Polpak

poniedziałek, 21 maja 2012

Monitory Amphion Helium 510



Wstęp
Amphion to firma z Finlandii, czyli ze Skandynawii, która ostatnimi czasy stała się liczącym się i poważanym na świecie źródłem urządzeń audio hi-fi by wymienić tylko takie marki jak norweskie Electrocompaniet i Hegel, szwedzkie – Bladelius lub Primare, czy duńskie Dynaudio, Dali lub Vitus Audio. Można nawet pokusić się o tezę, że nadchodzi czas supremacji w audio firm z północnej Europy, które innowacyjnością, wysublimowanym dźwiękiem produktów oraz pięknym designem przekonują do siebie coraz to większą rzeszę melomanów i audiofili.

Amphion produkuje kilka serii kolumn, a oznacza je nazwami gazów szlachetnych. Są to podstawowe Helium, klasy wyższej – Argon oraz flagowe – Krypton 3. Jest jeszcze miejsce na Neon, Ksenon i Radon… Argon i Helion posiadają różne odmiany – są tu zarówno monitory, jak i kolumny podłogowe. Poza tym firma ma w swojej ofercie subwoofery Impact oraz głośniki komputerowe Ion. To, co wyróżnia markę Amphion wśród innych to skandynawskie wzornictwo – ascetyczne, lecz wysmakowane oraz wyrafinowany dźwięk, który powstaje w wyniku rzetelnego projektu, wysokiej jakości zastosowanych elementów konstrukcyjnych oraz doskonałego europejskiego wykonawstwa.

Do moich rąk trafiły zaś kolumny Helium 510, które zostały wypożyczone z salonu audio Premium Sound w Gdańsku.

Budowa
Producent dostarcza monitory w 5. podstawowych wykończeniach skrzynek – można wybierać pomiędzy matowym lakierem białym lub czarnym, ewentualnie za dopłatą, w wersji fornirowanej naturalnym drewnem. Czarne obudowy wyglądają jakby była na nich położone jakieś tworzywo sztuczne – nie widać bowiem żadnych szpar, połączeń ścianek. W rzeczywistości jest to gruba powłoka kilkunastu warstw farby. Skrzynki są proste, ale z lekko zaokrąglonymi rantami. Membrany głośników ukryte są pod metalową, czarną siateczką. Głośnik wysokotonowy umieszczony jest w lekko lejowatym zagłębieniu. Tweeter to 1 calowa kopułka z tytanu, a średnio-niskotonowy to 5,25 calowy głośnik z papieru. Producent nie informuje o żródle pochodzenia głośników. Rozmiary obudów to 310 x 160 x 265 mm (wysokość x szerokość x głębokość), a masa jednej sztuki to 7 kg. Z tyłu, u samej góry umieszczono wylot bass refleksu, a pod nim (na dole) solidne, lecz pojedyncze terminale głośnikowe wykonane z metalu.
Całość wywiera bardzo korzystne wrażenie zarówno pod względem minimalistycznej, aczkolwiek intrygującej stylistyki, wysokiej jakości budowy, jak i zastosowanych komponentów. Czysta piękna forma plus użyteczna estetyka.





Dźwięk
Na początek przyłączyłem fińskie monitory do „dużego” zestawu audio w miejsce kolumn Vienna Acoustics Mozart Grand (oraz testowanych też aktualnie Audio Academy Phoebe III - TU) ze wzmacniaczem Hegel H100 (TU). To, co mnie zaskoczyło na samym początku odsłuchów to fakt, że Amphiony nie grają wcale aż tak mało obszernym dźwiękiem w porównaniu do „wiedeńczyków” jak proporcja w ich rozmiarach by na to wskazywała. Masa przekazu monitorów jest zazwyczaj znacznie na dole obcięta, a sam dźwięk najczęściej jest mniej mocny niż z podłogówek. Otóż te zjawiska w Helium 510 są nieco inaczej skomponowane niż w jak w innych mi znanych monitorach, no może poza Paradigm Reference Studio 10 v.5 (TU).  Tu skala przekazu jest bardzo obszerna, a dźwięk jest silny i dobitny. Dosadny i dynamiczny. 

Podobnie rzecz ma się z basami, które oczywiście nie są aż tak nisko schodzące typowo dla podłogówek, ale są niezwykle intensywne i, można napisać – pełne zdrowej tężyzny. Mocno wyczuwalne w swojej dużej sprężystości i ciągliwości w dół, lecz bez niskich składowych. Trzeba jednak przyznać, że jakość basów jest na wysokim poziomie – są dobrze kontrolowane, wystarczająco szybkie oraz wielopłaszczyznowe. I bez wyczuwalnego ich spulchnienia, czy sztucznego podbicia.

Warto zwrócić uwagę, że te monitorki mają możliwość bardzo głośnego grania – w zasadzie bez słyszalnych zniekształceń można prawie maksymalnie przekręcać gałkę potencjometru we wzmacniaczu Hegel H100, a Amphiony ciągle nie osiągają pułapu zmęczenia materiału membran. Owszem, jest bardzo głośno, ale nie ma żadnych charkotów, czy innych deformacji.

Jeśli chodzi natomiast o średnicę, to nie jest wypychana przed szereg, lecz pozostaje na linii pozostałych zakresów. Jest za to bardzo kolorowa i zawierająca całą gęstwinę informacji, które dodatkowo są precyzyjnie porozkładane w przestrzeni. Plastyka fińskich kolumn to duży ich atut, bo trójwymiar budowany jest niesłychanie precyzyjnie i przy tym kulturalnie. Bardzo podobała mi się słuchana na Helium 510 płyta bluesmana z Luizjany - Jimmiego Thackery’ego „Healin’ Ground” (Telarc – 2005r.). Jego ciepły głos został oddany z charyzmą i z dużą dozą energii przynależnej tego typu wokalnej ekspresji. Tak jak napisałem wcześniej, fińskie monitory nie wysuwają średnich tonów do przodu, ale wokale zarówno Thackery’ego jak i reszty zespołu są wybornie wycinane w przestrzeni, mają swoje ścisłe przyporządkowane miejsce na linii dźwięków. Zaś instrumenty brzmią z dobrym wysyceniem i ze sporą dozą przynależnej im dźwięczności, a także z muzykalną aurą wokoło.

Na zakończenie tej części należy jeszcze dodać, że testowane monitory bez żadnych problemów napełniły dobrym  i rzetelnym dźwiękiem duży nieregularny pokój odsłuchowy o około 30 m2 powierzchni. Nie dało się odczuć większych niedomagań – Amphiony okazały się być mało wrażliwe na wpływ pomieszczenia na brzmienie.






Przejdę teraz do opisu zestawienia kolumn Helium 510 w systemie tzw. nabiurkowym, gdzie wzmacniaczem był ponownie Hegel H100, a źródłem naprzemiennie komputer MacBook Apple oraz serwer muzyczny CocktailAudio X10 (TU) przez DAC Hegel HD11. Za podstawki do monitorów posłużyły metalowe pojemniki na ołówki Dokument (TU) z IKEA. Głośniki odsunięte były od tylniej ściany około 15 cm. Pokój to 16 m2 o regularnych prostokątnych kształtach, średnio wygłuszony. Miejsce odsłuchu to krzesło tuż przy biurku, czyli w odległości około 1,2 metra od kolumn, które w tym układzie stały się monitorami bliskiego pola.

W tej konfiguracji (i w mniejszym pokoju niż poprzednio) fińskie podstawkowce zademonstrowały pełnię swoich możliwości. Dźwięk stał się jeszcze bardziej pełny, namacalny i z wieloma słyszalnymi mikrowybrzmieniami oraz licznymi szczegółami. Przekaz można określić jako niezwykle nasycony treścią, zawiesisty, ale i płynny jednocześnie. Wspaniale homogenny, jednorodny, bo z dobrze pozszywanymi podzakresami. Co ważne, struktura basów otrzymała niższe dopełnienie, którego w większym pomieszczeniu i przy większej odległości od kolumn nie było lub nie było słychać. Hegel H100 kompletnie zawładnął fińskimi maluchami – nadał im wyborne tempo oraz rytm, silny bas („mięsisty”) z mocnym bitem i wielostrukturalnością, lecz nadal typu monitorowego, czyli bez tych niższych składowych.

Soprany charakteryzują się dużym rozdrobnieniem, która sprzyja detaliczności. Przy tym wysokie tony nie są krzykliwe, czy szkliste - Pasmo monitorów jest uderzająco spójne i wyrównane, od najwyższej góry do samego dołu imponujące krystalicznie przejrzyste. Warto zaznaczyć, że w porównaniu do kolumn podłogowych, dźwięk traci jednak na basie i zaakcentowaniu góry pasma, a także na otwartości niższego podzakresu średnicy, bo tu jest raczej spokojniej – niskie tony towarzyszą pozostałym dźwiękom, niż stanowią dla nich silną konstrukcję i podparcie. Niemiej jednak przekaz jest podobnie bezpośredni, o kunsztownie doprawionej barwie i dużej otwartej precyzji. Skupiający się na pięknie muzyki, jej wierności i naturalności.

Plik FLAC czteroczęściowego albumu zespołu Return to Forever „Anthology” (Concord Records – 2008r.) odtworzony na MacBook Apple zaskoczył niezłą energią i dynamiką zróżnicowanej muzyki, a także precyzją w odwzorowywaniu barw instrumentów. Gitara Ala di Moela, a w zasadzie jej struny były dobrze zróżnicowane oraz bogato nakreślone w przestrzeni. Monitory ani razu nie zgubiły rytmu perkusji Leny White’a, duże skoki jej dynamiki odtwarzały bez żadnego wysiłku, a kontrabas Stanleya Clarke’a wyraźnie i ze zniuansowaną strukturą. Natomiast fortepian Chicka Corea’i został podany precyzyjnie i z zachowaniem całego bogactwa jego esencji muzycznej oraz wielu niuansów strukturalnych. Dynamicznie i klimatycznie. Wzorowo, lecz jak zwykle, trzeba dodać, że istnieją kolumny na świecie, które zrobią to lepiej i bardziej przekonująco. Niemniej jednak, w swojej klasie cenowej fińskie monitory naprawdę nie mają się czego wstydzić.









Konfiguracje
Na zakończenie dodam, że opisywane kolumny najlepiej zagrały w towarzystwie innego "skandynawa", a mianowicie wzmacniacza Hegel H100. Tu nastąpiła pełna synergia lub zgranie, jak kto woli. Połączenie z lampowcem Xindak MT-3 (TU) nie było najlepsze dla dźwięku, który trochę rozmywał się, stawał się mniej precyzyjny - to nie są głośniki do "lampy", a przynajmniej nie do tej. Na tle kolumn Vienna Acoustics Mozart Grand Amphiony miały o wiele mniej obszerny bas, ale za to niezwykle barwny i mocny, poza tym Mozarty dominowały wysmakowaną plastyką. W porównaniu do polskich kolumn Audio Academy Phoebe III, fińskie konstrukcje wygrywały ogólną precyzją i skalą precyzji budowania sceny, a także szczegółowością, natomiast Phoebe III często wygrywały piękną harmonijną umiejętnością budowania emocji, szczególnie przy nagraniach rockowych. W zestawieniu z Usher S-520 Amphiony okazały się być tzw. klasą wyższą, choć chciałbym ewidentnie podkreślić, że „uszatki” nadal pozostały moimi ulubionymi budżetowymi monitorami, które oferują zawsze piękny styl gry oraz wyborną muzykalność w swojej umiarkowanej cenie.

Podsumowanie
  1. Wyrafinowane skandynawskie wzornictwo – skromny, lecz niezwykle elegancki minimalizm.
  2. Niebanalna konstrukcja skrzynek plus wysokiej jakości zastosowane elementy do budowy – 1 calowa tytanowa kopułka tweetera oraz 5,25 calowy papierowy głośnik średnio-niskotonowy ukryte pod metalową siateczką. Głośnik wysokotonowy umieszczony w szerokim stożkowym zagłębieniu, co sprzyja propagacji wysokich tonów. Piękny montaż.
  3. Głośniki grające niezwykle dynamicznie i obszernie, z mnóstwem energii i silnym basem. Zapewniające całą gęstwinę treści muzycznych oraz wiele detali. Wyborna stereofonia, monitory całkowicie „znikające” z pomieszczenia odsłuchowego.
  4. W dużym pomieszczeniu (30 m2) zapewniające mocne wysycenie dźwiękiem – kolumny mało są wrażliwe na akustykę pokoju odsłuchowego, co nie oznacza, że wcale. Słuchane na dużej powierzchni występuje pewnego rodzaju niedomoga niższego basu, który dalej jest mocny i sprężysty, ale o mniejszym wolumenie.
  5. Kolumny najlepiej sprawdziły się jako monitory bliskiego pola postawione na podstawkach na biurku w mniejszym pomieszczeniu (16 m2). W takim zestawieniu zaproponowały największy, lecz nieprzeskalowany bas, rewelacyjnie obszerną i bogatą średnicę oraz wyraźną, aczkolwiek nie nachalną górę. Zróżnicowaną i wystarczająco szczegółową nawet dla gęstych nagrań. Naturalność tak, naturalizm – nie.
  6. W swojej cenie około 4200 - 4600zł (w zależności od wykończenia skrzynek) posiadające wielu groźnych konkurentów.
  7. Amphion Helium 510 to połączenie wysokich umiejętności inżynierskich, świetnej jakości projektu i wykonania oraz piękny dojrzały dźwięk. Są takie jak ich nazwa, bo hel to gaz szlachetny, czyli w chemii i w naturze przecież pierwiastek idealny, choć najniższy w swojej grupie układu okresowego...

Sprzęt używany podczas testu
Wzmacniacze: Hegel H100, Xindak MT-3 oraz przedwzmacnicz Rotel RC-03 i dwie monofoniczne końcówki mocy – Rotel RB-03.
Kolumny: Vienna Acoustics Mozart Grand, Usher S-520 i Audio Academy Phoebe III.
Źródła: odtwarzacz płyt CD – Musical Fidelity A1 CD-PRO, serwer muzyczny – CocktailAudio X10, komputer MacBook Apple, gramofon Clearaudio Emotion, a także DAC Hegel HD11.
Kable: różne, a w tym Siltech Amsterdam jako głośnikowe.
Akcesoria: platforma antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40, panele akustyczne Vicoustic Wave Wood, stoliki Ostoja i VAP, podstawki pod monitory - VAP i IKEA :)

Dane techniczne
Dostępne na stronie producenta Amphion: TUTAJ.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz będzie oczekiwać na moderację