosiłem więc o przesłanie pary do recenzji. Po ich otrzymaniu okazało się (moje gapiostwo, bo otrzymałem Prestige Game), że model ten przeznaczony jest głownie dla graczy komputerowych, a nie dla miłośników hi-fi. Napisałem więc do firmy o podmianę na model KM 665, na który już wcześniej mnie zainteresował. Jednak Krüger&Matz zdecydował o pozostawieniu mi obu egzemplarzy do testów. I tak przez ponad miesiąc miałem możność zapoznawania się  dwoma modelami. Jako że nie jestem komputerowym graczem, nie przetestowałem dokładnie Prestige Game, tak więc nie napiszę ich recenzji. Postanowiłem skupić się wyłącznie na KM 665.

Krüger&Matz
Krüger&Matz to polska marka, choć obcobrzmiąca. Należy do firmy Lechpol prowadzonej przez pana Zbigniewa Leszka. Przedsiębiorstwo mieści się we wsi Miętwe k/Garwolina w województwie mazowieckim. Nie jest tajemnicą, że Krüger&Matz zleca produkcję elektroniki swoim dalekowschodnim partnerom, lecz przez 25 lat działalności Lechpol wypracował sobie w tym fragmencie świata wiarygodnych i solidnych dostawców, wyselekcjonowanych.

Krüger&Matz to obecnie prawdziwy potentat w dziedzinie telefonów komórkowych, tabletów, samochodowego hi-fi, telewizorów oraz sprzętu audio-video. Oferuje całą masę kolumn głośnikowych, wzmacniacze i amplitunery, miniwieże, a także kilkanaście, o ile nie kilkadziesiąt (!) modeli słuchawek. Od podstawowych, budżetowych, aż do klasy średniej, których reprezentantem są tytułowe, ale także KM 660, czy KM 880 oraz Prestige. Wybór jest zdumiewająco szeroki i bogaty.

Co by nie powiedzieć i napisać o Krüger&Matz, myślę, że należy się tu, na Stereo i Kolorowo, wreszcie zająć jej produktami, bo ostatnio coraz głośniej o tej marce, rozpycha się łokciami w świecie audio i video, a niedawno zaczęła zaglądać już nawet w wyższy segment hi-fi.

Wrażenia ogólne i budowa
Słuchawki dostarczane są w estetycznym pudełku z ekologicznej tektury. Na nim wyrysowane są podstawowe informacje o słuchawkach, a także zamieszczone zdjęcie modelu. Bardzo estetycznie to wygląda. KM 665 spoczywają pośród szarej, wyciętej na jego kształt, gąbce. Po wysunięciu wytłoczki z tworzywa sztucznego, oczom ukazuje się całkiem solidne, czarne etui transportowe. To spory atut, bo w nim bezproblemowo można przewozić/przenosić słuchawki bez obawy o ich uszkodzenie. To duży plus, bo nie każdy producent decyduje się takowe dołączać (podrożenie kosztów) – i to nawet tych renomowanych firm.

Pokrowiec zamykany jest na okrętkę na zamek błyskawiczny. Tworzywo etui jest solidne i twarde. Zdaje się optymalnie chronić słuchawki przed przypadkowym zgnieceniem, czy otarciem. W pokrowcu znajdują się słuchawki i jeden zwykły, krótki (1,2 m) przewód słuchawkowy zakończony mini jackiem. I  tyle. Brak drugiego, dłuższego przewodu, czy kabla z możliwością regulacji smartfonu, choć jest to obecnie w zasadzie światowy standard. Nie ma też w komplecie adaptera 3,5 mm - 6,3 mm. W opakowaniu słuchawek znajdują się jeszcze instrukcja i gwarancja. Podsumowując, wyposażenie jest dostateczne, a zważywszy na obecność solidnego etui – przyzwoite.

Przewód słuchawkowy o długości 1,2 m pokryty jest materiałowym oplotem, który nieco przy ocieraniu się o odzież mikrofonuje. Nie jest to zbytnio dokuczliwe zjawisko, ale odczuwalne. Kabel po jednej stronie zakończony jest kątowym, gumowanym wtykiem 3,5 mm, a po drugiej (po rozwidleniu w splitterze) dwoma mini-jakami wpinanymi do muszli. Wtyki te mają metalowe tulejki, opisane jako R i L. Na firmowych zdjęciach widnieją także wtyki drewniane, do mnie jednakowoż dotarły metalowe.

Jeśli chodzi o design słuchawek, to jak widać na zdjęciach – stoi na wysokim poziomie, choć nie jest to jakość luksusowa. Lepiej napisać, iż prezentują się zacnie - bardzo galanteryjnie. KM 665 są po ładne i zgrabne; od razu przyciągają uwagę. Duży w tym mają udział wyjątkowo estetyczne drewniane muszle wykonane z prawdziwego hebanu, choć dostępnych jest kilka innych odmian drewna. Obecność naturalnego drewna w przedziale reprezentowanym przez Krüger&Matz to spora niespodzianka, albowiem do tej pory czymś takim mogły się poszczycić konstrukcje powyżej 1 000 PLN lub nawet znacznie droższe (patrz firmy Grado, Audeze, czy Audio-Technica). Ponadto słuchawki stylizowane są z lekka na vinage. To styl lat 70-tych XX wieku, ale zaprawiony współczesnością.

Konstrukcja KM 665 jest solidna, konkretna i wytrzymała, choć nie przekraczająca jeszcze granicy toporności. Pałąk wykonany jest z trwałego metalu, ale nie jest to lekki stop, a raczej zwykła stal. Krokowa regulacja objętości pałąka odbywa się w dwóch „guzikach” z czarnymi plastikowymi wstawkami. Mechanizm ten chodzi dość ciężko, ale też nie ma tendencji do samoistnego poluzowania. Tak, czy inaczej, przydało by się tu ciut więcej finezji. Podobnie jak mechanizmowi obręczy regulacji poziomych obrotów muszli. Stalowe obręcze przymocowane są do wspomnianych „guzików” pałąka; trzymają się po obu bokach muszli pojedynczymi nitami. Muszle obracając się w nich mogą wykonać bardzo ograniczone obroty, które są dodatkowo dość mało płynne, by nie napisać – oporne. Na szczęście uwaga ta nie dotyczy regulacji pionowej muszli – ta jest precyzyjna i lekka.

Jak już napisałem, muszle wykonane są z naturalnego drewna (tu heban). Oczywiście, nie całe muszle są drewniane, a jedynie ich fragmenty, ale i tak to rzecz chwalebna. Drewno polakierowane na wysoki połysk pokrywa większą część muszli, układa się w kształt klepsydry. Po bokach owej klepsydry znajdują się metalowe siateczki wentylujące przetworniki (najprawdopodobniej, bo nie znalazłem potwierdzenia tej informacji). Muszle wbudowane są w chromowaną ramkę najpewniej z tworzywa sztucznego. Pady wykonane są z miękkiej syntetycznej skóry (podobną obszyto centralną część pałąka). Na uszach leżą poprawnie, nie cisną zbytnio, nie uwierają. Tłumienie środowiska zewnętrznego jest poprawne, aczkolwiek raczej ograniczone.

Ergonomia i użytkowanie
Trzeba przyznać, że ergonomia KM655 stoi na co najmniej zadowalającym poziomie. Zapewnia ją przede wszystkim wielce elastyczny, stalowy pałąk, który pozwala na dokładne dopasowanie słuchawek do rozmiaru czaszki, jednocześnie nie powodując zbyt silnego na nią nacisku. Drugi mocny punkt to miękkie pady muszli, delikatnie osiadające na uszach oraz identyczny materiał wewnętrznej części pałąka, który łagodnie osiada na sklepieniu czaszki. Strony ujemne to dość spora masa własna słuchawek związana z drewnianymi, ciężkimi wstawkami w muszlach, a także niezbyt precyzyjna regulacja pozioma muszli.

Wcześniej wspominałem już, iż słuchawki nie są wyposażone w możliwość regulacji funkcjami smartfonu, mikrofonu, etc., i to pomimo, że ich przeznaczeniem jest właśnie ten segment audio, a nie stacjonarne hi-fi. Generalnie rzecz biorąc, KM 665 to wygodne w użytkowaniu słuchawki, choć daleko im do super komfortu kompaktowych Beyerdynamic, czy Sennheiser. Na ich obronę można napisać, że nawet długotrwałe odsłuchy nie męczą zbytnio ani uszu, ani głowy – pod warunkiem, że odsłuchy przebiegają w temperaturze zewnętrznej nie wyższej niż 20 – 22 stopnie C. Potem pady ze sztucznego tworzywa mogą zanadto grzać uszy.

Przewód ma tendencję do lekkiego mikrofonowania; podczas jego ocierania o odzież można usłyszeć lekkie szumy i trzaski. Brak wymiennego przewodu i funkcji sterowania smartfonem.

Dane techniczne
Typ słuchawek: dynamiczne, nauszne, zamknięte
Pasmo przenoszenia: 20 Hz - 20 kHz
Impedancja: 32 Ohm
Czułość: 110 dB
Długość kabla: 1,2 m
Rodzaj wtyku: 3,5 mm





Karton i jego zawartość po odchyleniu frontowej klapki


Solidne i trwałe etui transportowe




Słuchawki ułożone w etui w pozycji embrionalnej


Przewód słuchawkowy

KM 665 w pełnej krasie




Hebanowe drewno wkomponowane w muszle - trudno nie powiedzieć, iż ładnie to wygląda


Miękkie pady z ekologicznej skóry



KM 665 ze smartfonem Samsung J7...

...oraz dodatkowo wzmacniacz/DAC Cayin C5 DAC


KM 665 to ładne słuchawki, choć obdarzone lekko ciężkawym stylem vintage

Prestige Game pozostawiam graczom, czekam na Prestige hi-fi... 


Wrażenia dźwiękowe
Słuchawki używałem jako podstawowe przez okres dwóch tygodni. Zabrałem ja na wakacje, a wraz z nimi także Koss PortaPro, Sennheiser PX100 oraz Final Adagio V. Porównań dokonywałem również ze słuchawkami Final Pandora Hope VI, AKG K545 oraz Oppo PM-3 (ale w domu). Na wakacjach jako odtwarzacze posłużyły mi różne smartfony z serwisem Tidal Hi-Fi oraz z zainstalowanymi różnymi plikami o rozdzielczości 16 – 24 bit i częstotliwości 44,1 – 192 kHz. Do dyspozycji miałem również dwa iPody Apple 4G, a także wzmacniacz/DAC Cayin C5 DAC. Ponadto, wcześniej odsłuchiwałem KM 665 przy użyciu kilku wzmacniaczy słuchawkowych. Pełna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Na samym początku testu warto napisać, iż KM 665 mają swój indywidualny styl gry, trudno porównywalny z takimi modelami jak na przykład AKG K545, Beyerdynamic DT880, czy DT990, a nawet Sennheiser PX100 lub Koss PortaPro. Pisząc „indywidualny”, nie mam na myśli, ani gorszy, ani lepszy. Po prostu inny, z kilkoma charakterystycznymi elementami brzmienia, o których zaraz napiszę. Z pewnością na pochwałę zasługują dynamika, energia i ogólna spójność przekazu. Najbardziej jednak zwraca uwagę niski bas, mocny, ale nie rozlewający się, utyty. Twardo i miarowo uderzający, choć raczej płaski niż głęboki.

Trzeba podkreślić, iż niskie tony pomimo że przebijają się swoją dużą siłą przez wszystkie inne zakresy, a nawet dominują i stanowią mocny fundament dźwięku, to są niewątpliwie wysokiej jakości. Dobrze skonstruowane. Tu skojarzenia mogą podążać ze stylem gry takich słuchawek jak Beats by dr. Dre, czyli nieźle. Z kolei tony średnie charakteryzują się sporą gęstością, są zwarte i szybkie, kolorowe i wypełnione. Jednakowoż bliżej im do kremowości i ekspansywności, niż dużej precyzji i napowietrzenia. Niosą spory ładunek informacji o nagraniach, lecz jest to informacja ciut zawoalowana, trochę zdystansowana. Innymi słowy KM 665 nie cechują się wybujałą analitycznością, nie zaglądają w każdy zaułek muzyki, ale przedstawiają jej ogół, całość i kompletność. Przy czym jest to brzmienie harmonijne, mimo że nie pogłębione szczegółowością. Można napisać, że Krüger&Matz grają średnimi nieco oddalonymi, jakiś krok dalej niż wiele innych słuchawek. Podobna uwaga dotyczy sopranów. Są wyraźne  i szczere, dobrze określone, ale nie zanadto doświetlone, są przyciemnione – tak jakby stały w drugim szeregu, za niskimi i średnicą. W tle. Dzięki temu nie narzucają się uszom ani krzykliwością, ani ostrością, jednakże niekiedy przydałoby się im więcej dosadności i lepiej wyrażanych dźwięków metalu blach.

Przestrzeń jest wyraźnie zaznaczona, ale jest ograniczona zarówno w szerz, jak i w głąb, ale nie jest ściśnięta, czy niedopełniona. Nie ma się poczucia jej niedomogów, tym bardziej, że stereofonia jest precyzyjna i wiarygodna. Dobrze wyrażona i równa. Zaskakująco zbilansowana.

Generalnie KM 665 mają przyjemny i muzykalny charakter brzmienia, są wyjątkowo „łatwe”, ich styl gry jest od razu przyswajalny i akceptowany, przy czym nie jest to styl typowy dla zaawansowanego hi-fi, bo nie ma tu zbytniej wierności, a tym bardziej naturalności. Ich atutem jest fakt, iż każdy gatunek muzyki podadzą atrakcyjnie i smacznie. Bez fochów i udawania, że są czymś lepszym niż są. Podpięte do smartfonu lub tabletu zapewnią barwny i radosny spektakl, przeniosą w świat emocji i radości grania, dostarczą równy i muzykalny dźwięk o miłej aparycji oraz dużym nasyceniu tonalnym. Zagrają równo i precyzyjnie zarówno rock, jak i elektronikę, czy jazz. Nieco gorzej rozbudowaną klasykę, ale całkiem akceptowanie. 

Konkluzja
Krüger&Matz KM 665 to solidnie zaprojektowane i tak samo wykonane słuchawki. Na pochwałę zasługuje zastosowanie naturalnego drewna jako budulca muszli (fragmentów), co przyczynia się przy okazji do zwiększenia ogólnej masy własnej. Design nawiązujący do stylu vintage, ładny i oryginalny.

Brzmienie można scharakteryzować jako dynamiczne i energiczne, z dobrą ogólną spójnością przekazu. Najbardziej zwraca uwagę niski bas, mocny, ale nie rozlewający się, czy utyty. Twardy i miarowy – rytmiczny. Pozostałe zakresy pozostają nieco w jego cieniu, choć także mają sporo do zaoferowania, bo są muzykalne i miłe w odbiorze.

KM 665 to słuchawki o łatwo przyswajalnym brzmieniu, które niekoniecznie jest w stu procentach wierne i precyzyjne, ale na pewno atrakcyjne. Nie audiofilskie. To dźwięk kaloryczny, lecz łatwostrawny. Współgrający w połączeniu z niezbyt wymagającym smartfonem lub tabletem. 

Cena w Polsce – 399 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Pathos ClassicOne MkIII, Audia Flight FL Three S (test TU), Fezz Audio Silver Luna (test TU), Cayin CS-55 A (test TU), Pioneer A-70DA (test TU), Dayens Ecstasy III (test TU) i Audio Analogue Fortissimo (test TU).
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, AudioSolutions Overture O203F (test TU), Zingali Zero Bookshelf (test TU), Zingali Client Nano + Sub, Guru Audio Junior (test TU), Taga Harmony Platinium One (test TU) i Studio 16 Hertz Canto Three SE (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, odtwarzacz CD/DAC Audio Analogue Fortissimo, DAC Audio Analogue Vivace i NuForce Air DAC (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro, Asus Pro P43E i Toshiba Satellite S75.
Gramofony: Clearaudio Emotion z wkładką Goldring Legacy (test TU) i Nottingham Analogue Horizon z Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: iFi Phono (test TU), Primare R32 (test TU), Egg-Shell Prestige PS5 i Ri-Audio PH-1 (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: RHA MA750 (test TU), Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), Oppo PM-3 (test TU) i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Audeze Deckard, Cayin C6, Cayin C6 DAC (test TU), Taga Harmony THDA-500T i Divaldi AMP-01 (test TU).
Okablowanie: Audiomica Laboratory serie Red i Gray, DC-Components (test TU) oraz Harmonix CI-230 Mark II (test TU). Przewód zasilający KBL Sound Fluid (test TU). Kabel zasilający, przewody głośnikowe i interkonekty RCA Perkune Audiophile Cables. Przewody głośnikowe Cardas 101 Speaker (test TU), Melodika Brown Sugar BSC 2450 (test TU) i Taga Harmony Platinium-18 (test TU).
Akcesoria: podstawa pod gramofonem to Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz będzie oczekiwać na moderację