Wstęp
Słowo Baltlab to
palindrom, czyli czytane zarówno od przodu, jak i od tyłu brzmi tak samo. Jak
można przeczytać na firmowej stronie - pochodzi od Balanced Technology Laboratory,
choć niektórzy niesłusznie kojarzą je z „Bałtyckim Laboratorium” w związku z umiejscowieniem geograficznym firmy w Gdańsku.
Za istnienie przedsiębiorstwa odpowiedzialni są dwaj panowie: Gerard Wiśniewski oraz Ryszard Kozłowski, czyli główni konstruktorzy. Pierwszymi produkowanymi urządzeniami były kolumny aktywne – wykonane całkowicie w Polsce w latach 80-tych. Baltlab oficjalnie zadebiutował i zaistniał w świadomości audiofilów w 1999 roku, podczas warszawskiej wystawy Audio Show.
Za istnienie przedsiębiorstwa odpowiedzialni są dwaj panowie: Gerard Wiśniewski oraz Ryszard Kozłowski, czyli główni konstruktorzy. Pierwszymi produkowanymi urządzeniami były kolumny aktywne – wykonane całkowicie w Polsce w latach 80-tych. Baltlab oficjalnie zadebiutował i zaistniał w świadomości audiofilów w 1999 roku, podczas warszawskiej wystawy Audio Show.
Obecnie Baltlab wyspecjalizował się w produkcji wzmacniaczy zintegrowanych – dostępne są 4.
modele: podstawowy Epoca 1 v.3 (trzecia wersja), Epoca 2, Epoca 3 oraz topowa
nowość - Endo 2. Co istotne, wszystkie integry zbudowane są w oparciu o
całkowicie symetryczne ścieżki sygnału, mają podstawowe znaczenie w konstrukcji,
o czym pisze producent na firmowej stronie.
Baltlab Epoca 1 v.3 został wypożyczony z salonu audio HiFi Ja i Ty w Gdańsku-Oliwie.
Budowa i wrażenia ogólne
Baltlab 1 v.3 to już
trzecia generacja tego wzmacniacza. Z zewnątrz estetyką przypomina taką znaną
ze sprzętu studyjnego (PRO). Wzmacniacz pomimo swojej skromności w designie,
wygląda całkiem przyjemnie – mieści się w klasycznym kanonie audiofilskiego
piękna. To płaskie urządzenie zamknięte w obudowie ze stali z malowanej
proszkowo na czarno. Na panelu przednim (ze szczotkowanej, grubej, aluminiowej
płyty) zamontowano jedynie trzy pokrętła – w nietypowym kształcie, bo
spłaszczone na końcu. Front obrysowany jest dookoła czarną kreska; taką samą
opisane są pokrętła oraz wymalowana nazwa sprzętu.
Pierwsze po prawej
pokrętło to potencjometr wzmocnienia, środkowe – włącznik/wyłącznik źródeł, a
ten po lewej stronie to selektor źródeł. Warto w tym miejscu wspomnieć, że po
włączeniu urządzenia, wzmacniacz rozgrzewa się chwilę, a po kilkunastu
sekundach zaczyna grać. Ten proces sygnalizują diody umieszczone obok włącznika
sieciowego – w fazie nagrzewania (dwie boczne) świecą na czerwono, a po
nagrzaniu i rozpoczęciu gry – na niebiesko (środkowa). Profesjonalnie to
wygląda.
Po bokach przykręcono
solidne radiatory, których zadaniem jest odprowadzanie ciepła na zewnątrz, a
jest co, bo wzmacniacz mocno nagrzewa się. Z tyłu, po dwóch
przeciwstawnych bokach zamontowano porządne terminale głośnikowe (pojedyncze),
a pomiędzy nimi rząd gniazd RCA oraz jedną parę zbalansowanych wejść XLR.
Cztery pary RCA to wejścia źródłowe, a dwie kolejne pary RCA to pętla magnetofonowa.
Wyposażenie w gniazda jest, więc wyśmienite.
Baltlab Epoca 1 v.3 to
konstrukcja tzw. dual-mono, wyróżnia się zastosowaniem stopnia mocy bez pętli
ujemnego sprzężenia zwrotnego.
W tym miejscu warto
zwrócić uwagę, że możliwy jest samodzielny tuning (wewnętrznego) kabla
spinającego końcówki mocy (stopnie układu prądowego) z układem (napięciowym)
przedwzmacniacza. Służą do tego celu dedykowane przewody wytwarzane przez
manufakturę Sevenrods o nazwie Baltlab Upgrage (interkonekty wewnętrzne) (TUTAJ). Ich zastosowanie przynosi korzystny efekt dźwiękowy
podobny do wpięcia w system porządnych kabli typu interkonekt.
Zdjęcie ze strony Sevenrods
Wzmacniacz ma masę 13
kg. Spoczywa na 4. solidnych metalowych nóżkach - żadnego plastiku. Brak
zdalnego sterowania.
Dźwięk
Pierwsze wrażenie
sensoryczne z Baltlab Epoca 1 v.3 jest dość intrygujące, bo z ascetycznego
„pudełka” płynie (dociera do uszu) bardzo bogaty dźwięk. Nie jest on
żywiołowy, czy agresywny – bardziej pasuje tu określenie kulturalny lub rasowy,
przy czym jest to poziom jakościowy charakterystyczny dla podobnych konstrukcji
zachodnich co najmniej dwa razy droższych. I nie ma w tym porównaniu krzty
przesady, o czym dalej.
Przekaz mogę opisać jako
potoczysty, gęsty - organiczny. Czuć (i słychać) mocno osadzone instrumenty w czasie i
przestrzeni; scena jest bardzo rozciągnięta na boki - określa ją piękna
panorama stereofoniczna. Nieco gorzej jest z definiowaniem głębi, ale w tej
kategorii cenowej i tak jest całkiem porządna. Dźwięk ogólnie jest lekko (a
nawet leciusieńko) ocieplony i osłodzony, co sprzyja długotrwałym i komfortowym
odsłuchom, ale niekoniecznie samej precyzji dźwięku.
Generalnie, często ulegałem
wrażeniu, że Baltlab Epoca 1 v.3 gra w stylu typowym dla brytyjskiej firmy Naim
– proszę to porównanie traktować jako komplement. Bardzo kojarzył mi się dźwięk
Epoci ze wzmacniaczem Naim Nait XS – to ta sama gęstość dźwięku, jego masywność
i rzeczywista obecność, pełne i kompletne wypełnianie nut, bogate obrazowanie
instrumentów oraz rozbudowany, aczkolwiek substancjalny bas. Z dużą
naturalnością, ale i z dużą siłą penetrujący pomieszczenie odsłuchowe. Ponadto,
podobnie jak Nait XS Baltlab traktuje przestrzeń – pięknie rozciąga ją na boki,
pokazuje umieszczenie instrumentów na scenie, ale robi to w dwu-wymiarze, a nie
w trój-wymiarze lub innymi słowy, przestrzeń jest zawiesista i świetnie
lokalizowana, ale jednocześnie spłaszczona. Pragnę jednak uspokoić Drogich
Czytelników – z tym powyższym zjawiskiem da się żyć i to całkiem nieźle. Po
kilku chwilach obcowania z Epoca 1 v3 na tyle hipnotyzuje i czaruje on
słuchacza bogactwem dźwięku, że zapomina się o niedostatkach głębi sceny.
Trzeba też mieć na
uwadze, że pomimo ładnego, usystematyzowanego i świetnie harmonijnego dźwięku
wzmacniacza z Gdańska, nie jest on mistrzem wysublimowanej rozdzielczości,
wydobywania najmniejszych składowych z nagrań, czy zagłębiania się w teksturę
muzyki. Owszem, dźwięk jest wzorowo spójny, dokładny i wspaniale muzykalny, a
nawet realistyczny, ale nie analityczny. Coś za coś, a w tej cenie
(4 000zł) to i tak wiele. Są
granice kompromisu. Zresztą warto dodać, że przytoczony powyżej Naim Nait XS
też ma takie „problemy” z rozdzielczością, nie jest to więc przytyk, a jedynie
opisanie immanentnej cechy lub właściwości.
Nabrałem tak dużej
ochoty na firmowy dźwięk Baltlaba, że z pewnością będę starać się wypożyczyć
kolejne modele, bo warto zwrócić na tę firmę większą uwagę. Intryguje mnie
flagowiec Endo 2.
Podsumowanie
1. Solidna budowa
dual-mono, zamknięta w surowej (pod względem wzornictwa i funkcjonalności)
obudowie. Ograniczona funkcjonalność (brak pilota) bogactwo wejść – jest pętla
magnetofonowa, jest XLR.
2. Brzmienie Baltlab Epoca
1 v.3 charakteryzuje duża swoboda, rozmach (chciałoby się napisać – epicki rozmach),
spora potoczystość oraz plastyczność, namacalność instrumentów i głosów wokalistów.
Wzmacniacz szczerze pokazuje nasycenie barw, ale skupia się na pierwszych
planach przestrzeni. Nie pogłębia sceny, ujawnia jej różnorodność, lecz jest to
panorama stereofoniczna, a nie 3D.
3. Dobra, bo polska cena około 4 000 PLN czyni z Baltlab Epoca 1 v.3 na tle zachodniej konkurencji
niezwykle rzetelną pozycję i propozycję.
Sprzęt używany podczas
odsłuchów
Odtwarzacz CD: Musical
Fidelity A1 CD-PRO.
Gramofon: Clearaudio
Emotion plus przedwzmacniacz Ri-Audio PH1 (test TU).
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand.
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand.
Okablowanie: Audiomica Laboratory.
Akcesoria: platforma
antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU) pod gramofonem, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40 (test TU),
zatyczki do gniazd RCA Sevenrods Dust Caps RCA (TU).
Dane techniczne
Dostępne na stronie
firmowej Baltlab TUTAJ.
Jak zawsze bardzo fajne recenzje
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo fajna;) Czy autor ma w planach test Epoca 2 oraz 3? Wiem, że dwójka powinna być bardzo zbliżona do 1, ale test powiedziałby więcęj;). Mało jest dobrych opisów i testów polskich wzmacniaczy w naszych pisemkach audio, na audiostereo.pl bardzo dużo dobrych opinii. Przydałby się rzetelny test autora blogu;) Pozdrawiam JZ
OdpowiedzUsuńBaltlab Endo 2 jest już opisany. W planach Stereo i Kolorowo są kolejne wzmacniacze z Gdańska.
OdpowiedzUsuń