Załoga De'Molika oferuje przebogaty wybór płyt - zarówno CD, jak i winylowych. Wiele pozycji to egzemplarze kolekcjonerskie, rzadko spotykane na rynku, nietypowe. Salon na zamówienie może sprowadzić nieomal każdą płytę świata. Co istotne, czarnych płyt jest naprawdę spory wybór, a ceny rozsądne. Szperacze, poszukiwacze okazji mają tu co robić. Salon prowadzi też sprzedaż akcesoriów gramofonowych. Płyt przed zakupem można oczywiście posłuchać - winyle też, ale nie te oryginalnie zafoliowane.
Salon proponuje w zasadzie każdy gatunek muzyki, za wyjątkiem hip-hopu, rapu, etc. Jest sporo pozycji z repertuaru klasycznego, folku, bluesa, jazzu, soulu i rocka. Jednakże sklep specjalizuje się najbardziej w jazzie i rocku, a szczególnie tym z lat 60-tych, 70-tych i 80-tych XX wieku.
W De'Molika panuje przyjemny nastrój koleżeńskiej pogawędki o muzyce, a z głośników zawsze sączy się coś przyjemnego, aczkolwiek niesztampowego, oryginalnego.
Zapraszam na fotorelację.
Nie wiem czy pamiętasz kultowy sklep Bemolika na Rynku we Wrocławiu. Dawna Księgarnia Muzyczna. To był sklep ! Wielu moich Znajomych go żałuje. Były tam płyty CD, kasety CC, VHS, DVD. Kierownik zdobywał rzadkie wydawnictwa, bootlegi Tangerine Dream ! Tam było coś dla każdego.
OdpowiedzUsuńObecnie na miejscu Bemoliki jest Pizza Hut. Świadczy to o upadku kultury i rządach konsumpcji :(
Fajny sklep - fajny, bo prawdziwy, a nie tylko wirtualny. Cieszę się, że mogłem sobie popatrzeć przynajmniej na regały pełne płyt. Teraz mam już dobry powód by odwiedzić Wrocław:).
OdpowiedzUsuńGdzieś tam czytałem jednak wypowiedzi właścicieli o wyższości płyty winylowej na kompaktowa. Z tym to się już nie całkiem zgadzam. Moim zdaniem obecna moda na winyle została - tak jak kiedyś moda na kompakty - wywołana przez koncerny fonograficzne. Czyż nie jest dziwne, że w najnowszych filmach np. "Wiecznie żywy", "Niepamięć" dziejących się w przyszłości bohaterowie słuchają analogów? Ani płyta kompaktowa nie jest taka zła, ani winyl będący przecież analogiem - taki dobry.
Myślę ,a nawet jestem o tym przekonany, że problem leży w złej (celowo, lub z głupoty) produkcji wielu płyt kompaktowych, które często remasterowano na tzw chama, co polegało głównie na zwiększeniu głośności a przy tym dodatkowo zmieniano zapis oryginalnych ścieżek muzycznych. Teraz zaczyna to dotyczyć także nowych wydań winylowych.
Ja płyt winylowych nie zbieram już od 23 lat i nie zamierzam wracać do przeszłości dając się po raz kolejny zrobić w "głupka" tzw. branży fonograficznej. Faktem jest jednak, że na skutek złej produkcji i tzw. kalkulacji kosztów przez bydlaków z wytwórni, wiele płyt kompaktowych dosłownie rozlatuje się w oczach. Przykładowo mogę tutaj wskazać na przykład płyt z mojej kolekcji wydanych w latach 90. (Hawkiwind francuksiej oddziału EMI Premier i remasterów Pink Floyd EMI).
Dzień dobry,
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za merytoryczny wpis, ukazujący głęboką znajomość rzeczy.
Co do wyższości winylu nad formatem cyfrowym (lub odwrotnie), to wiele już o tym napisano, dyskusje trwają i będą trwać. Jednak cenię sobie płytę analogową za dwie rzeczy:
1. magię związaną z jej odtwarzaniem z gramofonu, specyficzny rytuał z tym związany, stonę wizualną obracającej się płyty, zabawę z wkładkami, igłami, piękno dużych okładek płyt, etc - te sprawy są nie do przecenienia i nie mają odpowiednika w innych formatach. Odtwarzanie z winyli ma to "coś" specyficznego, co decyduje o sensie słuchania muzyki.
2. mam wiele płyt na winylach (głównie jazz i klasykę), których nigdy nie wydano na płytach kompaktowych, ani innych nośnikach. Tu gramofon jest niezbędny...
Pozdrowienia!
Ci, którzy tam byli, wiedzą jak wygląda w środku; którzy nie byli, mogą zobaczyć klikając link do tzw. panoramy:
OdpowiedzUsuńhttp://pracefabryki.pl/panoramy/demolika/
Fajne miejsce.
To chyba rzeczywiście ostatnie miejsce w Polsce, gdzie można nabyć wiele rockowych rarytasów na CD z końca lat 50-tych.
OdpowiedzUsuń