Trzy zdjęcia ze strony Acoustic Research
Wstęp
W połowie lutego br. białostocki dystrybutor Rafko dostarczył mi plikowy odtwarzacz przenośny Acoustic Research M2 (zobacz TUTAJ) obsługujący cyfrowe pliki wysokiej częstotliwości (hi-res) oraz formaty DXD i DSD. (To także streamer, albowiem obsługuje też serwisy strumieniujące muzykę.) Poprosiłem o niego, ponieważ wcześniej otrzymałem słuchawki planarne Acoustic Research AR-H1 (czytaj test TUTAJ), które wywarły na mnie wielce korzystne wrażenia odsłuchowe - pomyślałem więc, że warto by mieć pełen firmowy komplet odtwarzacz i słuchawki. Kiedy zaś na początku stycznia br. otrzymywałem do testów magnetoplanarne AR-H1, odtwarzacz jeszcze nie był w Polsce oficjalnie dostępny - stało się to dopiero niedawno. Tyle tytułem wyjaśnienia.
Acoustic Research
Acoustic Research to firma amerykańska, wielce zasłużona dla światowego audio hi-fi. Ostatnimi czasy zaczęła także wytwarzać sprzęty o przeznaczeniu mobilnym, by nie rzec - stricte młodzieżowym. No, cóż - takie nastały czasy. Młodzi audiofile rządzą ze swoimi wypasionymi smartfonami, słuchawkami i DAPami, a starzy z dużymi nieprzenośnymi klamotami często muszą ustąpić im miejsca. Ale nie o tym chciałem pisać, a o Acoustic Research. Warto wiedzieć iż, firma ta wchodzi w skład większej korporacji VOXX International (zobacz TUTAJ), do której przynależą też takie marki jak Klipsch, Magnat, Heco, Oehlbach, RCA, czy Audiovox. A to doborowe towarzystwo bardzo wiele mówi o ich wspólnym potencjale twórczym.
W obecnym katalogu AR oferowanych jest kilka par słuchawek nausznych i dousznych. Z kolei odtwarzacze przenośne to takie modele ARM20, ARM200 i tytułowy ARM2. Jet też DAC USB ze wzmacniaczem słuchawkowym o symbolu ARUA1. Oprócz tego Acoustic Research wytwarza kilkanaście gatunków przewodów, jak i rozmaite wtyki.
Na początek napiszę, że główny bohater niniejszego opisu, czyli odtwarzacz M2, to starszy model Acoustic Reearch, albowiem światło dzienne ujrzał jakieś trzy lata temu (maj 2015 r.), zaś w świecie hi-fi urządzeń przenośnych czas szybko ucieka. Na szczęście M2 w dniu premiery był na tyle innowacyjnym i nowoczesnym urządzeniem, że do dziś nie zestarzał się zbytnio, a nawet ciągle wyprzedza niektóre konkurencyjne. Ale do rzeczy.
Odtwarzacz dostarczany jest w dość skromnym, czarnym pudełku składającym się z pokrywki i podstawy. Na pokrywie wyciśnięte jest srebrne logo "AR". Wewnątrz pudełka, na tacce dookoła obłożonej czarną gąbką, spoczywa odtwarzacz zawinięty dodatkowo w materiałowy woreczek z aksamitu. Pod tacką znajduje się przewód USB do ładowania urządzenia, zasilacz oraz cały komplet wymiennych wtyczek sieciowych (UK, EU, JAP, USA). Są jeszcze dwie instrukcje - jedna obszerna, wielojęzyczna i druga skrócona, oparta na piktogramach.
Po wyjęciu odtwarzacza, pierwszym skojarzeniem jest jego dość spore podobieństwo do ...iPhone 6, z tym że, M2 jest grubszy i cięższy. No i nie ma zaokrąglonych rogów. Analogia ta dotyczy przede wszystkim dużego wyświetlacza zajmującego cały front. To kolorowy wyświetlacz 5 cali o rozdzielczości 720 px, czyli całkiem nieźle, choć można lepiej. Ogólnie rzecz biorąc, wykonanie, design i jakość zastosowanych materiałów to klasa luksusowa. Tip-top.
M2 ma budowę sawdwiczową: front w całości zajmuje szklany wyświetlacz przyklejony do środkowego aluminiowego korpusu (z zamontowanymi nań regulatorami), zaś tył to dodatkowe stalowe "body" jakby dołożone do korpusu. Ma ścięte krawędzie, przez co wygląda jak jakaś doklejony fragment odtwarzacza, ale w rzeczywistości to integralna jego część zawierająca większość wewnętrznych układów. Owo "body" wykonane jest ze szczotkowanej miedzi malowanej na czarno, po lewej części ma jedynie czarny akrylowy pasek (wstawkę).
Wracając do budowy. Jak napisałem, środkowy aluminiowy korpus wyposażony jest w regulatory. Na jego górnej części (nieco wystającej poza obrys wyświetlacza) zamontowano pokrętło głośności (potencjometr ALPS) - to aluminiowe kółko z nacięciami, czyli rozwiązanie tradycyjne a przez to bardzo wygodne. Użytkownik od razu ma łatwy dostęp do regulacji wzmocnienia.
Na prawym boku w rzędzie umieszczono cztery aluminiowe mini-przyciski. Od prawej do lewej: 1) włącznik sieciowy, 2) przycisk funkcji "do przodu, 3) "play" i "pause" i 4) "do tyłu". Zupełnie jak w starych walkmanach. Skrajnie po lewej znajduje się zasuwana pokrywka, pod którą kryje się slot na mini-kartę pamięci zewnętrznej do 256 GB.
Na dolnej krawędzi zamontowano dwa gniada 3,5 mm - wyjściowe słuchawkowe i wyjściowe analogowe "line-out" do podłączenia do zewnętrznego wzmacniacza. Pośrodku tych gniazd znajduje się koleje - to micro-USB służące do ładowania wewnętrznego akumulatora oraz do komunikacji z komputerem. Jest też mini-doda. Kiedy świeci się na zielono, sygnalizuje zapas prądu akumulatora. Poniżej poziomu 10 % naładowania zaczyna mrugać czerwonym światłem. Obok diody umieszczono "ratunkowe" gniazdo resetujące urządzenie do ustawień fabrycznych. Przydatna rzecz.
M2 to urządzenie "wszystkomające" i "wszystkogrające". Oparte jest na systemie operacyjnym Android, ma łączność bezprzewodową WiFi, obsługuje wszelkie serwisy streamingowe (w tym Tidal, Spotify, Quobuz), gra wszelkie pliki, w tym DSD. Wyposażony jest w rozmaite regulacje, ustawienia, filtry i co tam jeszcze. Dostęp do muzyki jest raczej prosty i logiczny. Urządzenie ma zaawansowaną budowę wewnętrzną opartą na topowych kościach. Jedynie co mi nieco przeszkadzało to niezbyt intuicyjna obsługa niektórych funkcji (np. obsługa Tidal jest zbyt pracochłonna), czy nieco za krótki czas żywotności baterii. Producent podaje, że to 8,5 godziny w przypadku odsłuchów plików PMC i 6,5 godziny dla DSD, ale w praktyce używając firmowe słuchawki planarne Acoustics Research AR-H1 czas ten skracał się drastycznie, nawet do niecałych 5 godzin. Ładowanie akumulatora okazało się być długie, bo sięgające nawet 2 - 3 godzin. Nie są to zachwycające parametry. Z drugiej strony mój całkowicie rozładowany iPad Air 2 też ładuje się z ze trzy godziny...
Co istotne, odtwarzacz ma wbudowany przetwornik DAC Burr-Brown PCM1794A z natywną obsługą plików DSD oraz DXD. Za obsługę słuchawek odpowiada klasyczny wzmacniacz w klasie A (2 x Burr-Brown OPA2134) z napięciem wyjściowym aż 3,7 V RMS, zaś natężenie dźwięku reguluje klasyczny analogowy potencjometr firmy ALPS. Odtwarzacz operuje na klasycznej analogowej ścieżce sygnałowej w autorskiej technologii M-Class. Pojemność baterii sięga wyników najlepszych na rynku smartfonów i wynosi aż 4 200 mAh. Szeroką funkcjonalność zapewnia 5-calowy dotykowy wyświetlacz obsługiwany przez procesor Qualcomm Snapdragon. System operacyjny to Android 4.3 zoptymalizowany pod kątem maksymalnej jakości dźwięku z możliwościami zainstalowania aplikacji takich jak Tidal czy Spotify. Ciekawostką jest obsługa masowych pamięci przez USB-OTG.
Najważniejsze cechy
• Wzmacniacz słuchawkowy w klasie A TI TPA6120A2 z napięciem wyjściowym 3,7 V
• Wzmacniacze operacyjne: 2 x Burr-Brown OPA2134
• W pełni analogowa ścieżka sygnału w autorskiej technologii M-Class
• Obudowa wykonana ze szkła, aluminium i miedzi
• W pełni analogowy potencjometr ALPS
• Oparty o Android z możliwościami instalowania aplikacji stron trzecich np. Tidal, Spotify, Deezer, Qobuz
• Podwójne oscylatory kwarcowe dla likwidacji zniekształceń czasowych jitter
• Oddzielne wyjście liniowe 3,5 mm
• Regulacja EQ z presetami (Normal, Classic, Dance, Flat, Folk, Heavy Metal, Hip Hop, Jazz, Pop, Rock, User) oraz efektami specjalnymi np. 3D podbicie basu itd.
• Wi-Fi: 802.11 B/G/N
• Wyświetlacz: 5 cali 720 px
• Wbudowana pamięć: 64 GB
• Pojemność baterii: 4 200 mAh
• Procesor: Qualcomm MSM8926
• Przetwornik DAC: Burr-Brown PCM1794A
• Rozszerzenia pamięci przez USB OTG i MicroSD
• Obsługa kart pamięci MicroSD oraz USB-OTG do 256 GB
• Odtwarza pliki: ALAC, FLAC, WAV, DSD oraz DXD bez użycia DoP
Słuchawki magnetoplanarne Acoustic Research AR-H1
Fostex T60RP
Final Audio Design Pandra Hope VI (obecnie Final Audio Sonorous VI)
Wrażenia dźwiękowe
Do tytułowego DAPa podłączałem następujące słuchawki: planarne Acoustic Research AR-H1 i Fostex T60RP, jak i dynamiczne Fostex TH610, Meze 99 Neo oraz Final Audio Design Pandora Hope VI (obecnie zwane jako Final Audio Snorous VI). Wzmacniacze porównawcze to Pioneer U-05 i Hegel H160, a także przenośne mini-wzmacniacze/DACi S.M.S.L. iDEA i Encore mDSD. Muzyka w 70 % pochodziła z serwisu streamingowego Tidal HiFi, a w pozostałych 30 % z plików cyfrowych o różnej gęstości, włączając w to DSD. Źródłem czasami też był Auralic Aries Mini z DAC Audio-gd NFB-7.77.
Jak już napisałem powyżej, M2 to nie jest najnowsza konstrukcja albowiem pochodzi sprzed około 3 lat. Zaś przez ten czas na rynku pojawiło się mnóstwo innych, podobnych konstrukcji. Czy więc M2 może z tej konfrontacji wyjść obronną ręką? Okazuje się, że tak - i to bez żadnych problemów. Przy czym nie piszę tutaj o obsłudze i ergonomii, bo z tą w M2 bywa niestety różnie, a wyłącznie o dźwięku. A ten okazuje się być wyraźny i krystaliczny od wysokiej góry, poprzez gęstą średnicę, aż do samego mocarnego dołu. Równolegle brzmienie jest przyjemnie zaokrąglone i uplastycznione, wypolerowane i wyszlifowane, ale nie wyostrzone, czy szkliste. Tłumiące i gładzące szorstkości. To taki rodzaj sygnatury, którą można opisać jako maksymalnie substancjalną, czyli fizyczną i namacalną do kwadratu. Brzmienie głównie oparte jest na miąższości i soczystości, ale jest też tonalnie pogłębione i wybitnie rozdzielcze, z dalekim tłem i wybujałym trójwymiarem. Zaprawione sensualną subtelnością i wyrafinowaną delikatnością.
Dużym atutem amerykańskiego odtwarzacza jest jego zaawansowana muzykalność, która objawia się następującymi cechami. Całość przekazu charakteryzuje się dużą naturalnością i harmonijnością, lecz w weń wpleciona jest niejaka okrągłość, słodkość i miękkość wynikające z podkręconej proporcji pomiędzy neutralną fizjologią a analogowym podgrzaniem tonów. W rezultacie następuje delikatne podkreślenie średnicy (ale w granicach normy), która jest pierwszorzędnie kontrolowana i eufoniczna - i to ona nadaje muzyce właściwe tempo i rytm. Dostarcza dźwięk pełen harmonicznych - namacalny, wysublimowany, żyzny i organiczny. Podczas odsłuchu ma się poczucie obcowania z obfitym i barwnym dźwiękiem, pełnym i autentycznym, nasączonym po brzegi muzyką. Jednocześnie jest to brzmienie łagodne i kulturalne - nienachalne i nie przesadzone. Optymalne, zrównoważone i proporcjonalne. Taka, a nie inna sygnatura brzmienia spowodowana jest indywidualnymi właściwościami wzmacniacza skonstruowanego w czystej klasie A. I to słychać.
Kilka słów o współpracy z poszczególnymi parami słuchawek (przypomnę, używałem planarne Acoustic Research AR-H1 i Fostex T60RP oraz dynamiczne Fostex TH610, Meze 99 Neo i Final Audio Design Pandora Hope VI). Najwięcej uwagi poświęciłem magnetostatycznym Audio Research AR-H1 jako słuchawkom adresowanym przez producenta dla tytułowego odtwarzacza. To słuchawki, które pomimo niskiej oporności 33 Ohm i dość wysokiej skuteczności 100 dB, to jednak dla prawidłowego napędzenia i wysterowania przetworników wstęgowych wymagające sporo prądu. Producent wyposażył M2 w klasyczny wzmacniacz w klasie A (2 x Burr-Brown OPA2134) z napięciem wyjściowym wynoszącym aż 3,7 V RMS. Takie parametry wydają się być wystarczające nie tylko dla magnetostatów, ale także dla jakichkolwiek innych wymagających słuchawek, włączając w to też typowo studyjne o oporności 300 Ohm.
Słuchawki Acoustic Research AR-H1 podłączone do odtwarzacza M2 wydają się być dla niego wręcz stworzone (i tak jest w rzeczywistości). Budują wielką, bardzo rozległą scenę, na której bardzo wyraźnie i jednoznacznie rysowane są poszczególne instrumenty i wokale. Poszczególne warstwy i plany są zróżnicowane i, co najważniejsze, pogłębione i precyzyjnie umieszczone w trójwymiarze. Bez większego wysiłku dają się usłyszeć instrumenty grające na przedzie sceny, w jej środku, w głębi, jak i w rozłożeniu poziomym (od jednej strony do drugiej). Dźwięk jawi się jako bujny, harmonijny, wysycony i kompletny. Bez skazy.
Logiczną rzeczą jest, że jeżeli DAP M2 nie miał żadnych kłopotów z optymalnym wysterowaniem ortodynamicznych bezkompromisowych Acoustic Research AR-H1 to i z pozostałymi testowymi nie będzie mieć problemów. Jako drugie przyłączyłem Fostex T60RP z przetwornikami wstęgowymi Regular Phase (wykonane z folii polyimidowej z wytrawianiem folii miedzianej). I znowu bingo! Fostexy zagrały w sposób bardzo sympatyczny i wdzięczny - barwnie i harmonijnie, z dużym drivem i wysyconą średnicą, ale równolegle przyjemnie lekko, czysto i detalicznie, dając przy tym niezły wgląd w strukturę muzyczną, jak i w faktury oraz tekstury instrumentów. Mocarnie, ale i subtelnie. Lecz nie aż tak holistycznie, dokładnie i analitycznie jak firmowe AR-H1.
Jak łatwo się domyśleć, pozostałe słuchawki testowe (Fostex TH610, Meze 99 Neo i Final Audio Design Pandora Hope VI) także zademonstrowały wysoki poziom muzyczny, a różnice w brzmieniu wynikały z ich indywidualnych cech, a nie z charakteru gry odtwarzacza M2. Myślę więc, że nie ma co opisywać tego, co dostępne jest w innych recenzjach (w tym celu zapraszam do skorzystania z wyszukiwarki znajdującej się na górnej listwie strony Stereo i Kolorowo).
Konkluzja
Przenośny odtwarzacz cyfrowy (i streamer) Acoustic Research M2 to sprzęt technicznie i brzmieniowo wysoce zaawansowany . Pięknie, luksusowo i rzetelnie zbudowany. Dostarczający rasowy, eufoniczny i plastyczny dźwięk z lekkim ociepleniem i miłą słodkością, które w 100 % wpisują się w optimum dźwięku klasycznie analogowego. To brzmienie, które można określić jako fantastyczne i bezkompromisowe! Stroną ujemną odtwarzacza jest jego niezbyt przejrzysta i intuicyjna obsługa, jak i dość krótka żywotność baterii. Dodatkowo, dość wysoka cena jak na DAP może nieco oszałamiać.
Cena w Polsce - 4 595 PLN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz będzie oczekiwać na moderację