Wstęp, czyli kilka słów
o firmie Beyerdynamic
Firma Beyerdynamic
została założona w Berlinie nieomal 90 lat temu, bo w 1924 roku; za jej
istnienie odpowiedzialny jest pan Eugen Beyer. Beyerdynamic początkowo budował
wzmacniacze i kolumny do kin, czyli dla najbardziej wówczas chłonnego (i
rozwijającego się) typu rynku audio-wizualnego. Zresztą podwaliny kinowe innego
giganta słuchawkowego AKG są podobne. O AKG napisałem swojego czasu TUTAJ kilka
słów. Ale wracając do Beyerdynamic. Pierwsze słuchawki zostały tu skonstruowane
kilka lat przed II Wojną Światową, a konkretnie latem 1937 roku – był to model
DT 48. Zresztą owy model jest produkowany do dziś, chociaż w lekko
zmodernizowanej formie (TUTAJ), czyli można napisać że Beyerdynamic DT 48 są
nieprzerwanie w firmowej ofercie od 76 lat! To zdaje się jest rekord świata w
tej dziedzinie. W tym miejscu trzeba też dodać, że skrót DT pojawiający się
przy nieomal wszystkich modelach (za wyjątkiem tych oznaczonych „T”, czyli
Tesla) pochodzi od słów „dynamic telephone”.
Dzisiaj Beyerdynamic to
liczący się światowy producent słuchawek, mikrofonów oraz sprzętu
konferencyjnego. Siedziba główna oraz zakład produkcyjny mieści się w Heilbronn
w Badenii-Wirtembergii (niedaleko Stuttgartu). Warto wspomnieć, że prawie cała
produkcja odbywa się w Niemczech. Na Daleki Wschód został przeniesiony montaż jedynie
kilku tańszych modeli. Kupując, więc sprzęt Beyerdynamic można być pewnym, że
kupuje się wyrób stricte niemiecki.
W firmowym portfolio
jest cała masa słuchawek. Od typowo przenośnych dousznych, poprzez modele
większe, ale też mobilne, aż do hi-fi. Beyerdynamic to także producent całej
gammy słuchawek profesjonalnych. Wiele modeli słuchawek ma swoją wersję
profesjonalną i tzw. użytkową (audiofilską). Tak jest właśnie (między innymi) z
Beyerdynamic DT 900. Beyerdynamic wytwarza także słuchawki wykorzystywane w
lotnictwie – mogą być „zwykłe” lub na specjalnie zamówienie.
Od kilku lat firma
rozwija linię Tesla, która jest aktualnie topową w ofercie. Flagowy model to
T1.
Niedawno pojawiły się
Custom One, które wyposażane są w płynną regulację basów. Stereo i Kolorowo –
Underground, ma nadzieję niebawem bliżej przyjrzeć się temu egzemplarzowi.
Bardzo popularne są
modele DT 770, DT 880 oraz DT 990, które występują w wielu odmianach (PRO i
tzw. home) w kilku odmianach oporności. Natomiast w dalszej części tekstu
postaram się przybliżyć Czytelnikowi słuchawki Beyerdynamic DT 990 Edition.
Beyerdynamic DT 990
Edition (250 Ohm) zostały wypożyczone z salonu Audio Premium Sound w Gdańsku.
Budowa, właściwości i
ergonomia
Po pierwsze należy
wspomnieć, że oprócz faktu, że model DT 990 ma swojego profesjonalnego „brata”,
a mianowicie DT 990 PRO, to ma także opcję wyboru z kilkudziesięciu wersji
kolorystycznych. Co istotne, DT 990 są dostępne w trzech opornościach: 32 Ohm, 250 Ohm oraz 600 Ohm.
Za specjalną opłatą (stosunkowo niewielką) można zamówić w fabryce jedną z od kilku do kilkunastu odmian kolorystycznych poszczególnych elementów słuchawek (TUTAJ). Taki model nosi nazwę DT 990 Manufaktur. Czas oczekiwania – około 2 tygodni. Bajka! Poniżej zdjęcia obrazujące bogatą gamę kolorów.
Za specjalną opłatą (stosunkowo niewielką) można zamówić w fabryce jedną z od kilku do kilkunastu odmian kolorystycznych poszczególnych elementów słuchawek (TUTAJ). Taki model nosi nazwę DT 990 Manufaktur. Czas oczekiwania – około 2 tygodni. Bajka! Poniżej zdjęcia obrazujące bogatą gamę kolorów.
Powyższe dwa zdjęcia pochodzą ze strony Beyerdynamic
Słuchawki zbudowane są
idealnie – mają solidną, mocną konstrukcję, niezwykle ergonomiczną budowę, są
lekkie, a do tego niezwykle estetyczne – z aluminiowymi elementami obejmującymi
(trzymającymi) muszle, stalowymi regulatorami wysokości oraz metalowymi
nakładkami na muszlach. I na tym zdaniu mógłbym w zasadzie zakończyć ich opis
budowy. Bo Beyerdynamic DT 990 reprezentują wyrafinowany użyteczny styl ze
wspaniałym projektem – nowoczesny, trwały i rzetelny. Prawdziwie niemiecka
robota.
Pady są obszerne,
wyścielone miękkim materiałowym „misiem” w szaro-srebrnym kolorze. Kabel
przyłączony jest do lewego padu, ma długość 3 metrów, a zakończony jest małym
jackiem z gwintem, na który nakręca się duży jack.
Kiedy wziąć słuchawki do
ręki, to czuć, że ma się do czynienia z czymś, co nie rozleci się po kilku
latach użytkowania. Widać, że producent nie żałował tu trwałych materiałów
takich jak aluminium, stal i twardy plastik, którego jest zresztą stosunkowo mało.
Pamiętam, jak kiedyś miałem Sennheiser HD598 – grały pięknie, ale były tak
delikatne, że przy nakładaniu ich na głowę, miałem wrażenie, że zaraz pękną. W
DT 990 takiego poczucia nie ma. Poza tym są niezwykle komfortowe w użytkowaniu,
nie męczą uszu, ani nie obciążają zanadto głowy – generalnie po kilku minutach
zapomina, że ma się je na sobie. Delikatnie obejmują uszy i świetnie dopasowują
się do czaszki – prawie ich nie czuć na głowie. Pod tym względem stoją w
opozycji do ciężkich HiFiMan HE-500 (test TU), które grają pięknie, ale ich wspaniały
dźwięk trzeba okupić niewygodą.
Dźwięk
Jako wzmacniacze
słuchawkowe używałem Musical Fidelity X-Can v.3 wraz z zasilaczem ULPS Tomanek (test TU) oraz Schiit Audio Asgard (test TU). Przenośne „urządzenia grające” to odtwarzacz plikowy
HiFiMan HM-601 Slim (test TU) oraz iPad 3G. Słuchawki odniesienia to Sennheiser HD650 z
kablem Ear Stream (test TU) oraz AKG K142 HD (test TU).
Jakie było pierwsze moje
wrażenie? Ano takie, że Beyerdynamic DT 990 grają bardzo poukładanym dźwiękiem,
żywiołowym i dynamicznym, z piękną plastyczną średnicą, która wydaje się nieco
uprzywilejowana w porównaniu z basami i sopranami. Bas jest dość obfity, lecz
pięknie sprężysty i smukły. Soprany są z lekka „przypalone”, tzn. w tej kwestii
przypominają bardzo Sennheiser HD650. Soprany nie tną uszu najwyższymi tonami,
są utemperowane, choć są wystarczająco rozdzielcze by usłyszeć wiele szczegółów
w muzycznej magmie, ale to nie jest taka analiza i rozdzielczość jak mają
słuchawki HiFiMan HE-500. Często miałem też poczucie, że DT 990 są leciutko
ocieplone. Ten zabieg niewątpliwie sprzyja przyjemności i komfortowi odsłuchów,
ale nie zawsze pogłębionej chęci wglądu w mikro-detale nagrań. Można napisać,
że DT 990 są naturalne i stoją po stronie muzyki, a nie mikroskopowej
dokładności.
I tak, jak przy opisie
budowy, po pierwszym zdaniu mogłem go zakończyć, tak tu, w tym miejscu
charakterystyki dźwięku też bez problemu mógłbym skończyć. Ale dla
przyzwoitości i rzetelności testu napiszę jeszcze kilka zdań.
Trzeba napisać trochę o
scenie i przestrzeni. Pod tym względem DT 990 reprezentują wysoką klasę. Scena
odsłuchowa jest zarówno wyraźnie szeroka, jak i głęboka. Słuchawki mają
umiejętność budowy dźwięku nie tylko „w środku” głowy, ale i dookoła, choć ta
dookolność nie jest tak wspaniała jak w wysokich modelach Grado. Ale i tak jest
całkiem nieźle. Instrumenty i wokale mają świetnie zogniskowane miejsca, nie
kleją się do siebie, są skutecznie odizolowane. Mają odpowiedni wymiar i dobrą
dźwięczność. Mają również aurę wokoło lub „powietrze”, jak kto woli. Czuć
oddech dookoła muzyków i ich instrumentów, niezależnie czy słucha się gitary,
czy smyczków, czy fortepianu, to ich dźwięk jest pełny, klarowny i wypełniony
muzyką. Nasycony tonami i dynamiką nagrań. Pod tym względem DT 990 są świetne.
Podają muzykę w odpowiednim tempie, w pięknym rysunku oraz ludzkiej skali.
I co ważnie, bez
zmęczenia można na nich słuchać chyba bez przerwy i z rok. A może i dwa? OK, to
już przesada, ale celowa, by Drogi Czytelnik wiedział na pewno, że komfort
odsłuchów (i użytkowania, czyli ergonomia) jest tu nie inaczej jak wzorowy.
Konfiguracje
Najlepiej DT 990 „zgrały
się” ze wzmacniaczem słuchawkowym Musical Fidelity X-Can v.3 (wraz z zasilaczem
ULPS Tomanek). Tu było najwięcej masy dźwięku, jego dobitności, a także
namacalności instrumentów. Przestrzeń była ładnie rozciągnięta w każdą stronę,
choć z uprzywilejowaniem jej szerokości, a nie głębokości. Wysokie tony lekko
utemperowane, lecz żywiołowe. Średnica lekko wypchnięta do przodu, ale bogata i
obfita.
Wzmacniacz Schiit Asgard
zapewnił przede wszystkim przyjemność z odsłuchów, niezmąconą radość z muzyki. Równowagę
tonalną oraz szczere nasycenie dźwiękiem. Trzeba jednak uczciwie napisać, że
pogłębiona analiza i duża szczegółowość nie są priorytetem dla tego
wzmacniacza.
Muzyka słuchana z iPada
3 osiągała całkiem wysokie (głośne) natężenie, dobre wygładzenie i przyjemną fakturę
dźwięku. Może DT 990 nie są stworzone stricte do używania ze sprzętem z nagryzionym
jabłkiem w logo, lecz wielkiego mezaliansu tu nie było. Słuchawki Beyerdynamic
zagrały całkiem sprawnie i miło dla uszu.
Dużą niespodzianką było połączenie DT 990 z odtwarzaczem plikowym HiFiMan HM-601 Slim. Wystąpiła tu bowiem pełna synergia - wspaniałe nasycenie barw, niski sprężysty bas oraz żywe kolory średnicy. Instrumenty i wokale otrzymały wiele spontaniczności oraz dużej klasy typowej dla sprzętu hi-fi.
Dużą niespodzianką było połączenie DT 990 z odtwarzaczem plikowym HiFiMan HM-601 Slim. Wystąpiła tu bowiem pełna synergia - wspaniałe nasycenie barw, niski sprężysty bas oraz żywe kolory średnicy. Instrumenty i wokale otrzymały wiele spontaniczności oraz dużej klasy typowej dla sprzętu hi-fi.
Posumowanie
1. Beyerdynamic DT 990 to świetna
budowa – trwałe, wysokiej jakości użyte materiały (dużo lekkiego aluminium),
wzorowa ergonomia, po prostu niemiecka solidność i zaawansowanie technologiczne
w jednym.
2. Dźwięk przyjemny,
relaksujący, ale pełny i dynamiczny. Nasycony nutami. Przekaz wciągający,
wielce angażujący narząd słuchu. Plastyczna przestrzeń, swobodna średnica, duży oddech
tonalny; nieprzesadzone, aczkolwiek dobitne basy.
3. Muzykalność po pierwsze,
po drugie – naturalność. Pogłębiona analiza na dalszym miejscu.
4. Dobra cena w stosunku do
jakości i solidności budowy.
5. Rekomendacja na 5
gwiazdek (na 5 możliwych, oczywiście).
Dane techniczne
Dostępne na stronie Beyrdynamic TUTAJ.
co lepsze dt990 czy akg k701,ogolnie
OdpowiedzUsuńWolę DT990, a jeszcze bardziej DT880.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
Mam, nie narzekam. Mam wersię DT 990 Pro i jest warta swojej ceny.
OdpowiedzUsuńZgadzam się!
OdpowiedzUsuńWitam, jaka jest różnica w brzmieniu, między komentowaną wersją a PRO? Która ma delikatniejszą górę? Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZ tą wygodą to lekka przesada . Trwałość też tak sobie po roku użytkowania pęknity plastik przy pałąku i jedna słuchawka przestała działać . O padach nie wspomnę.
OdpowiedzUsuń