Dwa zdjęcia ze strony Blue Microphones
Bezpośrednią inspiracją do powstania niniejszego testu był następujący list
od czytelnika Stereo i Kolorowo:
„Dzień dobry, jestem od kilku lat fanem dobrego audio,
śledzę wasze recenzje. Od kilku tygodni zastanawiam się nad nowymi słuchawkami
które to będą już piąte w kolekcji. Czytałem waszą recenzję o Meze 99 Classic i
zastanawiam się nad nimi, lecz są jeszcze słuchawki które bardzo przykuły moją
uwagę, bardzo podoba mi się ich stylistyka wykonania, są to słuchawki Blue
Mo-Fi. Czy była by możliwość zrobienia przez waszą redakcję recenzji tych
wyjątkowych słuchawek? Pozdrawiam, Robert”.
Wstęp
Szczerze mówiąc, wcześniej w ogóle nie znałem słuchawek Blue
Mo-Fi. Ba! Nawet nie wiedziałem o ich istnieniu. Nie wiedziałem, dopóki nie
otrzymałem listu od czytelnika, który pytał – kiedy wreszcie wezmę na warsztat
Mi-Fi. Zaraz po przeczytaniu listu od wspomnianego czytelnika, po prostu
wystukałem ich nazwę na klawiaturze komputera. To, co się pokazało na ekranie
okazało się być niezwykle interesujące. Blue Mo-Fi to nie są zwykłe słuchawki.
To są słuchawki bardzo nietypowej budowy – wielce technicyzującej, bo wykonane
nieomal w całości z lekkich stopów metali, o bardzo oryginalnym rozwiązaniu
mechanizmu rozciągającego pałąk i stabilizującego muszle na uszach. Regulacji
wysokości zawieszenia i przylegania górnej części pałąka do czaszki dokonuje
się odmiennie niż w klasycznych słuchawkach. To wszystko sprawia, iż Blue Mo-Fi
wyglądają jakby żywcem były przeniesione z filmu science-fiction. Ale to nie
wszystko. Blue w muszlach mają zaimplementowany pełnoprawny wzmacniacz
słuchawkowy klasy hi-fi. Dlatego, jak pisze producent, wystarczy im „zwykły”
sygnał z np. smartfona, resztą zajmuje się wewnętrzny wzmacniacz. Oczywiście,
Mo-Fi pracują także w normalnym trybie, bez aktywnego wzmacniacza.
Blue Microphones
Warto wiedzieć, że producent słuchawek – firma Blue Microphones, jak sama nazwa wskazuje, zajmuje się przede wszystkim
konstruowaniem mikrofonów (głównie dla segmentu profesjonalnego). Została
założona w 1995 roku przez dwóch panów – amerykańskiego muzyka sesyjnego
Skippera Wise i łotewskiego inżyniera dźwięku Martinsa Saulespurensa. Nazwa
firmy Blue to akronim pochodzący od „Baltic Latvian Universal Electronics”.
Siedzibą przedsiębiorstwa jest Westlake w Kalifornii (USA). Oprócz tytułowych
słuchawek Mo-Fi, w ofercie znajdują się także Blue bez wbudowanego wzmacniacza
(pasywne) w kolorze szaro-czarnym lub białym. Pełne portfolio
TUTAJ.
Polskim dystrybutorem Blue Microphones jest
podwrocławski Nutron Pro Distribution, skąd też pochodzą opisywane słuchawki Mo-Fi.
Wrażenia ogólne i budowa
Już samo opakowanie słuchawek jest nietypowe. To dość
sporych rozmiarów pudełko w kształcie idealnie kwadratowej kostki. Wewnątrz, na
kartonowym stojaku, spoczywają Mo-Fi. Zaopatrzenie w akcesoria jest bardzo
bogate. Oprócz materiałowego, przenośnego etui znajdują się: dwa przewody
słuchawkowe (1,2 m z regulatorem do smartfonów i 3 m zwykły), ładowarka USB,
przejściówka na duży jack 6,3 mm, adapter samolotowy i adapter sieciowy. Sporo
tego, brakuje tylko twardego pokrowca dla słuchawek.
Co tu dużo pisać. Mo-Fi mają bardzo oryginalny design i
budowę. Są efektowne i od razu zwracają uwagę. Słuchawki prezentują się niczym
szkielet bioniczny, czyli jak ultranowoczesna proteza wykonana z zaawansowanych
materiałów high-tech. Muszle, pałąk i łączniki wykonane są z lekkiego metalu,
tylko kilka fragmentów konstrukcji to tworzywo sztuczne, zaś pady i poduszka
pod pałąkiem zrobione są z prawdziwej skóry. Nawet nie wiem jak opisać konstrukcję
mechanizmu pałąka i elementów dopasowujących do czaszki i uszu – są bardzo
oryginalne. Przedziwny mechanizm. Najlepiej zobaczyć to samemu na zdjęciach.
Co
ciekawe, w Mo-Fi można regulować nie tylko długość pałąka i nachylenie padów,
ale także szerokość pałąka. Służy temu specjalne kółko wystające z tyłu pałąka.
Ciekawe rozwiązanie. Kabel słuchawkowy mocowany jest do lewej muszli. Sam przewód
(zarówno krótki 1,2 m, jak i długi 3 m) wykonane są bardzo porządnie.
Ponad standardowo. Gniazdo wtyku słuchawkowego (na lewej muszlo) obejmuje
przełącznik trybu pracy słuchawek. Możliwy jest wybór pracy: pasywny (słuchawki
grają bez dodatkowej amplifikacji), aktywny (włączony jest wewnętrzny
wzmacniacz) i o zwiększonym basie.
Jak podaje producent, wewnątrz muszli znajduje się
50-milimetrowy, firmowy przetwornik dynamiczny o wysokiej skuteczności 105 dB i
impedancji wynoszącej 46 Ohm. W muszle wmontowany jest wzmacniacz słuchawkowy
oraz bateria o pojemności 1 020 mAh, zapewniająca około 10 godzin pracy
wzmacniacza. Ładowanie baterii/akumulatora trwa około 2 - 3 godzin. Słuchawki
mają masę 466 gramów, czyli dość sporą.
W trybie aktywnym, w obu muszlach, tuż pod ażurowym, stylizowanym napisem
„Blue” świecą się żółte diody, podświetlając owe logo. Bajerancko to wygląda –
szczególnie w ciemniejszych pomieszczeniach. Kiedy zdjąć słuchawki z głowy,
amplifikacja automatycznie wyłącza się, diody gasną, a więc moc akumulatorów
jest oszczędzana.
Ergonomia
Pomimo sporej masy (466 gram) słuchawki nie ciążą na głowie
(przypomnę, że np. dynamiczne Sennheiser HD650 mają masę 260 gram, a
magnetoplanarne Oppo PM-3 - 320 gram i HiFiMan HE-400i – 370 gram).
Ergonomii sprzyjają bardzo inteligentne mechanizmy dopasowywania się słuchawek
do czaszki oraz symetrycznego rozkładu masy na sklepieniu głowy i dookoła uszu
za pośrednictwem grubych poduszek padów muszli i pałąka.
Duży komfort
użytkowana jest zapewniony, słuchawki nie dają poczucia swej dużej masy, a
przynajmniej nie przez dwie – trzy pierwsze godziny odsłuchów. Potem może być
różnie. Da się czuć ich masę, nacisk padów, etc. Ale i tak jest OK. Dużą wygodę zapewniają też duże, jajowate pady, w pełni mieszczące uszu i równolegle będące oparciem masy słuchawek. Ponadto
Mo-Fi dobrze tłumią zewnętrzny hałas, i to nawet w trybie pasywnym. Można je
bezproblemowo używać w głośnym samolocie z silnikami turbośmigłowymi
(sprawdzałem).
Dane techniczne
- moc wzmacniacza: 240 mW,
- zniekształcenia THD+N: 0.004 %,
- pasmo przenoszenia: 15 Hz – 15 kHz,
- SNR, szum własny > 105 dB,
- szum < 20 µV,
- pojemność akumulatora: 1 020 mAh,
- dynamiczne wzmacniane przetworniki: 50 mm,
- oporność przetworników: 42 Ω,
- zamknięta obudowa, z zestrojonymi tłumiącymi materiałami,
- masa: 466 g.
Zawartość opakowania
- słuchawki Mo-Fi,
- miękkie etui z kieszonką na przewód,
- przewód audio 1,2 m z kontrolą Apple iPhone/iPad,
- przewód audio 3,0 m,
- przewód do ładowania 1,0 m,
- zasilacz sieciowy,
- przejściówka 3,5 mm (mini jack) na 1/4” (duży jack),
- przejściówka samolotowa (dwa bolce),
- dokumentacja.
- moc wzmacniacza: 240 mW,
- zniekształcenia THD+N: 0.004 %,
- pasmo przenoszenia: 15 Hz – 15 kHz,
- SNR, szum własny > 105 dB,
- szum < 20 µV,
- pojemność akumulatora: 1 020 mAh,
- dynamiczne wzmacniane przetworniki: 50 mm,
- oporność przetworników: 42 Ω,
- zamknięta obudowa, z zestrojonymi tłumiącymi materiałami,
- masa: 466 g.
Zawartość opakowania
- słuchawki Mo-Fi,
- miękkie etui z kieszonką na przewód,
- przewód audio 1,2 m z kontrolą Apple iPhone/iPad,
- przewód audio 3,0 m,
- przewód do ładowania 1,0 m,
- zasilacz sieciowy,
- przejściówka 3,5 mm (mini jack) na 1/4” (duży jack),
- przejściówka samolotowa (dwa bolce),
- dokumentacja.
Estetyczne opakowanie
Blue Mo-Fi to bardzo efektowne słuchawki
Bardzo oryginalny pałąk z lekkiego metalu zaopatrzony w mechanizm przypominającym szkielet bioniczny (egzoprotezę) rodem ze science-fiction
Wzmacniacz słuchawkowy Musical Fidelity MX-HPA
Wzmacniacz słuchawkowy iFi micro iCAN SE
Na pierwszym planie iPad Air 2 z Tidal Hi-Fi
Słucham z iPhone 6; to pierwszorzędne połączenie z Blue Mo-Fi w trybie aktywnym
Klika próbek słuchanej muzyki z Tidal Hi-Fi (16 bit/44,1 kHz)
Wrażenia dźwiękowe
Słuchawki używałem przede wszystkim z iPhone 6 oraz z iPad
Air 2. Słuchawki porównawcze to: AKG K545, Final Audio Design Pandora Hope VI,
HiFiMan HE-560 oraz Oppo PM-3. Wzmacniacze słuchawkowe: Musical Fidelity MX-HPA,
iFi micro iCAN SE oraz Eryk S. Concept Superior. Muzyka głównie Tidal Hi-Fi (16
bit/44,1 kHz).
Na początek napiszę, że Mo-Fi grają w trochę odmiennym
stylu, niż większość znanych mi słuchawek. Nie mają dźwięku zbliżonego do
żadnych testowych porównawczych (patrz powyżej). Posiadają swój indywidualny
sznyt, ale jest to ciekawy styl. Przynoszą wspaniałe poczucie głębi dźwięku, jego dotykalności. Na pierwszy plan wysuwa się gęsta, bardzo
rozłożysta, średnica, a także mocarne i sprężyste basy, które są stabilną
podbudową pozostałych zakresów. Owszem, basy te można wyregulować (do tego
służy specjalny przełącznik na muszli), ale podbicie niskich tonów wpływa
jedyne na ich obfitość, ale nie na sam charakter, bo ten pozostaje niezmienny.
Basy są szybkie, muskularne i nieco twarde. Po podbiciu zwiększa się ich
wolumen, ale nie styl. Chcę wyraźnie podkreślić, że niskie tony w Mo-Fi nie są
przesadzone, nie dominują, nie przykrywają pozostałych zakresów. To nie są
słuchawki typu „fun-bass”, jak np. Beats by Dre, czy nawet Beyerdynamic Custom
One. Blue mają bas wyważony – rozsądny i akuratny. Dostrojony.
Wracając do średnicy. Jak już napisałem, jest gęsta i
soczysta. Bardzo nasycona dźwiękiem. Strukturalna i przejrzysta. Słuchawki
zapewniają całkiem sporą rozdzielczość, słychać dużo niuansów i detali, na
wierzch wyciągane są subtelności nagrań – przy gorzej zrealizowanych
materiałach muzycznych, może okazać się to męczące, jednak Mo-Fi nie mają
tendencji do dodatkowego wyostrzenia, czy wzmacniania artefaktów zapisanych na
nośnikach. Blue raczej je swoiście wyodrębniają i destylują, niż na siłę pchają
na przód sceny – wprost do uszu słuchacza.
Generalnie średnica to bardzo duży
atut Mo-Fi. Nieco gorzej jest z sopranami. Owszem są optymalnie doświetlone,
ale nie są tak zróżnicowane i precyzyjne jak w np. FAD Pandora Hope VI, czy
Oppo PM-3, jednak należy mieć na uwadze, że te słuchawki są dwa razy droższe.
Mo-Fi mają precyzyjne i szczegółowe wysokie, lecz równolegle są ciut oddalone,
lekko ścięte. Blachy mogą mieć czasem w odbiorze mało metalu, a skrzypce –
mniej góry. Przyczepić można się także do przestrzeni. Mo-Fi grają głównie
pierwszymi planami, drugie są ograniczone, a trzecie – wręcz nieobecne.
Większość zjawisk odbywa się na froncie sceny, słuchacz ma jakby podkowę
dźwięku wokół uszu, ale nie szeroki okrąg. Rekompensatą tej ułomności jest
perfekcyjne stereo, wprost monitorowe. Bardzo dokładne i wierne.
Kilka słów o wbudowanym wzmacniaczu słuchawkowym. Producent
określa go jako „high-fidelity”, ale takiej klasy nie należy się spodziewać.
Wzmacniacz określiłbym jako rzetelny, dynamiczny i praktyczny, ale poziom zaawansowania
nazwałbym jako budżetowy. Solidny i sumienny, ale w stu procentach budżetowy.
Kiedy podłączyć Blue Mo-Fi do smartfonu typu iPhone, czy tabletu iPad, a
następnie włączyć w słuchawkach wzmacniacz, dźwięk staje się bardziej
energetyczny, głośniejszy i obfitszy, ale ogólny charakter dźwięku pozostaje
niezmienny.
Wzmacniacz w Mo-Fi akceleruje, amplifikuje i użyźnia, ale nie
koryguje, nie modyfikuje generalnej substancji dźwięku źródłowego. W takim
znaczeniu słuchawki w trybie aktywnym pomagają usłyszeć więcej i głośniej,
zapewnią smartfonom drugi oddech, dodatkowy power, lepsze nasycenie i wolumen
brzmienia. Jest to bardzo przydatne podczas odsłuchów w głośniejszych
pomieszczeniach, w środkach transportu, na ulicy, etc. W domowym zaciszu
amplifikacja może okazać się zbędna, no chyba, że ktoś rzeczywiście lubi
mocarny dźwięk.
Konkluzja
Blue Mo-Fi to bardzo nietypowe słuchawki. Mają futurystyczny design, perfekcyjne wykonanie z zaawansowanych materiałów (główny
trzon konstrukcji to lekkie metale), oryginalny mechanizm regulacji, a także
wmontowany wzmacniacz słuchawkowy. To kapitalnie funkcjonalne słuchawki.
Brzmienie Mo-Fi to przede wszystkim potęga dźwięku, ale nieprzytłaczająca
rozbudowaną masą, czy przesadną energią. Przekaz odbierany jest jako naturalny,
wręcz fizjologiczny. Słuchawki są wystarczająco selektywne, aby usłyszeć nawet
niewielkie niuanse nagrań, selektywność stoi na zaskakująco wysokim poziomie.
Pewnym mankamentem może być ograniczona (a nawet ściśnięta) przestrzeń,
rekompensatą tego jest perfekcyjne stereo.
Tryb aktywny (czyli włączonego wzmacniacza słuchawkowego)
przenosi dźwięk takich urządzeń jak laptopy, smartfony i tablety na wyższy bieg, zapewnia
mocniejsze brzmienie, więcej energii oraz dodatkowy wolumen.
Blue Mo-Fi to nie są słuchawki, które oferują sricte
audiofilski dźwięk, lecz zapewniają bardzo przyjemny, zdrowy i organiczny
dźwięk, który musi się podobać. Dla mnie Mo-Fi to spore odkrycie, nie widzę
żadnych przeciwwskazań, aby je z czystym sumieniem polecać. Dwutygodniowy odsłuch na Blue
Mo-Fi w połączeniu z moim iPhone 6 było bardzo satysfakcjonującym przeżyciem.
Słuchawki Blue Mo-Fi cena w Polsce – około 1 330 PLN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz będzie oczekiwać na moderację