Wstęp
Jeszcze w zeszłym roku, bo pod koniec grudnia, od polskiego
dystrybutora odebrałem premierowe słuchawki Pioneer SE-MS7BT (zobacz TUTAJ). Niestety, nawał pracy nie pozwolił mi wcześniej ich
opisać. Czynię to dopiero teraz, czyli na początku lutego.
SE-MS7BT to, jak określa je producent, słuchawki nauszne
Hi-Res z serii Style z technologią Bluetooth i mikrofonem In-line. Od siebie dodam, że prezentują
się bardzo ciekawie, nieco w stylu vintage. Muszle wykonane są z efektownego czystego
aluminium malowanego na czarno (w zależności od wykończenia). Materiał, którym obszyto pałąk i pady wykonany jest ze sztucznej
skóry. Budowa i wykonanie to wysoka liga. Dopracowanie słuchawek jest rzetelne,
a konstrukcja nadzwyczaj solidna.
Zaraz po otrzymaniu słuchawek, podłączyłem doń smartfon
iPhone 6S oraz iPad Air 2 via Bluetooth. Parowanie urządzeń nastąpiło
błyskawicznie. Popłynęła muzyka z Tidal HiFi. Wygoda użytkowania i słuchania
muzyki bez wijących się kabli jest rewelacyjna.
Warto zauważyć, że SE-MS7BT mają "braci" w postaci
modelu SE-MS5T (zobacz TUTAJ).
To identyczne słuchawki, ale pozbawione łączności Bluetooth - grają wyłącznie
za pośrednictwem przewodu. Wizualnie są nieomal identyczne (brak sterowników
Bluetooth), parametry techniczne mają jak SE-MS7BT "na kablu". Cena
dwa razy niższa - 279 PLN versus 599 PLN. Coś za coś. SE-MS5T mają za to aż cztery wersje kolorystyczne.
Wrażenia ogólne i budowa
Słuchawki dostarczane są w białym, estetycznym pudełku.
Wewnątrz, w przezroczystej wytłoczce z tworzywa sztucznego, wciśnięte są
SE-MS7BT. W komplecie znajdują się słuchawki Pioneer, przewód słuchawkowy 1,2 m
z zintegrowanym mikrofonem i regulatorem, przewód USB (do ładowania
akumulatora), a także instrukcja obsługi oraz gwarancja.
Przed odsłuchami via Bluetooth akumulator należy oczywiście naładować.
Trwa to około czterech godzin, zaś pełne baterie wystarczają na około 12 godzin
pracy. Naprawdę niezły wynik. Parowanie urządzeń następuje bardzo szybko i
bezproblemowo, zaś transmisja bezprzewodowa przebiega bez żadnych zakłóceń,
sprzężeń i kompresji. Tu należy się duża pochwała japońskim konstruktorom
Pioneer, albowiem częstokroć miałem do czynienia ze słuchawkami Bluetooth, w
których słyszalne były jakieś sprzęgania. Tu tego nie ma. Przekaz jest ultra-czysty.
Jak już napisałem we wstępie, konstrukcja i budowa słuchawek
są nadzwyczaj solidne. Aluminiowe muszle, miłe w dotyku pady i obszycie pałąka,
świetna regulacja i dostosowanie do głowy i uszu słuchacza. Wzornictwo lekko
vintage, ale bez przesady. Design i wykonanie - piątka z plusem! Nie ma do
czego się przyczepiać. Bo przecież nie do tego, że do budowy nie użyto drewna i
naturalnej skory - nie ta liga cenowa.
Jak można przeczytać w materiałach informacyjnych, SE-MS7BT
obsługują Qualcomm® aptXTM i AAC zapewniając odtwarzanie audio w
wysokiej jakości przez Bluetooth. Dzięki NFC można je parować z innymi
urządzeniami, wystarczy je umieścić obok siebie. Posiadają duże 40 mm
przetworniki wysokiej rozdzielczości oraz szerokie, miękkie nauszniki,
otaczające całe ucho, zapewniając niezwykły komfort słuchania. Regulacja dla
smartfonów jest zintegrowana w słuchawkach. W zestawie jest przewód do złącza
3,5 mm typu jack, zapewniające odtwarzanie Hi-Res. Dostępne w trzech kolorach:
czarnym, srebrnym i brązowym.
Ergonomia
Bez wątpliwości opisywane słuchawki Pioneer należą do
komfortowych i wygodnych. Doskonale dopasowują się do czaszki i uszu - nie
cisną, nie uwierają, nie ciążą. Leżą lekko i zarazem stabilnie. Uszy całkowicie
mieszczą się w padach. Masa także jest optymalna, to niecałe 300 gram.
Tłumienie dźwięków zewnętrznych nie jest idealne - jest dostateczne. Ogólnie
ergonomię oceniam na stopień celujący. Można słuchać godzinami na SE-MS7BT bez
żadnych oznak zmęczenia.
Cechy
Odtwarzanie Hi-Res dzięki dużym przetwornikom 40 mm
Obsługiwane są wysokiej jakości kodek aptX i AAC
Stylowe wzornictwo w stylu retro
Wygodny, szeroki amortyzowany pałąk i konstrukcja nausznika
w celu zapewnienia wygody
Do 12 godzin pracy na baterii (czas rozmów i muzyki)
W zestawie kabel audio (może być dołączony do odtwarzania
muzyki)
Możliwość sparowania z maksymalnie 8 urządzeniami
Redukcja echa i tłumienie zakłóceń w celu poprawy jakości
połączeń telefonicznych
Specyfikacja techniczna
Bluetooth® Ver.3.0 Power Class 2
Zasięg do około 10 m
Pasmo 2.4 GHz (2.4000 GHz - 2.4835 GHz)
Modulacja FHSS
Profile Bluetooth: A2DP, AVRCP, HFP, HSP
Wspierane kodeki: SBC, AAC, aptX
Zabezpieczenie: SCMS-T
Zasilanie: DC3.7 V bateria z możliwością ładowania
Parowanie do 8 urządzeń
Bateria do 12 godzin (rozmowa/muzyka)
Czas ładowania baterii około 4 godzin
Typ przetwornika: zamknięty dynamiczny
Średnica przetwornika: 40 mm
Skuteczność: 96 dB
Pasmo przenoszenia: 9 Hz – 22 000 Hz (Bluetooth)
9 Hz – 40 000 Hz (via kabel)
Maks. moc wejściowa: 1 000 mW
Impedancja: 32 Ohm
Masa: 290 g
Akcesoria: kabel Micro USB, kabel słuchawkowy.
Estetyczne pudło
Oryginalne, nieco vintage, wzornictwo Pioneer SE-MS7BT
Dioda pulsująca niebieskim światłem zaświadcza o bezprzewodowym połączeniu z urządzeniem peryferyjnym
Muszle wykonane są z czystego aluminium; klasa tip-top
Po prostu doskonały design
Pioneer SE-MS7BT to wygodne słuchawki - nawet w przypadku odsłuchów realizowanych z czapką na głowie; przewody nie wiszą, nie mikrofonują, nie wiją się niepotrzebnie...
Bezprzewodowe Pioneer SE-MS7BT versus przewodowe HiFiMan Edition S
Kilka przykładów odsłuchiwanych albumów z Tidal HiFi
Wrażenia dźwiękowe
Jako donorzy sygnału Bluetooth posłużyły dwa smartfony: iPhone
6S oraz iPhone SE, a także tablet iPad 2 Air. Źródło muzyki to przede wszystkim
serwis streamingowy Tidal HiFi, a następnie różne pliki cyfrowe zapisane w
pamięciach urządzeń.
Już w poprzednim rozdziale napisałem, że przesył
napowietrzny muzyki via Bluetooth odbywa się czysto i bez żadnych zakłóceń, czy
sprzężeń. Słuchawki Pioneera mogą być pod tym względem wzorcem. Warto
podkreślić, że dane źródło ma dość istotny wpływ na ostateczne brzmienie. I tak
słuchawki najlepiej zagrały zespolone z iPhone 6S, potem z iPhone SE, a
następnie z iPad Air 2. Oczywiście, mowa o przesyle bezprzewodowym.
Przewodowego jako takiego nie testowałem.
Od razu napiszę, że dźwięk SE-MS7BT jest charakterystyczny
dla japońskich urządzeń. To brzmienie otwarte i jasne, odkrywcze, a równolegle
dynamiczne i energetyczne. Raczej neutralne, niż doprawiane ciepłem lub
dodatkowym basem. Kierujące się w stronę realizmu, oddania autentyczności
nagrań, ich indywidualnych cech. Stąd brak tu szczególnie rozbudowanych i
pociągniętych niskich tonów (co niektórym słuchaczom może doskwierać),
utwardzenia basów, czy gigantycznych podmuchów rodem ze słuchawek Beats. Nie
ten adres. Można nawet napisać, że japońskie słuchawki mają charakterystykę
nieco przesuniętą do góry. Bardziej tu zadbano o lepszą rozdzielczość,
doświetlenie detali, bogactwo dźwięków, niż o zapewnienie dodatkowej poduszki
basowej. Nie chcę przez to napaść, że niskich tonów nie ma, bo są, ale niedominujące, a nawet czasem ukryte. Nie eksponowane. Z kolei niższe soprany i
średnica są wyraźne i bliskie. Lekkie i napowietrzne.
Dużą zaletą SE-MS7BT jest ich świetna stereofonia oraz
łatwość budowania szerokiej sceny. Nieco gorzej jest z głębią i gradacją
planów, ale w granicach normy. Co przyjemne, słuchawki "nie grają w
głowie". Przestrzeń jest rozciągnięta na boki i lekko podciągnięta do
przodu. Tak, jakby przystawić głowę do grających z przodu monitorów. Dzięki
temu ma się wrażenie obecności w koncercie, w spektaklu, a nie tylko zwykłej
reprodukcji dźwięków. Zjawiska pozorne odgrywane są jednoznacznie i
wiarygodnie, instrumenty maja odpowiednią masę, choć czasem przydałoby się
więcej dociążenia oraz rozwibrowania, szczególnie kontrabasów i gitar basowych.
Instrumenty mają odpowiedni (nieprzesadzony) rozmiar, a także sowitą
dźwięczność. Owa dźwięczność jest dostrzegalna przede wszystkim na pierwszym
planie, pozostałe plany mają jej znacznie mniej. Natomiast wokale są na tle
instrumentów kreślone czysto i autentycznie. Są niejako wykrawane z przestrzeni
i sadowione bezpośrednio przed słuchaczem. Ani to zaleta, ani wada - po prostu
immanentna cecha opisywanych. Na pewno zyskują na tym
odsłuchy wokalistyki, co czyni słuchawki bardzo komfortowymi.
Konkluzja
Pioneer SE-MS7BT to bardzo solidnie zbudowane słuchawki o
wysokim poziomie wygody i ergonomii użytkowania. Zapewniają uwolnienie od kabla
słuchawkowego oferując wyjątkowo stabilną łączność bezprzewodową Bluetooth.
Dźwiękowo opisywane Pioneer plasują się po jasnej i otwartej
stronie brzmienia. Typowego dla japońskich urządzeń audio. Są analityczne i
dynamiczne, a jednocześnie neutralne i przestrzenne. Zwolennicy głębokiego i
sejsmicznego basu nie będą zadowoleni, poszukiwacze naturalizmu i żywego
dźwięku będą w siódmym niebie.
Reasumując. Pioneer SE-MS7BT to relatywnie niedrogie
słuchawki bezprzewodowe, a zapewniające wrażenia odsłuchowe na poziomie
realnego, choć budżetowego high-fidelity. Super korzystnie wydane 600 PLN.
Cena w Polsce - 599 PLN.
Jakoś tak dziwnie się zrobiło... co produkt Pioneer'a to na tym blogu jest świetny :{
OdpowiedzUsuńLubię sprzęty Pioneera i nie widzę nic złego w tym, aby je opisywać jeżeli są dobre. A są.
OdpowiedzUsuńWłaśnie oczekuję na przesyłkę z tymi słuchawkami, powiedz mi proszę jak z hałasem zewnętrznym, na przykład na ulicy, czy na plaży, i czy to prawda że nie są zbyt głośne ? Spotkałem się z opinią, że jak na produkt tej klasy grają zbyt cicho, mimo to po przeczytaniu twojej recenzji postanowiłem je zamówić, dzięki za rzetelny materiał i pozdrawiam. Byłbym zobowiązany za odpowiedź.
OdpowiedzUsuńTłumienie, tak jak napisałem, jest dostateczne. Jeśli chodzi o skalę głośności, to potrafią głośno zagrać, nie gorzej niż inne słuchawki. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję to mi wystarczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Solidna recenzja. Jestem akurat na etapie zakupu słuchawek za ok. 200zł. Jak Pan sądzi co byłoby lepsze: wersja "kablowa" tych słuchawek, czy może raczej Sony MDR V55? Słuchawki dedykowane do rocka, jazzu, bluesa, "starej" elektroniki.
OdpowiedzUsuńJak Pan sądzi, które słuchawki byłyby lepsze: wersja "kablowa" tych testowanych, czy może Sony MDR-V55? Chodzi mi o słuchawki do domowego słuchania rocka, jazzu, bluesa i "starej" elektroniki.
OdpowiedzUsuńSony MDR V55 nie znam. Fajne są też MEE Matrix 2. Warto też rozważyć Encore RockMaster Live.
OdpowiedzUsuńUżywam ich od około dwóch miesięcy i powiem szczerze że w recenzji pana nie ma nic przesadzonego. Są rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńMa Pan na opakowaniu również made in China?
UsuńMa Pan na opakowaniu również made in China?
UsuńTak, właśnie sprawdziłem. Ale specjalnie nie dziwi mnie to, 80% świata jest MADE I CHINA ;)
UsuńWitam serdecznie. Świetny tekst i ciekawa recenzja. Mam tylko jedno pytanie. Czy te muszle są rzeczywiście z aluminium czy to tylko plastik udający aluminium?
OdpowiedzUsuńNa stronie Pioneer napisał o "Aluminium design" oraz "Ta słuchawka nagłowna wykonana jest z wysokogatunkowych materiałów i wyróżnia się stylowym akcentem aluminiowego designu."
Pozdrawiam,
Rafał
To aluminium (niestety) jest delikatne i lekkie, co za tym idzie, nie odporne na zarysowania. Sugeruję od razu kupić futerał. I tak je polecę, bo są tego warte.
UsuńTo aluminium, co za tym idzie, nie odporne na zarysowania, polecam kupić od razu futerał. Ale i tak je polecę bo są tego warte.
UsuńW dniu testu miałem wrażenie, ze to aluminium. Ale może być, ze to jedynie materiał je udający. Głowy nie dam. A słuchawek od dawna już nie mam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za odpowiedzi. Zastanawiam się nad dwoma modelami słuchawek. Opisywany Pioneer lub Audio-Technica ATH-AR3BT. Miał ktoś możliwość używania AT i mógłby się wypowiedzieć, które z nich byłyby lepszym wyborem do codziennego użytkowania z przewagą biura? Fajnie by było aby dało się ich używać do rozmów telefonicznych.
UsuńPozdrawiam
Jeśli chodzi o słuchawki Pionka, to jakość rozmów rewelacyjna, At niestety nie używałem :)
OdpowiedzUsuńTak jest!
OdpowiedzUsuńTo moja 5 para słuchawek- posiadam 3 pary superluxów: HD669, HD681evo, HD330, Philipsy (nie pamiętam modelu). Kupiłem je jako słuchawki "przenośne" do odsłuchów na telefonie - do tego w mojej ocenie nadają się bardzo dobrze, natomiast po podpięciu pod dobry amplifier i porównaniu ich do w/w superluxów, to nie mają nawet startu do HD330. Szerokość, głębia sceny, głębia basu, czy tony wysokie, to dwie półki niżej niż HD330 i niestety półka niżej nawet niż HD681evo.
OdpowiedzUsuńMoże tylko basy gorsze, bo tony wysokie na 100% lepsze, co ci do głowy przyszło mówić że słuchawki za 100 zł są 2x lepsze od najlepszych w cenie 200 zł ?
Usuń