Wstęp, czyli kilka słów o firmie AKG
W Austrii mieści się sporo światowych, renomowanych
producentów sprzętu hi-fi. Bo oprócz produkującej wspaniałe kolumny - Vienna
Acoustics , już zresztą z nazwy sugerującej pochodzenie z tego kraju, są tu tak
znane przedsiębiorstwa jak WLM Acoustics,
Ayon czy Pro-Ject (ten jest w zasadzie czesko-austiacki, lecz siedziba mieści
się w Austrii – w Wiedniu). Inną austriacką, bardzo znaną firmą jest AKG
Acoustics. Obecnie w zasadzie, te trzy litery: „AKG” to synonim słowa słuchawki
lub mikrofon.
Została założona tuż po zakończeniu wojny w 1947 roku w
Wiedniu przez dwóch kolegów – panów Rudolfa Goerika i Ernesta Plessa pod nazwą
Akustische und Kino-Gerate Gesellschaft m.b.H., (pol. Urządzenia Akustyczne i
dla Kin Sp. z o. o.), a w skrócie AKG GmbH. Początkową ideą dla jej działania była
budowa i dostarczanie sprzętu nagłaśniającego do kin i teatrów dla szybko
odbudowującego się po wojnie Wiednia. Jednak już w 1949 roku przedsiębiorstwo
skonstruowało i wypuściło na rynek pierwszy własny model słuchawek. Rok 1953
przyniósł światową premierę dynamicznego mikrofonu kardoidalnego, a 1955 –
otwarcie pierwszego oddziału zagranicznego - w Niemczech. Natomiast w 1965 roku
zaprzestano produkcji sprzętu nagłaśniającego do kin. Firma opracowała wiele
patentów (ponad 1000), własnych innowacyjnych rozwiązań inżynieryjnych
stosowanych w konstrukcjach mikrofonów oraz słuchawek, co może być materiałem
na długi rozdział osobnej książki. W
kolejnych latach nastąpiła dalsza ekspansja światowa: 1968 roku otwarto filię w
Szwajcarii, a potem i Wielkiej Brytanii. W 1979 roku – w Japonii, a 1985 roku w
USA. W 1996 roku AKG weszło w skład amerykańskiej firmy Harman International,
której częścią jest do dziś, posiada jednak sporą suwerenność w ramach tej
korporacji, a siedziba główna nadal mieści się w Austrii. Amerykański właściciel
pozwolił przedsiębiorstwu uzyskać stabilność finansową oraz skupić się na
konstruowaniu innowacyjnych produktów skierowanych na rynek profesjonalny oraz
użytkowy, choć jednocześnie ograniczając działalność wyłącznie do mikrofonów (TU)
oraz słuchawek (TU),
co jest aktualnym profilem AKG Acoustics, a w zasadzie AKG by Harman (TU), bo taka nazwa obecnie
obowiązuje.
Czytelników zainteresowanych szczegółową historią firmy, jej
produktami archiwalnymi oraz meandrami ekonomicznymi zapraszam do lektury: Historia AKG.
Warto podkreślić, że wśród obecnych słuchawek AKG można znaleźć
około 60 modeli pogrupowanych w kilka grup – dwie główne: 1) do użytku
profesjonalnego i 2) domowego, a ta ostatnia dzieli się na kolejne: hi-fi, dla
didżejów (DJ), do gier, sprzętu przenośnego, etc. Jest w czym wybierać.
Ostatnia firmowa seria słuchawkowa jest sygnowana przez Quincy Jonesa. Są to
modele Q 350, Q 460 i Q 701 – dostępne w trzech kolorach (zielony, biały i
czarny).
Nie wiedzieć, dlaczego produkty słuchawkowe AKG są bardziej
popularne na świecie, gdzie cieszą się autentyczną renomą i uznaniem, niż w
Polsce, choć przecież Austria leży bardzo blisko granic naszego kraju. Być może,
za taki stan rzeczy pośrednio odpowiedzialny jest niemiecki Sennheiser, który
nawet w czasach PRL-u był obecny w Polsce i w związku z tym jest to marka dla
Polaka bardziej rozpoznawalna? Kto wie? Tak, czy inaczej sądzę, że warto bliżej
przyjrzeć się wyrobom AKG by Harman. Stąd też i niniejszy tekst.
Natomiast do mnie trafiły słuchawki AKG K 142 HD.
Wrażenia ogólne, budowa oraz ergonomia
Na początek, warto wspomnieć, że model K 142 HD jest
bezpośrednim następcą „legendarnych” K 141, które były swojego czasu wielkim
firmowym przebojem i cieszyły się uznaniem wielu użytkowników na całym świecie.
W 2009 roku AKG, po wielu żmudnych pracach badawczych i testowych, wprowadziła
na rynek K 142 HD, które, jak można przeczytać w materiałach firmowych, mają
ulepszone przetworniki, które zostały powiększone i skonstruowane ze specjalnej
membrany w technice Varimotion. Co to oznacza, nie wiem, ale wypada wierzyć
producentowi, że jest to progres. Bo w designie 141 versus 142 – jest. Te
drugie są niewątpliwie ładniejsze i o mniej studyjnej proweniencji wizualnej.
Ale do rzeczy.
Jak wspomniałem, słuchawki są estetyczne. O rozmiarach kompaktowych. Bliżej im pod tym
względem do Grado SR-60i niż do Sennheiser HD650. Mają typowy styl firmy AKG,
czyli metalowy pałąk wykonany z dwóch prętów, a pod nim rozciągnięty pasek ze
skóry (tu ze sztucznej) w związku z czym jest samodopasowujący się do głowy i
uszu. Jest to rozwiązanie niesłychanie wygodne, nie trzeba niczym manipulować,
przesuwać zapadek, etc. Po prostu „rozciąga się” pałąk oburącz, nakłada się
słuchawki na głowę, a owy mechanizm siłami nacisku i sprężystości sam znajduje
optymalny rozmiar elastycznego pałąka. Dzięki temu słuchawki leżą bardzo komfortowo
– nie ma się poczucia zbytniego ich ściskania, ale jednocześnie i tego, że
spadną przy gwałtowniejszym ruchu głowy. Nawet długie, wielogodzinne odsłuchy
nie męczą. Welurowe pady są dość spore, ale nie tak duże jak w HiFiMan HE-500,
gdzie uszy zmieściłby nawet największy nietoperz, czy Batman. Tu
miejsca jest mniej, ale nadal całkiem sporo. Moje uszy weszły bez problemu.
Muszle wykonane są z przyzwoitego, twardego tworzywa sztucznego w kolorze
ciemnobrązowym, lekko matowym, zaś centralna ich ruchoma część z polerowanego
aluminium, co nadaje dodatkowej dystynkcji, szyku. Na środku aluminiowych
wstawek osadzono okrągły łącznik z drutami pałąka – na nich nadrukowano wielkie
litery „AKG”. Firmowe logo znajduje się także na pasku pałąka od góry. Warto
zwrócić uwagę, że kabel (3 metry) dołączony jest tylko do jednej muszli (do lewej
i na stałe), co dodatkowo zwiększa ergonomię użytkowania, bo nic „nie huśta
się” pod brodą. Przewód słuchawkowy zakończony jest mini jackiem z gwintem, na
który nakręcony jest duży jack 6.3 mm. Doskonałe rozwiązanie!
Generalnie, słuchawki są wykonane estetycznie, solidnie i
racjonalnie - z dużym zamysłem użytkowym, ergonomią. Mogą służyć zarówno jako
sprzęt studyjny, jak i do użytku domowego, gdzie z powodzeniem mogą być przyłączane
do dużego zestawu hi-fi, jak i odtwarzaczy plikowych typu iPod, etc. Ich
optymalna oporność 58 Ohm też je to tego
predysponuje.
Cena oscylująca pomiędzy 450, a 700 zł stawia je w szeregu z
takimi konkurentami jak na przykład Grado SR-80i, Sennheiser HD280,
Beyerdynamic DT 440, czy Audio-Technica ATH A-500 lub Ultrasone HFI 580.
AKG K142 HD przez producenta klasyfikowane (według
przeznaczenia) do pułapu hi-fi stereo, w odróżnieniu od ich „braci” modelu AKG
K141 MKII, które firma segreguje w segmencie profesjonalnym. Zresztą parametry
techniczne oba mają identyczne, a te drugie odróżniają się głównie tym, że mają
odłączany kabel od muszli (na wtyku mini XLR), bo wizualnie są bardzo podobne.
Różni ich także kolor paska pod pałąkiem (czarny w K141 MKII) oraz materiał
padów (nie welur, a sztuczna skóra).
Prawdopodobnie firma postanowiła celem pozycjonowania (lub
targetowania, jak kto woli) rynku dać każdemu to, co potrzebuje, a sformułowanie
„słuchawki studyjne” wielu osobom spoza świata muzyków czy inżynierów dźwięku kojarzy
się z definicji z monitorowym, czystym graniem, pozbawionym emocji, by nie
napisać – płaskim czy liniowym. W tym przypadku na pewno tak nie jest (i w
wielu innych podobnych, też nie), bo oba owe modele AKG mają identyczne
przetworniki i ich parametry, co zresztą łatwo sprawdzić. Po co o tym piszę? Bo
warto wiedzieć, że większość słuchawek tzw. studyjnych, może być z powodzeniem
stosowanych w domowym audio. Zresztą odwrotnie też, ale nieco rzadziej.
Dźwięk
Patrząc na umiarkowaną cenę słuchawek (około 500 zł) trzeba
przyznać, że dźwięk po pierwszych odsłuchach wydaje się być całkiem dojrzały,
obfity i odpowiednio poukładany, by nie użyć frazy – dobrze spreparowany.
Uderzające są sympatyczne, mocne i głębokie basy, które kapitalnie odwzorowują
dużą skalę niskich tonów, budując przy tym solidną podporę, konstrukcję dla
pozostałych podzakresów. Tak, basy są spore, ale nie aż tak realistyczne i z
pogłębioną strukturą precyzyjności jak w Sennheiser HD650, które są zresztą
mistrzem w tej materii. Z drugiej strony trzeba, też pamiętać, że AKG są o
około 3 x od nich tańsze. Co istotne, detale i subtelności nagrań łatwe są do
wychwycenia spośród szerokiego tła, a brzmienie modulowane jest naturalnie i,
można powiedzieć – organicznie, czyli bogate w odczuwalny rzeczywiście dźwięk,
żywe i radosne. Witalne. Choć i jednocześnie przekaz jest trochę pozbawiony
wyrazistości pokazywania krawędzi dźwięków, szczególnie sopranów. Tu dokonywana
jest specyficzna kompresja lub zamazanie, jak kto woli.
Najbardziej spektakularną cechą AKG jest zaskakująca, przy pierwszym
kontakcie z tymi słuchawkami (i nie tylko pierwszym), przestrzeń, realistyczna jej
ułuda. Tu fenomenalnie swobodnie i drobiazgowo określane są źródła pozorne, a scena
bez wątpliwości rozciąga się daleko poza uszami. Może nie jest ten typ
kreślenia przestrzeni jak w Grado SR-60i, gdzie budowa sceny pozornej nie dokonuje
się „w głowie”, a hen, poza nią, niemniej jednak i tak opisywany model czyni to
z dużą klasą, wyższą niż by cena na to wskazywała. Zresztą konstrukcje AKG
słyną z tej cechy. Trudno tę specyfikę przestrzenną opisać słowami, mam
nadzieję jednak, że Czytelnik pojął clou rzeczy.
Bardzo podoba mi się skala dynamiki AKG – bo ta jest
wyborna, mocna i odczuwalna od samego dołu do wysokiej góry, z małymi
ograniczeniami na skrajach, nie przeszkadza to wcale w słuchaniu zarówno
koncertów symfonicznych (lecz naturalnie Grado SR-60i są bardziej tu
predysponowane, a HiFiMan SE-500 o wiele bardziej), czy mocniejszych gatunków
muzycznych, jak elektronika, czy nawet metal. Oczywiście, brzmienie, tu i
ówdzie, jest podkolorowane (podrasowane), ale odrobinę i dotyczy głównie przełomu
wyższej średnicy i niskich sopranów. Zresztą wiele innych modeli też tak ma.
Dzięki temu zabiegowi dźwięk jest odbierany jako naturalny pod względem barwy
jak i przyjemny, niemęczący.
Konfiguracje
Najbardziej podobało mi się połączenie AKG K 142 HD ze
wzmacniaczem słuchawkowym Musical Fidelty X-Can v.3 (wraz z zasilaczem ULPS
Tomanek). Tu dźwięk był najbardziej plastyczny i wielowymiarowy. Ekspresyjny. Z
obfitą przestrzenią oraz pięknie naturalnie-słodkimi wokalami, których można
słuchać godzinami. Poza tym niskie tony otrzymywały lekkiego zaokrąglenia,
dodatkowego wypełnienia i nasycenia. Zresztą a’propos basów podobnie rzecz
miała się we wzmacniaczu Yaqin PH-5L, bo i tu występowała owa niskotonowa
soczystość, choć nie pulchność. Trzeba jednak zaznaczyć, że w Yaqin szczegółowość
była lekko „zdystansowana”, pozostawała w tle średnicy, a nie na jej przedzie.
To zresztą jest immanentna cecha tego wzmacniacza i można ją bez problemu polubić.
Mi to nie przeszkadza w autentycznej sympatii dla tego chińskiego urządzenia,
które w swojej klasie jest niezłe, a z AKG zagrało wybornie. Z kolei Matrix Quattro DAC
zaproponował przede wszystkim czystość dźwięku, sporą transparentność oraz szczerą
rzeczowość przekazu. Ale jednocześnie mniej emocji, żaru i przekonania, co nie
oznacza, że zagrał źle. Nic z tych rzeczy – on porusza się w innych rejonach
sonicznych, które najlepiej określą rzeczowniki – solidność i wiarygodność.
Koherentność.
1. Słuchawki AKG K 142 HD charakteryzuje solidna budowa z
wysokogatunkowych materiałów, świetna ergonomia konstrukcji samodostowującego
się do kształtu głowy pałąka, a jednocześnie dobre przyleganie do uszu. Wygodne
welurowe pady, choć niezbyt dużych rozmiarów.
2. Dźwięk zaskakująco przestrzenny oraz wybornie detaliczny, z
realnie budowaną oraz dobrze poukładaną sceną pozorną. Przekaz szczególnie przekonywujący jest przy
zastosowaniu wzmacniaczy lampowych opartych na konstrukcji lampowych - wówczas jest przyjemny i ciepły w cały
paśmie. Homogeniczny, a także ze strukturalnie mocnymi oraz sprężystymi basami
i emocjonalnymi wokalami.
3. Niska oporność predysponuje opisywane słuchawki do połączeń
zarówno z urządzeniami przenośnymi typu iPod, etc., jak i do stacjonarnych wzmacniaczy
słuchawkowych lub wbudowanych w inne sprzęty audio.
3. Koszt około 500 - 600 zł czyni AKG K 142 HD ciekawym wyborem w
tym zakresie cenowym. Moim zdaniem, to są niedoceniane należnie w Polsce słuchawki
warte bliższej znajomości oraz popularyzacji. Zasługują na to.
Sprzęt używany podczas testu
Wzmacniacze słuchawkowe: Musical Fidelity X-Can v.3 wraz zewnętrznym zasilaczem ULPS firmy Tomanek (test TU), Yaqin PH-5L (test TU), Matix Quattro DAC oraz przedwzmacniacz Rotel RC-03.
Źródła: odtwarzacze płyt kompaktowych Musical Fielity A1 CD-PRO, Rotel RCD-06, a także DACi Matrix Quattro DAC oraz Wyred 4 Sound DAC-2. Komputer MacBook Apple oraz iPod nano 4G.
Słuchawki: Sennheiser HD650 z kablem Ear Stream (test TU), Grado SR-60i (test TU), Creative Aurvana Live! oraz Sennheiser HD438 (test TU).
Okablowanie: Audiomica Laboratory oraz Ear Stream.
Bardzo ciekawie to zostało opisane.
OdpowiedzUsuń