Polpak

wtorek, 7 lutego 2017

Słuchawki bezprzewodowe Pioneer SE-MS7BT



Wstęp
Jeszcze w zeszłym roku, bo pod koniec grudnia, od polskiego dystrybutora odebrałem premierowe słuchawki Pioneer SE-MS7BT (zobacz TUTAJ). Niestety, nawał pracy nie pozwolił mi wcześniej ich opisać. Czynię to dopiero teraz, czyli na początku lutego.

SE-MS7BT to, jak określa je producent, słuchawki nauszne Hi-Res z serii Style z technologią Bluetooth i mikrofonem In-line. Od siebie dodam, że prezentują się bardzo ciekawie, nieco w stylu vintage. Muszle wykonane są z efektownego czystego aluminium malowanego na czarno (w zależności od wykończenia). Materiał, którym obszyto pałąk i pady wykonany jest ze sztucznej skóry. Budowa i wykonanie to wysoka liga. Dopracowanie słuchawek jest rzetelne, a konstrukcja nadzwyczaj solidna.

Zaraz po otrzymaniu słuchawek, podłączyłem doń smartfon iPhone 6S oraz iPad Air 2 via Bluetooth. Parowanie urządzeń nastąpiło błyskawicznie. Popłynęła muzyka z Tidal HiFi. Wygoda użytkowania i słuchania muzyki bez wijących się kabli jest rewelacyjna.

Warto zauważyć, że SE-MS7BT mają "braci" w postaci modelu SE-MS5T (zobacz TUTAJ). To identyczne słuchawki, ale pozbawione łączności Bluetooth - grają wyłącznie za pośrednictwem przewodu. Wizualnie są nieomal identyczne (brak sterowników Bluetooth), parametry techniczne mają jak SE-MS7BT "na kablu". Cena dwa razy niższa - 279 PLN versus 599 PLN. Coś za coś. SE-MS5T mają za to aż cztery wersje kolorystyczne.

Wrażenia ogólne i budowa
Słuchawki dostarczane są w białym, estetycznym pudełku. Wewnątrz, w przezroczystej wytłoczce z tworzywa sztucznego, wciśnięte są SE-MS7BT. W komplecie znajdują się słuchawki Pioneer, przewód słuchawkowy 1,2 m z zintegrowanym mikrofonem i regulatorem, przewód USB (do ładowania akumulatora), a także instrukcja obsługi oraz gwarancja.

Przed odsłuchami via Bluetooth akumulator należy oczywiście naładować. Trwa to około czterech godzin, zaś pełne baterie wystarczają na około 12 godzin pracy. Naprawdę niezły wynik. Parowanie urządzeń następuje bardzo szybko i bezproblemowo, zaś transmisja bezprzewodowa przebiega bez żadnych zakłóceń, sprzężeń i kompresji. Tu należy się duża pochwała japońskim konstruktorom Pioneer, albowiem częstokroć miałem do czynienia ze słuchawkami Bluetooth, w których słyszalne były jakieś sprzęgania. Tu tego nie ma. Przekaz jest ultra-czysty.

Jak już napisałem we wstępie, konstrukcja i budowa słuchawek są nadzwyczaj solidne. Aluminiowe muszle, miłe w dotyku pady i obszycie pałąka, świetna regulacja i dostosowanie do głowy i uszu słuchacza. Wzornictwo lekko vintage, ale bez przesady. Design i wykonanie - piątka z plusem! Nie ma do czego się przyczepiać. Bo przecież nie do tego, że do budowy nie użyto drewna i naturalnej skory - nie ta liga cenowa.

Jak można przeczytać w materiałach informacyjnych, SE-MS7BT obsługują Qualcomm® aptXTM i AAC zapewniając odtwarzanie audio w wysokiej jakości przez Bluetooth. Dzięki NFC można je parować z innymi urządzeniami, wystarczy je umieścić obok siebie. Posiadają duże 40 mm przetworniki wysokiej rozdzielczości oraz szerokie, miękkie nauszniki, otaczające całe ucho, zapewniając niezwykły komfort słuchania. Regulacja dla smartfonów jest zintegrowana w słuchawkach. W zestawie jest przewód do złącza 3,5 mm typu jack, zapewniające odtwarzanie Hi-Res. Dostępne w trzech kolorach: czarnym, srebrnym i brązowym.

Ergonomia
Bez wątpliwości opisywane słuchawki Pioneer należą do komfortowych i wygodnych. Doskonale dopasowują się do czaszki i uszu - nie cisną, nie uwierają, nie ciążą. Leżą lekko i zarazem stabilnie. Uszy całkowicie mieszczą się w padach. Masa także jest optymalna, to niecałe 300 gram. Tłumienie dźwięków zewnętrznych nie jest idealne - jest dostateczne. Ogólnie ergonomię oceniam na stopień celujący. Można słuchać godzinami na SE-MS7BT bez żadnych oznak zmęczenia.

Cechy
Odtwarzanie Hi-Res dzięki dużym przetwornikom 40 mm
Obsługiwane są wysokiej jakości kodek aptX i AAC
Stylowe wzornictwo w stylu retro
Wygodny, szeroki amortyzowany pałąk i konstrukcja nausznika w celu zapewnienia wygody
Do 12 godzin pracy na baterii (czas rozmów i muzyki)
W zestawie kabel audio (może być dołączony do odtwarzania muzyki)
Możliwość sparowania z maksymalnie 8 urządzeniami
Redukcja echa i tłumienie zakłóceń w celu poprawy jakości połączeń telefonicznych

Specyfikacja techniczna
Bluetooth® Ver.3.0 Power Class 2
Zasięg do około 10 m
Pasmo 2.4 GHz (2.4000 GHz - 2.4835 GHz)
Modulacja FHSS
Profile Bluetooth: A2DP, AVRCP, HFP, HSP
Wspierane kodeki: SBC, AAC, aptX
Zabezpieczenie: SCMS-T
Zasilanie: DC3.7 V bateria z możliwością ładowania
Parowanie do 8 urządzeń
Bateria do 12 godzin (rozmowa/muzyka)
Czas ładowania baterii około 4 godzin
Typ przetwornika: zamknięty dynamiczny
Średnica przetwornika: 40 mm
Skuteczność: 96 dB
Pasmo przenoszenia: 9 Hz – 22 000 Hz (Bluetooth)
9 Hz – 40 000 Hz (via kabel)
Maks. moc wejściowa: 1 000 mW
Impedancja: 32 Ohm
Masa: 290 g
Akcesoria: kabel Micro USB, kabel słuchawkowy.



Estetyczne pudło 




Oryginalne, nieco vintage, wzornictwo Pioneer SE-MS7BT



Dioda pulsująca niebieskim światłem zaświadcza o bezprzewodowym połączeniu z urządzeniem peryferyjnym

Muszle wykonane są z czystego aluminium; klasa tip-top

Po prostu doskonały design


Pioneer SE-MS7BT to wygodne słuchawki  - nawet w przypadku odsłuchów realizowanych z czapką na głowie; przewody nie wiszą, nie mikrofonują, nie wiją się niepotrzebnie...



Bezprzewodowe Pioneer SE-MS7BT versus przewodowe HiFiMan Edition S







Kilka przykładów odsłuchiwanych albumów z Tidal HiFi

Wrażenia dźwiękowe
Jako donorzy sygnału Bluetooth posłużyły dwa smartfony: iPhone 6S oraz iPhone SE, a także tablet iPad 2 Air. Źródło muzyki to przede wszystkim serwis streamingowy Tidal HiFi, a następnie różne pliki cyfrowe zapisane w pamięciach urządzeń.

Już w poprzednim rozdziale napisałem, że przesył napowietrzny muzyki via Bluetooth odbywa się czysto i bez żadnych zakłóceń, czy sprzężeń. Słuchawki Pioneera mogą być pod tym względem wzorcem. Warto podkreślić, że dane źródło ma dość istotny wpływ na ostateczne brzmienie. I tak słuchawki najlepiej zagrały zespolone z iPhone 6S, potem z iPhone SE, a następnie z iPad Air 2. Oczywiście, mowa o przesyle bezprzewodowym. Przewodowego jako takiego nie testowałem.

Od razu napiszę, że dźwięk SE-MS7BT jest charakterystyczny dla japońskich urządzeń. To brzmienie otwarte i jasne, odkrywcze, a równolegle dynamiczne i energetyczne. Raczej neutralne, niż doprawiane ciepłem lub dodatkowym basem. Kierujące się w stronę realizmu, oddania autentyczności nagrań, ich indywidualnych cech. Stąd brak tu szczególnie rozbudowanych i pociągniętych niskich tonów (co niektórym słuchaczom może doskwierać), utwardzenia basów, czy gigantycznych podmuchów rodem ze słuchawek Beats. Nie ten adres. Można nawet napisać, że japońskie słuchawki mają charakterystykę nieco przesuniętą do góry. Bardziej tu zadbano o lepszą rozdzielczość, doświetlenie detali, bogactwo dźwięków, niż o zapewnienie dodatkowej poduszki basowej. Nie chcę przez to napaść, że niskich tonów nie ma, bo są, ale niedominujące, a nawet czasem ukryte. Nie eksponowane. Z kolei niższe soprany i średnica są wyraźne i bliskie. Lekkie i napowietrzne. 

Dużą zaletą SE-MS7BT jest ich świetna stereofonia oraz łatwość budowania szerokiej sceny. Nieco gorzej jest z głębią i gradacją planów, ale w granicach normy. Co przyjemne, słuchawki "nie grają w głowie". Przestrzeń jest rozciągnięta na boki i lekko podciągnięta do przodu. Tak, jakby przystawić głowę do grających z przodu monitorów. Dzięki temu ma się wrażenie obecności w koncercie, w spektaklu, a nie tylko zwykłej reprodukcji dźwięków. Zjawiska pozorne odgrywane są jednoznacznie i wiarygodnie, instrumenty maja odpowiednią masę, choć czasem przydałoby się więcej dociążenia oraz rozwibrowania, szczególnie kontrabasów i gitar basowych. Instrumenty mają odpowiedni (nieprzesadzony) rozmiar, a także sowitą dźwięczność. Owa dźwięczność jest dostrzegalna przede wszystkim na pierwszym planie, pozostałe plany mają jej znacznie mniej. Natomiast wokale są na tle instrumentów kreślone czysto i autentycznie. Są niejako wykrawane z przestrzeni i sadowione bezpośrednio przed słuchaczem. Ani to zaleta, ani wada - po prostu immanentna cecha opisywanych. Na pewno zyskują na tym odsłuchy wokalistyki, co czyni słuchawki bardzo komfortowymi.

Konkluzja
Pioneer SE-MS7BT to bardzo solidnie zbudowane słuchawki o wysokim poziomie wygody i ergonomii użytkowania. Zapewniają uwolnienie od kabla słuchawkowego oferując wyjątkowo stabilną łączność bezprzewodową Bluetooth.

Dźwiękowo opisywane Pioneer plasują się po jasnej i otwartej stronie brzmienia. Typowego dla japońskich urządzeń audio. Są analityczne i dynamiczne, a jednocześnie neutralne i przestrzenne. Zwolennicy głębokiego i sejsmicznego basu nie będą zadowoleni, poszukiwacze naturalizmu i żywego dźwięku będą w siódmym niebie. 

Reasumując. Pioneer SE-MS7BT to relatywnie niedrogie słuchawki bezprzewodowe, a zapewniające wrażenia odsłuchowe na poziomie realnego, choć budżetowego high-fidelity. Super korzystnie wydane 600 PLN.

Cena w Polsce - 599 PLN.


21 komentarzy:

  1. Jakoś tak dziwnie się zrobiło... co produkt Pioneer'a to na tym blogu jest świetny :{

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię sprzęty Pioneera i nie widzę nic złego w tym, aby je opisywać jeżeli są dobre. A są.

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie oczekuję na przesyłkę z tymi słuchawkami, powiedz mi proszę jak z hałasem zewnętrznym, na przykład na ulicy, czy na plaży, i czy to prawda że nie są zbyt głośne ? Spotkałem się z opinią, że jak na produkt tej klasy grają zbyt cicho, mimo to po przeczytaniu twojej recenzji postanowiłem je zamówić, dzięki za rzetelny materiał i pozdrawiam. Byłbym zobowiązany za odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tłumienie, tak jak napisałem, jest dostateczne. Jeśli chodzi o skalę głośności, to potrafią głośno zagrać, nie gorzej niż inne słuchawki. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Solidna recenzja. Jestem akurat na etapie zakupu słuchawek za ok. 200zł. Jak Pan sądzi co byłoby lepsze: wersja "kablowa" tych słuchawek, czy może raczej Sony MDR V55? Słuchawki dedykowane do rocka, jazzu, bluesa, "starej" elektroniki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak Pan sądzi, które słuchawki byłyby lepsze: wersja "kablowa" tych testowanych, czy może Sony MDR-V55? Chodzi mi o słuchawki do domowego słuchania rocka, jazzu, bluesa i "starej" elektroniki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Sony MDR V55 nie znam. Fajne są też MEE Matrix 2. Warto też rozważyć Encore RockMaster Live.

    OdpowiedzUsuń
  8. Używam ich od około dwóch miesięcy i powiem szczerze że w recenzji pana nie ma nic przesadzonego. Są rewelacyjne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma Pan na opakowaniu również made in China?

      Usuń
    2. Ma Pan na opakowaniu również made in China?

      Usuń
    3. Tak, właśnie sprawdziłem. Ale specjalnie nie dziwi mnie to, 80% świata jest MADE I CHINA ;)

      Usuń
  9. Witam serdecznie. Świetny tekst i ciekawa recenzja. Mam tylko jedno pytanie. Czy te muszle są rzeczywiście z aluminium czy to tylko plastik udający aluminium?
    Na stronie Pioneer napisał o "Aluminium design" oraz "Ta słuchawka nagłowna wykonana jest z wysokogatunkowych materiałów i wyróżnia się stylowym akcentem aluminiowego designu."

    Pozdrawiam,
    Rafał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To aluminium (niestety) jest delikatne i lekkie, co za tym idzie, nie odporne na zarysowania. Sugeruję od razu kupić futerał. I tak je polecę, bo są tego warte.

      Usuń
    2. To aluminium, co za tym idzie, nie odporne na zarysowania, polecam kupić od razu futerał. Ale i tak je polecę bo są tego warte.

      Usuń
  10. W dniu testu miałem wrażenie, ze to aluminium. Ale może być, ze to jedynie materiał je udający. Głowy nie dam. A słuchawek od dawna już nie mam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za odpowiedzi. Zastanawiam się nad dwoma modelami słuchawek. Opisywany Pioneer lub Audio-Technica ATH-AR3BT. Miał ktoś możliwość używania AT i mógłby się wypowiedzieć, które z nich byłyby lepszym wyborem do codziennego użytkowania z przewagą biura? Fajnie by było aby dało się ich używać do rozmów telefonicznych.

      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Jeśli chodzi o słuchawki Pionka, to jakość rozmów rewelacyjna, At niestety nie używałem :)

    OdpowiedzUsuń
  12. To moja 5 para słuchawek- posiadam 3 pary superluxów: HD669, HD681evo, HD330, Philipsy (nie pamiętam modelu). Kupiłem je jako słuchawki "przenośne" do odsłuchów na telefonie - do tego w mojej ocenie nadają się bardzo dobrze, natomiast po podpięciu pod dobry amplifier i porównaniu ich do w/w superluxów, to nie mają nawet startu do HD330. Szerokość, głębia sceny, głębia basu, czy tony wysokie, to dwie półki niżej niż HD330 i niestety półka niżej nawet niż HD681evo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tylko basy gorsze, bo tony wysokie na 100% lepsze, co ci do głowy przyszło mówić że słuchawki za 100 zł są 2x lepsze od najlepszych w cenie 200 zł ?

      Usuń

Komentarz będzie oczekiwać na moderację