Wstęp
Słowo Brainwavz sugeruje
pochodzenie od medycznego terminu „brain waves”, czyli fal mózgowych rejestrowanych za pomocą elektroencefalografu (EEG). Ciekawe… Ale i zrozumiałe,
bo przecież podczas słuchania muzyki aktywność mózgu jest podwyższona, a fale
EEG na pewno mają inny przebieg niż zazwyczaj.
Postanowiłem napisać
kilka słów o słuchawkach Brainwavz HM5, ponieważ są jeszcze mało znane w naszym
kraju, a jak wydaje się, warte są bliższej znajomości, tym bardziej, że firmowe
produkty nie są drogie.
Firma Brainwavz ma w
swojej ofercie (TUTAJ) kilkanaście par słuchawek,
głównie douszne. Nauszne są dwie i są stosunkowo niedawno wprowadzone do
sprzedaży, bo w 2011 roku. Oprócz tu opisywanych HM5, nauszne są także HM3.
Pochodzenie (i kraj
produkcji) firmy Brainwavz są trudne do ustalenia ze względu na brak
odpowiednich napisów na słuchawkach i opakowaniu, w Internecie też niewiele na
ten temat można znaleźć. Wydaje się jednak, patrząc na sieć dystrybutorów, że
słuchawki są produkowane (lub tam mieści się siedziba firmy) w Hong-Kongu. Warto też podkreślić, że Brainwavz są bardzo popularne w USA, w Singapurze i Australii.
Brainwavz HM5 zostały wypożyczone od polskiego dystrybutora marki, firmy Audiomagic.pl.
Budowa i ergonomia
Słuchawki opakowane są w
stosunkowo wielką torbę, w którą włożono dwie warstwy fantazyjnie powycinanej
czarnej gąbki. W niej bezpiecznie spoczywają słuchawki. W komplecie są dwa
kable o różnej długości – 3 metry i 1,2 metra. Każdy kabel zakończony jest
małym jackiem, a nakręcana przejściówka na duży jack jest jedna. Oprócz tego, w
komplecie znajduje się nakładka samolotowa na jacka, jak i również zapasowa
para padów. Doprawdy, wyposażenie ponadstandardowe.
Słuchawki zbudowane są
solidnie i mocno – to jest najlepsze na nie określenie. Jednak daleko im do
tzw. toporności – tu właściwsze będzie sformułowanie: trwałość i konstrukcja
sprzętu studyjnego. Breinwavz HM5 to słuchawki typu zamkniętego – wyglądają jak
żywcem wzięte z segmentu PRO.
Pałąk jest gruby i twardy, od spodu
wyścielony miłą i miękką poduszką. Muszle są duże, mieszczące, zdaje się, każde
(nawet największe) uszy. Wykonane są z twardego tworzywa sztucznego, a zewnątrz
zaopatrzone w metalową płytkę, w którą wkomponowano firmowe logo. Do muszli od spodu wtyka się mini-jacki mono (wraz z kablem słuchawkowym). Pady są
miękkie (a nawet mięciutkie), przyjemne w dotyku i przy kontakcie z czaszką.
Izolacja akustyczna od środowiska zewnętrznego jest doskonała – pady dobrze tłumią hałasy.
Ergonomia jest dobra.
Słuchawki dobrze układają się na głowie i wokół uszu. Nie są też ciężkie, nie
ciążą po godzinie odsłuchów. Regulacja ułożenia na głowie działa prawidłowo i
bez problemowo. Jedynie siła nacisku (docisku) do głowy, moim zdaniem, jest
trochę za duża. Super by było, gdyby tę siłę można było indywidualnie ustawiać.
A tak, po kilkunastu minutach słuchania nacisk padów staje dokuczający. Nie
można zapomnieć, że ma się słuchawki na głowie. Wygoda jest więc średnia, ale akceptowalna.
Dźwięk
Na początek napiszę, że
słuchawki w Polsce kosztują około 500 zł. Za tę cenę można znaleźć mnóstwo
różnych słuchawek, wielu firm. Na przykład AKG K242 HD, Sennheiser
HD280 PRO, Grado SR80i, czy Audio-Technica ATH-PRO 500 i wiele innych. Jest w
czym wybierać.
Tak jak denerwująca jest
spora siła nacisku na uszy, tak dźwięk jest klasowy. Tak, Proszę Państwa,
Brainwavz HM5, pomimo, że nie mają audiofilskich aspiracji, grają po prostu
bardzo dobrze. Jest to dźwięk całościowo świetnie skomponowany, z harmonijnymi
podzakresami, bez uprzywilejowań dla basu, czy góry lub średnicy. Każda sfera
jest ważna i na swoim miejscu, żadna nie dominuje, nie wychyla się zanadto.
Często nieprzyjemna jest w słuchawkach typu zamkniętego nadmierna obecność
basu, jego wystrzały, a nawet buczenie. W HM5 bas jest silny i jędrny, ale w
fizjologicznych granicach. Co ważne, niskie tony są przyjemnie skupione,
punktowe. Dają dobrą podporę dla reszty zakresów lecz nie przykrywają ich.
Średnicę określiłbym jako gęstą, ale nie jest to stan zwartości typowej dla
Beyerdynamic DT 990 (test TU) – to spoistość charakterystyczna dla AKG K242 HD (test TU),
czyli z większą dozą otwartości i precyzji, a mniej barw i plastyczności.
Więcej analizy i wglądu w nagranie oraz w treść, a mniej malowania obrazów i ekspresji.
Te słuchawki są bardzo wyrównane w swoim charakterze, bez słyszalnych podbić,
czy przetarć na granicach podzakresów. Bardzo dobrze sprawdzają się w związku z
tym w muzyce fortepianowej, elektronice, jak i klimatach akustycznych. Słychać
sporo szczegółów, wibracji strun, aurę wokół instrumentów, choć nie jest to
styl high-end. Brak najmniejszych smaczków, wybrzmień, etc.
Wysokie tony nie
szeleszczą, nie atakują ostrymi dźwiękami, są dobrze wyrażane i nie mają
problemów z oddaniem brzmienia czyneli, a jednocześnie nie są metaliczne.
Soprany są wystarczająco rozdzielcze, by ukazać bogactwo dźwięków trąbki Milesa
Daviesa: realny świst powietrza, wibracje, etc. Słuchawki mają rzadką umiejętność wydobywania kolorów z muzyki, uwidaczniania jej życia, podkreślania dźwięczności. W cenie 500 zł cecha rzadko spotykana.
Przestrzeń budowana jest
powabnie i wiarygodnie, lecz nie są to hektary sceny, raczej metry kwadratowe.
Stereofonia wzorowa, głębia nieco spłaszczona. Drugie i trzecie plany obecne,
choć bez specjalnej wyrazistości. Za to pierwszy plan jest bardzo wymowny,
sugestywny i pełen nut.
Konfiguracje
Konfiguracje
Słuchawki mają 64 Ohm
oporności. Mogą być podłączane zarówno do odtwarzaczy przenośnych, jak i do
wzmacniaczy słuchawkowych. U mnie grały z iPodem 4, iPadem 3 oraz ze
wzmacniaczem słuchawkowym Musical Fidelity X-Can v.3 z zasilaczem ULPS Tomanek (test TU).
Z każdym urządzeniem bez problemu zgrywały się i przynosiły wiele przyjemności
z odsłuchów. Zresztą producent nie narzuca sposobu używania HM5 – obecność
wymiennego długiego kabla (3m) oraz krótkiego (1,2 m) sugeruje zastosowanie
zarówno stacjonarne i przenośne. Brainwavz sprawdzają się wybornie w obu
opcjach.
Podsumowanie
1. Solidna, trwała budowa. Wysokiej jakości
zastosowane materiały. Świetne wyposażenie: torba na słuchawki, dwa kable o
różnej długości (3 m i 1,2 m), nakręcany duży jack (na mały), przejściówka
samolotowa oraz zapasowe pady.
2. Ergonomia na przeciętnym
poziomie. Wygodne miękkie pady, dobra regulacja pałąka, muszle świetnie
trzymają się głowy, lecz sam ucisk jest za mocny (w moim przekonaniu). Męczący
podczas dłuższych odsłuchów.
3. Dźwięk otwarty, o dobrze
skrojonej przestrzeni oraz kapitalnej (w tym pułapie cenowym) kompozycji, balansie tonalnym. Dobre
żywe, lecz niedominujące basy. Wyraźna, gęsta średnica o lekkim zacięciu analitycznym.
Soprany detaliczne, choć nie ostre. Stonowane. Generalnie, dźwięk można
określić jako wysokiej klasy, zaskakujący kiedy popatrzeć na cenę słuchawek.
Jednak uczciwie trzeba też napisać, że nie jest to high-end, ani nawet jego „przedsionek”.
4. Po prostu uczciwe
słuchawki za rozsądną cenę około 500 zł. Nie jedne uznane słuchawki renomowanych firm, za podobne pieniądze oferują mniej lub znacznie mniej. Warto poznać (i posłuchać) Brainwavz HM5 bliżej.
Dane techniczne
Dostępne na stronie polskiego dystrybutora - firmy Audiomagic.pl TUTAJ.
Link na stronę producenta TUTAJ.
Spocko recka. Trochę mnie ubodło, że 'nie mają smaczków i wybrzmień' jak hi-endowe. Ale skąd brać piniądze na to??? ;)
OdpowiedzUsuń