Wstęp
Amphion to firma z Finlandii, czyli ze Skandynawii, która
ostatnimi czasy stała się liczącym się i poważanym na świecie źródłem urządzeń audio
hi-fi by wymienić tylko takie marki jak norweskie Electrocompaniet i Hegel, szwedzkie
– Bladelius lub Primare, czy duńskie Dynaudio, Dali lub Vitus Audio. Można nawet
pokusić się o tezę, że nadchodzi czas supremacji w audio firm z północnej
Europy, które innowacyjnością, wysublimowanym dźwiękiem produktów oraz pięknym
designem przekonują do siebie coraz to większą rzeszę melomanów i audiofili.
Amphion produkuje kilka serii kolumn, a oznacza je nazwami
gazów szlachetnych. Są to podstawowe Helium, klasy wyższej – Argon oraz flagowe
– Krypton 3. Jest jeszcze miejsce na Neon, Ksenon i Radon… Argon i Helion
posiadają różne odmiany – są tu zarówno monitory, jak i kolumny podłogowe. Poza
tym firma ma w swojej ofercie subwoofery Impact oraz głośniki komputerowe Ion. To,
co wyróżnia markę Amphion wśród innych to skandynawskie wzornictwo – ascetyczne,
lecz wysmakowane oraz wyrafinowany dźwięk, który powstaje w wyniku rzetelnego
projektu, wysokiej jakości zastosowanych elementów konstrukcyjnych oraz
doskonałego europejskiego wykonawstwa.
Do moich rąk trafiły zaś kolumny Helium 510, które zostały wypożyczone z salonu audio Premium Sound w Gdańsku.
Do moich rąk trafiły zaś kolumny Helium 510, które zostały wypożyczone z salonu audio Premium Sound w Gdańsku.
Budowa
Producent dostarcza monitory w 5. podstawowych wykończeniach
skrzynek – można wybierać pomiędzy matowym lakierem białym lub czarnym,
ewentualnie za dopłatą, w wersji fornirowanej naturalnym drewnem. Czarne obudowy
wyglądają jakby była na nich położone jakieś tworzywo sztuczne – nie widać
bowiem żadnych szpar, połączeń ścianek. W rzeczywistości jest to gruba powłoka
kilkunastu warstw farby. Skrzynki są proste, ale z lekko zaokrąglonymi rantami.
Membrany głośników ukryte są pod metalową, czarną siateczką. Głośnik
wysokotonowy umieszczony jest w lekko lejowatym zagłębieniu. Tweeter to 1
calowa kopułka z tytanu, a średnio-niskotonowy to 5,25 calowy głośnik z
papieru. Producent nie informuje o żródle pochodzenia głośników. Rozmiary
obudów to 310 x 160 x 265 mm (wysokość x szerokość x głębokość), a masa jednej
sztuki to 7 kg. Z tyłu, u samej góry umieszczono wylot bass refleksu, a pod nim
(na dole) solidne, lecz pojedyncze terminale głośnikowe wykonane z metalu.
Całość wywiera bardzo korzystne wrażenie zarówno pod
względem minimalistycznej, aczkolwiek intrygującej stylistyki, wysokiej jakości
budowy, jak i zastosowanych komponentów. Czysta piękna forma plus użyteczna
estetyka.
Dźwięk
Na początek przyłączyłem fińskie monitory do „dużego”
zestawu audio w miejsce kolumn Vienna Acoustics Mozart Grand (oraz testowanych
też aktualnie Audio Academy Phoebe III - TU) ze wzmacniaczem Hegel H100 (TU). To, co mnie
zaskoczyło na samym początku odsłuchów to fakt, że Amphiony nie grają wcale aż
tak mało obszernym dźwiękiem w porównaniu do „wiedeńczyków” jak proporcja w ich
rozmiarach by na to wskazywała. Masa przekazu monitorów jest zazwyczaj znacznie
na dole obcięta, a sam dźwięk najczęściej jest mniej mocny niż z podłogówek.
Otóż te zjawiska w Helium 510 są nieco inaczej skomponowane niż w jak w innych
mi znanych monitorach, no może poza Paradigm Reference Studio 10 v.5 (TU). Tu skala przekazu jest bardzo obszerna, a
dźwięk jest silny i dobitny. Dosadny i dynamiczny.
Podobnie rzecz ma się z
basami, które oczywiście nie są aż tak nisko schodzące typowo dla podłogówek,
ale są niezwykle intensywne i, można napisać – pełne zdrowej tężyzny. Mocno
wyczuwalne w swojej dużej sprężystości i ciągliwości w dół, lecz bez niskich
składowych. Trzeba jednak przyznać, że jakość basów jest na wysokim poziomie –
są dobrze kontrolowane, wystarczająco szybkie oraz wielopłaszczyznowe. I bez
wyczuwalnego ich spulchnienia, czy sztucznego podbicia.
Warto zwrócić uwagę, że te monitorki mają możliwość bardzo głośnego
grania – w zasadzie bez słyszalnych zniekształceń można prawie maksymalnie
przekręcać gałkę potencjometru we wzmacniaczu Hegel H100, a Amphiony ciągle nie
osiągają pułapu zmęczenia materiału membran. Owszem, jest bardzo głośno, ale nie ma
żadnych charkotów, czy innych deformacji.
Jeśli chodzi natomiast o średnicę, to nie jest wypychana przed szereg, lecz pozostaje na
linii pozostałych zakresów. Jest za to bardzo kolorowa i zawierająca całą
gęstwinę informacji, które dodatkowo są precyzyjnie porozkładane w przestrzeni.
Plastyka fińskich kolumn to duży ich atut, bo trójwymiar budowany jest
niesłychanie precyzyjnie i przy tym kulturalnie. Bardzo podobała mi się
słuchana na Helium 510 płyta bluesmana z Luizjany - Jimmiego Thackery’ego
„Healin’ Ground” (Telarc – 2005r.). Jego ciepły głos został oddany z charyzmą i
z dużą dozą energii przynależnej tego typu wokalnej ekspresji. Tak jak
napisałem wcześniej, fińskie monitory nie wysuwają średnich tonów do przodu,
ale wokale zarówno Thackery’ego jak i reszty zespołu są wybornie wycinane w
przestrzeni, mają swoje ścisłe przyporządkowane miejsce na linii dźwięków. Zaś
instrumenty brzmią z dobrym wysyceniem i ze sporą dozą przynależnej im
dźwięczności, a także z muzykalną aurą wokoło.
Na zakończenie tej części należy jeszcze dodać, że testowane
monitory bez żadnych problemów napełniły dobrym i rzetelnym dźwiękiem duży nieregularny pokój
odsłuchowy o około 30 m2 powierzchni. Nie dało się odczuć większych niedomagań –
Amphiony okazały się być mało wrażliwe na wpływ pomieszczenia na brzmienie.
Przejdę teraz do opisu zestawienia kolumn Helium 510 w systemie
tzw. nabiurkowym, gdzie wzmacniaczem był ponownie Hegel H100, a źródłem
naprzemiennie komputer MacBook Apple oraz serwer muzyczny CocktailAudio X10 (TU) przez DAC Hegel HD11. Za podstawki do monitorów posłużyły metalowe pojemniki na ołówki
Dokument (TU) z IKEA. Głośniki odsunięte były od tylniej ściany około 15 cm. Pokój to 16 m2 o
regularnych prostokątnych kształtach, średnio wygłuszony. Miejsce odsłuchu to
krzesło tuż przy biurku, czyli w odległości około 1,2 metra od kolumn, które w
tym układzie stały się monitorami bliskiego pola.
W tej konfiguracji (i w mniejszym pokoju niż poprzednio)
fińskie podstawkowce zademonstrowały pełnię swoich możliwości. Dźwięk stał się
jeszcze bardziej pełny, namacalny i z wieloma słyszalnymi mikrowybrzmieniami
oraz licznymi szczegółami. Przekaz można określić jako niezwykle nasycony
treścią, zawiesisty, ale i płynny jednocześnie. Wspaniale homogenny, jednorodny,
bo z dobrze pozszywanymi podzakresami. Co ważne, struktura basów otrzymała
niższe dopełnienie, którego w większym pomieszczeniu i przy większej odległości
od kolumn nie było lub nie było słychać. Hegel H100 kompletnie zawładnął
fińskimi maluchami – nadał im wyborne tempo oraz rytm, silny bas („mięsisty”) z
mocnym bitem i wielostrukturalnością, lecz nadal typu monitorowego, czyli bez tych
niższych składowych.
Soprany charakteryzują się dużym rozdrobnieniem, która
sprzyja detaliczności. Przy tym wysokie tony nie są krzykliwe, czy szkliste -
Pasmo monitorów jest uderzająco spójne i wyrównane, od najwyższej góry do
samego dołu imponujące krystalicznie przejrzyste. Warto zaznaczyć, że w
porównaniu do kolumn podłogowych, dźwięk traci jednak na basie i zaakcentowaniu
góry pasma, a także na otwartości niższego podzakresu średnicy, bo tu jest
raczej spokojniej – niskie tony towarzyszą pozostałym dźwiękom, niż stanowią
dla nich silną konstrukcję i podparcie. Niemiej jednak przekaz jest podobnie
bezpośredni, o kunsztownie doprawionej barwie i dużej otwartej precyzji.
Skupiający się na pięknie muzyki, jej wierności i naturalności.
Plik FLAC czteroczęściowego albumu zespołu Return to Forever „Anthology”
(Concord Records – 2008r.) odtworzony na MacBook Apple zaskoczył niezłą energią
i dynamiką zróżnicowanej muzyki, a także precyzją w odwzorowywaniu barw
instrumentów. Gitara Ala di Moela, a w zasadzie jej struny były dobrze
zróżnicowane oraz bogato nakreślone w przestrzeni. Monitory ani razu nie
zgubiły rytmu perkusji Leny White’a, duże skoki jej dynamiki odtwarzały bez
żadnego wysiłku, a kontrabas Stanleya Clarke’a wyraźnie i ze zniuansowaną
strukturą. Natomiast fortepian Chicka Corea’i został podany precyzyjnie i z
zachowaniem całego bogactwa jego esencji muzycznej oraz wielu niuansów
strukturalnych. Dynamicznie i klimatycznie. Wzorowo, lecz jak zwykle, trzeba
dodać, że istnieją kolumny na świecie, które zrobią to lepiej i bardziej przekonująco.
Niemniej jednak, w swojej klasie cenowej fińskie monitory naprawdę nie mają się
czego wstydzić.
Konfiguracje
Na zakończenie dodam, że opisywane kolumny najlepiej zagrały
w towarzystwie innego "skandynawa", a mianowicie wzmacniacza Hegel H100. Tu
nastąpiła pełna synergia lub zgranie, jak kto woli. Połączenie z lampowcem
Xindak MT-3 (TU) nie było najlepsze dla dźwięku, który trochę rozmywał się, stawał
się mniej precyzyjny - to nie są głośniki do "lampy", a przynajmniej nie do tej. Na tle kolumn Vienna Acoustics Mozart Grand Amphiony
miały o wiele mniej obszerny bas, ale za to niezwykle barwny i mocny, poza tym
Mozarty dominowały wysmakowaną plastyką. W porównaniu do polskich kolumn Audio
Academy Phoebe III, fińskie konstrukcje wygrywały ogólną precyzją i skalą
precyzji budowania sceny, a także szczegółowością, natomiast Phoebe III często
wygrywały piękną harmonijną umiejętnością budowania emocji, szczególnie przy nagraniach
rockowych. W zestawieniu z Usher S-520 Amphiony okazały się być tzw. klasą
wyższą, choć chciałbym ewidentnie podkreślić, że „uszatki” nadal pozostały
moimi ulubionymi budżetowymi monitorami, które oferują zawsze piękny styl gry
oraz wyborną muzykalność w swojej umiarkowanej cenie.
Podsumowanie
- Wyrafinowane skandynawskie wzornictwo – skromny, lecz niezwykle elegancki minimalizm.
- Niebanalna konstrukcja skrzynek plus wysokiej jakości zastosowane elementy do budowy – 1 calowa tytanowa kopułka tweetera oraz 5,25 calowy papierowy głośnik średnio-niskotonowy ukryte pod metalową siateczką. Głośnik wysokotonowy umieszczony w szerokim stożkowym zagłębieniu, co sprzyja propagacji wysokich tonów. Piękny montaż.
- Głośniki grające niezwykle dynamicznie i obszernie, z mnóstwem energii i silnym basem. Zapewniające całą gęstwinę treści muzycznych oraz wiele detali. Wyborna stereofonia, monitory całkowicie „znikające” z pomieszczenia odsłuchowego.
- W dużym pomieszczeniu (30 m2) zapewniające mocne wysycenie dźwiękiem – kolumny mało są wrażliwe na akustykę pokoju odsłuchowego, co nie oznacza, że wcale. Słuchane na dużej powierzchni występuje pewnego rodzaju niedomoga niższego basu, który dalej jest mocny i sprężysty, ale o mniejszym wolumenie.
- Kolumny najlepiej sprawdziły się jako monitory bliskiego pola postawione na podstawkach na biurku w mniejszym pomieszczeniu (16 m2). W takim zestawieniu zaproponowały największy, lecz nieprzeskalowany bas, rewelacyjnie obszerną i bogatą średnicę oraz wyraźną, aczkolwiek nie nachalną górę. Zróżnicowaną i wystarczająco szczegółową nawet dla gęstych nagrań. Naturalność tak, naturalizm – nie.
- W swojej cenie około 4200 - 4600zł (w zależności od wykończenia skrzynek) posiadające wielu groźnych konkurentów.
- Amphion Helium 510 to połączenie wysokich umiejętności inżynierskich, świetnej jakości projektu i wykonania oraz piękny dojrzały dźwięk. Są takie jak ich nazwa, bo hel to gaz szlachetny, czyli w chemii i w naturze przecież pierwiastek idealny, choć najniższy w swojej grupie układu okresowego...
Sprzęt używany podczas testu
Wzmacniacze: Hegel H100, Xindak MT-3 oraz przedwzmacnicz
Rotel RC-03 i dwie monofoniczne końcówki mocy – Rotel RB-03.
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Usher S-520 i Audio Academy
Phoebe III.
Źródła:
odtwarzacz płyt CD – Musical Fidelity A1 CD-PRO, serwer muzyczny –
CocktailAudio X10, komputer MacBook Apple, gramofon Clearaudio Emotion, a
także DAC Hegel HD11.
Kable: różne, a w tym Siltech Amsterdam jako głośnikowe.
Akcesoria: platforma antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40, panele akustyczne Vicoustic Wave Wood, stoliki Ostoja i VAP, podstawki pod monitory - VAP i IKEA :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz będzie oczekiwać na moderację